Czy symbolika religijna to objaw choroby ?
Moderator: moderatorzy
- zbyszek
- admin
- Posty: 8033
- Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
- Status: webmaster
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
miałem silną świadomość misji, lecz nie nazywałem tego wtedy mistyką. wiedziałem, że wszyscy ludzie już to wiedzą, tylko udają przede mną, żebym się nie poznał, wiedziałem, że zaraz ma nastąpić coś rodzaju końca świata i ja mam w tym spektaku odgrywać główną rolę. odczuwałem wtedy olbrzymi wstyd, który wręcz przytłaczał mnie do ziemi.
Ostatnio zmieniony pt mar 10, 2006 10:55 pm przez zbyszek, łącznie zmieniany 1 raz.
A ja miałem kiedyś problem taki oto:czy to ja jestem Jezusem?Czy przyszedłem na świat po to by ogłosić Paruzję i Sąd Ostateczny?I tu miało miejsce cos,co nazwałbym typowo schizofrenicznym,mianowicie powstał kłopot natury technicznej:jak sprawdzic czy rzeczywiście jestem Mesjaszem?Przecież jeżeli Nim jestem,to powinienem to wiedzieć,być tego pewnym,a jeżeli nie mam pewności ,to ską się bierze w ogóle to odczucie,przekonanie?Jak rozwikłalibyście tę trudność?[/url]
- zbyszek
- admin
- Posty: 8033
- Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
- Status: webmaster
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
według mnie to przykład pewnej scholastyki, lub jeśli ktoś woli inne ujęcie, sytuacji w której same symbole potrafią uwieść ludzki umysł. ciężko mi uwierzyć, że taka kontrowersja oddaje wewnętrzne przeżycie mesjanizmu, jest chyba raczej zabawą słowno znaczeniową.
spójrzmy na fakty, faktem jest dla kogoś nieodparte wrażenie bycia mesjaszem. z tym wiąże się pewna logika, którą taka osoba posługuje się w swoim postępowaniu.
ja sam przypominam sobie jakąś nieodpartą siłę, która skłaniała mnie swoim moralnym nakazem, żeby tego faktu bycia mesjaszem nie objawiać innym. przypominam sobie dość dużo dziwnych z dzisiejszej perspektywy nakazów moralnych: nie wolno tu wejść, trzeba to powiedzieć, etc. w sumie dość dużo symboli. co dziwne ich powierzchowność i sztuczność mnie drażniły, stawały się wręcz nieznośne. w szumie lodówki słyszałem skierowane do mnie szyderstwa. logika tych symboli zmuszała do poddania się jej, jednocześnie jakaś inna istota kpiła z jej bzdurności: czerwony kolor miał oznaczać miłość, tym większą im większy przedmiot był tą czerwoną farbą pokryty. jednocześnie przecież moje to przesłanie było także dla mnie samego kpiną, kpiną ze mnie i powodem do niezmiernego wstydu.
gdzieś zapisywałem swoje inne wrażenia, dziś analizując je zastanawiam się czy ziarnko prawdy, które zawierają może być wartościową inspiracją, czy tylko pustym, choć tak przemożnie silnym wrażeniem. kiedyś odkryłem, że czego nie uda się wypowiedzieć w zrozumiały dla innych sposób, wprowadzić do społecznego obiegu, to zostanie na zawsze utracone i nikt już tego nigdy po raz drugi nie odkryje.
mesjasz bez wypełnienia misji pozostanie pustym słowem na jakimś forum.
spójrzmy na fakty, faktem jest dla kogoś nieodparte wrażenie bycia mesjaszem. z tym wiąże się pewna logika, którą taka osoba posługuje się w swoim postępowaniu.
ja sam przypominam sobie jakąś nieodpartą siłę, która skłaniała mnie swoim moralnym nakazem, żeby tego faktu bycia mesjaszem nie objawiać innym. przypominam sobie dość dużo dziwnych z dzisiejszej perspektywy nakazów moralnych: nie wolno tu wejść, trzeba to powiedzieć, etc. w sumie dość dużo symboli. co dziwne ich powierzchowność i sztuczność mnie drażniły, stawały się wręcz nieznośne. w szumie lodówki słyszałem skierowane do mnie szyderstwa. logika tych symboli zmuszała do poddania się jej, jednocześnie jakaś inna istota kpiła z jej bzdurności: czerwony kolor miał oznaczać miłość, tym większą im większy przedmiot był tą czerwoną farbą pokryty. jednocześnie przecież moje to przesłanie było także dla mnie samego kpiną, kpiną ze mnie i powodem do niezmiernego wstydu.
gdzieś zapisywałem swoje inne wrażenia, dziś analizując je zastanawiam się czy ziarnko prawdy, które zawierają może być wartościową inspiracją, czy tylko pustym, choć tak przemożnie silnym wrażeniem. kiedyś odkryłem, że czego nie uda się wypowiedzieć w zrozumiały dla innych sposób, wprowadzić do społecznego obiegu, to zostanie na zawsze utracone i nikt już tego nigdy po raz drugi nie odkryje.
mesjasz bez wypełnienia misji pozostanie pustym słowem na jakimś forum.
Aby Ci odpowiedzieć, posłuże się cytatem z innego forum - pasuje tutaj idealnie

avenarius, na innym forum, pisze:Kolejny typowy chwyt ateisty.
Twoje przekonania, Miki, rozpatruje się w kontekście ich przydatności lub procesów mózgowych.
Swoje własne, w kontekście ich znaczenia.
W ten sposób ustawia się na pozycji, w której nigdy nie możesz mieć racji, bo to co mówisz, to "ewolucja i neurony". Nigdy jednak nie powie, że jego agnostycyzm, to tylko produkt iskrzenia na synapsach i ewolucji społecznej.
Oburza się na sugestie Mai, by sięgnąc do metodologii nauk, a szkoda, bo może znalazłby tam pewną zasadę - im mniej wrażliwa na argumenty jest koncepcja, tym bardziej banalną ma treść. Teoria potwierdzona potencjalnie przez wszystko nie znaczy nic.
coto za forum?Gość1 pisze:Aby Ci odpowiedzieć, posłuże się cytatem z innego forum - pasuje tutaj idealnie![]()
avenarius, na innym forum, pisze:Kolejny typowy chwyt ateisty.
Twoje przekonania, Miki, rozpatruje się w kontekście ich przydatności lub procesów mózgowych.
Swoje własne, w kontekście ich znaczenia.
W ten sposób ustawia się na pozycji, w której nigdy nie możesz mieć racji, bo to co mówisz, to "ewolucja i neurony". Nigdy jednak nie powie, że jego agnostycyzm, to tylko produkt iskrzenia na synapsach i ewolucji społecznej.
Oburza się na sugestie Mai, by sięgnąc do metodologii nauk, a szkoda, bo może znalazłby tam pewną zasadę - im mniej wrażliwa na argumenty jest koncepcja, tym bardziej banalną ma treść. Teoria potwierdzona potencjalnie przez wszystko nie znaczy nic.
- tom76
- zaufany użytkownik
- Posty: 412
- Rejestracja: wt mar 07, 2006 2:02 pm
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Rybnik
Czy symbolika religijna jest objawem choroby?Myślę,że nie jest źródłem choroby.
W chorobie psychicznej człowiek chwyta się wszyatkiego.
Ja też w psychozie szedłem w symbole religijne,ale tylko wersety biblijne i próba interpretacji obrazków z czasopism religijnych-szukałem wsród materiałów,które miałem w pokoju.
Byłem Katolikiem,chrzest,modlitwa,chodzenie do kościoła,skarbczyk,komunia,różaniec,bierzmowanie,święta...
Kilka lat przed chorobą psychiczną zmieniłem światopogląd i tak zostanie-ateistą nie jestem.
W chorobie psychicznej człowiek chwyta się wszyatkiego.
Ja też w psychozie szedłem w symbole religijne,ale tylko wersety biblijne i próba interpretacji obrazków z czasopism religijnych-szukałem wsród materiałów,które miałem w pokoju.
Byłem Katolikiem,chrzest,modlitwa,chodzenie do kościoła,skarbczyk,komunia,różaniec,bierzmowanie,święta...
Kilka lat przed chorobą psychiczną zmieniłem światopogląd i tak zostanie-ateistą nie jestem.
--------------------------zbyszek pisze:jednak clue jest takie, że osoba mająca niewiele wspólnego z wiarą w potocznym rozumieniu może w schizofrenii przeżywać mistykę religijną i mieć nawet poczucie bycia bogiem !
Zgadzam się z tym. Ja w czasie choroby nie dotarłem aż tak daleko ale byłem bardzo ważny, ustawiony wysoko w hierarchii bóstw, na którego czekało wiele wiernych.
Od tego momentu stałem się bardzo praktykującym katolikiem.
Sacrum
Podczas mojej ostatniej psychozy napisałam tekst dotyczący obrazu Maryjnego , jak i wiele innych rzeczy. W tamtym stanie miałam wrażenie, że jestem wybrana przez Boga i spełniam określona misję. W wyniku tej psychozy zamówiłam internetowo ikonę tego obrazu, która dzisiaj spokojnie wisi sobie w moim pokoju. Z tym obrazem związana jest pewna historia , której tutaj nie będe juz przytaczać. Z moich obserwacji wynika jednak, że psychozy nawet te religije dotyczą przeszłości, tego co w naszym życiu jest ważne, tego co przezylismy i kogo dane było nam poznać...Nienawidzę chorować i być kimś kim niegdy nie chciałam być...Ta choroba odbiera normalne postrzeganie świata , sprawia wrażenie , że widzimy wszystko w krzywym zwierciadle i wystawiamy się na ośmiesznie przed innymi zdrowymi ludzmi!
Wielu chorych ludzi na schizofrenię ucieka w religię. Często mozna spodkać na ulicy osobę, która idzie i głośno sie modli lub śpiewa piesni religijne lub wypowiada cytaty z psalmów jak mantrę. Najczęściej są to objawy w chwili silnych ataków halucynogennych- słuchowych. Czyli chory słyszy dokuczliwe głosy, które namawiają go do złego i On w ten właśnie sposób próbuje je zagłuszyć lub ma nadzieję, ze teksty religijne je poprostu odegnają. Ale często jest też tak, ze chory popada w swojej chorobie w przesadne czczenie Boga i niejednokrotnie takie przypadki doprowadzały do tragedii. Miałam u siebie na oddziale chłpaka, który wierzył w to, ze jesli ileś tam godzin dziennie będzie klęczał na grochu czy czymś innym i się modlił to głosy ustaną, wizje przejdą i będzie dobrze. Trwał w takim przekonaniu przez długi czas, co w końcu doprowadziło do tego, ze chłopakowi trzeba było amputować jedną z nóg powyżej kolana, bo tak sobie je od tego klęczenia urządził. Takich przypadków mogłabym mnożyć tu wiele ale ten właśnie zapadł mi w pamieć najbardziej...
Podaj swą dłoń...
*******************************************************
W swoich pacjentach widzę najpierw ludzi a potem osoby chore...
*******************************************************
*******************************************************
W swoich pacjentach widzę najpierw ludzi a potem osoby chore...
*******************************************************
Bóg w psychozie
Podobnie do Ciebie Zbyszku wierzyłam , ze jestem kimś wybranym. Miałam do spełnienia misję oczywiście wszystko w kategoriach religijnych. Słyszałam głosy , które komentowały moje postępowanie, wyjaśniały znaczenie symboli. Podczas psychozy dokonałam zakupu ikony i dzisiaj kiedy patrzę na nią w pokoju wracają do mnie doznania z tej wyjątkowej psychozy. Myślę, że wiara w Boga to wybór indywidualny i psychoza nie ma na to wpływu. Ja doświadczyłam strachu , że jak nie wypełnię swojego zadania to spotka mnie kara. To wszystko było tak realistyczne , że pobiegłam do kościoła i długo się modliłam.
Ja słyszałam głos , który wyraźnie mówił mi , że mam sie udac do kościoła, dużo modlić, zrobić zdjęcia ikony , następnie ją zakupić itd. Wszystkie te zadania wykonywałam posłusznie wierząc , że w przeciwnym razie umrze moje dziecko. Spisałam to wszystko internetowo i nagrałam na płycie. Miałam zbawczy plan dla mojego miasta. Te glosy w psychozie były bardzo przekonujące.
Moim zdaniem zastanawianie się nad religią i wiarą oraz przeżyciami z tym związanymi, jest dobre tylko dla ludzi zdrowych psychicznie.
Chorzy, którzy mieli związek chorobowo-religijny powinni od dywagacji na ten temat być jak najdalej. Ja do takich należę. Jeżeli to czynią, oznacza to nawrót choroby. Dlatego też religię i wiarę traktuję teraz jak papierek lakmusowy. Jeżeli się w nią zagłębiam oznacza to, że coś ze mną nie jest dobrze.
Dopóki nie uwolnimy się od takich urojeń, nie możemy myśleć o normalnym życiu. Musimy w 110% być pewni tego, że to są tylko wytwory naszej chorej wyobraźni.
Musimy nauczyć się być normalnym. Patrzmy więc, jak żyją inni ludzie i małymi kroczkami dochodźmy do takiego samego stanu, do ich zdrowego - niekoniecznie zgodnego z naszym - systemu wartości.
Jeżeli mamy do wykonania jakieś zadanie - spróbujmy rozłożyć go na drobne etapy. Najpierw zacznijmy i wykonajmy choćby najmniejszą jego część. Z każdą następną będzie już łatwiej. Jeżeli nauczymy się tego, nie będziemy mogli sobie powiedzieć, że czegoś nam się nie chce.
Powrót do normalności to pokonanie własnych zahamowań i lęków oraz pozbycie się urojeń.
Jeżeli nie całkiem było na temat, przepraszam.
Chorzy, którzy mieli związek chorobowo-religijny powinni od dywagacji na ten temat być jak najdalej. Ja do takich należę. Jeżeli to czynią, oznacza to nawrót choroby. Dlatego też religię i wiarę traktuję teraz jak papierek lakmusowy. Jeżeli się w nią zagłębiam oznacza to, że coś ze mną nie jest dobrze.
Dopóki nie uwolnimy się od takich urojeń, nie możemy myśleć o normalnym życiu. Musimy w 110% być pewni tego, że to są tylko wytwory naszej chorej wyobraźni.
Musimy nauczyć się być normalnym. Patrzmy więc, jak żyją inni ludzie i małymi kroczkami dochodźmy do takiego samego stanu, do ich zdrowego - niekoniecznie zgodnego z naszym - systemu wartości.
Jeżeli mamy do wykonania jakieś zadanie - spróbujmy rozłożyć go na drobne etapy. Najpierw zacznijmy i wykonajmy choćby najmniejszą jego część. Z każdą następną będzie już łatwiej. Jeżeli nauczymy się tego, nie będziemy mogli sobie powiedzieć, że czegoś nam się nie chce.
Powrót do normalności to pokonanie własnych zahamowań i lęków oraz pozbycie się urojeń.
Jeżeli nie całkiem było na temat, przepraszam.
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 1707
- Rejestracja: śr wrz 20, 2006 12:15 pm
- Lokalizacja: United States of Love
- Kontakt:
Sugerujesz Amwi że powierzchowna i zlaicyzowana wiara i religijność gwarantują psychiczne zdrowie... Hmm ciekawe... Ja jak się rozchorowałem byłem agnostykiem
Choć jak się zagłębiłem w duchowość to "odleciałem", jednak w takim razie klasztory są pełne schizoli a katolicy kultem otaczają w takim razie chorych psychicznie świętych




- zbyszek
- admin
- Posty: 8033
- Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
- Status: webmaster
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: to ciekawe
Ależ Mifredo, miałem na myśli na prawdę ostry stan choroby, sprzed kilkunastu lat. Nie było wtedy żadnego forum. Szedłem środkiem ulicy w "rozdartych szatach" i oddawałem życie za ludzkość. Bycie Bogiem rozpoznawalne było poszczególnym stosunku, szczególnej pozycji do świata i ludzkości, jakiego nie miał nikt inny tylko ja.mifredo pisze:stworzył forum, czuwa nad nim i może być nazwany bogiem