Kącik racjonalisty.

duchowość, etyka, religia

Moderator: moderatorzy

Regulamin forum
W tematach dotyczących choroby proszę pisać w odpowiednim poddziale "dyskusji ogólnej".
Awatar użytkownika
eN
zaufany użytkownik
Posty: 6681
Rejestracja: pn sty 31, 2011 2:25 pm
płeć: mężczyzna

Re: Kącik racjonalisty.

Post autor: eN »

Jakiś czas temu czytałem, na marginesie głównej treści książki, następujące - mniej więcej - rozważania:

Człowiek myśli po to, by rozwiązywać problemy i pokonywać trudności. Do tego przede wszystkim potrzebny jest mu rozum. Co ciekawe, gdyby Bóg miał być istotą wszechwiedzącą, która nie ma powodu by zastanawiać się, łamać głowę, główkować, etc., to byłoby sprzeczne z podstawową funkcją rozumu. Mówiąc wprost: skoro Bóg myśli, nie może być wszechwiedzący, lub jeśli jest wszechwiedzący, to nie może zachodzić u niego proces myślenia.
Awatar użytkownika
boris
zaufany użytkownik
Posty: 2093
Rejestracja: wt cze 08, 2010 4:06 pm

Re: Kącik racjonalisty.

Post autor: boris »

eN pisze:... Mówiąc wprost: skoro Bóg myśli, nie może być wszechwiedzący, lub jeśli jest wszechwiedzący, to nie może zachodzić u niego proces myślenia.
„Człowiek nie jest substancją która myśli, ale separacją od wszelkiej substancji”. (Heidegger). Gdyby człowiek był substancją co myśli (jak kamień jest substancją), byłby całkowicie identyczny sam ze sobą, i żadna myśl (która z konieczności jest teleologiczna) nie byłaby możliwa. Kamień nie myśli ponieważ już jest w pełni i całkowicie kamieniem, ale kelner (który w najlepszym razie teleologicznie dąży do bycia kelnerem) jest zobligowany do myślenia o wszystkich zadaniach które musi wykonać ażeby być kelnerem, cel który nigdy nie zostaje osiągnięty. Podobnie z „Nie jestem, zatem myślę”. (Being and Time, s 113)
Uwagi pewnego pustelnika, cytowanie którego w tym wątku jest trochę nietaktowne, z uwagi na jego opinię o racjonalizmie:
Racjonalista pozostając na poziomie rozumowania i odmawiając wgłębienia się w swe przesłanki zakłada ważność Prawa Myśli i udanie oślepia się na stojące naruszenie prawa Myśli – jego własną egzystencję.
Obecny stan naukowego myślenia (które to myślenie ogłasza się być racjonalnym par excellence) pokazuje ewidentnie, że racjonalizm może być utrzymany tylko kosztem wprowadzenia w swe przesłanki w najwyższym stopniu nadzwyczajnych absurdów. W uprzednim liście mówiłem o założeniu Eddingtona, że dokładnie tak wiele rzeczy istnieje jak nie istnieje, i że jest to norma dla fizyki kwantowej. Teraz znajduję, że mam pod ręką gotowy inny przykład; “Częściowo nie-istniejącą rzecz”. Dirac mówi : “Ważne rzeczy w świecie pojawiają się jako niezmienne (czy bardziej generalnie prawie niezmienne) w czasie transformacji”. Rzecz jako niezmienna jest całkiem w porządku – to jest Prawo Identyczności - A jest A. Ale prawie niezmienna to tylko quasi-identyczność A jest prawie A, “prawie niezmienna” to “prawie rzecz”. Tylko o rzeczach można powiedzieć, że istnieją (być rzeczą to być wyobrażalną co równa się być zdolną do istnienia)

.[Parmenides (cytowany przez Russela w 'Mistycyzmie i Logice”):- To musi być co może być pomyślane i jest niemożliwe dla tego co jest niczym (nie jest rzeczą) by być - jest to sklasyfikowane przez Russela jako “mistyczne” czym z pewnością to nie jest (choć Parmenides mógł błędnie zrozumieć samego siebie w konkluzjach, które wyciągnął z tej zasady). Punkt jest taki, że istnienie wyobrażeń i generalnie wyobraźnia nie ma miejsca w filozofii Russela jako logika. Jest to zatem “mistyczne” lub w najlepszym razie “psychologiczne”. (Psychologia jest użytecznym śmietniskiem dla rzeczy, z których racjonalizm nie ma pożytku, ale które są zbyt dobrze ustanowione by być przesądem). W konsekwencji możemy mówić tylko o “prawie rzeczy”, co jest tym samym jakby powiedzieć, że jest to częściowo nie istniejąca rzecz. Zauważ, że Dirac jest profesorem matematyki w Cambridge!].
Nie mówię, że racjonalizm jest bezwartościowy, w wąskim zakresie może być używany jako narzędzie do budowania sobie poglądu na pewne sprawy. Jednak przez próbowanie dokonania opisu tym narzędziem egzystencji ludzkiej, czy świadomego istnienia i twierdzenie, że jest to opis pełny i wystarczający, racjonalista pozostaje racjonalistą już tylko na poziomie werbalnym ...pogrążając się w rzeczywistości w grząskich piaskach irracjonalizmu. Nie ma nic bardziej irracjonalnego niż kurczowe trzymanie się racjonalizmu, zwłaszcza w sferze świadomości i subiektywności.
http://www.youtube.com/watch?v=EdmZYu9Lths
Powiedzmy przeciwnikowi otwarcie, że nie podzielamy jego idei, ponieważ je rozumiemy, i że on nie podziela naszych, ponieważ ich nie rozumie.
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: Kącik racjonalisty.

Post autor: Kamil Kończak »

Żadne opisy nie są pełne, czy to ateistyczne czy to z punktu mistycyzmu. To tylko słowa aczkolwiek można za ich pomocą stworzyć spójny pogląd na rzeczywistość. Ateizm jest jednak racjonalny tylko w kontraście do religii.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
Awatar użytkownika
boris
zaufany użytkownik
Posty: 2093
Rejestracja: wt cze 08, 2010 4:06 pm

Re: Kącik racjonalisty.

Post autor: boris »

Nie wiem tylko dlaczego ograniczać się do racjonalizmu i mistycyzmu?

Co do opisu, też trudno mi się zgodzić; owszem: Opis musi być uczyniony w terminach innych niż to co opisywane, inaczej nie jest opisem. Musi on przedstawiać w innym materiale pewne struktury zawarte w tym co opisuje. Ten fakt czyni niemożliwym by opis był opisem a jednocześnie był opisem kompletnym. Jeżeli jednak nie będziemy opisywać nietrwałych zjawisk w czasie i przestrzeni, co skazywałoby nas od razu niepowodzenie, gdyż wszelkie takie zjawiska, rzeczy w czasie i przestrzeni są nietrwałe i wraz z ich przemienieniem, zdezaktualizowałby się nasz opis, a zamiast tego opiszemy strukturę rzeczy, czyli to jak rzeczy są - a taka struktura nie podlega zmianie*, dodatkowo zaangażujemy w to serię wzajemnie nakładających się opisów, możemy pokryć całość.

*np zamiast zajmowania się tym co się konkretnie wydarza w czasie i przestrzeni, mówimy, (opisujemy)
cokolwiek jest podmiotem powstawania, jest podmiotem zaniku
ten opis jest opisem struktury rzeczy: miliard lat temu to co się urodziło, umarło, teraz, cokolwiek się rodzi musi umrzeć, za miliard lat, cokolwiek się urodzi, umrze. I tak poradziliśmy sobie z groźbą dezaktualizacji naszego opisu. Jest jeszcze problem jego pełności, tu jednak wchodzimy na wyższe poziomy inteligencji, jeżeli nawet istnieje taki opis, czy tak jak mówiłem seria wzajemnie połączonych opisów, opisująca całość doświadczenia, z pewnością wgląd w taki opis nie jest rzeczą łatwą, no i pytanie kto właściwie byłby wstanie taki opis przedstawić? Z pewnością ten który poznał Prawdę, i na poziomie poznania jest równy Bogu (Tu ograniczam się do założenia, że czymkolwiek jest Bóg, to jest wszechwiedzący :)

Natomiast nie wiem co to znaczy, że ateizm jest racjonalny tylko w kontekście religii? Nie rozumiem tego zdania, owszem, brzmi ono dla mnie głupio, i z tej pozycji rozumiem je za zdanie nieprawdziwe, ale zakładam, że być może chciałaś powiedzieć coś innego, niż to co według mnie to zdanie znaczy. :) Jezus mówi o narodzinach w Duchu i prawdzie, co zakłada między innymi, niematerialną naturę świadomości. Ateizm, twierdzi, że świadomość jest wytworem mózgu, fenomenem materialnym i wraz ze śmiercią ciała, następuje koniec świadomości. Cóż w tym racjonalnego (rozumnego). To tylko rodzaj założenia, hipotezy, wiara. Pozycja wierzącego w przetrwanie po śmierci nie jest tu bynajmniej mniej racjonalna, po prostu wierzy w coś innego niż ateizm. To wszystko jeszcze jest w zgodzie z szeroko pojętą racjonalnością - skoro nie mam wglądu w to jak się rzeczy mają, muszę wierzyć. Ale wydaje się, że ateiści, większość z nich, zapomniało, że wierzy i twierdzi że wie. A to już postawa nieracjonalna, mylić swoją wiarę z bezpośrednią wiedzą.
http://www.youtube.com/watch?v=EdmZYu9Lths
Powiedzmy przeciwnikowi otwarcie, że nie podzielamy jego idei, ponieważ je rozumiemy, i że on nie podziela naszych, ponieważ ich nie rozumie.
Unknown
zaufany użytkownik
Posty: 5448
Rejestracja: ndz wrz 27, 2015 2:20 pm
Status: Schizo
Lokalizacja: Void
Kontakt:

Re: Kącik racjonalisty.

Post autor: Unknown »

Nie można bardziej pogardzić życiem niż twierdząc, że ma ono sens tylko jeśli istnieje życie po śmierci. Jeśli twierdzisz, że świadomość jest poza mózgiem, jak wyjaśnisz jej odmienne stany np. po zażyciu narkotyków, urazie po wypadku, wylewie krwi do mózgu, czy zaburzeniach psychicznych i co Twoim zdaniem z "życiem" przed życiem - w końcu "świadomość nie jest wytworem mózgu i jest od niego niezależna"? A z tego co napisałeś o ateistach wynika, że wierzą, iż nie wierzą. :mrgreen: A przecież ateizm wyklucza istnienie bogów, to wierzący nie mają na nich żadnych dowodów. Z PWN: Ateizm to pogląd zaprzeczający istnieniu bogów, a zwłaszcza Boga religii monoteistycznych; przeciwieństwo teizmu, deizmu; w refleksji filozoficznej wiąże się najczęściej ze stanowiskiem materialistycznym i prowadzi do krytyki religii; jako postawa życiowa wyraża się indyferentyzmem religijnym (apateizm – przekonanie, założenie lub zaakceptowanie poglądu, że bóg i religia nie mają znaczenia dla ludzkiego życia), a niekiedy przybiera postać antyteizmu (negatywnego nastawienia do teistycznych religii).
''Insanity - a perfectly rational adjustment to an insane world.'' http://chomikuj.pl/Antypsychiatra

Zapraszam wszystkich popierających antypsychiatrie do dołączenia: http://www.digart.pl/grupy/16361/Anty-psychiatria/ moja grupa ma charakter otwarty.
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: Kącik racjonalisty.

Post autor: Kamil Kończak »

Miałem na myśli to, że lepiej być poszukującym ateistą, który nie wyklucza istnienia Boga niż wyznawcą religii. Osoba o poglądach ateistycznych ma w sobie więcej krytycyzmu i jednak bardziej trzeźwo myśli i z tego punktu taka postawa jest bardziej racjonalna, niż to co jest udziałem ludzi w obrębie religii. Mniej w takim człowieku ugruntowanych wyobrażeń na temat Boga.
Ateizm może stroić się w piórka racjonalizmu tylko w zestawieniu z kompletnie absurdalnymi wyobrażeniami religii na temat Wszechświata, Absolutu. Żaden to "racjonalizm" tak na prawdę ale lepszy już taki moim zdaniem.
Poprzez racjonalizm mam głównie na myśli brak naleciałości na temat obiektywnej rzeczywistości w porównaniu do religii, której wyznawcy uważają, że odnaleźli już Boga więc nie warto go już szukać.
Termin ten jednak został zawłaszczony, tak jak Bóg przez religię.

Nie można jednak traktować poważnie ateistów, którzy odrzucają Stwórcę i twierdzą, że Wszechświat powstał z niczego. W tym względzie blisko im do innych ateistów - katolików i ich duszpasterzy z Watykanu, którzy twierdzą, że wieczna i nieśmiertelna dusza powstała z niczego " ex nihilo". Oczywiśćie to nieprawda bo każda dusza jest kroplą z Oceanu, świadomości Boga, jest Słowem, Duchem świętym tylko przykryta jest iluzją, grzechem świata materialnego. Poczucie separacji to ułuda na skutek karmy.
Większość religii, w tym katolicka czczi jednak Brahmana czyli Siłę negatywną, zwaną w chrześcijaństwie Szatanem a w mistycyzmie Uniwersalnym Umysłem, Kalem. Jest to siła, która trzyma dusze w swoim władaniu i utrzymuje ten świat za pomocą iluzji podwójności. Tą siłę wspiera religia w swoich świątyniach bo za pomocą przedstawień zawęża ludzką świadomość. W tym względzie katolicy jak i ateiści szukają prawdy na zewnątrz choć Ci drudzy poprzez naukę. I tak jedni drugim wytykają swoją głupotę choć błądzą w labiryncie nieświadomości. Nie jest jednak dziwnym, że coraz większa grupa ludzi ma dosyć tej chorej wizji Boga - wlaśnie podwójnego bo to przecież Jahwe ze ST, który był odpowiedzialny za różne pogromy i kataklizmy. Jahwe czyli Uniwersalny Umysł. Ludzie jednak w większości nigdy nie dopuszczą do siebie myśli, że ta siła zsyła na ten świat skutki naszych własnych działań, moich, Twoich, narodowych, światowych.
Prędzej jak katolicy będą się do niej modlić o deszcz, urodzaj i wszelką pomyślność, aby ją przebłagać, przekupić.

Jednak jeśli ateista nie potrafi chociaż na moment przyjąć, że ten świat materialny pochodzi od Boga czyli od superświadomej mocy, bezosobowej energii to to przekonanie skazuje go na błądzenie w ignorancji.
Nauka już dawno przyznała, że we Wszechświecie istnieje zarówno materia jak i energia. To od przewagi tej pierwszej w tym świecie widzimy to co widzimy. Energia w swojej najczystszej i najbardziej szlachetnej, skondensowanej postaci to Bóg, Duch święty, Słowo - to ono było na początku. To wymiar wieczności, który jest obok nas. Materia tym jednak rożni się od energii, że jest maksymalnie spowolniona, rozszczepiona, odleglości pomiędzy atomami, odległości od Źródła czyli od tej pierwotnej mocy są ogromne. Jednak to nie odległości materialne ale mierzone poziomem świadomości i naszych duchowych horyzontów, perspektywy jaką obieramy. W zależności od tego gdzie będziemy kierować swoją uwagę i z czym będziemy się utożsamiać. Żyjąc w tym świecie, jego trikami i uciechami karmiąc swoje zmysły tą rzeczywistością, zawężamy swoją świadomość i identyfikujemy się bytami materialnymi, z ciałem, z mózgiem, z naszym ego.
Wtedy nasz cały potencjał energetyczny spada, można powiedzieć, że ciągnie nas w "dół", zapadamy się w siebie, stajemy się malutkimi przestraszonymi tworami. Kiedy czujemy się bardziej wolni jesteśmy niczym pulsująca energia, która promieniuje na zewnątrz, czujemy, że ogarniamy wszystko na około, rozrastamy się.
Nasze ego staje się zdrowe i zrównoważone ale to nie ono nami rządzi ale my nim. To jest jedyna droga do wolności ale wiadomo, że uciechy tego świata każdego potrafią omamić. Dlatego mistycyzm mówi o medytacji, która wynosi całą życiową świadomość do jednego punktu - tzw. trzeciego oka, naszej jaźni, centrum świadomości. Na skutek odpowiedniej medytacji to wszystko kim jesteśmy wraca do jednego miejsca - to przebudzenie duszy w Źródle - tej drogi uczyli wszyscy Mistrzowie najwyższego rzędu.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
Awatar użytkownika
boris
zaufany użytkownik
Posty: 2093
Rejestracja: wt cze 08, 2010 4:06 pm

Re: Kącik racjonalisty.

Post autor: boris »

Schizo pisze:Nie można bardziej pogardzić życiem niż twierdząc, że ma ono sens tylko jeśli istnieje życie po śmierci..
Nie użyłbym słowa pogarda, choć nie jest ono najgorsze :) Wolę określenia, "zbrzydzenie życiem" czy "trwoga istnienia" i faktycznie o ile przeciętnego, no może nie aż tak przeciętnego :) ateistę, jak Ligotti, egzystencja ludzka brzydzi i wprowadza w trwogę, co czyni go moim kolegą, wizja ponownych narodzin podnosi moje zbrzydzenie i trwogę już nie od kwadratu, ale przynajmniej do trzeciej potęgi :) I tu widzę źródło ateizmu takich gości jak Zapffe, czy Ligotti, odrodziny są dla nich tak przerażającą możliwością, że działają tu mechanizmy wyparcia :) Życie samo w sobie jest bezsensowne i absurdalne a możliwość ponownych narodzin czyni ten absurd jeszcze bardziej dotkliwym, choć przy okazji zaopatruje nas w sens, tj położenie kresu świadomemu istnieniu :)

Ligotti o koledze pogardzającym życiem, który uważał że idealny stan populacji ludzkiej = 0 :)
Dwie centralne propozycje Norwega jak zostało to powyżej naszkicowane są następujące. Pierwsza jest taka, że świadomość, ta chwała przytomności i samo-poznania, unikalna dla naszego gatunku, czyni nasze życie żałosnym, także walczymy z tym na cztery zasadnicze sposoby. 1) Przez izolację złowieszczych faktów o egzystencji z naszych umysłów, zaprzeczając zarówno sobie samym jak i innym (w zmowie milczenia), że nasza sytuacja jest inherentnie kłopotliwa i problematyczna; 2) przez zakotwiczenie naszego życia w metafizycznych i instytucjonalnych „wartościach” - Bóg, Kraj, Rodzina, Prawa – bazujących na uprawnieniach wydawanych przez wdrażające to autorytety (w ten sam sam sposób jak licencję łowiecką), obdarzając nas poczuciem bycia oficjalnym, autentycznym i chronionym, odsuwając od siebie uczucie, że te dokumenty nie są warte papieru na którym zostały napisane (w ten sam sposób w jaki paszport ustanawia czyjąś tożsamość, nawet jeżeli może być fałszywy); 3) przez rozrywkę, szeroko rozpowszechniona konspiracja w której każdy skupia swój wzrok na piłce – lub ekranie telewizora czy pokazie fajerwerków – ze spokojną bezrefleksyjną głową; 4) przez sublimację, proces w którym myśliciele i typy artystyczne przetwarzają i wprowadzają do obiegu najbardziej demoralizujące i deprymujące aspekty życia jak prace w których najgorsze losy ludzkości są prezentowane w stylizowanej manierze dla celów podniesienia na duchu i rozrywki, formując konspirację tworzenia i konsumowania produktów które zapewniają ucieczkę z cierpienia w przybraniu fałszywej z nim konfrontacji – tragedia dramatyczna, czy jałowe filozoficzne rozważania na przykład. (Zapffe używa siebie jako przykładu, że czyjaś świadomość pisania o aktualnym horrorze nie wynosi wynikłego z tego dzieła ponad status książki, tak jak film którego motywem przewodnim jest romans dwóch młodych ludzi, z których jedno umiera na białaczkę nie może rozedrzeć publiczności drgawkami rzeczywistej choroby, choć może wyprodukować obdarzonego laurami wyciskacza łez, jak w przypadku filmowej adaptacji bestseleru Ericha Segala Love Story).
A koleżanka bardziej gardzi egzystencją czy też się zatrważa? No tylko proszę nie mówić, że koleżanka się dobrze bawi :)
Schizo pisze: Jeśli twierdzisz, że świadomość jest poza mózgiem, jak wyjaśnisz jej odmienne stany np. po zażyciu narkotyków, urazie po wypadku, wylewie krwi do mózgu, czy zaburzeniach psychicznych ...
Nie twierdzę, że wiem, tyko że wierzę, a z wyjaśnieniem twojego pytania to akurat nie ma większych problemów, gdyż Ty mówisz o mentalnych stanach, które wszystkie są tylko obiektami dla świadomości a nie samą świadomością. Doświadczenie jest kompleksowe, musi w nim istnieć świadomość która jest 100% negacją, i jej obiekty; nie możesz wziąć i wskazać na coś i powiedzieć, "to jest świadomość", innymi słowy, każda świadomość jest świadomością czegoś i tak jak oko, które daje nam wizję samo nie może się zobaczyć (bez pomocy lustra przynajmniej), tak samo nie ma czegoś takiego jak świadomość świadomości, świadomość nie może być swym własnym obiektem. Tu mógłbym polecić na ten temat parę lektur, ale skoro deklarujesz się jako ateistka, to polecam książkę kolegi Sartre'a Byt i Nicość. Ale, że sam nie jestem ateistą pozwolę sobie zacytować moich kolegów :)
Słowo świadomość, tak jak mi się wydaje, odnosi się tylko do tego co można roboczo zdefiniować jako poznanie, które samo nie może się poznać bez pośrednictwa i które nie może funkcjonować w doświadczeniu (którego jest nierozłącznym komponentem) inaczej jak negatywnie.

Zatem na pytanie, czym jest świadomość, na niskim poziomie, prowizoryczna odpowiedź mogłaby być: “Jest to czysta subiektywność” lub “jest to nagie poznawanie tego czym świadomość ta nie jest, co konstytuuje (uporządkowuje) doświadczenie i zezwala temu na istnienie”. Trzeba dodać, że kiedy świadomość jest, to wydaje się być indywidualizowana przez to co poznaje. Ale na innym (wyższym) poziomie, “jest” stoi wciąż pod znakiem zapytania, tak więc niski poziom (logiczny) odpowiedzi jest tylko konwencjonalnym tymczasowym rozwiązaniem, konwencjonalnym poglądem, niczym więcej. I ta kwalifikacja odnosi się nie tylko do logicznych indukcyjnych i dedukcyjnych stwierdzeń wymuszających użycie słowa “jest”, ale również do opisowych stwierdzeń pojawiających się w “logicznej” formie używających tego terminu, czy jakiegoś jego ekwiwalentu.
Świadomość jest negatywna odnośnie co do esencji, nie jest częścią fenomenu, tego co obecny ale jest prostą obecnością fenomenu. Konsekwentnie w wizualnym doświadczeniu, np fenomeny są widziane, świadomość oka nie jest widziana, będąc negatywną odnośnie esencji. Jednak jest świadomość oka (jest ona obecna refleksyjnie): W refleksji, różne stopnie świadomości, obecności, staną się widoczne. Powinno być uczynione rozróżnienie pomiędzy bezpośrednią obecnością i refleksyjną obecnością: Bezpośrednia obecność: „jest ból” czy ”świadomość bólu”. Refleksyjna obecność: „jest istniejący ból” czy „jest świadomość bólu”. Możemy powiedzieć „jest świadomość” co znaczy „jest bezpośrednia obecność” (bólu, oczywiście), i to jest refleksyjne świadectwo. Ale nie możemy powiedzieć „świadomość jest”, czy świadomość świadomości” (tj bezpośrednia obecność bezpośredniej obecności), gdyż obecność nie może być bezpośrednio obecna tak samo jak ból. (Refleksyjna reduplikacja doświadczenia jest oczywiście reduplikacją wszystkich agregatów, nie tylko świadomości).
Schizo pisze: A z tego co napisałeś o ateistach wynika, że wierzą, iż nie wierzą. :mrgreen:
Nie napisałem tego,i nie ma o się tu z czego śmiać :D Weźmy tego naszego nieszczęsnego Boga. Co robią katolicy? Wierzą, że Bóg istnieje. O ile katolik nie jest Mistrzem Eckhartem o którym wieść głosi, że oglądał Boga bezpośrednio, bezczelnie głosząc, że między nim a Bogiem nie ma żadnej różnicy :) katolikowi pozostaje wiara w Boga. Jest pewien obiekt X którego istnienie jest afirmowane. Natomiast druga grupa, która nigdy na oczy nie widziała obiektu X twierdzi że ten obiekt nie istnieje. Nie wdaję się w dialektykę na ten temat. Czy obiekt Bóg istnieje czy też nie, nie jestem zainteresowany negowaniem ani afirmacją nic nie znaczących dla mnie obiektów :) Natomiast jedno jest dla mnie jasne, ateista, negujący istnienie Boga, nie wie tak naprawdę czy on istnieje czy nie i jego sytuacja egzystencjalna jest taka sama jak sytuacja katolika. Różnica jest tylko taka, że jeden wierzy w istnienie Boga, a drugi wierzy w jego nie istnienie. To dość prosta i oczywista obserwacja, i z czego tu się śmiać? Śmieć można się tyko z tych katolików i ateistów, którzy zapomnieli, że wierzą i swoją wiarę zaczynają brać za wiedzę. Ale tu już wchodzimy na tematy self deception, zatem może śmiech nie jest na miejscu, to problem z gatunku tragicznych :)
http://www.youtube.com/watch?v=EdmZYu9Lths
Powiedzmy przeciwnikowi otwarcie, że nie podzielamy jego idei, ponieważ je rozumiemy, i że on nie podziela naszych, ponieważ ich nie rozumie.
Awatar użytkownika
boris
zaufany użytkownik
Posty: 2093
Rejestracja: wt cze 08, 2010 4:06 pm

Re: Kącik racjonalisty.

Post autor: boris »

Kamil R J pisze: W tym względzie katolicy jak i ateiści szukają prawdy na zewnątrz choć Ci drudzy poprzez naukę. I tak jedni drugim wytykają swoją głupotę choć błądzą w labiryncie nieświadomości.
Tu masz opis Izaaka z Niniwy, który był już nieco późniejszy od Ojców Pustyni, jak wyglądało ich życie:
47. Otóż, każdy poziom życia potrzebuje wykładu, aby wyja­śnić ten sposób życia i sposób praktyki. Tutaj opowiemy o sposobie życia mnichów, którzy żyją w pokoju w ciągu tygodnia z tego po­wodu, że w swoim czasie wszyscy ojcowie zalecali braciom zasia­danie w pokoju i ukazywali im, jak wielkim dobrem jest milczenie.
48. Wiemy jednak, że czasy świętego Makarego nie są takie, jak nasze czasy. Gdyby nasze czasy były takie, jak tamte, czasy Świętych, nie byłoby konieczności, aby wspólnota nowicjuszy mia­ła ustalony okres trwania w samotności w ciągu tygodnia. Wiemy bowiem z książki Makarego, że nowicjusz zupełnie nie wychodził podczas tygodnia ze swojej celi i nie odwiedzał nikogo ze swoich braci.
49. W sobotę, na czas kolacji, wychodzili ze swoich cel i groma­dzili się na spotkaniu mnichów. Tak przez cały rok, zimą i latem, gromadzili się w sobotę wieczorem. Następnie, po wyjściu, ojcowie i bracia udawali się na spotkanie i słuchanie czytań, a ten, kto oka­zał lekceważenie albo był nieobecny, był karany surowo i twardo.
50. Po przyjęciu Komunii udawali się do stołu. Po posiłku zo­stawali na modlitwie przez noc z soboty na niedzielę: czuwali bez snu od wieczora do rana, sprawowali oficjum psalmów, śpiewy chwały oraz czytali Pismo i komentarze do Pisma.
51. Bracia stawiali pytania na różne tematy i słuchali odpowiedzi starców. Przygotowywali razem zachęty i nie dawali diabłu okazji do działania. Nikomu z braci nie wolno było wypowiedzieć słów, które by mogły dotknąć kogokolwiek, ani zwrócić się przeciw towarzy­szowi czy spowodować kłótnię. Nikt nie przynosił ze sobą żadnego wspomnienia spraw tego świata czy też swojego próżnego sposobu życia, aby nie obrazić żadnego z braci przepełnionych gorliwością.
52. Także, jeżeli ktokolwiek był gnębiony w celi przez jakieś utrapienie albo walkę demonów, gdy wychodził na spotkanie, ko­rzystał, umacniał się, uzyskiwał błogosławieństwo dzięki odwiedze­niu ojców i rozpalał się gorliwością jak ogień. Gdy widział praktyki ojców, słuchał ich słów i obserwował ich cnoty, przez to, co widział i słyszał, był umocniony we wzniosłym dobru i w trwaniu w prak­tyce, i w walce w swoim odosobnieniu.
53. Mimo wszystkich tych błogosławieństw, jakie zyskiwali dzięki zgromadzeniom tygodniowym, nie wolno było braciom wy­chodzić z cel w ciągu tygodnia.
To nazywasz poszukiwaniami zewnętrznymi. Nie sądzę aby ktoś nie ukierunkowany do wewnątrz mógł dłuższy czas wieść takie życie, chyba że jako skrajnie nieszczęśliwy człowiek, a to co wiemy z opisów, Ojcowie Pustyni żyli sobie całkiem zadowoleni i bynajmniej nie narzekali :) Według mnie krytykowanie świętego jako nie świętego jest bardzo ryzykownym działaniem, którego właśnie się podjąłeś, krytykując całą grupę społeczną pod jednym szyldem "katolicy". Jak dla mnie to wśród katolików było całkiem sporo świętych, może nie tyle ile to sobie uznał KK, ale jednak byli. Jest też co prawda dla mnie jasne, że pewno paru świętych KK spalił na stosie, ale to już temat na inną dyskusję :)
http://www.youtube.com/watch?v=EdmZYu9Lths
Powiedzmy przeciwnikowi otwarcie, że nie podzielamy jego idei, ponieważ je rozumiemy, i że on nie podziela naszych, ponieważ ich nie rozumie.
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: Kącik racjonalisty.

Post autor: Kamil Kończak »

Przyznam Borisie, że nie wiem co masz na myśli. Albo ja jestem za głupi albo Twoje wywody zbyt zawiłe.
Nigdzie przecież nie pisałem o świętych, więc gdzie widzich ich krytykę? Pisałem o katolikach i duszpastrzerzach z Watykanu oraz o ateistach - ale masz rację ja nie wierzę w świętość tych ludzi, których Watykan podał za wzory. Świętym jest dla mnie oświecony człowiek, który stał się jednym z Bogiem i do Boga prowadzi innych. Przede wszystkim autorytetem dla mnie może być ktoś, kogo znam na codzień i wiem, że to co mówi jest jego codzienną praktyką. Ty wierzysz w co innego, masz do tego prawo.

Zadaniem każdego człowieka jest urzeczywistnić Boga żyjąc w tym świecie, nie migając się od jego obowiązków, nie izolując się od świata i ludzi. Jakkolwiek życie w zakonie może być w pewien sposób atrakcyjne i pociągające jest to ucieczka, bo człowiek tworzy sobie życie w iluzji, odinając się od ludzi i tego co jest dla jego równowagi szkodliwe. Cała sztuka polega na tym aby robić to w świecie, mentalnie a nie fizycznie odcinając się od tego całego brudu, który wikła nas w cierpienie i zniewolenie. Żyć w tym świecie ale jednak ponad nim. Mamy wiele przykładów, jak ludzie będący w zakonach sztucznie tłumili pewne pragnienia a potem nie wytrzymywali, opuszczali zakon i rzucali się z jeszcze większą intensywnością w wir tego świata, pewnie o wiele bardziej niż gdyby do tego zakonu nie wstąpili. Dlatego, że wiele pragnień było tłamszonych i wcale nie znikły poprzez życie w pustelni, wręcz przeciwnie. Można je jedynie zlikwidować popzrzez świadomy wzrost a nie izolacje czy religijne rytuały, modlitwy na kształt mantr.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
Awatar użytkownika
boris
zaufany użytkownik
Posty: 2093
Rejestracja: wt cze 08, 2010 4:06 pm

Re: Kącik racjonalisty.

Post autor: boris »

Kamil R J pisze:Przyznam Borisie, że nie wiem co masz na myśli.
Na myśli miałem to, że święty Antoni też był katolikiem. I Ojcowie Pustyni też. Ale to odwołanie się do nich oczywiście nie miało sensu, skoro nie darzysz takich ludzi jakimś większym szacunkiem i uważasz że ich styl życia nie był odpowiedni. Bez wątpienia życie na pustyni nie jest łatwe:
Pewien ojciec przybył kiedyś do abba Teodora i rzekł mu: „Pewien brat wrócił do świata”. Abba Teodor odrzekł: „Nie dziw się temu. Gdy usłyszysz, że zdołał ktoś umknąć z paszczy nieprzyjaciela, wtedy się dziw. (X, 25)
Może przynieść jednak olbrzymie owoce, gdy praktykowany odpowiednio. To co Ty nazywasz ucieczką od rzeczywistości, ja nazywam poszukiwaniem rzeczywistości. Co do świata, to według mnie przytulna jaskinia pośrodku pustyni pod każdym względem góruje nad jakimkolwiek światem, nic nie wspominając już o świecie współczesnym. Ktoś kto nie ucieka z tego świata jest po prostu masochistą :) Ale skoro uważasz, że w taki sposób osiągniesz duchowy postęp to życzę Ci powodzenia. W sumie chyba już jakiś postęp zrobiłeś, bo wydajesz się spokojniejszy niż rok temu, przynajmniej takie mam wrażenie, choć na tym forum wielokrotnie przestrzegano przed stawianiem diagnoz przez internet :)
http://www.youtube.com/watch?v=EdmZYu9Lths
Powiedzmy przeciwnikowi otwarcie, że nie podzielamy jego idei, ponieważ je rozumiemy, i że on nie podziela naszych, ponieważ ich nie rozumie.
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: Kącik racjonalisty.

Post autor: Kamil Kończak »

Dziękuję za miłe słowa o mojej poprawie ale to Ty stwierdziłeś, że to co pisałem wcześniej jest głupie więc wpierw zważaj na to co sam piszesz zanim będziesz oceniał innych ok? :) To, że nie dażę jakichś osób szacunkiem to także Twoja własna, subiektywna interpretacja moich słów, które z prawdą nie mają nic wspólnego. Nie odmawiam tym ludziom tego, że byli dobrzy, szlachetni, po prostu nigdy ich nie znałem więc nie moja rola ich oceniać. Jednak nie czuję także potrzeby aby ich afirmować. To co wiemy na temat róznych ludzi z pomników i nie tylko to w dużej mierze legendy i wygładzone historie. Ty jednak masz prawo do czerpania wzoru z opowieści o ludziach, z którymi nigdy nie miałeś okazji przebywać. Możesz tylko dowierzać. Dla mnie odczucia co do tych osób jak np. wspomniany przez Ciebie święty Antoni są obojętne. Co do mojego postępu to się o niego nie martw, zadbaj o swoje własne wnętrzne :)

Jak mantrę będę powtarzał, że cała sztuka w drodze do Boga to żyć w tym świecie fizycznie ale mentalnie się od niego odłączyć. Aby w tym miejscu, w którym jesteśmy w danym momencie znaleźć równowagę. Aby żyć w tym świecie a jednocześnie być dla niego umarłym - czyli wyzbyć się pragień materialnych i skierować całą swoją uwagę w stronę Boga. Nie muszę w tym celu opuszczać swojego miejsca zamieszkania i szukać pustyni - mam ją na wyciągnięcie ręki, jest nią moje własne wnętrze, moja własna samokontrola i uczciwość, że będę poświęcał czas dla Boga oczyszczając swój umysł z wszelkich pragnień. To ode mnie zależy co będę robił i co bedę wkładał do swojego umysłu. Liczy się tylko moje pragnienie Boga i moje czyny. Tak właśnie staram się żyć i uważam, że to jedyna droga. Nie wierzę ludziom, którzy emigrują na pustynię i tam wyzbywają się pragnień tego świata - po prostu odcinają się od źródła pokus ale one nie znikają. Cała sztuka polega na tym aby żyć wśród ludzi i wyzbyć się potrzeb tego świata. Prosty przykład wymyślony na poczekaniu - ktoś jest seksoholikem i wierzy, że w wyzbyciu się tego strasznego nałogu pomoże mu kilkuletni pobyt na wyspie w odosobnieniu gdzie ma pewność, że nie uraczy żadnej kobiety. Czy jednak problem zniknie ? Nie, ponieważ w sztuczny sposób odciął sie od źródła choroby i nie przerobił go świadomie.
Może i przez te parę lat nie będzie miał pokusy aby trzmychnąć na wysepkę obok na małe bara bara ale kiedy zakończy tam swój pobyt istnieje duże prawdopodobieństwo, że rzuci się spowrotem z jeszcze większą intensywnością w swój nałóg.
A tak poza tym dalej nie wiem w co tak na prawdę wierzysz Borisie więc Twój punkt widzenia jest naznaczony tym poglądem. Ja wierzę w reinkarnację i karmę - i z tego punktu widzenia wszelkie nasze cechy, tendencje i pragnienia przechodzą z jednego wcielenia w drugie. To są tzw. sanskary czyli przyzwyczajenia naszego umysłu. Ujarzmenie go w wielu przypadkach może okazać się bardzo iluzoryczne bo to jak trzymanie węża w koszyku - ale on tam dalej jest i tylko się czai aby wyskoczyć.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
Awatar użytkownika
boris
zaufany użytkownik
Posty: 2093
Rejestracja: wt cze 08, 2010 4:06 pm

Re: Kącik racjonalisty.

Post autor: boris »

Kamil R J pisze:Nie wierzę ludziom, którzy emigrują na pustynię i tam wyzbywają się pragnień tego świata - po prostu odcinają się od źródła pokus ale one nie znikają. Cała sztuka polega na tym aby żyć wśród ludzi i wyzbyć się potrzeb tego świata. Prosty przykład wymyślony na poczekaniu - ktoś jest seksoholikem i wierzy, że w wyzbyciu się tego strasznego nałogu pomoże mu kilkuletni pobyt na wyspie w odosobnieniu gdzie ma pewność, że nie uraczy żadnej kobiety. Czy jednak problem zniknie ? Nie, ponieważ w sztuczny sposób odciął sie od źródła choroby i nie przerobił go świadomie.
Może i przez te parę lat nie będzie miał pokusy aby trzmychnąć na wysepkę obok na małe bara bara ale kiedy zakończy tam swój pobyt istnieje duże prawdopodobieństwo, że rzuci się spowrotem z jeszcze większą intensywnością w swój nałóg.
Ale dlaczego miałby kończyć swój pobyt? :) Pożądanie nie bierze się znikąd i jeżeli nie chronisz swych zmysłów przed bodźcami, będziesz dręczony przez seksualne myśli, które są niczym innym jak tym co określasz karmą, i które będą determinowały twoje przyszłe urodziny.
Jeżeli chodzi o mnie, to wierzę, że w rzeczywistości nie jesteśmy ani kobietami ani mężczyznami a zatem odczuwanie pożądania płciowego jest niczym innym jak stanem chorobowym, z którego trzeba się wyleczyć. Ktoś o pełnym zdrowiu nie odczuwa popędu seksualnego. By się z niego wyleczyć, warto spędzić całe życie na pustyni, z dala od tych upadłych i niebezpiecznych istot jakimi są kobiety :)
http://www.youtube.com/watch?v=EdmZYu9Lths
Powiedzmy przeciwnikowi otwarcie, że nie podzielamy jego idei, ponieważ je rozumiemy, i że on nie podziela naszych, ponieważ ich nie rozumie.
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: Kącik racjonalisty.

Post autor: Kamil Kończak »

No chociaż w jakimś względzie się zgadzamy co do tego pożądania, popędu płciowego i tego, że dusza nie ma płci. Ja jednak nie widzę sensu emigracji na pustynię. To oczywiście nie oznacza aby szukać wrażeń i bodźców. Chronić się przed bodźcami to karmić się rzeczamy pięknymi i szlachetnymi. Oczywiście jeśli czyimś przeznaczeniem na to wcielenie jest życie na pustyni to tak widocznie ma być. To co dzieje się zgodnie z przeznaczeniem jest zawsze dosyć łatwe w realizacji a to co temu przeczy to droga pod górkę. Jeśli ktoś wymyślił sobie życie w pustelni i okazało się, że ma na to pieniądze(choć nie zawsze są potrzebne) i jeszcze jakimś "dziwnym" splotem okoliczości pojawiło się dogodne miejsce na takie życie to niech się tego trzyma. Takie jest jego przeznaczenie. Moje przeznaczenie jednak jest inne. Na skutek karmy mam takie a nie inne życie, powoli wydostaje się z piekła, przez parę lat praktycznie nie wychodziłem z domu na skutek problemów zdrowotnych, mieszkam w bardzo hałaśliwym miejscu. Trudności sprawiały mi najprostsze rzeczy takie jak wyjście do sklepu i zrobienie zakupów. W moim przypadku prawie każde działanie nastawione na jakieś pragnienia i cele byłoby (i wciąż jest) płynięciem pod prąd przeznaczenia. To jest mój ziemski czyściec na skutek okropnie ciężkiej karmy.

Co do seksualnych myśli to akurat z tym nie mam już o dziwo problemu - wszystko zależy od tego gdzie kierujemy swoją uwagę. Jeśli przebywa ona cały czas w punkcie pomiędzy brwiami, czyli w centrum naszej jaźni, jeśli wspieramy się medytacją częściową czy całościową pod opieką żyjącego Mistrza to żadne pokusy nie będą nami rządzić. Mogą się oczywiście pojawiać ale w moim przypadku są o wiele subtelniejsze niż kiedyś. Wiem, że do czynów już nie dojdzie, choć wolę nie kusić losu bo siła negatywna ma na mój temat wiele haków, zapewne mogłaby to skwapliwie wykorzystać kiedy bym się jej poddał :)

Prawdziwy test naszej samokontroli może jednak mieć miejsce wśród ludzi.
Nie mam jednak tak rozbuchanych pragnień o charakterze seksualnym czego dowodem są moje czystsze odczucia kiedy mijam jakieś niewiasty. Lepiej jednak borykać się z takimi problemami kiedy są one bliżej powierzchni świadomości niż je wypierać uciekając od nich w dogodne miejsce. Wciąż będą głęboko w podświadomości, będą czekać na spełnienie.


A propo tego o czym piszemy :



Pokusa jest zazwyczaj zjawiskiem bardzo krótkotrwałym, ale zdarza się jej żyć dłużej, gdy dochodzi do konfliktu ego z buddhi, czyli chcącego „ja” ze zrównoważonym rozsądkiem. Umysł się wówczas waha i powstają wspomniane wyżej wątpliwości. Jeśli ego wygra tę walkę, dochodzi do natychmiastowej akcji lub do wytworzenia się pragnienia, które jest odroczeniem sprawy na czas krótszy lub dłuższy, ale w końcu dochodzi do spełnienia przy udziale tysięcy myśli, uczuć i emocji. Gdy wygra rozsądek, sprawa się na ogół na tym kończy i pragnienie nie powstaje.

Nauki mistyczne radzą, aby nigdy nie postępować pochopnie i zawsze dać czas buddhi, żeby rozważyła sprawę w oparciu o bazę danych chitty. Należy po prostu na moment się zatrzymać, zanim zacznie się jakieś działanie. Dotyczy to również wypowiadanych słów, a zwłaszcza wtedy, gdy mamy pokusę, żeby powiedzieć za dużo lub coś nieodpowiedniego, czego możemy później albo już w chwilę potem żałować. Buddhi często ostrzega, ale jej głos jest ignorowany i mimo, że wiemy o niestosowności jakiejś wypowiedzi lub działania, robimy to niejako na przekór.

A oto co o pokusach mówi średniowieczny mistyk niemiecki
Tomasz á Kempis:

1. Dopóki żyjemy na świecie, nie możemy być bez utrapienia
i pokus.
Stąd w księdze Hioba napisano: Bojowaniem jest życie ludzkie
na ziemi.
Każdy przeto powinien się mieć na baczności w swych poku-
sach i czuwać na modłach; żeby diabeł nie znalazł sposobności

do oszukania go, bo on nigdy nie zasypia, lecz jako lew ryczący
krąży, szukając, kogo by pożarł.
Nikt nie jest ani tak doskonały, ani tak święty, by nie doświad-
czył czasem pokus i nie możemy ich zgoła nie mieć.


Mówiąc o diable Tomasz ma na myśli niestrudzony ludzki umysł, który ciągle próbuje ściągnąć uwagę do świata przy pomocy pokus, które zamieniają się w pragnienia oraz w próby ich realizacji przy współudziale licznych uczuć i emocji. Jest to jedna z ról umysłu, ponieważ jego głównym zadaniem jako
agenta Uniwersalnego Umysłu jest przeszkadzanie duszy w osiągnięciu wyzwolenia. Dlatego á Kempis radzi, aby mieć się na baczności i „czuwać na modłach”, czyli uprawiać medytację, która zwraca uwagę do wewnątrz. Jednakże – pisze dalej mistyk -

2. Pokusy są często człowiekowi bardzo pożyteczne, choćby
były dokuczliwe i ciężkie; ponieważ człowieka upokarzają,
oczyszczają i uczą.
Wszyscy święci przeszli przez wiele utrapień i pokus, i przez nie
naprzód postąpili.
A ci, co nie umieli oprzeć się pokusom, zostali odrzuceni i od-
padli.
Nie masz tak świętego zakonu ani tak skrytej ustroni, gdzie by
nie było pokus i przeciwności.


Ponieważ -

3. Człowiek, dopóki żyje, nie jest przed pokusami zupełnie
zabezpieczony, ponieważ w nas samych tkwi źródło pokus, gdyż
narodziliśmy się w pożądliwości.
Gdy jedna pokusa lub udręka odejdzie, nadchodzi druga i zaw-
sze będziemy mieli coś do cierpienia, bo utraciliśmy błogość na-
szej pierwotnej szczęśliwości.
Wielu stara się sztucznie uciekać przed pokusami, tymczasem
jeszcze głębiej w nie wpada.
Przez samą tylko ucieczkę nie możemy odnieść zwycięstwa,
lecz przez cierpliwość i prawdziwą pokorę stajemy się mocniejsi
od wszystkich nieprzyjaciół.


Tomasz á Kempis pisze swą rozprawę dla braci zakonnej, czyli ludzi, którzy zapragnęli z jakichś powodów ucieczki przed światem. Mistycy mówią, że sztuczne odosobnienie nie jest skuteczne i nie pomaga w uprawianiu praktyk duchowych, jeśli umysł jednostki nie został w pełni opanowany. Pokusa jest sy-
gnałem, sprawdzianem dla osobowości. Jeśli zostanie przezwyciężona, a jeszcze lepiej niezauważona, osobowość jest zdro-wa, ponieważ umysł działa pod wpływem inteligencji tłumiącej ego. Jeśli jednak zamienia się w pragnienie, osobowość jest słaba, bo ego jest czynnikiem wiodącym i odstawia na bok
zdrowy rozsądek. Dlatego jeśli człowiek potrafi potraktować pokusę jako sygnał ostrzegawczy i zastosować środki zaradcze, odstawia na bok ego (pokora) i wystawia na pierwszy plan rozsądek i jego argumenty. W ten sposób następuje uczenie i czyszczenie umysłu. Końcowym efektem tego procesu jest nie-zauważanie pokus, co jest dowodem na właściwe przerobienie lekcji.

4. Kto od zła tylko zewnętrznie się uchyla, a korzenia nie
wyrywa, niewiele postąpi, owszem, prędzej doń wrócą pokusy i
dozna jeszcze gorszych utrapień.
Powoli przez wielkoduszną cierpliwość, z pomocą Boską pew-
niej odniesiesz zwycięstwo niż przez gwałtowność lub własną
nierozwagę.
W pokusie często szukaj rady, a z kuszonym nie obchodź się
twardo, tak zaś staraj się go pocieszyć, jakbyś sam sobie tego
życzył.


Sukces polega na wykorzenianiu przyczyn, bo o wiele łatwiej zapobiegać pokusom, niż potem zwalczać je wraz pragnieniami, które są ich wynikiem. W pokusie szukaj rady – pisze dalej á Kempis – ponieważ doświadczenie związane z realizacją pokusy i pragnienia jest lekcją życiową. Jeśli ta sama po-
kusa powraca, oznacza to, że lekcja nie została właściwie przerobiona i zasymilowana.

5.
Źródłem wszystkich złych pokus jest niestałość umysłu i
mała ufność w Bogu.
Albowiem jak łodzią bez steru miotają tam i sam fale, tak czło-
wiek opieszały i nie dotrzymujący swych postanowień różnorako
bywa kuszony.
W ogniu próbuje się żelazo, a pokusa doświadcza człowieka
sprawiedliwego.
Często nie wiemy, co możemy; dopiero pokusa ujawnia, czym
jesteśmy.
Czuwać zaś należy zwłaszcza na początku pokusy, bo wtedy
łatwiej wroga pokonać, gdy mu się żadną miarą nie pozwoli
wejść poza drzwi duszy, ale mu się drogę zabiega jeszcze przed
progiem, skoro tylko do nich zastuka.
Stąd ktoś powiedział: w początkach złemu się sprzeciwiaj, za późno gotować lekarstwo, gdy się już choroba wzmogła.

Albo-
wiem naprzód zjawia się w duszy prosta myśl, następnie żywe
wyobrażenie, wreszcie upodobanie, złe wzruszenie i zezwolenie.
Tak to powoli wchodzi całkowicie wróg niegodziwy, jeśli mu się
kto nie oprze na początku.
Im kto dłużej z wewnętrznym oporem przeciw pokusie zwleka,
tym słabszy co dzień się staje, a wróg przeciw niemu coraz moc-
niejszy.



Brak odporności na pokusy świadczy m.in. o braku wiary w przeznaczenie i jego celowość. Przeznaczenie jest odgórnie narzucone i chociaż jest osobistym tworem jednostki, człowiek nie ma żadnego wpływu na jego wypełnienie. Walka lub jedynie przeciwstawianie się losowi jest dowodem na niestałość umysłu i brak zaufania do Stwórcy. Jest przeciwstawianiem się Jego woli. Pokusa jest sprawdzianem dla umysłu – próbą jego
zachowania się wobec pokusy. Często nie wiemy, co możemy – powiada á Kempis – dopiero pokusa ujawnia, czym jesteśmy. Pokusa wyzwala myśl, następnie myślokształt związany tematycznie z pokusą, przedmiot pokusy zaczyna się podobać ego, po czym rodzi się emocja i przyzwolenie na wytworzenie się
pragnienia i szukanie sposobów jego realizacji. Ten łańcuszek przyczynowo-skutkowy osłabia system obronny umysłu, dzięki czemu jego czynnik kuszący otrzymuje zielone światło do po-wstawania dalszych pokus.

8. W pokusach i udręczeniu człowiek doświadcza, ile postąpił;
wtedy też większą zdobywa zasługę, a cnota więcej się ujawnia.
I nic wielkiego, że człowiek jest pobożny i gorliwy, gdy żadnego
ucisku nie czuje; lecz jeśli w czasie przeciwności zachowa się
cierpliwie, wtedy spodziewać się może wielkiego postępu.
Niektórych strzeże Bóg od większych pokus, a mimo to często
upadają w małych i codziennych; czyni to Bóg po to, aby sobie
nie ufali w wielkich doświadczeniach, skoro w tak małych ulegli.


Tomasz pisze wcześniej, że w ogniu hartuje się stal, dlatego siły negatywne universum (Szatan, czyli Uniwersalny Umysł) zgodnie z boskim planem często kuszą człowieka, aby pomóc mu w przezwyciężaniu słabości swojego charakteru. Jeśli podda się pokusie, przekonuje się wkrótce, w jakie kłopoty go
wpędziła. Jeśli jedna lekcja nie pomaga, siły negatywne organizują następną korzystając z niezmierzonego magazynu możliwości. Zwłaszcza w stosunku do osób dążących poważnie do duchowego wyzwolenia, siły te wzmacniają swoją aktywność, podsuwając większe lub mniejsze pokusy. Człowiek pracujący
nad swoim wnętrzem często potrafi już przeciwstawiać się wielkim pokusom – np. nie popełni przestępstwa – ale ulega mniejszym, do których nie przywiązuje zbytniej wagi. Powoduje to stopniowe osłabienie czujności umysłu i coraz większy brak odporności, co wpędza go z powrotem w stan początkowy.

Pokusy nie omijają nawet najbardziej zaawansowanych duchowo ludzi. Przekaz o kuszeniu Jezusa mamy w Ewangelii, zaś w żywotach świętych kuszenie św. Antoniego. Również ludzie uprawiający yogę i prawdziwe ścieżki duchowe są na nie wystawieni. Od nieustannej czujności, siły charakteru i woli oraz
cierpliwości i pokory zależy czy są efektywne, czy nie. Idealnym stanem jest niezauważanie pokus jakie by one nie były. Świadczy to o czystym umyśle i zaawansowaniu duchowym.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
Awatar użytkownika
boris
zaufany użytkownik
Posty: 2093
Rejestracja: wt cze 08, 2010 4:06 pm

Re: Kącik racjonalisty.

Post autor: boris »

Nie zgadzam się z początkiem tego co pisze Kempis, albo co w tym poście twierdzi się że napisał:
1. Dopóki żyjemy na świecie, nie możemy być bez utrapienia
i pokus.
Stąd w księdze Hioba napisano: Bojowaniem jest życie ludzkie
na ziemi.
Gdyby tak było, uwolnienie się od tego co nazywasz karmą byłoby niemożliwe. Ale ta dialektyka na ten temat jest stara jak świat i na przykład Hieronim właśnie naśmiewał się z Ewagriusza, który zajmował stanowisko, że człowiek całkowicie może się uwolnić od wszystkich negatywności. Śmiał się z niego, że taki ktoś musiałby być albo kamieniem albo Bogiem. A jednak prawidłowa praktyka wiedzie do niesamowitych rezultatów, niesamowitych rezultatów dla tego kto nigdy nie pracował nad umysłem, na przykład jedną z charakterystyk człowieka doskonałego (o ile możemy tu mówić o człowieku :) )
jest całkowite uwolnienie się od lęku, to uczucie po prostu jest nieobecne:
Starzec rzekł: „Jeśli by niebo spadło na ziemię, Teodor nie zadrży. Uprosił bowiem modlitwami Boga, aby usunął od niego strach”. Apoftegmaty Ojców Pustyni (VII, 6)
http://www.youtube.com/watch?v=EdmZYu9Lths
Powiedzmy przeciwnikowi otwarcie, że nie podzielamy jego idei, ponieważ je rozumiemy, i że on nie podziela naszych, ponieważ ich nie rozumie.
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: Kącik racjonalisty.

Post autor: Kamil Kończak »

Borisie - wkleiłem ten cytat bo w znakomitej większości nawiązywał do tego o czym rozmawiamy co nie znaczy, że zgadzam się ze wszystkim co pisał Kempis. Do każdego jego stwierdzenia dopisany jest komentarz z punktu mistycznego a nie religijnego. Myślałem, że to wychwycisz.

A więc:
Mówiąc o diable Tomasz ma na myśli niestrudzony ludzki umysł, który ciągle próbuje ściągnąć uwagę do świata przy pomocy pokus, które zamieniają się w pragnienia oraz w próby ich realizacji przy współudziale licznych uczuć i emocji. Jest to jedna z ról umysłu, ponieważ jego głównym zadaniem jako
agenta Uniwersalnego Umysłu jest przeszkadzanie duszy w osiągnięciu wyzwolenia. Dlatego á Kempis radzi, aby mieć się na baczności i „czuwać na modłach”, czyli uprawiać medytację, która zwraca uwagę do wewnątrz.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
Unknown
zaufany użytkownik
Posty: 5448
Rejestracja: ndz wrz 27, 2015 2:20 pm
Status: Schizo
Lokalizacja: Void
Kontakt:

Re: Kącik racjonalisty.

Post autor: Unknown »

Uwaga! TVN - reportaż - Polak ateista http://uwaga.tvn.pl/63581,wideo,409888, ... ortaz.html
Łatwo machnąć ręką na sygnały dotyczące dyskryminacji w Polsce osób, innego niż katolickie, wyznania lub tych, którzy w Boga po prostu nie wierzą. Łatwo zbagatelizować ich apele, jak choćby ten dotyczący wycofania religii i jej symboli z publicznych szkół. Gdy jednak zatrzymamy się na chwilę i wyobrazimy sobie, że musimy własnemu dziecku każdego dnia tłumaczyć, dlaczego ma postępować inaczej niż wszyscy wokół - być może zobaczymy problem w innym świetle.
''Insanity - a perfectly rational adjustment to an insane world.'' http://chomikuj.pl/Antypsychiatra

Zapraszam wszystkich popierających antypsychiatrie do dołączenia: http://www.digart.pl/grupy/16361/Anty-psychiatria/ moja grupa ma charakter otwarty.
Awatar użytkownika
boris
zaufany użytkownik
Posty: 2093
Rejestracja: wt cze 08, 2010 4:06 pm

Re: Kącik racjonalisty.

Post autor: boris »

Wierzą czy nie, porządny człowiek przecie w dzisiejszych czasach nie pośle dziecka do szkoły :)
http://www.youtube.com/watch?v=EdmZYu9Lths
Powiedzmy przeciwnikowi otwarcie, że nie podzielamy jego idei, ponieważ je rozumiemy, i że on nie podziela naszych, ponieważ ich nie rozumie.
Awatar użytkownika
eN
zaufany użytkownik
Posty: 6681
Rejestracja: pn sty 31, 2011 2:25 pm
płeć: mężczyzna

Re: Kącik racjonalisty.

Post autor: eN »

Nikt mnie nie prześladuje i krzyże nie przeszkadzają mi w najmniejszym stopniu. Nie rozumiem, czym może ateistę gorszyć kawałek drewna? To już prędzej kogoś innego wyznania. Dzieci nie mam, lecz z nimi i tak zawsze są jakieś problemy. Poza tym podzielam w/w zdanie kolegi borisa :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „filozofia”