Nie ma żadnej wojny - to są tylko bajki katolików. Sama jednak napisalaś, że Bóg pozwolił Szatanowi na wypróbowanie Hioba czyli on stoi nad nim a Szatan działa w granicach ustanowionych przez Boga.
Kusi więc Szatan, Uniwersalny Umysł a żadna pokusa nie może powstać z niczego. Pokusa bierze się z samego człowieka na skutek tego co sobie sam do własnego umysłu wcześniej włożył. Siła negatywna to wie i może to wykorzystać jako swoistego rodzaju "hak" na nas, zło jednak rodzi się na skutek naszych czynów i naszych własnych pragnień. Szatan jedynie tymi pragnieniami zarządza.
Tak więc przykład : przez sporą część życia oglądałem różnego rodzaju porno, masturbowałem się nałogowo i na wiele sposobów rozbudzałem swoje pragnienia o charakterze seksualnym. Od dawna już tego nie robię i nic mnie w tym względzie nie kusi. Czasami przychodzą małe pokusy ale są one bardzo subtelne i łatwo mogę je zwalczyć nie tłamsząc tego rodzaju pragnień. Są jak chmury przechodzące po niebie z którymi się nie utożsamiam. Przede wszystkim nie zwalam ich jednak na Szatana. Dla niektórych jest to jednak bardzo wygodne.
Katolicy w Polsce są święcie przekonani o tym, że są patriotami. W ich umysłach katolicyzm jest synonimem polskości i patriotyzmu. Są też dogłębnie przekonani, że Polska musi być katolicka, bo inaczej przestanie być Polską.
Jak to więc jest z tym “polskim katolicyzmem” i z propagowanym przez katolików hasłem – “Tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem Polska jest Polska o Polak Polakiem” ?
Jak wiemy, katolicyzm sprowadził do Polski Mieszko I. Nowa, obca wiara wzmacniała władzę książęcą. Poddani Mieszka i jego następców nie byli jednak nową, zaborczą i mściwą wiarą zachwyceni. Na początku XI wieku miały u nas miejsce bunty przeciwko obcej wierze. Największym z nich była tzw. “reakcja pogańska“. Dużym sukcesem pogan było wówczas utworzenie pogańskiego księstwa mazowieckiego przez Masława.
Bunt pogan krwawo stłumiono. Niemniej jeszcze przez wieki Polska była krajem z gruntu pogańskim. Jedynie dwór, garstka możnowładców i kler były katolickie.
O tym, jak mało “katolicka” była Polska w XV wieku świadczy udział polskiej delegacji podczas soboru w Konstancji.
Jeden z ważniejszych delegatów, Paweł Włodkowic, domagał się tam m.in prawa pogan do własnych pogańskich państw. Powinno to u niego raczej dziwić, gdyż był on w tym czasie katolickim duchownym. A mimo to przejawiał zadziwiający brak gorliwości w “nawracaniu” pogan. Cała delegacja polska, za wyjątkiem zdrajcy Mikołaja Trąby opowiedziała się też w obronie Jana Husa.
Na uwagę zasługuje przy tej okazji postać Mikołaja Trąby.
Skuszony kandydowaniem na papieża Trąba zdradził polskie interesy, za co później musiał składać oczyszczyjącą go przysięgę (a raczej krzywoprzysięstwo). Był pierwszym prymasem Polski.
Tak więc już pierwszy prymas Polski był zdrajcą polskich interesów.
Potęga Rz’plitej została zbudowana w sojuszu z pogańską Litwą, która wprawdzie została dla pozorów “ochrzczona”, ale przez wieki pozostała ona nadal państwem pogańskim. “Ochrzczona” Polska też była przez wieki nadal pogańska. Synod biskupów w Poznaniu w XV w. potępiał pogańskie praktyki Polaków. To samo potępiał w jego pismach katolicki kronikarz – Jan Długosz – 5 wieków po “chrzcie” Polski. Prastarej wiary Słowian 5 wieków po “chrzcie” nadal nie udało się w Polsce jahwistom wykorzenić i spacyfikować.
Nieszczęściem dla Polski była reformacja w Niemczech. W reakcji na nią z inicjatywy Watykanu Polskę zalały hordy fanatycznych jezuitów. Byli to podstępni oszuści, których mottem było: jeśli kościół tak nakaże, będę białe nazywał czarnym.
Watykan zdawał sobie sprawą z mocarstwowej wówczas pozycji Polski w Europie środkowej. Jezuici mieli zagwarantować i umocnić dominację katolicyzmu w polityce Rzeczypospolitej. Wiek XVII i XVIII, czyli okres nasilonej kontrreformacji w Polsce wcale nie przypadkowo zbiega się z powolnym upadkiem Polski. W walce o dominację katolicyzmu katolicy dobili ojczyznę i doprowadzili do jej upadku.
W tym to okresie Watykan wielokrotnie napominał biskupów, że są oni w pierwszym rzędzie katolikami, a dopiero potem Polakami. I że ich obowiązkiem jest troska przede wszystkim o interesy katolicyzmu – nawet gdyby były one sprzeczne z polską racją stanu.
Podam konkretny przykład:
Papież Klemens XIV tak pisał w 1768 roku do nuncjusza Garampi w Warszawie : “Co szczególnie zatrważa nas, to nie tyle plany zagranicznych ministrów, ile lekkomyślność i obojętność katolików, a zwłaszcza biskupów. Napominamy bardziej patriotycznych spośród biskupów, by nie występowali tak mocno z powodu własnych, choćby najbardziej oczywistych i ciężkich uraz, lecz by przypomnieli sobie, że są w pierwszym rzędzie katolikami, a potem dopiero Polakami
Krótko później zawiązała się Konfederacja barska.
Polska upadła w czasie, gdy prymas pełnił funkcję interrexa, gdy biskupi katoliccy z urzędu byli senatorami Rzeczypospolitej, gdy z sejmu i senatu wyrugowano wszelkich innowierców, a za odstępstwo od katolicyzmu wymierzana była kara śmierci. I gdy księży, mnichów i zakonników było kilkakrotnie więcej, niż wojsk koronnych. I gdy skarbiec państwa był notorycznie pusty, a kościół opływał w bogactwa, przywileje i ulgi.
Nawet Konfederacja barska stylizowana do rangi powstania narodowego przeciwko Rosji była przede wszystkim wojną domową – katolicy konfederaci występowali wszak nie tylko przeciwko kurateli Rosji, ale przede wszystkim przeciwko równouprawnieniu dla innowierców. A nie-katolicy stanowili wówczas ponad 50 % mieszkańców Rz’plitej. Według Normana Daviesa (opieram się na jego książce “Boże Igrzysko” tom I str. 228) katolicy stanowili tuż przed pierwszym rozbiorem w 1772 roku 43% mieszkańców Polski.
Te dane i tak są naciągane na korzyść katolików. Davies do katolików zaliczał także polskojęzyczne chłopstwo. A przecież Zorian Dołęga Chodakowski jeszcze na początku XIX wieku odnalazł na polskiej wsi żywą pogańską wiarę:
“Trzeba pójść i zniżyć się pod strzechę wieśniaka w różnych odległych stronach, trzeba śpieszyć na jego uczty, zabawy i różne przygody. Tam, w dymie wznoszącym się nad głowami, snują się jeszcze stare obrzędy, nucą się dawne śpiewy i wśród pląsów prostoty odzywają się imiona Bogów zapomnianych.”
Konfederacja zniszczyła kraj, spowodowała niepotrzebny upust POLSKIEJ KRWI i przyniosła I rozbiór. W ich pędzie do ostatecznego, konstytucyjnego skatoliczenia Polski katolicy wymyślili 20 lat później konstytucję 3 maja.
Najważniejszymi jej zapisami była kara śmierci za odejście od katolicyzmu i oddanie polskiego tronu w dziedziczne władanie Niemcom z Saksonii. Konstytucja zaowocowała targowicą (z udziałem anty-konstytucyjnych katolików) i II rozbiorem. Wtedy zmontowali katolicy insurekcję kościuszkowską, która ostatecznie dobiła Polskę.
Cechą tych samobójczych powstań i działań było to, że wymierzone były one także przeciwko niekatolikom mieszkającym w Polsce. Zamiast dążyć do zjednoczenia pod sztandarem wszystkich mieszkańców Rz’plitej katoliccy fanatycy walczyli przeciwko współmieszkańcom – interesowała ich wyłącznie dominacja katolicyzmu w Polsce. Na wciągnięcie chłopstwa w ich fanatyczne rozróby też nie mieli szans. Ewentualne zwycięstwo w wojnie z Rosją w niczm nie polepszało sytuacji pańszczyźnianych chłopów.
Tak to fanatycznie zacietrzewienie kilku, góra kilkunastu procent katolickich mieszkańców Rzeczypospolitej, walczących o ich polityczną supremację, doprowadziło do upadku potężną Rzeczypospolitą.
Daleko idące skatoliczenie polskiego społeczeństwa, w tym i polskiej wsi, to okres końca zaborów (do których przyczynił się właśnie fanatyzm katolików). W obliczu nasilonej germanizacji w zaborze pruskim i rusyfikacji w zaborze rosyjskim kościół podstępnie, podszywając się pod obronę polskości nasilił katoliczenie Polaków przedstawiając je jako obronę polskości. W rzeczywistości kościół bronił wyłącznie interesów własnych i polskojęzycznego katolicyzmu. Podstęp ten udał się. Polacy zaczęli katolicyzm utożsamiać z polskością. W rzeczywistości kościołowi chodziło wyłącznie o jego interesy. Niezwykle obrazowo wyraził tę myśl ks. Kazimierz Lutosławski, endek i teolog, indoktrynator harcerstwa:
“Cóżby ci przyszło z wolnej ojczyzny, gdyby Kościół miał na tym stracić.”
Innymi słowy – jeśli na odzyskaniu niepodległości ucierpiałby interes kościoła – to niech lepiej Polska pozostanie pod zaborami.
I to jest właśnie kwintesencja polskiego katolickiego “patriotyzmu” – dla fanatyka katolika interes KK stał, stoi i będzie stał ponad polską racją stanu.