Leki wcale nie pomagają,a mogą bardzo szkodzić
Moderator: moderatorzy
- Walet Pikowy
- zaufany użytkownik
- Posty: 12348
- Rejestracja: wt kwie 12, 2011 2:37 am
- płeć: mężczyzna
Re: Leki wcale nie pomagają,a mogą bardzo szkodzić
Sama absolutnie nie jestem entuzjastką leków. Jednak fakt jest faktem, że przychodzące nocą silne stany lękowe związane z urojeniami ustały u mnie dopiero wtedy, kiedy zaczęłam brać skuteczny lek w szpitalu. Wcześniej budziłam się niemal co noc ze stanami lękowymi i sama nawet potem nie pamiętałam, co mówiłam i dlaczego tak się bałam. To, co mówiły mi głosy, także było nieraz w najwyższym stopniu przerażające.
Innej nocy zdarzyły mi się z kolei urojenia wprawiające mnie w taką euforię, że bałam się, że dostanę ataku serca, i domagałam się jakiegoś silnego środka uspokajającego. Nie wiem, czy tego rodzaju stany minęłyby u mnie zupełnie bez leków. U takich osób jak ja leki są chyba potrzebne, przynajmniej krótkookresowo.
Re: Leki wcale nie pomagają,a mogą bardzo szkodzić
Dla mnie osobiście sytuacja jest prosta. Zażywam optymalną dawkę leku i w rezultacie dobrze sypiam i satysfakcjonująco (jak na moje potrzeby) funkcjonuję!
Jeśli dawkę obniżam to po krótkim okresie pewnego polepszenia samopoczucia następuje ewidentne pogorszenie, brak snu i poczucie rozbicia. W tym momencie wolę wrócić do dawki optymalnej leku niż czekać na psychozę męcząc się przy tym coraz bardziej.
Jeśli dawka leku jest zbyt wysoka to po prostu sypiam po 15-16 godzin na dobę i w rezultacie czas mojego życia ulatnia się bez śladu.
A co do treści podlinkowanego artykułu to schizofrenia nie jest darem, ale wielu chorym bardzo trudno w to uwierzyć. Trudno w to uwierzyć, bo dużo milej jest być "świętym" czy "wybranym" czy "mistykiem" niż "chorym psychicznie", który przede wszystkim wymaga skutecznego leczenia.
Jeśli dawkę obniżam to po krótkim okresie pewnego polepszenia samopoczucia następuje ewidentne pogorszenie, brak snu i poczucie rozbicia. W tym momencie wolę wrócić do dawki optymalnej leku niż czekać na psychozę męcząc się przy tym coraz bardziej.
Jeśli dawka leku jest zbyt wysoka to po prostu sypiam po 15-16 godzin na dobę i w rezultacie czas mojego życia ulatnia się bez śladu.
A co do treści podlinkowanego artykułu to schizofrenia nie jest darem, ale wielu chorym bardzo trudno w to uwierzyć. Trudno w to uwierzyć, bo dużo milej jest być "świętym" czy "wybranym" czy "mistykiem" niż "chorym psychicznie", który przede wszystkim wymaga skutecznego leczenia.
Re: Leki wcale nie pomagają,a mogą bardzo szkodzić
Zgadzam się z Tobą, ale przyznam, że niezbyt mi się podoba określenie "chory psychicznie". Sama nie uważam się w żadnej mierze za osobę "chorą psychicznie", to moim zdaniem brzmi fatalnie i narzuca pewną tożsamość, którą osobiście odrzucam: tak jakby to, że słyszałam głosy i miałam urojenia, definiowało to, kim jestem. Np. w Wielkiej Brytanii mają ładne określenie "with mental health problems/issues", czyli po prostu z problemami z zakresu zdrowia psychicznego. Warto byłoby pomyśleć nad jakimś polskim określeniem, które byłoby dla wszystkich do zaakceptowania. Może "osoby z zaburzeniami psychicznymi" ?hvp2 pisze: A co do treści podlinkowanego artykułu to schizofrenia nie jest darem, ale wielu chorym bardzo trudno w to uwierzyć. Trudno w to uwierzyć, bo dużo milej jest być "świętym" czy "wybranym" czy "mistykiem" niż "chorym psychicznie", który przede wszystkim wymaga skutecznego leczenia.
Re: Leki wcale nie pomagają,a mogą bardzo szkodzić
Sam też nie uważam się za osobę "chorą psychicznie", ale za kogoś, kto po prostu "tak ma", że musi brać określone leki i co jakiś czas pojawiać się w psychiatrycznej poradni.
Zwrotu "chory psychicznie" użyłem jako szczególnie niemiłego w zestawieniu z nobilitującymi określeniami użytymi wcześniej, które jednak we współczesnym świecie nie mają racji bytu.
W rozmaitych środowiskach toczyła się jakiś czas temu dyskusja jak nazywać te osoby, które muszą leczyć się u psychiatrów z powodu psychoz. Odmieniano rozmaitych "użytkowników", "dotkniętych" itp, aby w końcu pozostać przy akurat dość dziwnie pasującym słowie "beneficjenci".
Zwrotu "chory psychicznie" użyłem jako szczególnie niemiłego w zestawieniu z nobilitującymi określeniami użytymi wcześniej, które jednak we współczesnym świecie nie mają racji bytu.
W rozmaitych środowiskach toczyła się jakiś czas temu dyskusja jak nazywać te osoby, które muszą leczyć się u psychiatrów z powodu psychoz. Odmieniano rozmaitych "użytkowników", "dotkniętych" itp, aby w końcu pozostać przy akurat dość dziwnie pasującym słowie "beneficjenci".
Re: Leki wcale nie pomagają,a mogą bardzo szkodzić
Tak to właśnie wygląda, dawkowanie leku...hvp2 pisze:Jeśli dawkę obniżam to po krótkim okresie pewnego polepszenia samopoczucia następuje ewidentne pogorszenie, brak snu i poczucie rozbicia. W tym momencie wolę wrócić do dawki optymalnej leku niż czekać na psychozę męcząc się przy tym coraz bardziej.
Trzeba samemu wyczuć optymalne dla siebie rozwiązanie, bo sam lekarz tego nie wie. Inaczej mówiąc trzeba dla siebie samego być dobrym lekarzem

- Walet Pikowy
- zaufany użytkownik
- Posty: 12348
- Rejestracja: wt kwie 12, 2011 2:37 am
- płeć: mężczyzna
Re: Leki wcale nie pomagają,a mogą bardzo szkodzić
Sprostuje swój post.Pomyliłem link,który miałem wrzucić.Zapomniałem,że istnieje antypsychiatria więc nie będę szerzył tego.Można ten post usunąć?
Re: Leki wcale nie pomagają,a mogą bardzo szkodzić
Jak usuniesz post/zmodyfikujesz pierwszy post w wątku, to kolejne wypowiedzi stracą sens. Może po prostu podaj poniżej ten właściwy link??
- Walet Pikowy
- zaufany użytkownik
- Posty: 12348
- Rejestracja: wt kwie 12, 2011 2:37 am
- płeć: mężczyzna
Re: Leki wcale nie pomagają,a mogą bardzo szkodzić
Mam pytanie: a czy próbowałeś wyjść z leków, do czego zachęca Whitaker na swojej stronie "Mad in America" ? Bo taki wniosek wynikałby z zalinkowanego artykułu.
- Walet Pikowy
- zaufany użytkownik
- Posty: 12348
- Rejestracja: wt kwie 12, 2011 2:37 am
- płeć: mężczyzna
Re: Leki wcale nie pomagają,a mogą bardzo szkodzić
Próbowałem nieskutecznie. A co do twojego wcześniejszego postu,to fajnie,że jakiś lek Ci pomógł.Wtedy leczenie ma jakiś sens.
Re: Leki wcale nie pomagają,a mogą bardzo szkodzić
Lek mi pomógł w czasie epizodu psychotycznego, ale to nie znaczy, że nie mam ogromnych wątpliwości co do idei zażywania leków całymi latami. Czytałam bardzo ciekawy artykuł Marcii Angell i to, co mnie najbardziej zaniepokoiło, to wzmianka o zaniku kory mózgowej pod wpływem neuroleptyków. Już wcześniej zetknęłam się z takimi doniesieniami. Myślę, że leki powinno się przyjmować jak najkrócej i w jak najmniejszej dawce. Ja na leku nie czuję się w pełni sobą, moje emocje są jakby przytępione, i nie ma to nic wspólnego z objawami negatywnymi, bo poza tym jestem nadal osobą bardzo pogodną, a wręcz wesołą, i wiele rzeczy w życiu nadal sprawia mi przyjemność. Epizod psychotyczny miałam w sierpniu tego roku.Tup pisze:Próbowałem nieskutecznie. A co do twojego wcześniejszego postu,to fajnie,że jakiś lek Ci pomógł.Wtedy leczenie ma jakiś sens.
Re: Leki wcale nie pomagają,a mogą bardzo szkodzić
Niestety u większości osób, które sobie odstawiły leki przeciwpsychotyczne dochodzi do nawrotu. A jak trafi się kolejny nawrót to często burzy on to, co sobie człowiek zdążył zbudować, np. nowe relacje międzyludzkie.Joanna_S pisze:Lek mi pomógł w czasie epizodu psychotycznego, ale to nie znaczy, że nie mam ogromnych wątpliwości co do idei zażywania leków całymi latami.
Tylko że większość osób zażywających neuroleptyki prowadzi bierny tryb życia, więc w rezultacie trudno rozgraniczyć, czy zaniki kory mózgowej są akurat od neuroleptyków, czy też są powiązane z biernym trybem życia, a więc brakiem dostatecznej stymulacji mózgu bodźcami.Czytałam bardzo ciekawy artykuł Marcii Angell i to, co mnie najbardziej zaniepokoiło, to wzmianka o zaniku kory mózgowej pod wpływem neuroleptyków. Już wcześniej zetknęłam się z takimi doniesieniami
W szczególności mogę się zgodzić z "w jak najmniejszej dawce", choć z całą pewnością musi to być dawka skuteczna.Myślę, że leki powinno się przyjmować jak najkrócej i w jak najmniejszej dawce.
Masz bardzo krótki staż chorowania, bo zaledwie jeden kwartał. Ja myślę, że trochę masz za wysokie wymagania, zamiast cieszyć się z tego np., że wiele rzeczy w życiu nadal sprawia Ci przyjemność. Duża część osób chorującym ma z tym zdecydowanie gorzej (anhedonia!).Ja na leku nie czuję się w pełni sobą, moje emocje są jakby przytępione, i nie ma to nic wspólnego z objawami negatywnymi, bo poza tym jestem nadal osobą bardzo pogodną, a wręcz wesołą, i wiele rzeczy w życiu nadal sprawia mi przyjemność. Epizod psychotyczny miałam w sierpniu tego roku.
Re: Leki wcale nie pomagają,a mogą bardzo szkodzić
Do nawrotu może zresztą dojść także u osób, które biorą leki antypsychotyczne. Według badań Leuchta i in. (http://www.thelancet.com/journals/lance ... 9/fulltext) leki antypsychotyczne zmniejszają ryzyko nawrotu w ciągu 7-12 miesięcy z 64 do 27 procent, nie do zera. Poza tym wizja życia na lekach całymi latami nie każdemu odpowiada. One wpływają między innymi na seksualność, co może utrudniać właśnie budowanie relacji międzyludzkich.hvp2 pisze: Niestety u większości osób, które sobie odstawiły leki przeciwpsychotyczne dochodzi do nawrotu.
W artykule ani w wypowiedzi dr Nancy C. Andreasen, do której artykuł nawiązuje (http://www.nytimes.com/2008/09/16/healt ... 6conv.html) mówi się o zażywających neuroleptyki w ogóle, a nie tylko o prowadzących bierny tryb życia. I to się właśnie łączy z niedostatkiem stymulacji mózgu. Oto, co mówi dr Andreasen:Tylko że większość osób zażywających neuroleptyki prowadzi bierny tryb życia, więc w rezultacie trudno rozgraniczyć, czy zaniki kory mózgowej są akurat od neuroleptyków, czy też są powiązane z biernym trybem życia, a więc brakiem dostatecznej stymulacji mózgu bodźcami.
"One [neuroleptyki blokują aktywność zwojów nerwowych podstawy mózgu (basal ganglia). Kora przedczołowa nie jest wystarczająco stymulowana i zanika pod wpływem leków. To ogranicza objawy psychotyczne. Powoduje to również powolną atrofię kory przedczołowej."
I wcześniej: "Odkryliśmy, że ludzie ze schizofrenią tracą tkankę mózgową w szybszym tempie niż zdrowi ludzie w porównywalnym wieku. Niektórzy tracą nawet 1 procent rocznie. (...) Odkryliśmy też, że im więcej zażywa się leków, tym więcej traci się tkanki mózgowej."
Andreasen bada schizofreników od 1989 roku; w 2008 roku badaniami objętych było od 1989 roku 305 osób.
Re: Leki wcale nie pomagają,a mogą bardzo szkodzić
Myślę, że nie mam za wysokich wymagań - po prostu chcę się cieszyć w pełni życiem, zachować własną osobowość i nie być "zalekowaną" przez szereg lat. Wiem, że mam szczęście, bo nie mam żadnych objawów depresyjnych, a i objawy pozytywne dość krótko u mnie występowały.Masz bardzo krótki staż chorowania, bo zaledwie jeden kwartał. Ja myślę, że trochę masz za wysokie wymagania, zamiast cieszyć się z tego np., że wiele rzeczy w życiu nadal sprawia Ci przyjemność. Duża część osób chorującym ma z tym zdecydowanie gorzej (anhedonia!).
Re: Leki wcale nie pomagają,a mogą bardzo szkodzić
Określenie "zalekowany" nie odnosi się do każdego chorego, który zażywa leki, a jedynie do tych, którzy zażywają ich duże dawki. Osobiście biorę leki od lat, na pewno nie jestem ich fanem, ale też z całą pewnością nie użyłbym wobec siebie słowa "zalekowany". W przeszłości tak jednak kilkakrotnie bywało.Joanna_S pisze: Myślę, że nie mam za wysokich wymagań - po prostu chcę się cieszyć w pełni życiem, zachować własną osobowość i nie być "zalekowaną" przez szereg lat.
Bez sensu w imię dość umownej "pełni życia" rezygnować z leków, doprowadzać u siebie do nawrotu, a w rezultacie pogarszać rozpoznanie i rokowanie.
- Walet Pikowy
- zaufany użytkownik
- Posty: 12348
- Rejestracja: wt kwie 12, 2011 2:37 am
- płeć: mężczyzna
Re: Leki wcale nie pomagają,a mogą bardzo szkodzić
Lek mi pomógł w czasie epizodu psychotycznego, ale to nie znaczy, że nie mam ogromnych wątpliwości co do idei zażywania leków całymi latami.
Ja bym się postarał o dobrego lekarza.Dużo daje dobry fachowiec.Nie wszyscy są nimi niestety.Nie martw się,że będziesz brała długo te leki.Masz szanse to wyleczyć i mieć spokój przez resztę życia.
Czytałam bardzo ciekawy artykuł Marcii Angell i to, co mnie najbardziej zaniepokoiło, to wzmianka o zaniku kory mózgowej pod wpływem neuroleptyków. Już wcześniej zetknęłam się z takimi doniesieniami. Myślę, że leki powinno się przyjmować jak najkrócej i w jak najmniejszej dawce.
Jak się bierze duże dawki,to dochodzi do częstych nawrotów.Wtedy jest się bez szans na stabilizacje i remisje.Mózg jednak trzeba rozwijać,bo nawet u zdrowej osoby może prowadzić do wtórnego analfabetyzmu nie ćwiczony.Leki też swoje robią i pogłębiają niektóre rzeczy,to nawet nie wina całkowita bierności.
Ja bym się postarał o dobrego lekarza.Dużo daje dobry fachowiec.Nie wszyscy są nimi niestety.Nie martw się,że będziesz brała długo te leki.Masz szanse to wyleczyć i mieć spokój przez resztę życia.
Czytałam bardzo ciekawy artykuł Marcii Angell i to, co mnie najbardziej zaniepokoiło, to wzmianka o zaniku kory mózgowej pod wpływem neuroleptyków. Już wcześniej zetknęłam się z takimi doniesieniami. Myślę, że leki powinno się przyjmować jak najkrócej i w jak najmniejszej dawce.
Jak się bierze duże dawki,to dochodzi do częstych nawrotów.Wtedy jest się bez szans na stabilizacje i remisje.Mózg jednak trzeba rozwijać,bo nawet u zdrowej osoby może prowadzić do wtórnego analfabetyzmu nie ćwiczony.Leki też swoje robią i pogłębiają niektóre rzeczy,to nawet nie wina całkowita bierności.
- PIĘKNO ZDROWIA
- zaufany użytkownik
- Posty: 1986
- Rejestracja: sob wrz 10, 2005 7:56 pm
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Polska
Re: Leki wcale nie pomagają,a mogą bardzo szkodzić
"Leki wcale nie pomagają,a mogą bardzo szkodzić"
Pomagają, zwalczają objawy i pomagają normalnie żyć. Ale niestety nie jest tak, że człowiek je weźmie i bedzie już zdrowy. Będzie w miare zdrowy jak będzie je przyjmował .... Taka jest prawda, chociaż ja zawsze byłem za psychologicznym rozwiązaniem tego problemu,.... ale każdy wie jak jest - bez leków sie nie wytrzyma długo.
Pomagają, zwalczają objawy i pomagają normalnie żyć. Ale niestety nie jest tak, że człowiek je weźmie i bedzie już zdrowy. Będzie w miare zdrowy jak będzie je przyjmował .... Taka jest prawda, chociaż ja zawsze byłem za psychologicznym rozwiązaniem tego problemu,.... ale każdy wie jak jest - bez leków sie nie wytrzyma długo.
Re: Leki wcale nie pomagają,a mogą bardzo szkodzić
Zgadzam się z Mniszkiem. Leki bardzo pomagają w zwalczaniu objawów pozytywnych, ale będę to powtarzał, mogą wywołać coś bardzo podobnego do objawów negatywnych.
Re: Leki wcale nie pomagają,a mogą bardzo szkodzić
Są tacy, którzy "wytrzymują" bez leków już od wielu lat ... Można być zdrowym (=wolnym od objawów pozytywnych i negatywnych), nie biorąc leków. Psychologiczne rozwiązanie problemu jest jak najbardziej możliwe, a nawet (moim zdaniem) konieczne. Objawy pozytywne mogą się utrzymywać mimo farmakoterapii (podobno dzieje się tak w wielu przypadkach). Sama leków nie biorę i nie mam też żadnych objawów. Zamierzam "wytrzymać" bez leków i uważam, że to możliwe, zwłaszcza że nie jestem pierwszą, która tego próbuje.Mniszek pisze:Ale niestety nie jest tak, że człowiek je weźmie i bedzie już zdrowy. Będzie w miare zdrowy jak będzie je przyjmował .... Taka jest prawda, chociaż ja zawsze byłem za psychologicznym rozwiązaniem tego problemu,.... ale każdy wie jak jest - bez leków sie nie wytrzyma długo.