.... o reemisji
Moderator: moderatorzy
-
- bywalec
- Posty: 73
- Rejestracja: sob lip 31, 2010 11:56 am
- płeć: mężczyzna
- Kontakt:
.... o reemisji
.... jeden dzionek paranoika ( w reemisji)
Wstałem dzisiaj o 11.30. nie za późno i nie za wcześnie, Odkąd jestem na L4 pozwalam sobie na takie budzenie się. Teraz tylko kawa, facebook i trochę muzyki. Bez tego kolejny dzionek byłby nieudanym porankiem. Po kawie, zgodnie z systemem pracy OSTR’a zabieram się do pisania. Przede mną osiem godzin stukania w klawiaturę. Muszę przyznać, że kolejne wpisy przychodzą mi coraz trudniej. Jestem przy dwudziestym wpisie i mam kłopot z znalezieniem sobie tematu do pisania. Moje kolejne wspomnienia, na forum literackim otrzymują kolejne niepochlebne recenzje. Treści są podobno jałowe. Nie wzbudzają na czytelnikowi żadnego, większego wrażenia. Krótko mówiąc są do bani. Mimo to nie poddaje się i dalej uparcie zbieram materiał na swoją pierwszą książkę. Wczoraj otrzymałem radę od swojej dziewczyny. Mianowicie mam się nie śpieszyć z pisaniem. Ponoć książki pisze się przez co najmniej rok. Ale problem w tym, że mam czas do listopada, jakieś dwa miesiące. Obliczyłem, że jeśli będę pisał codziennie po dwa wpisy założenie to osiągnie swój zamierzony cel. Na jedną stronę wpisu poświęcam około godziny pisania, czasem czas ten wydłuża się do nawet czterech godzin. Zależnie od podejmowanego przeze mnie tematu. Jak pewnie wspominałem już wcześniej piszę po minimum dwa wpisy dziennie. Wczoraj udało mi się napisać ich cztery, z dwóch z nich jestem naprawdę zadowolony. Przed zaśnięciem przeglądałem sposobności wydania mojej książki. Gdy będę w połowie prześle swój tekst do oszacowania ewentualnej ceny wydruku. Mam też pewien plan na zdobycie funduszy. Napisany tekst prześlę do pewnej placówki, która działa pod skrzydłami przychodni w której się leczę. Może uda mi się pozyskać jakąś sumę. Prawdę mówiąc nie martwię się o fundusze. Mam zaoszczędzone dziesięć tysięcy na tzw. czarną godzinę i z tych pieniędzy skorzystam. Same treści potrzebują korekty. Nie mam czasu na poprawianie tekstu, więc poproszę niejaką Księżniczkę z forum literackiego o wprowadzenie poprawek. Książka, której powstania tak jestem pewien miała dotyczyć schizofrenii. Ale bardziej niż o chorobie będzie to książka o marzeniach...
Pisanie pochłania mnie bez reszty, mam przez nie sporo zaległości. Mój pokój wygląda jakby przeszło przez niego tornado. Wszędzie porozrzucane ubranie i pełne popielniczki. Prawdę mówiąc nie mam czasu na nic innego prócz pisania. Właśnie czytam „Proces” Kafki, ale utknąłem w połowie i nie zanosi się, żeby przez najbliższe dwa miesiące go dokończył. Mam też w planach przeczytanie książki o Paktofonice. Zamiar ten przekładam od jakiś dwóch lat, ale nie wyobrażam sobie żebym jej nie przeczytał. Niebawem premiera filmu „Jestem bogiem”.
Od tygodnia to jest od początku mojego pisania biorę nowy lek. Lekarz przypisał mi abilify. Coś na wzmożenie mojej aktywności. Psychotrop jest strzałem w dziesiątkę. Nie sypiam już po szesnaście godzin na dobę i cały czas mam ochotę na pisanie. Jedynie do czego mogę przyrównać skutki działania tego neuroleptyku jest amfetamina. Podobnie pobudza, a nawet występują problemy z zaśnięciem. Zdarzyły mi się już bezsenne noce. Mam nadzieję, że po leku nie przytyje kolejnych piętnaście kilogramów. Nie mam żadnych objawów choroby. Jestem schizofrenikiem w reemisji.
Kilka dni temu odwiedziłem swoich starych znajomych. Palili ziółko, miałem ochotę na maszka, ale odmówiłem. Gdy wróciłem do domu chęć zapalenia bardzo się nasiliła Zadzwoniłem do nich i poprosiłem o torbę, ale niestety nic już nie mieli. Zamówiłem sobie gramika. Palenie teraz kupujemy w Czechach. Dobry skunik tak różniący się od miejscowego szuwaksu. Cena jest duża. Bo u południowych sąsiadów płaci się 40pln za torbę. Ale mimo to się opłaca. Na szczęście nie mam ciśnienia na amfetaminę. W ogóle ostatnio bardzo mało ćpam. To już jakieś cztery miesięcy odkąd ostatni raz paliłem i dwa miesiące odkąd nie wciągałem Gdyby lekarz dowiedział się o tym, że lubię sobie czasem zapalić wysłałby mnie na kolejny odwyk. Utrzymuje to w tajemnicy, na kolejnych wizytach na pytanie „...czy utrzymuję abstynencje” stanowczo odpowiadam, że tak. Poza tytoniem nie mam chyba żadnych uzależnień. Myślę nawet o tym żeby rzucić papierosy. Plan mam na przyszły tydzień. Chcę być wolnym człowiekiem. Zobaczymy co z tego wyjdzie...
Wstałem dzisiaj o 11.30. nie za późno i nie za wcześnie, Odkąd jestem na L4 pozwalam sobie na takie budzenie się. Teraz tylko kawa, facebook i trochę muzyki. Bez tego kolejny dzionek byłby nieudanym porankiem. Po kawie, zgodnie z systemem pracy OSTR’a zabieram się do pisania. Przede mną osiem godzin stukania w klawiaturę. Muszę przyznać, że kolejne wpisy przychodzą mi coraz trudniej. Jestem przy dwudziestym wpisie i mam kłopot z znalezieniem sobie tematu do pisania. Moje kolejne wspomnienia, na forum literackim otrzymują kolejne niepochlebne recenzje. Treści są podobno jałowe. Nie wzbudzają na czytelnikowi żadnego, większego wrażenia. Krótko mówiąc są do bani. Mimo to nie poddaje się i dalej uparcie zbieram materiał na swoją pierwszą książkę. Wczoraj otrzymałem radę od swojej dziewczyny. Mianowicie mam się nie śpieszyć z pisaniem. Ponoć książki pisze się przez co najmniej rok. Ale problem w tym, że mam czas do listopada, jakieś dwa miesiące. Obliczyłem, że jeśli będę pisał codziennie po dwa wpisy założenie to osiągnie swój zamierzony cel. Na jedną stronę wpisu poświęcam około godziny pisania, czasem czas ten wydłuża się do nawet czterech godzin. Zależnie od podejmowanego przeze mnie tematu. Jak pewnie wspominałem już wcześniej piszę po minimum dwa wpisy dziennie. Wczoraj udało mi się napisać ich cztery, z dwóch z nich jestem naprawdę zadowolony. Przed zaśnięciem przeglądałem sposobności wydania mojej książki. Gdy będę w połowie prześle swój tekst do oszacowania ewentualnej ceny wydruku. Mam też pewien plan na zdobycie funduszy. Napisany tekst prześlę do pewnej placówki, która działa pod skrzydłami przychodni w której się leczę. Może uda mi się pozyskać jakąś sumę. Prawdę mówiąc nie martwię się o fundusze. Mam zaoszczędzone dziesięć tysięcy na tzw. czarną godzinę i z tych pieniędzy skorzystam. Same treści potrzebują korekty. Nie mam czasu na poprawianie tekstu, więc poproszę niejaką Księżniczkę z forum literackiego o wprowadzenie poprawek. Książka, której powstania tak jestem pewien miała dotyczyć schizofrenii. Ale bardziej niż o chorobie będzie to książka o marzeniach...
Pisanie pochłania mnie bez reszty, mam przez nie sporo zaległości. Mój pokój wygląda jakby przeszło przez niego tornado. Wszędzie porozrzucane ubranie i pełne popielniczki. Prawdę mówiąc nie mam czasu na nic innego prócz pisania. Właśnie czytam „Proces” Kafki, ale utknąłem w połowie i nie zanosi się, żeby przez najbliższe dwa miesiące go dokończył. Mam też w planach przeczytanie książki o Paktofonice. Zamiar ten przekładam od jakiś dwóch lat, ale nie wyobrażam sobie żebym jej nie przeczytał. Niebawem premiera filmu „Jestem bogiem”.
Od tygodnia to jest od początku mojego pisania biorę nowy lek. Lekarz przypisał mi abilify. Coś na wzmożenie mojej aktywności. Psychotrop jest strzałem w dziesiątkę. Nie sypiam już po szesnaście godzin na dobę i cały czas mam ochotę na pisanie. Jedynie do czego mogę przyrównać skutki działania tego neuroleptyku jest amfetamina. Podobnie pobudza, a nawet występują problemy z zaśnięciem. Zdarzyły mi się już bezsenne noce. Mam nadzieję, że po leku nie przytyje kolejnych piętnaście kilogramów. Nie mam żadnych objawów choroby. Jestem schizofrenikiem w reemisji.
Kilka dni temu odwiedziłem swoich starych znajomych. Palili ziółko, miałem ochotę na maszka, ale odmówiłem. Gdy wróciłem do domu chęć zapalenia bardzo się nasiliła Zadzwoniłem do nich i poprosiłem o torbę, ale niestety nic już nie mieli. Zamówiłem sobie gramika. Palenie teraz kupujemy w Czechach. Dobry skunik tak różniący się od miejscowego szuwaksu. Cena jest duża. Bo u południowych sąsiadów płaci się 40pln za torbę. Ale mimo to się opłaca. Na szczęście nie mam ciśnienia na amfetaminę. W ogóle ostatnio bardzo mało ćpam. To już jakieś cztery miesięcy odkąd ostatni raz paliłem i dwa miesiące odkąd nie wciągałem Gdyby lekarz dowiedział się o tym, że lubię sobie czasem zapalić wysłałby mnie na kolejny odwyk. Utrzymuje to w tajemnicy, na kolejnych wizytach na pytanie „...czy utrzymuję abstynencje” stanowczo odpowiadam, że tak. Poza tytoniem nie mam chyba żadnych uzależnień. Myślę nawet o tym żeby rzucić papierosy. Plan mam na przyszły tydzień. Chcę być wolnym człowiekiem. Zobaczymy co z tego wyjdzie...
psychofototata
- marek-sportowiec
- nadużywający
- Posty: 322
- Rejestracja: czw maja 25, 2006 1:11 pm
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: olimpiada
- Kontakt:
Re: .... o reemisji
Narkotyki se odpuść! Zdrowszy będziesz! One nikomu nie pomagają, a życie skrócają jak alkohol, kawa i papierosy czy inne tam dopalacze!
Pierwsza wojna atomowa nadchodzi! Nie pomogą pojazdy czy broń palna! Armia jest zbyteczna! Wojacy się nie przydadzą! Zasobów coraz mniej, bo są marnotrawione bezlitośnie przez samego człowieka!
Puss djevel Dreng, øl rødhåret bjørn.
taurus-piskus
Puss djevel Dreng, øl rødhåret bjørn.
taurus-piskus
- małomówiąca
- zaufany użytkownik
- Posty: 745
- Rejestracja: wt lut 15, 2011 12:59 pm
Re: .... o reemisji
Palenie zielska przy problemach psychicznych to prosta droga do psychozy. A psychoza niweczy wiele planów.