W procesie zdrowienia Córki brakuje moim zdaniem psychoedukacji.
Psychiatra z kraju szkoły coś tam ogólnie potłumaczył jej, że to była psychoza z elementami manii i paranoi, i że leki trzeba brać. Potem po powrocie do domu w Afryce wszyscy chórem zakrzyknęli, że to nie schizofrenia i nie ma w ogóle o tym myśleć. Psychiatra, że to takie boufee delirante, psycholog - proszę nie "psychiatryzować" córki. Ok, bardzo się cieszę, ale jestem przekonana, że jakąś wiedzę o psychozie powinna mieć, chociażby po to, by nie tęsknić za hipomanią.
Znalazłam młodą, dobrą psycholożkę wyedukowaną w USA, tak jak córka - dziewczyna z rodziny mieszanej. Dzwonię, tłumaczę o co chodzi, że chcę kilka spotkań "a la carte" i klapa. "My tu tak nie pracujemy". I odsyła mnie do psychiatry.
Wychodzi na to, że w krajach francuskojęzycznych w Afryce psycholgowie i psychiatrzy są ze sobą całkowicie niekompatybilni.
psycholog czy psychiatra lepszym psychoedukatorem?
Moderator: moderatorzy
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: psycholog czy psychiatra lepszym psychoedukatorem?
Nie wiem, co Ci doradzić.
Czy to była współpraca prywatna, czy w ramach tamtejszego ubezpieczenia zdrowotnego? W Polsce, prywatnie, płacąc grube pieniądze za wizytę, możesz mieć wszystko w ramach terapii, czy wizyty u lekarza psychiatry. Także psychoedukację.
A jest szansa na kontakt z jakąś fundacją, stowarzyszeniem dla osób psychicznie i nerwowo chorych? Może w jej ramach udałoby się załatwić psychoedukację?
Pozdrawiam.m.
Czy to była współpraca prywatna, czy w ramach tamtejszego ubezpieczenia zdrowotnego? W Polsce, prywatnie, płacąc grube pieniądze za wizytę, możesz mieć wszystko w ramach terapii, czy wizyty u lekarza psychiatry. Także psychoedukację.
A jest szansa na kontakt z jakąś fundacją, stowarzyszeniem dla osób psychicznie i nerwowo chorych? Może w jej ramach udałoby się załatwić psychoedukację?
Pozdrawiam.m.
Re: psycholog czy psychiatra lepszym psychoedukatorem?
prywatnie. Ubezpieczenie choć dobre, prywatne, psychologa nie obejmuje.
Gdy czytam Wasze posty to dochodzę do wniosku, że w Polsce pod tym wzgledem nie jest źle.
Sama nie chcę jej na siłę "edukować", nie zrobię tego dobrze. Skoro nie psycholog, to zostaje psychiatra. Muszę znaleźć jakiegoś skłonnego do współpracy, a o takiego, wśród bandy megalomanów, na pewno będzie trudno.
Gdy czytam Wasze posty to dochodzę do wniosku, że w Polsce pod tym wzgledem nie jest źle.
Sama nie chcę jej na siłę "edukować", nie zrobię tego dobrze. Skoro nie psycholog, to zostaje psychiatra. Muszę znaleźć jakiegoś skłonnego do współpracy, a o takiego, wśród bandy megalomanów, na pewno będzie trudno.