Biorę leki już 3 lata a niby po 2-3 latach można odstawiać je po pierwszym epizodzie, lekarz jednak mi zabronił mówiąc, że co prawda nie miałem objawów psychotycznych, ale miałem zaburzenia nastroju, objawy negatywne i często były zmieniane leki dlatego trzeba je jeszcze brać.
Ja się boję bardzo późnych dyskinez

Czytałem o ludziach, którzy mają problemy z oddychaniem, przełykaniem.
Po prostu zastanawiam się czy te leki nie są gorszym złem od tej choroby. Porozmawiam o tym z lekarzem (wizytę mam za 3 tygodnie) jednak nie wiem co robić dalej. Zacząć z powrotem brać?
Bez leków lub na niskiej dawce nie czuję się taki otumaniony, nie mam objawów negatywnych (myślę, że to leki mogą je powodować).
Boję się tych dyskinez późnych tymbardziej, że doświadczyłem wiele razy wczesnych dyskinez (ostrych) i wiem jakie to paskudztwo jest. Eh.
Co robić? Doradźcie coś proszę...
Intuicja mi podpowiada, żeby brać chociaż małą dawkę aż do wizyty u lekarza i wtedy z nim pogadać.
Może pogadam z lekarzem na temat zmiany na klozapinę? (podobno jedyny lek, który niby nie powoduje późnych dyskinez, za to podobno się tyje po tym jak świnia i mogą wystąpić problemy z krwią, sercem)