duchowość a zdrowie
Moderator: moderatorzy
Regulamin forum
W dyskusji na tematy religijne oraz duchowości, lecz nie związane ze schizofrenią proszę używać działu tematy dowolne -> filozofia.
W dyskusji na tematy religijne oraz duchowości, lecz nie związane ze schizofrenią proszę używać działu tematy dowolne -> filozofia.
Re: duchowość a zdrowie
Witam,
Kilka lat temu miałam psychozę z prawie wszystkimi rodzajami głosów. Z pewnych względów bardzo, bardzo się opierałam by iść do szpitala. Choć i lekarz i rodzina nie widziała innego wyjścia. Mimo tych nieustannych głosów (nawet ptaki i woda mówiły) latałam ciągle na msze (gdzie myślałam, że katolicy mnie obgadują, bo też całą mszę słyszałam głosy, ale chodziłam mimo to), za często aż do spowiedzi: spowiadałam się nawet z myśli narzuconych przez głosy (aż mi ksiądz, do którego chodziłam powiedział raz, że nie mam grzechów, haha - nie wiem czy tam co drugi dzień nie byłam i starałam się do tego samego księdza;), do komunii koniecznie. Oprócz tego słuchałam religijnych pieśni, które lubiłam. Radziłam się tylko tych, których szanowałam (np. Jan Paweł II mówił do mnie ze zdjęcia ). Ale co najciekawsze również medytowałam i słuchałam modlitw mnichów buddyjskich (codziennie, czasem kilka razy).
Rodzina postanowiła mnie dać do szpitala przez sąd. Podczas pierwszej rozprawy oczywiście od razu się zorientowano, że ze mną coś nie tak. Ale się odwołałam. Miała być druga rozprawa. Wtedy zaczęłam jeść leki, ale jadłam je w znacznie mniejszej ilości niż lekarz zalecał i bardzo nieregularnie. Zresztą był to za krótki czas, by mogły zadziałać przy tak ostrym stanie. Nie jadłam tych leków za bardzo, bo wyczytałam, że jednym ze skutków ubocznych może być śmierć i stwierdziłam, że lekarz z rodziną chcą mnie zabić . Dlatego bardzo oszukiwałam wtedy. Mała jest szansa więc, że to leki mnie uzdrowiły.
I co się stało? Osoba z rodziny przyjechała na rozprawę, gdzie już było pewne, że mnie wsadzą do szpitala. A ja już nie miałam żadnych głosów, rozmawiałam jak normalny człowiek, żadnych urojeń. :):)
Wiele czasu po tym wydarzeniu, lekarz na spotkaniu z osobą z rodziny powiedział, że to moje uzdrowienie to cud. A jest to bardzo doświadczona osoba. Wiele z pewnością widział. Choć muszę przyznać, że jego ludzkie podejście do mnie itp. też przyczyniło się z pewnością do tego wyleczenia.
Piszę to, bo być może to komuś jakoś pomoże (choć do końca nie wiem który sposób duchowości mnie uzdrowił, być może wszystkie, być może jeden z nich, być może jeszcze inne rzeczy się przyczyniły, ale jak widać już tę metodę się stosuje, więc pewnie duchowość). Czytam tu, że ludzie nie pozbywają się głosów. Muszą z nimi żyć. To mnie bardzo zaskoczyło. Myślałam przedtem, że ludziom mijają tak, jak i mnie.
Kilka lat temu miałam psychozę z prawie wszystkimi rodzajami głosów. Z pewnych względów bardzo, bardzo się opierałam by iść do szpitala. Choć i lekarz i rodzina nie widziała innego wyjścia. Mimo tych nieustannych głosów (nawet ptaki i woda mówiły) latałam ciągle na msze (gdzie myślałam, że katolicy mnie obgadują, bo też całą mszę słyszałam głosy, ale chodziłam mimo to), za często aż do spowiedzi: spowiadałam się nawet z myśli narzuconych przez głosy (aż mi ksiądz, do którego chodziłam powiedział raz, że nie mam grzechów, haha - nie wiem czy tam co drugi dzień nie byłam i starałam się do tego samego księdza;), do komunii koniecznie. Oprócz tego słuchałam religijnych pieśni, które lubiłam. Radziłam się tylko tych, których szanowałam (np. Jan Paweł II mówił do mnie ze zdjęcia ). Ale co najciekawsze również medytowałam i słuchałam modlitw mnichów buddyjskich (codziennie, czasem kilka razy).
Rodzina postanowiła mnie dać do szpitala przez sąd. Podczas pierwszej rozprawy oczywiście od razu się zorientowano, że ze mną coś nie tak. Ale się odwołałam. Miała być druga rozprawa. Wtedy zaczęłam jeść leki, ale jadłam je w znacznie mniejszej ilości niż lekarz zalecał i bardzo nieregularnie. Zresztą był to za krótki czas, by mogły zadziałać przy tak ostrym stanie. Nie jadłam tych leków za bardzo, bo wyczytałam, że jednym ze skutków ubocznych może być śmierć i stwierdziłam, że lekarz z rodziną chcą mnie zabić . Dlatego bardzo oszukiwałam wtedy. Mała jest szansa więc, że to leki mnie uzdrowiły.
I co się stało? Osoba z rodziny przyjechała na rozprawę, gdzie już było pewne, że mnie wsadzą do szpitala. A ja już nie miałam żadnych głosów, rozmawiałam jak normalny człowiek, żadnych urojeń. :):)
Wiele czasu po tym wydarzeniu, lekarz na spotkaniu z osobą z rodziny powiedział, że to moje uzdrowienie to cud. A jest to bardzo doświadczona osoba. Wiele z pewnością widział. Choć muszę przyznać, że jego ludzkie podejście do mnie itp. też przyczyniło się z pewnością do tego wyleczenia.
Piszę to, bo być może to komuś jakoś pomoże (choć do końca nie wiem który sposób duchowości mnie uzdrowił, być może wszystkie, być może jeden z nich, być może jeszcze inne rzeczy się przyczyniły, ale jak widać już tę metodę się stosuje, więc pewnie duchowość). Czytam tu, że ludzie nie pozbywają się głosów. Muszą z nimi żyć. To mnie bardzo zaskoczyło. Myślałam przedtem, że ludziom mijają tak, jak i mnie.
Re: duchowość a zdrowie
Mnie minęły mam pełną remisję, ale czasami pojawia się natłok myśli jeśli się czymś przejmę, oczywiście cały czas łykam leki.
Cuda istnieją ale Bóg wystarczająco dużo już dla mnie zrobił i nawet nie oczekuję jego pomocy w tym względzie.
Chwała Panu
Cuda istnieją ale Bóg wystarczająco dużo już dla mnie zrobił i nawet nie oczekuję jego pomocy w tym względzie.
Chwała Panu
Uśmiechnij się do Łodzi, Łódź się do Ciebie uśmiecha.
Re: duchowość a zdrowie
Dodam dla jasności, że po pozbyciu się tych głosów, nie miałam już oporów, by jeść leki zgodnie z zaleceniami lekarza. Lek jednak został dobrany lepiej (nie ma chyba w ulotce śmierci;) i w mniejszej dawce, która z czasem stopniowo została zmniejszana. Teraz biorę go naprawdę malutko. Jedyna niedogodność (szczególnie wcześniej, gdy dawka była większa) to wzrost wagi, choć nie jem zbyt dużo i sen jak u niemowlaka
Re: duchowość a zdrowie
Ja też przytyłem i lubię dłuższy sen, nie zawsze się uda mi pozwolić na niego - praca. W szpitalu miałem trudności z zasypianiem, teraz już jest lepiej, najgorsze było budzenie się w nocy cały zlany potem, ktoś z Was tak miewał?
Co jeszcze do głosów to nie do końca jest tak że ustąpiły albo z drugiej strony sam je sobie wmawiam ze wspomnień gdy one naprawdę były. W psychozie miałem takie prądy czułem się jakby zabierano mi energię...
Co jeszcze do głosów to nie do końca jest tak że ustąpiły albo z drugiej strony sam je sobie wmawiam ze wspomnień gdy one naprawdę były. W psychozie miałem takie prądy czułem się jakby zabierano mi energię...
Uśmiechnij się do Łodzi, Łódź się do Ciebie uśmiecha.
Re: duchowość a zdrowie
Tak, czasami budzę się zlany zimnym potem, zupełnie jakbym miał jakąś grypę.dawidny pisze:najgorsze było budzenie się w nocy cały zlany potem, ktoś z Was tak miewał?
Re: duchowość a zdrowie
dawidny Nie wiem czy inni mieli podobne głosy do moich. Ale ja miałam te głosy głośne (często nawet chórem mówiły) i jednocześnie moje myśli (tu rozróżniam głosy i moje myśli, osoby, które miały głosy powinny zrozumieć) jakby też były podgłośnione. Teraz myślę cicho. Jest w każdym razie duża różnica z głosami i bez, nie da się nie zauważyć różnicy. Zresztą kiedy miałam głosy, to jakoś od razu wiele osób wiedziało, że mam głosy, w tym lekarz. Ja też zauważyłam od razu, ponieważ jednak te głosy zdawały się być jakby nie moje, to miałam różne dziwne podejrzenia Być może masz jakieś natrętne myśli czy coś w tym rodzaju, które mylisz z głosami???
Co do psychozy, to wtedy dosyć często myślałam, że chcą mi ukraść duszę (po kawałku) lub podmienić na duszę kogoś z wielkim niepokojem. Coś było też z wysysaniem energii.
Co do psychozy, to wtedy dosyć często myślałam, że chcą mi ukraść duszę (po kawałku) lub podmienić na duszę kogoś z wielkim niepokojem. Coś było też z wysysaniem energii.
Re: duchowość a zdrowie
Miałem głosy tylko przez kilka dni ale dużo się modliłem i przestałem je słyszeć, potem zamiast nich miałem takie mrowienie w głowie. Miałem omamy wspomnieniowe o tym że siostra chce mnie zniszczyć, słyszałem głosy które mi podpowiadały jak oszukać siostrę, modlitwy jak dziecko recytowałem akty wiary itd. podczas rozwiązywania krzyżówek słyszałem podpowiedzi i znałem wszystkie hasła. Nie był to kwiatek ani inne zwierzątko. Sama się domyśl kto. Na szczęście już jest lepiej, mam nadzieję że to był mój pierwszy i ostatni raz z głosami, bywa że bluźnię w myślach Bogu kiedyś bardziej dzisiaj w zasadzie się nie zdarza. Mój przypadek to nagła sprawa przyjąłem komunię świętą na bez spowiedzi, aczkolwiek już od kilku lat miałem gonitwę myśli i ogólną depresję.
Teraz trwam przy Bogu i staram się pilnować i nie robić zła jak kiedyś to bywało, jestem jednym z nawróconych na dobrą ścieżkę mam nadzieję wytrwać w swoich postanowieniach i być prawdziwym.
Teraz trwam przy Bogu i staram się pilnować i nie robić zła jak kiedyś to bywało, jestem jednym z nawróconych na dobrą ścieżkę mam nadzieję wytrwać w swoich postanowieniach i być prawdziwym.
Uśmiechnij się do Łodzi, Łódź się do Ciebie uśmiecha.
- Kamil Kończak
- zaufany użytkownik
- Posty: 12349
- Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
- płeć: mężczyzna
- Kontakt:
Re: duchowość a zdrowie
zbyszek pisze:Już pisałem o tym, jak sprawdzany był wpływ modlitwy na zdrowie psychiczne - wyszło, że nie ma żadnego.janusz-kobrzeniecki pisze:... konieczność wiary w siłę wyższą... Jest to zgoła nowatorskie podejście ...
Bzdury piszesz.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.
" May your love of the form culminite in the love of
the formless."
https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
" May your love of the form culminite in the love of
the formless."
https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
Re: duchowość a zdrowie
dawidny To masz duże szczęście w tej chorobie, że tylko kilka dni miałeś głosy. Obyś już ich nigdy nie doświadczył. Tego Ci życzę! Bo głosy właśnie powodują urojenia. Moich nie dało się ignorować, jak niektórzy radzą, bo były w każdym realnym, słyszanym przez ze mnie dźwięku (jakby nakładały się na ten dźwięk) Były i dobre i złe, ale złe były głośniejsze, jak to ze złem jest, strasznie natrętne - np. powtarzały jakąś jedną kwestię do czasu, aż mnie bardzo zasmuciły i właśnie złe tym chórem mówiły. Co ciekawe niektóre głosy mówiły też identycznymi głosami, jak mają moi znajomi Domyślasz się, że zaczęłam podejrzewać znajomych o udział w spisku. Wiele rzeczy zapomniałam, działo się w każdej minucie tyle, że trudno by to wszystko pamiętać. Jednak jest też dziwna rzecz jak z Twoimi krzyżówkami. Oglądałam wtedy programy informacyjne dosyć często i niby naprawiałam tymi głosami świat. Była wojna w pewnym kraju. Oglądam dyskusję na temat tej wojny i głosy nagle mówią jutro wojna się skończy. Następnego dnia nastąpił przełom - początek końca wojny. Wojny do tej pory nie ma w tym kraju.
Zastanawia mnie jednak jedna rzecz, jeśli to jest rzeczywiście zniewolenie duchowe (ku czemu się skłaniam i nawet czasem myślę, że ta walka podczas psychozy to może być tak jak jest w czyśćcu lub piekle - też przypomina się całe życie i takie rzeczy z życia, o których na co dzień się nie myśli i paradoksalnie z pewnych rzeczy chyba zostałam oczyszczona, choć za wielką cenę), to wielu księży twierdzi, że złe duchy nie zniewalają człowieka bez jego zgody. Ja nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek taką zgodę dawała. A już w trakcie psychozy to pod tym względem bardzo walczyłam, by zostać całkowicie sobą (choć te głosy chciały mnie przemieniać w jakiś świętych itp.) i odrzucałam z całą siłą taką możliwość, by mnie ktoś zniewalał. To jak to jest?
Zastanawia mnie jednak jedna rzecz, jeśli to jest rzeczywiście zniewolenie duchowe (ku czemu się skłaniam i nawet czasem myślę, że ta walka podczas psychozy to może być tak jak jest w czyśćcu lub piekle - też przypomina się całe życie i takie rzeczy z życia, o których na co dzień się nie myśli i paradoksalnie z pewnych rzeczy chyba zostałam oczyszczona, choć za wielką cenę), to wielu księży twierdzi, że złe duchy nie zniewalają człowieka bez jego zgody. Ja nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek taką zgodę dawała. A już w trakcie psychozy to pod tym względem bardzo walczyłam, by zostać całkowicie sobą (choć te głosy chciały mnie przemieniać w jakiś świętych itp.) i odrzucałam z całą siłą taką możliwość, by mnie ktoś zniewalał. To jak to jest?
Re: duchowość a zdrowie
Nie było łatwiej pomimo ich braku, miałem ostrą psychozę i omamy wspomnieniowe. Podejrzewałem bliskich o to że są w zmowie i chcą mnie zniszczyć. Sam napytałem sobie biedy, Bóg mnie ukarał chorobą za niewdzięczność, ale pozostawił mi furtkę. Różaniec i Maryję. Każdy dzień w szpitalu był walką byłem w nim 2 i pół miesiąca i sporo przeszedłem. Dzięki pomocy lekarzy i pomocy duchowej ze strony osoby związanej z Odnową w Duchu Świętym wyszedłem z najgorszego. Sam byłem sobie winien bo na pewniaka chciałem iść do komunii grzesząc przeciwko Bogu, później obdzwoniłem w psychozie całą rodzinę że siostra chce mnie zniszczyć. Już pierwszego dnia po świętokradzkiej komunii miałem styczność z szatanem takich ciarek i spocenia nie przeżyłem ze strachu nigdy. W samym szpitalu dręczył mnie codziennie i tak się budziłem co noc aż do wyjścia z niego i przez jeszcze 2 dni już na wolności poty nie ustępowały. W końcu wszystko się naprostowało, powoli ale skutecznie. Także przestroga dla tych którzy nie są pewni swoich grzechów, pilnujcie się spowiedź i dopiero do komunii. Aha i uważajcie komu wierzycie i w co wierzycie, ja wpadłem w okultyzm czytałem książki związane z new age. Szatan nie śpi, zawierzając swoją wolą w coś związane z kultem grozi opętaniem demonicznym. Ze mną właśnie tak było. Ważne że mam nauczkę i więcej pokory mnie to co przeżyłem nauczyło. Bóg jest miłosierny wybacza wszystko, trzeba Jemu tylko zawierzyć i być prawdziwym.
Uśmiechnij się do Łodzi, Łódź się do Ciebie uśmiecha.
Re: duchowość a zdrowie
Ale na tej zasadzie, styczność z new age, to każdy prawie człowiek powinien mieć psychozę. A mają nieliczni. Większość ogląda telewizję, a tam jest mnóstwo tego. Na tej zasadzie również nie powinnam wyzdrowieć, bo mimo spowiedzi i Komunii Świętej, próbowałam medytować (głosy trochę przeszkadzały), słuchałam mnichów buddyjskich, a nawet śpiewałam poranne i wieczorne sutry buddyjskie (w trakcie psychozy wykryłam kanał buddyjski, gdzie to jest i na dole są napisy i można śpiewać z nimi). Wiem, że wielu podejrzewa buddyzm o różne złe rzeczy. Ja się nie zgadzam z tym.
A już w więzieniach to wielcy przestępcy powinni mieć wszyscy psychozy...
Podtrzymuję pytanie o świadome oddanie się złym mocom, a zniewolenie.
A już w więzieniach to wielcy przestępcy powinni mieć wszyscy psychozy...
Podtrzymuję pytanie o świadome oddanie się złym mocom, a zniewolenie.
Re: duchowość a zdrowie
Moje zniewolenie zaczęło się od przeczytania i zawierzenia książce opartej na proroctwie matki ziemi i o końcu świata w 2012 roku, później dorwałem książkę o lepszym i prawdziwym Chrystusie i zacząłem się do niego modlić choć wiedziałem że coś było nie tak. Zafascynowało mnie to do chwili gdy doszedłem do tego że to bujda i szatan się za tym kryje. W międzyczasie zacząłem sobie ze względu na moją grzeszną przyszłość sobie złorzeczyć. Uaktywnił się punkt na moim czole tak zwane trzecie oko, pulsowało i nie dawało mi spokoju przez okres może tygodnia. Czułem że coś jest nie tak ale nie miałem odwagi i pomysłów co robić, byłem w depresji. Zacząłem być grzeszny bardziej i widziałem więcej negatywów w życiu niż pozytywów. Przełomem wszystkiego była choroba która choć powstała z grzechu, okazała się wybawieniem gdyż spokorniałem na tyle by żałować tego co zrobiłem, choć nie do końca, ale pierwsze przebłyski dobroci zauważałem u siebie. Pojawiły się wyrzuty sumienia miałem koszmary nocne, Bóg się o mnie upominał. Aha po drodze jeszcze pojawiła się w moim życiu klątwa, którą założyła wróżka (szeptucha). Siostra dowiedziała się o klątwie rodzinnej i postanowiła iść do niej z radą, zapłaciliśmy pieniądze ze rzekome zdjęcie jej, lecz klątwa zamiast być zdjęta dopiero się pojawiła. Nawróciłem się okazując żal za grzechy i Bóg uzdrowił mnie z mojej przypadłości, kto wie ile mi życia wtedy zostało, dwa, może pięć lat. O co dokładnie pytasz bo nie rozumiem. Z buddyzmem uważaj, ja wolę pomedytować z Pismem Świętym w ręku często teraz przy nim płaczę, patrząc przez pryzmat mojego grzesznego życia.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
Uśmiechnij się do Łodzi, Łódź się do Ciebie uśmiecha.
Re: duchowość a zdrowie
tobie to radze portal racjonalista a nie pismo święte
Re: duchowość a zdrowie
tylko żebyś nie popadł w drugą skrajność i nie walczył z wiarą dobra rada podlecz się
Re: duchowość a zdrowie
Z tego, co piszesz, to nie były to jakieś straszne rzeczy, a mimo to dotknęła Cię ciężka choroba.
Jeśli karą dla nas ma być psychoza, to w więzieniach dlaczego nie mają psychozy???
Za new agem nie przepadam, z tego względu, że obiecują ludziom osiągnięcie pewnych rzeczy prawie bezwysiłkowo, w łatwy sposób. Niestety by coś osiągnąć trzeba per aspera ad astra. W buddyzmie np. wielcy mnichowie spędzają w jaskiniach, sami , w jednej pozycji, prawie bez snu i jedzenia lata całe. Już godzina w takiej pozycji może być trudna, a co dopiero lata.
W katolicyzmie najbardziej ufam JPII i duchownym w zakonach. JPII modlił się z Dalaj Lamą i na wspólnych ich zdjęciach widać wzajemną sympatię. W niektórych zakonach katolickich zakonnicy medytują (również w Polsce).
Jednak zgodnie z tym, co myśli Odnowa np. o buddyzmie. W chwili psychozy korzystanie z praktyk buddyjskich powinno mi zaszkodzić jeszcze bardziej, głosy nie powinny zniknąć, mimo Komunii i spowiedzi. Nawet powinien pogorszyć się mój stan, bo nie można Panu Bogu świeczkę (katolicyzm), a diabłu ogarek (buddyzm - tak zapewne jako diabła postrzega Odnowa buddyzm). Stało się jednak zupełnie inaczej i nie powinnam ukrywać też tych praktyk buddyjskich, choć niektórym może to być nie w smak.
Dodam, że jest taka metoda mindfulness oparta na buddyzmie, gdzie pewne choroby psychicznie, podobno się skutecznie leczy.
Moje pytanie jest takie. Księża i niektórzy katolicy twierdzą, że zniewolenie duchowe następuje za pomocą świadomej zgody na zniewolenie przez złe duchy. Nigdy natomiast świadomie na to się nie zgodziłam. Sądzę więc, że jest to błędne podejście. Na postawie swojego własnego przykładu. Te praktyki buddyjskie natomiast odkryłam na nowo w trakcie psychozy. Przed, chodziłam tylko do Kościoła, ale znacznie rzadziej niż w trakcie choroby. Nie da się więc powiedzieć, że buddyzm spowodował psychozę.
Jeśli karą dla nas ma być psychoza, to w więzieniach dlaczego nie mają psychozy???
Za new agem nie przepadam, z tego względu, że obiecują ludziom osiągnięcie pewnych rzeczy prawie bezwysiłkowo, w łatwy sposób. Niestety by coś osiągnąć trzeba per aspera ad astra. W buddyzmie np. wielcy mnichowie spędzają w jaskiniach, sami , w jednej pozycji, prawie bez snu i jedzenia lata całe. Już godzina w takiej pozycji może być trudna, a co dopiero lata.
W katolicyzmie najbardziej ufam JPII i duchownym w zakonach. JPII modlił się z Dalaj Lamą i na wspólnych ich zdjęciach widać wzajemną sympatię. W niektórych zakonach katolickich zakonnicy medytują (również w Polsce).
Jednak zgodnie z tym, co myśli Odnowa np. o buddyzmie. W chwili psychozy korzystanie z praktyk buddyjskich powinno mi zaszkodzić jeszcze bardziej, głosy nie powinny zniknąć, mimo Komunii i spowiedzi. Nawet powinien pogorszyć się mój stan, bo nie można Panu Bogu świeczkę (katolicyzm), a diabłu ogarek (buddyzm - tak zapewne jako diabła postrzega Odnowa buddyzm). Stało się jednak zupełnie inaczej i nie powinnam ukrywać też tych praktyk buddyjskich, choć niektórym może to być nie w smak.
Dodam, że jest taka metoda mindfulness oparta na buddyzmie, gdzie pewne choroby psychicznie, podobno się skutecznie leczy.
Moje pytanie jest takie. Księża i niektórzy katolicy twierdzą, że zniewolenie duchowe następuje za pomocą świadomej zgody na zniewolenie przez złe duchy. Nigdy natomiast świadomie na to się nie zgodziłam. Sądzę więc, że jest to błędne podejście. Na postawie swojego własnego przykładu. Te praktyki buddyjskie natomiast odkryłam na nowo w trakcie psychozy. Przed, chodziłam tylko do Kościoła, ale znacznie rzadziej niż w trakcie choroby. Nie da się więc powiedzieć, że buddyzm spowodował psychozę.
Ostatnio zmieniony pt sie 26, 2011 6:36 pm przez kinna, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: duchowość a zdrowie
Nie znam nie korzystam, racjonalizm jest największym według przepowiadań Valtorty o końcu czasów wrogiem człowieka.piotr 84 pisze:tobie to radze portal racjonalista a nie pismo święte
http://www.echochrystusakrola.org/asset ... CZASOW.pdf
Dzięki temu forum to poznałem.
Także i to czytam w wolnej chwili:
http://www.objawienia.pl/valtorta/spis-val.html
Leczę się cały czas, łykam tabletki, wypinam tyłek na zastrzyk jak trza, o to się nie bój, zrezygnowałem z Seronilu jedynie i nie czuję żadnej różnicy.
Biorę olanzapinę 20 mg prinidol 10 mg depakine 300 i hydroxyzynę 50 mg i rispolept consta 50 mg.
Wróciłem po pół roku na swoje stanowisko pracy, dostałem rentę i niepełnosprawność. Nigdy lepiej się nie czułem biorąc pod kreskę moje dawne grzeszne życie i brak choroby, w życiu się nie zamieniłbym na nie z tym co mam i jakim jestem dzisiaj człowiekiem.
Pozdrawiam Cię również.
Uśmiechnij się do Łodzi, Łódź się do Ciebie uśmiecha.
Re: duchowość a zdrowie
@ kinna
Oddziel jedno od drugiego, zniewolenie i grzeszne życie to jedno, komunia świętokradzka to drugie. Nie wiem czy w więzieniach przyjmuje się komunię świętą na grzechy, nie wiem kto ma taką odwagę. Nie wiem czy ateiści mogą ją przyjmować, może im nic złego się nie przytrafi, ale ja jako człowiek wierzący (choć świeżo po nawróceniu, komunia święta po 10 latach) mi ta komunia zaszkodziła. Pojawił się u mnie ból duszy, nie mogłem przełknąć opłatka, poczułem później smutek i nie mogłem przez jakiś czas nic powiedzieć, otworzyć ust. Później rozmawiałem z siostrą i zamiast żałować za to świętokradztwo, zacząłem wątpić w działanie boskie i wtedy poczułem zatkane uszy jakby mi ktoś chuchał do ucha i wtedy właśnie zaczęła się moja choroba psychiczna. Ja Ci życzę powodzenia w buddyzmie może tam odnajdziesz szczęście i Boga. Wystarczy na dziś tych przemyśleń.
Oddziel jedno od drugiego, zniewolenie i grzeszne życie to jedno, komunia świętokradzka to drugie. Nie wiem czy w więzieniach przyjmuje się komunię świętą na grzechy, nie wiem kto ma taką odwagę. Nie wiem czy ateiści mogą ją przyjmować, może im nic złego się nie przytrafi, ale ja jako człowiek wierzący (choć świeżo po nawróceniu, komunia święta po 10 latach) mi ta komunia zaszkodziła. Pojawił się u mnie ból duszy, nie mogłem przełknąć opłatka, poczułem później smutek i nie mogłem przez jakiś czas nic powiedzieć, otworzyć ust. Później rozmawiałem z siostrą i zamiast żałować za to świętokradztwo, zacząłem wątpić w działanie boskie i wtedy poczułem zatkane uszy jakby mi ktoś chuchał do ucha i wtedy właśnie zaczęła się moja choroba psychiczna. Ja Ci życzę powodzenia w buddyzmie może tam odnajdziesz szczęście i Boga. Wystarczy na dziś tych przemyśleń.
Uśmiechnij się do Łodzi, Łódź się do Ciebie uśmiecha.
Re: duchowość a zdrowie
Ja czasem przyjmuję Komunię bez pójścia do spowiedzi i nie wywołuje to u mnie psychozy. I według nauki Kościoła "trwam w grzechu". Nie mogę pójść do spowiedzi, bo warunkiem odpuszczenia grzechów jest postanowienie poprawy a ja chcę dalej "grzeszyć". Nadal jednak wierzę że ten kawałek opłatka to Ciało Boga i potrzebuje czasem strawy duchowej. Myślę że Bóg nie jest aż tak mściwy by za "świętokradcze przyjęcie Komuni" doprowadzał człowieka do obłędu. Bóg jest przecież Miłością.
Sposób na długie życie - CZUŁOŚĆ, BEZINTERESOWNOŚĆ, AKCEPTACJA
Re: duchowość a zdrowie
Może mnie to miało czegoś nauczyć, może lekkie objawy już miałem wcześniej, a były gonitwy myśli, psychozy jednak nie. Bóg dał mi szansę i codziennie ją daje. Drugi raz z nieczystym sercem nie pójdę do komunii, wiem czym to grozi, czasami myślę że coś znowu sknocę, za mało będę żałował albo co innego i znowu skończy się to chorobą. Dominikanin też mi mówił że Bóg nie karze, a jednak. Kilka razy obiłem się o grzech niewybaczalny przeciwko Duchowi Świętemu, ale przez to że żałowałem i powierzyłem się w różańcu Maryi wszystko uległo poprawie. Mając grzech przeciwko DŚ czuje się takie mrowienie w ciele, jakby w żyłach, ale sprawdzać nie radzę. No i jak Bóg jest miłością? Jest.
Uśmiechnij się do Łodzi, Łódź się do Ciebie uśmiecha.
Re: duchowość a zdrowie
dawidny
Też wydaje mi się, że szaleństwo za jedną komunię świętokradczą to zbyt duża kara dla człowieka .
Jednak fakt jest taki, że zachorowaliśmy i coś musiało (być może wiele rzeczy) się do tego przyczynić.
Tam wyżej doczytałam, że pisałeś o 3 oku. Byłam też wtedy przekonana, że ktoś mi je otworzył, czułam ucisk ciągły w tym miejscu i myślałam, że przez nie mnie wysysają i wrzucają jakieś rzeczy, których nie chcę. Nie wiedziałam jak je zamknąć (o ile faktycznie było otwarte , ale, z tego co pamiętam, robiłam znak krzyża na nim i wodę święconą dawałam.
Wszystkiego dobrego!
Też wydaje mi się, że szaleństwo za jedną komunię świętokradczą to zbyt duża kara dla człowieka .
Jednak fakt jest taki, że zachorowaliśmy i coś musiało (być może wiele rzeczy) się do tego przyczynić.
Tam wyżej doczytałam, że pisałeś o 3 oku. Byłam też wtedy przekonana, że ktoś mi je otworzył, czułam ucisk ciągły w tym miejscu i myślałam, że przez nie mnie wysysają i wrzucają jakieś rzeczy, których nie chcę. Nie wiedziałam jak je zamknąć (o ile faktycznie było otwarte , ale, z tego co pamiętam, robiłam znak krzyża na nim i wodę święconą dawałam.
Wszystkiego dobrego!