problem z mamą

relacje rodzinne i ogólnie interpersonalne

Moderator: moderatorzy

Andzia353
zarejestrowany użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: czw lis 09, 2006 11:18 am

problem z mamą

Post autor: Andzia353 »

moja mama choruje na schizofrenię już bardzo długo odkąd pamiętam, nie będę pisała jak przez tyle lat to znosiłam i jaki miało to wpływ na moje życie ale chciałabym się spytać jak w dalszym ciągu mam sobie z tym radzić...cały czas bierze leki ale miewa silne stany depresyjne i wtedy płacze, mówi że nie może już wytrzymać, że ktoś ją gnębi itp itd dochodzą do tego myśli samobójcze !
cały czas spędza w łóżku paląc papierosy, na nic nie ma ochoty, twierdzi że jej się nudzi, nie mogę jej namówić na jakąś psychoterapię czy jakieś grupy wsparcia. w szpitalu już była pare razy i nie chciałabym żeby znowu tam trafiła.
Powiedzcie co mogę jeszcze dla niej zrobić, gdzie do kogo się zwrócić, bo ja już nie wiem...dodam, zę jestem dorosłą osobą, mam swoje życie i też nie mogę poświęcać mamusi każdej minuty, chociaz gdy ona do mnie dzwoni żebym przyjechała, to rzucam wszystko i lecę.
Dodam że jest bardzo apatyczna i ciężko ja na cokolwiek namówić.
A może ja za bardzo się nia przejmuję?
Awatar użytkownika
they
zarejestrowany użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: śr wrz 05, 2007 2:01 pm
Lokalizacja: zza miedzi ; )

Post autor: they »

Czolem !

Widze ,ze trafilem w dobre miejsce - sciana placzu, to jest to, czego mi trzeba (zeby sie podlaczyc :wink: ) . Tez mam ten problem. Moja 65 letnia mama cierpi od wielu lat na schizofrenie. Niestety, cierpi i nie chce (ostanio) poddac sie leczeniu. Poniewaz mieszkamy pod jednym dachem wiec mam przed oczami caly zestaw zachowan jaki towarzyszy tej chorobie. Co gorsza jestesmy oboje mocno oddaleni (400km) od najblizszej rodziny i ,jak sie mozna domyslic , wskutek swoistych zachowan zwiazanych ze sch. , wyobcowani. Osobiscie czuje sie coraz mocniej zmeczony znoszeniem wszystkich przejawow choroby. Jednak prawdziwy moj niepokoj budzi przewidywanie rozwoju choroby i przyszlych skutkow odmowy jakiegokolwiek kontaktu z lekarzami.Mam bardzo niewielki wplyw na tlumienie zachowan mamy.Okropne sa dla mnie wybuchy histerii w srodku nocy i trwajce po kilka godzin codzienne glosne monologi zupelnie od rzeczy . Choc ze wstydem, przyznaje ze niejednokrotnie brakuje mi cierpliwosci , jednak moje podejscie do tej choroby ciagle ewoluuje, staram sie jak tylko potrafie nie wlaczac negatywnych emocji w moich reakcjach.
Czego ja chce ? Zdecydowlem sie tutaj zwrocic z prosba o rade/pomoc do osob, ktore czy to z racji doswiadczenia zawodowego czy przebytej drogi moga mi podpowiedziec z czym mam sie liczyc w przyszlosci ,gdy chodzi o postep choroby . Bardzo cenne sa dla mnie i poruszajace, wyznania osob dotknietych sch.,ktore zdazylem tu przeczytac. Wogole , to licze tez na terapeutyczny dla mnie osobiscie efekt wyartykulowania moich trosk.

Tymczasem tyle. Pozdrawiam Was - they
Przemienić w jasny, nowy dzień najsmutniejszą noc, to jest dopiero coś !
ODPOWIEDZ

Wróć do „rodzina i otoczenie”