wspomnienia... o latach 1995-2000 (takiz wykły, dobry )

Moderator: moderatorzy

BlindMasta
bywalec
Posty: 73
Rejestracja: sob lip 31, 2010 11:56 am
płeć: mężczyzna
Kontakt:

wspomnienia... o latach 1995-2000 (takiz wykły, dobry )

Post autor: BlindMasta »

...O latach 1995-2000 (taki zwykły, dobry chłopak)


Piszę ten tekst na coś w rodzaju zamówienia. Pewna osoba, która na bieżąco czyta moje wspomnienia jest ciekawa lat, w których chodziłem do szkoły średniej.. Uważam, że poza kilkoma sprawami, które miały naprawdę wpływ na moje życie niewiele się wtedy wydarzyło. Pierwszym wydarzeniem, które miało na pewno spory wpływ na mnie, było ukończenie szkoły podstawowej w Chybiu i kontynuowanie mojej edukacji w Zespole Szkół „SILESIA” w Czechowicach Dziedzicach. Dojeżdżałem tam pociągiem, trasa liczyła czternaście kilometrów i miejskim autobusem jakieś dziesięć minut drogi. Moim najlepszym przyjacielem, a zarazem trenerem koszykówki był mój brat. Prowadził on zajęcia dwa razy w tygodniu na, który uczęszczała dość spora liczba osób. Może o samej szkole. Ów placówkę i zawód mechanika wybrałem tylko dlatego, że ta instytucja zajmująca się kształceniem przy naborze nie przeprowadzała egzaminów wstępnych. Odbywało się to na zasadzie konkursu świadectw i rozmowy kwalifikacyjnej. Pamiętam, że wszyscy zdali. Liczba kandydatów nie przekraczała ilości wolnych miejsc. Tak oto dostałem się do nowej szkoły, którą od pierwszych dni bardzo polubiłem. W odróżnieniu od podstawówki, która wywoływała u mnie naprawdę niepozytywne wrażenia. Szybko jednak zacząłem opuszczać zajęcia. Już trzeciego dnia poszedłem na wagary. Liczba godzin opuszczonych w pierwszych dwóch latach przekraczała sześćset na rok edukacji. Naprawdę rzadko chodziłem do szkoły, ale na bieżąco uzupełniałem zeszyty i nadrabiałem zaległości. Co złożyło się na całkiem ładną średnią ocen. Moimi dobrymi przyjaciółmi byli Marcin i Tomek. Pierwszego znałem jeszcze ze szkoły podstawowej. Chodził do równoległej klasy. Poza tym razem uczęszczaliśmy na basket. Drugiego poznałem w pociągu pierwszego dnia szkoły. Właśnie co przeprowadził się do Chybia. Grono tych dwóch ludzi szybko powiększyli znajomi z nowej szkoły. Choćby pewien Łukasz, który był najlepszym uczniem w klasie i Gienek, z którym połączyła mnie miłość do koszykówki. Pierwsze dwa lata szkoły mogę uznać za bardzo spokojne, wręcz monotonne. Grałem w basket i dużo wagarowałem. Jak już uciekałem z lekcji głownie, gdzie chodziłem to na automaty z grami. Doszliśmy do takiej perfekcji w grze, że na jednym żetonie potrafiliśmy pograć godzinę. Często, też jeździliśmy do Bielska Białej, zazwyczaj popatrzeć na buty do gry w koszykówkę. Byłem zwykły i maiłem też proste marzenia. Moimi pragnieniami wtedy były dobre nike’i odtwarzać płyt CD. Szybko te rojenia się ziściły. Na buty zapracowałem sobie u elektryka. Gdzie pomagałem fachowcowi układać instalacje elektryczne. Z kolei swoje go pierwszego boombox’a dostałem od taty. I wydarzenie to osobiście uważam za bardzo ważne w moim życiu. Pamiętam, że nie miałem płyt CD. I dostałem pieniądze, na zakup owego gadżetu, lecz nie wiedziałem co kupić. Wtedy to zobaczyłem w telewizji wywiad z Bogną. Opowiadała ona historię pewnego artysty, rapera 2Pac’a. Jego życiorys wywarł na mnie spore wrażenie i tak postanowiłem, że kupię jego album. To wydarzenie otworzyło przede mną, nowy rozdział, nowe drzwi. Zacząłem słuchać rapu. Wróćmy na chwilę do szkoły. Ogólnie nie miałem problemu z przejściem do następnej klasy, szkoła miała dość niski poziom nauczania. Z języka polskiego otrzymałem wtedy ocenę bardzo dobrą. Było to dość dziwne. W szkole podstawowej miałem nie lada problem z tym przedmiotem. Bez problemu przeszedłem do drugiej, później trzeciej klasy. Jak wspomniałem wcześniej lata te były dość monotonne. Tak naprawdę poza boombox’em i początkiem słuchania nowej muzyki niewiele ważnego się wydarzyło. Trzecia klasa była inna, ja się zmieniłem. Zacząłem się inaczej ubierać, przefarbowałem włosy. Przytaczając słowa pewnej nauczycielki wyglądałem jak buntownik. Ale jeśli się buntowałem to sam nie wiem przeciwko czemu. Zmienił się mój światopogląd, zacząłem dorastać. I tu pojawiła się bardzo ważna kwestia. Znalazłem sobie swoją pierwszą dziewczynę. Jeśli istnieje coś takiego jak miłość od pierwszego spojrzenia, to ten przypadek był właśnie takim. Zadurzyłem się bez granic. Przez blisko dwa lata spotykałem się z nią prawie codziennie. O niczym innym nie myślałem. Priorytetem w moim życiu była Kamila. Z kolejnymi miesiącami pojawił się problem w szkole. Przy przechodzeniu do czwartej klasy otrzymałem na koniec roku ocenę niedostateczną z matematyki. Musiałem zdawać egzamin komisyjny. Na szczęście zdałem i otrzymałem promocję do następnej klasy. W tym czasie zacząłem się interesować narkotykami. Początkowo nie ćpałem, ale zacząłem zbierać filmy i informacje z tego tematu. Niezapomniane wrażenie zrobiły na mnie takie obrazy jak choćby „Trainspotting” czy filmy Kevina Smith’a, w których często pojawiała się marihuana. Uwielbiałem słuchać relacji z pierwszych kontaktów z narkotykami. Po zobaczeniu filmu „Żółtodzioby” wiedziałem, że za niedługo spróbuje zapalić. Tak, też się stało. Mój dobry przyjaciel, z którym na pewien czas urwał mi się kontakt. A który obecnie mieszkał w internacie przywiózł marihuanę. Zapaliłem. Co prawda nie latałem, ale bardzo długo się śmiałem. Pierwszy raz bardzo mi się spodobał. Drugi raz był nieco inny. Paliłem wtedy haszysz i popadłem w tzw. doły. Metafizyczna jazda jaką sobie zafundowałem otworzyła mi oczy. Wtedy uświadomiłem sobie, że jest coś więcej. Czego więcej i gdzie, nie wiem, ale coś musiało istnieć. Jakiś nowy wymiar. Szybko pojawiły się inne narkotyki takie jak grzyby i kwas. Później amfetamina. Doznałem halucynacji i nadmiernego pobudzenia. Ale doświadczenia były raczej sporadyczne. Sam określam je teraz, jako eksperymenty z narkotykami. Zacząłem też sporadycznie popalać papierosy.
W szkole, jak to w szkole raz lepiej, raz gorzej. Ciągle pojawiały się problemy z przedmiotami ścisłymi i zawodowymi. Na koniec czwartej klasy miałem kolejny egzamin komisyjny, bodajże z technologii maszyn. Nie zapomnę tego egzaminu. Podczas jego trwania podszedł do mnie dyrektor i uświadomił mnie, że jeśli wskażę osoby handlujące narkotykami zdam do następnej klasy. Obyło się bez tego. Otrzymałem promocję do piątej klasy. Podczas lata 1999 roku pracowałem w ogródku piwnym, dużo imprezowałem. Pod koniec lipca pojechałem ze swoją dziewczyną na Mazury. Tam pojawiły się pierwsze problemy w naszych relacjach. Wtedy uświadomiłem sobie, że z nią nie będę. Związek trwał jeszcze jakieś pół roku, później się rozstaliśmy.
Pisząc o sobie powinienem napisać o sprawach ważnych w moim życiu. Nie wątpliwie taką jest moja schizofrenia. Niestety muszę przyznać, że tamte lata prawie nie wskazywały na to, że w przyszłości mogę zachorować. Jednak, gdy wyszukuję swoich pierwszych objawów choroby przypomina mi się ciągłe i notoryczne zajście z tamtych lat. Często nachodziło mnie uczucie, że jestem obserwowany, że stoję w centrum czegoś...
psychofototata
ODPOWIEDZ

Wróć do „blind_masta”