Sens życia

Moderator: moderatorzy

Regulamin forum
W dyskusji na tematy religijne oraz duchowości, lecz nie związane ze schizofrenią proszę używać działu tematy dowolne -> filozofia.
Awatar użytkownika
Bezpieczny
zaufany użytkownik
Posty: 593
Rejestracja: pn lis 12, 2007 11:26 pm
Lokalizacja: Wwa

Post autor: Bezpieczny »

Gavril princip pisze:Isaac mial zespol aspargera
Na schizophrenia.com wymienili go w grupie chorych na schize.
Nasz prezydent ? NIE mój!
http://www.bronislawkomorowski.info.pl/
http://www.bronislawkomorowski.tk/

Cudak Tusk i jego cudy: http://www.tuskwatch.pl/ <- rewelacyjna strona.
Awatar użytkownika
Conolly
zarejestrowany użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: czw mar 05, 2009 11:57 pm

Re: Sens życia

Post autor: Conolly »

Hmm.... Był dobry czy genjalny to właściwie niema znaczenia, szczególnie dla naszego dzisiejszego tematu, ważne jest to, że było to niewątpliwie jego sensem życia, dociekanie, analizowanie, definjowanie tego co nas otacza, no i się udało, przez to nigdy nie umrze, pamięć po nim pozostanie.
Awatar użytkownika
jojo
zaufany użytkownik
Posty: 2303
Rejestracja: czw gru 11, 2008 6:27 pm

Re: Sens życia

Post autor: jojo »

Życie ma sens, który polega na tym, że żyjemy po to aby żyć i aby potem umrzeć. Życie jest nierozerwalnie związane ze śmiercią. Aby życie miało sens należy dbać o swój rozwój psychiczny, przestrzegać zasady moralne, po prostu trzeba być porządnym człowiekiem. Wierzący odnajdują sens życia dzięki bogu i wierzą, że po życiu doczesnym czeka na nich życie w niebie- jeżeli zasłużyli. Niewierzący zaś wiedzą, że życie jest tylko jedno i że po śmierci nic nie ma- im czasami trudno odnaleźć sens życia- zwłaszcza w obliczu jakiejś tragedii. Życie jest największą wartością samą w sobie.
To, że jakiś lek komuś służy, nie znaczy że nie zaszkodzi innej osobie. :(
Przemekk
bywalec
Posty: 68
Rejestracja: wt lis 25, 2008 12:09 am

Re: Sens życia

Post autor: Przemekk »

Pytacie się czym jest sens życia?. Patrząc się w lustro i dmuchając dymem z papierosa w moje odbicie, nie widzę tego sensu. Zatraciłem się gdzieś w zakamarkach mojej podświadomości i błądzę ze świeczką w ręku, w pomieszczeniu do którego nie dociera, promień światła. Ciemno. Głucho. Bezsensownie. Bez perspektyw, które niegdyś były tak silne, teraz jedynie z nonsensem obłędu. Cienie oplątują mą szyję. Ściskają w goryczy żalu. Gdzie jesteś Przem? Stary dawno Cię nie widziałem. Odezwij się i uratuj mnie z tej opresji jakim jest nasze życie. Powstań z gleby bracie. Powstań i natchnij mnie nadzieją, niczym w mglistej zaćmie wspomnień, z której czerpałem radość.
Ja naprawdę umieram.
Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 8033
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Status: webmaster
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Sens życia

Post autor: zbyszek »

Przemekk pisze:... Cienie oplątują mą szyję. Ściskają w goryczy żalu.....
Przemku, aby odnaleźć sens trzeba do końca rozwikłać pochodzenie uczucia goryczy żalu, o którym piszesz. Dokonasz tego tylko przy absolutnym spokoju. Wtedy drgania i "fałszywe tony" Twojej psychiki same się ujawnią. Czasami potrzeba jednak także odważnych decyzji życiowych.
Awatar użytkownika
Petruccio
zaufany użytkownik
Posty: 12674
Rejestracja: pn gru 01, 2008 1:53 pm
płeć: mężczyzna

Re: Sens życia

Post autor: Petruccio »

Nie widzę sensu tego życia, chyba że sensem jest cierpienie. Ale nie wierzę, że człowiek został stworzony do cierpienia, chociaż jest ono elementem życia. Ile człowiek może znieść?
Nie umiem żyć niepełną garścią, a leczenie i w ogóle choroba sprawia, że tak żyję.
To szaleństwo mnie doprowadziło do choroby, a nie na odwrót.
Doszedłem do takiego punktu, że nic nie ma dla mnie znaczenia, po prostu jest nieprawdziwe. Tylko rodzina ma jakieś dla mnie znaczenie. Wszyscy inni się odwrócili.
Jestem rozgoryczony, bo nie tego się spodziewałem po życiu :cry:
Obrazek
Awatar użytkownika
Petruccio
zaufany użytkownik
Posty: 12674
Rejestracja: pn gru 01, 2008 1:53 pm
płeć: mężczyzna

Re: Sens życia

Post autor: Petruccio »

A może nie mam prawa się spodziewać nic od życia? :roll:
Obrazek
Awatar użytkownika
jojo
zaufany użytkownik
Posty: 2303
Rejestracja: czw gru 11, 2008 6:27 pm

Re: Sens życia

Post autor: jojo »

Piotr6, cierpienie nie jest sensem życia. Nie jesteś skazany na cierpienie, zasługujesz na to by żyło Ci się lepiej. Życie dało Ci nieźle w kość i nic dziwnego że jesteś załamany. Jakby tego było mało, to jeszcze chorujesz psychicznie- to naprawdę deprymuje i tłumaczy Twój fatalny nastrój.
Dobrze że rodzina ma dla Ciebie znaczenie, otaczaj się najbliższymi, powiedz im że cierpisz, na pewno pomogą. Daj sobie czas na odpoczynek, zajmij się jakąś pasją a pomału odzyskasz wiarę w sens życia, które jest najcenniejszą rzeczą, jaką masz. Wprawdzie się na tym nie znam, ale może masz depresję popsychotyczną. Ja też to chyba mam. Po mału mi przechodzi. Trzeba trochę czasu, aby odnaleźć radość z życia. Pozdrawiam.
To, że jakiś lek komuś służy, nie znaczy że nie zaszkodzi innej osobie. :(
Awatar użytkownika
Petruccio
zaufany użytkownik
Posty: 12674
Rejestracja: pn gru 01, 2008 1:53 pm
płeć: mężczyzna

Re: Sens życia

Post autor: Petruccio »

jojo pisze:zasługujesz na to by żyło Ci się lepiej.
Mam nadzieję, że życie jeszcze mi się odmieni. Wiara szaleńca, ale jednak.
Dzięki za słowa otuchy, jojo.
Obrazek
Awatar użytkownika
malgosia55
zarejestrowany użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: czw mar 20, 2008 10:16 am
Lokalizacja: Bydgoszcz

Re: Sens życia

Post autor: malgosia55 »

Mam pytanie do wszystkich,którzy mają rozpoznaną schizofrenię prostą lub osobowość schizoidalną.
Ja jestem osobą zdrową psychicznie,ale mój syn miał stwierdzoną osob. schizoid. i podejrzenie sch. prostej.Uparcie nie chciał tego przyjąć do wiadomości i nie chciał się leczyć.Warunki nie tylko materialne ale przede wszystkim psychiczne(otoczony był przez rodziców ogomną miłością, był akceptowany, traktowany jak osoba zdrowa ........ )miał idealne.Niczego mu nie brakowało.A jednak któregoś dnia w niespełna 22 lat popełnił samobójstwo.Był moim jedynym dzieckiem.
Odnoszę wrażenie ,że chorzy nie mają żadnego sensu życia.Szczególnie dotyczy to ludzi o wyższym intelekcie.Trudno znaleźć się im w tak nieuczciwej pełnej walki o pieniądz egzystencji.
Dlatego pytam się wszystkich nadwrażliwych - co czują, jaki jest dla nich sens życia, jak widzą swoją przyszłość.Jednocześnie proszę aby nie poddawali się chorobie , walczyli o swoje miejsce w życiu.Interesują mnie Wasze odczucia i w zasadzie wszystko.
Małgosia
Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 8033
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Status: webmaster
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Sens życia

Post autor: zbyszek »

Witaj Małgorzata, sam nie miałem żadnych skłonności do S. Wydaje mi się natomiast, że takie skłonności powstają w głębokiej depresji. Taki stan ma niewiele wspólnego z rzeczywistymi warunkami bytu - jak kto żyje, a także chyba niewiele z własnymi rzetelnymi przemyśleniami. Po prostu którego dnia wszystko jest tak pozbawione sensu i tak "czarne", że "trzeba" się targnąć. Tak głęboko to jest już chyba nic innego jak tylko zaburzona chemia mózgu, a nie jakakolwiek zewnętrzna przyczyna. Nie wiem, czy się z tym nie mylę - sam tego tak nie przeżywałem, choć staram sobie wyobrazić.
Awatar użytkownika
malgosia55
zarejestrowany użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: czw mar 20, 2008 10:16 am
Lokalizacja: Bydgoszcz

Re: Sens życia

Post autor: malgosia55 »

Masz w pełni rację.Też jestem tego zdania.Nie rozumiem tylko, że ktoś nie chce się leczyć.Jak to możliwe, być w depresji, mieć ogromne oparcie w rodzicach i skończyć ze sobą.Dlaczego nie dał sobie i swoim bliskim szansy.Dlaczego nie zdecydował się na leczenie w klinice.CZy mógłby być jakiś inny powód.
Dlaczego chorzy np. na raka walczą z chorobą a chorzy na sch. tak szybką się poddają.
Znam kilka przypadków tej choroby.Co prawda ludzie Ci żyją ale jakość życia pozostawia wiele do życzenia.Są to ludzie b. wykształceni .Skończyli b. trudne studia, kiedyś aktywnie zawodowo pracowali,a dziś "wegetują".Przepraszam za te określenie , ale nic innego nie przyszło mi do głowy.
Małgosia
Awatar użytkownika
jeremi
zaufany użytkownik
Posty: 647
Rejestracja: sob gru 08, 2007 6:56 pm

Re: Sens życia

Post autor: jeremi »

a ktoś z F21 może się wypowiedzieć?...

jeśli tak, to zabieram głos.

pani małgorzato, przyczyny samobójstw są bardzo subiektywne, ale prawda - jedyne, co łączy wszystkich samobójców to poczucie beznadziei, braku perspektyw na polepszenie swojego miejsca w świecie.
mówi pani, że materialnie,itd. 'wszystko pięknie, ładnie', ale no właśnie... może to W NIM nie było tak ładnie, hm?
i w żaden sposób nie ma tu niczyjej winy, co najwyżej... Ziemi, że jest tak urządzona, a nie inaczej i tak trudno jest młodemu człowiekowi obecnie odnaleźć się wśród innych ludzi...
nie widzi się sensu życia, jeśli wszystkie - choćby subtelne - próby 'skontaktowania się' ze światem, próby wymiany własnych nadwrażliwych myśli upadają, zanim tak naprawdę w pełni wyrosły...
to tak jakby sprzed ust ktoś wyrwał kawałek jedzenia.

poza tym to wynika także z egzystencjalistycznej koncepcji człowieka. (sam malutki wobec absolutnego kosmosu)

pewnie ktoś powie: 'no jasne, ale od razu trzeba się zabijać? gdyby tak wszyscy myśleli, to nie byłoby świata, ani nic. zastanów się.'
a ja odpowiem: 'NIE! to ty się zastanów! ktoś jest nadwrażliwy, ma dar, że czuje więcej i chce ci o tym wszystkim powiedzieć, ale nie potrafi i to jest największy dramat. tu potrzeba zrozumienia, cierpliwości i dużo poświęconej uwagi, a nie "zdrowego rozsądku i obowiązku".'

sensu życia (materialnego) nie ma także ten, kto nie potrafi połączyć swojego życia duchowego/wewnętrznego/metafizycznego z życiem w społeczeństwie.

sens życia to niech sobie każdy znajdzie. a jak nie znajduje, to niech szuka. a jak szuka i dalej nie znajduje... to ja już nie wiem ;)

nie chodzi o to, GDZIE się idzie, ważne, że się idzie.
a jak się nie idzie, to znaczy, że jest się już umarłym.

albo też można być chodzącym trupem, człowiekiem-cieniem, pół-diabłem... jak ja.
niby gada, a nie żyje. ot paradoks.
Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 8033
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Status: webmaster
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Sens życia

Post autor: zbyszek »

Witaj Jeremi, moim zdaniem depresja, która prowadzi do S nie da się zaliczyć do "nadwrażliwości" - to zaburzenie w pracy mózgu. Świadczy o tym fakt, że nie poprawią jej choćby najlepsze warunki, a pomogą leki antydepresyjne.
Awatar użytkownika
malgosia55
zarejestrowany użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: czw mar 20, 2008 10:16 am
Lokalizacja: Bydgoszcz

Re: Sens życia

Post autor: malgosia55 »

Oboje Panowie macie rację- głeboka depresja w schizofrenii,wielka nadwrażliwość to są przyczyny s. u mego syna.Nie rozumiem tylko dlaczego nie chciał się leczyć. Mój syn chodził do lekarza tylko 2 miesiące ( co 10 dni ) .Brał rispolet i sulpiryd ale przestał , bo źle czuł się po lekach( nie chciał powiedzieć co mu dolega) .Uważał ponadto że jest zdrowy i ma prawo żyć tak jak uważa za słuszne. Na dowód swego dobrego samopoczucia wybrał się zupełnie sam do Los Angeles.Zaczął po urlopie zdrowotnym ponownie studiować.I to chyba go zabiło.Pewnego dnia ........ Z nauczycielami akademickimi jakoś sobie radził ale kontakt z rówieśnikami był zerowy.Do końca się uczył.Starał się o to by zaliczyć semestr, kupił sobie ponownie bilet na drugą półkulę ,a znalazł się zupełnie innym miejscu.Jest to dla mnie wszystko b. skomplikowane.A najdziwniejsze jest to ,że moja miłość była i jest do mego syna tak wielka ,że pogodziłam się z jego decyzją, bo myśl o tym,że on cierpiał i mógł nadal cierpieć była dla mnie nie do zniesienia.
Małgosia
Awatar użytkownika
malgosia55
zarejestrowany użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: czw mar 20, 2008 10:16 am
Lokalizacja: Bydgoszcz

Re: Sens życia

Post autor: malgosia55 »

Witam Wszystkich,
mój post pozostał bez odpowiedzi.Chciałabym żeby ktoś napisał mi jak jest to możliwe : czy chory na schizofrenię prostą, którą nie leczy jest w stanie pojechać na drugi koniec świata, nie mówiąc o załatwieniu związanych z tym formalności.Czy taka podróż indywidualna trwająca co prawdę tylko 10 dni w nieznane może sprawić przyjemność.
Małgosia
Bardo
moderator
moderator
Posty: 3856
Rejestracja: pn lut 06, 2006 9:32 am
płeć: mężczyzna

Re: Sens życia

Post autor: Bardo »

Ciężko odpowiedzieć na to pytanie, bo takie decyzje raczej zależą od charakteru podejmującej je osoby. Choroba wcale nie musi mieć na nie wpływu.
Jeśli chodzi o to, czy może sprawić przyjemność, no cóż. Niektórzy po prostu czasami lubią porzucić wszystko na jakiś czas, oderwać się od codzienności. Ale często jest to próba ucieczki od samego siebie, niestety w takim wypadku skazana na niepowodzenie.
Awatar użytkownika
JudasHonor
moderator
moderator
Posty: 1895
Rejestracja: ndz wrz 24, 2006 8:04 pm
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Sens życia

Post autor: JudasHonor »

Osoba, która miała by najwięcej do powiedzenia, nie żyje.
To jak wspieramy, jak kochamy jest zróżnicowane. A jeszcze bardziej subiektywna jest ocena jaką "wystawiamy" własnym działaniom.
Chcę powiedzieć, że to co nam wydaje się dobre, wcale dobrym może nie być. Na przykład: podarowanie pieniążków nie musi oznaczać nic dobrego.
Czemu stawiam takie wątpliwości. Bo po pierwsze:
-coś jest nie tak, chłopak nie żyje
-popełnił samobójstwo, czemu nie zwierzył się zaufanym ludziom ?
-jeśli rodzice byli zaufani (wspieraliśmy, kochaliśmy), czemu nic nie wiedzieli ?
-czemu rodzic, z góry informuje o swoich jak najlepszych intencjach wobec zmarłego, nie poddając ich w wątpliwość ?
-czemu rodzic znajduje łatwego winnego w chorobie ? Pamiętaj, że przed chorobą stoi człowiek(łatwo się pisze o tych których nie ma) a schizofrenia nie jest jest przenoszona droga kropelkową. Ją się nabywa w określonych warunkach.

Czemu ja poddałem w wątpliwość autora ? Bo odbieram tą wypowiedź jako oczyszczenie, katharsis.
Czyli jak pozbyć się wątpliwości własnej winy? No bo o co innego może chodzić w takim pytaniu ?
Mogę mieć winę ale wolę ją nie mieć, więc napiszę że ja jestem okej (chodź lekarzem nie jestem aby to stwierdzić, to po śmierci dziecka jestem pewny ?, hmmm). O schizie dam się wypowiedzieć najbardziej poinformowanym. Wiadomo, że o schizofrenii (jej logice) można dużo opowiadać, tak dużo aby dać dowodu nawet na 1000 samobójstw, oczywiście dowody potrzebuje tylko sumienie.
Efekt= jestem okej bo to napisałem i nikt nie kwestionował, schiza jest winna bo to napisałem i wszyscy dali tysiąc dowodów. Sorry, ale ja nie kupuję takiego postępowania.

Podsumowując:
Działania oceniamy subiektywnie, choroba nie bierze się z nikąd. Rzeczy nie zawsze są tym na co wyglądają i czasem może chodzić o coś zupełnie innego.
P.S.
Powyższa wypowiedź jest moją opinią, nikogo nie zelżyłem a zakwestionowałem pewne, powiedzmy oczywiste kwestie. Autor wypowiedzi, któremu bliższa jest utrata bliskiego niż wypowiedż jakiegoś byle użytkownika forum (chodzi o mnie), dopełni wszystkiego aby wyjaśnić wszelkie wątpliwości. Poza tym forum jest miejscem gdzie każdy wyraża swoje zdanie, ja mam inne niż pozostali, mam nadzieję, że dałem do myślenia.
Kolejny dzień pełen nowych możliwości.
Gosia1247
zaufany użytkownik
Posty: 103
Rejestracja: śr maja 06, 2009 6:01 pm

Re: Sens życia

Post autor: Gosia1247 »

Witam,
W końcu ktoś dał mi do zrozumienia,że wina może leżeć po mojej stronie.Cieszę się bardzo z tego faktu.Przez prawie 10 lat radziłam się psychologów , psychiatrów jak pomóc memu jedynemu synowi.Kontaktowałam się przynajmniej raz w tygodniu.Wspólnie szukaliśmy sposobu aby namówić go do leczenia.Jednak mój syn nie chciał się leczyć , twierdził ,że jest zdrowy i chciał sam decydować o sobie.Parę razy był u specjalisty.jednak leki działały na niego negatywnie ( nie mówił co mu dolega) i przerwał leczenie.Zrezygnował również z psychoterapii, na której tak nic nie mówił.To ja prosiłam specjalistów aby wyznaczali mu wizyty częste, celem zdiagnozowania.
Robiłam w zasadzie wszystko ,żeby mu pomóc.Pesonel medyczny podziwiał mnie.Gro twierdziło,że tak walczącej matki o dobro dziecka ,nie spotkali w swoim życiu.
Moje dziecko miało w życiu wyjątkowy konfort psychiczny.Nie znało zła.Zył w spokoju i ciszy, majac wielkie oparcie we mnie, mając wszelkie dobra materialne , nie mówiąc o wielkiej miłości i akceptacji ze strony rodziców.
Więc pytam się gdzie leży mój błąd.Może ktoś z chorujących się wypowie,bo specjaliści twierdzili,że nic więcej dla mego syna nie mogłam zrobić, najwyżej dużo mniej.
Ciekawa jestem również skąd bierze się choroba pod nazwą sch.... prosta.U nas w rodzinie nikt na nią nie chorował.
Wiem ,że mój syn odziedziczył po mnie wielką wrażliwośc,ja po moim ojcu, ojciec po swojej matce,ale nikt z nas nie chorowa.Ba, kilka lat temu nazwa tej choroby była nam prawie nie znana.
Wyżej napisany post oskarżał mnie.
Pytam sie ponownie , gdzie leży moja wina.Czy wielka odpowiedzialność za dziecko i wielka miłość do dziecka , akceptacja może zabić.Chciałabym aby ktoś z chorujących się wypowiedział , bo opinię specjalistów opisałałam.
Pamal
zaufany użytkownik
Posty: 10258
Rejestracja: sob gru 29, 2007 11:07 pm

Re: Sens życia

Post autor: Pamal »

Nie znam Ciebie, nie znam Twojego syna.
Życie z piętnem tej choroby jest straszne, życie na lekach to wegetacja.
Nie wszyscy to wytrzymują.
ODPOWIEDZ

Wróć do „przeżycia religijne”