Debata: Janusz Korwin-Mikke vs Janusz Palikot

Moderator: moderatorzy

Awatar użytkownika
boris
zaufany użytkownik
Posty: 2093
Rejestracja: wt cze 08, 2010 4:06 pm

Re: Debata: Janusz Korwin-Mikke vs Janusz Palikot

Post autor: boris »

przeglosowany pisze:[ System wolnorynkowy prowadzi do śmierci owieczek i dominacji wilków, nie ma co do tego wątpliwości. Jeśli podoba Ci się ten porządek i jesteś gotów spisać na straty (w procesie ewolucji) chociażby ludzką wrażliwość, to myślę, że nie mamy o czym gadać.
Prawdopodobnie faktycznie nie mamy o czym gadać, co prawda zgadzam się, że obecny wilczy system jest niekorzystny dla przecietnej owiczki, siła nabywcza zwykłego człowieka np we Francji spadła przez ostatnie parę lat dość sporo. Niemniej, Twój głos odbieram jako głos owieczki zahipnotyzowanej wilczą propaganą. To faktycznie sztuka, okradać innego i jeszcze mu wmówić, że to dla jego dobra. Obecny system jest zły nie tylko z punktu widzenia moralności ale i ekonomii i wydaje się, że zbliżamy się do jego krachu, który wszyscy boleśnie odczujemy. Ale nie przewiduję zmian na lepsze, bo winą za krach obarczy się ... wilczy kapitalizm. Sam nie jestem kapitalistą, ale jestem za wolnością jednostki, i w przeciwieństwie do kolegów wierzę w wolność absolutną - przez poznanie prawdy :) Ale trudno poznać prawdę temu, który na wiele niższym poziomie poległ w obliczu socjalistycznych złudzeń.
http://www.youtube.com/watch?v=EdmZYu9Lths
Powiedzmy przeciwnikowi otwarcie, że nie podzielamy jego idei, ponieważ je rozumiemy, i że on nie podziela naszych, ponieważ ich nie rozumie.
Awatar użytkownika
przegłosowany
zaufany użytkownik
Posty: 8285
Rejestracja: ndz wrz 26, 2010 10:59 am
Status: aktor pisarz poeta. ostatnio mnie wystawiali na brodwayu
płeć: mężczyzna

Re: Debata: Janusz Korwin-Mikke vs Janusz Palikot

Post autor: przegłosowany »

Panowie, widzę, że trochę się nie zrozumieliśmy, ale pełen szacunken. :) Odpiszę Wam jutro, szykuje się dłuższa wypowiedź, a dzisiaj, niestety, czas mnie goni strasznie, od samego rana. Teraz znowu mnie goni.
gówno w proszku na kijoszku
Awatar użytkownika
eN
zaufany użytkownik
Posty: 6681
Rejestracja: pn sty 31, 2011 2:25 pm
płeć: mężczyzna

Re: Debata: Janusz Korwin-Mikke vs Janusz Palikot

Post autor: eN »

Spokojnie, przecież czas nie istnieje :wink:
http://www.polityka.pl/nauka/natura/151 ... eniem.read
Awatar użytkownika
boris
zaufany użytkownik
Posty: 2093
Rejestracja: wt cze 08, 2010 4:06 pm

Re: Debata: Janusz Korwin-Mikke vs Janusz Palikot

Post autor: boris »

eN_ pisze:Spokojnie, przecież czas nie istnieje :wink:
http://www.polityka.pl/nauka/natura/151 ... eniem.read
To dość nieprecyzyjny zwrot :) Z punktu widzenia fenomenologii, zjawisko czasu jak najbardziej da się opisać, a więc nie można powiedzieć, że nie istnieje. Podobny werbalny błąd uczynilibyśmy mówiąc: "halucynacje nie istnieją".
Dlatego gdy mówimy o czasie, lepiej mówić o "subiektywnym błędzie" jeżeli mamy na myśli "bycie w czasie i przestrzeni". Natomiast świadomość zmiany jest oczywistością :)
http://www.youtube.com/watch?v=EdmZYu9Lths
Powiedzmy przeciwnikowi otwarcie, że nie podzielamy jego idei, ponieważ je rozumiemy, i że on nie podziela naszych, ponieważ ich nie rozumie.
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: Debata: Janusz Korwin-Mikke vs Janusz Palikot

Post autor: Kamil Kończak »

Bo czas to odstęp pomiędzy wydarzeniami.Są jednak teorie gloszące,że czas rósł fraktalnie wraz z tworzeniem się Wszechświata.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
Awatar użytkownika
przegłosowany
zaufany użytkownik
Posty: 8285
Rejestracja: ndz wrz 26, 2010 10:59 am
Status: aktor pisarz poeta. ostatnio mnie wystawiali na brodwayu
płeć: mężczyzna

Re: Debata: Janusz Korwin-Mikke vs Janusz Palikot

Post autor: przegłosowany »

eN_ pisze:Otóż jest wątpliwość. Widzisz tylko jedną, stereotypowa stronę medalu. Nie dostrzegasz powszechności i taniości dóbr, które oferują producenci. Spójrz chociażby na rynek telefonów komórkowych, który pomimo regulacji, i tak jest w stanie dostarczyć solidnego telefonu za mniej niż 100PLN. Nikt już dzisiaj nie pamięta, że za PRL na telefon czekało się latami(!).
Nie dostrzegasz, że kapitalista działając w interesie własnym, musi działać w interesie konsumenta. Takich jak on, pod warunkiem, że rynek nie jest krępowany regulacjami, licencjami, koncesjami, są tysiące. Każdego dnia może pojawić się kolejny, bardziej energiczny, pomysłowy, oferujący lepsze dobra dla konsumentów.
Szczerze mówiąc, to wielu ludzi pragnęłoby osiągnąć poziom ubóstwa, za jaki uważa się bycie biednym w USA (wg tych standardów, jestem bardzo ubogi):
http://www.heritage.org/research/report ... ricas-poor
Ależ ja to wszystko dostrzegam i rozumiem. Miałem na studiach ekonomię, nawet sporo ekonomii, a nawet lubiłem przedmioty ekonomiczne i nawet byłem z nich dobry. :P Wierzę, że kapitalizm jest skutecznym systemem pomnażania bogactwa i służy dobrobytowi. Po dłuuuugiej lekcji filozofii wiem jednak, że zasadniczą wartością proponowaną przez system wolnorynkowy jest 'dobrobyt', a nie 'wolność'. 'Dobrobyt' z kolei jest wartością całkiem obiektywną i potrzebną (podobnie jak wolność czy równość i trudno się kłócić ze zwolennikami tej opcji i zarzucać im, że nic wartościowego nie proponują), ale widzę go trochę inaczej niż np. JKM - nie jako wartość uniwersalną i nadrzędną, ale jako jedną z wielu, której można nadawać rozmaite miejsca w przyjmowanych hierarchiach wartości i nikomu nie odmawiam prawa do kształtowania własnych, choćby najdziwniejszych, poglądów (systemów wartości). Piewcy 'wolności' w rodzaju JKM dokonują klasycznego pomieszania pojęć i definiują wolność w sposób jednostronny i całkowicie bezrefleksyjny; jeśli rzeczywiście proponują jakiś rodzaj wolności, to jest to 'wolność gospodarowania', co jest oczywiście bardzo zawężonym sposobem rozumienia pojęcia 'wolności'. A strasznie się lubią pojęciem 'wolności' posługiwać, przy okazji waląc oponenta z flanki za domniemany złodziejski komunizm. Co więcej, przyznają swoim poglądom - jako matematycznie wyliczonym czy uzasadnianym prawnonaturalnie - status uniwersalny, czyli postrzegają go jako system doskonalszy od innych, który powinien być przyjęty przez wszystkich, bez względu na chociażby specyficzne uwarunkowania kulturowe. Nie wiem czy czytaliście Fukuyamy "Koniec historii" i zauważyliście, jak ciekawą ewolucję przeszły poglądy tego autora pomiędzy wyżej wspomnianą (szeroko krytykowaną) książeczką, a następną pt.: "Zaufanie: kapitał społeczny a droga do dobrobytu"? W istocie wycofał się on z poprzedniego twierdzenia o uniwersalności systemu liberalnej demokracji i zmodyfikował swoje podejście przyznając istotne znaczenie czynnikom kulturowym tak w polityce, jak i w gospodarce. Tym samym przyznał, że postęp nie odbywa się liniowo, a historia wcale nie skończyła się.
boris pisze:Niemniej, Twój głos odbieram jako głos owieczki zahipnotyzowanej wilczą propaganą.
Ładnie brzmi, ale nie rozumiem tego zdania.
boris pisze:To faktycznie sztuka, okradać innego i jeszcze mu wmówić, że to dla jego dobra.
To faktycznie sztuka wypowiadać w internecie inne poglądy, niż "wolnorynkowe". Od dłuższego czasu obserwuję to ciekawe zjawisko, czyli zmasowany atak ludzi spod znaku JKM na fora i portale społecznościowe, przy jednoczesnym trzymaniu buzi w ciup lewicy czy choćby ludzi patrzących na pewne sprawy głębiej lub bardziej sceptycznie. Jak to ładnie powiedziano w filmie "Rejs": "znamy się mało". :D W istocie, Internet jest dość specyficznym forum dyskusji, na którym nie godząc się na prawdę objawioną przez JKM bardzo łatwo zostać złodziejem. :D
boris pisze:Ale nie przewiduję zmian na lepsze, bo winą za krach obarczy się ... wilczy kapitalizm.
A to już jest demagogia z Twojej strony. Powołujesz się na coś, co jeszcze nie nastąpiło (nie twierdzę, że nie nastąpi) i - co więcej - twierdzisz, że wiesz kogo obarczy się winą za zdarzenia, które jeszcze nie nastąpiły.
boris pisze:Sam nie jestem kapitalistą, ale jestem za wolnością jednostki, i w przeciwieństwie do kolegów wierzę w wolność absolutną - przez poznanie prawdy :)
Nie rozumiem. Co ma wspólnego wolność z poznaniem prawdy? Czy staję się bardziej wolny, gdy się dowiem, że kosmos się nie rozszerza albo rozszerza; że czas istnieje albo nie; o ile zwiększy czyjąś wolność informacja, że choruje na raka?

Czy staję się bardziej wolny, gdy poznam prawdę, że nie mam nic, a tym samym nie mogę nic?
boris pisze:Ale trudno poznać prawdę temu, który na wiele niższym poziomie poległ w obliczu socjalistycznych złudzeń.
To do mnie? :D
Dla mnie liberalizm w wydaniu takich pseudomyślicieli, jak JKM, jest systemem bardzo zbliżonym do marksistowskiego czy leninowskiego komunizmu - przewiduje podobne wyrównywanie różnic miedzy ludźmi i kusi wizją krainy wiecznej szczęśliwości. Oba nurty nie grzeszą sceptycyzmem poznawczym czy definicyjną poprawnością. Tak naprawdę, zarówno komunizm, jak i to, co głosi JKM, są poglądami nie uwzględniającymi konkretnych kulturowo – historycznych uwarunkowań i zdają się rozgrywać w kompletnym oderwaniu od rzeczywistości. Oznaczają zrównanie wszystkich różnic wynikających z istnienia różnych systemów kulturowo - społecznych, a każdy z poglądów robi to na swój sposób. Co nie oznacza, że oba poglądy są bezwartościowe – jeden się sprawdza na płaszczyźnie rozwiązań ekonomicznych, które mogą być z powodzeniem i po małych modyfikacjach wprowadzane wszędzie, Marksowi z kolei zawdzięczamy odkrycie zależności pomiędzy bazą, a nadbudową, sposób patrzenia na społeczeństwo, wciąż, z powodzeniem, rozwijany w filozofii politycznej. Jeszcze raz pytam (bo nikt nie zechciał się do mojego pytania ustosunkować), co ma wspólnego z wolnością narzucanie komuś porządku gospodarczego, który jest sprzeczny z kulturą, w której się wychował i żyje, z jego systemem wierzeń i przekonań?
Liberalizm jest bardzo złożoną doktryną i posiada bogatą literaturę. Dla jednych, sedno liberalizmu stanowi wolność (R. Nozick), dla innych – równość [wobec prawa] (R. Dworkin), dla innych – sprawiedliwość (J. Rawls), a dla jeszcze następnych – tolerancja (J. Locke, J.S.Mill, Berlin).* I to właśnie z dwoma ostatnimi podejściami, doktryna wolnorynkowa wchodzi w konflikt . W pierwszym wypadku, dlatego że kwestia równości szans i dziedziczenia bądź niedziedziczenia bogactwa i możliwości jest od czasów Locke’a zmorą liberalizmu. W drugim wypadku chodzi nawet nie o treść tych poglądów, bo każdy ma prawo do posiadania własnych, ale o porządek i sposób ich uzasadniania.
eN_ pisze:Spokojnie, przecież czas nie istnieje :wink:
http://www.polityka.pl/nauka/natura/151 ... eniem.read
Oj, to już wyższa ontologia...
William James powiedziałby, że przekonanie o istnieniu czasu jest dobre i użyteczne o tyle, o ile pozwala nam się dokładniej umówić na kawę. :D

__________________
* Mnie osobiście najbardziej pasuje wersja z tolerancją, choćby dlatego, że pogląd liberalny został ukształtowany w toku wojen religijnych, a jego najważniejszą pracą i deklaracją ideową z tamtego okresu były "Listy o tolerancji" J. Locke'a.
gówno w proszku na kijoszku
Awatar użytkownika
eN
zaufany użytkownik
Posty: 6681
Rejestracja: pn sty 31, 2011 2:25 pm
płeć: mężczyzna

Re: Debata: Janusz Korwin-Mikke vs Janusz Palikot

Post autor: eN »

przeglosowany pisze:'Dobrobyt' z kolei jest wartością całkiem obiektywną
Zdecydowanie się nie zgadzam. Dobrobyt jest wartością ściśle subiektywną, co np. pokazałem w postrzeganiu biedy w USA. Patrząc na Polskę pod tym samym kątem, bylibyśmy państwem Trzeciego Świata, bo kto z nas ma taki metraż, jak biedni Amerykanie, ilu z nas posiada w domu klimatyzację, czy telewizor plazmowy? To urzędnicy wymyślają progi bogactwa/biedy, całkowicie autorytatywnie, biorąc z kosmosu przeświadczenie, że coś się komuś należy, a jeśli tego nie posiada, to zaliczają go do "pokrzywdzonych", "biednych", "żyjących w ubóstwie".
W tym roku miałem okazję zwiedzić jeden zamek, który pamiętał jeszcze białą broń, i jeden bardziej nam bliski zameczek, w którym zamieszkiwały bogate persony. Zaprawdę oświadczam, że w żadnym z nich nie chciałbym mieszkać, już nawet moje skromne mieszkanko jest, nie dość że cieplejsze, to bardziej wygodne i lepiej wyposażone. Chociaż nie ukrywam, że pod względem wartości wyposażenia, z pewnością nie jestem w stanie nawet zbliżyć do dawnego poziomu. A jednak w czasach, gdy "bogacze" zamieszkiwali owe budowle, należeli do elity, i budzili uzasadnioną zazdrość większości ludzi, którzy nie mogli sobie na podobne warunki pozwolić.
Piewcy 'wolności' w rodzaju JKM dokonują klasycznego pomieszania pojęć i definiują wolność w sposób jednostronny i całkowicie bezrefleksyjny; jeśli rzeczywiście proponują jakiś rodzaj wolności, to jest to 'wolność gospodarowania', co jest oczywiście bardzo zawężonym sposobem rozumienia pojęcia 'wolności'.
Wolność gospodarowania jest nierozłączna z wolnościami osobistymi, jakżeby inaczej wyobrażać sobie możliwość swobodnej, nieskrępowanej wymiany pomiędzy ludźmi, gdyby nie byli wolni?
Co więcej, przyznają swoim poglądom - jako matematycznie wyliczonym czy uzasadnianym prawnonaturalnie
Co rozumiesz przez poglądy wyliczone matematycznie? Owszem, są interwencjoniści, którzy stawiają sobie jakiś cel, np. określony współczynnik skolaryzacji, i na tej podstawie próbują dostosować działania ludzi do swych założeń. Interwencjonizm jednak jest wrogiem ekonomii liberalnej, bo - mówiąc krótko - psuje rynek (nieoptymalna alokacja dóbr) i zakłada stosowanie inżynierii społecznej, zmieniając naturalne dążenia człowieka, który zamiast dbać o siebie i swoją rodzinę, dba o to, by zasłużyć sobie na udział w programie rządowym.
Jeszcze raz pytam (bo nikt nie zechciał się do mojego pytania ustosunkować), co ma wspólnego z wolnością narzucanie komuś porządku gospodarczego, który jest sprzeczny z kulturą, w której się wychował i żyje, z jego systemem wierzeń i przekonań?
Patrząc od tej strony, masz rację. Żeby nie spoglądać zbyt daleko w przeszłość, konkretny przykład: niewolnicy w Ameryce zostali w pewnym momencie wyrwani ze swojego naturalnego środowiska, w którym się wychowali, który był sprzeczny z ich kulturą i systemem przekonań. Zapewniono im wolność, której zapewne wielu z nich nie chciało, bojąc się o to, w jaki sposób będą zdolni do samodzielnego istnienia, bez posiadania pana.
Awatar użytkownika
przegłosowany
zaufany użytkownik
Posty: 8285
Rejestracja: ndz wrz 26, 2010 10:59 am
Status: aktor pisarz poeta. ostatnio mnie wystawiali na brodwayu
płeć: mężczyzna

Re: Debata: Janusz Korwin-Mikke vs Janusz Palikot

Post autor: przegłosowany »

eN_ pisze:Zdecydowanie się nie zgadzam. Dobrobyt jest wartością ściśle subiektywną
Dobrobyt, równość, wolność, sprawiedliwość, tolerancja, postęp, prawda, nauka, tradycja, bezpieczeństwo, pokój... - to są obiektywne wartości, do których dążą ludzie niemal wszystkich kultur, a jeśli nie dążą i ustanawiają niektóre z nich niżej w systemach wartości, to przynajmniej potrafią zrozumieć ich znaczenie. Pojmowanie dobrobytu czy też ocena stanu dobrobytu jako wystarczającego może być wartością subiektywną, ale zasadnicze znaczenie pojęcia jest obiektywne.
eN_ pisze:co np. pokazałem w postrzeganiu biedy w USA.
A to nie wiem... Co? Gdzie?
eN_ pisze:To urzędnicy wymyślają progi bogactwa/biedy, całkowicie autorytatywnie, biorąc z kosmosu przeświadczenie, że coś się komuś należy, a jeśli tego nie posiada, to zaliczają go do "pokrzywdzonych", "biednych", "żyjących w ubóstwie".
Nie bardzo rozumiem jak by mieli ustalać to urzędnicy. Mogą tylko wyrażać swoje subiektywne zdanie o stanie obecnym lub pożądanym.
eN_ pisze:Wolność gospodarowania jest nierozłączna z wolnościami osobistymi, jakżeby inaczej wyobrażać sobie możliwość swobodnej, nieskrępowanej wymiany pomiędzy ludźmi, gdyby nie byli wolni?
Jest nierozłączna, ale zauważ jest wolnością ustanawianą przez prawo, nakazem ustawodawcy obłożonym sankcją, a więc jest co najwyżej "wolnością do", określoną wolnością zawierającą w sobie komponent inżynierii społecznej wpływającej na to, jak wyglądać mają stosunki międzyludzkie. Wolność w zasadniczym znaczeniu oznacza "przestrzeń, w której mogę działać bez przeszkód". Taka wolność może prowadzić do dobra, ale też do zła, niemniej w jednym i drugim przypadku jest wolnością. Wolność jednego człowieka może wchodzić i często wchodzi w konflikt z wolnością drugiego. Prawo ustala, gdzie się zaczyna i kończy wolność każdego z osobników.
eN_ pisze:Co rozumiesz przez poglądy wyliczone matematycznie?
Mam na myśli słuszny i opasły dorobek współczesnej ekonomii.
eN_ pisze:Interwencjonizm jednak jest wrogiem ekonomii liberalnej, bo - mówiąc krótko - psuje rynek (nieoptymalna alokacja dóbr) i zakłada stosowanie inżynierii społecznej, zmieniając naturalne dążenia człowieka, który zamiast dbać o siebie i swoją rodzinę, dba o to, by zasłużyć sobie na udział w programie rządowym.
To pomysł wprowadzania wolnego rynku tam, gdzie go nie ma (albo nawet tam, gdzie kompletnie nie pasuje np. w egalitarystycznie nastawionych społeczeństwach muzułmańskich) nie zakłada stosowania inżynierii społecznej? Wszystko zależy od tego, co siedzi w ludzkich głowach. Zależnie od tego, w co wierzą, definiują oni swoje zamiary i pojęcie dobra i szczęścia, co zakreśla właściwe ramy dla obszaru ich wolności, czyli obszaru, na którym chcieliby się poruszać swobodnie. Argumenty tradycjonalistów czy komunitarystów tak naprawdę bardzo ciężko zakwestionować. Wszystko rozbija się o pojęcie jednostki, a konkretnie o to, jakie wpływy i w jakim stopniu ją kształtują. Liberałowie mówią, że nie kształtują, a komunitaryści - że kształtują. (Jeszcze raz pozwolę sobie polecić szalenie interesujący i niedługi tekst sięgający sedna tego nierozstrzygniętego sporu. http://zeik.wns.amu.edu.pl/pdf/libkom.pdf) Moim zdaniem, tam gdzie istnieje system wolnorynkowy, należy kontynuować taką ścieżkę rozwoju. Tam, gdzie on nie istnieje - należy pójść inną ścieżką. W ten sposób ludzie pozostają najbardziej wolni zgodnie z tym, co mają w głowach. Nie oznacza to, że powinniśmy myśleć o społeczeństwie jak o stabilnej i nie ewoluującej strukturze. Nie można hamować tej ewolucji, ale powinna ona następować jako efekt ruchów oddolnych, a nie narzucanych odgórnie, a taki charakter ma pomysł wprowadzania wszędzie wolnego rynku. Można proponować pewne rozwiązania wolnorynkowe, które mogą usprawnić gospodarkę i zwiększyć dobrobyt, ale nic na siłę.
eN_ pisze:Zapewniono im wolność, której zapewne wielu z nich nie chciało, bojąc się o to, w jaki sposób będą zdolni do samodzielnego istnienia, bez posiadania pana.
A tu specjalnie chyba i z premedytacją, strzeliłeś hasło a'la Korwin. :lol:
Tak, masz rację, murzyny były głupie i przeciwne wolności i same się uwięziły na własne życzenie. :lol:
eN_ pisze:Patrząc od tej strony, masz rację. Żeby nie spoglądać zbyt daleko w przeszłość, konkretny przykład:
Żeby nie spoglądać zbyt daleko w przeszłość popatrz choćby na różnice w systemach kulturowo - polityczno - gospodarczo - społecznych samych państw europejskich. Gdyby sięgnąć dalej, robi się jeszcze ciekawiej. To czy wszyscy zechcą w końcu przyjąć model wolnorynkowy, pozostaje pytaniem otwartym. Nie twierdzę, że kiedyś tak nie może się stać. Ale żeby coś narzucać na siłę? Klasyczna anty-wolność.
gówno w proszku na kijoszku
Awatar użytkownika
boris
zaufany użytkownik
Posty: 2093
Rejestracja: wt cze 08, 2010 4:06 pm

Re: Debata: Janusz Korwin-Mikke vs Janusz Palikot

Post autor: boris »

To faktycznie sztuka wypowiadać w internecie inne poglądy, niż "wolnorynkowe". Od dłuższego czasu obserwuję to ciekawe zjawisko, czyli zmasowany atak ludzi spod znaku JKM na fora i portale społecznościowe, przy jednoczesnym trzymaniu buzi w ciup lewicy czy choćby ludzi patrzących na pewne sprawy głębiej lub bardziej sceptycznie. Jak to ładnie powiedziano w filmie "Rejs": "znamy się mało". :D W istocie, Internet jest dość specyficznym forum dyskusji, na którym nie godząc się na prawdę objawioną przez JKM bardzo łatwo zostać złodziejem.
No cóż, być może ten "zmasowany atak" jest jakąś rekompensatą za prawie całkowitą nieobecność ideii wolnościowych w mediach. Domyślam się, że termin "prawda objawiona" jest wypowiedziany z pewną dozą ironii. Co jednak, jeżeli te idee rzeczywiście są prawdziwe? Według mnie uczciwym socjalistą mógł być jeszcze Jack London. Usprawiedliwia go brak doświadczenia jak socjalistyczna gospodarka funkcjonuje w rzeczywistości. Obecnie socjalistą może być albo bardzo źle poinformowany człowiek albo faktycznie złodziej i oszust wykożystujący tego pierwszego
borisAle nie przewiduję zmian na lepsze, bo winą za krach obarczy się ... wilczy kapitalizm
przegłosowanyA to już jest demagogia z Twojej strony. Powołujesz się na coś, co jeszcze nie nastąpiło (nie twierdzę, że nie nastąpi) i - co więcej - twierdzisz, że wiesz kogo obarczy się winą za zdarzenia, które jeszcze nie nastąpiły.
Nie zgadzam się ze zaklasyfikowaniem mojej wypowiedzi jako demagogicznej, moge się zgodzić na określenie jej jako prognozy futurystycznej :) Opieram ją na tym, że już teraz pojawiają się głosy oskarżający za obecną sytuację wolny rynek.
przeglosowany pisze:
boris pisze:Sam nie jestem kapitalistą, ale jestem za wolnością jednostki, i w przeciwieństwie do kolegów wierzę w wolność absolutną - przez poznanie prawdy :)
Nie rozumiem. Co ma wspólnego wolność z poznaniem prawdy? Czy staję się bardziej wolny, gdy się dowiem, że kosmos się nie rozszerza albo rozszerza; że czas istnieje albo nie; o ile zwiększy czyjąś wolność informacja, że choruje na raka?

Czy staję się bardziej wolny, gdy poznam prawdę, że nie mam nic, a tym samym nie mogę nic?
Nie dziwi mnie, ze nie rozumiesz, Nauka Jezusa jest ekstremalnie trudna do zrozumienia. Jeżeli jednak założysz choć teoretycznie, że esencją zniewolenia jest subiektywność podmiotu, to poznanie prawdy przez rozpoznanie tego złudzenia powinieneś rozpoznać jako Wolność, choćby na zasadzie kontrastu "ja" = zniewolenie; wolność = wolność od "ja". W tym nie pomogą Ci co prawda teoretyczne rozważania o naturze czasu, ale już słowa Jezusa o nie martwieniu się o jutro mogą się przydać do tego by nieobecność czasu stała się Twoim bezpośrednim doświadczeniem.
Ostatnio zmieniony wt wrz 20, 2011 10:19 am przez boris, łącznie zmieniany 1 raz.
http://www.youtube.com/watch?v=EdmZYu9Lths
Powiedzmy przeciwnikowi otwarcie, że nie podzielamy jego idei, ponieważ je rozumiemy, i że on nie podziela naszych, ponieważ ich nie rozumie.
Awatar użytkownika
eN
zaufany użytkownik
Posty: 6681
Rejestracja: pn sty 31, 2011 2:25 pm
płeć: mężczyzna

Re: Debata: Janusz Korwin-Mikke vs Janusz Palikot

Post autor: eN »

W ciągu półtora roku o 93 tys. zwiększyła się liczba osób, które mają przyznane świadczenie pielęgnacyjne. To oznacza, że pobiera je już 161,4 tys. opiekunów.
Źródło: http://praca.gazetaprawna.pl/artykuly/5 ... jnymi.html

Oczywiście, to tylko wypadek przy pracy, bo cel jest szczytny, a któż by się ośmielił odmówić pomocy potrzebującym? Pytanie tylko, bo dobrych intencji nie można odmówić, dlaczego to nigdy nie działa w taki sposób, w jaki powinno? Może jednak założenia są szczytne, ale realizacja, w sposób urzędowy, niemożliwa?
Awatar użytkownika
eN
zaufany użytkownik
Posty: 6681
Rejestracja: pn sty 31, 2011 2:25 pm
płeć: mężczyzna

Re: Debata: Janusz Korwin-Mikke vs Janusz Palikot

Post autor: eN »

Niedługo poznamy decyzję SN, poznaliśmy już zdanie PKW: http://pkw.gov.pl/aktualnosci/wyjasnien ... szego.html
Awatar użytkownika
eN
zaufany użytkownik
Posty: 6681
Rejestracja: pn sty 31, 2011 2:25 pm
płeć: mężczyzna

Re: Debata: Janusz Korwin-Mikke vs Janusz Palikot

Post autor: eN »

No i po ptokach, SN podtrzymał decyzję PKW. Po wyborach, gdyby przypadkiem coś poszło nie po myśli Umiłowanych Przywódców, wybory się unieważni. Komedia.
Awatar użytkownika
przegłosowany
zaufany użytkownik
Posty: 8285
Rejestracja: ndz wrz 26, 2010 10:59 am
Status: aktor pisarz poeta. ostatnio mnie wystawiali na brodwayu
płeć: mężczyzna

Re: Debata: Janusz Korwin-Mikke vs Janusz Palikot

Post autor: przegłosowany »

boris pisze:No cóż, być może ten "zmasowany atak" jest jakąś rekompensatą za prawie całkowitą nieobecność ideii wolnościowych w mediach.
Nom. Jest taką rekompensatą, że jak przeglądam internet bardziej mnie oczy i głowa bolą, niż gdy oglądam telewizję. Ale, w sumie, ja nikomu nie zabraniam głoszenia swoich poglądów. Wyzywanie od komunistycznych złodziejów wpuszczam tak naprawdę uchem prawym, a wydalam lewym. ;)
boris pisze:wykożystujący
Ale byka klepłeś. :)
boris pisze:Co jednak, jeżeli te idee rzeczywiście są prawdziwe?
No właśnie. Dochodzimy tu do sedna problemu. Co to znaczy, że idee wolnorynkowe są prawdziwe? Zgodzę się, że na płaszczyźnie ekonomicznej są poglądami najlepiej wyliczonymi i (nie do końca jeszcze w swojej ekstremalnej formie) sprawdzonymi. Ale na płaszczyźnie etycznej czy też na gruncie filozofii polityki, są po prostu poglądami jednymi z wielu, w dodatku są poglądami, które - jeśli tylko powołują się na prawdę, prawdziwą wolność itd. - kompromitują się przez sam sposób uzasadniania. Rozumiem, że "idea prawdziwa" tym wypadku, to taka, która dysponuje metodą poznawczą pozwalającą odkryć i opisać naturę ludzką i przynajmniej w mniej więcej doskonały sposób ułożyć stosunki społeczne, tak aby w sposób jak najlepszy odpowiadały dobru jednostki czy ogółu (bo to się nie musi wykluczać). Oczywiście, idea wolnorynkowa proponuje pewną koncepcję dobra indywidualnego i ogólnego, ale na gruncie etyki nie ma żadnych podstaw, aby traktować ją jako w jakikolwiek sposób wyróżnioną czy lepszą od innych, a już na pewno nie jako bardziej prawdziwą, bo w jaki sposób jesteś w stanie tę wyższą prawdziwość określić? Pozwolisz, że odwołam się do kilku ciekawych fragmentów, które specjalnie wyszukałem dzisiaj.

Wartości ścierają się ze sobą i pełny zakres wartości jest zbyt szeroki, by mógł się zmieścić w jednym świecie społecznym; nie tylko są one nie do pogodzenia ze sobą nawzajem, nakładając konfliktowe wymagania na instytucje, lecz także nie istnieje żadna rodzina praktycznie możliwych instytucji, która stwarzałaby wystarczającą przestrzeń dla nich wszystkich. To, że nie ma świata społecznego bez strat, wynika z natury wartości i świata, i tragedia ludzka po większej części jest tego odbiciem. (…) Podstawowy błąd polega na myśleniu, że ponieważ wartości są obiektywne, a więc są naprawdę wartościami, to muszą się dać ze sobą pogodzić. W dziedzinie wartości w przeciwieństwie do faktów, nie wszystkie prawdy mogą się mieścić w jednym społecznym świecie.
____________________
J. Rawls, Liberalizm polityczny, Warszawa 1998, s. 274 – 275.

(…) im człowiek silniej drąży dylemat, tym bardziej naglące stają się racje obu stron. Jednakże nadal jest pewna różnica, którą ująć można tak jakoś: podczas gdy w przypadku przekonań w dążeniu do wyklarowania sytuacji chodzi mi zarówno o odkrycie przekonania trafnego (którekolwiek nim jest), jak i o uwolnienie się od przekonania fałszywego (którekolwiek nim jest), to w przypadku przeświadczeń moralnych nie dążę w ten sposób do ustalenia przeświadczenia trafnego i odrzucenia tego drugiego. (…) A przyjąwszy, że wszystko jest, jak jest, nie myślę w kategoriach wyrugowania błędu. Jeśli w ogóle myślę konstruktywnie, to w kategoriach działania w najlepszej intencji, a taki stan ducha uznaje istnienie obu tych powinności
____________________
B. Wiliams, Spójność etyczna, [w:] Ile wolności powinna mieć wola? I inne eseje z filozofii moralnej, Warszawa 1999., s. 97.

Na przypadek moralny narzuca się strukturę odpowiednią w przypadku konfliktu przekonań: strukturę, zgodnie z którą konflikt ma charakter czysto przygodny, a rozwiązanie uwalnia człowieka od błędnego zapatrywania, które przez chwilę gmatwało sytuację. Takie podejście musi być wrośnięte w czysto poznawcze ujecie sprawy, jako, że wówczas jest to kwestia tego, które z niezgodnych stwierdzeń powinności jest prawdziwe; a skoro nie mogą one być zarazem prawdziwe, to trafny wybór jednego z nich musi być tym samym, co uwolnienie się od błędu w stosunku do drugiego – co, jeśli w ogóle budzi odzew emocjonalny, to w postaci takich uczuć jak ulga (bo uniknęło się błędu), zadowolenie z siebie (bo znalazło się prawdziwą odpowiedź) albo być może niezadowolenie z siebie (bo było się tak blisko pomyłki).
_____________________
B. Wiliams, Spójność etyczna, [w:] op.cit, Warszawa 1999., s. 101.

Można sobie wyobrazić zarówno apodyktyczny racjonalizm, jak i apodyktyczny irracjonalizm. Dyktatura, zrodzona bezpośrednio z pewnego siebie absolutnego racjonalizmu, ma w historii imponującą tradycję, na którą składa się oświeceniowa dyktatura wychowania, filozofia jakobinizmu, tyrania rozumu, ideał formalnej jedności wyrosła z racjonalizmu i klasycyzmu.
_____________________
S. Wróbel, Władza i rozum. Stadia rozwojowe krytycznej teorii społecznej, Poznań 2002, s. 278.

Idea, iż posługiwanie się rozumem prowadzi do porozumienia jest co najmniej równie stara jak Sokrates Platona. (…) Filozofia moralna od zarania była walką mającą na celu wyegzorcyzmowanie konfliktu z życia etycznego. To samo można powiedzieć o myśli politycznej. Europejska filozofia polityczna została głęboko naznaczona niechęcią do konfliktu, który ukształtował grecką etykę. W mieście, tak jak i w duszy, ideałem była harmonia. Większość myślicieli (…) przejęła sokratejską, chrześcijańską i oświeceniową wiarę w harmonię wartości.
_____________________
J. Gray, Dwie twarze liberalizmu, Warszawa 2001., s. 10 i 12.

Jest takie przeświadczenie, które w stopniu większym niż jakiekolwiek inne ponosi odpowiedzialność za rzeź jednostek na ołtarzach wielkich historycznych ideałów – sprawiedliwości, postępu, szczęścia przyszłych pokoleń, świętego posłannictwa, wyzwolenia narodu, rasy czy klasy, a nawet samej wolności, która domaga się poświęcenia jednostek w imię wolności społeczeństwa. Jest to mianowicie przekonanie, że w przeszłości lub przyszłości, w boskim objawieniu albo umyśle filozofa, w odkryciach historycznych lub naukowych, a może w sercu prostego i nie zepsutego, dobrego człowieka kryje się ostateczne rozwiązanie.
_____________________
I. Berlin, Dwie koncepcje wolności, [w:] Cztery eseje o wolności, Poznań 2000, s. 233.

Forma życia jest najpełniejsza, jeśli w normalnych warunkach osoba, której życie takim właśnie jest, nie może go ulepszyć ani dzięki dodatkowym cnotom, ani dzięki zwiększeniu zakresu posiadania jakiejś cnoty, nie poświęcając przy tym innej swojej cnoty i nie zawężając zakresu, w jakim jest ona w jego życiu obecna. Przekonanie o pluralizmie wartości jest przekonaniem, iż istnieje szereg najpełniejszych form życia.
_____________________
Raz, Morality of Freedom, Clarendon Press, Oxford 1986, s. 352., [cyt..za:] J. Gray, Dwie twarze liberalizmu, op.cit., s. 69.

1. Nie ma takich obiegowych wartości, w kategoriach których można rozwiązywać każdy konflikt wartości.
2. Nie jest prawdą, że w przypadku każdego konfliktu wartości istnieje jakaś wartość, niezależna od każdej z wartości pozostających ze sobą w konflikcie, do której można się odwołać w celu rozwiązania tego konfliktu.
3. Nie jest prawdą, że w przypadku każdego konfliktu wartości istnieje jakaś wartość (zależna bądź nie), do której można się odwołać w celu racjonalnego rozwiązania tego konfliktu.
4. Nigdy żadnego konfliktu wartości nie można rozwiązać racjonalnie

___________________
B. Williams, Konflikt wartości, op.cit., s. 122.

Odkrycie pluralizmu wartości w etyce nie oznacza oczywiście pełnego relatywizmu i nie eliminuje możliwości wypowiadania się na temat innych układów wartości, nie eliminuje dyskusji. Pamiętam boris, jak kiedyś napisałeś, że relatywizm moralny nie jest dobry, a ja Ci odparłem, że absolutyzm jest równie albo bardziej zły. Filozofia jednak jest wobec tego faktu troszeczkę bezradna. Pluraliści etyczni odwołują się do psychologii i umiejętności rozumienia jednego człowieka przez drugiego na czysto ludzkiej płaszczyźnie. W tym ujęciu czymś niefajnym jest na przykład torturowanie, ograniczanie wolności obywatelskich czy wycinanie łechtaczki. Możemy się rozumieć dyskutować, a nawet walczyć ze sobą o ideały, ponieważ jesteśmy ulepieni z tej samej gliny i mamy przynajmniej mniej więcej rozeznanie w tym co dobre, a co złe. Relatywiści w rodzaju R. Rorty'ego również nie opowiadają się po stronie eliminacji dialogu pomiędzy systemami wartości. Wymyslili równie niefilozoficzną (ale i tak chwała im za to, bo nie powołali się na Prawdę), ale jak najbardziej pragmatyczna zasadę odwoływania się do "lekcji dobrego przykładu", co w praktyce oznacza mniej więcej krzyczenie do innych: patrzcie jakie mamy instytucje, jak funkcjonujemy, jak jesteśmy wolni i szczęśliwi. Myślę, że w wielu wypadkach to nie wystarcza.

Ale - bo czuję że zaczynam ględzić do rzeczy - mam nadzieję, że swoim dotychczasowym uczestnictwem w tym temacie udało mi się dowieść, że zwolennicy wolnego rynku wcale nie mają monopolu na wolność (a jedynie jej, niemożliwą do przeoczenia, wersję) oraz z całą pewnością nie mają monopolu na liberalizm i tym, co proponują jest w istocie lepszy system gospodarowania, a nie wolność. Istnieją różne wersje liberalizmu, także wersje liberalizmu otwarcie antykapitalistycznego. Niedowiarków odsyłam choćby do tekstu A. Ryana "Liberalizm" w "Przewodniku po współczesnej filozofii politycznej" pod. red. Roberta E. Goodina o Filipa Pettita.
boris pisze:Nauka Jezusa jest ekstremalnie trudna do zrozumienia.
Znam, bo gdy byłem małym berbeciem, kazano mi ją poznawać... ale nie wiem na ile dobrze. Że Jezus był socjalistą? To masz na myśli? Może rozwiń myśl. :)
boris pisze:Jeżeli jednak założysz choć teoretycznie, że esencją zniewolenia jest subiektywność podmiotu, to poznanie prawdy przez rozpoznanie tego złudzenia powinieneś rozpoznać jako Wolność, choćby na zasadzie kontrastu "ja" = zniewolenie; wolność = wolność od "ja".


Arystoteles mówił coś innego, a mianowicie, że pozbawionego podmiotowości podmiotu czyli nie decydującego o sobie nie można pozbawić wolności, bo od samego początku jest bezwolny. W podobnym duchu, jak Ty zdaje się pisał Foucault demaskując wszystkie chytre sztuczki otaczającej i wszechobecnej wiedzo-władzy, ale na tym kończyły się jego w tym zakresie, jakże wielkie, zasługi dla filozofii, gdyż nie określił on ścieżek prowadzących do wolności. Nie rozumiem co masz na myśli pisząc, że dystans od samego siebie miałby prowadzić mnie do wolności. Komunitarianie powiedzieliby, że realizując wartości wspólnoty, realizujesz siebie i tym samym zyskujesz wolność. To masz na myśli? :P
Ostatnio zmieniony wt wrz 20, 2011 8:16 pm przez przegłosowany, łącznie zmieniany 2 razy.
gówno w proszku na kijoszku
Awatar użytkownika
eN
zaufany użytkownik
Posty: 6681
Rejestracja: pn sty 31, 2011 2:25 pm
płeć: mężczyzna

Re: Debata: Janusz Korwin-Mikke vs Janusz Palikot

Post autor: eN »

Nie rozumiem, PKW pisze, że:
Można dodać, że Kodeks wyborczy nie przewiduje terminu, w którym okręgowa komisja wyborcza powinna dokonać rejestracji, ani nie powołuje okoliczności usprawiedliwiających nieuzyskane przez komitet wyborczy w terminie do 40 dnia przed dniem wyborów zarejestrowania list z wykazami poparcia co najmniej w połowie okręgów wyborczych.

W tej sytuacji wyłącznie w sferze dotyczącej samego komitetu wyborczego pozostaje kwestia podejmowania czynności wyborczych w takim czasie, aby możliwe było spełnienie wymogów uprawniających do uzyskania określonego statusu prawnego.
Skoro Kodeks wyborczy nie przewiduje terminu, w którym OKW powinna dokonać rejestracji, to w jaki sposób komitet wyborczy może planować podjęcie "czynności wyborczych w takim czasie, aby możliwe było spełnienie wymogów uprawniających do uzyskania określonego statusu prawnego"? Na oko? Tygodniowe wyprzedzenie to również zbyt mało, jak pokazał przykład jednego z okręgów zgłoszonych przez Nową Prawicę.
Awatar użytkownika
przegłosowany
zaufany użytkownik
Posty: 8285
Rejestracja: ndz wrz 26, 2010 10:59 am
Status: aktor pisarz poeta. ostatnio mnie wystawiali na brodwayu
płeć: mężczyzna

Re: Debata: Janusz Korwin-Mikke vs Janusz Palikot

Post autor: przegłosowany »

Wywalili go w kosmos, co oczywiście NIE BYŁO SPRAWIEDLIWE i nie wierzę w głupotę urzędników (zamiast słać listy i zajmować się gównami teraz powinni sprawę rozstrzygnąć na rzecz poszkodowanego, w trybie przyspieszonym i jeszcze powinni dostać po klapsie). Jak mu tego nie podliczą znowu będzie woda na młyn dla tego zaklapkowanego jak koń człowieka, ale w sumie słusznie, niech se pobiadoli... :P

Heh, wiem, że jestem może złośliwy, ale najbardziej by mi się podobało, gdyby z powodu Nowej Prawicy zapadła decyzja po wyborach o ich powtórzeniu. Wtedy by poszły miliardy z budżetu państwa na ponowne wybory z powodu partii (pośrednio, ale zawsze), która miliardów owych ponoć nie chce i się nimi brzydzi. Taki mój osobisty wishful thinking. :P

Sory, nie mogłem się powstrzymać. Tak naprawdę to, co spotkało JKM i jego partię jest wielką niesprawiedliwością, a urzędnikom należałoby w dupę natłuc. :)
gówno w proszku na kijoszku
Awatar użytkownika
przegłosowany
zaufany użytkownik
Posty: 8285
Rejestracja: ndz wrz 26, 2010 10:59 am
Status: aktor pisarz poeta. ostatnio mnie wystawiali na brodwayu
płeć: mężczyzna

Re: Debata: Janusz Korwin-Mikke vs Janusz Palikot

Post autor: przegłosowany »

A w ogóle o co toczy się ta batalia? Z tego, co rozumiem o to, że w danych okręgach nie będzie mógł zgłosić kandydatów, co jest oczywistą niesprawiedliwością. A poza tym, zdaje się, nie rejestrując kandydatów we wszystkich okręgach, nie dostanie dotacji z budżetu Państwa na kampanię i nie przyznają mu darmowego czasu antenowego. O to chodzi? Czy jeszcze o coś?
gówno w proszku na kijoszku
Awatar użytkownika
eN
zaufany użytkownik
Posty: 6681
Rejestracja: pn sty 31, 2011 2:25 pm
płeć: mężczyzna

Re: Debata: Janusz Korwin-Mikke vs Janusz Palikot

Post autor: eN »

Mówili o tym na konferencji, zamieszczam linka:
Awatar użytkownika
przegłosowany
zaufany użytkownik
Posty: 8285
Rejestracja: ndz wrz 26, 2010 10:59 am
Status: aktor pisarz poeta. ostatnio mnie wystawiali na brodwayu
płeć: mężczyzna

Re: Debata: Janusz Korwin-Mikke vs Janusz Palikot

Post autor: przegłosowany »

W sumie, gość z klasą i przez większość czasu wie, co mówi, ale przy stwierdzeniu: "- Z pieniędzy podatnika. - Ale to wydają takie miliony z pieniędzy podatnika na te wybory, że jeszcze parę tysięcy nnn nn n nie zmieni obrazu" się trochę zaśmiałem. JKM też "zaenował", tak jakby chciał się roześmiać. :lol: Biorąc pod uwagę, że działa w takich warunkach, jak inni (choć mu się one nie podobają), zasługuje na równe traktowanie.
gówno w proszku na kijoszku
Awatar użytkownika
przegłosowany
zaufany użytkownik
Posty: 8285
Rejestracja: ndz wrz 26, 2010 10:59 am
Status: aktor pisarz poeta. ostatnio mnie wystawiali na brodwayu
płeć: mężczyzna

Re: Debata: Janusz Korwin-Mikke vs Janusz Palikot

Post autor: przegłosowany »

Oj nie, w sumie to niezła szopka. Szkoda gadać. :| Zdecydowanie trzymam stronę NP w tym przypadku.
gówno w proszku na kijoszku
Awatar użytkownika
boris
zaufany użytkownik
Posty: 2093
Rejestracja: wt cze 08, 2010 4:06 pm

Re: Debata: Janusz Korwin-Mikke vs Janusz Palikot

Post autor: boris »

przeglosowany pisze:
boris pisze:Jeżeli jednak założysz choć teoretycznie, że esencją zniewolenia jest subiektywność podmiotu, to poznanie prawdy przez rozpoznanie tego złudzenia powinieneś rozpoznać jako Wolność, choćby na zasadzie kontrastu "ja" = zniewolenie; wolność = wolność od "ja".


Arystoteles mówił coś innego, a mianowicie, że pozbawionego podmiotowości podmiotu czyli nie decydującego o sobie nie można pozbawić wolności, bo od samego początku jest bezwolny. W podobnym duchu, jak Ty zdaje się pisał Foucault demaskując wszystkie chytre sztuczki otaczającej i wszechobecnej wiedzo-władzy, ale na tym kończyły się jego w tym zakresie, jakże wielkie, zasługi dla filozofii, gdyż nie określił on ścieżek prowadzących do wolności. Nie rozumiem co masz na myśli pisząc, że dystans od samego siebie miałby prowadzić mnie do wolności. Komunitarianie powiedzieliby, że realizując wartości wspólnoty, realizujesz siebie i tym samym zyskujesz wolność. To masz na myśli? :P
Nie zrozumiałeś tego co napisałem, nie pisałem o dajmy na to "moim" dystansie do siebie ale o mojej absolutnej nieobecności w czasie i przestrzeni :) I własnie to definiuję jako wolność.
Co do tych obszernych cytatów, nie za bardzo wiem w jakim celu pozwoliłeś sobie je tu zamieścić. Sam przecież wiem, że jest dużo różnych poglądów. Ale ciągle mimo tego uważam, że są poglady właściwe i błędne :)
http://www.youtube.com/watch?v=EdmZYu9Lths
Powiedzmy przeciwnikowi otwarcie, że nie podzielamy jego idei, ponieważ je rozumiemy, i że on nie podziela naszych, ponieważ ich nie rozumie.
ODPOWIEDZ

Wróć do „polityka”