forum dla osób dotkniętych schizofrenią, ich rodzin oraz zainteresowanych ''Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką, jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga.'' Antoni Kępiński
Twój tok myślenia jest dosyć ułomny...Przede wszystkim nie jest dla mnie ważne co wydarzyło się w tamtym momencie. Mówimy o tym co wydarza się podczas mszy. Dla Ciebie chyba nie to samo co 2 tys. lat temu?
Rozumiem, że jednak wierzysz (tylko wstydzisz się przyznać), że opłatek zamienia się w ciało Jezusa a wino w krew. Bo takie znaczenie ma wiara katolicka. Ty jednak jak pisałem wcześniej nie wiesz w co wierzysz - Jezus jest po prostu dla Ciebie cool, jak postać z popkultury - Batman czy Supermen
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.
" May your love of the form culminite in the love of
the formless."
Jeżeli On to Bóg sam w drugiej swojej ludzkiej naturze a nie ma przecież więcej niż jednego Boga..
to mój i katolików tok myślenia jest wystarczająco doskonały.
A co do zamiany mistycznej a nie fizycznej opłatka w ciało Chrystusa, to przyznam się, że nie mam obowiązku tego rozumieć.
Jeżeli coś w tym jest i Bóg jest, to prawda sama się okaże.
cezary123 pisze:A co do zamiany mistycznej a nie fizycznej opłatka w ciało Chrystusa, to przyznam się, że nie mam obowiązku tego rozumieć.
Rozumiesz, bratku, rozumiesz, tylko rozum, który masz, nijak nie może takiej niedorzeczności zaakceptować. Lepiej więc nie zagłębiać się za bardzo w mądrości wiary katolickiej, bo to niebezpieczne dla wiary.
Makaron pisze: Lepiej więc nie zagłębiać się za bardzo w mądrości wiary katolickiej, bo to niebezpieczne dla wiary.
Przerabiałem to na innej religii już ( ŚJ), ale i tak z dystansu agnostyka. Tam wszystko odkręciłem.
Tu jednak w katolickiej nauce jakoś nie mogę wykryć niczego co bym uznał za błąd.
Bóg dający nam swoje Ciało abyśmy byli Nim, a On w nas. Tak jakby uniżył się nie to, że do poziomu naszego bytu, ale nawet do naszego wiecznego pokarmu, dzięki któremu będziemy po śmierci tam gdzie On.
Mogę to uznać za niezrozumiałe symboliczne misterium ale błędu nie widzę.
cezary123 pisze:To nie jest kanibalizm w żadnym wypadku.
Oczywiście, że jest bo katolicy wierzą, że następuje zamiana wina w krew a opłatka w ciało - KREW I CIAŁO - wyraźniej mam napisać? Nie chodzi o żadne "ciało duchowe" ale o krew - tą z żył. Komu to potrzebne? Zamiany oczywiście nie ma ale gdyby pewnego dnia w każdym kościele stał się taki "cud" jak w Sokółce - co by zrobili katolicy? Zakonserwowaliby? Modliliby się do ścięgien? Taka to prymitywna forma "wiary", tak samo jak relikwie. Z Bogiem to nie ma nic wspólnego.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.
" May your love of the form culminite in the love of
the formless."
Czyli Jezus na Ostatniej Wieczerzy uprawiał okultyzm, a Bóg teraz zaprzecza i cudem chce zrobić z nas racjonalistów i ateistów.
To też było i mało oryginalne.
Cezary jak zwykle plecie trzy po trzy, jak przekupka na targu Nawet jeśli Ostatnia Wieczerza miała miejsce to niby dlaczego miała nastąpić jakakolwiek zamiana, przemienienie? No powiedz Cezary? Nawet jeśli przyjąć, że Jezus zbawił wszystkie owieczki po wsze czasy tak, że nie muszą nic już robić.
Jeśli Jezus był tym kim był i miał swoich uczniów - to w sposób naturalny narzuca się, że chciał się z nimi pożegnać więc zjadł z nimi posiłek. Jeśli jednak KK nadaje temu wymiar okultystyczny to ja się pytam Cezarego demagoga po co to wszystko? Ano po to aby owieczki musiały przychodzić do betonowej świątyni przekonane, że jedzą strawę duchową. Czy stają się od tego lepsi? No bo nie uznajesz Cezary protestanckiej interpretacji - jest dla Ciebie za mało odjechana.
I przestań w kółko udawać durnia - to Ty nie odpowiedziałeś mi jako sens ma picie krwi Jezusa (tej z żył)przez księdza? Bo taka jest wymowa katolickiego dogmatu. Odpowiesz sam z siebie?
Swoją wiarę w prawdziwą, rzeczywistą i substancjalną obecność Chrystusa w Eucharystii Kościół opiera przede wszystkim na Jego słowach, wypowiedzianych w czasie ustanowienia tego sakramentu. Jezus nie powiedział o chlebie: "oto symbol, oto przypomnienie mojej obecności", lecz: "Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje." (Mt 26,26). Aby nie było wątpliwości, o jakie Ciało chodzi, św. Łukasz uściśli: "To jest Ciało moje, które za was będzie wydane" (Łk 22,19). Nie chodzi zatem o jakieś pozorne ciało ani o jego symbol, lecz o to Ciało, które za kilka godzin po ustanowieniu Eucharystii miało być wydane na śmierć. Podobnie o prawdziwej swojej Krwi — a więc o tej, którą przelał w niedługim czasie po ustanowieniu Eucharystii — mówi Chrystus: "to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów."
Mamy więc jasność - KK nigdy nie wierzył w żadną duszę - dlatego stworzył dogmat o piciu krwi i jedzeniu ciała Jezusa - dzięki temu katolicy mogą wierzyć, że dzięki cudownej mocy Eucharystii ich własne ciała pokonają granice śmierci fizycznej tak jak uczynił to według nich Jezusa. Nigdzie nie ma miejsca na nieśmiertelną duszę, w którą katolicy tak na prawdę nie wierzą. Tak jak od dawna we wszelkich modlitwach katolików Bóg jest na samym końcu.
Dla katolików Bogiem jest Umysł - twórca wszelkiej iluzji, mayi czyli po ichniemu - Szatan. Zamiast wiary życie złudnymi nadziejami. Po to mają swoją wymyśloną religię.
Dla myślących wszystko jest jasne -
Budowniczy świata, Bóg materialistów, okultystów obecny zarówno na katolickim ołtarzu jak i na amerykańskim banknocie - nie może dziwić, że Watykan jest zamieszany w politykę New World Order. Wyznaje tego samego Boga, którego Jezus nazwał Księciem tego świata.
Polecam ten filmik -
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.
" May your love of the form culminite in the love of
the formless."
Ten temat trochę brzmi jak Jezus na Arenie.
Nie wstyd było kapłanom robić mszy w miejscu które się negatywnie kojarzy z koloseum i męczennikami?
Wiele osób mających władzę nad światem nie ma władzy nad życiem. A ci którzy mają władzę nad życiem nie mają władzy nad światem. Gdzie tu sprawiedliwość.
Z dzisiejszej perspektywy powszechnie dostępnych w naszym świecie toalet, wody, to niegdysiejsi królowie byli żebrakami, śmierdzielami i w ogóle "biedni". Życie ludzi sprzed ery komputerowej i internetu w ogóle jawi się obecnym nastolatkom (tym głupim) jako czas przerażającej nudy
Kamil Kończak pisze:Nawet jeśli Ostatnia Wieczerza miała miejsce to niby dlaczego miała nastąpić jakakolwiek zamiana, przemienienie?
Po katolicku: po to, żebyśmy my- ludzie, spożywając już nie chleb i wino ale Ciało Boga, sami wreszcie mogli stać się Ciałem Boga i za życia i w Jego i naszym życiu wiecznym.
Nie pierwszy to raz stwierdzamy, że Bóg w miłości do człowieka posuwa się aż do ostateczności, aż do punktu, za którym zaczyna się niemożliwość i absurd. Przecież to prawie niemożliwe: żeby człowiek miał spożywać Ciało Boże! I to nie w jakimś tam sensie symbolicznym, ale prawdziwie!
Pan powiedział: "Jeżeli nie będziecie spożywali mego Ciała i nie będziecie pili Krwi mojej, nie będziecie mieć życia w sobie" (J 6,53). Powiedział to Ten, który sam jest Życiem. Śmiercią byłoby dla człowieka sądzić, że Życie skłamało. Otóż kiedy Pan to powiedział, zgorszyli się Jego uczniowie, wprawdzie nie wszyscy, jednak liczni, i pomyśleli sobie: "Twarda jest ta mowa, któż jej słuchać może?" (J 6,60) Kiedy Pan to poznał, odpowiedział na nie wyrażone głośno zarzuty: "To was gorszy? A gdy ujrzycie Syna Człowieczego, jak będzie wstępował tam, gdzie był przedtem?" Oto co chciał przez to powiedzieć: Sądzicie, że to ciało moje podzielę na części, i członki pokroję i dam wam? A co będzie, jeśli ujrzycie Syna Człowieczego, jak wstępuje tam, gdzie był przedtem? Ten, który cały wstąpił do nieba, z pewnością nie może być strawiony. Zatem dał nam zbawczy posiłek swojego Ciała i Krwi, a zarazem rozwiązał pytanie o swoją integralność. Niech więc spożywają ci, którzy spożywają, niech piją ci, którzy piją, niech łakną i pragną - bo Życie spożywają, bo Życie piją. Spożywać je, to znaczy się wzmocnić, ale kiedy się wzmocnisz, nie słabnie to, czym się wzmacniasz. Pić je, to tyle samo, co żyć. Spożywaj Życie, pij Życie, a będziesz miał Życie i całością jest Życie. Wówczas to się stanie, to znaczy życiem dla każdego będzie Ciało i Krew Chrystusa. W sakramencie spożywamy je widzialnie, w rzeczywistości duch nasz spożywa i pije.
Po mojemu, czyli ze stanowiska agnostyka:
Bóg Jeden wie. Nie wiadomo o co w tym chodzi. Nie wiadomo dlaczego w ogóle człowiek istniejąc musi spożywać pokarm ziemski i dlaczego komunia z Bogiem odnosi się do tej czynności organizmu i przez nią prowadzi . A jak nie wiadomo to można tylko wierzyć, dociekać, rozumować, eksperymentować i czekać aż się samo sprawdzi i wyjaśni.
Kamil Kończak pisze:
jako sens ma picie krwi Jezusa (tej z żył)przez księdza? Bo taka jest wymowa katolickiego dogmatu. Odpowiesz sam z siebie?
Taki sam jak nasze spożywanie komunii.
Przed momentem przeistoczenia jest to zwykła materia ziemska, w momencie przeistoczenia i w rękach tylko uprawnionego kapłana staje się ciałem Boga.
Od siebie dodam, że nie widzę możliwości zaprzeczenia takiej wierze i zaprzeczenia uznania tego za objawiony pomysł Zbawiciela Boga.
Nie muszę być katolikiem, żeby podobała mi się teologia i wiara katolicka.
Bóg nie jest związany sakramentami, w tym komunią. Jeżeli istnieje, to może zechcieć zbawić wszystkich zupełnie według swojej łaski a nie ilości przyjętych sakramentów.
To znaczy- dobrze być z naszej ludzkiej strony katolikiem i przystępować do sakramentów ale Bóg nie jest ograniczony i zmuszony do zainteresowania w całym swoim Wszechświecie tylko tymi ludźmi.
Mówię cały czas, że jestem agnostykiem z sympatiami do chrześcijaństwa.
Żeby przystępować do komunii, trzeba najpierw uwierzyć, że Bóg jest i był(by) "w ogóle" możliwy pomimo naszej dziwnej niesprawiedliwej i okrutnej śmiertelnej ewolucyjnej rzeczywistości i pozbyć się swojego zła.
Bo bez wiary do komunii przystępować to nieskuteczne i bezsensowne.
Nie mogę zniechęcać do komunii bo utrata jednego członka Ciała Bożego równa się zadaniu rany całemu Kościołowi. A dla tego człowieka samotność wieczna bez Chrystusa.
Jeżeli chodzi o mnie to jestem jak najbardziej za tym sakramentem i w swoim życiu przyjmowałem Komunię Św.
Nic nie stoi na przeszkodzie abym ją nadal od czasu do czasu przyjmował.
To zależy tylko od powyższej wiary.
Albo to choroba albo Cezary po prostu robi sobie jaja. Z ręką na sercu muszę przyznać, że tak pokręconych bzdur nigdy nie słyszałem. Ale przynajmniej Cezary jest oryginalny na swój sposób...Aż mózg się lasuje.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.
" May your love of the form culminite in the love of
the formless."