szpital
Moderator: moderatorzy
szpital
nie wiedziałem gdzie i czy w ogóle napisać, ale..
dziś dowiedziałem się, że w ciągu dwóch tygodni muszę zgłosić się do szpitala. podobno potem znowu będę mógł się uczyć i może zdam maturę..
diagnozy nie dostałem jeszcze (dopiero po szpitalu dostanę), ale najprawdopodobniej jest to schizofrenia, tak przynajmniej mówi lekarz..
biorę teraz 3mg rispoleptu i hydroxyzynę w nocy. ale coś nie działają te pastylki..
nie wiem w sumie po co to napisałem, ale może ktoś przeczyta i powie mi, czy szpitala się bać czy też nie..
dziś dowiedziałem się, że w ciągu dwóch tygodni muszę zgłosić się do szpitala. podobno potem znowu będę mógł się uczyć i może zdam maturę..
diagnozy nie dostałem jeszcze (dopiero po szpitalu dostanę), ale najprawdopodobniej jest to schizofrenia, tak przynajmniej mówi lekarz..
biorę teraz 3mg rispoleptu i hydroxyzynę w nocy. ale coś nie działają te pastylki..
nie wiem w sumie po co to napisałem, ale może ktoś przeczyta i powie mi, czy szpitala się bać czy też nie..
nie wiem, czy to kogoś w ogóle interesuje, ale..
byłem w tym szpitalu dwa tygodnie i wypisałem się na własne żądanie. trochę ciężko zaczynało być. jakoś tak..
diagnozę jaką dostałem to 'zaburzenie schizotypowe'. lekarz powiedział, że jest duże prawdopodobieństwo, że zachoruję na schizo.. może jeszcze nie teraz, ale kiedyś..
bo pierwszy epizod psychotyczny już (chyba) za mną - głosy zniknęły i pojawiają się bardzo rzadko.. także nie gapią się na mnie już ludzie z okien, ani z samochodów.. trochę lepiej już.
w szpitalu poznałem wielu naprawdę przemiłych i wartościowych ludzi.. i to oni i rozmowa z nimi dała mi do zrozumienia, że nie jestem w tym całym bólu sam. że ktoś odczuwa podobnie..
w szpitalu brałem zolafren 10mg, teraz biorę piątkę.. nie odczuwam prawie żadnych skutków ubocznych, poza wiecznym głodem. ale jakoś sobie z tym radzę..
ale nikt mnie nie wyleczył jeszcze z myśli samobójczych. choć nie tnę się już, dalej o tym myślę. jakoś nikt się tym nie zainteresował.. ale. lepiej dla mnie.
no. tak w skrócie..
byłem w tym szpitalu dwa tygodnie i wypisałem się na własne żądanie. trochę ciężko zaczynało być. jakoś tak..
diagnozę jaką dostałem to 'zaburzenie schizotypowe'. lekarz powiedział, że jest duże prawdopodobieństwo, że zachoruję na schizo.. może jeszcze nie teraz, ale kiedyś..
bo pierwszy epizod psychotyczny już (chyba) za mną - głosy zniknęły i pojawiają się bardzo rzadko.. także nie gapią się na mnie już ludzie z okien, ani z samochodów.. trochę lepiej już.
w szpitalu poznałem wielu naprawdę przemiłych i wartościowych ludzi.. i to oni i rozmowa z nimi dała mi do zrozumienia, że nie jestem w tym całym bólu sam. że ktoś odczuwa podobnie..
w szpitalu brałem zolafren 10mg, teraz biorę piątkę.. nie odczuwam prawie żadnych skutków ubocznych, poza wiecznym głodem. ale jakoś sobie z tym radzę..
ale nikt mnie nie wyleczył jeszcze z myśli samobójczych. choć nie tnę się już, dalej o tym myślę. jakoś nikt się tym nie zainteresował.. ale. lepiej dla mnie.
no. tak w skrócie..
Jeremi, jesteś na początku drogi tej swojej przypadłości. Tak ja nazywam kłopoty z psychiką. Pomyśl - kto ich nie ma? Tu na tym forum jest mnóstwo osób nastawionych na ŻYCIE, radzenie sobie, własny rozwój. Możesz czerpać z ich doświadczenia. Możesz zadawać pytania. Czytaj, wiele razy będziesz miał wrażenie, że to o Tobie, a to znaczy, że nie jesteś odosobniony.
Masz szansę poznać fajnych kumpli i koleżanki. I nabierać sił do walki - o siebie samego. Powodzenia zatem!
Masz szansę poznać fajnych kumpli i koleżanki. I nabierać sił do walki - o siebie samego. Powodzenia zatem!
Demeter
witam.
Tak jak napisała moja poprzedniczka - Demeter. To dopiero początek. A co będzie dalej? czy się załamiesz i dasz się wciągnąć w to błędne koło? Tu znajdziesz wiele rad a i obserwacja osób w różnych stanach jest świetnym studium jak żyć borykając się z tego typu problemami. Wszystko przed Tobą! Pamiętaj ta "choroba" to nie koniec - to dopiero początek drogi a można sie wiele nauczyć dzięki temu doświadczeniu zależy jak to wykorzystasz i co z tymi doświadczeniami zrobisz. Może i zabrzmiało mentorsko
wybacz mi ten ton 
Życzę wytrwałości i świadomych wyborów
Tak jak napisała moja poprzedniczka - Demeter. To dopiero początek. A co będzie dalej? czy się załamiesz i dasz się wciągnąć w to błędne koło? Tu znajdziesz wiele rad a i obserwacja osób w różnych stanach jest świetnym studium jak żyć borykając się z tego typu problemami. Wszystko przed Tobą! Pamiętaj ta "choroba" to nie koniec - to dopiero początek drogi a można sie wiele nauczyć dzięki temu doświadczeniu zależy jak to wykorzystasz i co z tymi doświadczeniami zrobisz. Może i zabrzmiało mentorsko


Życzę wytrwałości i świadomych wyborów
Zapraszam do rozmowy na czacie.
wiem, że to dopiero początek.. jakoś to będzie, musi być..
narazie myślę o mojej książce i maturze (w tej kolejności). wierszyki, książka - to dla mnie o wiele ważniejsze niż matura, o wiele ważniejsze niż wszystko..
to początek drogi, a wiele już przeszedłem. aż dziw mnie czasem bierze, że jeszcze mam -naście lat, a tyle już za mną. tak to czuję.. tak czuję wszystko mocno.
dzięki wam za odzew. forum przeglądam i piszę od ponad miesiąca - wiem, że nie jestem z tym sam..
narazie myślę o mojej książce i maturze (w tej kolejności). wierszyki, książka - to dla mnie o wiele ważniejsze niż matura, o wiele ważniejsze niż wszystko..
to początek drogi, a wiele już przeszedłem. aż dziw mnie czasem bierze, że jeszcze mam -naście lat, a tyle już za mną. tak to czuję.. tak czuję wszystko mocno.
dzięki wam za odzew. forum przeglądam i piszę od ponad miesiąca - wiem, że nie jestem z tym sam..
Jeremi, właściwie postawiona diagnoza, to pierwszy krok ku poprawie. Uwierz, że niemało osób męczy się z podejrzeniami wobec samych siebie, ale boi się wizyty u lekarza. Tak jest i w innych chorobach. Ciężkich, przewlekłych, kiedy człowiek odsuwając myśl o przyczynie załamania zdrowia okłamuje siebie i tym samym często zaprzepaszcza pierwsze momenty optymistycznych rokowań. Ty masz już to za sobą, możesz być z siebie dumny. Wizyta u psychiatry i pobyt w szpitalu jest aktem odwagi i obojętnie jak długa i ciężka będzie Twoja droga ku zdrowiu - już zacząłeś po niej kroczyć.
Tytaj wiele osób Ci w tym pomoże, jeżeli tylko będziesz chciał.
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Tytaj wiele osób Ci w tym pomoże, jeżeli tylko będziesz chciał.
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Demeter
nie bałem się wizyty, oczekiwałem diagnozy, bo wiedziałem, że coś jest nie tak. poza tym mój brat i moja matka kiedyś do psychiatry chadzali.. ale nie wiedziałem, że od razu będę musiał brać pastylki i że to wszystko wygląda tak, a nie inaczej..
chociaż z drugiej strony (cholera, zawsze są dwie strony.. zawsze!) tak myślę sobie, że ta diagnoza jeszcze niczego nie dowodzi. dowodzi jedynie, że jest coś nie tak, ale to jeszcze niby nie choroba.
sam już nie wiem.. niby nie choroba, a czuję się źle. i czuję, że żaden lekarz mi nie pomoże.. a ja potrzebuję pomocy teraz, natychmiast!
śmierć rozwiązuje sprawę, ale zawiązuje inne..
oh..
chociaż z drugiej strony (cholera, zawsze są dwie strony.. zawsze!) tak myślę sobie, że ta diagnoza jeszcze niczego nie dowodzi. dowodzi jedynie, że jest coś nie tak, ale to jeszcze niby nie choroba.
sam już nie wiem.. niby nie choroba, a czuję się źle. i czuję, że żaden lekarz mi nie pomoże.. a ja potrzebuję pomocy teraz, natychmiast!
śmierć rozwiązuje sprawę, ale zawiązuje inne..
oh..