
O czym nie wiedzą ateiści?
Moderator: moderatorzy
Regulamin forum
W tematach dotyczących choroby proszę pisać w odpowiednim poddziale "dyskusji ogólnej".
W tematach dotyczących choroby proszę pisać w odpowiednim poddziale "dyskusji ogólnej".
Re: O czym nie wiedzą ateiści?
I nie da się stwierdzić, czy to doświadczane obecnie przez żyjących istnienie i rzeczywistość naprawdę obiektywnie jest, czy nie ma nic dla wcześniejszych jakichkolwiek zmarłych. Każda odpowiedź wydaje się błędna. Jeżeli odpowiemy, że po śmierci już nic nie ma, to ja zaprzeczę 

Re: O czym nie wiedzą ateiści?
Jeżeli odpowiemy, że po śmierci rzeczywistość istnieje nadal?
Wyjdzie, że nie wiadomo. Nie ma dowodu na przejście międzyosobowe pomiędzy zmarłymi a aktualnie istniejącymi czy też istniejącymi sobie za milion lat.
I to jest takie piękne i tajemnicze i wymagające poznawania.
Wyjdzie, że nie wiadomo. Nie ma dowodu na przejście międzyosobowe pomiędzy zmarłymi a aktualnie istniejącymi czy też istniejącymi sobie za milion lat.
I to jest takie piękne i tajemnicze i wymagające poznawania.
-
- bywalec
- Posty: 768
- Rejestracja: wt maja 08, 2012 5:28 pm
- płeć: mężczyzna
Re: O czym nie wiedzą ateiści?
zdarza mi się powiedzieć coś do siebie, ale nie robię tego pisemnie i to na dystansie 15 stron na forum. To pomaga?
Re: O czym nie wiedzą ateiści?
To jest tak zwana introspekcja.pogrzebany żywcem pisze: ↑śr sty 16, 2019 7:19 pm zdarza mi się powiedzieć coś do siebie, ale nie robię tego pisemnie i to na dystansie 15 stron na forum. To pomaga?

Re: O czym nie wiedzą ateiści?
https://www.poradnikzdrowie.pl/psycholo ... -dtF1.html
https://www.focus.pl/artykul/spojrz-w-siebie
"Św. Augustyn twierdził, że duch poznaje siebie przez siebie samego,
ponieważ jest niematerialny. 3 Św. Tomasz z Akwinu uznawał, że dusza nie poznaje siebie samej bezpośrednio co do swojej istoty (per suam essentiam),lecz tylko co do swojego istnienia. Poznanie siebie według Tomasza odbywa się zawsze poprzez poznanie rzeczy zewnętrznych i przez myślenie o nich. 4 Według Dunsa Szkota dusza poznaje siebie tylko przez swój obraz, natomiast według Ockhama posiadamy intuicyjne poznanie naszej duszy. W literaturze współczesnej przytacza się zazwyczaj poglądy Kartezjusza, który twierdził, że podmiot w myśleniu ujmuje siebie samego jako niematerialną substancję, której istotą jest myślenie. Ten pogląd uważa się za wzorcowy dla stanowiska podkreślającego unikalność poznania introspekcyjnego".
http://pttk.student.kul.lublin.pl/files ... ob_fil.pdf
https://www.focus.pl/artykul/spojrz-w-siebie
"Św. Augustyn twierdził, że duch poznaje siebie przez siebie samego,
ponieważ jest niematerialny. 3 Św. Tomasz z Akwinu uznawał, że dusza nie poznaje siebie samej bezpośrednio co do swojej istoty (per suam essentiam),lecz tylko co do swojego istnienia. Poznanie siebie według Tomasza odbywa się zawsze poprzez poznanie rzeczy zewnętrznych i przez myślenie o nich. 4 Według Dunsa Szkota dusza poznaje siebie tylko przez swój obraz, natomiast według Ockhama posiadamy intuicyjne poznanie naszej duszy. W literaturze współczesnej przytacza się zazwyczaj poglądy Kartezjusza, który twierdził, że podmiot w myśleniu ujmuje siebie samego jako niematerialną substancję, której istotą jest myślenie. Ten pogląd uważa się za wzorcowy dla stanowiska podkreślającego unikalność poznania introspekcyjnego".
http://pttk.student.kul.lublin.pl/files ... ob_fil.pdf
Re: O czym nie wiedzą ateiści?
W zasadzie we wszystkich moich wątkach uprawiam introspekcję, dlatego nie przeszkadza mi specjalnie, jeżeli nikt więcej nie dyskutuje. 

Re: O czym nie wiedzą ateiści?
Chyba zgodzę się z poglądem Św. Tomasza z Akwinu.
Wiem, że jestem, istnieję, ale co to takiego naprawdę się stało, że mam tę rzeczywistość i czym jest lub będzie ta rzeczywistość tak w ogóle, to wykracza poza moje poznanie.
Prawdopodobnie moje istnienie jest niezależne od świata materii i w dowolnym innym zakątku Wszechświata, w dowolnie innej formie też poczułbym się sobą i otworzył oczy. Ale co to tak naprawdę jest ta dusza, jaki ma sens i cel i skąd się bierze?
Wiem, że jestem, istnieję, ale co to takiego naprawdę się stało, że mam tę rzeczywistość i czym jest lub będzie ta rzeczywistość tak w ogóle, to wykracza poza moje poznanie.
Prawdopodobnie moje istnienie jest niezależne od świata materii i w dowolnym innym zakątku Wszechświata, w dowolnie innej formie też poczułbym się sobą i otworzył oczy. Ale co to tak naprawdę jest ta dusza, jaki ma sens i cel i skąd się bierze?
Re: O czym nie wiedzą ateiści?
Problem istnienia po śmierci jest bardziej uniwersalny, niż jakiś spór teistów z ateistami.
Jeżeli każda świadomość po śmierci wpada w wieczne nieskończone nieistnienie, w taki lej, studnię bez dna i nie ma już nic, to znaczy, że nikt i nic nie panuje nad zjawiskiem zaistnień, wzbudzania świadomości w istotach. A to dosyć niepokojące.
Nieważne czy jakiś Stwórca, czy nadświadomość całego układu Wszechświata wywołująca nas procesami, czy sama jednostka goniąca siebie i próbująca poskładać z atomów formę, dzięki której było w ogóle coś, czyli dostęp do rzeczywistości, czy inne jednostki pomagające w ten sposób zmarłym odzyskać przytomność.
Oznaczałoby to, że są to jakieś ruiny, w których rzeczywistość nieświadoma siebie i rzeczywistości świadome wszystkiego są dramatycznym przypadkiem, a cała gra istnienia odbywa się bez żadnych wyższych praw powstawania świadomości.
Może jednak coś tak skomplikowanego i ostatecznego jak świadomość istnienia, wynika z praw Wszechświata w inny, bardziej skomplikowany sposób, w taki że nie urywa się bez sensu po rozpadzie chwilowo zorganizowanych fragmentów materii.
Jeżeli każda świadomość po śmierci wpada w wieczne nieskończone nieistnienie, w taki lej, studnię bez dna i nie ma już nic, to znaczy, że nikt i nic nie panuje nad zjawiskiem zaistnień, wzbudzania świadomości w istotach. A to dosyć niepokojące.
Nieważne czy jakiś Stwórca, czy nadświadomość całego układu Wszechświata wywołująca nas procesami, czy sama jednostka goniąca siebie i próbująca poskładać z atomów formę, dzięki której było w ogóle coś, czyli dostęp do rzeczywistości, czy inne jednostki pomagające w ten sposób zmarłym odzyskać przytomność.
Oznaczałoby to, że są to jakieś ruiny, w których rzeczywistość nieświadoma siebie i rzeczywistości świadome wszystkiego są dramatycznym przypadkiem, a cała gra istnienia odbywa się bez żadnych wyższych praw powstawania świadomości.
Może jednak coś tak skomplikowanego i ostatecznego jak świadomość istnienia, wynika z praw Wszechświata w inny, bardziej skomplikowany sposób, w taki że nie urywa się bez sensu po rozpadzie chwilowo zorganizowanych fragmentów materii.
Re: O czym nie wiedzą ateiści?
"Niektórzy z ojców byli jawnymi mizoginami. Tertulian na przykład nazwał kobietę "bramą diabła".
Św. Augustyn zaś, który przed swoim nawróceniem nabrał pełnego doświadczenia w przemijających rozkoszach ciała, uczył później, że to przez stosunek płciowy grzech pierworodny jest przekazywany z pokolenia na pokolenie".
(...)
Ojcowie Kościoła, jak teraz jest to jasne nie roztrząsali tak bardzo utożsamienia grzechu z życiem płciowym, co pozytywne utożsamienie świętości z dziewictwem. Ich chrześcijaństwo było przesiąknięte neoplatonizmem uznającym ciało za nieposłuszny dodatek, który należało ujarzmić, aby wyzwolić wyższe życie ciała i ducha. Augustyn, który wiedział co mówi, wskazał na niezdolność mężczyzn do opanowania erekcji we właściwym czasie oraz niemożność opanowania jej w chwilach nieodpowiednich jako komiczny dowód na to, że ciało człowieka upadłego nie może być godnym zaufania sługą woli."
"Fabryka świętych: kulisy i tajemnice procesów kanonizacyjnych". Kenneth L. Woodward
https://books.google.pl/books?id=AKssa7 ... &q&f=false
Dlaczego tak mało jest świętych z małżeństw, świętych małżonków i małżonek?
Bo istoty męskie najpierw tłukły się z nie wiadomo kim zamiast kochać kobietę, a potem szukały zbawienia, jak już im zaszkodziło na ciele i duchu. A wiadomo, że wtedy działa się z najwyższą determinacją.
Dziewice święte z kolei bały się byków gwałcicieli a porządnych mężczyzn olewały jako nieatrakcyjnych.
I tak zostawało się świętą.
Brakowało im edukacji seksualnej i wychowania do życia w rodzinie.
Św. Augustyn zaś, który przed swoim nawróceniem nabrał pełnego doświadczenia w przemijających rozkoszach ciała, uczył później, że to przez stosunek płciowy grzech pierworodny jest przekazywany z pokolenia na pokolenie".
(...)
Ojcowie Kościoła, jak teraz jest to jasne nie roztrząsali tak bardzo utożsamienia grzechu z życiem płciowym, co pozytywne utożsamienie świętości z dziewictwem. Ich chrześcijaństwo było przesiąknięte neoplatonizmem uznającym ciało za nieposłuszny dodatek, który należało ujarzmić, aby wyzwolić wyższe życie ciała i ducha. Augustyn, który wiedział co mówi, wskazał na niezdolność mężczyzn do opanowania erekcji we właściwym czasie oraz niemożność opanowania jej w chwilach nieodpowiednich jako komiczny dowód na to, że ciało człowieka upadłego nie może być godnym zaufania sługą woli."
"Fabryka świętych: kulisy i tajemnice procesów kanonizacyjnych". Kenneth L. Woodward
https://books.google.pl/books?id=AKssa7 ... &q&f=false
Dlaczego tak mało jest świętych z małżeństw, świętych małżonków i małżonek?
Bo istoty męskie najpierw tłukły się z nie wiadomo kim zamiast kochać kobietę, a potem szukały zbawienia, jak już im zaszkodziło na ciele i duchu. A wiadomo, że wtedy działa się z najwyższą determinacją.
Dziewice święte z kolei bały się byków gwałcicieli a porządnych mężczyzn olewały jako nieatrakcyjnych.
I tak zostawało się świętą.
Brakowało im edukacji seksualnej i wychowania do życia w rodzinie.
Re: O czym nie wiedzą ateiści?
Bardzo ciekawe są badania psychometryczne religijności człowieka.
https://docplayer.pl/36694159-Skale-rel ... socha.html
Badany ma zaznaczyć, czy zgadza się na przykład z takimi twierdzeniami:
"Wiara pomaga w przezwyciężaniu przeszkód",
"Religia nie zaspokaja potrzeb współczesnego człowieka",
"Ludzie wierzą ze strachu przed śmiercią".
Na podstawie wyników wyznacza się poziom religijności danej jednostki.
https://docplayer.pl/36694159-Skale-rel ... socha.html
Badany ma zaznaczyć, czy zgadza się na przykład z takimi twierdzeniami:
"Wiara pomaga w przezwyciężaniu przeszkód",
"Religia nie zaspokaja potrzeb współczesnego człowieka",
"Ludzie wierzą ze strachu przed śmiercią".
Na podstawie wyników wyznacza się poziom religijności danej jednostki.
Re: O czym nie wiedzą ateiści?
Do czego mogą służyć wyniki? Przecież nie są raportowane do Nieba. 

Re: O czym nie wiedzą ateiści?
Jednak do czegoś służą:
"Kwestia wiary
Dla nauczycieli, rodziców, a także ekspertów już całkowicie niezrozumiałe są pytania o kwestie światopoglądowe starszych uczniów. Autorzy ankiety proszą o udzielanie szczerych odpowiedzi i zapewniają, że będą one poufne. Choć sami nauczyciele, którzy rozdają te ankiety, bez problemu na podstawie udzielanych przez uczniów odpowiedzi mogą ich zidentyfikować. Wśród pytań są pytania m.in. o to, jak często w ciągu ostatniego roku uczeń brał udział w nabożeństwie. Jest też pytanie, jak często się modli, kiedy przeżywa trudne chwile w życiu. Uczniowie są też pytani, czy byli dotykani w intymne miejsca bez ich zgody. W starszych klasach proszeni są również o odpowiedź, ile czasu tygodniowo poświęcają na spotkania grup kościelnych.
– Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, dlaczego autorzy ankiety pytają uczniów, jak często chodzą do kościoła lub jak często się modlą. Ja też jestem wierzący, ale uważam to za prywatną sprawę, o którą nikt nie powinien mnie pytać, a już z pewnością nie w szkole – mówi Krzysztof Baszczyński.
Z tymi zarzutami nie zgadzają się autorzy badania, którzy przekonują, że wbrew pozorom te informacje są bardzo istotne.
– Nad tymi badaniami pracowali naukowcy z kilku uczelni w Polsce, w tym m.in. Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dodatkowo posiłkowaliśmy się podobnymi badaniami, które były prowadzone w USA. Jest mi bardzo przykro, że Krzysztof Baszczyński jako nauczyciel nie rozumie ich sensu – mówi dr Wiesław Poleszak.
– Rzeczywiście padają pytania o praktyki religijne. Dzięki tym informacjom wiemy, że nie mają one zbyt dużego znaczenia w szkołach podstawowych i gimnazjalnych przy różnego rodzaju pokusach do spożywania np. alkoholu czy radzeniu sobie z przemocą lub stresem, ale już religia w tym zakresie odgrywa duże znaczenia wśród starszych uczniów – dodaje.
Te argumenty nie przekonują ekspertów.
– Zakres i tematyka pytań bezpośrednio wkracza i narusza prawo do prywatności, zasady neutralności światopoglądowej i religijnej. Najbardziej rzucają się w oczy pytania o status rodziny, materialny, wykształcenie, ale przede wszystkim o stosunki wewnątrzrodzinne i kwestie religii. To samo dotyczy zresztą także ankiety dla rodziców, której pytania o sytuację osobistą to kuriozum – mówi mec. Robert Kamionowski".
https://serwisy.gazetaprawna.pl/edukacj ... zinna.html
Modlenie się, zwłaszcza do transcendencji niewidzialnej lub nieistniejącej wywołuje samosterowanie. Im więcej o czymś ktoś myśli, tym bardziej staje się to elementem jego psychiki i osobowości i pojawia się dziwnym sposobem w naszym realnym świecie.
Na alkoholizm i narkomanię jednak to za słabe. To musi być pretekst.
Ktoś się modli o cuda, to tym bardziej odleci.
"Kwestia wiary
Dla nauczycieli, rodziców, a także ekspertów już całkowicie niezrozumiałe są pytania o kwestie światopoglądowe starszych uczniów. Autorzy ankiety proszą o udzielanie szczerych odpowiedzi i zapewniają, że będą one poufne. Choć sami nauczyciele, którzy rozdają te ankiety, bez problemu na podstawie udzielanych przez uczniów odpowiedzi mogą ich zidentyfikować. Wśród pytań są pytania m.in. o to, jak często w ciągu ostatniego roku uczeń brał udział w nabożeństwie. Jest też pytanie, jak często się modli, kiedy przeżywa trudne chwile w życiu. Uczniowie są też pytani, czy byli dotykani w intymne miejsca bez ich zgody. W starszych klasach proszeni są również o odpowiedź, ile czasu tygodniowo poświęcają na spotkania grup kościelnych.
– Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, dlaczego autorzy ankiety pytają uczniów, jak często chodzą do kościoła lub jak często się modlą. Ja też jestem wierzący, ale uważam to za prywatną sprawę, o którą nikt nie powinien mnie pytać, a już z pewnością nie w szkole – mówi Krzysztof Baszczyński.
Z tymi zarzutami nie zgadzają się autorzy badania, którzy przekonują, że wbrew pozorom te informacje są bardzo istotne.
– Nad tymi badaniami pracowali naukowcy z kilku uczelni w Polsce, w tym m.in. Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dodatkowo posiłkowaliśmy się podobnymi badaniami, które były prowadzone w USA. Jest mi bardzo przykro, że Krzysztof Baszczyński jako nauczyciel nie rozumie ich sensu – mówi dr Wiesław Poleszak.
– Rzeczywiście padają pytania o praktyki religijne. Dzięki tym informacjom wiemy, że nie mają one zbyt dużego znaczenia w szkołach podstawowych i gimnazjalnych przy różnego rodzaju pokusach do spożywania np. alkoholu czy radzeniu sobie z przemocą lub stresem, ale już religia w tym zakresie odgrywa duże znaczenia wśród starszych uczniów – dodaje.
Te argumenty nie przekonują ekspertów.
– Zakres i tematyka pytań bezpośrednio wkracza i narusza prawo do prywatności, zasady neutralności światopoglądowej i religijnej. Najbardziej rzucają się w oczy pytania o status rodziny, materialny, wykształcenie, ale przede wszystkim o stosunki wewnątrzrodzinne i kwestie religii. To samo dotyczy zresztą także ankiety dla rodziców, której pytania o sytuację osobistą to kuriozum – mówi mec. Robert Kamionowski".
https://serwisy.gazetaprawna.pl/edukacj ... zinna.html
Modlenie się, zwłaszcza do transcendencji niewidzialnej lub nieistniejącej wywołuje samosterowanie. Im więcej o czymś ktoś myśli, tym bardziej staje się to elementem jego psychiki i osobowości i pojawia się dziwnym sposobem w naszym realnym świecie.
Na alkoholizm i narkomanię jednak to za słabe. To musi być pretekst.
Ktoś się modli o cuda, to tym bardziej odleci.
Re: O czym nie wiedzą ateiści?
"Radzenie sobie z przemocą" za pomocą Boga?
Zamiast modlić się - zgłosić do odpowiednich służb.
Rudolph Giuliani zaprowadził porządek w Nowym Jorku dopiero za pomocą zasady "zero tolerancji".
W latach 80 i 90 było to siedlisko niebezpiecznych przestępców, a teraz w miarę spokojne miasto.
Bozia pomagała w sytuacjach zagrożenia przemocą tylko w dawnych czasach i legendach:
(1): Po pewnym czasie, w okresie żniw pszenicy, Samson odwiedził swoją żonę i przyniósł dla niej koźlę. Powiedział: "Chcę wejść do mojej żony, do jej sypialni". Ale jej ojciec nie pozwolił mu tam wejść. (2): Mówił mu: "Byłem przekonany, że na pewno ją znienawidziłeś, więc dałem ją jednemu z twoich towarzyszy. Ale przecież jej młodsza siostra jest jeszcze piękniejsza od niej. Niech więc ona zostanie twoją zamiast tamtej". (3): Samson mu odpowiedział: "Nie jest to moja wina, że tym razem uczynię Filistynom coś złego". (4): Odszedł więc i schwytał trzysta szakali. Powiązał ich ogony, wziął pochodnie i umieścił po jednej w środku, między dwoma ogonami. (5): Następnie zapalił pochodnie i wypuścił szakale na filistyńskie pola ze zbożem. Spalił wszystko: stogi snopów i zboże jeszcze nie zżęte, a nawet winnice i sady oliwne. (6): A kiedy Filistyni zapytali: "Kto to zrobił?". Odpowiedziano: "Samson, zięć Timnity, ponieważ on odebrał mu żonę i dał ją jego towarzyszowi". Wtedy Filistyni poszli, podłożyli ogień i spalili ją i jej ojca. (7): Rzekł im Samson: "Skoro tak postępujecie, nie zatrzymam się, aż się na was zemszczę". (8): I pobił ich całkowicie, tak że ponieśli wielką klęskę. Potem odszedł i zamieszkał w grocie skalnej Etam. (9): Filistyni wtargnęli na wzgórza, aby rozłożyć obóz w Judzie, okupując ten teren aż po Lechi. (10): Mieszkańcy Judy pytali: "Czemu wystąpiliście przeciwko nam?". Odpowiedziano im: "Przybyliśmy tutaj wziąć do niewoli Samsona, aby mu odpłacić za to, co on nam uczynił". (11): Trzy tysiące mężczyzn z plemienia Judy poszło więc do groty skalnej Etam. Powiedzieli do Samsona: "Czy nie wiesz, że Filistyni panują nad nami? Coś najlepszego nam zrobił?". Odpowiedział im: "Jak oni postąpili ze mną, tak ja im odpłaciłem". (12): Rzekli mu wtedy: "Przybyliśmy tutaj, aby cię związać i wydać w ręce Filistynów". Samson im odpowiedział: "Przysięgnijcie mi, że wy mnie nie zabijecie". (13): Odparli mu: "Nie! Chcemy cię tylko mocno związać, a potem wydamy cię w ich ręce". Związali go więc dwoma nowymi powrozami i sprowadzili z tej skalnej groty. (14): Kiedy przybył na wzgórze Lechi, Filistyni, wznosząc tryumfalne okrzyki, szli naprzeciw niego. Wtedy ogarnął go duch PANA. Powrozy na jego ramionach stały się słabe jak lniane włókna spalone w ogniu, a więzy jakby topniały na jego rękach. (15): Dostrzegł świeżą oślą szczękę, sięgnął po nią, chwycił i pobił nią tysiąc mężczyzn. (16): Potem Samson powiedział: "Oślą szczęką ich znieważyłem. Oślą szczęką zabiłem tysiąc mężczyzn". (17): Kiedy skończył mówić, wyrzucił szczękę i nazwał to miejsce Ramat-Lechi. (18): A ponieważ bardzo osłabł z pragnienia, wołał do PANA: "Ty sam ręką twojego sługi odniosłeś wielkie zwycięstwo. Czy teraz mam umierać z pragnienia i wpaść w ręce nieobrzezanych?". (19): Wówczas Bóg otworzył wgłębienie skalne, które jest w Lechi, i wyprowadził z niego wodę. Kiedy Samson się jej napił, wróciły mu siły i znowu się ożywił. Dlatego to źródło nazwano "Źródłem wołającego". Istnieje ono w Lechi aż do dnia dzisiejszego. (20): Samson był sędzią Izraela w czasie panowania Filistynów przez dwadzieścia lat. [Biblia Paulistów, Sdz 15]
I pewnie dobrze się Bozia w niebie bawiła, jak ten byk się wściekał za odebranie mu dziewczyny
Pomodlił się o ducha Pana i rozwalił wrogów.
Ciekawe co na to by Jezus powiedział.
Teraz za taką modlitwę i ofiara by dostała więzienie i sprawcy.
Za modlitwę Chrystusową zaś, czyli nadstawianie drugiego policzka, pojechałaby do wariatkowa.
Ile to było przypadków, że potem się upokarza jeszcze bardziej ofiarę przemocy czy gwałtu a broni sprawców jako młodych prężnych i wartościowych, obiecujących, nowych obywateli.
Przemoc w szkole należy zwalczać realnie, za pomocą wszystkich dostępnych środków prawnych i odpowiednich służb.
Zamiast modlić się - zgłosić do odpowiednich służb.
Rudolph Giuliani zaprowadził porządek w Nowym Jorku dopiero za pomocą zasady "zero tolerancji".
W latach 80 i 90 było to siedlisko niebezpiecznych przestępców, a teraz w miarę spokojne miasto.
Bozia pomagała w sytuacjach zagrożenia przemocą tylko w dawnych czasach i legendach:
(1): Po pewnym czasie, w okresie żniw pszenicy, Samson odwiedził swoją żonę i przyniósł dla niej koźlę. Powiedział: "Chcę wejść do mojej żony, do jej sypialni". Ale jej ojciec nie pozwolił mu tam wejść. (2): Mówił mu: "Byłem przekonany, że na pewno ją znienawidziłeś, więc dałem ją jednemu z twoich towarzyszy. Ale przecież jej młodsza siostra jest jeszcze piękniejsza od niej. Niech więc ona zostanie twoją zamiast tamtej". (3): Samson mu odpowiedział: "Nie jest to moja wina, że tym razem uczynię Filistynom coś złego". (4): Odszedł więc i schwytał trzysta szakali. Powiązał ich ogony, wziął pochodnie i umieścił po jednej w środku, między dwoma ogonami. (5): Następnie zapalił pochodnie i wypuścił szakale na filistyńskie pola ze zbożem. Spalił wszystko: stogi snopów i zboże jeszcze nie zżęte, a nawet winnice i sady oliwne. (6): A kiedy Filistyni zapytali: "Kto to zrobił?". Odpowiedziano: "Samson, zięć Timnity, ponieważ on odebrał mu żonę i dał ją jego towarzyszowi". Wtedy Filistyni poszli, podłożyli ogień i spalili ją i jej ojca. (7): Rzekł im Samson: "Skoro tak postępujecie, nie zatrzymam się, aż się na was zemszczę". (8): I pobił ich całkowicie, tak że ponieśli wielką klęskę. Potem odszedł i zamieszkał w grocie skalnej Etam. (9): Filistyni wtargnęli na wzgórza, aby rozłożyć obóz w Judzie, okupując ten teren aż po Lechi. (10): Mieszkańcy Judy pytali: "Czemu wystąpiliście przeciwko nam?". Odpowiedziano im: "Przybyliśmy tutaj wziąć do niewoli Samsona, aby mu odpłacić za to, co on nam uczynił". (11): Trzy tysiące mężczyzn z plemienia Judy poszło więc do groty skalnej Etam. Powiedzieli do Samsona: "Czy nie wiesz, że Filistyni panują nad nami? Coś najlepszego nam zrobił?". Odpowiedział im: "Jak oni postąpili ze mną, tak ja im odpłaciłem". (12): Rzekli mu wtedy: "Przybyliśmy tutaj, aby cię związać i wydać w ręce Filistynów". Samson im odpowiedział: "Przysięgnijcie mi, że wy mnie nie zabijecie". (13): Odparli mu: "Nie! Chcemy cię tylko mocno związać, a potem wydamy cię w ich ręce". Związali go więc dwoma nowymi powrozami i sprowadzili z tej skalnej groty. (14): Kiedy przybył na wzgórze Lechi, Filistyni, wznosząc tryumfalne okrzyki, szli naprzeciw niego. Wtedy ogarnął go duch PANA. Powrozy na jego ramionach stały się słabe jak lniane włókna spalone w ogniu, a więzy jakby topniały na jego rękach. (15): Dostrzegł świeżą oślą szczękę, sięgnął po nią, chwycił i pobił nią tysiąc mężczyzn. (16): Potem Samson powiedział: "Oślą szczęką ich znieważyłem. Oślą szczęką zabiłem tysiąc mężczyzn". (17): Kiedy skończył mówić, wyrzucił szczękę i nazwał to miejsce Ramat-Lechi. (18): A ponieważ bardzo osłabł z pragnienia, wołał do PANA: "Ty sam ręką twojego sługi odniosłeś wielkie zwycięstwo. Czy teraz mam umierać z pragnienia i wpaść w ręce nieobrzezanych?". (19): Wówczas Bóg otworzył wgłębienie skalne, które jest w Lechi, i wyprowadził z niego wodę. Kiedy Samson się jej napił, wróciły mu siły i znowu się ożywił. Dlatego to źródło nazwano "Źródłem wołającego". Istnieje ono w Lechi aż do dnia dzisiejszego. (20): Samson był sędzią Izraela w czasie panowania Filistynów przez dwadzieścia lat. [Biblia Paulistów, Sdz 15]
I pewnie dobrze się Bozia w niebie bawiła, jak ten byk się wściekał za odebranie mu dziewczyny

Pomodlił się o ducha Pana i rozwalił wrogów.
Ciekawe co na to by Jezus powiedział.
Teraz za taką modlitwę i ofiara by dostała więzienie i sprawcy.
Za modlitwę Chrystusową zaś, czyli nadstawianie drugiego policzka, pojechałaby do wariatkowa.
Ile to było przypadków, że potem się upokarza jeszcze bardziej ofiarę przemocy czy gwałtu a broni sprawców jako młodych prężnych i wartościowych, obiecujących, nowych obywateli.
Przemoc w szkole należy zwalczać realnie, za pomocą wszystkich dostępnych środków prawnych i odpowiednich służb.
Re: O czym nie wiedzą ateiści?
Biedne szakale. Co one winne temu były? Teraz szukają sprawców, którzy wydłubali oczy jeżowi, i jak ich złapią, to nie wiadomo co będzie.
https://www.lublin112.pl/wydlubali-jezo ... cow-wideo/
https://www.lublin112.pl/wydlubali-jezo ... cow-wideo/
Re: O czym nie wiedzą ateiści?
Od 3 to 5 latek więzienia.
Re: O czym nie wiedzą ateiści?
"Konstruując Skalę Centralności, zastosowano teoretyczne kryterium doboru pozycji testowych. Twierdzenia miały być adekwatne do pomiaru centralności systemu konstruktów religijnych oraz wyodrębnionych przez Starka i Glocka
(1970) pięciu wymiarów religijności: poznawczych zainteresowań treściami religijnymi, przekonań religijnych, modlitwy, doświadczenia religijnego i kultu.
Każdy z pięciu wymiarów operacjonalizowano za pomoc trzech pozycji testowych".
https://dlibra.kul.pl/dlibra/show-conte ... 0?id=20920
Re: O czym nie wiedzą ateiści?
"Kwestionariusz RCOPE
RCOPE jest narzędziem skonstruowanym przez Kennetha I. Pargamenta. Autorami
polskiej adaptacji są natomiast Talik i Szewczyk [31]. Polska wersja kwestionariusza RCOPE
składa się ze 105 twierdzeń, które tworzą 16 skal, w tym 9 pozytywnych i 7 negatywnych
strategii radzenia sobie. Pozytywne religijne strategie tworzą skale: Przemiana życia
(poszukiwanie w religii pomocy w radykalnej zmianie swojego życia; szukanie nowego celu
i_kierunku życia poprzez religię); Poddanie się woli Boga (przekazanie sytuacji trudnej Bogu
po próbie samodzielnego zmagania się z problemem); Szukanie wsparcia w Kościele
(poszukiwanie duchowego wsparcia, modlitwy u osób duchownych i innych członków
Kościoła); Koncentracja religijna (odwracanie uwagi od problemu poprzez koncentrację na
sprawach związanych z religią, angażowanie się w praktyki religijne); Współpraca z Bogiem
(współdziałanie z Bogiem, jak z partnerem nad rozwiązaniem problemu; postrzeganie swojej
sytuacji jako części Bożego planu; Błaganie o bezpośrednią interwencję (błaganie Boga
o_bezpośrednią interwencję i pomoc w rozwiązaniu problemu); Duchowe wsparcie (szukanie
dla siebie oraz dawanie innym duchowego wsparcia); Wierność praktykom religijnym
(aktywne praktykowanie i wierne trwanie); Pozytywne przewartościowanie religijne
(postrzeganie sytuacji stresowej jako potencjalnie korzystnej i dobroczynnej). Negatywne
religijne strategie tworzą skale: Karzący Bóg (postrzeganie sytuacji stresowej jako kary od
Boga za grzechy, brak wiary i pobożności); Samodzielne radzenie sobie (samodzielne
radzenie sobie w sytuacji stresującej, bez pomocy Boga); Demoniczne przewartościowanie
(przyjmowanie sytuacji stresowej jako dzieła szatana); Bierność religijna (bierna postawa
oczekiwania, aż Bóg przejmie kontrolę nad sytuacją, przerzucenie odpowiedzialności za
rozwiązanie problemu na Boga); Niezadowolenie z Boga (wyrażanie niezadowolenia i złości
głównie z postawy Boga i Kościoła wobec osoby w stresującej dla niej sytuacji;
Kwestionowanie mocy Boga (kwestionowanie mocy Boga w zakresie Jego wpływu na zmianę
sytuacji stresującej; Niezadowolenie i kwestionowanie Kościoła (wyrażanie niezadowolenia
z_osób duchownych oraz nie zgadzanie się z nauką Kościoła)".
http://www.psychiatriapolska.pl/uploads ... 7v13i3.pdf
RCOPE jest narzędziem skonstruowanym przez Kennetha I. Pargamenta. Autorami
polskiej adaptacji są natomiast Talik i Szewczyk [31]. Polska wersja kwestionariusza RCOPE
składa się ze 105 twierdzeń, które tworzą 16 skal, w tym 9 pozytywnych i 7 negatywnych
strategii radzenia sobie. Pozytywne religijne strategie tworzą skale: Przemiana życia
(poszukiwanie w religii pomocy w radykalnej zmianie swojego życia; szukanie nowego celu
i_kierunku życia poprzez religię); Poddanie się woli Boga (przekazanie sytuacji trudnej Bogu
po próbie samodzielnego zmagania się z problemem); Szukanie wsparcia w Kościele
(poszukiwanie duchowego wsparcia, modlitwy u osób duchownych i innych członków
Kościoła); Koncentracja religijna (odwracanie uwagi od problemu poprzez koncentrację na
sprawach związanych z religią, angażowanie się w praktyki religijne); Współpraca z Bogiem
(współdziałanie z Bogiem, jak z partnerem nad rozwiązaniem problemu; postrzeganie swojej
sytuacji jako części Bożego planu; Błaganie o bezpośrednią interwencję (błaganie Boga
o_bezpośrednią interwencję i pomoc w rozwiązaniu problemu); Duchowe wsparcie (szukanie
dla siebie oraz dawanie innym duchowego wsparcia); Wierność praktykom religijnym
(aktywne praktykowanie i wierne trwanie); Pozytywne przewartościowanie religijne
(postrzeganie sytuacji stresowej jako potencjalnie korzystnej i dobroczynnej). Negatywne
religijne strategie tworzą skale: Karzący Bóg (postrzeganie sytuacji stresowej jako kary od
Boga za grzechy, brak wiary i pobożności); Samodzielne radzenie sobie (samodzielne
radzenie sobie w sytuacji stresującej, bez pomocy Boga); Demoniczne przewartościowanie
(przyjmowanie sytuacji stresowej jako dzieła szatana); Bierność religijna (bierna postawa
oczekiwania, aż Bóg przejmie kontrolę nad sytuacją, przerzucenie odpowiedzialności za
rozwiązanie problemu na Boga); Niezadowolenie z Boga (wyrażanie niezadowolenia i złości
głównie z postawy Boga i Kościoła wobec osoby w stresującej dla niej sytuacji;
Kwestionowanie mocy Boga (kwestionowanie mocy Boga w zakresie Jego wpływu na zmianę
sytuacji stresującej; Niezadowolenie i kwestionowanie Kościoła (wyrażanie niezadowolenia
z_osób duchownych oraz nie zgadzanie się z nauką Kościoła)".
http://www.psychiatriapolska.pl/uploads ... 7v13i3.pdf
Re: O czym nie wiedzą ateiści?
"Definicję relacji religijnej autor wyprowadził z założeń Thoulessa, który
określił religię jako „praktyczne odczucie relacji z tym, w kogo się wierzy;
z nadprzyrodzonym Bytem albo bytami. Jest zatem religia sposobem zachowania się oraz systemem przekonań i odczuć” (za: Hutsebaut, 1980, s. 34). Centralnym przedmiotem religii w naszej kulturze, opartej na tradycji judeochrześcijańskiej, jest Bóg. „Bóg jest kimś, kto objawił się jako osoba, ktoś,
z kim możliwa jest osobista relacja” (Hutsebaut, 1980, s. 34). Dla psychologa
ważne byłoby zatem to, jak ta relacja z Bogiem jest doświadczana, jaka jest
struktura tych relacji.
Nawiązując do powyższych rozważań, Hutsebaut postanowił skonstruować skalę, która badałaby relacje do Boga. Strategia konstrukcji tego narzędzia była ściśle empiryczna. Nie przyjęto z góry założeń co do rodzajów istniejących relacji. Podstawowy materiał, na bazie którego układano twierdzenia
do skali, pochodził z dyskusji w grupach, wykładów na temat religijnych doświadczeń osób, a także z tekstów religijnych oraz innych skal. Materiał ten
podzielono na szereg podskal tematycznych, następnie przeprowadzono badania na trzech próbach (N = 266), prowadząc iteracyjną gulliksenowską analizę
pozycji (Verhelst, Vander Steene, 1972) w celu zwiększenia korelacji pozycji
z wynikami ogólnymi podskal, po czym wyniki badań wstępną wersją skali
poddano analizie czynnikowej, na podstawie której wyodrębniono siedem
czynników (Hutsebaut, 1980).
Treść czynników opisano przy pomocy sędziów kompetentnych. Rodzaje
relacji do Boga, badane Skalą Przeżywane Relacje do Boga (PRB), zostały opisane w sposób następujący (Hutsebaut, 1980, s. 35):
– Zależność (Dependence) – człowiek odczuwa potrzebę pomocy Bożej,
która jest konieczna dla jego istnienia. Bóg jest widziany jako ktoś, kto daje
istnienie.
– Autonomia (Autonomy) – odpowiedzialność człowieka jest potwierdzona poprzez sprzeciw wobec zależności od Boga i Jego normatywnej funkcji.
– Buntowniczość (Rebelliousness) – Bóg nie spełnia pewnych oczekiwań
wyzwalając bunt ze strony proszącego. Podpunkt Lęk1
(Fear) – Bóg jest postrzegany przede wszystkim jako sprawiedliwy sędzia, co wywołuje u człowieka lęk przed Nim.
– Identyfikacja (Identification) – osoba identyfikuje się z Jezusem Chrystusem jako idealnym człowiekiem i wzorem.
– Współhumanitarność (Co-humanity) – ukierunkowanie na Boga poprzez ukierunkowanie na człowieka. Bóg jest dostrzegany i odnajdywany
w innych ludziach.
– Norma etyczna (Ethical norm) – Bóg jest dostrzegany jako norma, a nawet jako norma absolutna.
Do opisanych powyżej siedmiu podskal tematycznych – opisujących relacje religijne – dodano trzy podskale służące do pomiaru formalnych aspektów
religijności:
– Akceptacja przekonań (akceptacja treści religijnych) – służy do pomiaru
siły wierzeń religijnych, rozumianej jako uznawanie treści religijnych (np. dogmatów) za prawdziwe.
– Centralność religii (ważność religii) – mierzy stopień ważności, w jakim
przekonania religijne pełnią w codziennym życiu.
– Strach przed niepewnością – ujmuje poszukiwanie większej obiektywnej
pewności swoich przekonań religijnych".
"1 Hutsebaut (1980) pierwotnie nadał temu rodzajowi relacji nazwę Wina (“Guilt”), dodając
następujący opis: „jednostka doświadcza poczucia winy i czuje się osądzana przez Boga”. Analiza treści stwierdzeń wchodzących w skład omawianej podskali jednoznacznie wskazuje, że
mierzy ona rodzaj relacji do Boga charakteryzujący się lękiem, a nie poczuciem winy. Dodatkowym argumentem mogą być badania Śliwaka (2006), w których wykazał wysoką korelację tej
skali z niepokojem ogólnym, jawnym i ukrytym, mierzonym Arkuszem Samopoznania Cattella. Śliwak (2006, por. także Śliwak, Szafrańska, 2000) we wcześniejszych pracach nazywa ten
wymiar Wina /Lęk. Po uzgodnieniu z autorem skali postanowiliśmy tę podskalę nazywać Lęk
i zmieniliśmy jej opis – jak się wydaje – na bardziej odpowiadający treści itemów wchodzących
w skład tej podskali"
https://pracownik.kul.pl/files/10427/pu ... uk2011.pdf
określił religię jako „praktyczne odczucie relacji z tym, w kogo się wierzy;
z nadprzyrodzonym Bytem albo bytami. Jest zatem religia sposobem zachowania się oraz systemem przekonań i odczuć” (za: Hutsebaut, 1980, s. 34). Centralnym przedmiotem religii w naszej kulturze, opartej na tradycji judeochrześcijańskiej, jest Bóg. „Bóg jest kimś, kto objawił się jako osoba, ktoś,
z kim możliwa jest osobista relacja” (Hutsebaut, 1980, s. 34). Dla psychologa
ważne byłoby zatem to, jak ta relacja z Bogiem jest doświadczana, jaka jest
struktura tych relacji.
Nawiązując do powyższych rozważań, Hutsebaut postanowił skonstruować skalę, która badałaby relacje do Boga. Strategia konstrukcji tego narzędzia była ściśle empiryczna. Nie przyjęto z góry założeń co do rodzajów istniejących relacji. Podstawowy materiał, na bazie którego układano twierdzenia
do skali, pochodził z dyskusji w grupach, wykładów na temat religijnych doświadczeń osób, a także z tekstów religijnych oraz innych skal. Materiał ten
podzielono na szereg podskal tematycznych, następnie przeprowadzono badania na trzech próbach (N = 266), prowadząc iteracyjną gulliksenowską analizę
pozycji (Verhelst, Vander Steene, 1972) w celu zwiększenia korelacji pozycji
z wynikami ogólnymi podskal, po czym wyniki badań wstępną wersją skali
poddano analizie czynnikowej, na podstawie której wyodrębniono siedem
czynników (Hutsebaut, 1980).
Treść czynników opisano przy pomocy sędziów kompetentnych. Rodzaje
relacji do Boga, badane Skalą Przeżywane Relacje do Boga (PRB), zostały opisane w sposób następujący (Hutsebaut, 1980, s. 35):
– Zależność (Dependence) – człowiek odczuwa potrzebę pomocy Bożej,
która jest konieczna dla jego istnienia. Bóg jest widziany jako ktoś, kto daje
istnienie.
– Autonomia (Autonomy) – odpowiedzialność człowieka jest potwierdzona poprzez sprzeciw wobec zależności od Boga i Jego normatywnej funkcji.
– Buntowniczość (Rebelliousness) – Bóg nie spełnia pewnych oczekiwań
wyzwalając bunt ze strony proszącego. Podpunkt Lęk1
(Fear) – Bóg jest postrzegany przede wszystkim jako sprawiedliwy sędzia, co wywołuje u człowieka lęk przed Nim.
– Identyfikacja (Identification) – osoba identyfikuje się z Jezusem Chrystusem jako idealnym człowiekiem i wzorem.
– Współhumanitarność (Co-humanity) – ukierunkowanie na Boga poprzez ukierunkowanie na człowieka. Bóg jest dostrzegany i odnajdywany
w innych ludziach.
– Norma etyczna (Ethical norm) – Bóg jest dostrzegany jako norma, a nawet jako norma absolutna.
Do opisanych powyżej siedmiu podskal tematycznych – opisujących relacje religijne – dodano trzy podskale służące do pomiaru formalnych aspektów
religijności:
– Akceptacja przekonań (akceptacja treści religijnych) – służy do pomiaru
siły wierzeń religijnych, rozumianej jako uznawanie treści religijnych (np. dogmatów) za prawdziwe.
– Centralność religii (ważność religii) – mierzy stopień ważności, w jakim
przekonania religijne pełnią w codziennym życiu.
– Strach przed niepewnością – ujmuje poszukiwanie większej obiektywnej
pewności swoich przekonań religijnych".
"1 Hutsebaut (1980) pierwotnie nadał temu rodzajowi relacji nazwę Wina (“Guilt”), dodając
następujący opis: „jednostka doświadcza poczucia winy i czuje się osądzana przez Boga”. Analiza treści stwierdzeń wchodzących w skład omawianej podskali jednoznacznie wskazuje, że
mierzy ona rodzaj relacji do Boga charakteryzujący się lękiem, a nie poczuciem winy. Dodatkowym argumentem mogą być badania Śliwaka (2006), w których wykazał wysoką korelację tej
skali z niepokojem ogólnym, jawnym i ukrytym, mierzonym Arkuszem Samopoznania Cattella. Śliwak (2006, por. także Śliwak, Szafrańska, 2000) we wcześniejszych pracach nazywa ten
wymiar Wina /Lęk. Po uzgodnieniu z autorem skali postanowiliśmy tę podskalę nazywać Lęk
i zmieniliśmy jej opis – jak się wydaje – na bardziej odpowiadający treści itemów wchodzących
w skład tej podskali"
https://pracownik.kul.pl/files/10427/pu ... uk2011.pdf
Re: O czym nie wiedzą ateiści?
Jest jeszcze skala przekonań postkrytycznych:
https://e.kul.pl/files/10427/public/art ... ka2011.pdf
Ciekawi mnie "Rysunek 2. Integracja teoretycznego modelu Wulffa i skal PCBS"
Na osi pionowej od włączenie transcendencji do wykluczenia transcendencji, na osi poziomej od intepretacji literalnej do interpretacji symbolicznej.
Co to takiego wtórna naiwność/symboliczna afirmacja u osób jednocześnie włączających transcendencję i interpretujących ją symbolicznie?
"Uzyskane w trakcie prowadzonych analiz współczynniki korelacji potwierdziły trafność polskiej wersji PCBS. Oczekiwany wzorzec zależności uwidaczniał się we wszystkich przeprowadzonych analizach. Relatywizm oraz
Krytyka zewnętrzna były ujemnie powiązane ze wszystkimi wymiarami centralności religijności C-15, miarami intensywności oraz centralności religijności, jak również z wysyconymi pozytywnym afektem aspektami relacji do Boga
ujmowanymi w skali Przeżywane Relacje do Boga (zob. tabela 5). Dla kryzysu
oraz negatywnych relacji do Boga uzyskano korelacje dodatnie. Odwrotne
zależności uwidoczniły się w przypadku Ortodoksji oraz Wtórnej naiwności,
które istotnie statystycznie (w większości przypadków na poziomie p<0,001)
pozytywnie łączyły się z miarami wskazującymi na przeżywanie pozytywnej
relacji z osobowym Bogiem oraz centralności i intensywności religijności.
Korelacje ujemne uzyskano dla aspektów relacji religijnej nasyconych afektem negatywnym (wyjątkiem jest Lęk, dla której uzyskane korelacje były bliskie 0).
Kryzys religijny korelował ujemnie jedynie z Ortodoksją".
https://e.kul.pl/files/10427/public/art ... ka2011.pdf
Czyli "Bój się Boga" w ogóle nie działa i nie pomaga ani religijnym ani niereligijnym
"1. Wysoki wynik w Ortodoksji (powyżej 0 lub 4 w zależności od sposobu
obliczania wyników) jest charakterystyczny dla osób akceptujących istnienie
przedmiotu religijnego. Religia oraz treści ją tworzące są przez nie interpretowane dosłownie. Osoby z podwyższonym wynikiem w tej skali mogą mieć
większą skłonność do uprzedzeń i tendencji konserwatywnych.
2. Wysoki wynik we Wtórnej naiwności jest charakterystyczny dla osób
akceptujących istnienie przedmiotu religijnego. Jednak religia i treści odnoszące się do niej są interpretowane w sposób symboliczny. Taka osoba, czytając
np. Pismo św., będzie poszukiwała w nim dodatkowego, ukrytego znaczenia,
które wykracza poza samą treść.
3. Wysoki wynik w Krytyce zewnętrznej jest typowy dla osób, które twierdzenia o charakterze religijnym interpretują dosłownie, jednak odrzucają ich
prawdziwość, odwołując się np. do osiągnięć nauki. Jest to myślenie charakterystyczne dla osób antyreligijnych lub ateistycznych. Wysokie wyniki w tej
skali mogą być powiązane z mniejszą dogmatycznością oraz większą sztywnością poznawczą.
4. Wysoki wynik w Relatywizmie charakteryzuje osoby, które odrzucają
realność przedmiotu religijnego, natomiast przyznają uprzywilejowane miejsce
ukrytemu, symbolicznemu znaczeniu mitu religijnego i rytuału. Osoby te mogą być skomplikowane, społecznie wrażliwe i wnikliwe, względnie nieuprzedzone, oryginalne, lecz także pełne lęków. Mają jednocześnie tendencję do dyfuzji i negatywnej integracji ego lub rozpaczy".
https://e.kul.pl/files/10427/public/art ... ka2011.pdf
Chyba będę we wtórnej naiwności jak wyjdę poza agnostycyzm, chociaż swoimi przeczuciami niemożności zaistnienia Boga i próbach jego szamotaniny transcendentalnej powstawania z resztek, jakie lecą przez Kosmos, bawiłem się nieświadomie w relatywizm.
https://e.kul.pl/files/10427/public/art ... ka2011.pdf
Ciekawi mnie "Rysunek 2. Integracja teoretycznego modelu Wulffa i skal PCBS"
Na osi pionowej od włączenie transcendencji do wykluczenia transcendencji, na osi poziomej od intepretacji literalnej do interpretacji symbolicznej.
Co to takiego wtórna naiwność/symboliczna afirmacja u osób jednocześnie włączających transcendencję i interpretujących ją symbolicznie?
"Uzyskane w trakcie prowadzonych analiz współczynniki korelacji potwierdziły trafność polskiej wersji PCBS. Oczekiwany wzorzec zależności uwidaczniał się we wszystkich przeprowadzonych analizach. Relatywizm oraz
Krytyka zewnętrzna były ujemnie powiązane ze wszystkimi wymiarami centralności religijności C-15, miarami intensywności oraz centralności religijności, jak również z wysyconymi pozytywnym afektem aspektami relacji do Boga
ujmowanymi w skali Przeżywane Relacje do Boga (zob. tabela 5). Dla kryzysu
oraz negatywnych relacji do Boga uzyskano korelacje dodatnie. Odwrotne
zależności uwidoczniły się w przypadku Ortodoksji oraz Wtórnej naiwności,
które istotnie statystycznie (w większości przypadków na poziomie p<0,001)
pozytywnie łączyły się z miarami wskazującymi na przeżywanie pozytywnej
relacji z osobowym Bogiem oraz centralności i intensywności religijności.
Korelacje ujemne uzyskano dla aspektów relacji religijnej nasyconych afektem negatywnym (wyjątkiem jest Lęk, dla której uzyskane korelacje były bliskie 0).
Kryzys religijny korelował ujemnie jedynie z Ortodoksją".
https://e.kul.pl/files/10427/public/art ... ka2011.pdf
Czyli "Bój się Boga" w ogóle nie działa i nie pomaga ani religijnym ani niereligijnym

"1. Wysoki wynik w Ortodoksji (powyżej 0 lub 4 w zależności od sposobu
obliczania wyników) jest charakterystyczny dla osób akceptujących istnienie
przedmiotu religijnego. Religia oraz treści ją tworzące są przez nie interpretowane dosłownie. Osoby z podwyższonym wynikiem w tej skali mogą mieć
większą skłonność do uprzedzeń i tendencji konserwatywnych.
2. Wysoki wynik we Wtórnej naiwności jest charakterystyczny dla osób
akceptujących istnienie przedmiotu religijnego. Jednak religia i treści odnoszące się do niej są interpretowane w sposób symboliczny. Taka osoba, czytając
np. Pismo św., będzie poszukiwała w nim dodatkowego, ukrytego znaczenia,
które wykracza poza samą treść.
3. Wysoki wynik w Krytyce zewnętrznej jest typowy dla osób, które twierdzenia o charakterze religijnym interpretują dosłownie, jednak odrzucają ich
prawdziwość, odwołując się np. do osiągnięć nauki. Jest to myślenie charakterystyczne dla osób antyreligijnych lub ateistycznych. Wysokie wyniki w tej
skali mogą być powiązane z mniejszą dogmatycznością oraz większą sztywnością poznawczą.
4. Wysoki wynik w Relatywizmie charakteryzuje osoby, które odrzucają
realność przedmiotu religijnego, natomiast przyznają uprzywilejowane miejsce
ukrytemu, symbolicznemu znaczeniu mitu religijnego i rytuału. Osoby te mogą być skomplikowane, społecznie wrażliwe i wnikliwe, względnie nieuprzedzone, oryginalne, lecz także pełne lęków. Mają jednocześnie tendencję do dyfuzji i negatywnej integracji ego lub rozpaczy".
https://e.kul.pl/files/10427/public/art ... ka2011.pdf
Chyba będę we wtórnej naiwności jak wyjdę poza agnostycyzm, chociaż swoimi przeczuciami niemożności zaistnienia Boga i próbach jego szamotaniny transcendentalnej powstawania z resztek, jakie lecą przez Kosmos, bawiłem się nieświadomie w relatywizm.
Re: O czym nie wiedzą ateiści?
Joseph Murphy po długich studiach w dziedzinach religioznawstwa, filozofii i prawa doszedł do wielce obiecującego wniosku, że wszyscy jesteśmy Chrystusami. Gdzieś już to słyszałem 
Ale on twierdzi, że Bóg jest bezosobową nieskończoną inteligencją i miłością. Stał się człowiekiem, bo uwierzył, że tak można. Ciekawe czy uwierzył też już w większy, wieczny i doskonalszy Wszechświat, żeby miał gdzie sobie normalnie zaistnieć.
"To, co doprowadziło mnie tak daleko, wskaże mi dalszą drogę - poradziłem mu. Odpisał, że popełniłem błąd, bo powinno to brzmieć: Ten, który doprowadził mnie tak daleko, wskaże mi dalszą drogę. Na co mu odpowiedziałem, że nieprawda, bo miałem na myśli właśnie „to". Nie przejęzyczyłem się. Napisałem tak celowo, ponieważ chodzi o zasadę, bezosobowe istnienie, nikogo nie wyróżniającą, uniwersalnie istniejącą moc, dostępną wszystkim ludziom. Może z niej korzystać każdy - i rzezimieszek, i żebrak, i złodziej, i święty, nawet ateista lub agnostyk.
Bóg nie jest osobą, dlatego nie zwracamy się do Niego jako do osoby, lecz jako do bezosobowo istniejącej mocy, nieskończonego życia i nieskończonej inteligencji. Nauczyciel natomiast miał obraz uosobionego Boga, mieszkającego gdzieś w niebie.
(...)
Ta wszechobecność tworzy z siebie samej, stając się poszczególną rzeczą. Mówiąc inaczej, Bóg staje się człowiekiem dzięki swej wierze w to, że nim jest. Bóg stwarza z siebie istotę zdolną do oddania Mu chwały, światła i miłości. Abraham znał moc stwórczą. Był jej świadomy i pokazał to swoim życiem. Wierzył, że duch go będzie prowadził, i tak rzeczywiście było.
Platon, Arystoteles, Plotyn i inni mówili o Bogu jako o nieskończonym umyśle i nieskończonej inteligencji. Jednak nie podali oni, jak wykorzystać tę istniejącą moc dla kierowania swym życiem, osiągnięcia harmonii, pomyślności i sukcesu czy dla uzdrowienia. Był to nadzwyczaj ciekawy wniosek intelektualny, lecz bez wskazówek co do praktycznego zastosowania w codziennym życiu.
Jeśli wierzysz, że jesteś nędznym robakiem, ludzie będą cię deptać i traktować tak, jak sam siebie traktujesz. Jeśli jesteś wobec siebie okrutny i zły, świat będzie dla ciebie taki sam.
Co wewnątrz, to na zewnątrz. Pamiętaj, że jesteś synem lub córką Boga żywego, spadkobiercą wszystkich Jego bogactw. Powinieneś wysławiać w sobie Boga, twego uzdrowiciela. Jak możesz czuć się gorszy, skoro wiesz, że jesteś dzieckiem Nieskończonego, ukochanym przez Boga, który się tobą opiekuje? Bóg to zasada życia, to duch żyjący w tobie, który cię stworzył i strzeże dzień i noc, sam nie śpiąc ani przez chwilę. Mnóstwo ludzi ciężko pracuje, a mimo to nie powodzi im się w życiu. Przyczyną tego jest zakorzeniony w ich podświadomości model nieszczęścia. Wierzą w nieuchronność klęski. Czasem sądzą, że prześladuje ich pech. Czują się gorsi.
Być może jako dzieci słyszeli: „Ty nigdy niczego nie osiągniesz. Zawsze będziesz nieudacznikiem. Jesteś głupi i tępy". Ich wrażliwy umysł przyjął te myśli, a one zaczęły żyć własnym życiem w podświadomości i urzeczywistniać się. Lecz człowiek może zmienić swoje życie, jeśli zacznie karmić umysł podświadomy czymś nowym. Powie sobie: „Urodziłem się, by odnosić sukcesy, Nieskończony nie może ponieść klęski". Można przesłać swej podświadomości ożywcze myśli w rodzaju: „Moim życiem rządzi boskie prawo
i porządek. Moją duszę wypełnia boski spokój. Mój umysł przenika boska miłość. W moim życiu dominuje dobre, boskie działanie. Kieruje mną nieskończona inteligencja, oświetlając
ścieżki, którymi podążam". Gniew, podejrzliwość, lęk to negatywne i destrukcyjne emocje. Jeśli wkradną się do podświadomości, powodują, że działasz i mówisz źle. Chcesz być szczęśliwy, a jesteś smutny. Chcesz robić dobrze, a wychodzi źle. Jeśli jesteś pod wpływem negatywnych, destrukcyjnych emocji, cokolwiek robisz, będzie złe.
Napisz więc nowe imię w księdze swego życia. Jak już sobie wyjaśniliśmy, księga życia to twoja podświadomość. Biblia powiada: / ujrzałem na prawej ręce Zasiadającego na tronie księgę zapisaną wewnątrz i na odwrocie zapieczętowaną na siedem pieczęci. I ujrzałem potężnego anioła, obwieszczającego głosem donośnym: Kto godzien jest otworzyć księgę i złamać jej pieczęcie? A nie mógł nikt - na niebie ani na ziemi, ani pod ziemią - otworzyć księgi ani na nią patrzeć. A ja bardzo płakałem, że nikt nie znalazł się godzien, by księgę otworzyć ani na nią patrzeć (Ap. 5,1-4).
Księga zapisana wewnątrz i na odwrocie to twój obiektywny i subiektywny umysł. Umysł świadomy i podświadomy.
Wszystkie myśli, przekonania, opinie, teorie lub dogmaty, które wpisujesz w umysł podświadomy, zamanifestują się w twoim życiu obiektywnie jako sytuacje, warunki życiowe,
wydarzenia. Piszemy wewnątrz, doznajemy na zewnątrz. Nasze życie ma dwie strony - obiektywną i subiektywną, widzialną i niewidzialną, myśl i jej urzeczywistnienie.
Siedem pieczęci to siedem stanów świadomości. Nasza myśl przechodzi przez siedem poziomów uświadomienia, na których doznania pięciu zmysłów uduchowiają się w dążeniu do wewnętrznej, duchowej mocy. Wtedy następuje zsynchronizowanie i zgodność umysłu świadomego z podświadomym. Kiedy zarówno w świadomym, jak i w podświadomym umyśle nie ma już cienia wątpliwości, modlitwa została wysłuchana. Siedem pieczęci zostało zerwanych przez zdyscyplinowanie pięciu zmysłów i osiągnięcie jedności obu
poziomów umysłu.
(...)
Otrzymuję wiele listów. Niektórzy piszą: „Będzie się pan smażył w ogniu, bo mówił pan w programie radiowym, że każdy człowiek jest swym własnym zbawcą, że mieszka w nim Bóg, i że wystarczy tylko nawiązać kontakt z tą boską obecnością, a ona go poprowadzi i rozwiąże jego problemy.
Mówił pan też, że człowiek odpowiada na swoje własne modlitwy. Za te herezje będzie pan kiedyś płonął w ogniu piekielnym". I tu cytują Biblię, która powiada: Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J. 3,16).
Wszystko to jest nieporozumieniem. Każdy z nas jest tym Jednorodzonym Synem. Wszyscy zrodziliśmy się z Jedynego. Jest tylko On. Twoim Jednorodzonym Synem, mówiąc językiem duchowym, jest twoje pragnienie. Jeśli jesteś chory, zdrowie jest twym zbawcą. Pragniesz zdrowia. Realizacja twego pragnienia jest twym zbawcą. Jeśli zgubiłeś się w lesie, przewodnik jest twym zbawcą. Jeśli cię uwięziono, jest nim wolność. Gdy umierasz z pragnienia, zbawi cię woda. Tak więc każdy człowiek mający łączność z boską obecnością jest swym własnym zbawcą.
Ogień, o którym mowa w Biblii, nie jest nim w sensie dosłownym. Biblia jest księgą duchową. Jej język jest duchowy i mentalny, pełen alegorii, metafor, idiomów i mistycyzmu.
W szpitalu psychiatrycznym lub innym tego rodzaju zakładzie ludzie palą się w ogniu. Ogień zazdrości, nienawiści, złości i urazy trawi ich podświadomy umysł. Negatywne emocje spalają ich tkanki, spopielają serce.
Człowiek chory psychicznie przechodzi tortury. Spala go własne nieszczęście. Ludzie płoną nienawiścią, wrogością, agresją. Sami sobie ten ogień podłożyli, bo każdy sobie sam tworzy piekło albo niebo. Omar pisał:
Posłałem swą duszę do świata niewidzialnego,
by alfabet tamtego życia poznała;
I wkrótce moja dusza wróciła, mówiąc:
„Niebem i piekłem jestem sobie sama ".
Gniew, depresja, lęk, złe przeczucia to trawiący od wewnątrz ogień. To emocje wywołujące wrzody, nadciśnienie, raka i artretyzm. Długo podtrzymywana nienawiść może spowodować artretyzm przez wywoływanie zmian i odkładania się złogów w organizmie, a przez to zrujnować ci życie.
Zazdrość może doprowadzić do choroby umysłowej, ponieważ jest najbardziej niszczącą trucizną dla umysłu.
Toteż gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani
rdza nie niszczą, i gdzie złodzieje nie włamują się i nie kradną.
Gromadźcie w sobie harmonię, zdrowie, spokój i piękno.
Wyryjcie w swych sercach boże prawdy. Napiszcie w nich:
... Wszystko, co jest prawdziwe, co godne, co sprawiedliwe, co
czyste, co mile, co zasługuje na uznanie: jeśli jest jakąś cnotą
i czynem chwalebnym - to miejcie na myśli! (Flp. 4,8).
Pieśń triumfu
O ty, którego miłuje dusza moja, wskaż mi, gdzie gdzie pasiesz
swe stada, gdzie dajesz im spocząć w południe...
O, jakże piękna jesteś, przyjaciółko moja, jakże piękna! Oczy
twe jak gołębice...
Wprowadził mnie do domu wina, i sztandarem jego nade
mną jest miłość..."
"Magia wiary" Joseph Murphy
No nieźle sobie swobodnie interpretuje Biblię, lepiej niż sekty.
Chyba próbuje tworzyć coś w stylu New Age i łączyć wymysły wielu religii naraz.
Reszta to podstawy psychologii.
Kiedyś pani psycholog zadała mi pytanie: "Czy jak ktoś mówi mi, że nic nie umiem, nic nie osiągnąłem itp., to bardzo mnie to niszczy"?
Zdziwiłem się, bo przecież poczucie swojej wartości miałem dosyć dobre i wiedziałem, że mam spore możliwości.
Chodziło prawdopodobnie o sprawdzenie poziomu reakcji. Czy będę się wkurzał, biadał, czuł zniechęcony, dam się zasugerować, będę się emocjonalnie oburzał czy spokojnie przejdę nad tym, zachowując o sobie stabilne dobre mniemanie. Jaki jest mój stan psychiczny.
Ale z drugiej strony i tak nic nie wiadomo. Ktoś może potakiwać, "tak, bo to prawda" i nie bronić się już, ktoś może wzruszyć ramionami, że to bzdura, kłamstwo.
Cała sztuka w odpowiedniej uczciwej obronie na taki atak.
Jeżeli żyje się uczciwie z własnym sobą, rozwija i zna swoją wartość, to szybko wykryje manipulację i biedna Bozia nie będzie mu potrzebna.
A z Wszechświatem i tak możemy robić co chcemy, żeby zalęgnąć się dobrze w środowisku i ewoluować. Ale to żaden Absolut...
Tylko ta tajemnica istnienia ponadjednostkowego i pozadoczesnego, tak jak obiektywny Wszechświat, zdaje się być dosyć ciekawa.

Ale on twierdzi, że Bóg jest bezosobową nieskończoną inteligencją i miłością. Stał się człowiekiem, bo uwierzył, że tak można. Ciekawe czy uwierzył też już w większy, wieczny i doskonalszy Wszechświat, żeby miał gdzie sobie normalnie zaistnieć.
"To, co doprowadziło mnie tak daleko, wskaże mi dalszą drogę - poradziłem mu. Odpisał, że popełniłem błąd, bo powinno to brzmieć: Ten, który doprowadził mnie tak daleko, wskaże mi dalszą drogę. Na co mu odpowiedziałem, że nieprawda, bo miałem na myśli właśnie „to". Nie przejęzyczyłem się. Napisałem tak celowo, ponieważ chodzi o zasadę, bezosobowe istnienie, nikogo nie wyróżniającą, uniwersalnie istniejącą moc, dostępną wszystkim ludziom. Może z niej korzystać każdy - i rzezimieszek, i żebrak, i złodziej, i święty, nawet ateista lub agnostyk.
Bóg nie jest osobą, dlatego nie zwracamy się do Niego jako do osoby, lecz jako do bezosobowo istniejącej mocy, nieskończonego życia i nieskończonej inteligencji. Nauczyciel natomiast miał obraz uosobionego Boga, mieszkającego gdzieś w niebie.
(...)
Ta wszechobecność tworzy z siebie samej, stając się poszczególną rzeczą. Mówiąc inaczej, Bóg staje się człowiekiem dzięki swej wierze w to, że nim jest. Bóg stwarza z siebie istotę zdolną do oddania Mu chwały, światła i miłości. Abraham znał moc stwórczą. Był jej świadomy i pokazał to swoim życiem. Wierzył, że duch go będzie prowadził, i tak rzeczywiście było.
Platon, Arystoteles, Plotyn i inni mówili o Bogu jako o nieskończonym umyśle i nieskończonej inteligencji. Jednak nie podali oni, jak wykorzystać tę istniejącą moc dla kierowania swym życiem, osiągnięcia harmonii, pomyślności i sukcesu czy dla uzdrowienia. Był to nadzwyczaj ciekawy wniosek intelektualny, lecz bez wskazówek co do praktycznego zastosowania w codziennym życiu.
Jeśli wierzysz, że jesteś nędznym robakiem, ludzie będą cię deptać i traktować tak, jak sam siebie traktujesz. Jeśli jesteś wobec siebie okrutny i zły, świat będzie dla ciebie taki sam.
Co wewnątrz, to na zewnątrz. Pamiętaj, że jesteś synem lub córką Boga żywego, spadkobiercą wszystkich Jego bogactw. Powinieneś wysławiać w sobie Boga, twego uzdrowiciela. Jak możesz czuć się gorszy, skoro wiesz, że jesteś dzieckiem Nieskończonego, ukochanym przez Boga, który się tobą opiekuje? Bóg to zasada życia, to duch żyjący w tobie, który cię stworzył i strzeże dzień i noc, sam nie śpiąc ani przez chwilę. Mnóstwo ludzi ciężko pracuje, a mimo to nie powodzi im się w życiu. Przyczyną tego jest zakorzeniony w ich podświadomości model nieszczęścia. Wierzą w nieuchronność klęski. Czasem sądzą, że prześladuje ich pech. Czują się gorsi.
Być może jako dzieci słyszeli: „Ty nigdy niczego nie osiągniesz. Zawsze będziesz nieudacznikiem. Jesteś głupi i tępy". Ich wrażliwy umysł przyjął te myśli, a one zaczęły żyć własnym życiem w podświadomości i urzeczywistniać się. Lecz człowiek może zmienić swoje życie, jeśli zacznie karmić umysł podświadomy czymś nowym. Powie sobie: „Urodziłem się, by odnosić sukcesy, Nieskończony nie może ponieść klęski". Można przesłać swej podświadomości ożywcze myśli w rodzaju: „Moim życiem rządzi boskie prawo
i porządek. Moją duszę wypełnia boski spokój. Mój umysł przenika boska miłość. W moim życiu dominuje dobre, boskie działanie. Kieruje mną nieskończona inteligencja, oświetlając
ścieżki, którymi podążam". Gniew, podejrzliwość, lęk to negatywne i destrukcyjne emocje. Jeśli wkradną się do podświadomości, powodują, że działasz i mówisz źle. Chcesz być szczęśliwy, a jesteś smutny. Chcesz robić dobrze, a wychodzi źle. Jeśli jesteś pod wpływem negatywnych, destrukcyjnych emocji, cokolwiek robisz, będzie złe.
Napisz więc nowe imię w księdze swego życia. Jak już sobie wyjaśniliśmy, księga życia to twoja podświadomość. Biblia powiada: / ujrzałem na prawej ręce Zasiadającego na tronie księgę zapisaną wewnątrz i na odwrocie zapieczętowaną na siedem pieczęci. I ujrzałem potężnego anioła, obwieszczającego głosem donośnym: Kto godzien jest otworzyć księgę i złamać jej pieczęcie? A nie mógł nikt - na niebie ani na ziemi, ani pod ziemią - otworzyć księgi ani na nią patrzeć. A ja bardzo płakałem, że nikt nie znalazł się godzien, by księgę otworzyć ani na nią patrzeć (Ap. 5,1-4).
Księga zapisana wewnątrz i na odwrocie to twój obiektywny i subiektywny umysł. Umysł świadomy i podświadomy.
Wszystkie myśli, przekonania, opinie, teorie lub dogmaty, które wpisujesz w umysł podświadomy, zamanifestują się w twoim życiu obiektywnie jako sytuacje, warunki życiowe,
wydarzenia. Piszemy wewnątrz, doznajemy na zewnątrz. Nasze życie ma dwie strony - obiektywną i subiektywną, widzialną i niewidzialną, myśl i jej urzeczywistnienie.
Siedem pieczęci to siedem stanów świadomości. Nasza myśl przechodzi przez siedem poziomów uświadomienia, na których doznania pięciu zmysłów uduchowiają się w dążeniu do wewnętrznej, duchowej mocy. Wtedy następuje zsynchronizowanie i zgodność umysłu świadomego z podświadomym. Kiedy zarówno w świadomym, jak i w podświadomym umyśle nie ma już cienia wątpliwości, modlitwa została wysłuchana. Siedem pieczęci zostało zerwanych przez zdyscyplinowanie pięciu zmysłów i osiągnięcie jedności obu
poziomów umysłu.
(...)
Otrzymuję wiele listów. Niektórzy piszą: „Będzie się pan smażył w ogniu, bo mówił pan w programie radiowym, że każdy człowiek jest swym własnym zbawcą, że mieszka w nim Bóg, i że wystarczy tylko nawiązać kontakt z tą boską obecnością, a ona go poprowadzi i rozwiąże jego problemy.
Mówił pan też, że człowiek odpowiada na swoje własne modlitwy. Za te herezje będzie pan kiedyś płonął w ogniu piekielnym". I tu cytują Biblię, która powiada: Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J. 3,16).
Wszystko to jest nieporozumieniem. Każdy z nas jest tym Jednorodzonym Synem. Wszyscy zrodziliśmy się z Jedynego. Jest tylko On. Twoim Jednorodzonym Synem, mówiąc językiem duchowym, jest twoje pragnienie. Jeśli jesteś chory, zdrowie jest twym zbawcą. Pragniesz zdrowia. Realizacja twego pragnienia jest twym zbawcą. Jeśli zgubiłeś się w lesie, przewodnik jest twym zbawcą. Jeśli cię uwięziono, jest nim wolność. Gdy umierasz z pragnienia, zbawi cię woda. Tak więc każdy człowiek mający łączność z boską obecnością jest swym własnym zbawcą.
Ogień, o którym mowa w Biblii, nie jest nim w sensie dosłownym. Biblia jest księgą duchową. Jej język jest duchowy i mentalny, pełen alegorii, metafor, idiomów i mistycyzmu.
W szpitalu psychiatrycznym lub innym tego rodzaju zakładzie ludzie palą się w ogniu. Ogień zazdrości, nienawiści, złości i urazy trawi ich podświadomy umysł. Negatywne emocje spalają ich tkanki, spopielają serce.
Człowiek chory psychicznie przechodzi tortury. Spala go własne nieszczęście. Ludzie płoną nienawiścią, wrogością, agresją. Sami sobie ten ogień podłożyli, bo każdy sobie sam tworzy piekło albo niebo. Omar pisał:
Posłałem swą duszę do świata niewidzialnego,
by alfabet tamtego życia poznała;
I wkrótce moja dusza wróciła, mówiąc:
„Niebem i piekłem jestem sobie sama ".
Gniew, depresja, lęk, złe przeczucia to trawiący od wewnątrz ogień. To emocje wywołujące wrzody, nadciśnienie, raka i artretyzm. Długo podtrzymywana nienawiść może spowodować artretyzm przez wywoływanie zmian i odkładania się złogów w organizmie, a przez to zrujnować ci życie.
Zazdrość może doprowadzić do choroby umysłowej, ponieważ jest najbardziej niszczącą trucizną dla umysłu.
Toteż gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani
rdza nie niszczą, i gdzie złodzieje nie włamują się i nie kradną.
Gromadźcie w sobie harmonię, zdrowie, spokój i piękno.
Wyryjcie w swych sercach boże prawdy. Napiszcie w nich:
... Wszystko, co jest prawdziwe, co godne, co sprawiedliwe, co
czyste, co mile, co zasługuje na uznanie: jeśli jest jakąś cnotą
i czynem chwalebnym - to miejcie na myśli! (Flp. 4,8).
Pieśń triumfu
O ty, którego miłuje dusza moja, wskaż mi, gdzie gdzie pasiesz
swe stada, gdzie dajesz im spocząć w południe...
O, jakże piękna jesteś, przyjaciółko moja, jakże piękna! Oczy
twe jak gołębice...
Wprowadził mnie do domu wina, i sztandarem jego nade
mną jest miłość..."
"Magia wiary" Joseph Murphy
No nieźle sobie swobodnie interpretuje Biblię, lepiej niż sekty.

Chyba próbuje tworzyć coś w stylu New Age i łączyć wymysły wielu religii naraz.
Reszta to podstawy psychologii.
Kiedyś pani psycholog zadała mi pytanie: "Czy jak ktoś mówi mi, że nic nie umiem, nic nie osiągnąłem itp., to bardzo mnie to niszczy"?
Zdziwiłem się, bo przecież poczucie swojej wartości miałem dosyć dobre i wiedziałem, że mam spore możliwości.
Chodziło prawdopodobnie o sprawdzenie poziomu reakcji. Czy będę się wkurzał, biadał, czuł zniechęcony, dam się zasugerować, będę się emocjonalnie oburzał czy spokojnie przejdę nad tym, zachowując o sobie stabilne dobre mniemanie. Jaki jest mój stan psychiczny.
Ale z drugiej strony i tak nic nie wiadomo. Ktoś może potakiwać, "tak, bo to prawda" i nie bronić się już, ktoś może wzruszyć ramionami, że to bzdura, kłamstwo.
Cała sztuka w odpowiedniej uczciwej obronie na taki atak.
Jeżeli żyje się uczciwie z własnym sobą, rozwija i zna swoją wartość, to szybko wykryje manipulację i biedna Bozia nie będzie mu potrzebna.
A z Wszechświatem i tak możemy robić co chcemy, żeby zalęgnąć się dobrze w środowisku i ewoluować. Ale to żaden Absolut...
Tylko ta tajemnica istnienia ponadjednostkowego i pozadoczesnego, tak jak obiektywny Wszechświat, zdaje się być dosyć ciekawa.
