aborcja a prawa człowieka

[moi]

Tak, to znaczy - jak? Krążki dla przykładu działają zupełnie inaczej: stanowią barierę mechaniczną między jajeczkiem, a plemnikami. Dlatego nie dopuszczają do zapłodnienia. Krążek dopochwowy to po prostu rodzaj prezerwatywy dla kobiet. Wystarczy przeczytać ulotkę

Pozdrawiam.m.

[beniamin]

pisałem o krążkach hormonalnych które umieszcza się w pochwie i działają podobnie jak pigułka codziennie uwalnia się odpowiednia dawka hormonu , potem po 3 tygodniach się usuwa i jest okres.,teoretycznie przy stosowaniu pigułki nie dochodzi do dojrzewania pęcherzyków Graffa ale czasem się zdarza wtedy jeśli jest zapłodnienie dochodzi do poronienia.

[moi]

teoretycznie przy stosowaniu pigułki nie dochodzi do dojrzewania pęcherzyków Graffa ale czasem się zdarza wtedy jeśli jest zapłodnienie dochodzi do poronienia.

Albo do ciąży. Wskaźnik Pearla dla tej metody jest jednak dość niski i wynosi 0,5.

Pozdrawiam.m.

[beniamin]

wskaźnik Pearla mówi nam o nieskuteczności danej metody antykoncepcyjnej i jest dla środków hormonalnych stosunkowo niski,działanie tej metody uniemożliwia zagnieżdżenie się zapłodnionej komórki (nieodpowiednia konsystencja śluzu) , pozdrawiam...

[moi]

działanie tej metody uniemożliwia zagnieżdżenie się zapłodnionej komórki (nieodpowiednia konsystencja śluzu)

To nieprawda. Działanie tabletek antykoncepcyjnych polega na niedopuszczeniu do zapłodnienia. Dlatego śluz staje się gęstszy, żeby plemniki nie mogły się przez niego przebić. A nie - zapłodnione jajo. Inny rodzaj tabletek nie dopuszcza do dojrzewania pęcherzyków Graffa. Tu jest dokładny opis działania tych środków:
http://www.antykoncepcja.com/

Tabletka antykoncepcyjna
Tabletka antykoncepcyjna, pigułka antykoncepcyjna - doustny środek antykoncepcyjny zawierający syntetyczne odpowiedniki hormonów. Działanie jej polega na blokowaniu owulacji oraz zmianie konsystencji śluzu szyjki macicy w taki sposób, że nie przepuszcza on plemników.

Stosuje się preparaty jednoskładnikowe lub dwuskładnikowe. Pigułki jednoskładnikowe (tzw. minipigułki) zawierają niskie dawki jednego hormonu - syntetycznego odpowiednika progesteronu (gestagenu). Pigułki dwuskładnikowe zawierają syntetyczne gestageny i etynyloestradiol. Tabletki jednofazowe dostarczają taką samą dawkę estrogenu i progestagenu w ciągu całego cyklu, natomiast w pigułkach dwu- i trójfazowych zawartość hormonów zmienia się w czasie trwania cyklu.

Najczęściej stosowane w hormonalnych środkach antykonsepcyjnych gestageny to : Lewonorgestrel, Drospirenon, Norelgestromin, Gestoden, Dezogestrel

Mechanizm działania

* Preparaty dwuskładnikowe, (środki estragenowo-gestagenowe)

Zawarty w tych preparatach etynyloestradiol hamuje wydzielanie FSH uniemożliwiając dojrzewanie pęcherzyków Graffa i tym samym komórek jajowych. Natomiast gestageny (również obecne w tabletkach) hamują owulację, czyli uwolnienie komórki jajowej. Zmieniają też śluz szyjki macicy, utrudniając wnikanie plemników do dróg rodnych kobiety. W ten sposób hormonalne środki antykoncepcyjne uniemożliwiają zapłodnienie i powstanie zarodka. Dodatkowo składniki tabletek antykoncepcyjnych, działając razem, utrudniałyby zagnieżdżanie zapłodnionej komórki jajowej w błonie śluzowej macicy, gdyby taka komórka się pojawiła.

* Preparaty jednoskładnikowe, zawierające tylko gestagen.

Działanie antykoncepcyjne tych środków polega głównie na zmienianiu właściwości śluzu w szyjce macicy i utrudnianiu wnikania plemników do dróg rodnych kobiety. Hormony te hamują również owulację, ale tylko u 70% kobiet. Tabletki tego typu są zatem mniej skuteczne od dwuskładnikowych. Jeśli jednak dojdzie do zapłodnienia, gestageny utrudniają zagnieżdżanie zapłodnionej komórki jajowej w błonie śluzowej macicy, nie dopuszczając do ciąży.

Pozdrawiam.m.

[Kamil Kończak]

Spotkajcie się w kawiarni i przy kawie przedyskutujcie ten temat

[moi]

Ty się śmiejesz, a ja się łapię z przerażenia za głowę, jakiej to propagandzie ludzie ulegają... A wszystko po to, żeby udowodnić, że środki antykoncepcyjne są be.

Pozdrawiam.m.

[eN]

Tylko czy ignorancja jednostek ma być przyczyną pornoedukacji małolatów? Podaje się przykłady skrajnej głupoty, dzięki czemu działania - rzekomo - jej zapobiegające są nie tylko pożądane, ale wydają się niezbędne. A przecież wyjaśnienie związku przyczynowo - skutkowego pomiędzy dostaniem się nasienia do pochwy a zajściem kobiety w ciążę nie jest trudne. Wystarczyłaby dosłownie jedna godzina lekcyjna, by o tym poinformować.
Z tego co czytałem, w UK efekty są wręcz przeciwne, tzn. edukacja tylko zachęca do prokreacji, poprzez wczesne rozbudzenie zainteresowania orgazmami, zamiast nauką.

[beniamin]

upowszechniana do bólu ,powinna być gumka nie hormony, które wywierają nieodwracalne skutki na zdrowiu kobiety (patrz ulotka).

[mei]

.

[Kamil Kończak]

Ty się śmiejesz, a ja się łapię z przerażenia za głowę, jakiej to propagandzie ludzie ulegają... A wszystko po to, żeby udowodnić, że środki antykoncepcyjne są be.

Pozdrawiam.m.

ja tam nie wiem co jet propagandą a co nie.Po prostu śmieszy mnie wasza specjalistyczna dyskusja Co do edukacji uważam,że powinni zajmować się tym rodzice.Jeśli zajmuje się tym szkoła gdzie gimnazjaliści zdają egzaminy ledwo ponad 50% to czego mogą się nauczyć w kwestii tak delikatnej materii jak seksualność.Niczego.Jeśli szkoła przejmuje ten obowiązek uznaje jednocześnie niedojrzałość i niemożność rodziców w tej kwestii.Do czego w takim razie rodzice są potrzebni?Do płacenia kieszonkowych i do zapewniania bytu?

[beniamin]

Niestety z Kościołem mam niewiele wspólnego jako ateista,natomiast z medycyną dość sporo .

[mei]

.

[eN]

Poza tym wielu rodziców jest w tych sprawach takimi, jak wielu innych są jako ludzie - do niczego. Nie zgadzam się, że tego powinni uczyć tylko rodzice, bo jeśli dziecku trafią się fujary, ono będzie musiało we własnym, podwórkowym, teraz internetowym zakresie się seksualnie edukować.

Nie można z powodu paru "fujar" przewracać do góry nogami całego świata. W każdej społeczności a w społeczeństwie szczególnie, jako większej zbiorowości, zdarzają się durnie, fujary, ludzie ograniczeni umysłowo. Nie można z powodu ich niedostatków intelektualnych czynić pretekstu do ingerowania w życie pozostałych osób. Jeśli ktoś w naszej cywilizacji posiada dzieci i w dalszym ciągu nie potrafi zrozumieć związku przyczynowo - skutkowego, w dalszym ciągu - przez cały okres swojego życia - nie spotkał się z artykułem, audycją radiową, programem telewizyjnym, stroną internetową wyjaśniające "te sprawy" - i nie wie, że stosunek prowadzi do ciąży - to jest kretyn, kropka.

[moi]

upowszechniana do bólu ,powinna być gumka nie hormony, które wywierają nieodwracalne skutki na zdrowiu kobiety (patrz ulotka).

Zapewniam Cię, że dobrze dobrane hormony tylko pomagają kobiecie. Likwidują wypryski, regulują miesiączkowanie, itd. Jako ktoś "związany z medycyną" powinieneś o tym wiedzieć.

Przyjmowałam pigułki antykoncepcyjne. Nie wyrosły mi od nich wąsy, ani trzecia ręka. Czułam się bardzo dobrze i wszystkim zdrowym, aktywnym seksualnie osobom polecam tę metodę.

Pozdrawiam.m.

[Korat]

Nie wiem, może ja jestem jakiś ograniczony umysłowo, ale wszystko to co mi oferowano w szkole odbierałem zawsze jak hasłową listę komunikatów, którą każe mi się nauczyć na pamięć. Żadnego rodzaju informacji wtłaczanej mi przez szkołę nie byłem w stanie ogarnąć na tyle dogłębnie by nabyć przekonania, że faktycznie jest tak jak mnie uczą. Za dużo pamięciówy jest propagowanej w szkołach. Za mało dedukcji , za mało rozważań jakie implikacje niosą pewne dane początkowe, w ogóle za mało myślenia jest w szkole. Człowiek w szkole jest jak jakiś robol, który ma zadanie wytworzyć produkt który przyniesie mu jak najwyższą cyferkę na koniec roku. Na palcach jednej ręki jestem w stanie wymienić rzeczy których mnie szkoła nauczyła, a przydały mi się one w dalszym życiu. Nawet jako trening umysłu i podnoszenia jego sprawności, szkoła daje żenujące efekty. Więcej nakłada na człowieka ograniczeń niż pozwala mu rozwinąć skrzydła, w dużej mierze działa hamująco na rozwój. Kiedyś gdy młody człowiek musiał autentycznie i bezpośrednio angażować się w realne zadania pomagające przetrwać, nabywał dzięki temu poczucia odpowiedzialności i tego że coś od niego zależy, że jego czyny mają konsekwencje. Teraz nastąpiła straszna infantylizacja procesu kształcenia, nastolatkowie są pod klosze, są nietykalni, umieszczeni w abstrakcyjnej rzeczywistości wiedzy naukowej sprzed setek lat i dodatkowo odrealnieni przez wszechobecną automatyzację i cyfryzację życia społecznego. Żadne dodatkowe lekcje w szkołach nic nie zmienią, one już nie mają narzędzi by wygrać z błędną wiedzą młodzieży tkwiącej w wirtualnej rzeczywistości. Tu potrzeba całego socjologicznego przewrotu w działaniu społeczeństwa, tak by młody człowiek ciągle stykał się z realnymi problemami jakie przed każdym prędzej czy później stawiać będzie życie. Dopiero doświadczenie daje realną wiedzę. Zobaczcie na dzieci chore na raka, w nich nie ma żadnej infantylności, wydają się być mądrzejsze życiowo od setek tysięcy dorosłych, a to właśnie przez to że doświadczają na własnej skórze jakie to życie potrafi być, nic by im nie dało paplanie nauczyciela na ten temat, jeszcze by sie pewnie bawiły na podwórku w zarażanie rakiem. Społeczeństwo wyrosło po prostu na złych fundamentach i wszelkie próby w ramach istniejących struktur będą jedynie kosmetyczne. Dlatego nie warto nawet się kłócić czy wychowanie seksualne powinno być czy nie, bo to w gruncie rzeczy ma małe znaczenie tak naprawdę.

[eN]

Rzecz w tym, że te fujary stanowią według mnie większość(...)

W sprawach politycznych, gospodarczych, w dziedzinach wymagających szczegółowej, fachowej wiedzy - tak. Każdy z nas jest taką "fujarą" w jakiejś dziedzinie, co ostatnio pokazali masowo lekarze, nie potrafiąc obsłużyć Excela... Jeśli jednak chodzi o rozmnażanie, o seksualność, to wmawianie nam, że jesteśmy idiotami, że nie potrafimy samodzielnie przyswoić tego, co najbardziej w nas naturalne, że potrzebujemy w tym celu porad "specjalistów", "ekspertów", że bez nich nie zapamiętamy prostych pojęć, prostych efektów prostych zachowań... Bujda na resorach! Celem tych zabiegów jest nieustanna ingerencja w rodzinę, nieustanne jej rozbijanie, nieustanne sprowadzanie człowieka do roli bydlęcia, wchodzenie z butami w świat intymny, mordowanie erotyzmu. Mało tego, lewica na pierwszym miejscu stawia seksualność człowieka, nie ma dla niej nic ważniejszego niż orgazmy, wymiana partnerów, trójkąty, stosunki analne, eksperymenty urozmaicające "nudne pożycie małżeńskie", itd. Nie pamiętasz już tych pełnych uczonego tonu stwierdzeń, że w każdym z nas jest homoseksualista, a jeśli homoseksualizmu nie akceptujemy to znaczy że homoseksualistami jesteśmy, tylko to z siebie wypieramy?
W konsekwencji młodzież zamiast poznawaniem świata zajmuje się nieustannym "jordoleniem" i ćpaniem, bo wszelkie inne formy spędzania czasu zostają zmarginalizowane. Nie przypadkiem seks i narkotyki są głównymi tematami w mediach, a religia, jako stojąca im na przeszkodzie, bo promująca jakiś umiar, jakieś zasady, głównym wrogiem.

[eN]

Przeceniasz negatywną rolę KK w tym temacie. Wystarczy chodzić na lekcje biologii w szkole podstawowej, żeby wiedzieć znacznie więcej detali, niż potrzeba, by być "uświadomionym". Poza tym czymś oczywistym u normalnego człowieka jest, tym bardziej we wczesnej młodości, że jeśli coś jest dla niego niejasne, czegoś nie rozumie, to szuka informacji na własną rękę. To jest naturalne u człowieka, to dzisiejsza szkoła morduję tę naszą cechę! Tych informacji jest dziś dostępnych tak dużo, i tak powszechnie, jak jeszcze nigdy w historii świata. Bzdurą jest więc straszenie KK i szukanie w nim głównego winowajcy ignorancji jednostek, wyszukiwanych chyba przez jakieś specjalne agencje homowywiadowcze...

[moi]

Niestety, to KK zabrania stosowania jakichkolwiek innych środków antykoncepcyjnych poza kalendarzykiem małżeńskim. W dobie, gdy AIDS jest realnym zagrożeniem nie jest to bez znaczenia. Nie mówiąc już o zawodności kalendarzyka małżeńskiego...

Pozdrawiam.m.

[Kamil Kończak]

Niestety, to KK zabrania stosowania jakichkolwiek innych środków antykoncepcyjnych poza kalendarzykiem małżeńskim. W dobie, gdy AIDS jest realnym zagrożeniem nie jest to bez znaczenia. Nie mówiąc już o zawodności kalendarzyka małżeńskiego...

Pozdrawiam.m.

Zwyczajna bzdura.Nikt nikomu nie każe stosować się do zaleceń Kościoła i do niego należeć.Poza tym większość ludzi chodzących do Kościoła i tak używa prezerwatywy.