W czasie pobytu w szpitalu doznałem oświeceń. I wiecie co?
1. Zrozumiałem istotę chrześcijaństwa: Przebaczanie, nawet największym wrogom.
2. Sądzę, że świat jest dziełem jednego boga o dwóch profilach: dobrym i złym, bo jesteśmy przecież na jego obraz stworzeni. Jeśli się przesuniesz za bardzo na stronę złego, to możesz być tak dalece egoistyczny, próżny i zły, że cię piekło pochłonie za życia (jeśli przejdziesz na skraj); z drugiej strony jeśli będziesz dobry do końca swoich możliwości to doznasz szczęścia niebieskiego też za życia. Oba przeżycia mam za sobą. Miałem pewność, że zarówno w pierwszym jak i drugim przypadku "krok dalej" a umrę jednocząc się z tą stroną mocy w której aktualnie byłem. Wniosek z tych doświadczeń wysnułem taki: Lepiej być odrobinę dobrym i odrobinę złym, czyli gdzieś pośrodku ze wskazaniem na dobrą stronę.
3. W czasie transu "poprzestawiałem" rzeczywistość. Dużo by tu pisać, ale w skrócie to stworzyłem sobie symulację swoich bliskich (lubianych i nielubianych) w postaci pacjentów, prowadziłem z nimi symboliczny dialog, kierując rozmową tak, aby osiągnąć zamierzony cel, czyli poustawiać ich role życiowe w sposób, który bym chciał. I o dziwo zadziałało!!! Brat wyszedł z więzienia, założył rodzinę, poszedł do pracy, zerwał z kolesiami i jest tak jak to sobie wtedy wyobraziłem, czyli OK; Ojciec żyje w związku z egoistką-szatanem i ngdy nie będzie mu dane zaznać prawdziwego uczucia - zasłużył sobie na to.
Myślę, że tzw. stan psychotyczny, to stan umysłu w którym budzą się niepoznane przez nas możliwości naszego JA. na codzień nie zauważamy ani nie potrafimy tego co w psychozie, bo dysponowanie większą energią duchową powoduje blokowanie spraw przyziemnych ( nie pamieta sie co gdzie lezy, albo co sie robilo etc). Po prostu nas codzień przymykamy oczy umysłu, żeby nie zwariować. Gdy się szerzej otworzą, to wtedy zaczyna się jazda na maxa...