"Być sobą to być mgnieniem..."

forumowiczów dzieła własne

Moderator: moderatorzy

SztukaIstnienia
zaufany użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: wt cze 27, 2006 9:40 pm

"Być sobą to być mgnieniem..."

Post autor: SztukaIstnienia »

Po raz kolejny postanowiłam napisać,co czuję.Nie wiem,czy to odpowiednie tak wyskakiwać z tymi emocjami,jednak nie wiem,gdzie inaczej mogę to wylać.Tutaj nie czuję takiej samotności,wyalienowania.Czuję zrozumienie i sympatię.Mogę wyrzucić myśli,tak bardzo męczące!Dziekuję za to forum i ludzi,jakże wyrozumiałych i wyjątkowych na nim.

Słońce mieni się i trafia mnie szlag,bo nie mogę wejść i zobaczyć mokrych tłumów na dole i takich wznieconych na codziennych czynnościach umysłów
I mogłabym napisać,że czas zawrócił na mojej przestrzeni.Magda co ty piszesz w ogóle?! Ale jestem nienormalna boshe. Myślałam ostatnio właśnie o takiej przestrzeni międzyludzkiej.Człowiek jako istota rozumna stworzona przez Boga.Niektórzy z nas, Ci którym Bóg chciał dać więcej "płatków",że tak to określę dotykają takiej inności w obłędzie.To jest takie niezrozumiałe.Gubiąc się w myślach staram się napisać i przedstawić mój ogień,który jest piekielny-we mnie.Czas zatrzymał się na mojej granicy.Tam,gdzie kres ma wolność.I dopadło mnie takie rozszczepienie.Ostatnio motyw,byłam w parku.Wokół mnie tysiące ludzi i uderzyła we mnie taka fala ogłupienia.Znajdowałam się miejscowo na "pustyni"wyobrażeń.Ale mnie to cholernie denerwuje.W mojej głowie ukształtowałam sobie teatr.Sztuka.To jaka będzie zależy od ustosunkowań innych.Widziałam Śmierć ostatnio.Znowu.Ona.Ona lubi być przy mnie.Jest cierpliwa.Ale czy zawarłam z nią pakt? Bóg jest temu przeciwny.
Wariuję.Z każdym dniem coraz to bardziej.Nie odnajduję się w tym bałaganie myśli,złudzeń.W rzeczywistości.Ale...Co jest rzeczywistością??Mój szkielet niby życia podupada.Mam ochote potrzaskać siebie na malutkie kawałeczki lustrzane.Na każdym kawałku-mnie-będzie co innego.Wszędzie inne oblicze.Dużo fałszu i strachu.KŁAMSTWO.Ono mnie zabija! Tysiące szpileczek,setki tysięcy!!Ktoś podeptał moje lustereczka.Moją tożsamość.Boże powiedz mi...Kim ja tak naprawdę jestem? Kim jestem dla ludzi,kim dla Ciebie,kim dla samej siebie?
Otacza mnie szklana kula.Gonitwa w której diabeł wygrywa ze mną.Nie wiem co odpowiadać,jak dalej przeciwstawiać się złu?Moja ścieżka życia,pełna zawiłych spirali.Mój mózg się wyprał na codzienność.Nie żyję,bo umarłam rodząc się.
Gdyby ktoś wiedział,gdybym tylko mogła pokazać siebie prawdziwą...
Moje znaczenie wewnętrzne,moje słowa wpajane samej sobie-kłamstwo.W skorupie zawiłości,pełnej lęków,dziwnych psychoz,urojeń,odnajduję małe istnienie.To ja.Małe ziarenko prawdy,które żyje...Jeszcze żyje.Świat zewnętrzny zasłonił mnie jako odpowiedzialną jednostkę.Zakrył całą powierzchnię."Malutkie istnienie"potrzebuje światła.Potrzebuje tlenu,by oddychać,by żyć.Topię się w fantazjach,które są aż za bardzo rozbudowane.Ale właściwie...Nie.Przecież to nie moja wyobraźnia!To nie ona sprawia,że słyszczę,widzę,czuję inaczej.To nie ona sprawia,że boje się zamknąć oczy.To nie może być ona.Moja świadomość bycia w dwóch światach jednocześnie...Gdzie się podziała moja świadomość?Kim ja tak naprawdę jestem?Gdzie się znajduję?
Kłamstwo.Jak ohydne to słowo.Tak okropne,jednak,to nierozłączna cząstka mnie.Zakładam maski bojąc się ludzi.Boję się siebie.Boję się.Życie to sztuka,jednak ja nie umiem w niej odegrać żadnej pasującej roli.Tak więc czy jestem martwa?Tak.Umarłam rodząc się.Już w pierwszych chwilach.Nie powinno mnie być.Dziecko niechciane.
Jestem jak układanka.Zawsze brakuje mi jakiegoś kawałka,jakiejś części do całości.
Dziś jestem w swoim świecie.Na granicy przestrzeni.Dziś jestem niepoczytalna.
Szłam krokiem iluzjonisty,ścieżką prowadzącą mnie donikąd.Mijałam wiele zakrętów,spojrzenia ludzkie.Te spojrzenia przebijały mnie na wylot.Mam oczy.Oczy widzące wszystko i nic.Śmierć mnie nie wypuszcza.Trzyma mocno moją dłoń.Zawarłam z nią pakt w chwili urodzin.Chce zająć miejsce matki.Kaleczą mnie szkiełka w głowie.Szkiełka,które rozsypały się na drobne kawałeczki.Ktoś potrzaskał tę całość.Ktoś lubi patrzeć na moje cierpienie.Gdzie z wielką precyzją usycha mi dusza.ON.ON.ON.Szatan.
Moja niemoc zdziera ze mnie ostatnią nadzieję.Przewiduję,że niebawem nastąpi duży kryzys. Strach oplutł moje ciało,niczym sznur dla wisielca.Szukam słońca...szukam,szukam,przez cały czas...Tylko szukam,nie znajduję.
Patrzysz na mnie.Znasz dobrze ten wyraz twarzy.Szukasz.Błądzisz myślami,zastanawiasz się.Dziewczyno gdzie teraz jesteś? Nie wiesz.Widzisz tylko moją szklaną otoczkę.Nie umiesz tego poczuć,mimo chęci,starań.Wpatrujesz się w źrenice.Moje źrenice,które potrafią kłamać.Nie odgadujesz prawdziwego oblicza mojego ego.Myślisz,ja wiem,ja rozumiem,co czujesz.Nic nie wiesz.Zupełnie nic.Widzisz tylko kolejną maskę,którą założyłam.By się bronić?Nie,by nie uszła ze mnie ostatnia iskierka miłości do samej siebie.Może kiedyś komuś się uda.Może znajdę kogoś takiego jak ja.Duszącego się panicznym lękiem przed życiem,przed sobą,przed ludźmi i prawdziwą realnością.

Jeżeli ktokolwiek z Was będzie potrafił,to proszę o jakąkolwiek pomoc w sprawie zrozumienia tych uczuć.Ja cały czas próbuję odnaleźć siebie i moje jakieś tam znaczenie...Swoją całość i realność bytu.
Pozdrawiam gorąco.
"Poszłam daleko w głąb siebie, w straszliwy labirynt i oślepłam tam wewnątrz,
i już niczego nie uda mi się zobaczyć ponad to, co już zobaczyłam. I widziałam samotność,
smutek i wielki żal. I chwilę radości, która nie należała do mnie..."
Awatar użytkownika
Darius
moderator
moderator
Posty: 2331
Rejestracja: wt maja 16, 2006 11:19 am
Lokalizacja: 3miasto

Post autor: Darius »

Każde istnienie ma sens.
Tylko czasami trzeba CZASU aby zrozumieć jaki i gdzie on jest. Szukasz sensu istnienia więc go znajdziesz, tylko więcej cierpliwości.
Pozdrawiam
Kocham życie - ale czy życie kocha mnie???
Roman
zarejestrowany użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: wt wrz 12, 2006 9:12 pm

Post autor: Roman »

```````````Witam,
```````````Stosunkowo niedawno znalazłem się na tym forum. Nie jestem schizofrenikiem. Wierzę w Boga i wierzę w człowieka, w jego dobro, piękno, w sens jego istnienia. Niestety rzeczywistość stawia nas często wobec sytuacji, które trudno wyjaśnić, zrozumieć. Czasem staram się zatrzymać nad różnymi problemami, zgłębić je, przyjrzeć się im z różnych stron. Nie sądzę, abym potrafił wiele wyjaśnić w sprawach odnoszących się do schizofrenii. Tym nie mniej pragnąłbym podzielić się paroma swoimi spostrzeżeniami, przemyśleniami.
```````````Po dosyć wybiórczym przeczytaniu różnych wpisów, na wiele, różnych tematów postanowiłem umieścić mój post tutaj, w odpowiedzi na wezwanie Sztuki Istnienia. W moim rozważaniu odniosę się nie tylko do bieżącego wątku, ale również do wypowiedzi Sztuki Istnienia w jej wpisie rozpoczynającym temat „Szukanie siebie”.
```````````Tym, co najbardziej uderza czytając wpisy większości forumowiczów to fakt, iż wbrew treści ich postów wydaje się, iż są oni świadomi tego, kim są, jako podmioty piszące, wyrażające swoje przeżycia, doznania. Tak jakby w chwili pisania odnajdywali samych siebie. Jak zrozumiałem, problem polega na tym, iż na to rzeczywiste przeżywanie samego siebie nakładają się inne doznania, urojenia, których pochodzenia nie bardzo można zidentyfikować i które zarazem w jakiś sposób, lekko mówiąc, wprowadzają zamieszanie w życie i w samookreślanie się dotkniętych tym osób. Bardzo obrazowo przedstawiłaś to Sztuko Istnienia, opisując się jako „malutkie kawałeczki lustrzane”, na których każdym kawałku znajduje się inna cząsteczka samej Ciebie. Tym, co pragnąłbym zasugerować to to, iż mimo wszystko na każdym z tych kawałków znajduje się również pewna mała cząstka, która doskonale przedstawia całą Ciebie. Wydaje się, iż w jakiś sposób sama to przeczuwasz, pisząc niezwykle wymownie o „malutkim istnieniu”, o „małym ziarnku prawdy”, które w sobie odnajdujesz. Tak więc, gdzieś pod powłoką urojeń, samo okłamywania się istnieje przestrzeń gdzie jesteś sama sobą. I Ty ją postrzegasz. Spróbuj ją zatrzymać. I pamiętaj, życie nie jest grą, ani sztuka i nie masz żadnej roli do odegrania. Tym, do czego jesteś zaproszona to przeżywanie swojego własnego życia, do bycia sobą, choćby tą małą, ale przecież własną i realną cząsteczką istnienia.
```````````Domyślam się, iż poważnym problem jest fakt, iż określenie bycia „małą cząsteczką istnienia”, choć w swojej zwięzłości może wyrażać całą, prawdziwą Ciebie, to jednak nie wyraża całości doznań, jakich jesteś podmiotem. Tutaj, wydaje mi się być dosyć ważnym nabranie, na ile to możliwe, dystansu do tego, co przeżywasz. Wszyscy musimy podchodzić z pewnym dystansem do tego, co dzieje się w naszym życiu. Jak wynika z Twojej wypowiedzi, jak i z wypowiedzi innych forumowiczów, Wy również potraficie spojrzeć z dystansem na własne życie. Może nie zawsze potraficie ocenić, co jest rzeczywiste a co nie z tego, co doznajecie, ale w tym wszystkim gdzieś odnajdujecie jakiś stały punkt, jakiś szkielet własnej osobowości, który pozwala Wam wyrażać się na tym forum w sposób uporządkowany, powiedziałbym wolny, chociaż chwilowo. Sądzę, iż każde z Was może być zdolne do określenia, do opisania siebie samego jako „jedno”, realnie przeżywające swoją tożsamość, ale zarazem przeżywające rozdwojenie, odnajdujące się w dwóch rzeczywistościach, jednej realnej, drugiej urojonej. Dystans pozwala na rozróżnienie tych rzeczywistość. Być może w niektórych stanach, w których się odnajdujecie, nie jesteście zdolni dokonać tego rozróżnienia, ale są i stany, w których jest ono chyba bardzo wyraźne. Problem zapewne wiąże się z intensywnością i długością trwania poszczególnych stanów. Życzę każdemu jednemu z Was, aby na ile to możliwe, miał siłę trwania w stanie realnym, w świadomości tego kim naprawdę jest, a co za tym idzie trwania w woli bycia tym kim się odnajdujecie kiedy czujecie, że jesteście sobą.
```````````Pragnąłbym napisać również parę słów na temat wiary, Boga, szatana. Jak już wspomniałem jestem osobą wierzącą, powiedziałbym głęboko przeżywającą swoją wiarę. I właśnie to głębokie przeżywanie mojej wiary pozwala mi na trudne, ale konieczne rozdzielenie duchowości od psychologii. Niestety w naszym świecie te dwa wymiary życia, duchowy i psychiczny, bardzo się zazębiają i to nie tylko w życiu ludzi z problemami psychicznymi, ale w życiu każdego jednego człowieka określającego się jako wierzący, a może również i w życiu tych, którzy uważają się za niewierzących. Nie chcę się na ten temat rozwlekać. Pragnę jedynie napisać, iż zgadzam się ze Zbyszkiem, iż większość doznań obecności szatana to są urojenia. On napisał, że wszystkie one są urojeniami, gdyż nie wierzy w istnienie szatana. Jako osoba wierząca, aż tak daleko nie chciałbym się posunąć, choć wierzę, iż realność obecności szatana w życiu poszczególnych osób jest absolutnie marginalna, a wypowiedź Zbyszka jest dla mnie autorytatywna ze względu na jego znajomość problemów związanych ze schizofrenią. Droga Sztuko Istnienia, walka jaka się rozgrywa wewnątrz Ciebie nie jest za pewne walką między realnym Chrystusem i realnym szatanem, ale między Twoim postrzeganiem, przeżywaniem tych dwóch realnych osób. Wobec pierwszej z nich odczuwasz przywiązanie, miłość, wobec drugiej strach i wstręt. Te dwie kategorie uczuć, emocji mieszają się w Tobie, a może nawet przybierają postać realnych sił, co sprawia, iż czujesz się wyeliminowana z walki. Prawda jest taka, że nie jesteś wyeliminowana. Tym co walczy w Tobie nie są jakieś siły istniejące własnym istnieniem, ale Twoje uczucia, doznania, a może nawet urojenia. Ty musisz po prostu wybrać, albo raczej wybierać. I tu pojawia się problem. Intensywność walki i wielość wyborów, do których możesz czuć się zobowiązana mogą Cię przerastać. Ale pamiętaj to nie jest problem z zakresu duchowości, ale z zakresu psychologii i wszyscy się z nim musimy mierzyć w takiej czy innej formie. Na poparcie słuszności tego o czym piszę niech posłuży fakt, iż w swoim opisie zdajesz się nadawać rysy osobowe śmierci, a przecież śmierć nie jest czymś konkretnie, osobowo istniejącym. Wygląda na to, iż Twoje przeżywanie śmierci, Chrystusa i szatana ma tą samą naturę, uosabiania sił, emocji walczących wewnątrz Ciebie. Jeśli chciałabyś stwierdzić, iż Twój opis śmierci miał wymiar metaforyczny, nie dosłowny to powinnaś przyjąć, że natura Twojego jej przeżywania jest podobna do tego jak przeżywasz Chrystusa i szatana i dlatego również ich realnej obecności w Twoich doznaniach nie powinnaś brać dosłownie.
```````````Na koniec pragnę napisać, iż nie uważam, abym wiedział wszystko o Tobie, Sztuko Istnienia, czy o kimkolwiek innym. Na pewno wiem bardzo mało, a moje rozważania oparłem na wiadomościach, których dostarczyło mi to forum, jak i na moich osobistych przemyśleniach i doświadczeniach odnoszących się do istoty człowieka. Wszyscy jesteśmy ludźmi i wiele nas łączy. Niestety jedną z takich wspólnych naszych cech jest lęk przed prawdą. Być może u osób ze schizofrenią ten lęk przyjmuje jeszcze bardziej swoistą i intensywną formę. Jak zrozumiałem problem nie tylko polega na zaakceptowaniu faktu, iż jest się chorym na schizofrenie, ale również na uwierzeniu, iż nie wszystko co osoba ze schizofrenią postrzega jest realne. Poczucie realności doznawanych urojeń, głosowych czy wizualnych, może być większe lub mniejsze, co sprawia, iż łatwiej lub trudniej jest je rozróżnić i przyjąć jako nierealne. Oddzielnym problemem wydaje mi się to, iż osoby ze schizofrenią tak bardzo mogą bać się prawdy o sobie i o swoich doznaniach, tak bardzo mogą obawiać się, że ktoś mógłby poznać najskrytsze tajniki ich osobowości, iż przedstawianie im prawdy, przedstawianie rzeczywistości może prowadzić u nich do jeszcze głębszego samo okłamywania się, a nawet do urojeń typu „nie słuchaj tego, oni chcą Cię zniszczyć”. I tu ponownie osoba wchodzi na pole walki, w której sama jakoś się nie odnajduje. Nie jest to już walka między dobrem a złem, ale między prawdą a iluzją, między „ja” i czymś co jest we mnie, a co się przeciwstawia mojemu „ja”. Takie walki przeżywa każdy człowiek, u osób ze schizofrenią mają one inną formę, inną intensywność i są przez nich inaczej postrzegane. Dlatego takie osoby potrzebują lekarza, potrzebują kogoś z zewnątrz, kto pomoże odkryć im prawdę o nich samych.
```````````Pragnę wyrazić moje uznanie dla wszystkich forumowiczów i życzenia pomyślności na drodze życiowej.
```````````Pozdrawiam serdecznie wszystkich
```````````Roman
ODPOWIEDZ

Wróć do „wrażliwość, twórczość”