Delikatnie mówiąc, nie chce wiary
Moderator: moderatorzy
Regulamin forum
W dyskusji na tematy religijne oraz duchowości, lecz nie związane ze schizofrenią proszę używać działu tematy dowolne -> filozofia.
W dyskusji na tematy religijne oraz duchowości, lecz nie związane ze schizofrenią proszę używać działu tematy dowolne -> filozofia.
- Bratnia dusza
- zaufany użytkownik
- Posty: 309
- Rejestracja: śr sty 03, 2018 5:55 pm
- Status: Rencista
- płeć: mężczyzna
Delikatnie mówiąc, nie chce wiary
Temat delikatny i nie chce nim kogokolwiek urazić. Jestem osobą nie wierzącą a nawet więcej, bo ogólnie nie lubie religii wszelkich, nie widzę w nich więcej dobra od zła jakie czynią. Czasem dobro jest widoczne, jak ratowanie życia i godności człowieka. Ale ogólnie cena tego jest za wysoka. Żyję w katolickim kraju i dla tego mój umysł głownie odbiera religię w oparciu o nauki katolickie. Kiedy widzę modlących się ludzi, to smutno mi ze padają na kolana i zaniżają swoje EGO jak tylko się da do pyłu kosmicznego. Ogólnie znam Biblię choć od bardzo dawna jej unikam. W jedno tylko mogę wierzyć, ze jesli Chrystus jest zbawicielem to nasze grzechy zostały odpuszczone. A jednak Rodzimy sie i umieramy, chorujemy już w łonie matki...
Czasem czuję wiarę - rzadko i odbieram to jak nawrót choroby w której zawsze mam głęboką wiarę. Wiarę w której Bóg jest inny jak w pismach, nie jest okrutnym stworzycielem przed którym nalezy klękać i do którego należy się modlić także z strachu przed piekłem. Piekłem jest wiara zniewolona w której dusze oddają swoją wole co dzień słowami" niech będzie wola Twoja w niebie jak i na Ziemi". Wola człowieka ma być wolna a Bóg nie wymaga wiary. Bóg wymaga dobra i obojetne jest w co się wierzy. Byle dobro było dobrem. Bóg cierpliwy jest i skoro nie interweniuje na Ziemi w nas, to albo nie istnieje albo ma dla nas misje po tym życiu, nigdy w tym obecnym. Ale to moja choroba. To moje odczucia w niej, jako Boga przyjaciela.
Staram się zażyć leki kiedy czuje wiarę - przechodzi mi po lekach. Staram się być sobą i nie ulegać tym uczuciom w których czuje zniewolenie. Zyję na Ziemi, nie chce interwencji niebios za życia a jak takowe mają być to nie chce ich odczuwać.
Biblia nigdy mnie nie przekonała. W niej Bóg jest złym Bogiem i mściwym i pamiętliwym którego należy się bać. Jesli taki Bóg jest faktycznie a ja mam wolną wole - to nie chce iść do takiego Boga, wole iść precz przed siebie i żyć w dobru ale po za tym wszystkim.
Nie chce tu nikogo urazić. Tak to czuje. Wczoraj wieczorem odczułem wiarę i natychmiast podwoiłem leki. Rano juz tego nie czułem - jestem wolny, mam swoją niezakłóconą wolę.
Czasem czuję wiarę - rzadko i odbieram to jak nawrót choroby w której zawsze mam głęboką wiarę. Wiarę w której Bóg jest inny jak w pismach, nie jest okrutnym stworzycielem przed którym nalezy klękać i do którego należy się modlić także z strachu przed piekłem. Piekłem jest wiara zniewolona w której dusze oddają swoją wole co dzień słowami" niech będzie wola Twoja w niebie jak i na Ziemi". Wola człowieka ma być wolna a Bóg nie wymaga wiary. Bóg wymaga dobra i obojetne jest w co się wierzy. Byle dobro było dobrem. Bóg cierpliwy jest i skoro nie interweniuje na Ziemi w nas, to albo nie istnieje albo ma dla nas misje po tym życiu, nigdy w tym obecnym. Ale to moja choroba. To moje odczucia w niej, jako Boga przyjaciela.
Staram się zażyć leki kiedy czuje wiarę - przechodzi mi po lekach. Staram się być sobą i nie ulegać tym uczuciom w których czuje zniewolenie. Zyję na Ziemi, nie chce interwencji niebios za życia a jak takowe mają być to nie chce ich odczuwać.
Biblia nigdy mnie nie przekonała. W niej Bóg jest złym Bogiem i mściwym i pamiętliwym którego należy się bać. Jesli taki Bóg jest faktycznie a ja mam wolną wole - to nie chce iść do takiego Boga, wole iść precz przed siebie i żyć w dobru ale po za tym wszystkim.
Nie chce tu nikogo urazić. Tak to czuje. Wczoraj wieczorem odczułem wiarę i natychmiast podwoiłem leki. Rano juz tego nie czułem - jestem wolny, mam swoją niezakłóconą wolę.
- jak mogę im przebaczyć?
- gdybyś ich nie potępił nie musiałbyś przebaczać
de mello - minuta mądrości
- gdybyś ich nie potępił nie musiałbyś przebaczać
de mello - minuta mądrości
Re: Delikatnie mówiąc, nie chce wiary
Bratnia dusza pisze: Kiedy widzę modlących się ludzi, to smutno mi ze padają na kolana i zaniżają swoje EGO jak tylko się da do pyłu kosmicznego.
Nie przejmuj się, to tylko cała rzeczywistość pojawiła się taka ograniczona, bo Stwórca Absolutny nie dał rady się pojawić na swoim poziomie bytu, to świat w całości znajdujący się siłą rzeczy w sferze pod-boskiej jest zły, mściwy i pamiętliwy a bać się trzeba tylko tych ruin...Bratnia dusza pisze: Biblia nigdy mnie nie przekonała. W niej Bóg jest złym Bogiem i mściwym i pamiętliwym którego należy się bać. Jesli taki Bóg jest faktycznie
Ale na szczęście możemy wierzyć, że aż tak tragicznie się nie stało, a chwile względnego spokoju, sensu i uporządkowania we Wszechświecie umożliwiają nam w miarę sensowne życie i spełnienie. Trzeba tylko działać w dobrym kierunku i nie czekać.
Re: Delikatnie mówiąc, nie chce wiary
A to ostatnie to też wiara. 

- Catastrophique
- bywalec
- Posty: 17079
- Rejestracja: pt maja 24, 2013 7:49 pm
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Wawa <3
Re: Delikatnie mówiąc, nie chce wiary
Podobnie odczuwam wiarę w Boga. Wg. mnie jest on przede wszystkim Miłością. Miłością opiekuńczą i bezwarunkową. Nie jest tyranem i despotą, ktory pozwolił własnemu synowi umrzeć w meczarniach. Nie skazuje rowniez ludzi na pieklo.
Polecam Wam lekturę "Rozmów z Bogiem" Walsha. Opisany tam obraz Boga, jest jak dla mnie bardzo wiarygodny i sensowny.
Polecam Wam lekturę "Rozmów z Bogiem" Walsha. Opisany tam obraz Boga, jest jak dla mnie bardzo wiarygodny i sensowny.
Tik tak tik tak
| "To boldly go where no one has gone before"

Re: Delikatnie mówiąc, nie chce wiary
A Matka Boska nigdy by mu na to nie pozwoliła, gdyby od razu z przeznaczenia nie była istotą niższą od ojca dziecka..Catastrophique pisze: ↑śr sty 10, 2018 5:55 pm Nie jest tyranem i despotą, ktory pozwolił własnemu synowi umrzeć w meczarniach.
Ale cóż, ewolucja, prawa Natury.
Lew też czasem pożera własne potomstwo, jak lwica się zagapi. Ludzie zaplątali się w istnienie i jaka ewolucja planetarna, takie i religie.
- Catastrophique
- bywalec
- Posty: 17079
- Rejestracja: pt maja 24, 2013 7:49 pm
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Wawa <3
Re: Delikatnie mówiąc, nie chce wiary
W w/w książce, drugim tomie jest taki fragment:
Religia nie może znieść Duchowości. Nie może się z nią pogodzić. Gdyż Duchowość może doprowadzić do wniosku odmiennego od tego, który głosi dana religia, a tego żadna znana religia tolerować nie może.
Religia zachęca cię do zgłębiania cudzych myśli i uznania ich za swoje. Duchowość zaleca odrzucenie cudzych poglądów i kształtowanie własnych.
Dlatego, ja wybrałem duchowość zamiast mylnego obrazu Boga jaki daje nam religia.
Tik tak tik tak
| "To boldly go where no one has gone before"

Re: Delikatnie mówiąc, nie chce wiary
A ja współczuję Bogu.
Nie wiem jaka to duchowość i czy inni też tak mają, ale dla mnie bardzo dobrze zgadza się z rzeczywistością.
W sytuacjach ludzkich dramatów, cierpień niezawinionych, dziwnych i okrutnych błędów, "żartów" śmiertelnych przyrody, tragedii kosmicznych, wymierania gatunków, kataklizmów, epidemii, ludzie często albo złoszczą się na Stwórcę i odbija się to na nich samych, albo biorą winę na siebie, lękają sądu Bożego i stąpają po krawędzi samopotępienia, albo po prostu twierdzą, że Boga nie ma.
Ja, nie przestając wierzyć w Absolut, potrafię wczuć się w jego możliwą sytuację i solidarnie z nim dążyć naprzód.
Otóż jest różnica pomiędzy "Boga nie ma", a "Bóg nie dał rady w ogóle zaistnieć".
Twierdzenie "Boga nie ma" od razu prowokuje wściekłe pytanie: "To co on robi, że nie istnieje? Śpi?!"
Na świecie tyle cierpień a Stwórca pozostawił swoje dzieło samemu sobie i leci ono przez zimne przestrzenie Kosmosu skazane na smutny koniec. Deiści nadal są uwikłani w wojnę stworzenia ze Stwórcą.
Ateiści z kolei nic nie wyjaśniają swoim brakiem wiary w Boga i bogów. Skupiają się na tym, co o Bogu powiedziały religie i negują to zapamiętale.
Agnostycy najlepiej: "nic nie wiadomo i nie wiadomo, jak można się dowiedzieć o tym, co nie wiadomo". Sfera nadprzyrodzona nie jest mierzalna ani poznawalna, może jest w innym wymiarze a może nie. Wiara dotyczy spraw takich, które nie są do ujęcia prawidłowego za pomocą rozumu, a jeżeli wydaje się, że są, to na pewno są ujęte niedoskonale i nieprawdziwie. Słusznie.
Ale to też nic nie pomaga.
Teraz wyobraźmy sobie sytuację, w której okazuje się, że nasza rzeczywistość jest tylko fragmentem o wiele większej rzeczywistości, która niestety nie istnieje, bo brak Przyczyny, która wzbudziłaby ją na tamtym poziomie i podtrzymywała by ją przy istnieniu. Widzimy cały czas ten dokuczliwy brak wszystkiego ocierając się o krawędzie śmiertelne rzeczywistości, tych ruin, które dały radę w ogóle zaistnieć bez tej większej Przyczyny. Fragmenty Boga też przezierają ciągle przez nas i wszystko i cierpią solidarnie z nami. Nie wiem tylko, czy można tu mówić o fragmentach Boga, bo Bóg jako Bóg albo istnieje jako byt kompletny albo wcale. Ale załóżmy, że jeszcze jakieś cechy oryginalnego potencjalnego Boga wyłaniają się ciągle i jest On świadomy swojego losu i losu całej możliwej w ogóle rzeczywistości. Tak, być może taka tragedia jest od początku i nic się już nie da zrobić, tylko rozwijać to, co dało radę w ogóle zaistnieć. Bóg usiłuje nam powiedzieć to, i woła, żebyśmy się nie przejmowali, tylko szli do przodu, choć jesteśmy prochem. Pomoże nam na ile Go w ogóle stać, ale wiele sobie nie obiecujmy.
Stad wielka solidarność z rzeczywistym potencjalnym Bogiem i współczucie, że tak go ograniczyła od razu rzeczywistość. Żadnych pretensji do Konstruktora Wszechświata i opatrzności dziurawej, bo niestety trafił się raz na zawsze wariant rzeczywistości skromniejszej od marzeń Boga o sobie i Absolucie. Szkoda.
Nie czytajcie tego, bo to taka moja prywatna duchowość.
Nie wiem jaka to duchowość i czy inni też tak mają, ale dla mnie bardzo dobrze zgadza się z rzeczywistością.
W sytuacjach ludzkich dramatów, cierpień niezawinionych, dziwnych i okrutnych błędów, "żartów" śmiertelnych przyrody, tragedii kosmicznych, wymierania gatunków, kataklizmów, epidemii, ludzie często albo złoszczą się na Stwórcę i odbija się to na nich samych, albo biorą winę na siebie, lękają sądu Bożego i stąpają po krawędzi samopotępienia, albo po prostu twierdzą, że Boga nie ma.
Ja, nie przestając wierzyć w Absolut, potrafię wczuć się w jego możliwą sytuację i solidarnie z nim dążyć naprzód.
Otóż jest różnica pomiędzy "Boga nie ma", a "Bóg nie dał rady w ogóle zaistnieć".
Twierdzenie "Boga nie ma" od razu prowokuje wściekłe pytanie: "To co on robi, że nie istnieje? Śpi?!"
Na świecie tyle cierpień a Stwórca pozostawił swoje dzieło samemu sobie i leci ono przez zimne przestrzenie Kosmosu skazane na smutny koniec. Deiści nadal są uwikłani w wojnę stworzenia ze Stwórcą.
Ateiści z kolei nic nie wyjaśniają swoim brakiem wiary w Boga i bogów. Skupiają się na tym, co o Bogu powiedziały religie i negują to zapamiętale.
Agnostycy najlepiej: "nic nie wiadomo i nie wiadomo, jak można się dowiedzieć o tym, co nie wiadomo". Sfera nadprzyrodzona nie jest mierzalna ani poznawalna, może jest w innym wymiarze a może nie. Wiara dotyczy spraw takich, które nie są do ujęcia prawidłowego za pomocą rozumu, a jeżeli wydaje się, że są, to na pewno są ujęte niedoskonale i nieprawdziwie. Słusznie.
Ale to też nic nie pomaga.
Teraz wyobraźmy sobie sytuację, w której okazuje się, że nasza rzeczywistość jest tylko fragmentem o wiele większej rzeczywistości, która niestety nie istnieje, bo brak Przyczyny, która wzbudziłaby ją na tamtym poziomie i podtrzymywała by ją przy istnieniu. Widzimy cały czas ten dokuczliwy brak wszystkiego ocierając się o krawędzie śmiertelne rzeczywistości, tych ruin, które dały radę w ogóle zaistnieć bez tej większej Przyczyny. Fragmenty Boga też przezierają ciągle przez nas i wszystko i cierpią solidarnie z nami. Nie wiem tylko, czy można tu mówić o fragmentach Boga, bo Bóg jako Bóg albo istnieje jako byt kompletny albo wcale. Ale załóżmy, że jeszcze jakieś cechy oryginalnego potencjalnego Boga wyłaniają się ciągle i jest On świadomy swojego losu i losu całej możliwej w ogóle rzeczywistości. Tak, być może taka tragedia jest od początku i nic się już nie da zrobić, tylko rozwijać to, co dało radę w ogóle zaistnieć. Bóg usiłuje nam powiedzieć to, i woła, żebyśmy się nie przejmowali, tylko szli do przodu, choć jesteśmy prochem. Pomoże nam na ile Go w ogóle stać, ale wiele sobie nie obiecujmy.
Stad wielka solidarność z rzeczywistym potencjalnym Bogiem i współczucie, że tak go ograniczyła od razu rzeczywistość. Żadnych pretensji do Konstruktora Wszechświata i opatrzności dziurawej, bo niestety trafił się raz na zawsze wariant rzeczywistości skromniejszej od marzeń Boga o sobie i Absolucie. Szkoda.
Nie czytajcie tego, bo to taka moja prywatna duchowość.

- Bratnia dusza
- zaufany użytkownik
- Posty: 309
- Rejestracja: śr sty 03, 2018 5:55 pm
- Status: Rencista
- płeć: mężczyzna
Re: Delikatnie mówiąc, nie chce wiary
Bóg jest przedstawiony w okrutny sposób, nie oszukujmy się bo tak jest. Kara za wszystko a nagród nie sposób zobaczyć. Jak spojrzy się na grzech pierworodny to widzimy wieczną najokrutniejszą karę z możliwych - śmierć, choroby i brak nadziei na jutro. zostaje pokutować i umartwiać się, pozostaje zostać "pyłem nędznym"? Tylko dla czego niewinne rośliny i zwierzęta wraz z nami potępionymi cierpią? Ewolucja to sprawia i to jest nasz stwórca. Stwórca bez świadomości i celu i planu. Stwórca wyobrażany osobowo, przesz nasze zmysły i umysły
Naprawdę czasem tak mi przykro z tego powodu. Tak strasznie chciałbym aby stwórcą był Bóg, choć nie taki jak jest opisywany przez proroków, nie taki. Lecz taki co wiecznie błogosławi, uśmiecha się i kocha. Miłość która odwzajemnia i jest drogą i przykładem, a nie poczuciem winy i pokutą potępienia.
Wstaję, idę i odwracam się w drugą stronę...

Naprawdę czasem tak mi przykro z tego powodu. Tak strasznie chciałbym aby stwórcą był Bóg, choć nie taki jak jest opisywany przez proroków, nie taki. Lecz taki co wiecznie błogosławi, uśmiecha się i kocha. Miłość która odwzajemnia i jest drogą i przykładem, a nie poczuciem winy i pokutą potępienia.
Wstaję, idę i odwracam się w drugą stronę...
Ostatnio zmieniony śr sty 10, 2018 8:44 pm przez Bratnia dusza, łącznie zmieniany 1 raz.
- jak mogę im przebaczyć?
- gdybyś ich nie potępił nie musiałbyś przebaczać
de mello - minuta mądrości
- gdybyś ich nie potępił nie musiałbyś przebaczać
de mello - minuta mądrości
Re: Delikatnie mówiąc, nie chce wiary
I niczego tak w życiu nie pragnę, jak tego, żebym się mylił...cezary123 pisze:Nie czytajcie tego, bo to taka moja prywatna duchowość.
Żeby Bóg, który jest miłością pokonał ograniczenia rzeczywistości i w ogóle był realnie możliwy.
Tu nie chodzi przecież tylko o mnie, przeminę w realnej historii świata niezależnie od tego, czy rzeczywistość jest absolutna czy tragicznie okrojona. Przecież chodzi o cały realny świat, który trwał od zawsze, miliardy istnień, które już odeszły, miliardy oczekujących w błogiej nieświadomości na przyjęcie ich na tym świecie i jedyne możliwe szczęście, jakie ono by nie było..
Lepsze to niż nieistnienie oczywiście, ale czy tak być w ogóle musiało?!
Niestety musiało.
I moje pragnienia nic nie zmienią w rzeczywistości. Można liczyć tylko na to, że rzeczywistość ulega jakiemuś potwornemu złudzeniu i na jakimś hipotetycznym wyższym poziomie te wszystkie dramaty i tajemnice mają jakiś wyższy sens i stanowią w całości tylko fragment jakiegoś wyższego procesu, który wszystko kiedyś zmieni. Ale to jakieś takie tajemniczo nieludzkie w każdym znaczeniu tego słowa.
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 748
- Rejestracja: sob mar 02, 2013 4:24 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Delikatnie mówiąc, nie chce wiary
BÓG nie jest zły---nie znasz prawdy o Bogu.Bratnia dusza pisze: ↑śr sty 10, 2018 5:46 pm Temat delikatny i nie chce nim kogokolwiek urazić. Jestem osobą nie wierzącą a nawet więcej, bo ogólnie nie lubie religii wszelkich, nie widzę w nich więcej dobra od zła jakie czynią. Czasem dobro jest widoczne, jak ratowanie życia i godności człowieka. Ale ogólnie cena tego jest za wysoka. Żyję w katolickim kraju i dla tego mój umysł głownie odbiera religię w oparciu o nauki katolickie. Kiedy widzę modlących się ludzi, to smutno mi ze padają na kolana i zaniżają swoje EGO jak tylko się da do pyłu kosmicznego. Ogólnie znam Biblię choć od bardzo dawna jej unikam. W jedno tylko mogę wierzyć, ze jesli Chrystus jest zbawicielem to nasze grzechy zostały odpuszczone. A jednak Rodzimy sie i umieramy, chorujemy już w łonie matki...
Czasem czuję wiarę - rzadko i odbieram to jak nawrót choroby w której zawsze mam głęboką wiarę. Wiarę w której Bóg jest inny jak w pismach, nie jest okrutnym stworzycielem przed którym nalezy klękać i do którego należy się modlić także z strachu przed piekłem. Piekłem jest wiara zniewolona w której dusze oddają swoją wole co dzień słowami" niech będzie wola Twoja w niebie jak i na Ziemi". Wola człowieka ma być wolna a Bóg nie wymaga wiary. Bóg wymaga dobra i obojetne jest w co się wierzy. Byle dobro było dobrem. Bóg cierpliwy jest i skoro nie interweniuje na Ziemi w nas, to albo nie istnieje albo ma dla nas misje po tym życiu, nigdy w tym obecnym. Ale to moja choroba. To moje odczucia w niej, jako Boga przyjaciela.
Staram się zażyć leki kiedy czuje wiarę - przechodzi mi po lekach. Staram się być sobą i nie ulegać tym uczuciom w których czuje zniewolenie. Zyję na Ziemi, nie chce interwencji niebios za życia a jak takowe mają być to nie chce ich odczuwać.
Biblia nigdy mnie nie przekonała. W niej Bóg jest złym Bogiem i mściwym i pamiętliwym którego należy się bać. Jesli taki Bóg jest faktycznie a ja mam wolną wole - to nie chce iść do takiego Boga, wole iść precz przed siebie i żyć w dobru ale po za tym wszystkim.
Nie chce tu nikogo urazić. Tak to czuje. Wczoraj wieczorem odczułem wiarę i natychmiast podwoiłem leki. Rano juz tego nie czułem - jestem wolny, mam swoją niezakłóconą wolę.
Wiara nie jest zła---ale tylko prawdziwa
Daniela 12;10 ,,, A niegodziwi działać będą niegodziwie i żaden z niegodziwych nie zrozumie, ale wnikliwi zrozumieją.
Re: Delikatnie mówiąc, nie chce wiary
I tak się nawrócisz prędzej czy później. Chyba że znajdziesz wspólnotę która myśli tak jak ty. W przeciwnym razie zatęsknisz za przynależnością do jakiejś grupy.
Re: Delikatnie mówiąc, nie chce wiary
Polecam Wam Korespondencyjny Kurs Biblijny. Wtedy poznacie Jezusa, jaki jest naprawdę. Przede wszystkim Wielkim Uzdrowicielem, nie potrafił przejść obojętnie obok krzywdy ludzkiej nawet gdy wiedział, że jakiś niewdzięcznik go potem obsmaruje. Przyjacielem grzeszników, którzy chcą się nawrócić a wrogiem faryzeuszów, dla których ważne było tylko przestrzeganie rytuałów.
Tylko religia daje możliwość nawrócenia grzesznikowi i przemiany życia.
Tylko religia daje możliwość nawrócenia grzesznikowi i przemiany życia.
Re: Delikatnie mówiąc, nie chce wiary
Właściwie to tu powinien być zakaz rozmawiania na tematy religijne, bo może to uruchamiać urojenia u niektórych osób.
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 748
- Rejestracja: sob mar 02, 2013 4:24 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Delikatnie mówiąc, nie chce wiary
Każdy człowiek jest wierzący,
jeden wierzy że jest Bóg-drugi wierzy że Boga nie ma.
jeden wierzy w męki w piekle-drugi wierzy że piekło nie istnieje,
jeden wierzy w duszę nieśmiertelną-drugi wierzy że duszza umiera.
itd.,,,,,
wiara,, to nie to samo co ,,łatwowierność,,
definicję wiary można znaleźć w Biblii w,,- liście do Hebrajczyków 11;1
jeden wierzy że jest Bóg-drugi wierzy że Boga nie ma.
jeden wierzy w męki w piekle-drugi wierzy że piekło nie istnieje,
jeden wierzy w duszę nieśmiertelną-drugi wierzy że duszza umiera.
itd.,,,,,
wiara,, to nie to samo co ,,łatwowierność,,
definicję wiary można znaleźć w Biblii w,,- liście do Hebrajczyków 11;1
Daniela 12;10 ,,, A niegodziwi działać będą niegodziwie i żaden z niegodziwych nie zrozumie, ale wnikliwi zrozumieją.
Re: Delikatnie mówiąc, nie chce wiary
Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, czy nie, ale światopogląd jaki wyznajesz jest bliski, a wręcz tożsamy z filozofią brytyjskiego okultysty Aleister Crowley'a, którego jedno z mistycznych haseł znanych jako prawo Thelemy brzmi: "Czyń wole swą niechaj będzie całym Prawem".Bratnia dusza pisze: ↑śr sty 10, 2018 5:46 pm Temat delikatny i nie chce nim kogokolwiek urazić. Jestem osobą nie wierzącą a nawet więcej, bo ogólnie nie lubie religii wszelkich, nie widzę w nich więcej dobra od zła jakie czynią. Czasem dobro jest widoczne, jak ratowanie życia i godności człowieka. Ale ogólnie cena tego jest za wysoka. Żyję w katolickim kraju i dla tego mój umysł głownie odbiera religię w oparciu o nauki katolickie. Kiedy widzę modlących się ludzi, to smutno mi ze padają na kolana i zaniżają swoje EGO jak tylko się da do pyłu kosmicznego. Ogólnie znam Biblię choć od bardzo dawna jej unikam. W jedno tylko mogę wierzyć, ze jesli Chrystus jest zbawicielem to nasze grzechy zostały odpuszczone. A jednak Rodzimy sie i umieramy, chorujemy już w łonie matki...
Czasem czuję wiarę - rzadko i odbieram to jak nawrót choroby w której zawsze mam głęboką wiarę. Wiarę w której Bóg jest inny jak w pismach, nie jest okrutnym stworzycielem przed którym nalezy klękać i do którego należy się modlić także z strachu przed piekłem. Piekłem jest wiara zniewolona w której dusze oddają swoją wole co dzień słowami" niech będzie wola Twoja w niebie jak i na Ziemi". Wola człowieka ma być wolna a Bóg nie wymaga wiary. Bóg wymaga dobra i obojetne jest w co się wierzy. Byle dobro było dobrem. Bóg cierpliwy jest i skoro nie interweniuje na Ziemi w nas, to albo nie istnieje albo ma dla nas misje po tym życiu, nigdy w tym obecnym. Ale to moja choroba. To moje odczucia w niej, jako Boga przyjaciela.
Staram się zażyć leki kiedy czuje wiarę - przechodzi mi po lekach. Staram się być sobą i nie ulegać tym uczuciom w których czuje zniewolenie. Zyję na Ziemi, nie chce interwencji niebios za życia a jak takowe mają być to nie chce ich odczuwać.
Biblia nigdy mnie nie przekonała. W niej Bóg jest złym Bogiem i mściwym i pamiętliwym którego należy się bać. Jesli taki Bóg jest faktycznie a ja mam wolną wole - to nie chce iść do takiego Boga, wole iść precz przed siebie i żyć w dobru ale po za tym wszystkim.
Nie chce tu nikogo urazić. Tak to czuje. Wczoraj wieczorem odczułem wiarę i natychmiast podwoiłem leki. Rano juz tego nie czułem - jestem wolny, mam swoją niezakłóconą wolę.
Ludzie nie zdają sobie sprawy jak moralność i wartości jakie wyznają i jakimi się kierują zdeterminowane są przez inżynierię społeczną którą okultyści, sataniści, czy wolnomularze wykorzystują do warunkowania społeczeństwa. Natychmiast na myśl przychodzi mi fragment z Izajasza: "Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem; którzy ciemność uważają za światłość, a światłość za ciemność; którzy gorycz uważają za słodycz, a słodycz za gorycz!" [Iz 5:20]
Słowo Boże zgodnie z Rzymian 10:17 mówi że: "Wiara więc jest ze słuchania, a słuchanie – przez słowo Boże" i tylko w ten sposób można ją rozpalić zbliżając się do prawdziwego, żywego Boga. Nie wiem, czy czytałeś całe Pismo Święte, ale zapominasz, że wypełnieniem Starego Testamentu jest Nowe Przymierze w Chrystusie Jezusie, więc wypełnieniem Prawa jest miłość [Rz 13:10], a "końcem bowiem Prawa jest Chrystus ku sprawiedliwości każdego kto wierzy" [Rz 10:4]. W którym mamy odpuszczenie grzechów [1J 2:1-2] i który więcej naszych grzechów i nieprawości nie wspomni [Hbr 10:17]. Dlatego uchwyć, że sednem przesłania Biblii jest Chrystusowa ewangelia Nowego Testamentu:
"Wszyscy bowiem zgrzeszyli i są pozbawieni chwały Boga; A zostają usprawiedliwieni darmo, z jego łaski, przez odkupienie, które jest w Jezusie Chrystusie. Jego to Bóg ustanowił przebłaganiem przez wiarę w jego krew, aby okazać swoją sprawiedliwość przez odpuszczenie, w swojej cierpliwości, przedtem popełnionych grzechów; Aby okazać swoją sprawiedliwość w obecnym czasie po to, aby on był sprawiedliwym i usprawiedliwiającym tego, kto wierzy w Jezusa." [Rz 3:23-26] oraz "Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę, i to nie jest z was, jest to dar Boga. Nie z uczynków, aby nikt się nie chlubił." [Ef 2:8-9]
Ewangelia Chrystusa jest Bożą sprawiedliwością dla upadłej ludzkości i chciałbym wykazać jak bardzo w tym wszystkim istotna jest nasza wiara. Nauka, cuda i uzdrowienia Jezusa zawsze poprzedzała wiara. Tak było w przypadku uzdrowienia sługi setnika, kobiety od 12 lat cierpiącej na krwotok wszystkich ślepych, chromych, głuchych i opętanych:
"Nie wstydzę się bowiem ewangelii Chrystusa, ponieważ jest ona mocą Boga ku zbawieniu dla każdego, kto uwierzy, najpierw Żyda, potem i Greka. W niej bowiem objawia się sprawiedliwość Boga z wiary w wiarę, jak jest napisane: Sprawiedliwy będzie żył z wiary." [Rz 1:17-18].
"A gdy Jezus wszedł do Kafarnaum, przyszedł do niego setnik i prosił go: Panie, mój sługa leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi. I powiedział mu Jezus: Przyjdę i uzdrowię go. Lecz setnik odpowiedział: Panie, nie jestem godny, abyś wszedł pod mój dach, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa będzie uzdrowiony. Bo i ja jestem człowiekiem podległym władzy i mam pod sobą żołnierzy. Mówię jednemu: Idź, a idzie; a drugiemu: Chodź tu, a przychodzi; a memu słudze: Zrób to, a robi. A gdy Jezus to usłyszał, zdziwił się i powiedział do tych, którzy szli za nim: Zaprawdę powiadam wam: Nawet w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary." [Mat 8:5-10].
"I oto kobieta, która od dwunastu lat cierpiała na krwotok, podeszła z tyłu i dotknęła brzegu jego szaty. Mówiła bowiem sobie: Jeśli tylko dotknę jego szaty, będę uzdrowiona. Ale Jezus odwrócił się i ujrzawszy ją, powiedział: Ufaj, córko! Twoja wiara cię uzdrowiła. I od tej chwili kobieta była zdrowa." [Mat 9:20-22].
"A gdy Jezus odchodził stamtąd, szli za nim dwaj ślepi i wołali: Synu Dawida, zmiłuj się nad nami! Gdy zaś wszedł do domu, przyszli do niego ślepi. I zapytał ich Jezus: Wierzycie, że mogę to uczynić? Odpowiedzieli mu: Tak, Panie. Wtedy dotknął ich oczu i powiedział: Według waszej wiary niech się wam stanie." [Mat 9:27-29]
"A oto kobieta kananejska, wyszedłszy z tamtych okolic, wołała do niego: Zmiłuj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez demona. On jednak nie odpowiedział jej ani słowa. Wówczas jego uczniowie podeszli i prosili go: Odpraw ją, bo woła za nami. A on odpowiedział: Jestem posłany tylko do owiec zaginionych z domu Izraela. Lecz ona podeszła i oddała mu pokłon, mówiąc: Panie, pomóż mi! On jednak odpowiedział: Niedobrze jest brać chleb dzieci i rzucać szczeniętom. A ona powiedziała: Tak, Panie, ale i szczenięta jedzą okruchy, które spadają ze stołu ich panów. Wtedy Jezus jej odpowiedział: O kobieto, wielka jest twoja wiara! Niech ci się stanie, jak chcesz. I od tej chwili jej córka była zdrowa." [Mat 15:22-28]
I wszystko, o cokolwiek poprosicie w modlitwie, wierząc, otrzymacie. [Mat 21:22]
Inny fragment ukazuje bezradność bożej mocy z powodu braku wiary:
"A przyszedłszy w swoje rodzinne strony, nauczał ludzi w ich synagodze, tak że się bardzo zdumiewali i mówili: Skąd on ma tę mądrość i moc? Czyż to nie jest syn cieśli? Czyż jego matce nie jest na imię Maria, a jego bracia to Jakub, Józef, Szymon i Juda? A jego siostry, czyż wszystkie nie są wśród nas? Skąd więc on ma to wszystko? I byli nim zgorszeni. Lecz Jezus powiedział do nich: Nigdzie nie jest prorok bez czci, tylko w swojej ojczyźnie i w swoim domu. I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary." [Mat 13:54-58].
Gdybyś też czytał uważnie wiedziałbyś, że "Bez wiary zaś nie można podobać się Bogu, bo ten, kto przychodzi do Boga, musi wierzyć, że on jest i że nagradza tych, którzy go szukają." [Hbr 11:6].
"Głupi mówi w swoim sercu: Nie ma Boga." [Ps 53:1]
Ostatnio zmieniony sob sty 27, 2018 11:04 pm przez Tal, łącznie zmieniany 1 raz.
"Bo wszystko, co się narodziło z Boga, zwycięża świat. A tym zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara." (1 J 5,4)
Re: Delikatnie mówiąc, nie chce wiary
gdybym mógł Bogu stworzyć jedno przykazanie to powiedziałbym, że człowiek to nie dla psa kiełbasa
Bóg jest żałosny... wiara w Boga to wypaczenie dla własnego umysłu... Moim zdaniem w dzisiejszym świecie powinno być oczywiste, że człowiek nie powinien w niego wierzyć... Dla mnie wiara w Boga to nic innego jak czynienie samemu sobie krzywdy....
Ja dajmy na to byłem ateistą, nikt mi nie powiedział, też nigdy, że to, że Bóg jest nie równa się z tym, że należy w niego wierzyć... Dla mnie debilizmem jest wiara w Boga... dla mnie to po prostu debilizm, ale pewnie minie sporo lat zanim cała ludzkość jest ze mną zgodzi...Ze mną nigdy nie było tak, że chciałem w niego wierzyć... po prostu pewnego dnia pajac mi się objawił... jako najlepszy przyjaciel na którego zawsze możesz liczyć... nie wiem czemu Bóg łga na swój temat...
Bóg powinien zostać wygnany z tego świata... dla mnie to parodia normalnie, że taka żałosna istota jak Bóg może być ja językach wielu ludzi i to jeszcze w kontekście wiary....
Powiadam Wam sam do mnie przyszedł i przekształcił mi rozum lat temu... a byłem szczęśliwym i zadowolonym chłopcem, który pewnie nigdy by się nawet nie otarł o schizofrenię gdyby Bóg nie był taki durny... Brak mi słów na tą istotę... Gardzę nim.... zmierzam do tego, że funkcja Boga.... jego funkcje są niepotrzebne.... dobrze by było gdyby po prostu żył sobie i niewpierdalał się w życie ludzi... Nie wiem co ten palant do mnie miał... czy zesrał by się jakby mi się nie objawił i rozumu mi nie przekształcił... Pluje na Boga
Bóg jest żałosny... wiara w Boga to wypaczenie dla własnego umysłu... Moim zdaniem w dzisiejszym świecie powinno być oczywiste, że człowiek nie powinien w niego wierzyć... Dla mnie wiara w Boga to nic innego jak czynienie samemu sobie krzywdy....
Ja dajmy na to byłem ateistą, nikt mi nie powiedział, też nigdy, że to, że Bóg jest nie równa się z tym, że należy w niego wierzyć... Dla mnie debilizmem jest wiara w Boga... dla mnie to po prostu debilizm, ale pewnie minie sporo lat zanim cała ludzkość jest ze mną zgodzi...Ze mną nigdy nie było tak, że chciałem w niego wierzyć... po prostu pewnego dnia pajac mi się objawił... jako najlepszy przyjaciel na którego zawsze możesz liczyć... nie wiem czemu Bóg łga na swój temat...
Bóg powinien zostać wygnany z tego świata... dla mnie to parodia normalnie, że taka żałosna istota jak Bóg może być ja językach wielu ludzi i to jeszcze w kontekście wiary....
Powiadam Wam sam do mnie przyszedł i przekształcił mi rozum lat temu... a byłem szczęśliwym i zadowolonym chłopcem, który pewnie nigdy by się nawet nie otarł o schizofrenię gdyby Bóg nie był taki durny... Brak mi słów na tą istotę... Gardzę nim.... zmierzam do tego, że funkcja Boga.... jego funkcje są niepotrzebne.... dobrze by było gdyby po prostu żył sobie i niewpierdalał się w życie ludzi... Nie wiem co ten palant do mnie miał... czy zesrał by się jakby mi się nie objawił i rozumu mi nie przekształcił... Pluje na Boga
Re: Delikatnie mówiąc, nie chce wiary
Ja zaś wyszedłem do ludzi. I ch*j wszystko strzelił. A mogłem siedzieć w domu i żyć szczęśliwie. Mam jednak nadzieję że jednak sprawiedliwość dosięgnie tych którzy mi zniszczyli psychikę.budkatelefoniczna pisze: ↑sob sty 27, 2018 8:26 pm gdybym mógł Bogu stworzyć jedno przykazanie to powiedziałbym, że człowiek to nie dla psa kiełbasa
Bóg jest żałosny... wiara w Boga to wypaczenie dla własnego umysłu... Moim zdaniem w dzisiejszym świecie powinno być oczywiste, że człowiek nie powinien w niego wierzyć... Dla mnie wiara w Boga to nic innego jak czynienie samemu sobie krzywdy....
Ja dajmy na to byłem ateistą, nikt mi nie powiedział, też nigdy, że to, że Bóg jest nie równa się z tym, że należy w niego wierzyć... Dla mnie debilizmem jest wiara w Boga... dla mnie to po prostu *słowo niedozwolone*, ale pewnie minie sporo lat zanim cała ludzkość jest ze mną zgodzi...Ze mną nigdy nie było tak, że chciałem w niego wierzyć... po prostu pewnego dnia pajac mi się objawił... jako najlepszy przyjaciel na którego zawsze możesz liczyć... nie wiem czemu Bóg łga na swój temat...
Bóg powinien zostać wygnany z tego świata... dla mnie to parodia normalnie, że taka żałosna istota jak Bóg może być ja językach wielu ludzi i to jeszcze w kontekście wiary....
Powiadam Wam sam do mnie przyszedł i przekształcił mi rozum lat temu... a byłem szczęśliwym i zadowolonym chłopcem, który pewnie nigdy by się nawet nie otarł o schizofrenię gdyby Bóg nie był taki durny... Brak mi słów na tą istotę... Gardzę nim.... zmierzam do tego, że funkcja Boga.... jego funkcje są niepotrzebne.... dobrze by było gdyby po prostu żył sobie i niewpierdalał się w życie ludzi... Nie wiem co ten palant do mnie miał... czy zesrał by się jakby mi się nie objawił i rozumu mi nie przekształcił... Pluje na Boga
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 748
- Rejestracja: sob mar 02, 2013 4:24 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Delikatnie mówiąc, nie chce wiary
Twoim problemem nie jest BÓG.budkatelefoniczna pisze: ↑sob sty 27, 2018 8:26 pm gdybym mógł Bogu stworzyć jedno przykazanie to powiedziałbym, że człowiek to nie dla psa kiełbasa
Bóg jest żałosny... wiara w Boga to wypaczenie dla własnego umysłu... Moim zdaniem w dzisiejszym świecie powinno być oczywiste, że człowiek nie powinien w niego wierzyć... Dla mnie wiara w Boga to nic innego jak czynienie samemu sobie krzywdy....
Ja dajmy na to byłem ateistą, nikt mi nie powiedział, też nigdy, że to, że Bóg jest nie równa się z tym, że należy w niego wierzyć... Dla mnie debilizmem jest wiara w Boga... dla mnie to po prostu *słowo niedozwolone*, ale pewnie minie sporo lat zanim cała ludzkość jest ze mną zgodzi...Ze mną nigdy nie było tak, że chciałem w niego wierzyć... po prostu pewnego dnia pajac mi się objawił... jako najlepszy przyjaciel na którego zawsze możesz liczyć... nie wiem czemu Bóg łga na swój temat...
Bóg powinien zostać wygnany z tego świata... dla mnie to parodia normalnie, że taka żałosna istota jak Bóg może być ja językach wielu ludzi i to jeszcze w kontekście wiary....
Powiadam Wam sam do mnie przyszedł i przekształcił mi rozum lat temu... a byłem szczęśliwym i zadowolonym chłopcem, który pewnie nigdy by się nawet nie otarł o schizofrenię gdyby Bóg nie był taki durny... Brak mi słów na tą istotę... Gardzę nim.... zmierzam do tego, że funkcja Boga.... jego funkcje są niepotrzebne.... dobrze by było gdyby po prostu żył sobie i niewpierdalał się w życie ludzi... Nie wiem co ten palant do mnie miał... czy zesrał by się jakby mi się nie objawił i rozumu mi nie przekształcił... Pluje na Boga
Twoim problemem jest to że myślisz że to był BÓG.
Z Twojego posta wynika że o prawdziwym BOGU nie wiesz nic.
Jeżeli o Bogu nie wiesz nic to raczej pytaj tych ,którzy mają wiedze na ten temat ,zamiast pisać głupstwa i w ten sposób publicznie się ośmieszać.
Daniela 12;10 ,,, A niegodziwi działać będą niegodziwie i żaden z niegodziwych nie zrozumie, ale wnikliwi zrozumieją.
Re: Delikatnie mówiąc, nie chce wiary
W schizofrenii szatan atakuje i przedstawia się jako Bóg. Terapias schizofrenii to z jednej strony ciało - leki przepisane przez psychiatrę, a z drugiej duch - zbliżenie sie do Boga.
Re: Delikatnie mówiąc, nie chce wiary
Czytałem ten fragment hbr no to jaka wg Ciebie jest definicja wiary?kaznodzieja pisze: ↑czw sty 25, 2018 9:45 pm Każdy człowiek jest wierzący,
jeden wierzy że jest Bóg-drugi wierzy że Boga nie ma.
jeden wierzy w męki w piekle-drugi wierzy że piekło nie istnieje,
jeden wierzy w duszę nieśmiertelną-drugi wierzy że duszza umiera.
itd.,,,,,
wiara,, to nie to samo co ,,łatwowierność,,
definicję wiary można znaleźć w Biblii w,,- liście do Hebrajczyków 11;1
wg.KK wiara to jest darem Boga dla ludzi.
Zatem nie można jej że tak powiem "przez wnikliwość wypracować"
Największym przejawem geniuszu kobiety jest miłość macierzyńska.