Przeznaczenie to nie predestynacja

duchowość, etyka, religia

Moderator: moderatorzy

Regulamin forum
W tematach dotyczących choroby proszę pisać w odpowiednim poddziale "dyskusji ogólnej".
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Przeznaczenie to nie predestynacja

Post autor: Kamil Kończak »

Wszystkie prawdy na temat zbawienia są zawarte w naukach mistycznych, które są ponadreligijne. Wszechświatem rządzą uniwersalne prawa. Żadne ludzkie dogmaty tych zasad nie zmienią. To z ich zniekształcenia powstawały wszelkie nurty religijne. Wszystkie nauki mistyczne podsumowuje Hymn o miłości czy chociażby alegoria o Głupim Jasiu. Bez miłości nawet najbardziej wartościowa praktyka duchowa jest niczym. Wegetarianizm jest bardzo ważny - bo jest wyrazem przestrzegania przykazania "Nie zabijaj". Jednak sama praktyka bez zmiany siebie i wyplenienia swojego egotyzmu jest nic nie warta. Dlatego niesprawiedliwe jest wyszydzanie drogi do Oświecenia bo nie jest ona przynależna do żadnego wyznania. W Kościele katolickim czy innych religiach jest masa wspaniałych, dobrych ludzi, w tym także księża. Jednak moim zdaniem ogromny potencjał duchowy jaki wszyscy posiadamy jest tłamszony. Kościół nie cierpi ludzi poszukujących bo wszystko jest już dawno ustalone. Nie zna odpowiedzi na wiele pytań. Jeśli już jakiekolwiek daje to są one niespójne i nielogiczne. Hinduizim np. czczi całą masę bożków przyrody czyli de facto Szatana. Jednak w przeciwieństwie do katolika hindus wyrusza w duchową podróż. Islam np. wojnę wewnętrzną z własnym ego,przekształcił w wojnę z zewnętrznym wrogiem. Katolicy za to uznali, że Jezus zbawił wszystkich awansem. Katolik nigdy nie wyruszy w podróż bo jest uwiązany dogmatami. Nigdy nie pozna siebie a potem Boga bo tak ta religia jest skonstruowana, że przynosi odwrotne skutki. Jest odtwórcza.

Ludzie przyjmują tylko naukowy bełkot, którym karmią swoje ego. Wolą skomplikowane teorie niż prawdę, którą nazywają banałem czy bełkotem. Bo ten rzekomy bełkot mówi o przyczynach i skutkach, nie ściąga z ludzi odpowiedzialności. Tak się to dzieje kiedy ludzie stawiają się w roli Bogów- rzecywistość uznają za zbiór przypadków, który trzeba ujarzmić. Czy człowiek Zachodu byłby w stanie poświęcić się tak jak straruszkowie w skażonej elektrowni w Fokuszimie? Oni przełożyli dobro ogółu nad swoje. Brak widzienia przyczyn sprawia, że człowiek Zachodu próbuje za wszelką cenę walczyć ze swoimi Przecznaczeniem. Czyli ze stkutkami, które wciąż widzi w swoim życiu. Wmówiono nam, że mamy wolną wolę. Oczywiście mamy wolę wybierania pomiędzy dobrem a złem. Mamy też wszczepioną przez Boga odwieczną tęsknotę za Źrółem, mamy też sumienie Jednak to nie jest wolna wola. Wolną wolę być może mieliśmy zanim zeszliśmy na ten padół łez. Jednak to co nam zostało to urawunkowana, ograniczona wola. Każdy ma określone warunki do wzrostu. Jeden wspaniałe życie od dziecka, drugi cierpienie. Wszyscy jesteśmy w mniejszym lub większym stopniu od narodzenia zdeterminowani. Ale to nie predestynacja jak u Kalwina. Bóg nie wybiera jednych do zbawienia a drugich nie potępia. Przeznaczenie to po prostu łańcuch przyczyn i skutków, który sami wytworzyliśmy w poprzednich wcieleniach naszej duszy. Większośc ludzi zamiast z ufnością przyjmować przeznaczenie jako właściwe, próbuje je za wszelką cenę zmienić. Zamiast przerobić wpierw to co się nazbierało ludzie pędzą jeszcze bardziej oddalając się od samego siebie i Boga. To jak płynięcie pod prąd rzeki. Kosztuje bardzo wiele wysiłku. Ludzie zastanawiają się dlaczego to zycie takie ciężkie. Bo zamiast płynąć z prądem Przeznaczenia wprost do Źródła wkładają ogromny wysiłek w zmianę czegoś co już w sporej części sami zaprogramowali. Oczywiście płynięcie z prądem mód społecznych jest czymś innym niż płynięcie z prądem Przeznaczenia. Pokora w naszym czasach jest wyszydana, niepokorni ludzie są gloryfikowani. Ludzie nie rozumieją, że choroba jest naturalnym, wbudowanym mechanizmem, który ma człowiekowi dać zatrzymanie aby nie zrobił czegoś o wiele głupszego. W chorobie dusza upomina się o prawdę. O to aby człowiek żył zgodnie z własnym sumieniem, Bogiem i bliźnimi. Niektórzy tą lekcję zdają calkowicie zmieniając swoje życie. Choroba, wypadek sprawiły, że człowiek otworzył się na wartosći, które kiedyś były mu obce. Wielu mówi, że choroba paradoksalnie uratowała ich życie. Ale to paradoks pozorny. We Wszechświecie wszystko dąży do równowagi. U niektórych choroba niestety jeszcze utrwala wszystkie najgorsze cechy, wzmacnia egotyzm. Tak się dzieję jeśli ludzie wszystko uznają za przypadek czy fatum. Pomimo choroby wciąż walczą ze sobą i Przeznaczeniem. Z tą prawdą, która się o człowieka upomina.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
ODPOWIEDZ

Wróć do „filozofia”