Bardzo trafny komentarz :Na czym, jeśli w ogóle, budowana jest narodowa tożsamość w świecie globalnego nastolatka, który krępuje się zamówić w restauracji polskiego schabowego z kapustą, bo to jest passe? Dzisiaj cool jest zamówić: "Sous vide" i grillowany filet z dorsza w pistacjach na sosie z homara i kaffiru, imbirową polentę oraz mus z selera o aromacie cytryny i plasterki warzyw.
Nie byłem na wykładzie i przepraszam, że do mnie tak najbardziej te gastronomiczne metafory przemawiają, ale wyczuwam tu fałsz, który może znacząco zmieniać ocenę młodego pokolenia. Ja nie wiem, może w Toruniu są inne nastolatki, ale przytoczony przykład zamówionego dania wcale nie jest cool! To może być przykład snobizmu starszego pokolenia, ale nie nastolatków! Natomiast nastolatek prędzej nie zamówi schabowego, bo wybiera ideologię wegetariańską, a kapusty nie - bo odrzuca tłustą i ciężkostrawną kuchnię babci, a nie patriotyzm! A jeśli zamówi nawet tajemniczą nazwaną potrawę - to czemu nie? Kiedy ma być czas na otwartość i smakowanie świata, jak nie w wieku nastu lat? Inaczej zamiast świadomych wyborów na zawsze pozostanie wyświechtane chomąto tożsamości z patriotycznym obowiązkiem zasmażki. Czy tak mam wyglądać "konstruowanie młodego Polaka"? Albo metafora nie przemyślana, albo ten przykład nie świadczy dobrze o wspólnym języku z młodym pokoleniem, co zestawieniu z frustracją Pana Profesora (którego zresztą w ogóle bardzo cenię i szanuję, między innymi za język i styl) daje jednak do myślenia. Czasy się zmieniają, ale nie zgadzam się na robienie z naszych nastolatków prymitywnych bezmózgowców, tylko dlatego, że szukają swoich własnych ścieżek życiowych i robią to częściej bardziej racjonalnie, niż przedstawia się to w uproszczonych portretach pokolenia!
Niestety dla katolików od zawsze ważniejsza była tradycja niż rozum, niż świadome wybory. Świat katolicki jest upiornie czarno - biały - to z tego powodu katolicy są tak bardzo nieszczęśliwi - ponieważ umyka im spora część fajnego, różnorodnego świata, który nie da się zamknąć w ciasne, jednoznaczne ramy. Czy katolicy w ogóle wiedzą kim był Jezus? Dlaczego uzurpują sobie poszczenie - podobno ku jego czci? Małe dzieci często nie chcą jeść mięsa a miałby to robić pełen miłości Bóg?
Dlaczego w jednym momencie boleją nad brakiem przestrzegania diety bezmięsnej w piątek - poczytują to jako odejście od tradycji a w innym wystrzeganie się mięsa traktują jako zamach na tą samą tradycję? Czy nie pachnie to jakimś rozdwojeniem? Bo katolik nie ma myśleć - on ma ślepo powielać głupią tradycję.
Ta tradycja i swoiście pojmowany patriotyzm promieniuje na każą sferę życia, nawet na tak prozaiczną część życia jak jedzenie. To uczyniło z Polaka niewolnika idealnego, który nie musi myśleć - on ze swoją chorą tożsamością staje się najgorszą reklamą polskości gdziekolwiek pojawi się na świecie - w ten sposób nigdy nie otworzy się na odmienność reszty świata. Polak jednak czuje, że z tą tradycją jest coś nie tak - dlatego próbuje ją z siebie zrzucić, zwyczajnie się jej pozbyć, wyciąć jak raka, który niszczy organizm.
W praktyce kocha swój kraj i nienawidzi jednocześnie - inaczej nie potrafi bo brakuje mu odwagi aby zrewidować i na nowo skonstruować swoją tożsamość. I takim właśnie jesteśmy narodem - niezdecydowanym i mało odważnym jeśli chodzi o przeglądanie się w lustrze...