Neuroleptyki powodują objawy negatywne u zdrowych ludzi!

[schizo11]

Psychiatrzy kłamią mówiąc, że nowe leki pomagają na objawy negatywne!

Znalazłem w Internecie artykuł opisujący badanie, w którym 32 zdrowym ludziom podawano haloperidol, rysperydon i placebo.
Jak się okazało zarówno neuroleptyk I i II generacji spowodowały u zdrowych ludzi objawy negatywne.

http://psychiatry.jwatch.org/cgi/conten ... 2006/405/7

Z drugiej strony trzeba zaznaczyć, że stosowanie leków niesie za sobą także wiele korzyści. Wiele badań wykazało, że leki przeciwpsychotyczne u ludzi z aktywną psychozą łagodzą nieco objawy negatywne.

[schizo11]

Do tej pory wierzyłem bo tak mnie przekonywał lekarz, że objawy negatywne są od choroby i, że leki chociaż słabo to jednak pomagają na to.
Czemu oni ludziom kit wciskają i nie powiedzą, że choroba chorobą ale leki anhedonię nasilają.

[schizo11]

I właśnie tak dokładnie jest. I tak się postrzega ludzi chorych.

Na prawdę chciałbym brać leki, które by mi pomagały. Właśnie jedna doktorka mi też powiedziała, że należy oszacować czy działanie leku w stosunku do skutków ubocznych wychodzi "in plus" czy "in minus"

do rozważenia przez pacjenta

To właśnie powinno być do rozważenia przez pacjenta, dlatego jestem przeciwny przymusowemu leczeniu.

Podobno każdy nawrót psychozy powoduje pogorszenie funkcjonowania chorego, więc biorąc leki niejako zapobiegamy temu.
Z drugiej strony neuroleptyki już na starcie kiedy je bierzesz pogarszają twoje funkcjonowanie, wzmagając objawy negatywne.

Na prawdę sam już nie wiem co jest lepsze:
- brać cały czas dawki podtrzymujące
- przerywać leczenie np. po roku czasu, dwóch od nawrotu
- nie brać ich wcale

Do tej pory po lekach jestem kompletnie nie do życia. Nic mi się nie chce, nic mnie nie cieszy itd. Dla mnie to jest nie do zniesienia. A biorę najmniejszą dawkę podtrzymującą. Ja na prawdę chcę dobrze, czytam o różnych badaniach, o psychiatrii, o antypsychiatrii, o medycynie alternatywnej. Chcę dobrze tylko nie wiem jak to osiągnąć

[Niemamnie]

shizo11 piszesz naprawdę sensownie, czy mógłbyś zebrać wszystkie ostatnie posty w jeden długi i poprosić administratora o jego przypięcie, jako ostrzeżenie przed skutkami ubocznymi leków.

Pomożesz wielu pacjentom i niektórym psychiatrom czytającym to forum, którzy przeważnie wierzą w to co im podręczniki podsuną i nie sprawdzą alternatywnych źródeł informacji.

[Arom]

Lekarz gdy jest przekonany, że prawda o stanie zdrowia może zaszkodzić pacjentowi może ją zataić. Wynika to z najważniejszej zasady lekarskiej: po pierwsze nie szkodzić. A jeśli prawda zaszkodzi???!! Nie ma obowiązku mówienia prawdy.

Fragment artykułu jak widzi to druga strona:

Młody człowiek ze schizofrenią – taka diagnoza pociąga za sobą konsekwencje na długie lata, choć pacjent i jego najbliżsi nie muszą od razu zdawać sobie z tego sprawy. Przecież są leki, czy one nie przywrócą zdrowia? – Chory jest pewien, że tak się stanie, więc nie godzi się na perspektywę leczenia do końca życia. Często słyszę: to ja tak nie chcę, wolę strzelić sobie w łeb – relacjonuje nierzadkie w takich sytuacjach obawy pacjentów prof. Heitzman. – Malując przyszłość w ciemnych, choć nieraz prawdziwych barwach, mogę się przyczynić do wyboru samobójczej śmierci, a przecież odsetek samobójstw w schizofrenii wynosi aż 10 proc. Więc zamiast „do końca życia” używam sformułowania „być może”: być może będą lepsze leki, skuteczniejsze, być może bez negatywnych objawów ubocznych. To daje nadzieję.

[redaktor]

Miałem na neuroleptykach objawy negatywne, a jak... Choć nie mam schizofrenii.

[moi]

To z jakiego powodu brałeś neuroleptyki?

Pozdrawiam.m.

[redaktor]

Mam mózgowe porażenie dziecięce ( MPD ) i na jego bazie przyplątały mi się po rozwodzie z żoną cholernie ciężkie zaburzenia osobowości, osobowość mi się rozsypała w drobny mak. Leczono mnie na nie neuroleptykami,

Diagnozę schizofrenii dostałem po to, żeby można było dostać leki, które na schizofrenię są refundowane, a na zaburzenia osobowości nie. Tak, jak Zolafren- na schi 3, 20 zł. , na moje zaburzenia... OIDP 400 zł. /opakowanie. Bo NFZ nie chce refundować.

Sądzę, że jakby tak zweryfikować diagnozy ' schizofrenii " w Polsce, to by się okazało, że gdzieś 1/3- 1/2 to prawdziwa schizofrenia, a reszta to różne zaburzenia osobowości, np. takie jak moje ( wiem, bo zetknąłem się z przypadkiem człowieka, którego, tak jak mnie, " uzdrowiono " ze " schizofrenii " ).

[moi]

Masz rację. Sama przerabiałam niedawno taki numer u lekarza rodzinnego, który nie chciał mi wypisać refundowanej recepty bez diagnozy schizofrenii. W końcu moje lekarka (nie mogła wypisać mi refundowanej recepty, bo była w trakcie podpisywania kontraktu z NFZ-tem), wypisała mi zaświadczanie, że mam schizofrenię paranoidalną. W rzeczywistości mam według niej zaburzenia schizotypowe i za leki musiałabym płacić po kilkaset złotych właśnie.

Pozdrawiam.m.

[redaktor]

Tak, jest sporo takich przypadków. To niedobrze, bo diagnoza schizofrenii często niszczy człowiekowi życie na dłuższy czas, bywa, że na stałe.

[moi]

Było mi wstyd afiszować się z tą diagnozą przed lekarzem rodzinnym. Miałam uczucie, jakbym musiała mu zdradzić jakąś tajemnicę. Ale, poza tym, nie robi to na mnie wrażenia. Tej diagnozy przecież nie ujawnia się, więc co za znaczenie, jaka ona jest?

Pozdrawiam.m.

[redaktor]

Ja nie szukałem pracy na tej diagnozie, bo musiałbym ujawnić ją potencjalnemu pracodawcy.

[moi]

Nieprawda, nie musisz ujawniać informacji o swoim stanie zdrowia. Nie ma takiego obowiązku.
Nawet jeśli masz orzeczenie o niepełnosprawności i na orzeczeniu jest znaczek określający chorobę psychiczną, to zawsze możesz powiedzieć, że leczysz się z powodu depresji. Depresja jest bardziej społecznie akceptowana.

Pozdrawiam.m.

[Niemamnie]

Czemu nie?

[schizo11]

Może któryś tak, większość woli się pewnie nawalić albo gdzieś pojechać na weekend a po pracy odpocząć a nie pracą się zajmować.

[Ralf]

dokładnie. z resztą po co mieliby to robić? czego się tu więcej dowiedzą? że niby, żeby 'zrozumieć świat chorego'? ale po co, oni mają swoje określone terminy- myśli wielkościowe, ksobne, sedacja, bladość afektywna, bla bla bla i dopasowują do nich tabletki. gówno ich obchodzą te nasze rozmowy tu i prowadzenie ślepego przez kulawego.

Zgadzam sie z mona li.

Chyba ze bedzie to jakis psychiatra hobbysta. Ja bym czytal to forum jakbym byl psychiatra...

[dan]

Jakiś psychiatra czyta to forum...

[cezary123]

gówno ich obchodzą te nasze rozmowy tu i prowadzenie ślepego przez kulawego.

Chyba było prowadzenie kulawego przez ślepego, aż nie zauważy i w dół wpadnie Ale wszystko jedno

Jakiś psychiatra czyta to forum...

To fajnie, bo myślałem już , że tylko nadzwyczaj ambitne i żądne wiedzy młode studentki psychologii i psychiatrii lubią tu zaglądać w przeciwieństwie do 90% ich koleżanek, które po zajęciach z wielką chciwością wolą zarabiać kasę na zachcianki jako tak zwane "sponsorówki".
Zanim zostaną szacownymi paniami Doktor, czy Prawnik

[Kamil Kończak]

Jakiś psychiatra czyta to forum...

Są tu Ci szarlatani?

[redaktor]

dokładnie. z resztą po co mieliby to robić? czego się tu więcej dowiedzą? że niby, żeby 'zrozumieć świat chorego'? ale po co, oni mają swoje określone terminy- myśli wielkościowe, ksobne, sedacja, bladość afektywna, bla bla bla i dopasowują do nich tabletki. gówno ich obchodzą te nasze rozmowy tu i prowadzenie ślepego przez kulawego.

Też trzeba umieć z psychiatrą porozmawiać. Dopiero niedawno pogadałem z psychiatrami normalnie i byłem/jestem dla nich partnerem.

Te terminy tak naprawdę dotyczą tego, że ktoś ma totalnie rozjechaną osobowość.