Gdzie różnice ?

Moderator: moderatorzy

Regulamin forum
W dyskusji na tematy religijne oraz duchowości, lecz nie związane ze schizofrenią proszę używać działu tematy dowolne -> filozofia.
kuni
zaufany użytkownik
Posty: 193
Rejestracja: czw lip 30, 2009 3:16 pm

Re: Gdzie różnice ?

Post autor: kuni »

Mistyka, religie sa dla zdrowych psychicznie ludzi a nie dla chorych. Wielu mistykow, swietych, mozna by do tej kategorie zaliczyc. Wielu zdrowych poprzez praktyki z ezoteryka, medytacja zachorowylo. Wielu swietych nie bylo badanych przez psychiatrow. Potrafili ze swoimi halucynacjami zyc, wmawiajac sobie wszystko ,ze to dar albo z kosmosu albo od Boga. Religie , ezoteryka i rozne nauki parapsychologiczne to pranie mozgu ludziom zdrowym i chorym. Wiem co mowie bo tym wszystkim sie zajmowalam. Psychiatrzy to racjonalisci ze zdrowym rozsadkiem kierujacy sie wiedza i nauka. Zapros takiego na takie spotkanie, a on ci powie cos ty glupi? Wiekszosc z psychiatrow nie wierzy w Boga. W Boga wierza najczesciej ludzie mniej wyksztalceni, slabi. Religie sa po to zeby ludzmi sterowac i ich sumieniem. Bylam wierzaca osoba dopuki nie poznalam prawdy, ze wszystko wymyslili ludzie doslownie wszystko. Licz tylko na siebie to bedziesz zdrowszy i silniejszy. Wiara w siebie to najwieksza potega, nic poza tym. I nie zapominajcie ,jezeli rozmawiasz z Bogiem to tylko modlitwa, a jezeli Bog rozmawia z toba to jest schizofrenia czyli choroba. Na marginesie ,ateisci tez maja ta chorobe to wcale nie wyklucza schizofreni. Ja tam wole czekac na nauke az dojda do wiedzy tak daleko, ze potrafia zmienic DNA czlowieka. Czekam cierpliwie . Jezeli ktos ma za malo wiedzy na temat schizofreni, nie powinien wogole zabierac glosu na tym forum i nie mieszac ludziom chorym i ich rodzinom w glowach ktorzy i tak bez tego maja wiele cierpien i bolu. Pozdrawiam i zycze jak najwiecej zdrowego rozsadku.
Kuni
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Re: Gdzie różnice ?

Post autor: moi »

Nina2 pisze:Ale w dalszych dwóch punktach odpowiedzieliśmy: tantryczni jezdeśmy.
Czyli - wygodni. To, co nam się wydaje dobre - zostawiamy, a to, co nam przeszkadza- odrzucamy.
Nie, Nina, wskazania buddyjskie są bardzo starymi wskazaniami i jeśli ktoś chce iść tą drogą, to powinien się zastanowić, dlaczego tak, a nie inaczej są sformułowane. Inaczej stajesz się dziwolągiem-kimś w rodzaju "wierzący, ale niepraktykujący". Nie tędy droga.
Nina2 pisze:Nauczyciele buddyjscy, owszem, przestrzegają. (Choć sami nieraz też zażywali.)
Ale teraz nie zażywają. I jak myślisz - dlaczego?
Nina2 pisze:A Indrabhuti mówi: „Przez te same metody, za które inni będą płonąć w piekle przez eony – jogin osiąga wyzwolenie.”
Aha, i Ty już wiesz, że jesteś joginem i możesz mieć wszystkie wskazania gdzieś, bo na pewno pójdziesz za branie LSD do nieba ;) Wybacz, ale to bardzo śmieszne, takie myślenie.
Nina2 pisze: Widać mi się udało przejść po linie.
Nie sądzę. Nie ma innych dróg. Albo przestrzegasz wskazań i dążysz do tego, by nie żyć w chaosie i nieuwadze, albo bierzesz jakieś środki psychoaktywne i żyjesz w pomieszaniu. Dla Ciebie nie jest to widoczne, bo przyjęłaś swój sposób myślenie i egzystencji za naturalny, właściwy, jednak z boku widać, jak wiele pomieszania w tym jest :(
Nina2 pisze: I już podkreśliłam, że psychodeliki to NIE narkotyki. Ale kto zna tylko ze słyszenia z propagandy mediów, to je myli.
Nie chodzi o propagandę mediów, ale o wskazania buddyjskie, bo właśnie na nauki buddyjskie często się powołujesz. Psychodeliki są substancjami psychoaktywnymi, które zaciemniają właściwy osąd i prowadzą do pomieszania i nieuwagi. Poza tym, powodują silne uzależnienie i przywiązania do wizji, jakie wywołują (zwróć uwagę że nie mówi się tu o uzależnieniu fizycznym). Każdy nauczyciel buddyjski tak właśnie o nich powie.
Nina2 pisze: Więc po tej krótkiej dygresji wracajmy do rzeczy.
Dla mnie to nie dygresja, tylko pewna zasadnicza kwestia, która warto rozstrzygnąć. Albo utrzymujesz wskazania i wtedy możemy rozmawiać o naszych sprawach w kontekście nauk buddyjskich, albo przyjmujesz psychodeliki i wtedy nie utrzymujesz tych wskazań, w związku z czym, nie rozumiesz nauk buddyjskich, bo się od nich oddalasz poprzez przyjmowanie intoksyków, które prowadzą do nieuwagi.
Nina2 pisze: Zbyszku, z substancji psychogennych może być oczyszczony mózg. Zresztą te działają nawet w mikrogramach, żadna analiza nie wykryje.
Ależ przecież nie chodzi o to, co wykryje test narkotykowy, tylko, czy Ty sama przed sobą potrafisz utrzymać wskazania, czy nie!
Nina2 pisze:.
A psychikę czyścimy z 5-ciu klesia (skalań umysłu): są to:
No bardzo ładnie, ze to wiesz, tyle tylko, że zawsze przy okazji takich wyliczeń mówi się, że jednym z powodów powstawania zaciemnień i splamień jest przyjmowanie substancji psychoaktywnych. Więc jak - nauki buddyjskie mają dla Ciebie jakieś znaczenie, czy też nie? Czy jest to dla Ciebie tylko zabawa, polegająca na fascynacji słowami?
Nina2 pisze:Czyszczenie psychiki, z podświadomością włącznie, zachodzi na 3-letnich odosobnieniach buddyjskich.
Co Ty opowiadasz Nina? Skąd masz takie liczby? Są ludzie, którzy bardo szybko, poprzez swoje zaangażowanie i utrzymywanie wskazań potrafią pozbyć się splamień i tacy, co nie osiągną tego nawet po 30 latach praktyki, jeśli nadal będą łamać wskazania. Nie da się zjeść ciasteczka i mieć ciasteczko.
Nina2 pisze: Ale każdemu, kto poprosi, udzielają instrukcji jak pracować z emocjami i umysłem.
Tak i pierwsze co powiedzą, to żeby powstrzymać się od alkoholu i intoksyków. Po drugie, żeby prowadzić się właściwie (nie kraść, nie kłamać, itd). Po trzecie, żeby praktykować.
Nina2 pisze: A ja, skoro nawet pod wpływem psychodeliku żaden horror mi nie wylezie z podświadomości, uważam, że tam mam już dosyć czysto. To wszystko.
A jeśli wylezie, to też wychwycę lepiej i potem rozpracuję.
Wiesz co, strasznie to brzmi zarozumiale, a nie świadomie :/ Dla mnie to żadne kryterium, że po dragach nic się nie dzieje niedobrego. To raczej świadczy o pewnego rodzaju lenistwie. Zacznij naprawdę, bez dragów pracować z emocjami, wtedy dopiero zobaczysz czy (i jak) coś wyłazi, czy nie.
Psychodeliki, niestety, mają to do siebie, że zamykają w pewnym kręgu doznań i nie bez powodu nauczyciele mówią, że pierwszym krokiem, jaki trzeba wykonać, to powstrzymanie się od ich przyjmowania.
Awatar użytkownika
Nina2
zaufany użytkownik
Posty: 73
Rejestracja: pt gru 10, 2004 6:22 pm
Lokalizacja: Paris, France
Kontakt:

Re: Gdzie różnice ?

Post autor: Nina2 »

moi pisze:Więc jak - nauki buddyjskie mają dla Ciebie jakieś znaczenie, czy też nie?
Ależ mają. Były nam bardzo pomocne i użyteczne. Wskazania z innych religii zresztą też.
Nina2 pisze: Ale : buddyzm jest dla dorosłych, to tylko wskazania, które, jak przestąpię, mogą dać przykre skutki. Zostałam uprzedzona. Decyzja w moich rękach.
A ta będzie (z innego forum, 17/2/07):
ibrahil pisze: wyzwolenie
Podjąłem ostateczną decyzję. Pójdę własną drogą.
Nina2 pisze:Tam, gdzie mistyk pływa, schizofrenik tonie” – Kępiński.
Moi, więc widać NIE jestem schizofrenikiem, bo ja się NIE boję. (Czyżby to była jedna z zasadniczych różnic?)
Awatar użytkownika
Nina2
zaufany użytkownik
Posty: 73
Rejestracja: pt gru 10, 2004 6:22 pm
Lokalizacja: Paris, France
Kontakt:

Re: Gdzie różnice ?

Post autor: Nina2 »

Nina2 pisze:Tam, gdzie mistyk pływa, schizofrenik tonie” – Kępiński.
Więc może tu różnica?
Bo dla mnie kryterium kto ma więcej racji, to : kto jest bardziej szczęśliwy.

Przeraża mnie ogrom cierpienia schizofreników. Bo przecież i ja mogłam... Wystarczyło parę błędów więcej, mniej tolerancyjne środowisko, więcej zatargów z otoczeniem..
Ale „co by było gdyby” – nie istnieje!

Wygląda na to, że po pierwszym wpadnięciu do wody, schizofreników więcej do wody się nie dopuszcza. A myśmy, nie pytając nikogo o zdanie, pilnie uczyli się jak w niej pływać. I coraz dalej pływamy i coraz lepiej wiemy.
Kaczątka pływają i nurkują, a kura, co je wysiedziała, gdacze na brzegu niespokojna. (Taki obraz.)
shekspir
bywalec
Posty: 360
Rejestracja: ndz maja 03, 2009 10:33 pm

Re: Gdzie różnice ?

Post autor: shekspir »

Nina, sorry za bezpośredniość , ale może pogadaj z jakimś dobrym lekarzem. Jak na moje lewitujesz a to już niezbyt dobrze.
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Re: Gdzie różnice ?

Post autor: moi »

Dobre podsumowanie, przynajmniej raz się zgadzam z Shekspir :)
Awatar użytkownika
Nina2
zaufany użytkownik
Posty: 73
Rejestracja: pt gru 10, 2004 6:22 pm
Lokalizacja: Paris, France
Kontakt:

Re: Gdzie różnice ?

Post autor: Nina2 »

szkspir :
Nie mam powodow.
Awatar użytkownika
Nina2
zaufany użytkownik
Posty: 73
Rejestracja: pt gru 10, 2004 6:22 pm
Lokalizacja: Paris, France
Kontakt:

Re: Gdzie różnice ?

Post autor: Nina2 »

Różnica w strachu? W większej samodzielności? W osobistym podejmowaniu decyzji za własne życie? Bo większa pewność czy zaufanie do siebie? W końcu: „Moje życie – mój wybór!” A u schizofreników widzę jakąś bierność, bezwładność i – przerzucanie odpowiedzialności za własne życie na innych. (Lekarz, nauka itp wiedzą lepiej niż on sam. Wiara w autorytety? )
Ojej, kiedy cierpię z jakiegoś powodu i nie znajduję (czy myślę że nie ma) wyjścia – mogę wpaść w najczarniejszą depresję. Lecz gdy tylko powód znajdę, usunę czy naprawię – minie moja depresja czy moja schizofrenia.

Ale – kiedy jestem chora, zagubiona, w depresji – mam prawo prosić o pomoc specjalisty.
Lekarza czy innnych. Więc może wyście po prostu nie nie trafili na odpowiednich specjalistów?
W końcu każdy doradzi tylko ze swojego punktu widzenia, ze swojej specjalności. Już Kępiński pisał, że bardzo przydałaby mu się pomoc filozofów. A psychiatra – nie „ezoteryk” czy „mistyk”. I nawet on nie wie, co to JEST schizofrenia. Zakwalifikuje wg opisu, da receptę na stłumienie objawów i papierek potrzebny do paru groszy renty. Przecież nawet JaBaal, nażyczliwszy z psychiatrów na schizofrenii.edu, nie rozumiał na czym POLEGA schizofrenia.
Czyli miałam więcej szczęścia niż rozumu, gdy nie miałam zaufania do psychiatrów?
Ale myślałam, że kto na te studia poszedł, to chciał się uporać z hakami we własnej psychice. Różnica, kto z której strony biurka – nieraz niezauważalna.
No i kolega opowiadał mi ... :
Zle się czuł, nie mógł spać, nerwowy jakiś był. W pracy (sprzedawcy) objechał brutalnie parę klientek. Poszedł do psychiatry a ten zapisał mu jakieś proszki.
Ale Jaś proszki wyrzucił, zmienił pracę (na magazyniera) i od razu poczuł się dobrze.
IMHO lepiej zmienić otoczenie niż zatruwać się samemu.

Moi, „widzisz źdźbło w moim oku” , choć ja raz na parę lat i prawidłowo. A sama zatruwasz się prochami z apteki codziennie? Choć te dużo gorsze i mają potworne skutki uboczne (otępiałość, otyłość, impotencję). Tak słyszałam – sama nigdy nie odważę się ich spróbować.
Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 8034
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Status: webmaster
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Gdzie różnice ?

Post autor: zbyszek »

Nina, także moim zdaniem Twoje filozoficzne uzasadnienia pokazują tylko, że "płyniesz" w ocenie rzeczywistości i tyle są one warte.
shekspir
bywalec
Posty: 360
Rejestracja: ndz maja 03, 2009 10:33 pm

Re: Gdzie różnice ?

Post autor: shekspir »

Nina , wolisz nie próbować prochów (jak to nazwałąś), a wybierasz trwanie w psychozie , gdzie nie wiadomo co jest prawdą a co fikcją. Przeczytaj sobie jeszcze raz swoje posty , przeczytaj co ci radzą inni, zobacz jak się gmatwasz w swoich wypowiedziach, jak odrywasz sie od rzeczywistości. Leki to nie koniec świata, ale trwanie w psychozie, która zasłania ci całkowicie świat w któtrym żyjesz, to nie jest dobry wybór Nina. Szarpiesz się w tym wszystkim, uciekając w filozofie które sama sobie stwarzasz, mieszasz nurty, kierunki i twórców poprostu jeden wielki bełkot, a tak naprawdę coraz bardziej sie w tym wszystkim gubisz. I co najgorsze tracisz czas na snucie dziwnych teorii. Zamiast wziąć sobie tableteczkę kilka razy dziennie , z tą świadomością ,, trudno jestem chora , ale przynajmniej niem mam ostrych jazd''.
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Re: Gdzie różnice ?

Post autor: moi »

Nina2 pisze:A u schizofreników widzę jakąś bierność, bezwładność i – przerzucanie odpowiedzialności za własne życie na innych. (Lekarz, nauka itp wiedzą lepiej niż on sam. Wiara w autorytety? )
Jakieś nieporozumienie. Nigdy nie winiłam nikogo za swoje porblemy ze zdrowiem. Nie masz pojęcia, jak wielu chorych wini za to, że zachorowali jedynie siebie. Piszesz naprawdę jakby z drugiego brzegu i masz pełno fałszywych wyobrażeń na temat chorych i choroby.
Nina2 pisze: Ojej, kiedy cierpię z jakiegoś powodu i nie znajduję (czy myślę że nie ma) wyjścia – mogę wpaść w najczarniejszą depresję. Lecz gdy tylko powód znajdę, usunę czy naprawię – minie moja depresja czy moja schizofrenia.
A jak nie znajdziesz powodu? To co wtedy? Wpadniesz w czarną rozpacz na zawsze?
Nina2 pisze: Ale – kiedy jestem chora, zagubiona, w depresji – mam prawo prosić o pomoc specjalisty.
Lekarza czy innnych. Więc może wyście po prostu nie nie trafili na odpowiednich specjalistów?
Jest w tym odrobina prawdy. W Polsce nie jest łatwo odnaleźć właściwego lekarza. Ja szukałam takiej osoby ok 9 lat. Od tej pory moje życie diametralnie się zmieniło. Na lepsze, oczywiście.
Nina2 pisze: W końcu każdy doradzi tylko ze swojego punktu widzenia, ze swojej specjalności. Już Kępiński pisał, że bardzo przydałaby mu się pomoc filozofów. A psychiatra – nie „ezoteryk” czy „mistyk”. I nawet on nie wie, co to JEST schizofrenia. Zakwalifikuje wg opisu, da receptę na stłumienie objawów i papierek potrzebny do paru groszy renty. Przecież nawet JaBaal, nażyczliwszy z psychiatrów na schizofrenii.edu, nie rozumiał na czym POLEGA schizofrenia.
A co mnie obchodzi jakiś Jabaal? Nina, zejdź na ziemię. Ktoś wykreował sobie jakąś osobowość w necie, a Ty we wszystko wierzysz. Jedyna osoba, której ufam i dam się poprowadzić, to moja lekarka, którą znam osobiście i wiem, dlaczego jej ufam.
Nina2 pisze: Czyli miałam więcej szczęścia niż rozumu, gdy nie miałam zaufania do psychiatrów?
Nie, po prostu nie zachorowałaś na schizofrenię. Tak samo, jak nie zachorowałaś na raka, czy cukrzycę.
Nina2 pisze: Zle się czuł, nie mógł spać, nerwowy jakiś był. W pracy (sprzedawcy) objechał brutalnie parę klientek. Poszedł do psychiatry a ten zapisał mu jakieś proszki.
Ale Jaś proszki wyrzucił, zmienił pracę (na magazyniera) i od razu poczuł się dobrze.
IMHO lepiej zmienić otoczenie niż zatruwać się samemu.
W tym wypadku akurat tak. Ale w innym nie. Za bardzo uogólniasz i wyciągasz fałszywe wnioski, opierając swój sąd na ocenie jednej tylko sytuacji.
Nina2 pisze: Moi, „widzisz źdźbło w moim oku” , choć ja raz na parę lat i prawidłowo. A sama zatruwasz się prochami z apteki codziennie? Choć te dużo gorsze i mają potworne skutki uboczne (otępiałość, otyłość, impotencję). Tak słyszałam – sama nigdy nie odważę się ich spróbować.

Ale jakoś nie mam problemów z otępieniem, otyłością i impotencją (kwestia dobrze dobranego leku). Możliwe, że mój problem tkwi w neuroprzekaźnikach, możliwe, że w przeżyciach z przeszłości. Możliwe, że w jednym i drugiem. W każdym bądź razie, leki są mi bardzo pomocne - dzięki nim czuję się lepiej i mogę normalnie funkcjonować. Dlatego będę korzystać z dobrodziejstw współczesnej farmakologii, podobnie jak korzystają z niej cukrzycy, ludzie chorzy na białaczkę, reumatoidalne zapalenie stawów, itd. Im też powiesz, że ich leki maja dużo skutków ubocznych i najlepiej jakby zamiast leków, które ratują im życie, od czasu do czasu łyknęli sobie LSD?
Dragi mają to do siebie, że powodują czasami niezauważalne i czasami bardzo niekorzystnie zmiany w psychice. O flashbackach pewnie też słyszałaś.
Pogadamy za jakiś czas - zobaczymy, jak będzie z Tobą, a jak ze mną. To najlepszy sprawdzian.
Newt
zaufany użytkownik
Posty: 3385
Rejestracja: pn cze 11, 2007 1:24 pm

Re: Gdzie różnice ?

Post autor: Newt »

Dorzucę swoje trzy grosze. Sama jadłam różne substancje "na tripa" że tak to ujmę i nie wiem czy rozmowa z krzesłem czy anteną satelitarną jest w jakiś sposób rozwijająca duchowo, ale szczerze wątpię. Raczej jako zabawa (ryzykowna) i nic więcej. Medytacja to jest na czysto. Napisałaś, że coś masz przytępione w snach, nie wiem jak skoro dzięki medytacji we śnie ma się całkowitą świadomość i kontroluje się sytuację.
"My mommy always said there were no monsters. No real ones. But there are."
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Re: Gdzie różnice ?

Post autor: moi »

Newt pisze:Dorzucę swoje trzy grosze. Sama jadłam różne substancje "na tripa" że tak to ujmę i nie wiem czy rozmowa z krzesłem czy anteną satelitarną jest w jakiś sposób rozwijająca duchowo, ale szczerze wątpię. Raczej jako zabawa (ryzykowna) i nic więcej.
Wiesz, Newt - wydaje mi się, że Nina draguje "na wyższym poziomie". Tzn., że nie rozmawia po kwasie z krzesłem, ale od razu bezpośrednio z Bogiem ;)
Newt pisze: Medytacja to jest na czysto. Napisałaś, że coś masz przytępione w snach, nie wiem jak skoro dzięki medytacji we śnie ma się całkowitą świadomość i kontroluje się sytuację.
To akurat dość trudna technika, z tego, co słyszałam - medytacja podczas snu, czyli świadome śnienie. Aczkolwiek istnieją różne techniki terapeutyczne, które opierają się na podobnych mechanizmach - nie są jednak uznawane przez wszystkich psychoterapeutów. Stosuje się je m.in. w ramach psychologii zorientowanej na proces, której przedstawicielem jest m.in. Arnold Mindell
W tłumaczeniu na polski dostępne są takie książki Mindella na temat tej metody, jak: O pracy ze śniącym ciałem (Wydawnictwo Pusty Obłok, Warszawa 1991), Śniące ciało w związkach (Jacek Santorski & CO, Warszawa 1992), Śpiączka: klucz do przebudzenia (Nuit Magique, Warszawa 1994), Śniące ciało: rola ciała w odkrywaniu jaźni (Wydawnictwo Rebirthing, brak r.w.), Śnienie na jawie ( KOS, Katowice 2007) i Siła ciszy (KOS, Katowice 2007).

Warto przeczytać, ale krytycznie, bez popadania w ekstatyczne uniesienia, jakie zwykle cechują czytelników książek w stylu "Psychologia, szamanizm i my" ;)

Pozdrawiam.m.
Ostatnio zmieniony ndz gru 06, 2009 10:52 pm przez moi, łącznie zmieniany 3 razy.
Newt
zaufany użytkownik
Posty: 3385
Rejestracja: pn cze 11, 2007 1:24 pm

Re: Gdzie różnice ?

Post autor: Newt »

Dla mnie to jest akurat najłatwiejsza technika. Mimo wszystko i tak traktuję to jako zabawę bardziej, we śnie po prostu bawię się całym otoczeniem, wpływam na nie i zmieniam jak tylko mi się podoba, no jest jedna "osoba" (?) która pojawia się regularnie w moich snach od kilku lat i na nią jedynie wpłynąć nie mogę, mówi i robi co chce (i ma ciekawsze pomysły niż ja :lol: )
"My mommy always said there were no monsters. No real ones. But there are."
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Re: Gdzie różnice ?

Post autor: moi »

Newt pisze:no jest jedna "osoba" (?) która pojawia się regularnie w moich snach od kilku lat i na nią jedynie wpłynąć nie mogę, mówi i robi co chce (i ma ciekawsze pomysły niż ja :lol: )
To Twój sobowtór? Jakieś alter ego?
Newt
zaufany użytkownik
Posty: 3385
Rejestracja: pn cze 11, 2007 1:24 pm

Re: Gdzie różnice ?

Post autor: Newt »

Nie mam pojęcia co to jest. Najczęściej ma postać męzczyzny, ale może być też kobietą, może być dzieckiem lub staruszkiem, czasem (rzadko) zwierzęciem. Nie jest przyjaźnie nastawiony do otoczenia (to mało powiedziane), rzuca ironiczne uwagi i nie wiem jak to ująć, ale tak jakby wystawia mnie na różne próby, ale nigdy nie zrobił mi krzywdy. Powiedział kiedyś "nie sztuką jest zabić, każdy głupi to potrafi, sztuką jest przestraszyć na śmierć".
"My mommy always said there were no monsters. No real ones. But there are."
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Re: Gdzie różnice ?

Post autor: moi »

Strasznie to brzmi. Zapytaj się może kiedyś, czego ta istota potrzebuje? Czy możesz jej pomóc?

PS: Nie boisz się tych snów, jak sądzę?
shekspir
bywalec
Posty: 360
Rejestracja: ndz maja 03, 2009 10:33 pm

Re: Gdzie różnice ?

Post autor: shekspir »

Newt czy to nie jest przypadkiem druga strona twojej osobowości? Masz stwierdzoną moze podwójną osobowość? Twoja mama jest psychologiem prawda? Coś mi tu śmierdzi osobowościa mnogą , hmmm.
Newt
zaufany użytkownik
Posty: 3385
Rejestracja: pn cze 11, 2007 1:24 pm

Re: Gdzie różnice ?

Post autor: Newt »

Mam zaburzenia dysocjacyjne, ale nie miałam nigdy stwierdzonej takiej osobowości.

Moi, w tym rzecz, że on czy tam ona nie chce powiedzieć kim jest ani nawet jak ma na imię a najlepsze, że głównie wypowiada się o sobie w liczbie mnogiej "my" a jest jeden, a do mnie się zwraca czasami "wy".
"My mommy always said there were no monsters. No real ones. But there are."
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Re: Gdzie różnice ?

Post autor: moi »

Newt pisze:
Moi, w tym rzecz, że on czy tam ona nie chce powiedzieć kim jest ani nawet jak ma na imię a najlepsze, że głównie wypowiada się o sobie w liczbie mnogiej "my" a jest jeden, a do mnie się zwraca czasami "wy".
Nieważne, kim jest. Zapytaj się tylko, czego potrzebuje i czy możesz w czymś mu pomóc?
Boże, na szamanizm nam się zebrało ;)
ODPOWIEDZ

Wróć do „przeżycia religijne”