co robić??????????????????????
Moderator: moderatorzy
co robić??????????????????????
mam 24 lata i 10-miesięczne dziecko i męża,którego dopadła ta straszna choroba.jest teraz po raz drugi w szpitalu,lecz leki nie pomagają.jest całkowicie bezkrytyczny w swych urojeniowych wypowiedziach,które dotycza właśnie mnie i dziecka.nie wiem,co robić.moja obecność przy Nim,jeszcze pogłębia Jego lęk (sądzi,że chcę Go zabić).mąż ocvzekuje ode mnie jedynie pomocy materialnej tzn.jedzenia,papierosów itp.
zaczynam wątpić,czy kiedykolwiek był zdolny do jakichś wyższych uczuć,bo analizując moje małżeństwo (diagnozę postawiono dopierp teraz) nigdy nie było normalnie.
ciągle podejrzewana byłam o zdradę,mąż odsunął mnie od przyjaciól,ciągle mnie szantażował.dopiero teraz wiem,że to ta choroba..
co robić??mam małe dziecko i wiem,że jeśli będzie wychowywane w nienormalnym domu,ma pewne prawdopodobieństwo zachorowania.wiem także,że ja nie jestem w stanie pomóc mojemu mężowi.
pomóżcie,bo nie daję już rady!!!!!!!!!![/url][/list][/list]
zaczynam wątpić,czy kiedykolwiek był zdolny do jakichś wyższych uczuć,bo analizując moje małżeństwo (diagnozę postawiono dopierp teraz) nigdy nie było normalnie.
ciągle podejrzewana byłam o zdradę,mąż odsunął mnie od przyjaciól,ciągle mnie szantażował.dopiero teraz wiem,że to ta choroba..
co robić??mam małe dziecko i wiem,że jeśli będzie wychowywane w nienormalnym domu,ma pewne prawdopodobieństwo zachorowania.wiem także,że ja nie jestem w stanie pomóc mojemu mężowi.
pomóżcie,bo nie daję już rady!!!!!!!!!![/url][/list][/list]
dzięki bo,strasznie to wszystko trudne...
ja chyba nadal kocham mojego męża,mimo tych wszystkich krzywd,które mi wyrządził (świadomie,bądź nieświadomie..)
ale chyba nie mogę takiej właśnie krzywdy wyrządzić mojemu maluszkowi....
już czuję się okropnie,nawet zastanawiając się tylko nad odejściem.......
czy to jest fair zostawić kogoś tak chorego?
to okropne-wybierać między własnym sumieniem i uczuciami,a dobrem innej bezbronnej istotki,ale odpowiedź chyba nasuwa się sama..
czy dobrze myślę?
odezwij się jeszcze.
ja chyba potrzebuję psychologa.........
ja chyba nadal kocham mojego męża,mimo tych wszystkich krzywd,które mi wyrządził (świadomie,bądź nieświadomie..)
ale chyba nie mogę takiej właśnie krzywdy wyrządzić mojemu maluszkowi....
już czuję się okropnie,nawet zastanawiając się tylko nad odejściem.......
czy to jest fair zostawić kogoś tak chorego?
to okropne-wybierać między własnym sumieniem i uczuciami,a dobrem innej bezbronnej istotki,ale odpowiedź chyba nasuwa się sama..
czy dobrze myślę?
odezwij się jeszcze.
ja chyba potrzebuję psychologa.........
- zbyszek
- admin
- Posty: 8033
- Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
- Status: webmaster
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
z pewnością dziecka nie da się zarazić schizofrenią przez kontakt z osobą chorą !!! schizofrenia w ogóle nie jest w żaden sposób zaraźliwa
lecz jest olbrzymim obciążeniem.
dziecko potrzebuje do normalnego wzrostu ojca i matki. sama matka ojca nie zastąpi, dlatego zawsze lepszy jakikolwiek ojciec niż żaden.
twoje dziecko jeśli będzie mialo ojca dość i kontakt z nim będzie dla niego zbyt dużym obciążeniam samo mu to kiedyś powie. radzię ci nie nie ingeruj w ogóle w te sprawy.
kwestia na ile ty sama zechcesz zostać przy mężu to zupełnie inne pytanie mające tylko pozornie z pierwszym coś wspólnego.
do podjęcia prawidłowej decyzji powinnaś wiele więcej sama wiedzieć o tej chorobie, dlatego informuj się, czytaj, pytaj tutaj na forum.
przede wszystkim nie radzę ci brać na serio zarzutów, ani w ogóle skojarzeń, o których sama wiesz, że pochodzą tylko i wyłącznie z choroby. przyjmij jednak to co on mówi, jako opis tego co przeżywa, jeśli masz emapatię sobie te przyżycia wyobrazić tym łatwiej będziesz w stanie pokazać mu bez złości i obawy punkt, w którym łamie się logika i sens.
schizofrenicy prawie zawsze gwałtownie bronią się przed leczeniem. niezależnie czy zostaniesz z mężem, czy nie możesz dużo dopomóc, żeby mąż nie uciekł przed leczeniem, przyda się pomoc całej rodziny, a przynajmniej powinni wszyscy w otoczeniu zdawać sobie sprawę z absolutniej konieczności kierowania się wskazówkami lekarza. możesz także dopomóc mężowi, żeby dowiedział się więcej co to jest schizofrenia, bo z pewnością nie wie. są xsiążki, szpitale orgnizują spotkania rodzin.
leki działają !
lecz psychiatria potrzbuje nawet więcej czasu niż sądownictwo,
miej cierpliwość i bądź dobrej myśli, a o twoim własnym uczuciu do męża sama się przekonasz i nikt trzeci nie powie ci tu niczego mądrego.
lecz jest olbrzymim obciążeniem.
dziecko potrzebuje do normalnego wzrostu ojca i matki. sama matka ojca nie zastąpi, dlatego zawsze lepszy jakikolwiek ojciec niż żaden.
twoje dziecko jeśli będzie mialo ojca dość i kontakt z nim będzie dla niego zbyt dużym obciążeniam samo mu to kiedyś powie. radzię ci nie nie ingeruj w ogóle w te sprawy.
kwestia na ile ty sama zechcesz zostać przy mężu to zupełnie inne pytanie mające tylko pozornie z pierwszym coś wspólnego.
do podjęcia prawidłowej decyzji powinnaś wiele więcej sama wiedzieć o tej chorobie, dlatego informuj się, czytaj, pytaj tutaj na forum.
przede wszystkim nie radzę ci brać na serio zarzutów, ani w ogóle skojarzeń, o których sama wiesz, że pochodzą tylko i wyłącznie z choroby. przyjmij jednak to co on mówi, jako opis tego co przeżywa, jeśli masz emapatię sobie te przyżycia wyobrazić tym łatwiej będziesz w stanie pokazać mu bez złości i obawy punkt, w którym łamie się logika i sens.
schizofrenicy prawie zawsze gwałtownie bronią się przed leczeniem. niezależnie czy zostaniesz z mężem, czy nie możesz dużo dopomóc, żeby mąż nie uciekł przed leczeniem, przyda się pomoc całej rodziny, a przynajmniej powinni wszyscy w otoczeniu zdawać sobie sprawę z absolutniej konieczności kierowania się wskazówkami lekarza. możesz także dopomóc mężowi, żeby dowiedział się więcej co to jest schizofrenia, bo z pewnością nie wie. są xsiążki, szpitale orgnizują spotkania rodzin.
leki działają !
lecz psychiatria potrzbuje nawet więcej czasu niż sądownictwo,
miej cierpliwość i bądź dobrej myśli, a o twoim własnym uczuciu do męża sama się przekonasz i nikt trzeci nie powie ci tu niczego mądrego.
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 8
- Rejestracja: sob cze 11, 2005 10:50 pm
- Lokalizacja: warszawa
drogi Zbyszku!
źle mnie zrozumiałeś.ja nie sugeruję,że schizofrenia jest chorobą zaraźliwą,lecz wiem,że jeśli ktoś jest podatny na zachorowanie (mam na myśli mojego synka-ma pewne prawdopodobieństwo) ,to wychowywanie zwłaszcza w stresie, może mieć opłakane skutki..
nie napisałam jeszcze,że mieszkamy z teściową (po rozwodzie) i młodszą siostrą męża (15 lat).wierz mi,nie jest to kobieta w 100% normalna, a o wychowywaniu dzieci nie ma zielonego pojęcia.(wyzywanie się od małp,dz..ek,ku...w itp.,oczernianie wszystkich innych,tłumaczenie wszystkim,że wszyscy ludzie są wredni,kradzieże,popijanie..dużo by pisać to u niej w domu dzień powszedni-jej ulubione powiedzenie-"grabie do siebie")
jeśli chodzi o samą chorobę,to przewertowałam cały internet i czytam wszysko,co jest na temet schizofrenii.doskonale zdaję sobie sprawę z tego,że wszystko,co mówi i robi mój mąż jest wynikiem jego chorego umysłu,dlatego mam do tego zdrowy dystans i próbuję Go zrozumieć.żal mi Go,bo próbuję wczuć się w Jego sytuację-to potworne-obawiać sie małżonka (tak,jak On boi się mnie...)
zasadnicza kwestia dotyczy zachowania mojego męża sprzed pierwszego epizodu-odkąd pamiętam,zawsze był niesamowicie dziecinny i nieodpowiedzialny,potrafił jednego dnia wydac pół pensji,obrażał się o byle co,szantażował mnie bezustannie,zabronił spotykać z przyjaciólmi (bo są żli-to pewnie nauka Jego mamy..) -wszyscy mnie ostrzegali przed tym małżeństwem,ale ja byłam zaślepiona (może to wynik wychowywania się w domu z tyranem-mój ojciec "tresował' mnie odkąd pamiętam),dopiero po długim czasie zaczęłam przeglądać na oczy.ale wtedy byłam juz w ciąży,a gdy urodziłam,zanim jeszcze wyszłam ze szpitala mój mąż poinformował mnie o tym,że syn nie jest Jego itd.itp. i zaczął się ten koszmar....
jak tak sobie analizuję moje małżeństwo,to nie było w nim zbyt wiele szczęścia i panicznie boję się tego,że po leczeniu mój mąż wróci do stanu sprzed narodzin synka,a ja nie mogę dalej żyć ubezwłasnowolniona (a tak się wtedy czułam..)
kolejną kwestią jest stosunek mojego ojca do mnie....
ale to zupełnie inna historia
pozdrawiam serdecznie,czekam na kontakt,
olka
źle mnie zrozumiałeś.ja nie sugeruję,że schizofrenia jest chorobą zaraźliwą,lecz wiem,że jeśli ktoś jest podatny na zachorowanie (mam na myśli mojego synka-ma pewne prawdopodobieństwo) ,to wychowywanie zwłaszcza w stresie, może mieć opłakane skutki..
nie napisałam jeszcze,że mieszkamy z teściową (po rozwodzie) i młodszą siostrą męża (15 lat).wierz mi,nie jest to kobieta w 100% normalna, a o wychowywaniu dzieci nie ma zielonego pojęcia.(wyzywanie się od małp,dz..ek,ku...w itp.,oczernianie wszystkich innych,tłumaczenie wszystkim,że wszyscy ludzie są wredni,kradzieże,popijanie..dużo by pisać to u niej w domu dzień powszedni-jej ulubione powiedzenie-"grabie do siebie")
jeśli chodzi o samą chorobę,to przewertowałam cały internet i czytam wszysko,co jest na temet schizofrenii.doskonale zdaję sobie sprawę z tego,że wszystko,co mówi i robi mój mąż jest wynikiem jego chorego umysłu,dlatego mam do tego zdrowy dystans i próbuję Go zrozumieć.żal mi Go,bo próbuję wczuć się w Jego sytuację-to potworne-obawiać sie małżonka (tak,jak On boi się mnie...)
zasadnicza kwestia dotyczy zachowania mojego męża sprzed pierwszego epizodu-odkąd pamiętam,zawsze był niesamowicie dziecinny i nieodpowiedzialny,potrafił jednego dnia wydac pół pensji,obrażał się o byle co,szantażował mnie bezustannie,zabronił spotykać z przyjaciólmi (bo są żli-to pewnie nauka Jego mamy..) -wszyscy mnie ostrzegali przed tym małżeństwem,ale ja byłam zaślepiona (może to wynik wychowywania się w domu z tyranem-mój ojciec "tresował' mnie odkąd pamiętam),dopiero po długim czasie zaczęłam przeglądać na oczy.ale wtedy byłam juz w ciąży,a gdy urodziłam,zanim jeszcze wyszłam ze szpitala mój mąż poinformował mnie o tym,że syn nie jest Jego itd.itp. i zaczął się ten koszmar....
jak tak sobie analizuję moje małżeństwo,to nie było w nim zbyt wiele szczęścia i panicznie boję się tego,że po leczeniu mój mąż wróci do stanu sprzed narodzin synka,a ja nie mogę dalej żyć ubezwłasnowolniona (a tak się wtedy czułam..)
kolejną kwestią jest stosunek mojego ojca do mnie....
ale to zupełnie inna historia
pozdrawiam serdecznie,czekam na kontakt,
olka
Witaj Olu...
CZytam Twoje wpisy i dopiero teraz puściły mi emocje...zakochałam sie w schizofreniku...boję się tego co Ty przeżywasz choć dziś jest jeszcze tak normalnie...jestem szczęśliwa...zakochana....nikt nie dawał mi do tej pory tyle zrozumienia,czulości...a jednak...boje sie....Wychowałam sie w domu alkocholików...trwałam 8 lat w związku z tyranem i despotą z którego mam wspaniałe dzieciątko...odeszłam...prubowałam jeszcze raz...trafilam na kogoś kto chciał mnie mieć na własność...też udało mi sie jakoś pozbierać...każdy poprzedni facet był bardziej chory niż ON...nie mam komu tego wszystkiego powiedzieć....nie wiem co robić...to strasznie nie sprawiedliwe!!! jeśli będziesz chciała pogadać odezwij sie....tak chyba będzie łatwiej...pozdrawiam..:)
CZytam Twoje wpisy i dopiero teraz puściły mi emocje...zakochałam sie w schizofreniku...boję się tego co Ty przeżywasz choć dziś jest jeszcze tak normalnie...jestem szczęśliwa...zakochana....nikt nie dawał mi do tej pory tyle zrozumienia,czulości...a jednak...boje sie....Wychowałam sie w domu alkocholików...trwałam 8 lat w związku z tyranem i despotą z którego mam wspaniałe dzieciątko...odeszłam...prubowałam jeszcze raz...trafilam na kogoś kto chciał mnie mieć na własność...też udało mi sie jakoś pozbierać...każdy poprzedni facet był bardziej chory niż ON...nie mam komu tego wszystkiego powiedzieć....nie wiem co robić...to strasznie nie sprawiedliwe!!! jeśli będziesz chciała pogadać odezwij sie....tak chyba będzie łatwiej...pozdrawiam..:)
Sytuacja na pewno ciezka i nie do pozazdroszczenia. Nasunely mi sie dwie mysli podczas czytania tych skarg zony na meza schozofrenika. Czy gdyby twoj syn-juz dorosly zachorowal -tez chcialabys go opuscic w takim nieszczesciu, zeby na przyklad jego /teoretycznie chorego syna/ odizolowac od siebie i na przyklad bardzo kochajacego cie i dobrego,zdrowego meza.Bo przeciez mogloby to rozwalic twoja cudowna relacje z mezem? I po drugie: jest tyle wyjsc z okropnych sytuacji, trzeba wierzyc, ze i tu znajdzie sie dobre rozwiazanie. Ja chorego czlowieka nie opuscilabym. Ale decyzja nalezy do ciebie.Nie mysl tylko, ze cie potepiam
/bron Boze/.Zycze ci jak najlepiej, ale zanim skreslisz meza pomysl, ze to ojciec twojego dziecka.Chory, ale ojcie.
/bron Boze/.Zycze ci jak najlepiej, ale zanim skreslisz meza pomysl, ze to ojciec twojego dziecka.Chory, ale ojcie.
co robić??????????????????????
"ale chyba nie mogę takiej właśnie krzywdy wyrządzić mojemu maluszkowi....
już czuję się okropnie,nawet zastanawiając się tylko nad odejściem.......
czy to jest fair zostawić kogoś tak chorego?
to okropne-wybierać między własnym sumieniem i uczuciami,a dobrem innej bezbronnej istotki,ale odpowiedź chyba nasuwa się sama.."
Zastanów sie czy kiedykolwiek kochałaś swojego męża. Właśnie teraz on potrzebuje twojej miłości i mądrości. Jeśli go nie kochasz nie jesteś w stanie mu pomóc.
Nie wymądrzam się. Mam chorego brata od kilku lat. Dzięki rodzinie jakoś się trzyma i walczy.
już czuję się okropnie,nawet zastanawiając się tylko nad odejściem.......
czy to jest fair zostawić kogoś tak chorego?
to okropne-wybierać między własnym sumieniem i uczuciami,a dobrem innej bezbronnej istotki,ale odpowiedź chyba nasuwa się sama.."
Zastanów sie czy kiedykolwiek kochałaś swojego męża. Właśnie teraz on potrzebuje twojej miłości i mądrości. Jeśli go nie kochasz nie jesteś w stanie mu pomóc.
Nie wymądrzam się. Mam chorego brata od kilku lat. Dzięki rodzinie jakoś się trzyma i walczy.
- zbyszek
- admin
- Posty: 8033
- Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
- Status: webmaster
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: co robić??????????????????????
szukaj jedności twojej duszy, bo masz ją tylko jedną i gdzieś się te wszytkie (sprzeczne ?) uczucie zbiegają.siostra pisze:to okropne-wybierać między własnym sumieniem i uczuciami,a dobrem innej bezbronnej istotki,
- zbyszek
- admin
- Posty: 8033
- Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
- Status: webmaster
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: czu to jest możliwe
sam tego nie rozumiem, byćmoże oni po prostu zajmują za dużo miejsca w świadomości czowieka i dlatego do nich odnosi się tyle emocji, nie wiem - to dziwne, że obcy tak nie przeszkadzają jak własna matka, lub ojciecWiktoria pisze:Coś jest z tymi najbliższymi.