Gdzie jest wyzwolenie z schizofrenii?
Moderator: moderatorzy
Regulamin forum
W dyskusji na tematy religijne oraz duchowości, lecz nie związane ze schizofrenią proszę używać działu tematy dowolne -> filozofia.
W dyskusji na tematy religijne oraz duchowości, lecz nie związane ze schizofrenią proszę używać działu tematy dowolne -> filozofia.
Gdzie jest wyzwolenie z schizofrenii?
Witam, czy się zastanawialiście, gdzie i kiedy jest wyzwolenie z schizofrenii? Ja już nie mam złudzeń - ze schizofrenii nie wyzwolą mnie leki, leczę się tylko dlatego, bo chcą tego rodzice. Leki tak naprawdę maskują objawy, a nie leczą, wątpię, by za mojego życia znaleziono skuteczny lek, który raz na zawsze by zniweczył schizofrenię. Ale co do jednego nie mam złudzeń - gdy umrę, wyzwolę się z schizofrenii, cóż innego, jak kraina szczęśliwości, do której wierzę, że kiedyś wyruszę, wyzwoli mnie z schizofrenii?? Możecie mówić, że nie ma życia po śmierci, a może nawet, że czeka mnie piekło, a nie raj, ale czy to życie wyzwoli mnie ze schizofrenii? Nie, tak się nie stanie, więc proszę tylko o tyle dni na Ziemi, ile los mi dał - jak dał 10, 100 czy milion, przyjmę to z pokorą, ale tutaj na Ziemi nie ma wieczności, i to mnie raduje. Co, objawy schizofrenii czy depresji? Nic bardziej mylnego - to świadomość, że tutaj nie mogę nigdzie uciec od schizofrenii.
- dzwonkowy
- zaufany użytkownik
- Posty: 1315
- Rejestracja: pn paź 31, 2016 4:51 pm
- Status: schizofrenik - rezydent
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: poczekalnia życia
Re: Gdzie jest wyzwolenie z schizofrenii?
W życie wieczne nie wierzę, a podczas ostrego rzutu schizofrenii miałem poczucie pewności, że trafię do piekła - i depresję w związku z tym. Remisja była wyzwoleniem od wielkiego lęku i nastąpiła po dużej dawce leku.
Nie wiem, czy ze schizofrenii jest wyzwolenie (umówmy się, że mówimy o TYM świecie).
Swoje choróbsko staram się ustawić w kącie - niech sobie będzie w tle i mi nie przeszkadza.
Widzę, że mocno oddzielasz siebie od choroby - nie utożsamiasz się z nią. Może to dobrze.
U mnie problem jest taki, że nie wiem, gdzie zaczyna się choroba, a gdzie - ja sam. Nie wiem, z czego dokładnie miałbym się leczyć czy wyzwalać. Chciałbym najbardziej - z lęku przed ludźmi i braku napędu do życia. Tkwię gdzieś pomiędzy nieświadomością własnej choroby, a poczuciem, że owładnęła całą moją osobą.
Mam przewagę objawów negatywnych i nerwicowych, a te wytwórcze najczęściej śpią gdzieś w tle, żeby się co jakiś czas obudzić i zamącić mi w głowie oraz w życiu.
A Ty masz schizę paranoidalną?
Nie wiem, czy ze schizofrenii jest wyzwolenie (umówmy się, że mówimy o TYM świecie).
Swoje choróbsko staram się ustawić w kącie - niech sobie będzie w tle i mi nie przeszkadza.
Widzę, że mocno oddzielasz siebie od choroby - nie utożsamiasz się z nią. Może to dobrze.
U mnie problem jest taki, że nie wiem, gdzie zaczyna się choroba, a gdzie - ja sam. Nie wiem, z czego dokładnie miałbym się leczyć czy wyzwalać. Chciałbym najbardziej - z lęku przed ludźmi i braku napędu do życia. Tkwię gdzieś pomiędzy nieświadomością własnej choroby, a poczuciem, że owładnęła całą moją osobą.
Mam przewagę objawów negatywnych i nerwicowych, a te wytwórcze najczęściej śpią gdzieś w tle, żeby się co jakiś czas obudzić i zamącić mi w głowie oraz w życiu.
A Ty masz schizę paranoidalną?
Każdy dźwiga własny schiz.
Re: Gdzie jest wyzwolenie z schizofrenii?
Też uważam, że leki nie leczą schizofrenii, tylko zwalczają objawy.
Jednak wierzę, że w przyszłości będą bardziej skuteczne leki, obciążone mniejszą ilością skutków ubocznych i nie powodujące np. problemów gastrycznych, oraz tycia.
Wyzwolenie od schizofrenii, od jej męczących objawów, dają mi leki.
Bez nich pogrążyłabym się w niebezpiecznym dla życia szaleństwie.
Póki żyjesz, póty masz nadzieję...
Jednak wierzę, że w przyszłości będą bardziej skuteczne leki, obciążone mniejszą ilością skutków ubocznych i nie powodujące np. problemów gastrycznych, oraz tycia.
Wyzwolenie od schizofrenii, od jej męczących objawów, dają mi leki.
Bez nich pogrążyłabym się w niebezpiecznym dla życia szaleństwie.

Póki żyjesz, póty masz nadzieję...
To, że jakiś lek komuś służy, nie znaczy że nie zaszkodzi innej osobie. 

Re: Gdzie jest wyzwolenie z schizofrenii?
To zamiast współczuć Stwórcy, że nie dał rady zaistnieć wieczności to radujesz się?Poganin pisze:Ale co do jednego nie mam złudzeń - gdy umrę, wyzwolę się z schizofrenii, cóż innego, jak kraina szczęśliwości, do której wierzę, że kiedyś wyruszę, wyzwoli mnie z schizofrenii?? Możecie mówić, że nie ma życia po śmierci, a może nawet, że czeka mnie piekło, a nie raj, ale czy to życie wyzwoli mnie ze schizofrenii? Nie, tak się nie stanie, więc proszę tylko o tyle dni na Ziemi, ile los mi dał - jak dał 10, 100 czy milion, przyjmę to z pokorą, ale tutaj na Ziemi nie ma wieczności, i to mnie raduje.
Po śmierci jest życie. Wierzby szumią, słońce świeci, ptaki śpiewają... nad grobami. Ludzie się martwią, cieszą, żyją. Co ktoś zechce wyjść z tego świata, to trafia na nic i nic się nie dzieje. Tam nie ma ciągłości. To jest najstraszniejsze dla Stwórcy. Nie ma punktu odniesienia do czegokolwiek. I tak w kółko.
A ze schizofrenii nie ma po co tak definitywnie się wyzwalać. Choroby są częścią życia i nic w tym strasznego.
Ostatnio zmieniony pn sty 09, 2017 9:07 pm przez cezary123, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Gdzie jest wyzwolenie z schizofrenii?
Tak, mam schizofrenię paranoidalną. Jestem też rodzimowiercą słowiańskim, ale już nie wiem, czy ta religia może naprostować moje duchowe lęki i tęsknotę za życiem bez schizofrenii. Czczę naszych słowiańskich bogów, piszę nawet do nich lamentacje, oto jedna z nich:
"DO WAS, ESENCJO MOJEJ DUSZY III"
Gorące łzy parzą moją twarz, i ma twarz przez łzy czucie straciła
Jak spragnione gardło upomina się o wodę, tak moje spragnione spokoju ducha myśli wznoszą swój głos ku wam, byście go usłyszeli, bogowie Słowian.
Welesie, dużo gorzkich łez już wypiłem, a one stały się literami w wierszach, tyle mej melancholii przewrotnej mogę dać innym
Lecz nie wiedzą, co dostają, i znów muszę oddać pokłon bezradności
Wciąż tak wiele piszę, natchnienie jakby brat lub siostra czuwająca przy mnie
Kartek z wierszami stosy zapełniają co raz bardziej me biurko, lecz sens pozostanie nieodgadniony, jakże ujawnia się wtedy melancholia przewrotna!
Wciąż tak wiele piszę, to tylko tyle, ile jestem w stanie dać Jawii.
Czy potraficie powiedzieć poprzez ten wiersz, co sprawia, że ma dusza jest ciężka i co raz trudniej mi ją nieść? Czy moja nadwrażliwość i przemożne pragnienie życia wolnym od schizofrenii jest tak wielkie, że zniewala mnie? Nie wiem naprawdę, do kogo mam się z tym zwrócić, chciałbym się zwrócić z tym do kogoś, dla którego sprawy duchowe nie są obojętne i potrafi wyjaśnić to, co się dzieje wewnątrz mnie, więc pierwszy lepszy psycholog się raczej nie nadaje, jeśli mamy już mówić o psychologach.
"DO WAS, ESENCJO MOJEJ DUSZY III"
Gorące łzy parzą moją twarz, i ma twarz przez łzy czucie straciła
Jak spragnione gardło upomina się o wodę, tak moje spragnione spokoju ducha myśli wznoszą swój głos ku wam, byście go usłyszeli, bogowie Słowian.
Welesie, dużo gorzkich łez już wypiłem, a one stały się literami w wierszach, tyle mej melancholii przewrotnej mogę dać innym
Lecz nie wiedzą, co dostają, i znów muszę oddać pokłon bezradności
Wciąż tak wiele piszę, natchnienie jakby brat lub siostra czuwająca przy mnie
Kartek z wierszami stosy zapełniają co raz bardziej me biurko, lecz sens pozostanie nieodgadniony, jakże ujawnia się wtedy melancholia przewrotna!
Wciąż tak wiele piszę, to tylko tyle, ile jestem w stanie dać Jawii.
Czy potraficie powiedzieć poprzez ten wiersz, co sprawia, że ma dusza jest ciężka i co raz trudniej mi ją nieść? Czy moja nadwrażliwość i przemożne pragnienie życia wolnym od schizofrenii jest tak wielkie, że zniewala mnie? Nie wiem naprawdę, do kogo mam się z tym zwrócić, chciałbym się zwrócić z tym do kogoś, dla którego sprawy duchowe nie są obojętne i potrafi wyjaśnić to, co się dzieje wewnątrz mnie, więc pierwszy lepszy psycholog się raczej nie nadaje, jeśli mamy już mówić o psychologach.
Re: Gdzie jest wyzwolenie z schizofrenii?
Dziękuję za wyczerpująca odpowiedź, ale raczej to mi nie pomoże.cezary123 pisze:To zamiast współczuć Stwórcy, że nie dał rady zaistnieć wieczności to radujesz się?Poganin pisze:Ale co do jednego nie mam złudzeń - gdy umrę, wyzwolę się z schizofrenii, cóż innego, jak kraina szczęśliwości, do której wierzę, że kiedyś wyruszę, wyzwoli mnie z schizofrenii?? Możecie mówić, że nie ma życia po śmierci, a może nawet, że czeka mnie piekło, a nie raj, ale czy to życie wyzwoli mnie ze schizofrenii? Nie, tak się nie stanie, więc proszę tylko o tyle dni na Ziemi, ile los mi dał - jak dał 10, 100 czy milion, przyjmę to z pokorą, ale tutaj na Ziemi nie ma wieczności, i to mnie raduje.
Po śmierci jest życie. Wierzby szumią, słońce świeci, ptaki śpiewają... nad grobami. Ludzie się martwią, cieszą, żyją. Co ktoś zechce wyjść z tego świata, to trafia na nic i nic się nie dzieje. Tam nie ma ciągłości. Nie ma punktu odniesienia do czegokolwiek. I tak w kółko.
A ze schizofrenii nie ma po co tak definitywnie się wyzwalać. Choroby są częścią życia i nic w tym strasznego.
Re: Gdzie jest wyzwolenie z schizofrenii?
Ja wierzę że moje wyzwolenie ze schizofrenii jest w modlitwie różańcowej ponieważ ma ona moc egzorcyzmu a wierzę że schizofrenia to może być zniewolenie a nawet opętanie diabelskie. Do tego polecam życie sakramentalne w kościele katolickim i częsta msza święta.
Re: Gdzie jest wyzwolenie z schizofrenii?
Z własnym umysłem i pamięcią schizofrenii jest jak z bolącym zębem. Dopóki go nie wyleczymy będzie tkwił w nas, bardzo blisko i przypominał o sobie nachalnie. Jak wyleczymy albo zaleczymy stanie się z powrotem niezauważalną częścią nas.Poganin pisze:Dziękuję za wyczerpująca odpowiedź, ale raczej to mi nie pomoże.

Re: Gdzie jest wyzwolenie z schizofrenii?
No i widzisz, leczę się, i nic mi z tego nie przychodzi. Leki nie są w stanie wyleczyć duchowych dylematów.cezary123 pisze:Z własnym umysłem i pamięcią schizofrenii jest jak z bolącym zębem. Dopóki go nie wyleczymy będzie tkwił w nas, bardzo blisko i przypominał o sobie nachalnie. Jak wyleczymy albo zaleczymy stanie się z powrotem niezauważalną częścią nas.Poganin pisze:Dziękuję za wyczerpująca odpowiedź, ale raczej to mi nie pomoże.
- dzwonkowy
- zaufany użytkownik
- Posty: 1315
- Rejestracja: pn paź 31, 2016 4:51 pm
- Status: schizofrenik - rezydent
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: poczekalnia życia
Re: Gdzie jest wyzwolenie z schizofrenii?
Coś tkwi w tej duszy bolesnego - coś, czego nie rozumiesz i nie umiesz ogarnąć.Poganin pisze: Czy potraficie powiedzieć poprzez ten wiersz, co sprawia, że ma dusza jest ciężka i co raz trudniej mi ją nieść? Czy moja nadwrażliwość i przemożne pragnienie życia wolnym od schizofrenii jest tak wielkie, że zniewala mnie? Nie wiem naprawdę, do kogo mam się z tym zwrócić, chciałbym się zwrócić z tym do kogoś, dla którego sprawy duchowe nie są obojętne i potrafi wyjaśnić to, co się dzieje wewnątrz mnie, więc pierwszy lepszy psycholog się raczej nie nadaje, jeśli mamy już mówić o psychologach.
Psycholog musiałby mieć szerokie horyzonty i poświęcić Ci dużo czasu.
Uważam, że wrażliwość jest zaletą, pojęcie nadwrażliwości jest przeważnie krzywdzącym przytykiem od ludzi mało wrażliwych.
Pisanie wierszy też jest dobrym sposobem spożytkowania wrażliwości.
Ale co z cierpieniem? Nie wiem, bo sam czuję się owładnięty czymś niezrozumiałym.
Schizofrenia to bagaż wrażliwości, z której nie umiemy zrobić dostatecznego pożytku?
Za dużo tej wrażliwości w porównaniu z naszymi możliwościami przetwórczymi?
Nie nadwrażliwość, lecz niemoc. Wrażliwość jest skarbem - ale nam brakuje sił do dźwigania tak ciężkiego ładunku.
Chyba rozpisałem się bez sensu. Jestem tylko schizofrenikiem, który też męczy się bezproduktywnie...
Każdy dźwiga własny schiz.
Re: Gdzie jest wyzwolenie z schizofrenii?
No i to rozumiem. Dwa pierwsze wersy jak najbardziej prawdziwe, i czy ciebie nie dręczy też to, co mnie?dzwonkowy pisze:Coś tkwi w tej duszy bolesnego - coś, czego nie rozumiesz i nie umiesz ogarnąć.Poganin pisze: Czy potraficie powiedzieć poprzez ten wiersz, co sprawia, że ma dusza jest ciężka i co raz trudniej mi ją nieść? Czy moja nadwrażliwość i przemożne pragnienie życia wolnym od schizofrenii jest tak wielkie, że zniewala mnie? Nie wiem naprawdę, do kogo mam się z tym zwrócić, chciałbym się zwrócić z tym do kogoś, dla którego sprawy duchowe nie są obojętne i potrafi wyjaśnić to, co się dzieje wewnątrz mnie, więc pierwszy lepszy psycholog się raczej nie nadaje, jeśli mamy już mówić o psychologach.
Psycholog musiałby mieć szerokie horyzonty i poświęcić Ci dużo czasu.
Uważam, że wrażliwość jest zaletą, pojęcie nadwrażliwości jest przeważnie krzywdzącym przytykiem od ludzi mało wrażliwych.
Pisanie wierszy też jest dobrym sposobem spożytkowania wrażliwości.
Ale co z cierpieniem? Nie wiem, bo sam czuję się owładnięty czymś niezrozumiałym.
Schizofrenia to bagaż wrażliwości, z której nie umiemy zrobić dostatecznego pożytku?
Za dużo tej wrażliwości w porównaniu z naszymi możliwościami przetwórczymi?
Nie nadwrażliwość, lecz niemoc. Wrażliwość jest skarbem - ale nam brakuje sił do dźwigania tak ciężkiego ładunku.
Chyba rozpisałem się bez sensu. Jestem tylko schizofrenikiem, który też męczy się bezproduktywnie...
Re: Gdzie jest wyzwolenie z schizofrenii?
No to przykro mi. Niestety jestem ateistą w stosunku do słowiańskich bogów i nie potrafię sobie wyobrazić ich wizji szczęśliwego istnienia pozagrobowego.Poganin pisze: No i widzisz, leczę się, i nic mi z tego nie przychodzi. Leki nie są w stanie wyleczyć duchowych dylematów.
Na różne religie lekarstwa nie ma.
Re: Gdzie jest wyzwolenie z schizofrenii?
Nie, ale tęsknota za sobą idealnym, zdrowym, nieskażonym piętnem choroby psychicznej, wolnym od uprzedzeń i zupełnie inaczej układającym sobie życie wśród ludzi i świata może być na przykład wyrażana w marzeniach o wehikule czasu, automatycznej pętli czasowej pozwalającej wymazać bez śladu z rzeczywistości i pamięci niechciane zdarzenia, tak jakby nigdy ich nie było itp. Jest to materialne, życiowe i takie coś mógłbym zrozumieć.Poganin pisze:
Czy potraficie powiedzieć poprzez ten wiersz, co sprawia, że ma dusza jest ciężka i co raz trudniej mi ją nieść?
- dzwonkowy
- zaufany użytkownik
- Posty: 1315
- Rejestracja: pn paź 31, 2016 4:51 pm
- Status: schizofrenik - rezydent
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: poczekalnia życia
Re: Gdzie jest wyzwolenie z schizofrenii?
Ciężar na duszy, którego nie rozumiem i nie ogarniam? Tak.Poganin pisze: No i to rozumiem. Dwa pierwsze wersy jak najbardziej prawdziwe, i czy ciebie nie dręczy też to, co mnie?
Tylko w stosunku do schizofrenii jestem bardziej na luzie - raczej ją ignoruję, niż się nią przejmuję. I sam nie wiem, czy to dobre - zwłaszcza, że się jednak odzywa co jakiś czas i unieruchamia mnie życiowo.
Chciałbym uzyskać więcej wiedzy o swojej chorobie - nie z Internetu czy innych mediów, lecz bezpośrednio od lekarza czy psychologa, na temat mojego własnego przypadku. Dla mnie to byłoby wystarczającym wyzwoleniem.
Co do Twojego problemu: myślę, że tu jest robota dla psychologa. Dobry psycholog pracuje z poszanowaniem światopoglądu pacjenta i jego sytuacji życiowej. Kwestii religijnych za Ciebie nie rozwiąże - to dobrze, bo co by to było, gdyby psycholog był samozwańczym katechetą?

Każdy dźwiga własny schiz.