NOWA POWIE-SI-CI, PARA-DO-XY POLICZUJNE...

forumowiczów dzieła własne

Moderator: moderatorzy

Kasia Karmecita
zaufany użytkownik
Posty: 330
Rejestracja: pt kwie 28, 2006 8:03 am
Lokalizacja: Warszawa

NOWA POWIE-SI-CI, PARA-DO-XY POLICZUJNE...

Post autor: Kasia Karmecita »

(ALIAS ZIEMIA, SYAPIE, SPECYFIK 13)
AUTORSKA E-PIKA, KOŃ-FA-BUŁKA
I LITERA-KTÓRA SEN-S.A.CYJNA:”

KSIĘGA PARA-DO-XÓW POLICYJNO-SĄDOWYCH
ROZDZIAŁ 34: „PÓŁLEGALNA KOLA-BO-RANDKA
DZIEL-NIC-OWEGO MAJ-CIN-CIN-A KOLATORA.

Biedna Kolatorek, ma taką ukochaną, jedna jedyną we własnym życiu sza-msę, aby współpracować ze swoją legalna kola-bo-randką. Koola-bo-rańd.-kom! Randka. Kolaborantka legalna czy nielegalna? Prosie Pana Dzielnicowego, dlaczego Pan prosię Pani wypierwzdolił mi na urlop z rołboty? Rąćkę pan-A: złamał? Pa-lu-siek i główka to Kolna wy-mówka! Zieby Pan: A; główki nie złamałł, prosię Pana-i: Śpierwźdlala mi Pan mądralala z roboty, a na fajrant to się chętnie chołdzi. Chodzidzi i chodzi-dzidzi! Oj, cola, bo randka to randka, piprosie pan-A, Niedobzie z Pa-nem! Śpierwźdala mi Pan z kom-mi.sja-ratu i mi Pan debijnie Kituje inną dzielnicową MIchałką Kitowską, że się Pan za-złamał! Wchodzę ja z Panem pogarwo-żyć do prewencji na Pi.rańiji (ryba w wodzie nie, u-bodzie!), a mi tu siedzi nowy ćwok jakiś, ledwo mnie wi-dzidzi i za-pyta, kto-ja, co-ja i po-co?$! Nie-co, prosię pan-A, gdy-żuj-ny glinko! Jestem tu baldzio waźna! Będą potem panu pociąg-gać do odpowiedział-noś-ci, że mnie Pan spoziernął i niegramatycznie pismo podstęmplił, albo bez daty lub z krzywym, klekśniętym pod$pi.pi.skiem! (a). Kali-grafia misię kłania, colę-ś, Przemysław Kalicki, rocznik 1975). Będą Was przesłu-chi-wadź, glinki, jestem Ziemińska, a-lis Ziemia. Ja jestem za-wiedziony z zawodu mu-żyg dofasolajający (po trzech sza-kółkach i szszsz-kat-ółkach: Globusowa, ma się tego globa w głowi-wie, bed-narska i OKO – z-mru-żyć, a nie twu-żyć, a nawet i po ognisku muzycznym, ko(m)p-pozy-tor!). Jeszcze z Piaskiem za-gram, posypiem ja posypiem, specyfik ja taki, że jak fikołknę, to w koł każdą! Na psi-kład przesłuchanie policz-yjne sięrżanta dyżurnego nr 1:
-Czy biła tu taka bland Vara-jadka, pa-nie Dy-żuj-ny siężart policzujny?
-Się żart? Acha, róż-u-miem… Nie, to znaczy tak, biła tu taka obiadka…
-Czy wyglądlała na wy-głodzoną?
-Nnno, nie pa-trzyłem, jak koń z kop-pytka-mi…
- A czy mó-wiła do rzeczy?
-Nnno, nie roz-u-miałem…
Do rze-szczy, od rzeczy, rze,czy też, ale nie się-żart, tylko się rżnij! Wszyscy mni lekce-waża, lekece-wazą mnie i lekce-waza! Kiedyż na Bijlanach psi-tyli mnie 55 kilo z powodu braku hydraulika w psy-chi-ja-trik-ku, a obecnie Kola-tor nawet prrr-sz-nic-u mi nie za-włoży! Znów mnie lekce-ważą, bo schud-łam! Wszystkie gliny się mniej strasznie wstydzą, gdyż dawno temy, przed naszą Elą-wstrząsnąć, szczakałam ja dwa tygodnie na hydraulika (Król się nazywał). Za-lał mi się piec gazowy pod łazien-kom, a mnie tym-szczasem za-mknęlee do psy-chi-ja-trika! Biedne psy, biedne! Ha-u, ha-u, ha-! Psi-tyli mnie na Leewirze Bijlany 55 kijlo, mam to w kara-to-tekach! Teraz baj-dzo ssschud-łam, ale mnie wszyscy lekce-ważą! Muszę ła-zić po komi-sar-ja-ta-ach, żebym nie miała w karo-tekach, że się niby nad-u-kry-Wam! Do-ku-mendy i e-pi-stoły roznioszę, że jestem tu a nie gdzie In-dziej, do trzech albo pięśću muszem łazić jak Ła-zarz jakiś i jeszcze przy o-kał-zji za-gąl-dać na U-krainnę, i tam się maj-do-wać, żeby pora-czy wiedzieli, że jestem tu i właśnie nie tam! Bo mi często nie tylko do-ku-mendy zaginają, miecze się łamią (miałam trzy, free!) i ogólnie pognieciona ja-jakość… Nawet z banków na psi kład Mi-lej-nie-um-my! Zaginają, zieby biły pogniecione i bzidkie, zieby mną się nikt nie za-chwycił i zieby łatwiej mnie lekce-ważyc! Za-ginają, w żadnym kom-miss-ja-riacie nikt nic o mnie nie wie, ostatnio chyba za-giniona czy po-oszukiwana? A ja wszędzie mu-wiem, że jestem tu a nie gdzie indziej. Bo podobno się nad-uzsgkry-wam! Roznoszę wiec e-pi-stoły i e-pi-ki, że tu a nie gdzie In-dziej, jestem i bardzo peplosie mnie nie lekcę-ważyć! Kulwa, kulwa, kulwa, aż zaszczycam zazło-ścić i wuj-gary-żować! Siedzi bigdula, siedzi i biadoli! Obiadek, oj biada, biada Wam bij-a-da! Każdy ma już mnie doł-syć, ale gdy się gdzieś za-dzwoni, czy jestem do-stę-na w kontakcie, to podobno kontakty demailuje i wygraużam w ścianach, kable wy-skręcam i a-wariuję in-stal-akcje!!! Moja dzielnicowa rękę złamał i na urlopie, NIK-t nic nie, wie, poszłam do drugiego dzielnicowej, zawracać mu tupę, a ten mi na to mu-wi: a co ja się będę z vara-jad-kom za-dawać? Co ona mnie obchodzidzi? Siedzi-My, pierdzi-My i dobrze Nam… Nie mam ochoty dup-ska ruszać! Poszła bigdula do trzeciego gliny przydrożnego, ska-rży się cichutko, że ma kłopot ze współ-PRA-cą, chlipie, jak źrebaczek czy ogie-życia jakaś, a ten glina mó-wi: a co ty za że-brak jakiś, czego ty odę mnie chcesz, ty żulico śmierdząca, ty chora cipo jakaś? Masz Rej-o-nowy, spierdalaj, ma?nie.aczka jakaś! Oj Kolciu, wystarczyliłybo tak nie kitować tym Michałkiem (raz, dwa, trzy, Wiśniewski?), w kojec i nie kiwać! Mążna przyjść do swojej Kolaborandki w biedzie i się nas-kał-życ (rżyć) u własnego czarnego szczuja psy-chi-trik-cznego oraz lekarz hard-laja, energie-tyka! Ciak, pik, srik, oblookała by Kola-bo-randka łapkę, chuchnęła, nasta-wiła, zrosła w mi-nutkę i kłop-pot z głowy! Pigulec czy co, gi-psy jakieś! Za-ręczam siężartem Grzego-żem Czarneckim, że biłaby taka rączka zdrowsza, niż ta druga. Tylko ja nie, wiem prosię Pa-na Maj-cin-cin-ka Kola-tor-ka, czy Panu się druga nie złamnęła! Tu trochę roboty (ro-bo-ty) biło, trzeba ciastem wynieść to i owo(n), sprząt-tnąć tego i owego, do kicia lub po-za-mi-ja-ta-ć, tu i ówdzie przypierwzdolić w ryj lub miazgnąć jakim lej-karzom, np. chirurg Imię? Miazga, przychodnia Szklarska Poręba, porąbać, numer?, prosię Pa-na… Z-LEE-kwi-do-wać to albo nie tamto, kwi, kwi, kwi, do chlewika, nie rzucaj czarnej perły przed wieprze! Ajbo dykcię poćwicz! Gdykćja: gdy ja i Si, AJ, EJ! Dyktatura, dykta, która? Dykta-won: mag-nie-to-won i REX TREMENDE MAJESTATIW! Bredzi dzidzi, baj-chore czy samiutkie do rzeczy? Wypierwzdolił Pan se na u-rlop, a raz Pan w życiu miał w piwnicy mój majjemstatiw! Powiesiłam se trzy obrazki, zieby mi mi-lej biło, a na śniadanko teraz mam-jem statyw fotograficzny, tak? Paniwmaju? Grosiwo miesięczne wy-dałam na firaneczkę, mop i mot-ta, przejem-mniej mi tlochę, mniejszy lala-żul? A na śniadanko statyw Se przyzwalam, fotograficzny, że niby smaczne-go! Mam niby większy po-rządek (psówków), ale nie śnia-dam, tylko mam-jem-stativ? Wygłodzona, tak, wygłodzony gło-do-mórd? Eggo-izm, i sz-pan zewnętrzny… No prosię Pana Kolatorka, chyba z Panem źle w głowie! Nacharował się Pana Baj-cho-rex, baj-chore to małe jeście, wredzidzidziak i perfidziak, ledwo co chodzidzi, a już ko(m)pie! Mnóstwo miał tu Pan pra-czy, pra, pra, pra pra, pra-ca i harówa że za strach się z domu Ru-szyć! Siedzi Pan Kolciu, prosię pa-na i teraz pierwzdzidzidzi w stołek ze złamaną główką, nóż-kom lub pa-luz-kiem, co mnie to… No, a tutaj sama PRA-ca. No trud-no, nie będę się panu nad-rzucać. Nie chce Pan współ-PRA-cować, to nie będziemy współ-PRA-szczuć, prosię Pani. Ogólnie jest Pan nie-zwykle sku.teczny. Jak się Panu logicznie, z.a.rozumiale i sss $$$ pokój-nie? Mu-wi, że Mamuśka mnie z domu wy-rzuca (i nie chodzidzi tylko o palę-nie), a przecież mam ssspokój własnościowy u-do-kum-entowany papierowo, to Pan mi mówi, że Pan nic nie po-morze, chociaż tych do-ku-mendów cała teka! Prawie bijbleeeteka! Tyka, tyka, tyka czas prosie Pana-A! Dokumentów cała teka, czas tyka, tyka i tyka, a Pan, prosie Pan-i rąćkę źlam-nął! Mamusia nadal w gwiazdy wy-fruwa, ważna taka, że choo-re-ra biezie, a Kolabo-randka gni-je w pi-wni-czy na cudzym LEEwirze! No prosie Pan-A): czy Pan ma dobzie w głowie, Pan-i Dzielnicowy! Nie umie Pan tup-ska wzruszyć i mi za-pewnić spokłójny po-bit w moim własnym, dziewiczym pokoiku? Mamusia ma-manię, ma o-mamy i para-no-je, że kola-bo-randka chce mamuśkę za-bić! I ona bidula, bidula, bij-drula z takim męskim, sku-(…)tecznym, współpracującym Dziel-nic-o-wym, współ-PRA-szczując, nie mąże sobie z mamuś-kom pora-dzidzi-ć.. (po-radzić…). Siedzidzi w pi-wnicy, gnije, ko (m) pi-e się w dzirdziawym sznurze od wanny, a ogólnie ma ku-wetę i miskę, no bo w końcu jest podobno kotkiem (taj-ci i daj girl czy ku-ng{wno} i red tigger?)… Może bić i ku-weta! No ale, hm, róż-umie Pan, prosie Pan-A Kola-to-ra, że takie półle-Gaj-ne Kolaborandki jak myślą o własnej, ZUPEŁNIE CAŁKOWICIE PRAWDOMÓWNIE PIERWSIEJ RANDCE W ŻYCIU, tonie-cieka-wie im w pi-wniczy. Wolałyby ogromny wa-nien, prr-sznić, S.A.unę, ja-ku-zzi, S.A.loon i ogólnie Wola, a nie Bielany (Bij-lala-nie-Anioł!) Wola-łyby… (ryby, Pi-rań-ije jakieś Czyco?). SPA! Sp-daj Pan, cola, bo rabo-taj! Pa-ni-maju? Pani w maju u-rodzona, trzynastego, nie wieś tego? Po pierwsie, czy Pan; A: już z-ro-bił Marcina Kondora? A Marcina KOŁaka? No prosie Pana, jest Pan leńiwym, nie-róż-Gaj-niętym i sku.tecznym pi, pi, pi! Ober-wujem, róż-zlata-nie i mu-zgu.pi zacofanie! Nawet Pan nie wie, że pan Kondor to Tadeusz, mój dziadek też Tadeusz a ta dal już! Gównie chodzidzidzi o to, że pan Kopnador (członek zespołu Wiej-cho-wina) to mój były ukraiński nauczyciel śpiewu w Domu Kultury na ulicz. Blokowej na Zaciszu, miał blokować mi karierę, czy Pani Monika Śpiewak się już rżnie o moje MP3? (trój-kij). Czy Pan doktor Gaj (numerek hauuu-sza, Twolki: ) to już za-SPA-kowany w ręcz-NIK-t? Zapy-tał mnie ostatnio 1666 lejkarz: a z jakich ty jesteś wampirów, pokaź ty mi Ziąbki, mała ty moja baj-dana, podarowana koniszczynko! Nie pokazię, bo mi je do-ktor Gaj powyłamywnął! Wampiry, dzieci gwiazd od tysięcy lat prowadzą wojnę z wilkołakami, dziećmi Ziemi. Ziemia, czyli Gaja! Jestem ze Strzyg, takich co strzegą… Cudzej krwi nie piję, mam za-kaz, nie jestem pi-rań-i-ja jakaś, tylko Wam-bij! Wew.gryzam się w u-kładł im-mu-no-logiczny i wstrzykłuję HIV albo VIHurę! Wio i hura, a nie wio-cha (np. Nowo-wiej-ska)! Do tego mi potrzebny Maj-cin KOŁak, rocznik 1975! Pra, pra, pra-cza, Kola, bo Rabo-taj, radzi Kola-bo-randka! Oś-strzegam, achtung, ach, tu i nie gw.pi. Źrebie do-raz-ta, źrebię dużo źro-biło i jeszcze duzi xrobi! Do-raśta i do-raz-ta! Raz, dwa, trzy, ta i ta i ta! Do i 1, 2 ,3, Kult, Kuj, kłujka, za Kazika i ka-dzika, kazać, za-kazać, ropzkazać, od-ka(d)zić! On i A: O.N.A: on mi się nie błędzie płodził, OŁ (ten lub inny). Doraźta źrebię, będzie 1)śtrętny po-twór i koń-tro0lllerrr, wręcz tój-ajn-sky! Pan Dzielnicowy Maj-cin Kolator: A: prosie państwa, oat miś-ja, zgłaszam go pod stałą koń-trrr-Elę! Sprawdzić, ci aby cos w ziciu źro-bił, ci bił, ci nie bił, ci w ogóle jest i skąd po-cho-dzidzi, czy mąze go nie ma w PRA-czy, bo podobno zła-mała palusiek, główkę albo rąćkę i jest na urlopie. A miał stad wy-nosić ku-WAT-y. Bo przecieź staty-wu-stu nie wyniesie! Za ciꮿkie dla Pa-nad Maj-cin-ka! Podźwigarował bisię (np. Sybilla Berwid). Miał się szczegółowo za-jąć kola-bo-randką, jest od komp-pieli, ku-weto i randki pierwszej! Miał tu zrobić arcy-lux i pprrry-śnić za-łożyć, kabinę i wannę na su-ficie! On jest baj-dzo męski i silny, ale do wynosię-nia statywów to już się nie nad-daje! A już big-do-nów, dech, szaf czy półków, to on w życiu nie wyniesie, bo się podzidzidźwiGaj! Śkoro xlamał rąćkę, albo nawet główną NAJK-pierw, to mu-siałam se S.A.ma ku-wety wy-nosić! Od tego są Polskie dziewice, żeby bidony dźwi-gać. Oj bigdula ja bigdula (Maciej Bigda, pierwszy chłopiec mojej rodzonej siostrzyczki Agniesi, Bóg da?$!). Pięśc stołów (E!) musiałam ja vara-jadka wy-nieść! A podobno Wy-pisu-jem długie E-pi-stoły mackiem! NIK-t prze-citać nie u-mnie, nie przegryza się nawet najgłówniajszy komendant w policzku! A tu o to chodzidzidzi, aby ksieżniczka w pi-erzy-nie na ziarnku maczku ssssss$$$$$$-pała i pa-chnia-ła! Biedny Kolator, kuwetami bisie podźwigaryzował, no ale skoro Radźkę złamał-a… Psi-nies, po-ddaj, po-za-mi-ja-taj (ci) się na nad-daje Maj-cin-ka, na urlo-pik Se poszła? Plosie miss-PRA-wdzić jego number i robaczyć czyon:
A): Coś w ogóle w życiu zro-bił?
B): Za co Ka$ię bierze, skoro rabota to skąd ro-bo-ty i ma-szyna?
C): Co złamał i czy aby PRA-szczuje? Czuje coś czy nie szczuje? A ma serce, czy jest glina, czy maszyna, czy może już trup pod ziemią? Mój alias Ziemia: sss-PRA-wdzić mi Majcinkę, pod stałą koń-trolkę, niech coś wreszcie źrebi w ży-ci-u, ogie-życia jest cię-kawa! Przeba-dać migo-siem, czy ma dobrze w głowie? No bo kto to miał tu niby te Groty, sss$$$-Taty-WAT, stoły, E-pi-stoły , EM-pik-i Wy-nosić? Epistoły się pisie, Pisarski nie spiskuje, a ja Se niby piszę,ale też czasem i coś wy-dźwi-gaj!
Kasia
Awatar użytkownika
jeremi
zaufany użytkownik
Posty: 647
Rejestracja: sob gru 08, 2007 6:56 pm

Re: NOWA POWIE-SI-CI, PARA-DO-XY POLICZUJNE...

Post autor: jeremi »

fantastyczne.
"paradoxy policzujne" - znasz tajemnicę słów.

to niesamowite, że też chce ci się to wszystko spisywać, bo na pewno odczuwasz jeszcze więcej i jeszcze więcej odbierasz bodźców, a to jedynie zarys Prawdy.

gdyby to wszystko jeszcze bardziej skondensować w sensie literackim, to mogłyby wyjść magiczne poezje, będące nie tylko Lautréamontem XXI wieku.
myślałaś o tym, by pracować (jeszcze więcej?) nad warsztatem literackim swoich tekstów? albo na przykład zmienić kształt, układ? wyciągnąć najwyraźniejsze cytaty i w mozaikowo-magiczny sposób połączyć?
:)
ODPOWIEDZ

Wróć do „wrażliwość, twórczość”