Prostota ewangeliczna

Moderator: moderatorzy

Regulamin forum
W dyskusji na tematy religijne oraz duchowości, lecz nie związane ze schizofrenią proszę używać działu tematy dowolne -> filozofia.
Awatar użytkownika
alf
zaufany użytkownik
Posty: 369
Rejestracja: pn lis 21, 2016 6:54 pm
płeć: mężczyzna

Prostota ewangeliczna

Post autor: alf »

W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić.

------------
Warto wyróżnić tutaj parę spraw...
Prostaczek to nie jest prostak...
owszem przyjęło się mówić, że prostaczkowie, to ludzie niewykształceni, prości, ubodzy...
Ludzie, którzy myślą w prosty sposób...Dlatego też przeciwstawia się ich ludziom mądrym i roztropnym.
A więc...wykształconym, inteligentnym...mającym spore doświadczenie teoretyczne...

http://www.verbumdei.com.pl/2013/07/obj ... czkom.html
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Prostota ewangeliczna

Post autor: cezary123 »

To prawdopodobnie cecha gatunku literackiego jaki wtedy był modny - ewangelii.
Dobrą nowinę przynosili jacyś radośni poczciwcy - pasterze, rybacy, gęsiarki, dziewica, sierotka Marysia itp.
Nie kpię, po prostu tak bywa w ludzkiej kulturze.
Objawienia religijne w Medjugorie, w Gietrzwałdzie też były przekazywane za pośrednictwem zwykłych niewinnych dziewuch, naiwnych dzieci ze wsi itp.

https://ekai.pl/140-lat-temu-matka-boza ... rzwaldzie/

https://www.google.com/search?q=objawie ... e&ie=UTF-8


"W czasach narodzin Jezusa słowo euangelion występowało także w sakralnych tekstach pogańskich, gdzie oznaczało jakąś religijną dobrą nowinę".
(...)

"Zgodnie z Pismem

Czas teraz na uwagę drugą. W cytowanym tekście I Listu do Koryntian Paweł mówi, że Chrystus zmartwychwstał dnia trzeciego zgodnie z Pismem. A tymczasem my w Credo mówimy: "I zmartwychwstał dnia trzeciego, jak oznajmia Pismo". To fatalny błąd! Zgodnie z Pismem -- to wcale nie znaczy: "Jak oznajmia Pismo".

Rozmawiałam chyba z czterema młodymi osobami i każdą z tych osób oddzielnie pytałam: "Co Pan (czy Pani) rozumie przez te słowa?" I za każdym razem słyszałam: "To znaczy: tak jak nam mówi Ewangelia". Nieprawda. Gdy Paweł mówił te słowa, nie było jeszcze spisanych Ewangelii. Tu chodzi nie o Ewangelię, ale o to, co było Pismem dla Pawła, czyli o cały Stary Testament.


Chrystus umarł za nasze grzechy (...) zgodnie z Pismem. Co to znaczy? Dla nas Chrystus to jakby drugie imię Jezusa. I jest nam wszystko jedno, czy Paweł mówi "Chrystus" czy też "Jezus Chrystus". Tymczasem Pawłowi nie było to obojętne. Dla niego "christos" to był Mesjasz. Paweł mówi więc: "Mesjasz umarł". Jezus nie jest tu tylko zwykłym człowiekiem, który umarł, ale jest Mesjaszem -- Mesjaszem, który umiera ludzką, straszną śmiercią. Ten Mesjasz umiera za nasze grzechy. Co to znaczy? Że ta śmierć nas dotyczy, dotyczy każdego z nas.

Chrystus umarł zgodnie z Pismem. Nie znaczy to oczywiście, że autorzy Starego Testamentu i Prorocy widzieli Jezusa, dokładnie wiedzieli jak on umrze itd. To nie tak. Mówiąc te słowa Paweł stwierdza: "Chrystus umarł zgodnie z odwiecznym Prawem Bożym, które objawia się nam w Piśmie". To stwierdzenie jest znacznie mocniejsze. Prorocy nie byli jasnowidzami. Owszem, oni dostrzegali pewne rzeczy, mówili o także o przyszłości, ale sami nie domyślali się całej doniosłości, całej głębi tego, co mówią.

I w tym momencie możemy już podsumować: na ewangelię Pawłową zupełnie tak samo jak na Ewangelie późniejsze, pisane, rozumiane jako gatunek literacki, składają się trzy warstwy albo trzy elementy. Pierwsza z nich to fakt historyczny: Chrystus umarł, możemy nawet dokładnie określić, kiedy umarł (a musimy pamiętać, że mało jest takich faktów, zwłaszcza dotyczących życia poszczególnych ludzi, które moglibyśmy datować). Druga warstwa polega na tym, że fakt śmierci Chrystusa jest interpretowany w świetle biblijnym, na tle całej Biblii, oraz w świetle zmartwychwstania. Trzecia warstwa to praktyczne odniesienie tego faktu do życia Kościoła.

Rozpoznać Jezusa

Pozostaje jeszcze odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób chrześcijanie rozpoznawali Jezusa w tekstach Starego Testamentu. Otóż wyobraźmy sobie, że mam jakiegoś wujka, który od niepamiętnych czasów mieszka w Ameryce. Nigdy go nie widziałam, ale mam album rodzinny, w którym są stare zdjęcia sprzed trzydziestu, czterdziestu lat. Wujek jest na tych zdjęciach, ale ja nawet nie bardzo umiem go rozpoznać wśród wielu innych osób. Po jakimś czasie wujek przyjeżdża do Polski, spotykam się z nim osobiście, wracam do starego albumu i odnajduję go na rodzinnych zdjęciach. Teraz już go rozpoznam, mimo, że od zrobienia tego czy innego zdjęcia minęło czterdzieści lat. A ponieważ bardzo chcę go znaleźć, mogę go znaleźć także na takim zdjęciu, gdzie go wcale nie ma.

Podobnie działo się z chrześcijanami. Poznawali Jezusa odczytując Pismo Święte niejako "wstecz". Odnajdywali Jezusa w Starym Testamencie. Tak bardzo chcieli Go odnaleźć, że czasami odnajdywali go nawet tam, gdzie Go wcale nie było.

Klasycznym przykładem rozpoznawania Jezusa w tekstach Starego Testamentu jest fragment Dziejów Apostolskich mówiący o nawróceniu dworzanina etiopskiego.



Anna Świderkówna
Od ewangelii do Ewangelii
http://mateusz.pl/duchowosc/as-oede.htm



Znaczy, że prostota wcale nie jest taka prosta. Trzeba przewrócić cały Stary Testament na wszystkie strony, i nieźle namotać wstecz, żeby doszukać się jakiegoś logicznego ciągu zdarzeń Jezusowych. Bez tego - zwykły człowiek, jeden z wielu, przedwcześnie uśmiercony z powodów polityczno-religijnych.
Gdzieś słyszałem określenia Starego Testamentu jako Chrześcijańskie Pisma Hebrajskie a Nowego - Chrześcijańskie Pisma Greckie.
Ależ ten czas historii tworzy związki przyczynowo - skutkowe i nawarstwia możliwości interpretacji przeszłości...
Awatar użytkownika
alf
zaufany użytkownik
Posty: 369
Rejestracja: pn lis 21, 2016 6:54 pm
płeć: mężczyzna

Re: Prostota ewangeliczna

Post autor: alf »

Stary Testament wskazuje na Chrystusa.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Prostota ewangeliczna

Post autor: cezary123 »

alf pisze: śr kwie 22, 2020 10:19 pm Stary Testament wskazuje na Chrystusa.
Raczej na wojny z Egiptem, Babilonem, Asyrią i pomniejszymi krewnymi Abrahama czy synami Chama: typu Moabici, Chiwwici, Amoryci i Jebusyci, których potomstwo rozpleniło się po potopie i zaczęło ze sobą konkurować o zasoby planety, o wodę, rośliny i bydło. :)
Smutne to dzieje były a Jezus przemknął w swoim okienku czasowym jak meteor w czasach rzymskich, przez chwilę pocudował i tyle, i historia pokoleń potoczyła się dalej zgodnie z prawami ewolucji.
Kefas
zaufany użytkownik
Posty: 1775
Rejestracja: sob sty 03, 2009 11:52 pm
płeć: mężczyzna

Re: Prostota ewangeliczna

Post autor: Kefas »

Krew przelana za Jezusa jest najbardziej wymownym świadectwem że On żyje.
Największym przejawem geniuszu kobiety jest miłość macierzyńska.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Prostota ewangeliczna

Post autor: cezary123 »

kemas pisze: czw kwie 23, 2020 8:53 am Krew przelana za Jezusa jest najbardziej wymownym świadectwem że On żyje.
Niekoniecznie. Jest świadectwem, że organizmy białkowe mają kruchą konstrukcję.
A o jakim przelaniu krwi mówisz: o męczennikach czy krucjatach i wojnach PANA?
Kefas
zaufany użytkownik
Posty: 1775
Rejestracja: sob sty 03, 2009 11:52 pm
płeć: mężczyzna

Re: Prostota ewangeliczna

Post autor: Kefas »

O tych którzy byli świadomi.
Największym przejawem geniuszu kobiety jest miłość macierzyńska.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Prostota ewangeliczna

Post autor: cezary123 »

kemas pisze: pt kwie 24, 2020 6:32 am O tych którzy byli świadomi.
Że Jezus żyje?
To powiedz mu, żeby wylazł z ukrycia, bo ludzie głupieli na jego punkcie przez całe ostatnie 2000 lat i czynili wiele zła w imię religii.
Chrześcijanie szafowali życiem, bo myśleli, że zaraz zmartwychwstaną jak PAN, zanim przeminie to pokolenie.
A korzenie wiary w zmartwychwstanie to sztuczka dodawania szalonej odwagi żołnierzom wojującym na wojnach, żeby nie bali się śmierci i rąbali ostro. Księgę Machabejską polecam.
Kefas
zaufany użytkownik
Posty: 1775
Rejestracja: sob sty 03, 2009 11:52 pm
płeć: mężczyzna

Re: Prostota ewangeliczna

Post autor: Kefas »

Cezary123 weź tabletkę i się uspokój.
Największym przejawem geniuszu kobiety jest miłość macierzyńska.
Kefas
zaufany użytkownik
Posty: 1775
Rejestracja: sob sty 03, 2009 11:52 pm
płeć: mężczyzna

Re: Prostota ewangeliczna

Post autor: Kefas »

Czy dla Ciebie głupi i chory to to samo?Jeżeli uważasz religię jako źródło zła,no to chyba masz rację bo to Chrześcijanie określili gdzie jest źródło zła.
Największym przejawem geniuszu kobiety jest miłość macierzyńska.
Kefas
zaufany użytkownik
Posty: 1775
Rejestracja: sob sty 03, 2009 11:52 pm
płeć: mężczyzna

Re: Prostota ewangeliczna

Post autor: Kefas »

Jeżeli ktoś ma problem ze zmartwychwstaniem no to jaki ?Przecież są dowody na to że ciała świętych się nie rozkładają.cezary123 a może dla Ciebie śmierć to utrata świadomości?No bo takie przypadki też są że na chwilę traci się świadomość.Możesz mi napisać co rozumiesz pod pojęciem że zmartwychwstanie nie istnieje?Jeżeli są oznaki zmartwychwstania w teraźniejszości to nauka nie ma prawa wątpić że wątpi?Jeśli Całun Turyński rozłoży się w ziemi,Twoja naukowa teoria nie zdąży tego fenomenu wytłumaczyć i znów naukowcy zaczną narzekać że Jezus zmartwychwstał.
Największym przejawem geniuszu kobiety jest miłość macierzyńska.
Awatar użytkownika
alf
zaufany użytkownik
Posty: 369
Rejestracja: pn lis 21, 2016 6:54 pm
płeć: mężczyzna

Re: Prostota ewangeliczna

Post autor: alf »

Kefas
zaufany użytkownik
Posty: 1775
Rejestracja: sob sty 03, 2009 11:52 pm
płeć: mężczyzna

Re: Prostota ewangeliczna

Post autor: Kefas »

jestem prostaczkiem.
Największym przejawem geniuszu kobiety jest miłość macierzyńska.
Awatar użytkownika
Krystian1993
zarejestrowany użytkownik
Posty: 19
Rejestracja: śr kwie 29, 2020 12:11 pm
płeć: mężczyzna

Re: Prostota ewangeliczna

Post autor: Krystian1993 »

Zmartwychwstanie daje nadzieje na życie wieczne.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Prostota ewangeliczna

Post autor: cezary123 »

kemas pisze: pt kwie 24, 2020 7:45 am Cezary123 weź tabletkę i się uspokój.
kemas pisze: ndz kwie 26, 2020 1:32 pm Przecież są dowody na to że ciała świętych się nie rozkładają
Wzajemnie :angelic-cyan:
Albo otrzeźwiej. Trochę wiedzy biologicznej nie zaszkodzi.


"Ciało Boboli nie złamało bynajmniej praw natury. Ileż to znamy przypadków kiedy homo sapiens stawał się homo hibernatus, by znów użyć sformułowań Mikołejko. Wstrzymanie rozkładu ciała nie jest sprzeczne z prawami natury, o czym świadczą liczne zmumifikowane zwłoki. Jednak balsamowanie zwłok [ 2 ] to proces celowy i dokonywany przez kogoś. Pojawia się zatem przypuszczenie, że skoro nie wiemy nic o tym, że balsamowania dokonał ktoś z tego świata, musiał je dokonać ktoś nie z tego świata, mówiąc krótko: Pan Bóg. Rozumowanie wadliwe z wielu względów. Po cóż Pan Bóg miałby coś takiego dokonywać? Oczywiście by poprzez zachowanie nienaruszonych szczątków zamanifestować przyszły triumf zmartwychwstania, potwierdzić prawdziwość katolicyzmu, tudzież ukazać moc Bożą. Dlaczego owe prawdy wyraża się w tak prymitywnej formie, to kwestia drugorzędna, bardziej natomiast może zastanawiać dlaczegóż to Pan Bóg dokonał tak „karkołomnej" próby zachowania nienaruszonego ciała Boboli, a nie kiwnął palcem zza światów, kiedy jakiś niecnota dokonał bezprzykładnego aktu gwałtu na tym co pozostało z ojca Andrzeja? W Rzymie bowiem ktoś był na tyle zafascynowany owym ciałem, iż urżnął sobie na pamiątkę kawałek „świętych szczątków" — od nadgarstka po pachę — wkładając w puste miejsce kawał druta. Bóg jednak niekoniecznie działa według „ateistycznej logiki", przeto możemy mu to odpuścić".

http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,2702


Co im po mumiach z własnych organizmów, jeżeli ani widzą ani słyszą, ani czują ani myślą. Niech będą podobni im wyznawcy ich, jak to Biblia pisze. :mrgreen:
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Prostota ewangeliczna

Post autor: cezary123 »

kemas pisze: ndz kwie 26, 2020 1:32 pm Możesz mi napisać co rozumiesz pod pojęciem że zmartwychwstanie nie istnieje?
Nie twierdzę, że zmartwychwstanie nie istnieje. Po prostu myśl o odtworzeniu swoich postaci pojawiała się stopniowo u istot świadomych i rozumnych i to w okolicznościach różnych. Od najbardziej prymitywnych, wywołanych warunkami środowiska, w jakim przyszło ich organizmom reagować (pożeranie przez drapieżniki, nadgryzanie przez inne organizmy, pasożyty, rozwalanie przez wypadki, inne rodzaje śmierci, przez utraty ciągłości ciał we wzajemnych walkach wręcz i z zastosowaniem broni innej niż kły i pazury, po pragnienie odzyskania młodości i sprawności u zgrzybiałych starców).
Zwróć uwagę, że zmartwychwstanie Jezusa było oddaniem życia za życie i to życie wielu. Czy nie jest to jakieś wojenne, dawne, mętne zjawisko? Okup, wymiana życia za życie, jeńców za coś tam itp. ?
Wiem, że to szlachetne, ale jakie to ludzkie i rozpaczliwe.

Nie twierdzę, że zmartwychwstanie nie istnieje, albo nie jest możliwe. Dochodzić jednak prawd o takich zjawiskach należy tak samo jak do wszystkich innych prawd rzeczywistości. W tym momencie jest to jeszcze bardzo prymitywne. Ale przyjmy naprzód, coś w tym zawsze jest. Nie wiemy jeszcze w co ciekawego się rozwinie rzeczywistość od tych naszych pierwszych pojęć.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Prostota ewangeliczna

Post autor: cezary123 »

Tu mamy prosty przykład oczekiwania na odtworzenie ciała przez zaledwie kilkanaście tysięcy lat.

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/ ... amuta.html

Co to jest wobec życia wiecznego po zmartwychwstaniu, no nie?
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Prostota ewangeliczna

Post autor: cezary123 »

Kiedy Bozia będzie robiła nam ciał zmartwychwstanie, nasze formy będą już dawno przestarzałe. Zaledwie za kilka milionów lat nasz gatunek stanie się dawną przeszłością ewolucji. Może i będzie nadal funkcjonował w przyrodzie obok następnych jako wcześniejszy relikt ewolucji, jak obecnie wszystkie inne zwierzęta obok nas, jakieś jaszczurki, minogi, małpiatki, ale wtedy inne, lepsze systemy będą na naszej planecie konkurowały o ducha świadomości. (To znaczy już nie będziemy tym stworzeniem, którego Stwórca chciał dla nas samych, bo nas samych już gdzie indziej będzie warto umieścić - w owych lepszych zwierzętach).
Zresztą już teraz być może nasze ciała i świadomości są już zacofane, bo może gdziekolwiek w Kosmosie ewolucja istot świadomych i rozumnych zaczęła się dwa razy wcześniej i jest już na etapie nie do pomyślenia dla nas.
Było 15 miliardów lat do dyspozycji, a nasza zaczęła się dopiero po 10 miliardach. Bardzo późno, inne planety już trzy razy to przerobiły być może. :)
Kefas
zaufany użytkownik
Posty: 1775
Rejestracja: sob sty 03, 2009 11:52 pm
płeć: mężczyzna

Re: Prostota ewangeliczna

Post autor: Kefas »

Cezary123 chcesz założyć z powrotem Całun na Ciało Chrystusa.Nie uda ci się to,chociaż są tacy którzy mają na sobie całun ale nie wiedzą o tym i zaczynają wierzyć w koty,myszy itp.
Największym przejawem geniuszu kobiety jest miłość macierzyńska.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Prostota ewangeliczna

Post autor: cezary123 »

kemas pisze: ndz maja 03, 2020 7:13 pm Cezary123 chcesz założyć z powrotem Całun na Ciało Chrystusa.Nie uda ci się to,chociaż są tacy którzy mają na sobie całun ale nie wiedzą o tym i zaczynają wierzyć w koty,myszy itp.
Fajne kazanie śp. księdza Pawlukiewicza, dzięki Kemas. :)
(Przy okazji sztuczna inteligencja skierowała mnie na Malaje, tam gdzie te ładne dziewuchy są. "Kemas" po malajsku ma kilka znaczeń, ale to już szczegół).

Wredne czytania z Biblii, podnoszą ciśnienie. Dobrze, że u człowieka w miarę nie zaburzonego te ukłucia trwają kilka chwil i rozwiewają się same, nie tak jak tej kobity z kazania, która przez parę lat przeżywała scenę i cały czas obracała ją w myślach jak powinna się zachować, jak odparować, jak wojować...
A propos wojowania, to proroka Jeremiasza rodacy wrzucili do błota za to, że nie miał złudzeń w kwestii nadciągającej potęgi Nabuchodonozora podbijającego wszystkie narody jak szło, po kolei, Izrael też.
Powinien poszczuć Babilon PANem jak Izajasz, ale za późno już chyba było.
Ale cóż, miał prawo znienawidzić swoich oprawców, to jeszcze nie Chrystus był. (Chrystus też być może przepowiedział miażdżący atak Rzymu na Jerozolimę w 70 r. i co?)
PAN jeszcze gorzej przeklinał swój własny naród cudzołożny i niewierny i w gruncie rzeczy za jego grzechy wydał go nieprzyjaciołom politycznym i innym sąsiadom.
Jeremiasz przynajmniej nie czepiał się kobit i żył w celibacie.
Król z Ewangelii, który niewdzięczników wybił, to mało wychowawczy przykład. Nie chcą, to nie, nie trzeba się złościć. W złości nie ma miłości :mrgreen:

Wiele ciekawych i wartościowych nauk życiowych jak zwykle (ale o życiu naturalnym mowa a nie po zmartwychwstaniu jakichś istot, w zaświatach), ale też i dla równowagi, wiele kontrowersyjnych.
Na przykład podoba mi się prawda psychologiczna, że emocje to nie jesteśmy my. Dopiero decyzja, to jesteśmy prawdziwi my. Ale też nie do końca, bo czasem emocje siłą bezwładności napsują tyle, że decyzje podjęte pod ich wpływem są nieodwracalne, chociaż zaraz za pięć minut podejmujemy inną.
Wściekałem się, złościłem, gryzłem, przeklinałem jak kobita poszła z innym, ale kiedy znów ją ujrzałem - wszystko zniknęło. Roztkliwiłem się i tylko nieśmiało uśmiechałem serdecznie do niej.
Który byłem prawdziwy? I ten i ten, nie kombinujmy.

Księdzu Pawlukiewiczowi bardzo dobrze wychodziło grzebanie w ludzkich psychikach i szkolenia wychowawcze parafian, ale pewnie tego uczą humanistów w seminariach. Psychologów też, tylko że im to inaczej za to płacą. Dobrze też, że interesował się astronomią i planetami pozasłonecznymi. Może lepiej by na tym wyszedł, niż na teologii mętnej.
Z tym opętanym u świętego i Maryją, jednak to już przesadził. Zaczynają się sprawy mętne, nadprzyrodzone i być może po prostu błędne, fikcyjne, fałszywe.
Nie ma dowodów na duchy nieczyste pochodzące z innego świata poza naszą psychiką i świadomością.
Uściślił i wyjaśnił mi wreszcie pojęcie "Szatana" z teologicznego punktu widzenia. To taki byt, który nie istnieje w czasie, to znaczy nie podlega już żadnej reakcji ze środowiskiem materialnym i duchowym chyba.
Dla niego wszystko stało się już, podjął decyzję przed zaistnieniem dalszego ciągu albo jakiegokolwiek ciągu czegokolwiek i został potępiony. Ciekawa konstrukcja i ciekawe pojęcie, można by się zainteresować jak ludzkość do czegoś takiego dochodziła i jak to działa naprawdę. (Bo oczywiście dowodów na takiego diabełka pozaświatowego - nie ma).
Stąd już krok do filozoficznego spojrzenia na nas w ciągu zdarzeń. Na przeszłość, przyszłość i teraźniejszość.
Przeszłości już nie ma, przyszłość po prostu nie istnieje - pozostaje teraźniejszość, a co będzie w Sylwestra następnego roku, to tego nie ma, nie jest w żaden sposób zdeterminowane. (wolna wola chyba wyłazi w tym momencie).
Nie jest to takie proste. Są różne poglądy na tę kwestię. Nie wiadomo jak naprawdę działa rzeczywistość w czasie.
Wszystko z czegoś wynika, efekty są uzależnione od przyczyn, a przyczyny bywają zdeterminowane obecnymi ograniczeniami. Jeżeli ksiądz twierdzi, że gdyby nie aresztowanie księdza Prymasa Wyszyńskiego, to inaczej kościół w Polsce by wyglądał, gdyby nie śmierć księdza Popiełuszki itd., to już wychodzi, że ciąg zdarzeń jest w jakiś sposób zlepiony w jedną całość i rozerwanie go nie jest takie proste. Oczywiście, że byłoby inaczej, ale ani lepiej ani gorzej, bo tej wersji porównawczej, która zaistniała - nie byłoby w ogóle i nikt by nie wiedział, że tak można było. Znaczy się, że każdy wariant rzeczywistości jest jednakowo dobry i dopuszczalny, a inne równoprawne, ale można je sobie odpuścić i nie zjeść wszystkich naraz. (skoro już takie okropieństwa jakie zaszły, ludzie darzą zaufaniem jako istotę istnienia nieodwracalnego w historii...)
Ale przynajmniej nie byłoby cierpień i męczeństwa paru konkretnych osób.
Chrześcijaństwo uświęciło cierpienie i jedzie na tym dwa tysiące lat jak Hindusi na świętej krowie. I jedno i drugie jest dziwne, ale przecież cudowne, bo sfera religii dziwna być musi.
Co do teologii Maryi - tak, piękne wierzenia, rodzicielka samego Boga pod postacią niegrzecznego Jezusa, który pił kielich męczeństwa ze smakiem, ale z tą bajką o demonie, który chciał mieć też taką Matkę i królową nad ludami (albo ja przynajmniej tak zrozumiałem), i wtedy nie stałby się owym Szatanem przedwiecznym, to już bardzo specyficzne przeżycie czy odczucie religijne dla wąskiego kręgu zainteresowanych. Nie wiem na czym to polega i nie biorę się za rozmontowywanie tego. Po prostu jakieś analogie do naszych rzeczywistości życia i jego zaułków, jak wszędzie w religijnym ryciu psychiki.
Później kobity mają urojenia, że satan chciał się wcielić też i rodzą dzieci Rosemary.
Cudów nie ma, a Matka Boska się nie zjawi, kiedy narody zamiast grzecznie latać do spowiedzi w parafii i czynić dobro bliźnim, rozpętują między sobą krwawe nienawistne wojny, wyzyskują się masowo przez wieki, torturują, zanieczyszczają planetę, niszczą gatunki, rujnują ekosystemy, prowadzą rabunkową gospodarkę, mnożą przestępstwa, rozboje, gwałty i nie myślą o dobru dla przyszłości.
Kto opłaca i finansuje wojny? W czyim interesie a przeciwko czyjemu? Jak to działa w stadzie ludzkim w ewolucji przez wieki?
A księża zdesperowani wtedy święcą i błogosławią czołgi po obu stronach, zamiast śpiewać do siebie nawzajem przez granice państwowe o miłości bliźniego.
To, co działać może na skalę parafii w kraju w okresie pokoju, w jakimś fragmencie środowiska, nie działa globalnie przez cały czas rozwoju i trwania Życia na Ziemi.
I tu jest problem istnienia, a nie w tym czy Jezus czy Ozyrys zmartwychwstał czy zabrali go na rydwanie ognistym żywcem do nieba jak Eliaszów i Henochów i innych.
ODPOWIEDZ

Wróć do „przeżycia religijne”