inkubacja snów

Moderator: moderatorzy

Regulamin forum
W dyskusji na tematy religijne oraz duchowości, lecz nie związane ze schizofrenią proszę używać działu tematy dowolne -> filozofia.
lostsoul
zaufany użytkownik
Posty: 315
Rejestracja: czw paź 28, 2010 2:34 pm

inkubacja snów

Post autor: lostsoul »

Wszyscy znamy kaduceusza, tajemniczy emblemat zawodu lekarskiego. Owinięte wokół uskrzydlonej laski dwa węże spoglądające na nas z drzwi karetek pogotowia, ze ścian szpitalnych i wywieszek na drzwiach gabinetów lekarskich. A jednak tylko nieliczni znają pochodzenie tego symbolu. Aby je poznać, musimy cofnąć się do czasów starożytnej Grecji, do świątyń Asklepiosa, w których następowała inkubacja snów. Asklepios był autentyczną postacią szanowanym lekarzem, który po śmierci uzyskał statut boski. W całym kraju na jego cześć powstały sanktuaria. Było ich łącznie trzysta, a najsłynniejsze mieściło się w Epidauros. Funkcjonowały one jako swoiste Kliniki Mayo, te świątynie inkubacji snów. Do celów leczniczych wywoływano w tych świątyniach fantastyczne przeżycia wizjonerskie. Jeśli dotknęła kogoś nieznośna choroba lub taka, której żaden uzdrowiciel nie potrafił uleczyć, należało udać się do świątyni Asklepiosa. Pacjenci przeżywali tam sny i wizje, które miały leczyć ich dolegliwości. Przy odrobinie szczęścia mogli nawet skonsultować się w takim śnie z samym legendarnym lekarzem. Główne centrum uzdrowicielskie w Epidauros mogło udzielić schronienia i nakarmić ogromne rzesze ludzi, którzy zawsze czekali na swoją kolej. Centralną budowlą kompleksu świątynnego był olbrzymi gmach, abaton, otoczony dziedzińcem. Kiedy nadchodziła ich kolej, pielgrzymi wchodzili na teren dziedzińca i spali tak długo, aż nawiedził ich bardzo szczególny sen, taki, w którym zjawił się Asklepios w swojej futrzanej czapie, z kaduceuszem w dłoni, i zapraszał ich do abatonu. Wtedy pacjent mógł wejść do świątyni, rozległej Sali wypełnionej wąskimi łóżkami, nazywanymi klini. Łóżka te wyglądały jak sofy z epoki wiktoriańskiej, z jednego końca uniesione pod kątem około 45 stopni, tak by głowa i tułów spoczywały nieco wyżej niż biodra i nogi. To od tych greckich klin wywodzi się współczesny termin „klinika”. Wierzono, że Asklepios zjawiał się w nocy osobiście na abatonie. Troskliwie opiekował się chorymi i mówił, jak ich leczyć, a ponoć zawsze robił to wszystko w futrzanej czapie i kaduceuszem w dłoni. W wielu odnotowanych przypadkach jego zlecenia i metody leczenia spowodowały wyzdrowienie pacjentów. Wdzięczni pacjenci płacili kamieniarzom, aby wykuli na kolumnach informację o ich chorobie, wizji i ozdrowieniu by inni mogli dowiedzieć się o tych cudach. Nawet dziś, po więcej niż dwóch tysiącach lat, opisy klinicznych przypadków, które się zachowały, stanowią fascynującą lekturę:
Mężczyzna, który miał sparaliżowane palce u ręki z wyjątkiem jednego, przybył do boga jako pacjent. Patrząc na wota w świątyni wyraził niewiarę w skuteczność leczenia i kpił z inskrypcji. Ale podczas snu miał wizję. Wydawało mu się, że kiedy grał w kości pod murem świątyni i nadeszła właśnie jego kolej, pojawił się bóg, pochylił szybko nad jego dłonią i rozprostował mu palce. Kiedy bóg odszedł na bok, pacjentowi wydawało się, że opuścił dłoń i zaczął rozprostowywać palce jeden po drugim. Kiedy wyprostował je wszystkie, bóg spytał go, czy nadal nie dowierza inskrypcją na kolumnach w świątyni. Pacjent odparł, że już nie będzie w nie wątpił „Ponieważ przedtem nie dowierzałeś opisom leczenie, które wcale nie są niewiarygodne, odtąd powinieneś nazywać się Niedowiarkiem” – stwierdził bóg. O świcie pacjent opuścił świątynie zdrowy.
Ambrozja z Aten, ślepa na jedno oko. Przybyła do boga jako pacjentka. Początkowo krążyła po świątyni, wyśmiewała niektóre opisy wyzdrowienia jako niewiarygodne i niemożliwe. Bo jak niby kulawy czy ślepy mógł zostać uleczony tylko dlatego, że miał sen? A gdy zasnęła przeżyła wizję. Wydawało się jej, że bóg stanął przy niej i powiedział, że uzdrowi ją ale będzie musiała mu zapłacić, ofiarowując świątyni świnie ze srebra dla upamiętnienia swej ignorancji. Powiedziawszy to rozciął gałkę jej chorego oka i wlał do środka jakieś lekarstwo. Kiedy nadszedł dzień, kobieta opuściła świątynie zdrowa.
Pewien mężczyzna śnił, że zmarł dźgnięty mieczem w brzuch przez Asklepiosa, za pomocą nacięcia mężczyzna ten został wyleczony z wrzodu, który miał w brzuchu.
Pandarus z Tesalli, ze znamieniem na czole. We śnie miał wizję: wydawało mu się że bóg obwiązał mu opaską czoło w miejscu gdzie miał znamię, po czym nakazał mu z chwilą opuszczenia batonu zdjąć opaskę i złożyć ją w ofierze świątyni. Kiedy nadszedł dzień, mężczyzna wstał, zdjął opaskę i zobaczył swoją twarz wolną od znamienia. Podarował świątyni opaskę, znajdowało się na niej znamie, które poprzednio miał na czole.
Inkubacja snów nie była wyłącznie greckim wynalazkiem. Istnieją przekazy na jej temat w wielu rozsianych po całym świecie kulturach, takich jak starożytnego Egiptu, Mezopotamii, Kanaanu czy Izraela. Najlepszym biblijnym przykładem jest sen Salomona w świątyni na wzgórzu Gibeonu, do której udał się aby złożyć Bogu ofiarę. To tam „ukazał się Pan Salomonowi w nocy”, pytając, co mógłby dać synowi Dawida. „Daj zatem słudze twemu rozumne serce, abym mógł sądzić lud twój, abym mógł rozróżniać między dobrem a złem; ktoś bowiem jest w stanie sądzić twój tak wielki naród?” To z tego spotkania we śnie z Bogiem wynikła mądrość Salomona, który rządził całym Izraelem.
Rzecznicy współczesnej psychologii głębi zapewne przekonywaliby, że te wizję stanowiły epizody z zakresu wewnętrznej łączności duchowej śpiącego z wyższymi poziomami jego świadomości, ale nie da się w pełni zrozumieć wielu zagadek wiążących się z inkubacją snów. Osoby przeżywające to zjawisko bardzo wyraźnie odróżniają owe nawiedzenia od zwykłych snów. W rzeczywistości w relacjach ze starożytnej Grecji wielu śniących twierdziło, że ich wizję następowały w stanie pośrednim między snem a czuwaniem. To prowadzi nas do kolejnego fascynującego typu stanu wizjonerskiego, który pewni ludzie mogą osiągać celowo.


co o tym myślicie ? Czy jeszcze gdzieś jest stosowana ta metoda ? Ktoś z tym się spotkał ?
"Potrzebuję jeszcze kilku, aby było jak u Wilków, co zaciekle walczą takie małe z takim wielkim bykiem"
ODPOWIEDZ

Wróć do „przeżycia religijne”