Terapia jako przyczyna choroby?
Moderator: moderatorzy
- Kamil Kończak
- zaufany użytkownik
- Posty: 12349
- Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
- płeć: mężczyzna
- Kontakt:
Re: Terapia jako przyczyna choroby?
Każdy ma prawo do własnego zdania. Dla mnie np. mitem jest teorie dopaminowa na temat schizofrenii. Leki niczego nie leczą tylko zamulają umysł.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.
" May your love of the form culminite in the love of
the formless."
https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
" May your love of the form culminite in the love of
the formless."
https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Terapia jako przyczyna choroby?
Dopiero wraz z przyjmowaniem leków ustały u mnie objawy psychozy. Nie czuję, żeby leki w jakikolwiek sposób "zamulały mi umysł' . Nie odczuwam żadnych skutków ubocznych, a efekty działania mam jak na dłoni: zniknęły głosy, urojenia i wadliwe postrzeganie rzeczywistości, a także fobie społeczne i depresja.SięSzłoSkrajemDrogi pisze:Leki niczego nie leczą tylko zamulają umysł.
Pozdrawiam.m.
Re: Terapia jako przyczyna choroby?
Przed moją drugą psychozą czułam się bardzo źle, przyjmowałam małą dawkę pernazyny i antydepresant Stimuloton (raczej nietrafiony). Czułam jak życie przechodzi obok mnie, a w pewnym momencie uczucie jakbym zjeżdżała w dół po równi pochyłej i nic nie potrafiłam z tym zrobić. Miałam wrażenie że to wszystko zakończy się jakąś kosmiczną katastrofą, że wchłonie mnie jakaś czarna dziura. Wszystko co działo się w moim życiu analizowałam godzinami, wymyślałam alternatywne wersje swojego życia, do tego skrajny perfekcjonizm, zamęczałam się okropnie.
Wtedy poprosiłam lekarkę o skierowanie na terapię. Dostałam taką młodą siksę po studiach, przewrażliwioną na swoim punkcie (pytała mnie co o niej myślę, powiedziałam że "jest młoda" i to może być atutem bo psychologia ostatnio rozwinęła się bardzo więc jest na bieżąco, ale minusem jest brak doświadczenia) Odpowiedziałam szczerze, ale miałam wrażenie że ją uraziłam bo bardzo się unosiła. W ogóle nie mogłyśmy się dogadać, miałam wrażenie że za wszelką cenę chciała pokazać swoją wyższość.
Po kilku spotkaniach było coraz gorzej aż dostałam psychozy i wylądowałam w szpitalu. Często zadaję sobie pytanie czy gdybym trafiła na dobrego psychologa to byłby mnie w stanie wyciągnąć z tego dołka...
Wtedy poprosiłam lekarkę o skierowanie na terapię. Dostałam taką młodą siksę po studiach, przewrażliwioną na swoim punkcie (pytała mnie co o niej myślę, powiedziałam że "jest młoda" i to może być atutem bo psychologia ostatnio rozwinęła się bardzo więc jest na bieżąco, ale minusem jest brak doświadczenia) Odpowiedziałam szczerze, ale miałam wrażenie że ją uraziłam bo bardzo się unosiła. W ogóle nie mogłyśmy się dogadać, miałam wrażenie że za wszelką cenę chciała pokazać swoją wyższość.
Po kilku spotkaniach było coraz gorzej aż dostałam psychozy i wylądowałam w szpitalu. Często zadaję sobie pytanie czy gdybym trafiła na dobrego psychologa to byłby mnie w stanie wyciągnąć z tego dołka...
Melisa
Re: Terapia jako przyczyna choroby?
Ja też jakoś nie miałam szczęścia do psychologów.
Z terapii na studiach pamiętam tylko, że podobno psycholog powiedziała mojej mamie "przecież można być szczęśliwym z komputerem lub maszyną do pisania".
Otóż nie, pani X., człowiek jest istotą społeczną - nie jestem szczęśliwa będąc w związku z komputerem i nie radząc sobie w żadnej grupie ani relacji. Nie wiem, jak ona widziała moją przyszłość. Chyba nie miała na ten temat żadnych wyobrażeń. Nie zauważyła, że moim problemem jest obawa, że nie poradzę sobie w "dorosłym" życiu, a ja nie umiałam sobie z tego ani zdać sprawy, ani próbować temu zaradzić. Ale widocznie dla innych jest dobrą terapeutką, bo obecnie prowadzi dobrze prosperującą terapię i ma same plusy (prawie) na znany lekarz. Czyli problem leży po mojej stronie - nie umiem być dobrym pacjentem.
Z terapii na studiach pamiętam tylko, że podobno psycholog powiedziała mojej mamie "przecież można być szczęśliwym z komputerem lub maszyną do pisania".
Otóż nie, pani X., człowiek jest istotą społeczną - nie jestem szczęśliwa będąc w związku z komputerem i nie radząc sobie w żadnej grupie ani relacji. Nie wiem, jak ona widziała moją przyszłość. Chyba nie miała na ten temat żadnych wyobrażeń. Nie zauważyła, że moim problemem jest obawa, że nie poradzę sobie w "dorosłym" życiu, a ja nie umiałam sobie z tego ani zdać sprawy, ani próbować temu zaradzić. Ale widocznie dla innych jest dobrą terapeutką, bo obecnie prowadzi dobrze prosperującą terapię i ma same plusy (prawie) na znany lekarz. Czyli problem leży po mojej stronie - nie umiem być dobrym pacjentem.
Re: Terapia jako przyczyna choroby?
Jest teraz pewnie lepszą terapeutką niż była wcześniej bo nabrała doświadczenia i ogłady,a może robi to teraz prywatnie więc się bardziej stara.malgosia pisze: Ale widocznie dla innych jest dobrą terapeutką, bo obecnie prowadzi dobrze prosperującą terapię i ma same plusy (prawie) na znany lekarz.
Co do opisanej przeze mnie pani psycholog, dowiedziałam się niedawno że chłopak mojej koleżanki miał problemy psychiczne (lekarz zdiagnozował problemy adaptacyjne o charakterze lękowo-depresyjnym) i został do niej skierowany na terapię. Po pierwszym spotkaniu powiedział że w ogóle nie potrafił się z nią dogadać, na drugi dzień rzucił się pod pociąg. I znowu zadaję sobie pytanie - czy dobry, empatyczny psycholog mógł zapobiec tej tragedii?
Ale tak to jest jak się chodzi do psychologa na kasę chorych...
Melisa
- babyfacekiller
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 24
- Rejestracja: pn maja 14, 2012 5:05 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Terapia jako przyczyna choroby?
U mnie było tak: funkcjonowałem normalnie, dostałem depresji i jako osoba chora, bez żadnych oporów wybrałem się do psychiatry. Ten mi polecił wizyty u psychologa, więc do niego poszedłem. I tam mnie nauczono nazywać swoje emocje - jedna z najgorszych rzeczy, których się nauczyłem. Od tamtego czasu obsesyjnie zastanawiam się jak się czuję i jakie mam w danej sytuacji emocje. Dodatkowo to wywlekanie wszystkich brudów mnie rozwaliło kompletnie. Po około 2 miesiącach zaczęły się u mnie zaburzenia psychotyczne. Nie wiem czy to przez psychoterapię, czy to może depresja zainicjowała te zaburzenia, ale tego gówna, które nazywa się schizofrenią nie udało mi się usunąć do dnia dzisiejszego. Nie mam do nikogo żalu jak tylko do swojej psychiki, bo przecież tyle osób korzysta z usług psychologa i nie wychodzi z psychozą z gabinetu. Myślę, że każdemu z nas był potrzebny jakiś bodziec do rozwinięcia tej choroby - w moim przypadku najprawdopodobniej była to psychoterapia.
łeb jak sklep i głowa pełna marzeń
Re: Terapia jako przyczyna choroby?
Ja też po terapii wdepnęłam w największe *słowo niedozwolone*, jakie można sobie wyobrazić, czytywałam tylko poradniki psychologiczne, czym głupsze tym lepiej. A mogłam douczyć się na korkach i skończyć dodatkowo Amerykanistykę. Wtedy moja "pierwsza praca" wyglądałaby inaczej.
Ale myślę, że byłam po prostu wyjątkowo trudnym przypadkiem (m. in. całkowicie oderwana od rzeczywistości, z silną fobią społeczną, słaba jak nasza reprezentacja) i co do terapeutki masz rację Natalio. Teraz jedyny rodzaj terapii jaki polecam to poznawczo-behawioralna.
Baby, jaką orientację miał Twój terapeuta (poznawczo-behawioralną, humanistyczną, psychodynamiczną)?
Czy sięgał do dzieciństwa? Czy nauczyłeś się asertywności, rozwiązywania konfliktów, podejmowanie decyzji i poprawnej komunikacji? Tego bym oczekiwała po terapii.
Ale myślę, że byłam po prostu wyjątkowo trudnym przypadkiem (m. in. całkowicie oderwana od rzeczywistości, z silną fobią społeczną, słaba jak nasza reprezentacja) i co do terapeutki masz rację Natalio. Teraz jedyny rodzaj terapii jaki polecam to poznawczo-behawioralna.
Baby, jaką orientację miał Twój terapeuta (poznawczo-behawioralną, humanistyczną, psychodynamiczną)?
Czy sięgał do dzieciństwa? Czy nauczyłeś się asertywności, rozwiązywania konfliktów, podejmowanie decyzji i poprawnej komunikacji? Tego bym oczekiwała po terapii.
- babyfacekiller
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 24
- Rejestracja: pn maja 14, 2012 5:05 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Terapia jako przyczyna choroby?
hej. Była to orientacja poznawczo-behawioralna. Mówiłem trochę o dzieciństwie, ale na tym się skupialiśmy. Za to duży nacisk był na arestywność, myślę że w miarę ją opanowałem. Nie pamiętam, żeby było cokolwiek powiedziane o rozwiązywaniu konfliktów, czy poprawnej komunikacji. Za to rzuciłem z pomocą tych wizyt pracę, której nie lubiłem - więc można to podczepić pod podejmowanie decyzji. Zastanawiam się często jak by wyglądało teraz moje życie, gdyby się psychiatrzy i psycholodzy, czy funkcjonowałbym normalnie czy też może mijałaby kolejna rocznica mojej śmierci...
łeb jak sklep i głowa pełna marzeń
Re: Terapia jako przyczyna choroby?
Nie wiem, jak było w przypadku Twojej psychoterapii. Zazwyczaj terapeuta na początku pyta o oczekiwania względem terapii. To m.in. od uzyskanej odpowiedzi zależy dobór jej rodzaju. Kompetentny psycholog i psychoterapeuta powinien mieć biegłość w prowadzeniu ich w różnych nurtach. Nie ma metody uniwersalnej. Za każdym razem dobiera się ją do indywidualnych potrzeb, możliwości i także chęci pacjenta.malgosia pisze:Tego bym oczekiwała po terapii.
Co do jakości. Niestety realia pracy psychoterapeutów w ramach współpracy z NFZ zwłaszcza w publicznych placówkach, w których jest duży "przemiał" pacjentów nie pozwalają efektywnie wykonywać pracy. Każda osoba wymaga dużego nakładu energii i wysiłku, koncentracji uwagi i wytężonego myślenia. A w takich przychodniach jeden psycholog musi nieraz obsłużyć kilkadziesiąt (zazwyczaj naście) osób w ciągu dnia. To główna przyczyna niskich czasami wyników pracy psychologów. Tak będzie, dopóki o procedurach medycznych będą decydować urzędnicy nie mający pojęcia o praktycznej stronie tematu. Nie ma powodu żeby obwiniać siebie czy psychologa. Mamy w kraju fatalną sytuację lecznictwa psychiatrycznego.
Co można zrobić żeby usprawnić przebieg terapii, to z pewnością określić czego się chcemy spodziewać po psychoterapii. Konkretnie, nawet można sobie wypisać w punktach.
Zapraszam do rozmowy na czacie.
Re: Terapia jako przyczyna choroby?
Baby, to pokazuje, że jak mnie nauczyła ostatnia terapeutka, wszystko ma plusy i minusy. Także terapia
Tak zrobię Dan, dzięki, jeśli jeszcze będę korzystała, sprecyzuję swój problem, i to konkretnie, a nie ogólnie np "poprawa stosunków z ludźmi". Nawiasem mówiąc terapia chyba pomaga osobom silnym, zdrowym, które wiedzą czego chcą, potrafią to wyartykułować i mają siłę i motywację, żeby wprowadzić zmiany w życie!
Moja pierwsza terapia odbyła bardzo dawno i na NFZ, nowinki zachodnie dopiero docierały do Polski. Psychologia też poczyniła postępy, a i ja wiem teraz więcej.
Zresztą ostatnia moja terapeutka chyba była niezła (na NFZ) mimo, że młoda i niedoświadczona.
Przepraszam, że dałam jej w kość
Tak zrobię Dan, dzięki, jeśli jeszcze będę korzystała, sprecyzuję swój problem, i to konkretnie, a nie ogólnie np "poprawa stosunków z ludźmi". Nawiasem mówiąc terapia chyba pomaga osobom silnym, zdrowym, które wiedzą czego chcą, potrafią to wyartykułować i mają siłę i motywację, żeby wprowadzić zmiany w życie!
Moja pierwsza terapia odbyła bardzo dawno i na NFZ, nowinki zachodnie dopiero docierały do Polski. Psychologia też poczyniła postępy, a i ja wiem teraz więcej.
Zresztą ostatnia moja terapeutka chyba była niezła (na NFZ) mimo, że młoda i niedoświadczona.
Przepraszam, że dałam jej w kość
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 26
- Rejestracja: pt mar 23, 2012 9:45 am
Re: Terapia jako przyczyna choroby?
Niestety z tym się nie zgodzę. Każdy psycholog, który skończył chociaż studia psychologiczne też doskonale o tym wie. Każdy psycholog obierając nurt, w którym chce pracować tak naprawdę podejmuje bardzo ważną decyzję, która decyduje o jego pracy do końca życia. Każda koncepcja ma inne założenia teoretyczne o człowieku, każda terapia ma inne cele i założenia mówiące o tym, z czym pracować i w jaki sposób. Każdy psycholog musi wiedzieć teoretycznie o każdym nurcie "coś", to prawda, al nie może pracować w każdym nurcie.dan pisze: Kompetentny psycholog i psychoterapeuta powinien mieć biegłość w prowadzeniu ich w różnych nurtach.
Jeżeli psycholog np. psychodynamiczny stwierdzi, że nie jest w stanie pomóc pacjentowi za pomocą metod, którymi się posługuje, jego obowiązkiem jest skierowanie do innego psychologa (i tu może się kierować np. wiedzą, że "behawioralna jest skuteczniejsza w przypadku osób uzależnionych" to poleci psychologa behawioralnego) lub innego specjalisty (lekarz psychiatra, neurolog itd).
To jest jedna z podstawowych zasad etycznych z kodeksu zawodowego psychologa.
Warto się tym kierować, czy psycholog ma certyfikat i czy pracuje zgodnie z tym za co go dostał.
Oczywiście, jeżeli komuś pomoże psycholog, który twierdzi, że potrafi leczyć dziesięcioma rodzajami terapii to należy się cieszyć. Ale zdecydowanie częściej może to się wiązać z niebezpieczeństwem, brakiem kompetencji i tym samym brakiem skutecznej pomocy pacjentowi. Kto wie czy właśnie przez takie podejście niektórych psychologów typu "wiem wszystko o wszystkim" nie jest przyczyną tylu sfrustrowanych i zagubionych pacjentów.
Być może za bardzo się wczuwam i przeżywam, może dla większości nie ma to takiego znaczenia. Ale mam dosyć tego w jaki sposób psycholog nadużywa czasami zaufania innych ludzi i jak niektórzy oszukują. Być może jeżeli pacjenci bardziej będą świadomi tego jakie kompetencje powinien mieć psycholog to może niektórzy psychologowie poważniej podejdą do sprawy.
Na koniec tylko dodam tak czysto informacyjnie, że psychologów poznawczo behawioralnych, którzy ukończyli Centrum Terapii Poznawczo Behawioralnej w Polsce jest obecnie: 33 mgr psychologii i 45 lekarzy psychiatrów.
Pozdrawiam.
Re: Terapia jako przyczyna choroby?
Chcę_zrozumieć, w środowisku naukowym trwa spór na temat terapii eklektycznej. Niczego nowego raczej nie spłodzimy w tej kwestii. Znam osobiście psychologów, którzy mają certyfikaty w więcej, niż jednym nurcie. Mimo wszystko wrogiem zarówno pacjentów, jak personelu są warunki pracy i chore procedury urzędowe. Pozostańmy, proponuję przy tym, że każdy psycholog i psychoterapeuta powinien wiedzieć więcej, niż "coś" o każdym z nurtów + powinien dodatkowo stale aktualizować swoją wiedzę. Dlatego zawsze polecam korzystać z pomocy osób, które skończyły (oprócz studiów psychoterapii) studia psychologiczne, ponieważ tam uzyskuje się gruntowną, ogólną wiedzę teoretyczną - o tym co dla kogo. Psychoterapia powinna być dobrana do indywidualnych potrzeb u każdej osoby, która zgłasza się po pomoc do specjalisty.
Zapraszam do rozmowy na czacie.
Re: Terapia jako przyczyna choroby?
Jednak terapia psychodynamiczna ma za soba jakies racje. Ostatnio zauwazam, ze gdy reaguje nadmiernie czesto kryje sie za tym jakies wydarzenie z przeszlosci. Odkrycie go przynosi mi ulge. Chcialabym pojsc na trening asertywnosci i komunikacji. Ale czy to wystarczy do glebokiej przemiany?
Re: Terapia jako przyczyna choroby?
Ja myślę, że kluczową cechą a zarazem umiejętnością, nad którą warto popracować, ponieważ stanowi w życiu rodzaj "wędki" w radzeniu sobie, jest świadomość.
Zależy, co dla Ciebie oznacza "głęboka przemiana". Sama określasz tego rodzaju standardy. Taki trening powinien ułatwić Ci życie wśród ludzi. Czy tyle, to dla Ciebie dużo czy mało?malgosia pisze:Chcialabym pojsc na trening asertywnosci i komunikacji. Ale czy to wystarczy do glebokiej przemiany?
Zapraszam do rozmowy na czacie.
Re: Terapia jako przyczyna choroby?
Świadomość? Nie zniosłabym negatywnych informacji o sobie. Są dni, że mam bardzo niskie poczucie własnej wartości i zamykam się na wszelką informację zwrotną. Moja sytuacja w życiu nie nastraja do myślenia o sobie dobrze. To że jestem snobką nie oznacza, że mam wysokie mniemanie o sobie.
Myślę, że jak będą ludzie dookoła wszystko się ułoży. Dla mnie wystarczy. Jak pisałam pracę straciłam głównie przez brak asertywności.
Myślę, że jak będą ludzie dookoła wszystko się ułoży. Dla mnie wystarczy. Jak pisałam pracę straciłam głównie przez brak asertywności.
Re: Terapia jako przyczyna choroby?
To chyba najważniejsze. Niskie poczucie wartości to pierwsze, nad czym trzeba popracować. Bez niego nie da się dobrze funkcjonować, o czym sama piszesz w swoim poście wyżej. Małgosia, nie można polegać tylko na innych, ponieważ prędzej czy później ich zabraknie (nie chodzi tylko o śmierć ale o ich własne życie). Bardzo ważna jest też umiejętność przyjmowania informacji zwrotnej - dzięki takim informacją możemy się odnaleźć w świecie, są pewnego rodzaju drogowskazem w naszym dalszym rozwoju (a człowiek rozwija się przez całe życie).malgosia pisze:mam bardzo niskie poczucie własnej wartości
Zapraszam do rozmowy na czacie.
Re: Terapia jako przyczyna choroby?
Ale jak je podnieść? Brak pracy strasznie dołuje. Nie umiem znaleźć nawet darmowych praktyk/wolontariatu, a mieszkam w mieście, w którym bezrobocie jest tylko frykcyjne. Nic nie umiem, jestem stara i nie mam żadnych znajomości.
Re: Terapia jako przyczyna choroby?
Trudno udzielić na to pytanie odpowiedzi, która nie była by trywialna komuś kogo się nie zna. Jestem pewien, że masz wiele cech i umiejętności, z których możesz czuć się dumna. Najważniejsze jest to, jakim jesteś człowiekiem, co robisz w życiu. W każdej minucie budujesz swoją przeszłość (i co za tym idzie - tożsamość). Pomału, małymi krokami ale konsekwentnie rób rzeczy, które chciałabyś robić, które dadzą Ci satysfakcję i które uważasz za wartościowe - za każdym razem, jak się obejrzysz będziesz miała więcej powodów do dumy z samej siebie. Nie muszą to być rzeczy związane z pracą, chociaż mogą (już samo podjęcie wysiłku i poszukanie pracy można uznać za krok na przód - wielu osobom trudno zdobyć się nawet na to). To najlepszy sposób, jaki znam.malgosia pisze:Ale jak je podnieść?
Zapraszam do rozmowy na czacie.
- Kamil Kończak
- zaufany użytkownik
- Posty: 12349
- Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
- płeć: mężczyzna
- Kontakt:
Re: Terapia jako przyczyna choroby?
To w teraźniejszości człowiek nie ma tożsamości że musi jej szukać w przyszłości?dan pisze:W każdej minucie budujesz swoją przeszłość (i co za tym idzie - tożsamość)malgosia pisze:Ale jak je podnieść?
Istnieją ludy, które żyją w symbiozie z naturą nie wybiegając w przyszłość. Ci ludzie nie posiadają tożsamości? Oj wiem czepiam sie trochę ale ciekawi mnie czym jest ta tożsamość z punktu widzenia Europejczyka
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.
" May your love of the form culminite in the love of
the formless."
https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
" May your love of the form culminite in the love of
the formless."
https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
Re: Terapia jako przyczyna choroby?
W przeszłości Oczywiście w teraźniejszości też. Tylko problem z nią taki, że mało uchwytna: nawet to co pomyślisz na bieżąco w mgnieniu oka przechodzi do historii. Stamtąd już nie zostanie cofnięte (co jest zwykle postrzegane, jako minus). Mówi się o tożsamości narodowej, dziejach narodu, tak tu są dzieje danego człowieka i jego tożsamość.SięSzłoSkrajemDrogi pisze:musi jej szukać w przyszłości?
Zapraszam do rozmowy na czacie.