Placebo
Moderator: moderatorzy
Placebo
http://pl.wikipedia.org/wiki/Placebo
Kiedyś gdy mieszkałem w Gdańsku to poznałem pewną studentkę medycyny, która zdradziła mi pewien sekret, że 70% pacjentów którzy przychodzą do lekarza rodzinnego, zazwyczaj dostaje zwykłe witaminy, wierząc że dostało lek, który upora się z ich dolegliwościami. Czując się zaopiekowanii i bardziej rozluźnieni bym, że zrobili krok naprzód w kierunku uzdrowienia w rzeczy samej leczą się sami... a wszystko to za sprawą świadomości.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Programowa ... gwistyczne
czyli w skrócie NLP to taka sztuka porozumiewania się która powiedzmy w stosunku do zwykłego komunikowania się ma się niczym marihuana do papierosów.
Założyciel całej tej filozofi Richard Bendleer twierdzi chociażby, że za ileś tam lat ludzię będą się sądzić z producentami papierosów o to, że zamieszczają informację o szkodliwości tych produktów, powołując się na to chociażby, że sam napis wywiera większy wpływ na powstanie danych dolegliwości niżeli same właściwości tytoniu.
Oczywiście brzmi to zabawne bo równie dobrze można by oskarżyć producentów nagrobków o to, że ludzie umierają, a naukowców, którzy piszą ksiązki o nieuleczalności schizofremi o zniszczenie zdrowia psychicznego, ale to już tak abstrahując
W każdym razie założenie jest takie, że gdybyśmy potrafili w odpowiedni sposób dostarczać sobie potrzebne informację, to za pomocą odpowiednio skonstruowanych wypowiedzi, które tłumaczyły by nasze dolegliwości, odpychając winę od nas samych, bo za poczuciem winy nikt nie przepada, podając pozytywne jak i negatywne strony tego zjawiska, sprowadzając pewne zjawiska do chociażby teorii spiskowych, dając nam rozwiązanie problemu to nasza świadomość mogła by być zaspokojona niczym ciekawość dziecka, które pyta się rodziców o to jak biorą się dzieci po czym w zasadzie niezauważalnie pobudzić ukryte głęboko w nas mechanizmy lecznice.
To trochę tak jakby zapomnieć o bólu zęba dostając nową zabawkę albo wyprodukować w ustach większą ilość sliny, myśląc o tym jak wgryzamy się w zimną i soczystą połówkę cytryny wysysając cały kwasek
Ale to musiało by oznaczać, że nasz umysł jest niczym komputer, każdy ma jakieś system operacyjny, jakieś programy, które znamy mniej bądz też bardziej, jedne używamy a drugie nie, a o istnieniu niektórych nawet nie jesteśmy świadomi, a schizofremia jest niczym innych jak wirusem, który otwiera niechciane strony w przeglądarce.
Generalnie rzecz biorąc jeżeli idea placebo nie jest pozbawiona sensu, to przecież skoro placebo komuś pomogło to pomyślcie sobie jaki wpływ na odbiorców mogły wywrzeć wypowiedzi, który nie dawały szans na powrót do zdrowia... bo przecież to też są informacje...
Kiedyś gdy mieszkałem w Gdańsku to poznałem pewną studentkę medycyny, która zdradziła mi pewien sekret, że 70% pacjentów którzy przychodzą do lekarza rodzinnego, zazwyczaj dostaje zwykłe witaminy, wierząc że dostało lek, który upora się z ich dolegliwościami. Czując się zaopiekowanii i bardziej rozluźnieni bym, że zrobili krok naprzód w kierunku uzdrowienia w rzeczy samej leczą się sami... a wszystko to za sprawą świadomości.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Programowa ... gwistyczne
czyli w skrócie NLP to taka sztuka porozumiewania się która powiedzmy w stosunku do zwykłego komunikowania się ma się niczym marihuana do papierosów.
Założyciel całej tej filozofi Richard Bendleer twierdzi chociażby, że za ileś tam lat ludzię będą się sądzić z producentami papierosów o to, że zamieszczają informację o szkodliwości tych produktów, powołując się na to chociażby, że sam napis wywiera większy wpływ na powstanie danych dolegliwości niżeli same właściwości tytoniu.
Oczywiście brzmi to zabawne bo równie dobrze można by oskarżyć producentów nagrobków o to, że ludzie umierają, a naukowców, którzy piszą ksiązki o nieuleczalności schizofremi o zniszczenie zdrowia psychicznego, ale to już tak abstrahując
W każdym razie założenie jest takie, że gdybyśmy potrafili w odpowiedni sposób dostarczać sobie potrzebne informację, to za pomocą odpowiednio skonstruowanych wypowiedzi, które tłumaczyły by nasze dolegliwości, odpychając winę od nas samych, bo za poczuciem winy nikt nie przepada, podając pozytywne jak i negatywne strony tego zjawiska, sprowadzając pewne zjawiska do chociażby teorii spiskowych, dając nam rozwiązanie problemu to nasza świadomość mogła by być zaspokojona niczym ciekawość dziecka, które pyta się rodziców o to jak biorą się dzieci po czym w zasadzie niezauważalnie pobudzić ukryte głęboko w nas mechanizmy lecznice.
To trochę tak jakby zapomnieć o bólu zęba dostając nową zabawkę albo wyprodukować w ustach większą ilość sliny, myśląc o tym jak wgryzamy się w zimną i soczystą połówkę cytryny wysysając cały kwasek
Ale to musiało by oznaczać, że nasz umysł jest niczym komputer, każdy ma jakieś system operacyjny, jakieś programy, które znamy mniej bądz też bardziej, jedne używamy a drugie nie, a o istnieniu niektórych nawet nie jesteśmy świadomi, a schizofremia jest niczym innych jak wirusem, który otwiera niechciane strony w przeglądarce.
Generalnie rzecz biorąc jeżeli idea placebo nie jest pozbawiona sensu, to przecież skoro placebo komuś pomogło to pomyślcie sobie jaki wpływ na odbiorców mogły wywrzeć wypowiedzi, który nie dawały szans na powrót do zdrowia... bo przecież to też są informacje...
Re: Placebo
Od kiedy w Polsce lekarze rodzinni dają jakieś lekarstwa w gabinecie? Wypisują receptę na lek lub jej nie wypisują. Chyba nie będziesz twierdził, iż lekarze działają w porozumieniu z farmaceutami i tajemnym pismem informują takiego: napisałem taki a taki antybiotyk, ale należy mu sprzedać nie ten lek a placebo udające lek.sajmon pisze: Kiedyś gdy mieszkałem w Gdańsku to poznałem pewną studentkę medycyny, która zdradziła mi pewien sekret, że 70% pacjentów którzy przychodzą do lekarza rodzinnego, zazwyczaj dostaje zwykłe witaminy, wierząc że dostało lek, który upora się z ich dolegliwościami.
Re: Placebo
no raczej przypisują a nie dają,
no a o takie twierdzenie, że to zmowa mająca na celu odniesienie korzyści handlowych to raczej bym się nie pokusił, traktowałby to trochę inaczej bardziej jak to, że kiedyś wierzono w to, że Ziemia była płaska, a Kopernik dowiódł, że jest inaczej... oczywiście nie odrazu mu uwierzono... a z tego co pamiętam to najwięcej pretensji do owej teorii miał kościół. Ale mniejsza z tym, ja tam nigdy nie oglądałem ziemi z kosmosu.
Co zatem zrobił Kopernik, może jego wysiłek intelektualny zaokrąglił Ziemię, a być może po prostu wykazał pewne nieścisłości w uprzednio przyjętych wierzeniach, osobiście nie żyłem w tych czasach, ale może rzeczywiście kiedyś Ziemia była płaska, skoro tak spora gromadka ludzi broniła w owych czasach tego założenia.
Tak też w dzisiejszych czasach psychologia może się okazać taką płaską Ziemią, co oczywiście nie czyni producentów lekarst, czy też lakarzy osobami, którzy świadomie wprowadzają pacjentów w błąd... pozatym mało tego jestem głęboko przekonany, że wszyscy lakarze, czy też producencie leków chętnie zrezygnowali by z swoich zarobków na korzyść tego aby potęcjalnii pacjenci nie musieli ich odwiedzać i cieszyć się trwałym zdrowiem, tak samo chętnie jak politycy nie musieli by ustanawiać praw i konstytucji gdyby ludzie, potrafili samodzielnie myśleć i funkcjonawać bez nadzoru.
No cóż taki jest nasz ludzki dobrobek cywilizacyjny. Mało tego co kraj to obyczaj, w Holandii rząd np jest bardziej wyrozumiały dla osób palących marihuanę, bardziej wierzą jakby w ich zdrowy rozsądek pod wpływem zażycia tego specyfiku podczas gdy w Polsce, ta sprawa ma się nieco inaczej, a przyjemnie się pali w towarzystwie osób, które lubią palić, czy też przyjemniej się pali w środowisku, w którym postronny obserwatorzy będą robić różnego rodzaju nieprzychylne aluzje.
gdyby tak na marginesie marihuana okazała się lekarstwem na wiele dolegliwości, mogła by oczywiście wyprzeć pewne produkty bardzo bogatych osób, których stać na to aby za pomocą perswazji pieniądza zmienić czyjeś spojrzenie na dany specyfik, sprowadzając chociażby osoby spożywające marihuanę do tych samych cel wieziennych co gwałcicieli i morderców.
Mało tego w Polsce zioło jest nielegalne, czyli np taka osoba jak Pan Kaczyński czy też Tusk, przestżegając owego prawa nie ma nawet szans na to aby go spróbować... więc raczej w swoim życiu nie mają okoliczności aby tego doświadczyć.
Podobne prawo może istnieć w psychologi, może być istnieć pewien stereotyp, nie koniecznie najlepszy w którym zostało przyjęte za słuszne, że na nartach powinno się jeździć, a nie latać na mamuciej skoczni
no a o takie twierdzenie, że to zmowa mająca na celu odniesienie korzyści handlowych to raczej bym się nie pokusił, traktowałby to trochę inaczej bardziej jak to, że kiedyś wierzono w to, że Ziemia była płaska, a Kopernik dowiódł, że jest inaczej... oczywiście nie odrazu mu uwierzono... a z tego co pamiętam to najwięcej pretensji do owej teorii miał kościół. Ale mniejsza z tym, ja tam nigdy nie oglądałem ziemi z kosmosu.
Co zatem zrobił Kopernik, może jego wysiłek intelektualny zaokrąglił Ziemię, a być może po prostu wykazał pewne nieścisłości w uprzednio przyjętych wierzeniach, osobiście nie żyłem w tych czasach, ale może rzeczywiście kiedyś Ziemia była płaska, skoro tak spora gromadka ludzi broniła w owych czasach tego założenia.
Tak też w dzisiejszych czasach psychologia może się okazać taką płaską Ziemią, co oczywiście nie czyni producentów lekarst, czy też lakarzy osobami, którzy świadomie wprowadzają pacjentów w błąd... pozatym mało tego jestem głęboko przekonany, że wszyscy lakarze, czy też producencie leków chętnie zrezygnowali by z swoich zarobków na korzyść tego aby potęcjalnii pacjenci nie musieli ich odwiedzać i cieszyć się trwałym zdrowiem, tak samo chętnie jak politycy nie musieli by ustanawiać praw i konstytucji gdyby ludzie, potrafili samodzielnie myśleć i funkcjonawać bez nadzoru.
No cóż taki jest nasz ludzki dobrobek cywilizacyjny. Mało tego co kraj to obyczaj, w Holandii rząd np jest bardziej wyrozumiały dla osób palących marihuanę, bardziej wierzą jakby w ich zdrowy rozsądek pod wpływem zażycia tego specyfiku podczas gdy w Polsce, ta sprawa ma się nieco inaczej, a przyjemnie się pali w towarzystwie osób, które lubią palić, czy też przyjemniej się pali w środowisku, w którym postronny obserwatorzy będą robić różnego rodzaju nieprzychylne aluzje.
gdyby tak na marginesie marihuana okazała się lekarstwem na wiele dolegliwości, mogła by oczywiście wyprzeć pewne produkty bardzo bogatych osób, których stać na to aby za pomocą perswazji pieniądza zmienić czyjeś spojrzenie na dany specyfik, sprowadzając chociażby osoby spożywające marihuanę do tych samych cel wieziennych co gwałcicieli i morderców.
Mało tego w Polsce zioło jest nielegalne, czyli np taka osoba jak Pan Kaczyński czy też Tusk, przestżegając owego prawa nie ma nawet szans na to aby go spróbować... więc raczej w swoim życiu nie mają okoliczności aby tego doświadczyć.
Podobne prawo może istnieć w psychologi, może być istnieć pewien stereotyp, nie koniecznie najlepszy w którym zostało przyjęte za słuszne, że na nartach powinno się jeździć, a nie latać na mamuciej skoczni
Re: Placebo
To co to za medykamenty będące, które rodzinni lekarze przepisują? Nie słyszałem o lekach na receptę, które by udawały leki na chorobę, a były tylko landrynkami. Z tego co wiem leków homeopatycznych nie przepisują poważni lekarze, bo te uważają za placebo i z tego co wiem, nie są tego typu 'leki' refundowane.sajmon pisze:no raczej przypisują a nie dają
Re: Placebo
nie wiem do końca, jak wspomniałem wcześniej jest to opinia pewnej studentki medycyzny, która być może w ten sposób na uczelni jest motywowana przez grono wykładowców do głębszego poznania sekretów i trików psychologicznych. A tak szczerze powiedziawszy to ja gdy idę do lekarza rodzinnego a ten mi przypisuje leki to oczywiście wykupujaca je nie analizuje dokładnego składu, czasami czytam ulotkę, ale co jest w tabletce to trudno powiedzieć.... jak wiadomo są chociażby tabletki nasenne ale prawda jest taka, że są też pewni ludzie którzy działają usypiająco, genralnie różne czynniki.
No i oczywiście nie je przeprowadzełem te badnia na plecebo, ale zachęcam do zapoznania się z tym pojęciem na wikipedi. Co prawda nie wiem czy jest to na tyle wiarygodne źródło aby mogło być tu przedmiotem dyskusji, ale z tego co tam przeczytałem to taką samą ilośc pacjentów poddano testowi, który oczywiście miał na celu wykazać to czy istniej coś takiego jak placebo, jedni otrzymywali jak to napisałeś coś ala landrynki a inni z kolei leki specjalnie stworzone do zwalczania danej dolegliwości, rezultaty były bardzo podobne z tym, że przy "landrynkach/witaminach" stwierdzono mniej skutków ubocznych. Oczywiście wszyscy pacjenci nie weryfikowali tego co podano im jako lekarstwo, tak też każdy z nich myślał, że otrzymał profesjonalny lek.
Ogłądałem przed chwilą taki film z Jenifer Aniston, ten o kolesiu, który przespał się z babcią ,matką i córką. Koleś przed spotkaniem z Jennifer prowadził ciekawy wykład o rewolucjach Cza czy jakoś tak. Owy rewolucjonista wspominał o tym, że chciał stworzyć coś co wydawało się niemożliwe, mówił o rzeczach dzięki, którym w ludziach po różnych wypadkach, chorobach rodziła się tak ogromna potrzeba powrotu do zdrowia, że wola powrotu była tak ogromna, że miewały miejsca cudowne uzdrowienia. Mnie coś takiego inspiruje, tym bardziej, że znajduje się w sytuacji osoby chorej, choć każdego dnia już od dwóch tygodnie czuje jak z kilkuset warstw przygnębienia jakie na mnie nałożono, dzięki temu, chociażby, że nie tylko myślę o uzdwieniu ale też coś z tym robię czuję jak kolejno wraz z upływem czasu mój umysł jest mniej zaćmiony, a tych warstw jest coraz mniej i jest zdolny pobierać z atmosfery większe dawki pozytywnej energii zupełnie jakbym coraz szerzej otwierał okno aby całe pomieszczenie nabrało więcej promieni słonecznych... a gdy już w pełni wyzdrowiele oczywoście wezmę motykę i ruszę w kierunku słońca.
Osobiście uważam, że słowa mają wpływ na nasze samopoczucie, bo gdyby nie miały to konsultacje psychologiczne nie miały by sensu.
No i oczywiście nie je przeprowadzełem te badnia na plecebo, ale zachęcam do zapoznania się z tym pojęciem na wikipedi. Co prawda nie wiem czy jest to na tyle wiarygodne źródło aby mogło być tu przedmiotem dyskusji, ale z tego co tam przeczytałem to taką samą ilośc pacjentów poddano testowi, który oczywiście miał na celu wykazać to czy istniej coś takiego jak placebo, jedni otrzymywali jak to napisałeś coś ala landrynki a inni z kolei leki specjalnie stworzone do zwalczania danej dolegliwości, rezultaty były bardzo podobne z tym, że przy "landrynkach/witaminach" stwierdzono mniej skutków ubocznych. Oczywiście wszyscy pacjenci nie weryfikowali tego co podano im jako lekarstwo, tak też każdy z nich myślał, że otrzymał profesjonalny lek.
Ogłądałem przed chwilą taki film z Jenifer Aniston, ten o kolesiu, który przespał się z babcią ,matką i córką. Koleś przed spotkaniem z Jennifer prowadził ciekawy wykład o rewolucjach Cza czy jakoś tak. Owy rewolucjonista wspominał o tym, że chciał stworzyć coś co wydawało się niemożliwe, mówił o rzeczach dzięki, którym w ludziach po różnych wypadkach, chorobach rodziła się tak ogromna potrzeba powrotu do zdrowia, że wola powrotu była tak ogromna, że miewały miejsca cudowne uzdrowienia. Mnie coś takiego inspiruje, tym bardziej, że znajduje się w sytuacji osoby chorej, choć każdego dnia już od dwóch tygodnie czuje jak z kilkuset warstw przygnębienia jakie na mnie nałożono, dzięki temu, chociażby, że nie tylko myślę o uzdwieniu ale też coś z tym robię czuję jak kolejno wraz z upływem czasu mój umysł jest mniej zaćmiony, a tych warstw jest coraz mniej i jest zdolny pobierać z atmosfery większe dawki pozytywnej energii zupełnie jakbym coraz szerzej otwierał okno aby całe pomieszczenie nabrało więcej promieni słonecznych... a gdy już w pełni wyzdrowiele oczywoście wezmę motykę i ruszę w kierunku słońca.
Osobiście uważam, że słowa mają wpływ na nasze samopoczucie, bo gdyby nie miały to konsultacje psychologiczne nie miały by sensu.