Obawa

Tu zajmujemy się środkami odurzającymi tylko o ile jest to związane ze schizofrenią.

Moderator: moderatorzy

kedref
zarejestrowany użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: sob lut 18, 2012 7:04 am
płeć: mężczyzna

Obawa

Post autor: kedref »

Witam

Mam 22 lata, w wieku 16 lat (1 liceum) poznałem marihuanę. Ciągłe konflikty w domu (alkohol) bardzo mnie zachęciły do sięgania po ten narkotyk. Moje problemy odchodziły na bok w trakcie upalenia, wszystko było wtedy takie proste i po upaleniu się uwielbiałem "rozkminiać" wszystkie moje problemy. Niestety za późno zauważyłem najważniejszy problem, że zaniedbuję przez to szkołę, rodzinę czyli to co najważniejsze w życiu. Wtedy gdy dostrzegłem ten ważny problem, było bardzo ciężko się zmobilizować, dlatego teraz jestem cały czas w tym samym miejscu. Bez matury, bez pracy z ogromną "depresją" (nie zdiagnozowaną, ja to tak nazywam sobie). Prócz tych trzech naczelnych problemów pojawił się niedawno kolejny (mniej więcej 8 miesięcy temu). Z każdym upaleniem stawałem się coraz bardziej podejrzliwy, przez co zamykałem się w sobie, coraz mniej się udzielałem w rozmowach. Natomiast w głowie miałem mętlik. Wciąż analizowałem to co powiedziałem, to co inni mówią, czy to aby przypadkiem odnosi się do mnie co oni mówią czy nie. Nie dochodziłem do żadnych konkretnych wniosków, co mnie jeszcze bardziej frustrowało. Moje palenie zamieniło się z chillout'u w ciągłą analizę. Przeszkadzało mi to bardzo, jednak nie zdając sobie sprawy z powagi sytuacji wciąż brnąłem w to dalej.
Zaznaczę jeszcze coś istotnego, że prócz jednego kolegi, moi równieśnicy są ode mnie starsi. Prócz tego właśnie jednego u którego niestety coraz większe podejrzenia mieliśmy (jako grupa znajomych), że coś mu dolega. Ojca ma chorego na schizofrenię dlatego od razu pierwsze podejrzenia padły w tym kierunku. Objawy jego się nasilały jednak zamknął się on w sobie (nawet przede mną, a miałem z nim najlepszy kontakt) i nie mieliśmy nad tym kontroli co się z nim dzieje, oczywiście widywaliśmy się z nim, ale mało z nami rozmawiał a jak już coś powiedział to prawie nikt nie potrafił zrozumieć o co mu chodzi. Oczywiście, że nie zawsze tak było ale większość jego wypowiedzi była co najmniej dziwna.
Przejmowałem się tym bardzo, jako że to mój jedyny rówieśnik ze znajomych to bardzo mi go było szkoda. Kryzys nastąpił w sylwestrową noc. Cała paczka znajomych spędzała go wspólnie, i właśnie tej nocy jego stan uległ totalnej destrukcji i wszystko to oczywiście na moich "najaranych" oczach. Nie będę się rozpisywał jak on się zachowywał tej nocy bo w sumie nie po to piszę tego posta. Uwierzcie mi na słowo pisane, że on tej nocy sfiksował. Znajomi oczywiście po tym co zobaczyli, odsunęli się od niego, przy jego nieobecności postanowili przestać się z nim spotykać. Byłem przy tej rozmowie.
Od tamtej pamiętnej nocy już nic dla mnie nie jest takie samo. Paliłem i wciąż wydawało mnie się że wszyscy moi znajomi zaczęli zauważać moje dziwne zachowanie, przynajmniej mnie się tak wydawało, że się dziwnie zachowuje. Oczywiście po kilku - kilkunastu dniach (niestety ogromne problemy z pamięcią nie pozwalają mi tego sprecyzować dokładnie) odłożyłem marihuanę, ponieważ nie wytrzymywałem tego natłoku myśli o swoim stanie psychicznym. Wyczytałem, że budzi ona ukrytą w psychice chorobę a panicznie się tego bałem, że może mnie też to spotkać to stwierdziłem, że lepiej się tym już nie krzywdzić. Oczywiście nie wystarczyło, zadręczałem się masą pytań na które odpowiedzi znajdywałem w internecie. Wszystko, dosłownie wszystko co wyczytałem wskazywało na to że właśnie mogę mieć tą chorobę, która oczywiście dopiero się zaczyna, bo gdyby ogarnęła mnie dokładnie tak samo jak mojego kolegę to bym się nad tym nie zastanawiał ani się tego tak nie bał. On się tego nie boi.
Po kilku nieprzespanych nocach i później dosypianiu tego w ciągu dnia nie wytrzymałem i otworzyłem się przed jednym z moich znajomych. Był wielce ździwiony moim problemem, nie potrafił przez chwilę wziąć tego na poważnie. Jednak po tym co mu zacząłem opowiadać, wyznał mi, że mnie rozumie bo przez chorobę jego ojca (rak) sam nabawił się ogromnego strachu przed rakiem który go sparaliżował na dwa miesiące. Powiedział mi, że to tylko mój wymysł bo gdyby było inaczej wszyscy wokoło by to zauważyli. Uspokoiłem się po tej rozmowie bardzo, na tyle bardzo że kilka dni po tym znów zapaliłem, złapałem co prawda jednego macha ale od razu poczułem ten nieprzyjemny, powracający do mnie stan gdzie jestem przewrażliwiony na każde słowo. Więc po chwili znów pękłem i zacząłem narzekać już w obecności drugiego znajomego o swoim problemie. Oto kolejny mój znajomy, który był naprawdę zaskoczony moim problemem. Od tej pory zaprzestałem palenia. Podzieliłem się jeszcze ze swoim problemem kilku osobom i wszędzie spotykałem się z tą samą reakcją.
Nie dawało mi to spokoju, mimo zapewnień moich znajomych. Udałem się do lekarza (psycholog) , który po usłyszeniu, że miałem jakikolwiek kontakt z marihuaną wysłał mnie do psychiatry. Byłem, opowiedziałem o swoim problemie w dość dużym skrócie (nie zostałem uprzedzony, że wizyta trwa tylko 30 minut) po rozmowie z lekarzem, powiedział mi, że chory na schizofrenię to ja na pewno nie jestem i raczej nigdy nie będę. Mimo wielu wątpliwości co do opinii psychiatry przyjąłem to na klatę i zapisałem się na psychoterapię. 5 spotkań poszło na marne, wciąż co spotkanie opowiadałem o swoich problemach i jedynie psycholog raz na jakiś czas wtrącił swoje dwa grosze, ale niestety nic mi to nie dawało. Lęk przed chorobą wciąż był i nic nie wskazywało na lepsze, dlatego miedzy innymi zrezygnowałem z terapii.

Dobra przechodzę do sedna problemu. Moim zdaniem mam początki choroby psychicznej zwaną Schizofrenią oto dlaczego tak uważam, a raczej moje objawy po, których dochodzę do takiego wniosku:

-lęk
-całe dnie potrafię przeleżeć w łóżku (granie na komputerze, przeglądanie internetu)
-gdy ktoś coś powie co ja przed chwilą pomyślałem od razu nasuwa mi się myśl, że zaczynam mieć echomyśli, albo że zaczyna się ten proces kiedy ja zauważam wykradanie myśli. Chwilę po tym wiem że to bzdura, jednak ta myśl do mnie powraca co każdy taki przypadek.
-zaburzenia mowy (zapominam słowa, potrafię przekręcić dane słowo a jak już to zrobię automatycznie uruchamia się nasilony lęk)
- moim zdaniem mam właśnie te urojenia ksobne
- potrzeba kłamstwa u mnie jest coraz mniejsza (byłem i wciąż czasami jestem dość dużym kłamczuchem) dla mnie jest albo kłamstwo albo prawda, psycholog nawet zauważyła że mam problem z odróżnieniem półprawdy.
- nawet teraz jak pisałem tego posta wystraszyłem się bardzo, że ktoś może z moich znajomych go przeczytać, co oczywiście jest mało prawdopodobne żeby zaglądali na takie strony.
-ostatnio kilka razy z rzędu pytano się mnie czemu jestem smutny, za każdym razem odpowiadam że nie jestem smutny ale w gdzieś w głębi to czuje że to wszystko co ostatnio się ze mną dzieje strasznie mnie dołuje
-Koncentracja. Czytam np. dany artykuł w gazecie i po chwili zastanowienia się nie pamiętam o czym czytałem, nie jestem w stanie się skupić na czytaniu. Albo żeby coś zrozumieć muszę przeczytać to kilka razy. Sprawdzałem siebie i zawsze jak to robię (czyli sprawdzam się) to nie jestem w stanie przeanalizować tego co przeczytałem.
Najgorsze z tego wszystkiego jest to, że krytycyzm jeszcze mam wobec wszystkich tych moich głupich rozkminek jednakże przeczytałem dzisiaj (co tak naprawdę tchnęło mnie do napisanie tego posta tutaj) że w trakcie postępowania choroby krytycyzm maleje. Co oznaczało by, że każdy na początku swojej choroby ma krytycyzm jako taki ale później już zaczyna w to wierzyć i zanika takie coś. Źródło tego co wyczytałem to książka o Schizofrenii Antoniego Kępińskiego.

Proszę o jakieś sensowne posty na temat mojego problemu. Wiem że psycholog i psychiatra tutaj jest wskazany, jednak na chwilę obecną to forum jest moim jedynym rozwiązaniem.

Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony ndz kwie 08, 2012 2:45 am przez kedref, łącznie zmieniany 2 razy.
kedref
zarejestrowany użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: sob lut 18, 2012 7:04 am
płeć: mężczyzna

Re: Obawa

Post autor: kedref »

I jeszcze jedno mnie się nasuwa wciąż pytanie. Jeśli inni potrafią być świadomi swojej choroby, to dlaczego ja być jej nie mogę?
Awatar użytkownika
thelastSAMURAJ
bywalec
Posty: 76
Rejestracja: pn sty 22, 2007 4:58 pm
Lokalizacja: tarnów

Re: Obawa

Post autor: thelastSAMURAJ »

przede wszystkim przestań palic zioło ,z tego co piszesz to mozliwe ze masz schizofrenie ,psychiatrzy czasami sie myla ,powinienes isc do psychiatry jednego drugiego trzeciego i jak ci sie polepszy po jakichs lekach to nie wracaj do marychy bo schizo jest blisko ciebie ,pozdro.
piszcie do mnie wszyscy na gg albo na meila pozdrawiam
kedref
zarejestrowany użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: sob lut 18, 2012 7:04 am
płeć: mężczyzna

Re: Obawa

Post autor: kedref »

thelastSAMURAJ pisze:schizo jest blisko ciebie
No to fantastycznie, czuje to cały czas że za chwilę zwariuję i teraz tylko mnie to utwierdziło w tym że coś jest na rzeczy...
Awatar użytkownika
gold
zaufany użytkownik
Posty: 137
Rejestracja: pn sie 08, 2011 6:00 pm
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: wrocław

Re: Obawa

Post autor: gold »

a więc niepokojące jest to że pomimo przestania palenia masz jazdy typu że ktoś próbuje wykraść ci myśli...nie jestem psychiatrą ale powiem ci tak że ja też po paleniu miałem nieciekawe przeżycia tak jakbym czytał siebie rozkiminianie lęk,duża koncetracja na tym co powiedziałem jak sie zachowałem,zero loozu,zero takiego życia.

chciałbym się ciebie spytać czy masz problemy z energią a raczej jej brakiem ? bo ja takie miałem. wieczne mega zmęczenie,wiesz ja mam teraz schizofrenie ale to nieznaczy że ty musisz ją mieć.bo ja na początku miałem rozpoznane zaburzenia schizotypowe.

ja tak samo miałem podejrzliwosc czułem sie wrabiany że ze mnie tylko leją ludzie....nie wiem
powiem ci że najlepiej jakbyś totalnie zaprzestał przyjmowania dragów.poszedł do lekarza z karteczką na której byś napisał co ci dolega tak na spokojnie...no i żebyś ewentualnie wskoczył na jakieś leczenie.

bo powiem ci tak że na początku choroba się ujawniała podstępnie powoli to oszukiwałem lekarza jednego bo miałem wrażenie że jak mu opowiem o swoich objawach to gość mi nie uwierzy że coś takiego przeżywam.ja mu mówiłem ze mam lęk no i na lęk dostawałem coś tam.a później już nie dałem rady i szpital no itam podleczyli i wstawili nowe leki i nową diagnoze no i to tyle
Prawdziwa siła człowieka tkwi nie w uniesieniach, lecz w niewzruszonym spokoju.
kedref
zarejestrowany użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: sob lut 18, 2012 7:04 am
płeć: mężczyzna

Re: Obawa

Post autor: kedref »

Nigdy wcześniej nie miałem takich myśli o wykradaniu moich myśli z głowy, dopiero jak naczytałem się o schizofrenii wszystko się zaczęło, zacząłem się nad tym zastanawiać ale oczywiście ja nie wierze w to że można wykraść komuś z głowy myśl bo to przecież jest nie możliwe.

Jeśli chodzi o zmęczenie, to mam dość duże w ciągu dnia...na pewno jest to spowodowane tym że się nie wysypiam, zasypiam o 4 nad ranem i śpię potem do 13. Wieczorem jednak energii mi przybywa, zupełnie odechciewa mnie się spać.
Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 8033
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Status: webmaster
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Obawa

Post autor: zbyszek »

kedref pisze:... Od tej pory zaprzestałem palenia. ... zapisałem się na psychoterapię.
Według mnie postępujesz prawidłowo. Przyjąłbym to, co powiedział ci psychiatra za dobą monetę. Nawet bez schizofrenii możesz mieć po marihuanie ohydne odczucia, lęki, depresje, niemoc. Także w takim przypadku lekarz może ci dalej pomóc.

Wytrwaj koniecznie w swoim postanowieniu. Nigdy więcej żadnych dragów. Kształt twojego całego życia zależeć może od jednego złego kroku, więc go nigdy nie zrób !

Pisz w dziale o narkotykach, do którego przesuwam twój wątek.
Pozdrawiam
ODPOWIEDZ

Wróć do „narkotyki”