Wyniki 50 letnich badań nad marihuaną
Moderator: moderatorzy
- FreshEscape
- bywalec
- Posty: 1530
- Rejestracja: pn mar 23, 2020 11:07 am
- płeć: mężczyzna
Wyniki 50 letnich badań nad marihuaną
Są już najnowsza wyniki 50 lat, trwajacych badan. Nad 7 milionami Duńczyków. Naukowcy amerykańscy i duńscy jasno przedstawili co i jak !!! Zażywanie marichuany w każdym wieku ma zwiększony wpływ na powstanie schizofreni !!! Najbardziej narażona jest grupa ludzi między 21 a 30 rokiem życia. Zwiekszona zachorowywalność na schizofrenie w tym wieku, ze wzgłedu na przyjmowanie marichuany jest zwiekszona o 30% !!!
Mało mam czasu w sezonie, ale jak sie dorwe do kompa. Będzie takie oransko dup, naszych forumopwych narkomanów i zwolenników że ogień z dupy poleci !!!
Mało mam czasu w sezonie, ale jak sie dorwe do kompa. Będzie takie oransko dup, naszych forumopwych narkomanów i zwolenników że ogień z dupy poleci !!!
- pingui
- bywalec
- Posty: 652
- Rejestracja: pn cze 15, 2020 6:16 pm
- Status: Guru
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Madagaskar
Re: Wyniki 50 letnich badań nad marihuaną
Do niedawna ostrzegano — i nadal, o losie, robią to niektórzy lekarze i ich odbiorcy — że marihuana kroczy przed schizofrenią. Dzisiaj nauka pokazuje, że to jednak pycha kroczy przed upadkiem, a „na pewno” to Kopernik nie żyje. Czy korzystanie z marihuany faktycznie sprzyja rozwojowi schizofrenii i zwiększa częstotliwość epizodów psychotycznych — czy znowu mamy do czynienia z kreatywnym programowaniem społecznym poprzez sensacjonalizm i argumenty emocjonalne?
Nie udowodniono też, że marihuana przyczynia się do rozwoju epizodów psychotycznych i schizofrenii u genetycznie predysponowanych użytkowników. Co najwyżej może je przyspieszać, jednak wciąż jest to hipoteza, którą należy zbadać w modelu eksperymentalnym dla lepszego zrozumienia.
Co więcej, jeden eksperyment na zwierzętach przeprowadzony przez włoskich badaczy w 2019 roku wykazał, że THC blokuje zapalnik do wystąpienia schizofrenii u szczurów z obciążeniem genetycznym.
Najnowsze badania mówią wręcz o odwróconej zależności, tj. że schizofrenia jest predyktorem dla korzystania z marihuany.
Okazuje się, że błędne — lub celowe, jak przedstawimy w późniejszej części artykułu — wnioskowanie z badań epidemiologicznych mogło przyczynić się do powstania jednego z najbardziej krzywdzących mitów wokół konopi.
A dalsze bezmyślne powtarzanie utartych frazesów jedynie dalej ów mit rozwinęło w społeczeństwie.
Dzisiaj przedstawimy Wam obecny stan wiedzy na temat marihuany i schizofrenii; przebrniemy przez nowe badania, wypowiedzi neurobiologów i psychiatrów, a także rzucimy kontekst historyczny na zasianie ziarna szaleństwa w prohibicjonistycznej propagandzie.
https://www.stonerchef.pl/marihuana-a-p ... konopiach/
Nie udowodniono też, że marihuana przyczynia się do rozwoju epizodów psychotycznych i schizofrenii u genetycznie predysponowanych użytkowników. Co najwyżej może je przyspieszać, jednak wciąż jest to hipoteza, którą należy zbadać w modelu eksperymentalnym dla lepszego zrozumienia.
Co więcej, jeden eksperyment na zwierzętach przeprowadzony przez włoskich badaczy w 2019 roku wykazał, że THC blokuje zapalnik do wystąpienia schizofrenii u szczurów z obciążeniem genetycznym.
Najnowsze badania mówią wręcz o odwróconej zależności, tj. że schizofrenia jest predyktorem dla korzystania z marihuany.
Okazuje się, że błędne — lub celowe, jak przedstawimy w późniejszej części artykułu — wnioskowanie z badań epidemiologicznych mogło przyczynić się do powstania jednego z najbardziej krzywdzących mitów wokół konopi.
A dalsze bezmyślne powtarzanie utartych frazesów jedynie dalej ów mit rozwinęło w społeczeństwie.
Dzisiaj przedstawimy Wam obecny stan wiedzy na temat marihuany i schizofrenii; przebrniemy przez nowe badania, wypowiedzi neurobiologów i psychiatrów, a także rzucimy kontekst historyczny na zasianie ziarna szaleństwa w prohibicjonistycznej propagandzie.
https://www.stonerchef.pl/marihuana-a-p ... konopiach/
- FreshEscape
- bywalec
- Posty: 1530
- Rejestracja: pn mar 23, 2020 11:07 am
- płeć: mężczyzna
Re: Wyniki 50 letnich badań nad marihuaną
Pingwin, już kiedyś o tym pisałem. Co łączy zaburzenia osobowski dyssocjalne, schizofrenika bez leków i narkomana i alkoholka??? Możesz mu jasno powiedziec co i jak, jasno wjebac diagnoze w papier. Ale taka osoba nigdy w to nie uwierzy. Łono powie nie tylko nigdy w sobie tego nie dostrzeze. Ale będzie projektować to na całym otoczeniu że inni tacy są.
Masz badania jasne i konkretne. Trwające 50 lat !!! Na 7 milionowej populacji !!! Przebijasz to stoną, artykułęm. Gdzie jak jeszcze ci z konta w banku nie zniknęły pieniądze. To za chwile się to stanie. Smieszysz mnie człowieku tak jak człowiek upośledzony intelektualnie. Mimo że intelektualiste udajesz tutaj od początku swojej działalności.... hihihi....
Obudż sie dziecko ze snu !!! Rzuczasz jedno badanie na szczurach hłe hłe hłe... Na tamat 50 letniego bania na 7 milionach na ludzi ?!?!
Jak sobie pomyśle o takich ludziach jak ty i tobie podobnych. To ośrodek dla besti z początkowych 40 miejsc dziś jest rozbudowywany do 150 miejsc. I to tylko dla tych co rzeczywiście coś fizycznie zrobili !!! Obecnie, według potrzeb. Budowany jest już drugi ośrodek. W innym miejscu. Na 300 osób. I to będą miejsca dla ludzi. Którzy teoretycznie nigdy nic nie zrobili. Ale są tak chorzy i wykolejenie żę jakiekolwiek wspólne życie z niimi jest historią z piekła rodem. TWÓJ PRZYSZŁY DOM PINGWIN HŁĘ HŁE HŁE....
Masz badania jasne i konkretne. Trwające 50 lat !!! Na 7 milionowej populacji !!! Przebijasz to stoną, artykułęm. Gdzie jak jeszcze ci z konta w banku nie zniknęły pieniądze. To za chwile się to stanie. Smieszysz mnie człowieku tak jak człowiek upośledzony intelektualnie. Mimo że intelektualiste udajesz tutaj od początku swojej działalności.... hihihi....
Obudż sie dziecko ze snu !!! Rzuczasz jedno badanie na szczurach hłe hłe hłe... Na tamat 50 letniego bania na 7 milionach na ludzi ?!?!
Jak sobie pomyśle o takich ludziach jak ty i tobie podobnych. To ośrodek dla besti z początkowych 40 miejsc dziś jest rozbudowywany do 150 miejsc. I to tylko dla tych co rzeczywiście coś fizycznie zrobili !!! Obecnie, według potrzeb. Budowany jest już drugi ośrodek. W innym miejscu. Na 300 osób. I to będą miejsca dla ludzi. Którzy teoretycznie nigdy nic nie zrobili. Ale są tak chorzy i wykolejenie żę jakiekolwiek wspólne życie z niimi jest historią z piekła rodem. TWÓJ PRZYSZŁY DOM PINGWIN HŁĘ HŁE HŁE....
- pingui
- bywalec
- Posty: 652
- Rejestracja: pn cze 15, 2020 6:16 pm
- Status: Guru
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Madagaskar
Re: Wyniki 50 letnich badań nad marihuaną
Sorry ale Ty jesteś upośledzony koleś? Podałem linki do pewnych legitnych stron, największych fachowców w tej dziedzinie. Są przypisy, każde słowo ma potwierdzenie w świetle nauki i nie są to zakłamywane fantasmagorie tylko fakty. Współpracują z największymi instytutami badawczymi z Izraela oraz Kalifornii, a Ty się boisz że ci zawiną z konta Twoje żałosne tam uciułane pision groszy
Jak można dyskutować z kimś kto ma doszczętnie wyprany mózg przez alkohol i prohibicję?

- pingui
- bywalec
- Posty: 652
- Rejestracja: pn cze 15, 2020 6:16 pm
- Status: Guru
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Madagaskar
Re: Wyniki 50 letnich badań nad marihuaną
Najlepiej zacząć od historii wykorzystania konopi indyjskich w medycynie.
Medycyna ajurwedyjska wykorzystywała konopie m.in. w leczeniu depresji, stanów lękowych i wścieklizny. Roślina nazywana była „Atharva Veda”, co oznacza „źródło szczęścia” i „dająca radość”.
Asyryjczycy wykorzystywali marihuanę nie tylko w celach rekreacyjnych, ale też w leceniu schorzeń psychicznych.
Robert Burton opisywał marihuanę jako skuteczny antydepresant w swojej pracy „Anatomia Melancholii”.
ZOBACZ: HISTORIA MARIHUANY I KONOPI WŁÓKNISTYCH NA ŚWIECIE: CZĘŚĆ PIERWSZA
Mamy więc kilka tysięcy lat wykorzystania konopi w leczeniu schorzeń psychicznych, jednak prawie od stu lat portretuje się tę roślinę zupełnie inaczej.
I tak, nawet wśród psychoterapeutów i psychiatrów wielu specjalistów dostaje spazmów, jak słyszy, że ktoś chce leczyć zaburzenia i choroby psychiczne marihuaną.
Najczęściej podnoszonym argumentem w dyskusji na temat wpływu marihuany na zdrowie psychiczne, jest rzekome duże ryzyko wywołania schizofrenii lub jej przyspieszenia u osób predysponowanych genetycznie — zwłaszcza, jeśli ktoś zaczyna korzystać w wieku nastoletnim.
Istnieje nawet teoria „dwóch uderzeń”, według której u osób obciążonych ryzykiem schizofrenii, wystarczy pojedyncza sesja z marihuaną, żeby doszło do pojawienia się pierwszych objawów psychotycznych i rozwinięcia samej choroby.
Niebawem wyjaśnimy to wszystko, jednak tak, jak mówiliśmy, bez kontekstu historycznego nie da się zrozumieć przyczyny uporczywego łączenia konopi ze schizofrenią.
Porozmawiajmy więc o pewnym młodzieńcu nazywanym „Pogromcą Snów”.
Victor Licata: pierwszy schizofrenik-morderca, który był uzależniony od marihuany, choć z niej nie korzystał
Victor Licata był mieszkańcem miasta Tampa we Florydzie i synem właściciela dwóch barber shopów. W 1933 roku policja otrzymała zgłoszenie od sąsiadów o niepokojącej sytuacji w rodzinnym domu Licaty.
Kiedy przyjechali na miejsce, Victor Licata siedział skulony w wannie ubrany w biały t-shirt i nienagannie wyprasowane spodnie. Miał za to całe ręce we krwi.
Okazało się, że chłopak zamordował całą swoją rodzinę przy użyciu siekiery, twierdząc, że ci wcześniej chcieli go sami rozczłonkować i zamienić jego kończyny na drewniane kołki (1).
Oczywiście był to sen, z którego Licata wybudził się i pognał z siekierą na swoich bliskich.
Podczas obserwacji psychiatrycznej lekarze stwierdzili, że Licata cierpiał od dłuższego czasu na schizofrenię.
To paskudne morderstwo przypadło na okres, w którym media toczyły zaciekłą propagandę przeciwko konopiom i mniejszościom rasowym, które z niej korzystały (głównie chodziło o Afroamerykanów i Latynosów), a Harry Anslinger, ówczesny szef Federalnego Biura ds. Walki z Narkotykami szukał uporczywie zapalnika, który pozwoli mu wypowiedzieć otwartą wojnę konopiom.
Lokalna prasa podchwyciła sensację i spreparowała artykuł, według którego Licata był uzależniony od marihuany na co najmniej pół roku przed popełnieniem zbrodni.
ego historia stała się inspiracją do powstania paradokumentalnego filmu (coś jak dzisiejsza „Ukryta Prawda”) „Reefer Madness”, którego myślą przewodnią była droga od jednego skręta do całkowitego szaleństwa. Film był puszczany we wszystkich kinach w USA.
Podczas śledztwa nie znaleziono dowodów na to, że Licata miał jakikolwiek kontakt z marihuaną. W jego krwi też nie znaleziono śladów korzystania z konopi, co jest bardzo dziwne, skoro przez co najmniej sześć miesięcy był uzależniony od zioła.
Ale co tam, kto by się tym przejmował. Film się poniósł? I to jeszcze jak!
Z czego wynika łączenie marihuany ze schizofrenią?
Nie da się odmówić konopiom bogatym w THC psychoaktywnego działania. W wysokich dawkach, zwłaszcza w przypadku odmian o poziomie wywindowanym do 25%+, to działanie może być wręcz psychodeliczne jeśli ktoś nie ma odpowiednio zbudowanej tolerancji lub jest mocno reaktywny w kierunku THC.
Pomimo szerokiego wykorzystania w medycynie, również w temacie chorób psychicznych, nie brakuje wzmianek o zachowaniu ostrożności ze względu na wyżej wymienione działanie. Duże dawki u osób wrażliwych mogą wprowadzać uczucie dyskomfortu psychicznego i uogólnionego lęku pomimo braku fizycznego zagrożenia zdrowia.
To jeden z pierwszych argumentów za tym, że związek pomiędzy marihuaną a schizofrenią ma charakter przyczynowo-skutkowy.
Kolejnym argumentem jest to, że wielu młodych ludzi korzysta z konopi niedługo przed rozwinięciem schizofrenii — jak pokazują dane statystyczne.
To samo możemy powiedzieć o tytoniu, a jednak badania często wsadzają do jednego worka użytkowników obu substancji i nie zauważają, że jednoczesne spożywanie tytoniu z marihuaną stanowi czynnik zakłócający.
Skoro już przy tym jesteśmy, przyjrzyjmy się temu, czego nie brały pod uwagę dotychczasowe badania nad wpływem marihuany na występowanie psychozy i rozwój schizofrenii.
Czego do tej pory nie brano pod uwagę przy ocenie wpływu marihuany na schizofrenię?
Przede wszystkim dotychczasowe badania łączące marihuanę ze schizofrenią to były badania epidemiologiczne, czyli innymi słowy — był to zbiór obserwacji lub wywiadów z różnymi osobami w celu uzyskania pełniejszego obrazu danego zjawiska na konkretnej grupie ludzi.
Największą słabością badań epidemiologicznych jest zbyt krótki czas poboru danych, a co za tym idzie, brak możliwości zbadania przyczynowości w formule eksperymentu.
W badaniach obserwacyjnych — jak nazwa wskazuje — dokonuje się obserwacji pewnych korelacji.
I tu tkwi cały szkopół.
Korelacja nie oznacza kauzacji (przyczynowości) — to jest podstawowa wiedza przydatna do zaliczenia bazowej statystyki na studiach.
W badaniach, które łączyły marihuanę z występowaniem schizofrenii, nie odseparowano marihuany jako bezpośredniego czynnika wywołującego.
Nie wzięto pod uwagę możliwych czynników zakłócających, jak np.:
stresory środowiskowe
obciążenie genetyczne
spożycie tytoniu i alkoholu
eksperymentowanie z innymi substancjami psychoaktywnymi
różnice demograficzne
Innymi słowy, wrzucono do jednego worka wszystkich użytkowników konopi; osoby zdrowe i te z historią chorób psychicznych w rodzinie; wzięto palaczy i niepalących; zebrano osoby pijące i niepijące; wreszcie dorzucono osoby o różnym stylu życia; w większości pominięto kobiety i skupiano się na krajach tzw. Zachodu — i z tezą, że marihuana jest bezpośrednim czynnikiem wywołującym shizofrenię, szukano, czy występuje zależność pomiędzy korzystaniem z marihuany, a występowaniem choroby.
No, mało precyzyjne te metody badawcze.
Medycyna ajurwedyjska wykorzystywała konopie m.in. w leczeniu depresji, stanów lękowych i wścieklizny. Roślina nazywana była „Atharva Veda”, co oznacza „źródło szczęścia” i „dająca radość”.
Asyryjczycy wykorzystywali marihuanę nie tylko w celach rekreacyjnych, ale też w leceniu schorzeń psychicznych.
Robert Burton opisywał marihuanę jako skuteczny antydepresant w swojej pracy „Anatomia Melancholii”.
ZOBACZ: HISTORIA MARIHUANY I KONOPI WŁÓKNISTYCH NA ŚWIECIE: CZĘŚĆ PIERWSZA
Mamy więc kilka tysięcy lat wykorzystania konopi w leczeniu schorzeń psychicznych, jednak prawie od stu lat portretuje się tę roślinę zupełnie inaczej.
I tak, nawet wśród psychoterapeutów i psychiatrów wielu specjalistów dostaje spazmów, jak słyszy, że ktoś chce leczyć zaburzenia i choroby psychiczne marihuaną.
Najczęściej podnoszonym argumentem w dyskusji na temat wpływu marihuany na zdrowie psychiczne, jest rzekome duże ryzyko wywołania schizofrenii lub jej przyspieszenia u osób predysponowanych genetycznie — zwłaszcza, jeśli ktoś zaczyna korzystać w wieku nastoletnim.
Istnieje nawet teoria „dwóch uderzeń”, według której u osób obciążonych ryzykiem schizofrenii, wystarczy pojedyncza sesja z marihuaną, żeby doszło do pojawienia się pierwszych objawów psychotycznych i rozwinięcia samej choroby.
Niebawem wyjaśnimy to wszystko, jednak tak, jak mówiliśmy, bez kontekstu historycznego nie da się zrozumieć przyczyny uporczywego łączenia konopi ze schizofrenią.
Porozmawiajmy więc o pewnym młodzieńcu nazywanym „Pogromcą Snów”.
Victor Licata: pierwszy schizofrenik-morderca, który był uzależniony od marihuany, choć z niej nie korzystał
Victor Licata był mieszkańcem miasta Tampa we Florydzie i synem właściciela dwóch barber shopów. W 1933 roku policja otrzymała zgłoszenie od sąsiadów o niepokojącej sytuacji w rodzinnym domu Licaty.
Kiedy przyjechali na miejsce, Victor Licata siedział skulony w wannie ubrany w biały t-shirt i nienagannie wyprasowane spodnie. Miał za to całe ręce we krwi.
Okazało się, że chłopak zamordował całą swoją rodzinę przy użyciu siekiery, twierdząc, że ci wcześniej chcieli go sami rozczłonkować i zamienić jego kończyny na drewniane kołki (1).
Oczywiście był to sen, z którego Licata wybudził się i pognał z siekierą na swoich bliskich.
Podczas obserwacji psychiatrycznej lekarze stwierdzili, że Licata cierpiał od dłuższego czasu na schizofrenię.
To paskudne morderstwo przypadło na okres, w którym media toczyły zaciekłą propagandę przeciwko konopiom i mniejszościom rasowym, które z niej korzystały (głównie chodziło o Afroamerykanów i Latynosów), a Harry Anslinger, ówczesny szef Federalnego Biura ds. Walki z Narkotykami szukał uporczywie zapalnika, który pozwoli mu wypowiedzieć otwartą wojnę konopiom.
Lokalna prasa podchwyciła sensację i spreparowała artykuł, według którego Licata był uzależniony od marihuany na co najmniej pół roku przed popełnieniem zbrodni.
ego historia stała się inspiracją do powstania paradokumentalnego filmu (coś jak dzisiejsza „Ukryta Prawda”) „Reefer Madness”, którego myślą przewodnią była droga od jednego skręta do całkowitego szaleństwa. Film był puszczany we wszystkich kinach w USA.
Podczas śledztwa nie znaleziono dowodów na to, że Licata miał jakikolwiek kontakt z marihuaną. W jego krwi też nie znaleziono śladów korzystania z konopi, co jest bardzo dziwne, skoro przez co najmniej sześć miesięcy był uzależniony od zioła.
Ale co tam, kto by się tym przejmował. Film się poniósł? I to jeszcze jak!
Z czego wynika łączenie marihuany ze schizofrenią?
Nie da się odmówić konopiom bogatym w THC psychoaktywnego działania. W wysokich dawkach, zwłaszcza w przypadku odmian o poziomie wywindowanym do 25%+, to działanie może być wręcz psychodeliczne jeśli ktoś nie ma odpowiednio zbudowanej tolerancji lub jest mocno reaktywny w kierunku THC.
Pomimo szerokiego wykorzystania w medycynie, również w temacie chorób psychicznych, nie brakuje wzmianek o zachowaniu ostrożności ze względu na wyżej wymienione działanie. Duże dawki u osób wrażliwych mogą wprowadzać uczucie dyskomfortu psychicznego i uogólnionego lęku pomimo braku fizycznego zagrożenia zdrowia.
To jeden z pierwszych argumentów za tym, że związek pomiędzy marihuaną a schizofrenią ma charakter przyczynowo-skutkowy.
Kolejnym argumentem jest to, że wielu młodych ludzi korzysta z konopi niedługo przed rozwinięciem schizofrenii — jak pokazują dane statystyczne.
To samo możemy powiedzieć o tytoniu, a jednak badania często wsadzają do jednego worka użytkowników obu substancji i nie zauważają, że jednoczesne spożywanie tytoniu z marihuaną stanowi czynnik zakłócający.
Skoro już przy tym jesteśmy, przyjrzyjmy się temu, czego nie brały pod uwagę dotychczasowe badania nad wpływem marihuany na występowanie psychozy i rozwój schizofrenii.
Czego do tej pory nie brano pod uwagę przy ocenie wpływu marihuany na schizofrenię?
Przede wszystkim dotychczasowe badania łączące marihuanę ze schizofrenią to były badania epidemiologiczne, czyli innymi słowy — był to zbiór obserwacji lub wywiadów z różnymi osobami w celu uzyskania pełniejszego obrazu danego zjawiska na konkretnej grupie ludzi.
Największą słabością badań epidemiologicznych jest zbyt krótki czas poboru danych, a co za tym idzie, brak możliwości zbadania przyczynowości w formule eksperymentu.
W badaniach obserwacyjnych — jak nazwa wskazuje — dokonuje się obserwacji pewnych korelacji.
I tu tkwi cały szkopół.
Korelacja nie oznacza kauzacji (przyczynowości) — to jest podstawowa wiedza przydatna do zaliczenia bazowej statystyki na studiach.
W badaniach, które łączyły marihuanę z występowaniem schizofrenii, nie odseparowano marihuany jako bezpośredniego czynnika wywołującego.
Nie wzięto pod uwagę możliwych czynników zakłócających, jak np.:
stresory środowiskowe
obciążenie genetyczne
spożycie tytoniu i alkoholu
eksperymentowanie z innymi substancjami psychoaktywnymi
różnice demograficzne
Innymi słowy, wrzucono do jednego worka wszystkich użytkowników konopi; osoby zdrowe i te z historią chorób psychicznych w rodzinie; wzięto palaczy i niepalących; zebrano osoby pijące i niepijące; wreszcie dorzucono osoby o różnym stylu życia; w większości pominięto kobiety i skupiano się na krajach tzw. Zachodu — i z tezą, że marihuana jest bezpośrednim czynnikiem wywołującym shizofrenię, szukano, czy występuje zależność pomiędzy korzystaniem z marihuany, a występowaniem choroby.
No, mało precyzyjne te metody badawcze.
- pingui
- bywalec
- Posty: 652
- Rejestracja: pn cze 15, 2020 6:16 pm
- Status: Guru
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Madagaskar
Re: Wyniki 50 letnich badań nad marihuaną
A teraz zobaczmy, co ma na ten temat do powiedzenia prawdziwa nauka.
Dlaczego marihuana nie może być bezpośrednim czynnikiem wywołującym schizofrenię?
Otóż prawdziwa nauka nie boi się przyznawać do błędów i pozostaje otwarta na różne rozwiązania, choćby na takie, że świat nie jest czarno-biały, podobnie jak kwestia rozwoju chorób psychicznych.
Nauce towarzyszy przede wszystkim logika. A, jak zauważają psychiatrzy m.in. z Uniwersytetu Harvarda, King’s College w Londynie (2), czy redaktorzy psychiatrycznych periodyków naukowych (Schizophrenia and Other Psychiatric Disorders) (3), w teorii o marihuanie jako czynniku wywołującym schizofrenię, nie zgadza się jedna rzecz.
Mianowicie, pomimo widocznego wzrostu konsumpcji marihuany na świecie w ostatnim dziesięcioleciu, a także pomimo rosnącego przeciętnego stężenia THC w konopiach indyjskich, nie odnotowano wzrostu intensywności objawów u pacjentów ze schizofrenią.
Zatem straszenie, że legalizacja niesie ze sobą niezwłoczne negatywne konsekwencje dla zdrowia psychicznego, jest nieuzasadnione z naukowego punktu widzenia. Zwłaszcza, że większość środków na badania w USA , Kanadzie i Wielkiej Brytanii, szło na „udowadnianie” negatywnych skutków społecznych zamiast skupiać się na właściwościach rośliny i jej medycznym zastosowaniu (4).
Przy dzisiejszej technice neuroobrazowania można z łatwością wychwycić zależność pomiędzy korzystaniem z konkretnych substancji, a zmianami strukturalnymi mózgu. Jeśli marihuana prowadziłaby do obrażeń na poziomie anatomicznym lub w jakikolwiek sposób uszkadzała mózg, skan MRI już dawno by to odkryły.
Tymczasem badania weryfikujące przyczynowość marihuany w rozwoju schizofrenii, włączając w to systematyczne przeglądy literatury, wykazały, że marihuana nie jest czynnikiem bezpośrednio odpowiedzialnym za rozwój tej choroby — wskazując na czynnik genetyczny jako główny powód (5).
PODSUMOWUJĄC: MARIHUANA NIE MOŻE WYWOŁAĆ SCHIZOFRENII, ANI PRZYSPIESZYĆ JEJ ROZWOJU U OSÓB BEZ RYZYKA GENETYCZNEGO.
ZOBACZ TEŻ: JAK MARIHUANA WPŁYWA NA MÓZG?
Właśnie, skoro już jesteśmy przy jednostkach podatnych na rozwój schizofrenii, to skonfrontujmy teorię o marihuanie jako zapalniku u predysponowanych nastolatków.
Czy korzystanie z marihuany w wieku nastoletnim może przyspieszyć rozwój schizofrenii?
Wiemy już, że marihuana nie może porwać mózgu zdrowego człowieka i wyprać go do szaleństwa.
Ale!
Niektórzy twierdzą, że korzystanie z marihuany przez osoby nastoletnie obciążone ryzykiem schizofrenii może przyspieszyć jej rozwój.
Jest to tzw. „teoria dwóch uderzeń”.
Do pierwszego uderzenia dochodzi przy wystąpieniu wady genetycznej lub choroby podczas ciąży; wtedy potomek ma większe szanse, że schizofrenia u niego wystąpi.
Z kolei drugim uderzeniem — według popularnej narracji — ma być tzw. zapalnikiem do epizodów psychotycznych i pojawienia się schizofrenii.
Znalazła się jednak ekipa badaczy, która postanowiła sprawdzić hipotezę dwóch strzałów.
Ich wnioski były, co najmniej, ciekawe.
Włoski eksperyment na zwierzętach poddaje w wątpliwość tę teorię
Grupa włoskich naukowców z uniwersytetu w Cagliary wykorzystała szczurzy model schizofrenii (6).
Najpierw badana samica szczura w ciąży została wystawiona na działanie czynnika prozapalnego o nazwie poly (I:C), który zaburza gospodarkę dopaminową i prowadzi do rozwoju objawów schizofrenii i autyzmu u dzieci (głównie u męskich potomków).
Następnie, gdy dziecko osiągnęło wiek nastoletni, badacze wstrzyknęli — a więc zastosowali metodę o 100% biodostępności — THC do jego organizmu, co miało według hipotezy dwóch uderzeń uszkodzić strukturę mózgu i zaburzyć stabilność psychiczną szcuzra.
Ten „drugi strzał” w postaci zastrzyku z THC miał doprowadzić do uruchomienia schizofrenii.
Czy tak się stało?
Nie.
Wręcz przeciwnie, okazało się, że THC miało działanie „szczególnie protekcyjne” w kontekście „pierwszego uderzenia”, co doprowadziło badaczy do przypuszczeń, że regulacja układu endokannabinoidowego w mózgu może równoważyć stany zapalne, które w nim występują i są odpowiedzialne za późniejsze wywołanie schizofrenii u podatnych osobników.
Badacze przyjrzeli się również temu, jak THC wpływa na uzależnienie od innych substancji psychoaktywnych, w tym od nikotyny i kokainy. Terapia THC poskutkowała zmniejszoną wrażliwością na bodźce uruchamiające głód nikotynowy i kokainowy. Jest to o tyle istotne, że wśród schizofreników obserwuje się bardzo duże spożycie tytoniu.
Czyżby to właśnie tytoń był głównym czynnikiem zakłócającym wyniki badań nad marihuaną i schizofrenią? Bardzo możliwe, zważywszy na to, że choćby w samej Europie 90% użytkowników łączy konopie z tytoniem.
Tego jeszcze nie wiemy na pewno, podobnie jak tego, jaki jest dokładny związek pomiędzy marihuaną i schizofrenią — choć najnowsze badania sugerują, że najbliższa prawdzie jest teoria o tzw. „odwrotnej przyczynowości”.
Odwrotna przyczynowość: czy o to chodzi z marihuaną i schizofrenią?
Przynajmniej dwa jakościowe badania — przeprowadzone w 2017 (7) i 2018 roku (8) — wnioskują, że w relacji pomiędzy marihuaną a schizofrenią chodzi prawdopodobnie zachodzi „odwrotna przyczynowość”.
W prostych słowach oznacza to, że jednostki z genetycznymi predyspozycjami do rozwoju schizofrenii mogą chętniej sięgać po konopie — co przekłada się na statystyczną korelację.
Dzieje się tak prawdopodobnie dlatego, że marihuana ma działanie terapeutyczne na osobę, u której rozwija się schizofrenia.
Wystąpienie schizofrenii poprzedzone jest tzw. „okresem zwiastującym”, podczas którego u takiej jednostki pojawia się zespół negatywnych objawów jeszcze przed wystąpieniem pierwszego epizodu psychotycznego (9). Są to takie objawy, jak apatia, anhedonia, czy obniżona reaktywność emocjonalna i spadek empatii. Mogą się one utrzymywać przez lata zanim dojdzie do rozwinięcia psychozy.
Na pewnym etapie niektórzy ludzie sięgają po konopie bogate w THC ze względu na wyżej wymienione działanie terapeutyczne — co zostało udowodnione w badaniu z 2006 roku (10).
Podsumowując, osoby w fazie zwiastującej schizofrenię mogą zacząć korzystać z marihuany jeszcze przed postawieniem diagnozy, co wielu specjalistów odczytywało do tej pory jako związek przyczynowo-skutkowy.
Zresztą nawet nie tak dawne badania powielają nadal te same błędy w analizie danych, jak choćby słynne upolitycznione badanie z 2019 roku opublikowane w The Lancet, według którego konopie o wysokim stężeniu THC bezpośrednio zwielokrotniają ryzyko pierwszego epizodu psychotycznego u osób z niezdiagnozowaną schizofrenią* (o tym będzie na końcu artykułu) (11).
Na szczęście coraz więcej specjalistów zdaje się akceptować prosty fakt — że korzystanie z konopi jest naturalnym zachowaniem dla człowieka, które wynika z modulacji jego układu endokannabinoidowego przez fitokannabinoidy — a ta jest z gruntu terapeutyczna (choć nie zawsze tak wykorzystywana) (12).
Dlaczego marihuana nie może być bezpośrednim czynnikiem wywołującym schizofrenię?
Otóż prawdziwa nauka nie boi się przyznawać do błędów i pozostaje otwarta na różne rozwiązania, choćby na takie, że świat nie jest czarno-biały, podobnie jak kwestia rozwoju chorób psychicznych.
Nauce towarzyszy przede wszystkim logika. A, jak zauważają psychiatrzy m.in. z Uniwersytetu Harvarda, King’s College w Londynie (2), czy redaktorzy psychiatrycznych periodyków naukowych (Schizophrenia and Other Psychiatric Disorders) (3), w teorii o marihuanie jako czynniku wywołującym schizofrenię, nie zgadza się jedna rzecz.
Mianowicie, pomimo widocznego wzrostu konsumpcji marihuany na świecie w ostatnim dziesięcioleciu, a także pomimo rosnącego przeciętnego stężenia THC w konopiach indyjskich, nie odnotowano wzrostu intensywności objawów u pacjentów ze schizofrenią.
Zatem straszenie, że legalizacja niesie ze sobą niezwłoczne negatywne konsekwencje dla zdrowia psychicznego, jest nieuzasadnione z naukowego punktu widzenia. Zwłaszcza, że większość środków na badania w USA , Kanadzie i Wielkiej Brytanii, szło na „udowadnianie” negatywnych skutków społecznych zamiast skupiać się na właściwościach rośliny i jej medycznym zastosowaniu (4).
Przy dzisiejszej technice neuroobrazowania można z łatwością wychwycić zależność pomiędzy korzystaniem z konkretnych substancji, a zmianami strukturalnymi mózgu. Jeśli marihuana prowadziłaby do obrażeń na poziomie anatomicznym lub w jakikolwiek sposób uszkadzała mózg, skan MRI już dawno by to odkryły.
Tymczasem badania weryfikujące przyczynowość marihuany w rozwoju schizofrenii, włączając w to systematyczne przeglądy literatury, wykazały, że marihuana nie jest czynnikiem bezpośrednio odpowiedzialnym za rozwój tej choroby — wskazując na czynnik genetyczny jako główny powód (5).
PODSUMOWUJĄC: MARIHUANA NIE MOŻE WYWOŁAĆ SCHIZOFRENII, ANI PRZYSPIESZYĆ JEJ ROZWOJU U OSÓB BEZ RYZYKA GENETYCZNEGO.
ZOBACZ TEŻ: JAK MARIHUANA WPŁYWA NA MÓZG?
Właśnie, skoro już jesteśmy przy jednostkach podatnych na rozwój schizofrenii, to skonfrontujmy teorię o marihuanie jako zapalniku u predysponowanych nastolatków.
Czy korzystanie z marihuany w wieku nastoletnim może przyspieszyć rozwój schizofrenii?
Wiemy już, że marihuana nie może porwać mózgu zdrowego człowieka i wyprać go do szaleństwa.
Ale!
Niektórzy twierdzą, że korzystanie z marihuany przez osoby nastoletnie obciążone ryzykiem schizofrenii może przyspieszyć jej rozwój.
Jest to tzw. „teoria dwóch uderzeń”.
Do pierwszego uderzenia dochodzi przy wystąpieniu wady genetycznej lub choroby podczas ciąży; wtedy potomek ma większe szanse, że schizofrenia u niego wystąpi.
Z kolei drugim uderzeniem — według popularnej narracji — ma być tzw. zapalnikiem do epizodów psychotycznych i pojawienia się schizofrenii.
Znalazła się jednak ekipa badaczy, która postanowiła sprawdzić hipotezę dwóch strzałów.
Ich wnioski były, co najmniej, ciekawe.
Włoski eksperyment na zwierzętach poddaje w wątpliwość tę teorię
Grupa włoskich naukowców z uniwersytetu w Cagliary wykorzystała szczurzy model schizofrenii (6).
Najpierw badana samica szczura w ciąży została wystawiona na działanie czynnika prozapalnego o nazwie poly (I:C), który zaburza gospodarkę dopaminową i prowadzi do rozwoju objawów schizofrenii i autyzmu u dzieci (głównie u męskich potomków).
Następnie, gdy dziecko osiągnęło wiek nastoletni, badacze wstrzyknęli — a więc zastosowali metodę o 100% biodostępności — THC do jego organizmu, co miało według hipotezy dwóch uderzeń uszkodzić strukturę mózgu i zaburzyć stabilność psychiczną szcuzra.
Ten „drugi strzał” w postaci zastrzyku z THC miał doprowadzić do uruchomienia schizofrenii.
Czy tak się stało?
Nie.
Wręcz przeciwnie, okazało się, że THC miało działanie „szczególnie protekcyjne” w kontekście „pierwszego uderzenia”, co doprowadziło badaczy do przypuszczeń, że regulacja układu endokannabinoidowego w mózgu może równoważyć stany zapalne, które w nim występują i są odpowiedzialne za późniejsze wywołanie schizofrenii u podatnych osobników.
Badacze przyjrzeli się również temu, jak THC wpływa na uzależnienie od innych substancji psychoaktywnych, w tym od nikotyny i kokainy. Terapia THC poskutkowała zmniejszoną wrażliwością na bodźce uruchamiające głód nikotynowy i kokainowy. Jest to o tyle istotne, że wśród schizofreników obserwuje się bardzo duże spożycie tytoniu.
Czyżby to właśnie tytoń był głównym czynnikiem zakłócającym wyniki badań nad marihuaną i schizofrenią? Bardzo możliwe, zważywszy na to, że choćby w samej Europie 90% użytkowników łączy konopie z tytoniem.
Tego jeszcze nie wiemy na pewno, podobnie jak tego, jaki jest dokładny związek pomiędzy marihuaną i schizofrenią — choć najnowsze badania sugerują, że najbliższa prawdzie jest teoria o tzw. „odwrotnej przyczynowości”.
Odwrotna przyczynowość: czy o to chodzi z marihuaną i schizofrenią?
Przynajmniej dwa jakościowe badania — przeprowadzone w 2017 (7) i 2018 roku (8) — wnioskują, że w relacji pomiędzy marihuaną a schizofrenią chodzi prawdopodobnie zachodzi „odwrotna przyczynowość”.
W prostych słowach oznacza to, że jednostki z genetycznymi predyspozycjami do rozwoju schizofrenii mogą chętniej sięgać po konopie — co przekłada się na statystyczną korelację.
Dzieje się tak prawdopodobnie dlatego, że marihuana ma działanie terapeutyczne na osobę, u której rozwija się schizofrenia.
Wystąpienie schizofrenii poprzedzone jest tzw. „okresem zwiastującym”, podczas którego u takiej jednostki pojawia się zespół negatywnych objawów jeszcze przed wystąpieniem pierwszego epizodu psychotycznego (9). Są to takie objawy, jak apatia, anhedonia, czy obniżona reaktywność emocjonalna i spadek empatii. Mogą się one utrzymywać przez lata zanim dojdzie do rozwinięcia psychozy.
Na pewnym etapie niektórzy ludzie sięgają po konopie bogate w THC ze względu na wyżej wymienione działanie terapeutyczne — co zostało udowodnione w badaniu z 2006 roku (10).
Podsumowując, osoby w fazie zwiastującej schizofrenię mogą zacząć korzystać z marihuany jeszcze przed postawieniem diagnozy, co wielu specjalistów odczytywało do tej pory jako związek przyczynowo-skutkowy.
Zresztą nawet nie tak dawne badania powielają nadal te same błędy w analizie danych, jak choćby słynne upolitycznione badanie z 2019 roku opublikowane w The Lancet, według którego konopie o wysokim stężeniu THC bezpośrednio zwielokrotniają ryzyko pierwszego epizodu psychotycznego u osób z niezdiagnozowaną schizofrenią* (o tym będzie na końcu artykułu) (11).
Na szczęście coraz więcej specjalistów zdaje się akceptować prosty fakt — że korzystanie z konopi jest naturalnym zachowaniem dla człowieka, które wynika z modulacji jego układu endokannabinoidowego przez fitokannabinoidy — a ta jest z gruntu terapeutyczna (choć nie zawsze tak wykorzystywana) (12).
- pingui
- bywalec
- Posty: 652
- Rejestracja: pn cze 15, 2020 6:16 pm
- Status: Guru
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Madagaskar
Re: Wyniki 50 letnich badań nad marihuaną
Jaki jest problem z konopiami bogatymi w THC i schizofrenią?
Problemem może być przede wszystkim wysokie stężenie THC w danym szczepie. Jeśli ktoś jest bardzo reaktywny na THC, a przy tym ma niską tolerancję, może dojść do uruchomienia dwufazowej natury tego kannabinoidu. W dużym skrócie chodzi o przestymulowanie receptora CB1 w mózgu, który prowadzi do informacji, że w organizmie krąży za dużo anandamidu, a tym samym ciało migdałowate może odebrać to jako nadchodzące zagrożenie — wywołując uczucie dyskomfortu psychicznego w postaci krótkotrwałych lęków i paranoi.
To, z kolei, może pogorszyć ogólną kondycję psychiczną — zwłaszcza jeśli kontynuuje się korzystanie z konopi pomimo takich reakcji — co sprawia, że niektóre osoby nie powinny w ogóle sięgać po konopie o wysokiej zawartości THC (20% i w górę).
W takim przypadku lepiej mogą sprawdzić się konopie z większym udziałem CBD — czyli takie pochodzące z selektywnych upraw hybrydowych. Ewentualnie jeśli jakiś lekarz decyduje się na zastosowanie marihuany w schizofrenii, ten udział THC powinien być balansowany przy użyciu CBD, ponieważ CBD redukuje psychodeliczny potencjał swojego kuzyna.
O tym jednak za chwilę, najpierw dokończmy temat marihuany i schizofrenii.
Marihuana a schizofrenia: czynniki ryzyka
W 2020 roku w magazynie JAMA Psychiatry opublikowano przegląd badań nad wpływem marihuany na rozwój schizofrenii u jednostek z obciążeniem genetycznym (13).
We wnioskach możemy przeczytać, że:
Mamy zdecydowanie wystarczająco dowodów, żeby stwierdzić, że to głównie genetyka (choć inne czynniki też mogą mieć na to wpływ) jest głównym czynnikiem determinującym rozwój schizofrenii — i tym samym stanowi czynnik zakłócający, przez który konopie są łączone z większym ryzykiem rozwoju choroby.
Autorzy kategorycznie odrzucają pierwszą hipotezę, tzn. że istnieje związek przyczynowo-skutkowy, w którym marihuana wywołuje schizofrenię u osób bez ryzyka genetycznego.
Wnioski te mocno kontrastują z retoryką strachu, gdzie konopie przedstawiano do tej pory jako tykającą bombę, która potrafi zrobić schizofrenika ze zdrowego człowieka, podczas gdy 99% światowej populacji nie rozwinie nigdy schizofrenii.
Teraz wiemy, że teoria odwrotnej przyczynowości jest lepiej ugruntowana naukowo i to wokół niej powinno się budować dalsze badania mające na celu lepsze zrozumienie korelacji pomiędzy korzystaniem z marihuany przez osoby predysponowane do rozwinięcia schizofrenii.
W swojej pracy, Gillespie i Kendler sugerują nieśmiało, że:
Znaczna część związku pomiędzy konopiami a schizofrenią nie posiada znamion przyczynowości. Twierdzenia o zwiększonym ryzyku schizofrenii ze względu na rosnące statystyki spożycia konopi na świecie są przesadzone i to znacznie.
Jednocześnie autorzy nie twierdzą, że nie występuje żadna przyczynowość, jednak zgodnie z wcześniej wspomnianymi badaniami z 2017 i 2018 roku, skłaniają się w kierunku odwrotnej przyczynowości, wspomagając się twardymi dowodami i konkretnymi statystykami.
Problemem może być przede wszystkim wysokie stężenie THC w danym szczepie. Jeśli ktoś jest bardzo reaktywny na THC, a przy tym ma niską tolerancję, może dojść do uruchomienia dwufazowej natury tego kannabinoidu. W dużym skrócie chodzi o przestymulowanie receptora CB1 w mózgu, który prowadzi do informacji, że w organizmie krąży za dużo anandamidu, a tym samym ciało migdałowate może odebrać to jako nadchodzące zagrożenie — wywołując uczucie dyskomfortu psychicznego w postaci krótkotrwałych lęków i paranoi.
To, z kolei, może pogorszyć ogólną kondycję psychiczną — zwłaszcza jeśli kontynuuje się korzystanie z konopi pomimo takich reakcji — co sprawia, że niektóre osoby nie powinny w ogóle sięgać po konopie o wysokiej zawartości THC (20% i w górę).
W takim przypadku lepiej mogą sprawdzić się konopie z większym udziałem CBD — czyli takie pochodzące z selektywnych upraw hybrydowych. Ewentualnie jeśli jakiś lekarz decyduje się na zastosowanie marihuany w schizofrenii, ten udział THC powinien być balansowany przy użyciu CBD, ponieważ CBD redukuje psychodeliczny potencjał swojego kuzyna.
O tym jednak za chwilę, najpierw dokończmy temat marihuany i schizofrenii.
Marihuana a schizofrenia: czynniki ryzyka
W 2020 roku w magazynie JAMA Psychiatry opublikowano przegląd badań nad wpływem marihuany na rozwój schizofrenii u jednostek z obciążeniem genetycznym (13).
We wnioskach możemy przeczytać, że:
Mamy zdecydowanie wystarczająco dowodów, żeby stwierdzić, że to głównie genetyka (choć inne czynniki też mogą mieć na to wpływ) jest głównym czynnikiem determinującym rozwój schizofrenii — i tym samym stanowi czynnik zakłócający, przez który konopie są łączone z większym ryzykiem rozwoju choroby.
Autorzy kategorycznie odrzucają pierwszą hipotezę, tzn. że istnieje związek przyczynowo-skutkowy, w którym marihuana wywołuje schizofrenię u osób bez ryzyka genetycznego.
Wnioski te mocno kontrastują z retoryką strachu, gdzie konopie przedstawiano do tej pory jako tykającą bombę, która potrafi zrobić schizofrenika ze zdrowego człowieka, podczas gdy 99% światowej populacji nie rozwinie nigdy schizofrenii.
Teraz wiemy, że teoria odwrotnej przyczynowości jest lepiej ugruntowana naukowo i to wokół niej powinno się budować dalsze badania mające na celu lepsze zrozumienie korelacji pomiędzy korzystaniem z marihuany przez osoby predysponowane do rozwinięcia schizofrenii.
W swojej pracy, Gillespie i Kendler sugerują nieśmiało, że:
Znaczna część związku pomiędzy konopiami a schizofrenią nie posiada znamion przyczynowości. Twierdzenia o zwiększonym ryzyku schizofrenii ze względu na rosnące statystyki spożycia konopi na świecie są przesadzone i to znacznie.
Jednocześnie autorzy nie twierdzą, że nie występuje żadna przyczynowość, jednak zgodnie z wcześniej wspomnianymi badaniami z 2017 i 2018 roku, skłaniają się w kierunku odwrotnej przyczynowości, wspomagając się twardymi dowodami i konkretnymi statystykami.
Re: Wyniki 50 letnich badań nad marihuaną
Większość przypadków schizofrenii jest po użyciu alkoholu nie marihuany.
Alkohol utrzymuje się w organizmie przez 21 dni po spożyciu.
Alkohol utrzymuje się w organizmie przez 21 dni po spożyciu.
- pingui
- bywalec
- Posty: 652
- Rejestracja: pn cze 15, 2020 6:16 pm
- Status: Guru
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Madagaskar
Re: Wyniki 50 letnich badań nad marihuaną
Pacjenci z przewlekłymi chorobami odnotowali znaczącą poprawę jakości życia oraz zmniejszenie zmęczenia podczas pierwszych trzech miesięcy stosowania medycznej marihuany, wynika z nowego badania przeprowadzonego na ponad 2300 osobach. Badanie wykazało również poprawę u pacjentów doświadczających lęków, depresji czy przewlekłego bólu.
Osoby cierpiące na depresję i lęk odnotowały pozytywne zmiany. W tym przypadku największa poprawa dotyczyła tych pacjentów, którzy mieli oficjalnie zdiagnozowane te schorzenia.
Badanie to dowodzi potencjału terapii medyczną marihuaną w poprawie jakości życia pacjentów z przewlekłymi chorobami. Jednakże dalsze badania są konieczne, aby pełniej zrozumieć wszystkie korzyści i potencjalne ograniczenia takiego leczenia.
https://hyperreal.info/news/pacjenci-uz ... -bol-stany
Osoby cierpiące na depresję i lęk odnotowały pozytywne zmiany. W tym przypadku największa poprawa dotyczyła tych pacjentów, którzy mieli oficjalnie zdiagnozowane te schorzenia.
Badanie to dowodzi potencjału terapii medyczną marihuaną w poprawie jakości życia pacjentów z przewlekłymi chorobami. Jednakże dalsze badania są konieczne, aby pełniej zrozumieć wszystkie korzyści i potencjalne ograniczenia takiego leczenia.
https://hyperreal.info/news/pacjenci-uz ... -bol-stany
- Słonecznik1
- bywalec
- Posty: 7179
- Rejestracja: czw sie 16, 2012 9:13 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Wyniki 50 letnich badań nad marihuaną
Marihuana może uzależniać ale nie jest bardziej szkodliwa moim zdaniem od alko . Alko rozwala głowę i nie tylko osłonkę mielinową np. oraz doprowadza do tragedii bo człowiek co często pije ma zjechaną istotę szarą w mózgu .Polityka a nie prewencja bo mocniejsza używka jest legalna a mj to wstęp do twardych narkotyków. To niech policzą ile jest morderstw , wypadków , bójek po alkoholu .
- Słonecznik1
- bywalec
- Posty: 7179
- Rejestracja: czw sie 16, 2012 9:13 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Wyniki 50 letnich badań nad marihuaną
alko robi z czasem z człowieka nerwicowca co ma problem z kontrolą zachowania bo mu mózg spi efektem picia ten syndrom powinien być leczony bo później masa przestępstw albo dzikich przypadkowych zachowań
- FreshEscape
- bywalec
- Posty: 1530
- Rejestracja: pn mar 23, 2020 11:07 am
- płeć: mężczyzna
Re: Wyniki 50 letnich badań nad marihuaną
Kochanie, ta delikatna granica, która jest zelaznym murem między alkoholem a marihuaną i narkotymami ogólnie. To to ze po alkoholu nie uruchamia sie nikomu nagle jakaś super świadomość, super mądrego, oświconego człowieka, lepszego od wszystkich w każdym aspeckie. Filaru tego społeczeństwa hhahahahah. Pijak to pijak, pije dla siebie i od siebie. Narkoman nawet po marihuanie to bóg i guru
Który w realnej rzeczywistości nie stoi dalej od gówna ze swoim małym rozumkiem 


-
- zaufany użytkownik
- Posty: 18813
- Rejestracja: pt lut 17, 2023 4:23 pm
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: bla bla
- Lokalizacja: Brak
Re: Wyniki 50 letnich badań nad marihuaną
No niestety, alkohol upośledza mózg i narządy wewnętrzne, do tego niejeden się stoczył i skończył jako menel pijąc. Jest to czołowy na brytyjskiej liście bardzo niebezpieczny narkotyk znany ludzkości. Przedawkowanie jest śmiertelne.
Te badania są rzetelne? Sprawdzono tak na prawdę historię choroby pacjentów psychiatrycznych w Danii na przestrzeni lat. Twierdzą że tylko kilkanaście procent przypadków schizofrenii można by uniknąć. Zawsze coś ale to raczej tylko chodliwy news dla gazet z tych badań, bo szukałem kiedyś źródła wśród artykułów naukowych i nic nie było.
Te badania są rzetelne? Sprawdzono tak na prawdę historię choroby pacjentów psychiatrycznych w Danii na przestrzeni lat. Twierdzą że tylko kilkanaście procent przypadków schizofrenii można by uniknąć. Zawsze coś ale to raczej tylko chodliwy news dla gazet z tych badań, bo szukałem kiedyś źródła wśród artykułów naukowych i nic nie było.
nic
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 18813
- Rejestracja: pt lut 17, 2023 4:23 pm
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: bla bla
- Lokalizacja: Brak
Re: Wyniki 50 letnich badań nad marihuaną
Tutaj naukowe opracowanie tematu.
Najgorsze są:
1. Metaamfetamina
2. Syntetyczny cannabis
3. Alkohol

Najgorsze są:
1. Metaamfetamina
2. Syntetyczny cannabis
3. Alkohol

nic
- amigo
- zaufany użytkownik
- Posty: 7693
- Rejestracja: śr lut 06, 2013 6:20 pm
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Hiszpania
Re: Wyniki 50 letnich badań nad marihuaną
Jaralem trawe pare lat po 1 gram dziennie i zachorowalem na schizofrenie paranoidalna. Ale mam znajomych co jarali tyle co ja i rzucili bez problemu i maja normane zycie i nie zachorowali. Ja mialem predyspozycje do zachorowania, od paru lat nie ruszam trawy i jest mi z tym lepiej.