forum dla osób dotkniętych schizofrenią, ich rodzin oraz zainteresowanych ''Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką, jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga.'' Antoni Kępiński
Mnie otwieranie sie zajelo pol roku, czyli ok. 26 sesji, mimo ze mam fantastycznego terapeute, ale bylo warto. Teraz juz o wszystkim gadamy.
Boże, użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić
i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.
To jest niesamowicie trudne takie rozmowy z psychoterapeutą. Ja dopiero zaczynam i tez nie mówię o wszystkim o czym chciałabym powiedzieć, a co gorsza jakoś nie czuję aby to mi w jakiś sposób pomagało...Faktycznie może trzeba czasu, więcej spotkań i samego zaufania ale nie wiem czy do terapeuty czy do samego siebie...
Chciałabym zapytać jak długo trwały u Was takie terapie? I po jakim okresie zaczęliście odczuwać,że to Wam pomaga?
Nie ma gorszego przeciwnika dla nas samych niż my sami dla siebie.
Ja mialam kilka terapii z roznymi terapeutami i nigdy nie potrafilam sie tak do konca otworzyc. Nie znalazlam w sobie zaufania i pewnosci ze lekarz mnie zrozumie i pomoze. To moze wynika z tego ze nie trafilam na dobrego terapeute. Glupie rozmowy o roli odkurzania w codziennym zyciu nie wydawaly mi sie jakos motywujace do poprawy mojego stanu zdrowia. Ja nawet mialam swoja probe "s" i terapia w zaden sposob temu nie zapobiegla!!! Lepsze od samej terapii okazala sie moja wlasna wewnetrzna sila i niezrownana pomoc moich bliskich, ktorzy sa lepsi niz jakikolwiek terapeuta!!! Ale jestem pewna, ze jesli trafi sie na dobrego lekarza, to terapia moze przyniesc dobre skutki-czego wszystkim zycze!!!
Only those who will risk going too far can possibly find out how far one can go.
To zależy od nurtu, psychodynamiczne są długookresowe i mogą trwać nawet parę lat, w zależności od ilości i wagi problemów, poznawczo-behawioralne są krótsze, ale dla mnie taka terapia to jak leczenie objawowe, a tego bardzo nie lubię.
Ja zaczęłam terapię w kwietniu 2009, przyszłam na skraju wyczerpania nerwowego, po paru sesjach wyciszylam się znacznie, ale jakieś większe efekty to chyba zaczęłam zauważać po ok. pół roku (częstotliwość sesji raz w tygodniu).
Na jaki rodzaj terapii chodzisz? Jak odbierasz swojego terapeute?
Boże, użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić
i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.
Byłam parę razy na sesji, pamiętam ,że pierwsza była dla mnie dużym szokiem bo zachowanie mojej terapeutki było dość dziwne dla mnie, miałam wrażenie,że ma większy problem ode mnie , że jest roztrzepana... ale następna sesja była już zdecydowanie lepsza, kobieta ma dużą wiedzę i wyciąga z tego co jej mówię dużo cennych dla mnie informacji na które ja w sumie nie zwracam uwagi albo nie zdaję sobie sprawy z tego, że taka a taka sytuacja ma albo miała na moje zachowanie ogromny wpływ.
Jednak jak na razie te spotkania są chaotyczne bo za dużo chcę terapeutce opowiedzieć na raz i się gubię w tym wszystkim...
Dobre pytanie jaki rodzaj mam terapii, sama nie wiem ale przy najbliższej wizycie się zapytam
Jeśli chodziliście na terapię z nfz to jak długo ona trwała?
Nie ma gorszego przeciwnika dla nas samych niż my sami dla siebie.
Ja chodziłam rok na NFZ, sesje co najwyżej raz na 6 tygodni, po tym jak terapeutka 2 razy przełożyła tę samą sesję przestałam chodzić. Wolę prywatnie.
Boże, użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić
i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.