Czy udało Wam się wrócić do życia?
Moderator: moderatorzy
Re: Czy udało Wam się wrócić do życia?
Shekspir, jeśli chodzi o zawód nauczyciela, możesz podać link? W "karcie nauczyciela" nie ma ani słowa o chorobie psychicznej i jestem ciekaw, na jaki konkretnie dokument się powołujesz.
Re: Czy udało Wam się wrócić do życia?
W karcie nauczyciela tego nie znajdziesz, tu trzeba opszukać głębiej w przepisach bardziej szczegółowych.
Re: Czy udało Wam się wrócić do życia?
Dlatego chciałem się dowiedzieć, gdzie to przeczytałaś.
Re: Czy udało Wam się wrócić do życia?
a co Bardo też jesteś uczącym nauczycielem chorym na schizofrenię?
Re: Czy udało Wam się wrócić do życia?
Nie shekspir, nie jestem. Ale jakie to ma znaczenie w tej dyskusji? Unikasz odpowiedzi.
- marcelinka
- zaufany użytkownik
- Posty: 7964
- Rejestracja: czw sty 25, 2007 7:24 pm
- Kontakt:
Re: Czy udało Wam się wrócić do życia?
No właśnie shekspir unikasz odpowiedzi. I wszystkim zatruwasz życie taka jest prawda. Przestań się w końcu czepiać przede wszystkim moi.
Każdy zachód jest zapowiedzią poranka, Uśmiechaj się codziennie bo warto, niezależnie od pory dnia 

Re: Czy udało Wam się wrócić do życia?
Nie unikam odpowiedzi. Osoby odpowiedzialne wykonujace zawód nauczyciela zobowiazane są posiaść elementarne umiejętności poruszania sie w przepisach prawnych dotyczących wykonywania zawodu nauczyciela. Jak opwiedziałam wcześniej ja nikogo nie mam zamiaru wyręczać i podawać na tacy gotowego przepisu. Osoby bardzo zainteresowane tym przepisem jak go w koncu znajdą to bardzo się zdziwią że miałam rację. Tylko czy mają odwagę poszukać? Kształcenie innych osób to bardzo odpowiedzialana funkcja. Ponieważ w relacji nauczyciel - uczeń dotyka si e materii delikatnej jaką jest bezpośredni kontakt oraz autentyczny wpływ na osobowość wychowanka oraz ksztaltuje się jego światopogląd. Dlatego niezbędne, podkreślam NIEZBĘDNE jest zdrowie psychiczne w zawodzie nauczyciela a ujmę to dokładnie i dosłownie jak prawo to określa cytuję za źródłem którym się posługuję,, brak choroby psychicznej'' Osoba chora psychicznie ABSOLUTNIE nie może uczyć innych. Jest to zagwarantowane prawnie, że czynny nauczyciel MUSI (bez najmniejszych podejrzeń co do tego faktu) musi być osobą ZDROWĄ PSYCHICZNIE.
Szukajcie przepisu, zdziwicie się niesamowicie jak przeczytacie to na własne oczy. Odnalezienie czegoś istotnego , bo niewątpliwie ten temat jest ważny da wam spokój i rozwieje wszelkie wątpliwości.
Szukajcie przepisu, zdziwicie się niesamowicie jak przeczytacie to na własne oczy. Odnalezienie czegoś istotnego , bo niewątpliwie ten temat jest ważny da wam spokój i rozwieje wszelkie wątpliwości.
Re: Czy udało Wam się wrócić do życia?
ja uwazam że nie ma tu o czym dyskutować,moi powiedziała że co dwa lata bada się u lekarza medycyny pracy i on ją dopuszcza do wykonywania zawodu,to jest najwazniejsze,opinia lekarza,także shekspir odpieprz się wreszcie od moi,bo twoja osoba nie wnosi nic dobrego na tym forum,lubujesz się w postawie że scchizofrenia to koniec,wyrok śmierci i najlepiej położyć się i czekać na powolną agonię tymczasem wielu ludzi chorych na tą chorobę ma się świetnie i robią więcej niż przeciętni ludzie
Re: Czy udało Wam się wrócić do życia?
No i co niekórzy pokazali swe prawdziwe oblicze. Nie jesteście jednak tak cukierkowo mili na jakich sie kreujecie. Super - jedną maskę już pokazaliscie. Kto jeszcze, sie dołączy do szanownego grona i na mnie naskoczy? Śmiało nie krępujcie się. Podpieram się przepisami,kótrych nie chce wam si e poszukać ale z góry je negujecie. Cóż , dalej tego nie będe komentować. Szkoda że odrzucacie coś czego nei chciało wam sie sprawdzić i naskakujecie na osobę , która w tym wypadku pisze popartą faktami prawdę. Tylko dlatego , że niektórym pękłaby mydlana bańka w której żyje? Czym mierzycie prawde? Tym że ktoś ma nick na ,,m '' a inny ma na ,,s'' i ten jest już be. Dajecie niepodważalne ,,prawo nieomylnosci moi, jakby była waszym guru'' . Kazdy się w koncu pomyli i s=własnie w tym fakcie moi drodzy moi się bardzo myli, być moze jest nieświadoma istniejącego przepisu, być może coś w drabince dopuszczania do zawodu na badaniach co 2 lata szwankuje. Być moze moi nei jest chospitalizowana tak długo ,zeby musiala przechodzić specjalistyczne badania przez lekarza medycyny pracy, kótre wyznacza ZUS przy przebywaniu na zwolnieniu lekarskim powyżej 30dni. Nie wiem nie znam dokładnie tego przypadku. Prawo jedoznacznie odnosi sie do kwestii choob psychicznych w oświacie. Coś jest w tym co pisze moi nie tak. Ktoś coś pominął przypadkowo lub celowo , lub z niewiedzy, roztargnienia lub prze niedopatrzenie. Nie ma ludzi nieomylnych, kAżdy jest omylny , nawet wasza wszechwiedząca moi. Czemu nie chcecie tego przyjąć do wiadomości, zę takie jest prawo, ja go nie ustalalam, ja je tylko znam i w swiadomy sposób nm się posługuję. Dlatego ze wypowiedzialam sie w tym watku, nie koniecznie w sposób dla co niektórych ,,wygodny'' zostałam cyt. ,,wypieprzona'' ? No to gratuluje obiektywizmu co niektórym osobom. Nie zamierzam rezygnować z udziału w forum, trudno bedziecie musieli mnie jakoś znosić dalej. Zawsze można nie czytać moich wypowiedzi. Jak tak bardzo kłuje was prawda. Jestem kontrowersyjną osobą na forum i zdaje sobie z tego doskonale sprawę. Ale czyż nie dodaje to odrobiny pikanterii w tym garze miodu jaki na siebie ciągle wylewacie? 
Re: Czy udało Wam się wrócić do życia?
Oj shekspir, Ty też nie jesteś nieomylna. Przecież o tym wiesz.
Zazdrościsz moi, tego że wykłada, czy co? Zżera Cię po prostu zawiść i zazdrość, że ktoś może się realizować w pracy i być szczęśliwym. Mierzi Cię to, prawda? Poza tym lubisz się sprzeczać. I dobrze, przynajmniej to forum nie jest ,,cukierkowe". Nikt nie mówi, żebyś odeszła z tego forum. Poza tym oprócz pieprzenia, że każdy skończy jako warzywo, podejmujesz też inne tematy.
Moi nie jest niczyim ,,nieomylnym guru" nieźle wymyśliłaś!
Nie żyję w żadnej mydlanej bańce, wiem jakim paskudnym i podstępnym choróbskiem jest schizofrenia. Wiem, że nie można wyleczyć tej choroby, można ją zaleczyć. Wiem, że przez co najmniej trzy lata mam brać psychotropy- mój lekarz by nie kłamał. Wiem też, że jeżeli od dziecka mam schizofrenię, to jest duże prawdopodobieństwo nawrotu. Może będę mieć nawroty co kilka lat- u mnie jeden epizod psychotyczny (nie leczony) od drugiego (leczonego) oddziela 9 lat. Boję się, że po odstawieniu leku, może mi go jednak odstawią, psychoza wróci po kilku latach. Chyba spytam mojego psychiatrę, co o tym sądzi. W każdym razie, raczej nie będzie wesoło. Na razie leki mam brać trzy lata. Co będzie później, nie wiem. I Ty też tego nie wiesz, więc nie wmawiaj mi, że leki będę brać całe życie- wprawdzie śladowe ilości, ale jednak.
Co było z Tobą na samym początku, jak zdiagnozowano u Ciebie schizofrenię? Czy leki wpierw brałaś trzy lata? Czy miałaś po tym nawrót?
Zazdrościsz moi, tego że wykłada, czy co? Zżera Cię po prostu zawiść i zazdrość, że ktoś może się realizować w pracy i być szczęśliwym. Mierzi Cię to, prawda? Poza tym lubisz się sprzeczać. I dobrze, przynajmniej to forum nie jest ,,cukierkowe". Nikt nie mówi, żebyś odeszła z tego forum. Poza tym oprócz pieprzenia, że każdy skończy jako warzywo, podejmujesz też inne tematy.
Moi nie jest niczyim ,,nieomylnym guru" nieźle wymyśliłaś!

Nie żyję w żadnej mydlanej bańce, wiem jakim paskudnym i podstępnym choróbskiem jest schizofrenia. Wiem, że nie można wyleczyć tej choroby, można ją zaleczyć. Wiem, że przez co najmniej trzy lata mam brać psychotropy- mój lekarz by nie kłamał. Wiem też, że jeżeli od dziecka mam schizofrenię, to jest duże prawdopodobieństwo nawrotu. Może będę mieć nawroty co kilka lat- u mnie jeden epizod psychotyczny (nie leczony) od drugiego (leczonego) oddziela 9 lat. Boję się, że po odstawieniu leku, może mi go jednak odstawią, psychoza wróci po kilku latach. Chyba spytam mojego psychiatrę, co o tym sądzi. W każdym razie, raczej nie będzie wesoło. Na razie leki mam brać trzy lata. Co będzie później, nie wiem. I Ty też tego nie wiesz, więc nie wmawiaj mi, że leki będę brać całe życie- wprawdzie śladowe ilości, ale jednak.
To, że jakiś lek komuś służy, nie znaczy że nie zaszkodzi innej osobie. 

Re: Czy udało Wam się wrócić do życia?
Och jak miło z twojej strony ze zauważyłąś że mam cokolwiek innego do powiedzenia, szkoda tylko ze takze w tych innych tematach na mnie naskakujesz. JEśli chodzi o pieprzenie jak to nazywasz , to nie wolno sie pieprzyć ksiądz zabronił , a tobie pozwala?
Jeśli naśmiewasz się z moich objawów chorobowych to tylko świadczy o tobie. Moze mi wyjasnisz co jest miłego w katatonii, o otępieniu , lekooporności i chorowaniu prze 25 lat- bo doprawdy tego pojąc nie mogę?
Co do moi. Absulutnie jej nie zazdroszczę bo nie mam czego. Nieznajomosci przepisów nie ma co zazdrościć. To raczej przerażające że ktoś moze kompletnie nie orietować sie w proawodastwie dot. jego zawodu. Szok ! I nawet nie pórbować się sie dowiedzieć to jest dopiero Konkretny Szok!
Twój lekarz by nie kłamał , przekonasz się za 3 lata czy odstawi Ci leki. Czas pokarze sama zobaczysz, za dużo jednak nie oczekuj bo mozesz się rozczarować. A to nie jest miłe uczucie. Trzymam kciuki obyś sie nie rozczarowała.

Co do moi. Absulutnie jej nie zazdroszczę bo nie mam czego. Nieznajomosci przepisów nie ma co zazdrościć. To raczej przerażające że ktoś moze kompletnie nie orietować sie w proawodastwie dot. jego zawodu. Szok ! I nawet nie pórbować się sie dowiedzieć to jest dopiero Konkretny Szok!
Twój lekarz by nie kłamał , przekonasz się za 3 lata czy odstawi Ci leki. Czas pokarze sama zobaczysz, za dużo jednak nie oczekuj bo mozesz się rozczarować. A to nie jest miłe uczucie. Trzymam kciuki obyś sie nie rozczarowała.
Re: Czy udało Wam się wrócić do życia?
shekspir, chyba masz problem z czytaniem ze zrozumieniem, albo nieopatrznie mnie zrozumiałaś. Nie naśmiewam się z Twoich objawów, po prostu mi Ciebie żal. Sama też jestem chora, nie śmieję się z Ciebie. Tylko Ci współczuję, lekooporności, katatonii, mutyzmu i zbyt negatywnego podejścia do życia.
Też mam schizofrenię, nigdy nie żartowałabym z tak poważnego tematu. Ani z osoby chorej
Też przecież jestem chora. Czy tego chcę, czy nie.
Też mam schizofrenię, nigdy nie żartowałabym z tak poważnego tematu. Ani z osoby chorej

To, że jakiś lek komuś służy, nie znaczy że nie zaszkodzi innej osobie. 

Re: Czy udało Wam się wrócić do życia?
Czytam ze zrozumieniem, nazwałaś to pieprzeniem o byciu warzywem. Bycie warzywem w ataku katatoni nie jest niczym miłym , wierz mi jeśli tego nei miałaś to nawet nie chcić tak miec przez chwilkę. To stan uwłaczajacy godności ludzkiej. Nie ma w tym nic śmiesznego i nei jest to pieprzenie o warzywach, to fakt jaki mnie dotyka i niestety poostepuje i si e nasila. Ok? wiec nie mów że pieprzę o byciu warzywem bo własnie w ten spośób nabijasz si e z moich objawów. Przeciez już niejednokrotnie pisałam na tym forum, że niepotrzebne jest mi współczucie ani litośc ani okazywany żal. Nie zmienia to faktu i mojego stanu ani nie poprawia samopoczucia , więc jest mi kompletnie niepotrzebne okazywania jakiegokolwiek zainteresowania , emocji itd w stosunku co do mojego przypadku. Może inni chcą czy lubia jak si e inni nad nimi lituja czy współczuja ja nie lubie i nie chce współczucia jest mi ono kompletnie niepotrzebne. Możesz zatem sobie darować.
Ostatnio zmieniony sob lis 14, 2009 1:09 am przez shekspir, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Czy udało Wam się wrócić do życia?
shekspir, może rzeczywiście trochę mnie poniosło, ale wiele razy mówiłaś, że inni też skończą jako warzywa. Nie pisałaś tylko o sobie. Współczuję Ci katatonii. Też ją miałam, przez krótki czas, gdy dawali mi haloperidol. Nic nie pamiętam z tego okresu, tak ze mną było źle.
To, że jakiś lek komuś służy, nie znaczy że nie zaszkodzi innej osobie. 

Re: Czy udało Wam się wrócić do życia?
Nie współczuj mi do jasnej ch.... ile razy mam powtarzać ? Czy to tak trudno zrozumieć?
Re: Czy udało Wam się wrócić do życia?
shekspir, nie mogę Ci nie współczuć, jesteś w ciężkiej sytuacji. Próbuję Cię zrozumieć. Jesteś tak kontrowersyjną osobą, że musisz wywoływać jakieś emocje. Przecież o to Ci min. chodzi. Poza tym najgorsza jest obojętność, prawda?
To, że jakiś lek komuś służy, nie znaczy że nie zaszkodzi innej osobie. 

Re: Czy udało Wam się wrócić do życia?
Możecie zlewać moje posty, mi to naprawde kompletnie obojętne. No to nei próbuj mnie zrozumieć, bo nie jesteś w stanie tego wszystkiego zrozumieć. O nic mi ni chodzi a najmniej o wzbudzanie czyjegokolwiek zainteresowania.
Re: Czy udało Wam się wrócić do życia?
Shekspir, gdyby nie chodziło Ci o zainteresowanie, to byś nie pisała na tym forum.
A wracając do tematu tego wątku, czy udało Ci się wrócić do życia? Chociaż w najmniejszym stopniu, mimo Twoich objawów negatywnych?
Mi raczej nie za bardzo. Wciąż mam objawy negatywne, ale w mniejszym stopniu, niż wcześniej.
A wracając do tematu tego wątku, czy udało Ci się wrócić do życia? Chociaż w najmniejszym stopniu, mimo Twoich objawów negatywnych?
Mi raczej nie za bardzo. Wciąż mam objawy negatywne, ale w mniejszym stopniu, niż wcześniej.
To, że jakiś lek komuś służy, nie znaczy że nie zaszkodzi innej osobie. 

Re: Czy udało Wam się wrócić do życia?
Mylisz sie , nie chce zainteresowania swoją osobą mam gdzieś wasze zainteresowanie, czy ktoś odpisze na moje posty czy nie. Dlaczego tu ciągle jestem ? Już wam tłumaczę - ponieważ mam schzofrenię i to z bardzo ciężkim przebiegiem a to jest właśnie forum dla osób ze schizofrenią. Jojo, mogę wcale się nie odzywać tylko skrycie czytać posty nie wypowiadając swoich myśli. Tylko taka wycofana postawa nastawiona tylko na ,,odbiór''' jeszcze bardziej pogłębia mój autyzm i katatonię oraz objawy otępienne. Zainteresowania moją, osobą ani waszych odpowiedzi mi nie potrzeba. Poprostu sobie pisze i tyle. Pisze na kompie , przynajmniej z boku wygląda to normalniej niż gdy siedzę przed lustrem i gadam sama do siebie. Pytasz mnie czy udało mi się wrócić do zycia? To ja zadam ci ownież pytanie? Czy ze swoimi zaburzeniami oprócz czystej schizofrenii , kiedykolwiek mogłam uczestniczyć w życiu? Jak myślisz Jojo?
Re: Czy udało Wam się wrócić do życia?
shekspir, myślę, że kiedyś udało Ci się wrócić do życia- miałaś wtedy mniejsze objawy negatywne. Zajmowałaś się wtedy wolontariatem- sama o tym pisałaś. Więc było wtedy z Tobą lepiej, mimo Twojej choroby i zaburzeń. Teraz niestety z Tobą jest gorzej, ale mam nadzieję, że kiedyś będziesz miała lepszy dzień. Mimo wszystko.
To, że jakiś lek komuś służy, nie znaczy że nie zaszkodzi innej osobie. 
