Choroba a rozwód
Moderator: moderatorzy
Re: Choroba a rozwód
To rzeczywiście trudne pytanie, ale i bardzo ciekawe. Najlepsza odpowiedź na to jest taka:
Ponieważ kochałbym i żonę i dziecko tak samo starałbym się uratować ich jednocześnie nawet jeżeli wydawałoby mi się to niemożliwe. W takich chwilach człowiek ma rezerwy odwagi i siły z których sam wcześniej nie zdawał sobie sprawy . Innej odpowiedzi na takie pytanie nie ma.
Ponieważ kochałbym i żonę i dziecko tak samo starałbym się uratować ich jednocześnie nawet jeżeli wydawałoby mi się to niemożliwe. W takich chwilach człowiek ma rezerwy odwagi i siły z których sam wcześniej nie zdawał sobie sprawy . Innej odpowiedzi na takie pytanie nie ma.
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 277
- Rejestracja: śr paź 19, 2011 9:28 pm
Re: Choroba a rozwód
Miło się takie teksty czyta
Cóż, to tylko tej żony życzyć pozostaje. Może pod choinką będzie siedziała , kto wie? 

- stanley151
- zaufany użytkownik
- Posty: 281
- Rejestracja: ndz paź 30, 2011 4:19 pm
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: 46785217
- Lokalizacja: Kraków
Re: Choroba a rozwód
Agnieszko skoro piszesz takie rzeczy to znaczy ni mniej ni wiecej ze przestalas kochac meza i walczyc o niego i o jego milosc.Jak ty chcesz zeby cokolwiek sie zmienilo jesli go nie kochasz?
Milosc to nie zawsze róże, miłość to czasem tortury ktore trzeba zadac osobie ktora sie kocha, jesli bedziesz codziennie dawac dziecku hamburgera z Mc Donalda to jesli w jakis dzien nie dostanie tego hamburgera od razu cie znienawidzi.
Ja bym sie wstrzymal z rozwodem, to jest najgorsza opcja dla twych dzieci, wychowanie bez Ojca lub przez obca im osobe.
Rozmawianiem mozna pokonac wiele rzeczy.A najwiekszy swir w najwiekszej psychozie ma jakas swiadomosc, takze mysle ze twoj maz tez ma jakas sile do rozumienia co sie do niego mowi
Milosc to nie zawsze róże, miłość to czasem tortury ktore trzeba zadac osobie ktora sie kocha, jesli bedziesz codziennie dawac dziecku hamburgera z Mc Donalda to jesli w jakis dzien nie dostanie tego hamburgera od razu cie znienawidzi.
Ja bym sie wstrzymal z rozwodem, to jest najgorsza opcja dla twych dzieci, wychowanie bez Ojca lub przez obca im osobe.
Rozmawianiem mozna pokonac wiele rzeczy.A najwiekszy swir w najwiekszej psychozie ma jakas swiadomosc, takze mysle ze twoj maz tez ma jakas sile do rozumienia co sie do niego mowi
Ludzie szukają Miłości, a Ona jest na krzyżu...
"Jezu, ufam Tobie"
"Jezu, ufam Tobie"
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 277
- Rejestracja: śr paź 19, 2011 9:28 pm
Re: Choroba a rozwód
Nie wiem, czy przestałam czy nie...Po prostu nie wiem, choć bardzo chciałabym wiedzieć...
Tak jak wiedziałam to wtedy gdy go kochałam, przez wiele wiele lat.
Miłość to w moim przypadku różne różności, także i kręgosłup w kołnierzu ortopedycznym...
"Miłość to nie pluszowy miś ani kwiaty
To też nie diabeł rogaty
Ani miłość kiedy jedno płacze
A drugie po nim skacze
Miłość to żaden film w żadnym kinie
Ani róże ani całusy małe duże
Ale miłość kiedy jedno spada w dół
Drugie ciągnie je ku górze"
Tylko, że pomimo tego, że to ja latami ciągnęłam męża w górę,to jednak on pociągnął mnie w dół...Więc może po prostu między nami to działa.
Nie mam nawet kasy na rozwód, ledwo na jedzenie na kilka dni, ale myślę, że może to dobrze... że tak ma być...że właśnie dlatego, że po coś tak własnie jest. Zgadzam się z Tobą w tym , co mi kiedyś napisałeś, że Bóg nas nie zostawi i wskaże drogę, btw dzięki, że mi to wtedy napisałeś.
Hmm, czasem zależy jaki ojciec...jaka matka...Masz dzieci? Ile masz lat, jeśli mogę spytać?
Tak jak wiedziałam to wtedy gdy go kochałam, przez wiele wiele lat.
Miłość to w moim przypadku różne różności, także i kręgosłup w kołnierzu ortopedycznym...
"Miłość to nie pluszowy miś ani kwiaty
To też nie diabeł rogaty
Ani miłość kiedy jedno płacze
A drugie po nim skacze
Miłość to żaden film w żadnym kinie
Ani róże ani całusy małe duże
Ale miłość kiedy jedno spada w dół
Drugie ciągnie je ku górze"
Tylko, że pomimo tego, że to ja latami ciągnęłam męża w górę,to jednak on pociągnął mnie w dół...Więc może po prostu między nami to działa.
Nie mam nawet kasy na rozwód, ledwo na jedzenie na kilka dni, ale myślę, że może to dobrze... że tak ma być...że właśnie dlatego, że po coś tak własnie jest. Zgadzam się z Tobą w tym , co mi kiedyś napisałeś, że Bóg nas nie zostawi i wskaże drogę, btw dzięki, że mi to wtedy napisałeś.
Hmm, czasem zależy jaki ojciec...jaka matka...Masz dzieci? Ile masz lat, jeśli mogę spytać?
- stanley151
- zaufany użytkownik
- Posty: 281
- Rejestracja: ndz paź 30, 2011 4:19 pm
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: 46785217
- Lokalizacja: Kraków
Re: Choroba a rozwód
mam lat 25 i nie mam dzieci.
Jesli twoj maz byl chory psychicznie juz gdy braliscie slub, to moze jest szansa na rozwod koscielny, no ale nie wiem.
Nie daj sie omamic rozwodem panstwowym, jesli nie masz Koscielnego to zostaje ci albo samotnosc albo cudzolostwo, nic wesolego
Jesli twoj maz byl chory psychicznie juz gdy braliscie slub, to moze jest szansa na rozwod koscielny, no ale nie wiem.
Nie daj sie omamic rozwodem panstwowym, jesli nie masz Koscielnego to zostaje ci albo samotnosc albo cudzolostwo, nic wesolego
Ludzie szukają Miłości, a Ona jest na krzyżu...
"Jezu, ufam Tobie"
"Jezu, ufam Tobie"
Re: Choroba a rozwód
.
Ostatnio zmieniony czw lut 13, 2014 3:35 pm przez mei, łącznie zmieniany 1 raz.
Kochajcie tych, których chcecie kochać, żyjcie tak, jak chcecie żyć i nigdy nie pozwólcie by ktokolwiek przeszkodził wam w zmienianiu waszych marzeń w rzeczywistość.
Jared Leto, 13.04.2014.
Jared Leto, 13.04.2014.
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 277
- Rejestracja: śr paź 19, 2011 9:28 pm
Re: Choroba a rozwód
Jesli twoj maz byl chory psychicznie juz gdy braliscie slub, to moze jest szansa na rozwod koscielny, no ale nie wiem.
Nie daj sie omamic rozwodem panstwowym, jesli nie masz Koscielnego to zostaje ci albo samotnosc albo cudzolostwo, nic wesolego[/quote]
Stanley - musisz nauczyć się rozgraniczać dwie rzeczy - Kościół to nie Bóg. Jak już wcześniej w tym wątku pisałam, pojmuję małżeństwo jako odpowiedzialność za drugiego człowieka i bardziej obchodzi mnie to, czy oboje razem lub oddzielnie będziemy umieli w pokoju przeżyć resztę życia, niż cokolwiek innego - posiadanie tego czy siego rozwodu. Jeśli uderzasz w ten ton, to przede wszystkim powinieneś wiedzieć, że nie ma czegoś takiego jak "rozwód kościelny", jest tylko unieważnienie małżeństwa, które Kościół najzwyklej w świecie sprzedaje, jest je obecnie coraz łatwiej kupić.
Próbuję resztkami sił walczyć o swoje małżeństwo ale jeśli nie uda mi się wygrać to pozostanie mi samotność albo miłość, nowa miłość. A Bóg to zrozumie, bo Bóg jest dobry.
Większość naszych ograniczeń często będących źródłem chorób psychicznych wynika z wpojonego wzorca myślowego - że Bóg to staruszek siedzący na chmurze z rózgą czekający na to aby nas ukarać, bo chcemy mieć większy dom, nowszy samochód albo pokochaliśmy kogoś, kogo kochać nie powinniśmy. Mój Bóg jest inny - kocha, rozumie i wybacza.
Nie daj sie omamic rozwodem panstwowym, jesli nie masz Koscielnego to zostaje ci albo samotnosc albo cudzolostwo, nic wesolego[/quote]
Stanley - musisz nauczyć się rozgraniczać dwie rzeczy - Kościół to nie Bóg. Jak już wcześniej w tym wątku pisałam, pojmuję małżeństwo jako odpowiedzialność za drugiego człowieka i bardziej obchodzi mnie to, czy oboje razem lub oddzielnie będziemy umieli w pokoju przeżyć resztę życia, niż cokolwiek innego - posiadanie tego czy siego rozwodu. Jeśli uderzasz w ten ton, to przede wszystkim powinieneś wiedzieć, że nie ma czegoś takiego jak "rozwód kościelny", jest tylko unieważnienie małżeństwa, które Kościół najzwyklej w świecie sprzedaje, jest je obecnie coraz łatwiej kupić.
Próbuję resztkami sił walczyć o swoje małżeństwo ale jeśli nie uda mi się wygrać to pozostanie mi samotność albo miłość, nowa miłość. A Bóg to zrozumie, bo Bóg jest dobry.
Większość naszych ograniczeń często będących źródłem chorób psychicznych wynika z wpojonego wzorca myślowego - że Bóg to staruszek siedzący na chmurze z rózgą czekający na to aby nas ukarać, bo chcemy mieć większy dom, nowszy samochód albo pokochaliśmy kogoś, kogo kochać nie powinniśmy. Mój Bóg jest inny - kocha, rozumie i wybacza.
- stanley151
- zaufany użytkownik
- Posty: 281
- Rejestracja: ndz paź 30, 2011 4:19 pm
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: 46785217
- Lokalizacja: Kraków
Re: Choroba a rozwód
przysiegalas w obecnosci Boga "nie opuszcze az do smierci" ?
tak chodzilo mi o uniewaznienie malzenstwa,
tak chodzilo mi o uniewaznienie malzenstwa,
Ludzie szukają Miłości, a Ona jest na krzyżu...
"Jezu, ufam Tobie"
"Jezu, ufam Tobie"
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 277
- Rejestracja: śr paź 19, 2011 9:28 pm
Re: Choroba a rozwód
Tak, tylko , że to "nieopuszczanie" to nie tylko nieopuszczanie, trwanie, etc. - to wspólna praca dla rodziny, wspólne wszystko właściwie...A jeśli ktoś z jakichś względów nie potrafi wywiązywać się ( lub nie chce, ale w przypadku mojego męża - jest to - nie potrafi ) z tej gigantycznej odpowiedzialności to nie mów mi, że druga strona MUSI nie opuszczać.
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 277
- Rejestracja: śr paź 19, 2011 9:28 pm
Re: Choroba a rozwód
Historia z pięknym zakończeniem dla owej kobiety ( zaraz Stanley zagrzmi, że cudzołożnicy...mei pisze:
Mówiła, że ma dzieci, opowiadała też o swoim mężu, że ją bił, znęcał się, kiedyś ganiał ją po podwórku z siekierą. Po latach się odważyła i odeszła od niego. Nie pamiętam tej historii dokładnie. Ta sytuacja w jej domu przyczyniła się do rozwoju choroby, jakiej konkretnie, nie pamiętam.
Mnie mąż nie gania z siekierą, sytuacje były epizodami, gdy emocje sięgały zenitu, również i moje, więc chyba wybaczyłam. Natomiast nie umiem zapomnieć a to spora przeszkoda w budowaniu przyszłości. Męża natomiast chyba zabija poczucie winy i zawsze tak będzie...i nie odzywając się do siebie będziemy tak trwać, bo przyrzekaliśmy, że nie opuścimy...
- stanley151
- zaufany użytkownik
- Posty: 281
- Rejestracja: ndz paź 30, 2011 4:19 pm
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: 46785217
- Lokalizacja: Kraków
Re: Choroba a rozwód
no to juz chyba wiesz najlepiej sama
pamietaj ze samej siebie nie oszukasz
pamietaj ze samej siebie nie oszukasz
Ludzie szukają Miłości, a Ona jest na krzyżu...
"Jezu, ufam Tobie"
"Jezu, ufam Tobie"
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 277
- Rejestracja: śr paź 19, 2011 9:28 pm
Re: Choroba a rozwód
Nie zamierzam się oszukiwać, ale uczę się sobie wybaczać słabości , do których mam prawo. Bez poczucia winy, zgorzknienia będę lepsza dla dzieci, męża, świata. Pracuję nad tym, i dzień po dniu jest coraz lepiej. Sypiam już dobrze bez Lerivonu, i Mozarinu już tez nie łykam...
I myślę sobie , że Bóg się cieszy.
Re: Choroba a rozwód
.
Ostatnio zmieniony czw lut 13, 2014 3:37 pm przez mei, łącznie zmieniany 1 raz.
Kochajcie tych, których chcecie kochać, żyjcie tak, jak chcecie żyć i nigdy nie pozwólcie by ktokolwiek przeszkodził wam w zmienianiu waszych marzeń w rzeczywistość.
Jared Leto, 13.04.2014.
Jared Leto, 13.04.2014.
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 277
- Rejestracja: śr paź 19, 2011 9:28 pm
Re: Choroba a rozwód
Nie bardzo, byłam u psychologa w PCPR ale psycholożka to była żadna, przytłoczyły ją problemy i z ulgą odetchnęła,że jednak nie chcę się z nią spotykać.
Dla mnie najważniejsze jest teraz to, że ja się wyciągnęłam, i jakoś zawierzyłam, że przyszłość przyniesie najlepsze rozwiązania ( z udziałem Boga oczywiście ).
Dla mnie najważniejsze jest teraz to, że ja się wyciągnęłam, i jakoś zawierzyłam, że przyszłość przyniesie najlepsze rozwiązania ( z udziałem Boga oczywiście ).
- stanley151
- zaufany użytkownik
- Posty: 281
- Rejestracja: ndz paź 30, 2011 4:19 pm
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: 46785217
- Lokalizacja: Kraków
Re: Choroba a rozwód
Agnieszko tamta kobieta odeszla od meza i zachorowala... takze jakas kara ja spotkala...
co do Ciebie to chce wlasnie zebys uniknela kary za porzucenie chorego meza i napisalas ze zabija go poczucie winy, dalej piszesz ze uczysz sie wybaczac swoje slabosci i ze Bog sie cieszy, widzisz to?
wiec naucz meza tego samego zeby sam sobie wybaczyl... ty wlasnie znalazlas droge naucz tego meza i moze odzyskasz siebie i swojego meza, a czy nie bylby to szczesliwy dzien gdybys uleczyla meza? mi sie wydaje ze teraz tylko zostala mu twoja milosc, twoja milosc moze sie okazac lekarstwem!
jesli go porzucisz zostaje mu tylko smierc. Nie mysl sobie ze sobie wymyslam.Jestem chory, ale gdyby nie bylo obok mnie rodzicow, dawno bym popelnil samobojstwo(ale nigdy tego nie powiedzialem rodzicom), mysle ze ty i dzieci jestescie jedyni dlaczego ten czlowiek zyje.Jesli wy odejdziecie to juz nie ma nic.Nie wiem czy dotrzesz do serca swojego meza, ale pan Jezus napewno tu moze pomoc, bo powiedzial: :gdzie dwaj sa zebrani w imie moje, tam Ja Jestem posrod nich".Wskaz moze mezowi Boga, pokaz Mu go, Naucz.
co do Ciebie to chce wlasnie zebys uniknela kary za porzucenie chorego meza i napisalas ze zabija go poczucie winy, dalej piszesz ze uczysz sie wybaczac swoje slabosci i ze Bog sie cieszy, widzisz to?
wiec naucz meza tego samego zeby sam sobie wybaczyl... ty wlasnie znalazlas droge naucz tego meza i moze odzyskasz siebie i swojego meza, a czy nie bylby to szczesliwy dzien gdybys uleczyla meza? mi sie wydaje ze teraz tylko zostala mu twoja milosc, twoja milosc moze sie okazac lekarstwem!
jesli go porzucisz zostaje mu tylko smierc. Nie mysl sobie ze sobie wymyslam.Jestem chory, ale gdyby nie bylo obok mnie rodzicow, dawno bym popelnil samobojstwo(ale nigdy tego nie powiedzialem rodzicom), mysle ze ty i dzieci jestescie jedyni dlaczego ten czlowiek zyje.Jesli wy odejdziecie to juz nie ma nic.Nie wiem czy dotrzesz do serca swojego meza, ale pan Jezus napewno tu moze pomoc, bo powiedzial: :gdzie dwaj sa zebrani w imie moje, tam Ja Jestem posrod nich".Wskaz moze mezowi Boga, pokaz Mu go, Naucz.
Ludzie szukają Miłości, a Ona jest na krzyżu...
"Jezu, ufam Tobie"
"Jezu, ufam Tobie"
Re: Choroba a rozwód
.
Ostatnio zmieniony czw lut 13, 2014 3:41 pm przez mei, łącznie zmieniany 1 raz.
Kochajcie tych, których chcecie kochać, żyjcie tak, jak chcecie żyć i nigdy nie pozwólcie by ktokolwiek przeszkodził wam w zmienianiu waszych marzeń w rzeczywistość.
Jared Leto, 13.04.2014.
Jared Leto, 13.04.2014.
- stanley151
- zaufany użytkownik
- Posty: 281
- Rejestracja: ndz paź 30, 2011 4:19 pm
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: 46785217
- Lokalizacja: Kraków
Re: Choroba a rozwód
mei mozesz to zostawiac bez komentarza, ale nie spodziewaj sie ze ktos kto odchodzi od zony/meza zasluguje na nagrode...
Ludzie szukają Miłości, a Ona jest na krzyżu...
"Jezu, ufam Tobie"
"Jezu, ufam Tobie"
Re: Choroba a rozwód
.
Ostatnio zmieniony czw lut 13, 2014 3:42 pm przez mei, łącznie zmieniany 1 raz.
Kochajcie tych, których chcecie kochać, żyjcie tak, jak chcecie żyć i nigdy nie pozwólcie by ktokolwiek przeszkodził wam w zmienianiu waszych marzeń w rzeczywistość.
Jared Leto, 13.04.2014.
Jared Leto, 13.04.2014.
- stanley151
- zaufany użytkownik
- Posty: 281
- Rejestracja: ndz paź 30, 2011 4:19 pm
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: 46785217
- Lokalizacja: Kraków
Re: Choroba a rozwód
zgadza sie mei.
ale kto ci dal prawo sądzic?skad masz ten przywilej ze osadzilas ze ta kobieta zrobila dobrze odchodzac od meza?
ja sie staram nikogo nie osadzac ale zauwazac fakty.
ale kto ci dal prawo sądzic?skad masz ten przywilej ze osadzilas ze ta kobieta zrobila dobrze odchodzac od meza?
ja sie staram nikogo nie osadzac ale zauwazac fakty.
Ludzie szukają Miłości, a Ona jest na krzyżu...
"Jezu, ufam Tobie"
"Jezu, ufam Tobie"
Re: Choroba a rozwód
.
Ostatnio zmieniony czw lut 13, 2014 3:42 pm przez mei, łącznie zmieniany 1 raz.
Kochajcie tych, których chcecie kochać, żyjcie tak, jak chcecie żyć i nigdy nie pozwólcie by ktokolwiek przeszkodził wam w zmienianiu waszych marzeń w rzeczywistość.
Jared Leto, 13.04.2014.
Jared Leto, 13.04.2014.