cezary123 pisze:
Na czym dokładnie polega Twoja potrzeba relacji z owymi konkretnymi innymi osobami żyjącymi w Twoim otoczeniu na co dzień?
Po udzieleniu sobie odpowiedzi na to pytanie zrobiło mi się dość nieprzyjemnie. Zdałam sobie sprawę, że znajomych troszkę jest, w dodatku są to relacje trwające długie lata, relacje te powinny zaspakajać sporo moich potrzeb w momencie, gdy mój parter jest w pracy (cóż, nie ma powodu zaprzeczać, że kiedy ma wolne, staramy się każdą chwilę we dwoje spędzić, zazwyczaj żadne z nas na towarzyskie spotkania nie chodzi, czasem pójdziemy na jakieś razem). Są relacje i od wyjść do teatru i rozmów na tematy związane z kulturą, i od wyjść do knajpy w celu rozmów na tematy związane z pracą lub tańca przy ostrych brzmieniach... Właściwie to gdy o tych relacjach myślałam, miałam wrażenie, że przewraca mi się w czterech literach po prostu. Być może pisać o samotności mam takie prawo, jak miałabym prawo opowiadać cierpiącemu głód z biedy, że nie mam co jeść, bo - dajmy na to - dziś wyjątkowo nie dostałam w sklepie ulubionego gatunku hummusu. To poczucie samotności jednak we mnie gdzieś siedzi, podobnie jak poczucie braku umiejętności i kompetencji zawodowych, ale to już nie na takie analizowanie na forum... Zbyt wiele już wywlokłam tutaj, choćby na pewne odczucia się skarżąc, ale żalu do siebie nie mam, gdyż przynajmniej do pewnych wniosków doszłam, co swoją drogą jest dość ciekawe... W każdym razie dzięki, Cezary, bo odpowiedzi w moim umyśle nie zrodziłyby się bez Twoich pytań.