Odrobina nadziei
Moderator: moderatorzy
Regulamin forum
Uwaga: o pomoc w konkretnych sprawach, dla których odpowiednie działy istnieją w "Dyskusji Ogólnej" proszę pisać tam.Tutaj tylko w sprawie ogólnej pomocy w zorientowaniu się w tematyce, np. gdy ktoś szuka wstępnej pomocy, co począć z taką chorobą i jak nazwać i określić jej objawy
Uwaga: o pomoc w konkretnych sprawach, dla których odpowiednie działy istnieją w "Dyskusji Ogólnej" proszę pisać tam.Tutaj tylko w sprawie ogólnej pomocy w zorientowaniu się w tematyce, np. gdy ktoś szuka wstępnej pomocy, co począć z taką chorobą i jak nazwać i określić jej objawy
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Odrobina nadziei
Po pierwszym epizodzie miałam dwa-trzy lata przerwy. Odstawiłam leki. Choroba jednak powróciła. Mam nadzieję, Cezary, że tak nie będzie w Twoim przypadku, ale uważam, że sporo ryzykujesz.
Pozdrawiam.m.
Pozdrawiam.m.
Re: merytoryczne bezsensowanie o bezsensie w bezsensie
Tak btw - Od kiedy choruje twój chłopak, ze tak dość "głeboko zdążyłaś wejść w temat" znaczy że jesteś taka oczytana w "temacie"?m0rt pisze:Trolling. Minister zdrowia osobą wrażliwym, o słabej psychice zaleca, żeby tego nie czytali
Pieprzycie tak, że aż się miło czyta.
Genralizujecie, a przecież każdy przypadek, każda osoba, każda sytuacja, każda "schizofrenia"jest inna.![]()
[quote="ice queen"]Ja nie sugeruje, że każdy wyzdrowieje (itakdalej itakdalej itakdalej itympodne.) .
Najlepiej żyć w błogiej nieświadomości.Po co ci w świadomość, że przez chorobe jesteś skazany na alienacje, lekceważenie, wyszydzanie i wytkanie palacami..
Ja np. mam IQ poniżej przeciętnej i niby jak walczyć ze swoją tekturową szabelką z całym światem?
Pomijając "główny temat" wątku: jest nadzieja - świtełko w tunelu, tylko zazwyczaj jest to nadjeżdzająca lokomotywa.

Ale ja nie generalizuję, Czy ja coś powiedziałam w tym kierunku, że słuchajcie mnie a wyzdrowiejecie wszyscy? Przeczytaj proszę dokładnie wszystkie moje wypowiedzi na tym forum, w tym wątku. Jestem świadoma, że nie - ale kilkadziesiąt lat temu ludzie wierzyli, że tylko elektrowstrząsy pomagają, dziś że tylko leki a co będzie jutro za 10 lat nie wiem. Wiem, że dziś jest dużo więcej możliwości - spojrzenie wielu lekarzy również się zmieniło na bardziej "optymistyczne". Czy ktoś w ogóle czytał lub chociaż przejrzał te materiały, które wrzucam - czy tylko się opiera na tym co ja piszę - ja piszę na podstawie tego co znalazłam, wykopałam... Po prostu może ktoś chce z tego wyjść, w miarę normalnie żyć, albo ktoś z rodziny nie wie co robić... Wątek nazywa się "odrobina nadziei" a nie "metoda na wyzdrowienie" jeśli zauważyliście...
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Odrobina nadziei
Dla mnie nadzieją są leki nowej generacji, które nie zamulają mnie i pozwalają normalnie żyć. Wybacz, ale nie znasz realiów tej choroby, Ice Queen.
W dalszym ciągu nie wskazałaś, gdzie, w jakim wątku, miałam inne zdanie na temat schizofrenii. Jeśli coś się komuś zarzuca, to warto to podeprzeć czymś, jakimś dowodem.
Pozdrawiam.m.
W dalszym ciągu nie wskazałaś, gdzie, w jakim wątku, miałam inne zdanie na temat schizofrenii. Jeśli coś się komuś zarzuca, to warto to podeprzeć czymś, jakimś dowodem.
Pozdrawiam.m.
Re: Odrobina nadziei
Jeżeli teraz nie mając żadnych objawów brałbym leki, nic by to mi nie dało a efekty uboczne tylko by przeszkadzały.moi pisze:Po pierwszym epizodzie miałam dwa-trzy lata przerwy. Odstawiłam leki. Choroba jednak powróciła. Mam nadzieję, Cezary, że tak nie będzie w Twoim przypadku, ale uważam, że sporo ryzykujesz.
Pozdrawiam.m.
Tak samo jak antydepresant nie uszczęśliwi osoby, która tylko chciałaby sobie poprawić humor, a nie cierpi na depresję.
Re: Odrobina nadziei
do moi:
jasne, że nie znam, w końcu mój były chłopak choruje na to od 10 lat i mi przez prawie rok opowiadał jak to jest było , a od ponad 1,5 miesiąca przechodzi psychozę i tak się składa, że rozmawiam z nim CODZIENNIE. Ale nie mam o tym zielonego pojęcia- i "nie widzę" jego walki z chorobą walki o normalne życie. Masz rację, może go lepiej dobiję stwierdzeniem, co Ty i tak z tego nie wyjdziesz. Jest akurat w szpitalu, to po co ma z niego wychodzić
A jak już wcześniej wspomniałam, on ma nadzieję większą niż ja, bo ja na początku nic nie wiedziałam o tej chorobie..
Szkoda słów...
viewtopic.php?f=11&t=1865&p=52482&hilit=rosiek#p52482
jasne, że nie znam, w końcu mój były chłopak choruje na to od 10 lat i mi przez prawie rok opowiadał jak to jest było , a od ponad 1,5 miesiąca przechodzi psychozę i tak się składa, że rozmawiam z nim CODZIENNIE. Ale nie mam o tym zielonego pojęcia- i "nie widzę" jego walki z chorobą walki o normalne życie. Masz rację, może go lepiej dobiję stwierdzeniem, co Ty i tak z tego nie wyjdziesz. Jest akurat w szpitalu, to po co ma z niego wychodzić



A jak już wcześniej wspomniałam, on ma nadzieję większą niż ja, bo ja na początku nic nie wiedziałam o tej chorobie..
Szkoda słów...
viewtopic.php?f=11&t=1865&p=52482&hilit=rosiek#p52482
Re: Odrobina nadziei
Ice Queen, mnie już wszystko opada jak Ciebie czytam. Czy TY myślisz, że masz do czynienia z idiotami?!!!!!!!!!!!!!! To że są tu ludzie chorzy, nie znaczy, że są głupi. Każdy tu walczy o lepsze życie. W jednym z pierwszych postów napisałaś, że czytasz forum od kilku miesięcy. I jakoś nic nie wyczytałaś. Już mi słów brak. Wszystkim tu doradzamy i leki i terapię. Ale nie wszystkich na to stać. Często lekarze leczący w ramach nfz nie chcą przepisywać lepszych leków. Terapia jest dostępna co kilka tygodni na przykład na 30 minut. Ale Ty oczywiście wiesz wszystko lepiej.
Kochajcie tych, których chcecie kochać, żyjcie tak, jak chcecie żyć i nigdy nie pozwólcie by ktokolwiek przeszkodził wam w zmienianiu waszych marzeń w rzeczywistość.
Jared Leto, 13.04.2014.
Jared Leto, 13.04.2014.
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Odrobina nadziei
W wątku do którego podałaś link, piszę o książce Arnhild Lauveng i o tym, co ona sama mówi o sobie (nie o moich osobistych poglądach). To ważna i potrzeba książka. Chorując na schizofrenię nie uważam swojej sytuacji za beznadziejną, jednak godzę się na to, że będę brać leki do końca życia, bo jest to choroba nieuleczalna.
I wybacz, ale opowieści z drugiej ręki, nawet rozmowy z najbliższą osobą, chorej na schizofrenię, nie dadzą takiego wglądu w chorobę jak samodzielne przejście przez psychozę. Czego Ci nie życzę.
Pozdrawiam.m.
I wybacz, ale opowieści z drugiej ręki, nawet rozmowy z najbliższą osobą, chorej na schizofrenię, nie dadzą takiego wglądu w chorobę jak samodzielne przejście przez psychozę. Czego Ci nie życzę.
Pozdrawiam.m.
Re: Odrobina nadziei
Mei, przepraszam, nie chciałam byś to tak odebrałamei pisze:Ice Queen, mnie już wszystko opada jak Ciebie czytam. Czy TY myślisz, że masz do czynienia z idiotami?!!!!!!!!!!!!!! To że są tu ludzie chorzy, nie znaczy, że są głupi. Każdy tu walczy o lepsze życie. W jednym z pierwszych postów napisałaś, że czytasz forum od kilku miesięcy. I jakoś nic nie wyczytałaś. Już mi słów brak. Wszystkim tu doradzamy i leki i terapię. Ale nie wszystkich na to stać. Często lekarze leczący w ramach nfz nie chcą przepisywać lepszych leków. Terapia jest dostępna co kilka tygodni na przykład na 30 minut. Ale Ty oczywiście wiesz wszystko lepiej.

Po prostu wątek został zbyt osobiście skierowany między rozmową mną a Moi.
Zobacz co Moi pisze, że leki i tylko leki, ja tylko wyraziłam swoje zdanie, że leki to za mało. Dałam wiele przykładów (choć nie wiem czy ktoś tam zajrzał w ogóle - czy tylko ocenia mnie jako - jest nowa i się wymądrza). Nie chcę się wymądrzać nie mam prawa- chciałam by ten wątek był taką bazą danych możliwości, opcji, optymistycznych świadectw - nie poszło. Zdaję sobie sprawę z tego co się dzieje w służbie zdrowia itp, że każdy pacjent powinien być traktowany indywidualnie, a niestety nie jest. W tym wątku wplotłam także mój problem - mój były chłopak nie chodził na żadną terapię, bo nawet nie wiedział, że takie coś w ogóle może być pomocne. Myślisz, że mnie nie boli jak widzę jak go zjada psychoza jak go to zmienia, a w środku widzę, że on cierpi?
Ja na serio nie wiem lepiej, bo gdybym wiedziała to przecież by mój były chłopak nie chorował

Uważam, że wątek wymknął się spod kontroli między tezą czy schizo jest uleczalna czy nie. Dla mnie najważniejsze jest to, że jest coraz więcej możliwości, coraz więcej badań i wyników, że jest lepiej, że chociaż może być lepiej niż kiedyś sądzono.
Nie chciałam nikogo obrazić, jeśli to zrobiłam to Przepraszam.
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Odrobina nadziei
Ice Queen, podczas psychozy terapia nie na wiele się zda. Natomiast po wyjściu z niej, terapia może wiele pomóc, szczególnie w przypadku lęków społecznych, nerwic itp. Z mojego doświadczenia jednak wynika też i to, że żadna terapia nie przyniosła mi takiej poprawy, jak leki. Zlikwidowały wszystkiego rodzaju lęki i problemy. Ale ludzie są różni: jednemu terapia pomoże, innemu nie. Nigdzie nie pisałam, że nie jest ona wskazana w schizofrenii. Zwracam jednak Twoją uwagę na fakt, że tylko leki mogą wyciągnąć chorego z psychozy. Terapia nie zastąpi farmakologii.
Pozdrawiam.m.
Pozdrawiam.m.
Re: Odrobina nadziei
Standardowo - nie czytać, chyba, że na własne ryzyko.
oj, bardzo nieładnie z waszej strony, że po pierwsze i najważniejsze: odbieracie ludziom nadzieje, bo jej im nie dajecie. Po drugie krytykujecie, obrażacie i podważacie autorytet NFZ oraz "lekarski". Po trzecie insynuujecie, że koleżanka ma was za idiotów, a przecież tylko gubi się w zeznaniach znaczy ten tego postach.
I po ostatnie: koleżanka pod tak "zmasowaną" krytyką pewnie przestanie się udzielać na forum, znaczy ten tego zaloguje się na konto, z którego wcześniej korzystała albo założy nowe.
oj, bardzo nieładnie z waszej strony, że po pierwsze i najważniejsze: odbieracie ludziom nadzieje, bo jej im nie dajecie. Po drugie krytykujecie, obrażacie i podważacie autorytet NFZ oraz "lekarski". Po trzecie insynuujecie, że koleżanka ma was za idiotów, a przecież tylko gubi się w zeznaniach znaczy ten tego postach.
I po ostatnie: koleżanka pod tak "zmasowaną" krytyką pewnie przestanie się udzielać na forum, znaczy ten tego zaloguje się na konto, z którego wcześniej korzystała albo założy nowe.
wszystkie wszystko wszystkich.
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 7
- Rejestracja: pn maja 14, 2012 1:12 pm
Re: Odrobina nadziei
m0rt pisze:Standardowo - nie czytać, chyba, że na własne ryzyko.
oj, bardzo nieładnie z waszej strony, że po pierwsze i najważniejsze: odbieracie ludziom nadzieje, bo jej im nie dajecie. Po drugie krytykujecie, obrażacie i podważacie autorytet NFZ oraz "lekarski". Po trzecie insynuujecie, że koleżanka ma was za idiotów, a przecież tylko gubi się w zeznaniach znaczy ten tego postach.
I po ostatnie: koleżanka pod tak "zmasowaną" krytyką pewnie przestanie się udzielać na forum, znaczy ten tego zaloguje się na konto, z którego wcześniej korzystała albo założy nowe.
Kierwa,ale mi straszne!