Pies, jako forma terapii
Moderator: moderatorzy
- Walet Pikowy
- zaufany użytkownik
- Posty: 12135
- Rejestracja: wt kwie 12, 2011 2:37 am
- płeć: mężczyzna
Re: Pies, jako forma terapii
Mi się udało spełnić z dzieciństwa marzenie czyli mam psa.Jest to mój pierwszy zwierzak.Wziąłem go ze schroniska.Ma cechy psa ,które jedna osoba tu nazwała cechami do dogoterapii.Może to zabrzmi egoistycznie to co napisze.Otóż po śmierci ojca czułem się źle.Jak jeszcze pracowałem i siostra była w domu,to jakoś to znosiłem.Po skończonym stażu i wyjeździe siostry zostałem sam w domu z bratem z którym nie rozmawiam.W między czasie jeszcze byłem w styczniu na wyjeździe w góry z grupą,tam chyba na chwilę zapomniałem o swoich problemach.Później przygotowywałem się do matury i chodziłem na korepetycje do jednej pani.Skupiłem się w tym czasie na nauce i trochę mniej spotykałem się ze znajomymi,mam ich kilku ale niewiele.Od pogrzebu minęło już pół roku a ja dalej nie mogę się otrząsnąć z tego.Niby ciągle coś robiłem to kurs,matura.Siostra przyjechała mnie wspierać na maturę.Mimo tego czasem zostawałem sam i doskwierała mi samotność,to chyba gorsze od chorób psychicznych,ten stan.Niemniej jednak mam depresję po śmierci ojca i dalej trudno mi pojąć co się wydarzyło,że już tego nie mogę cofnąć.I ten pies ,którego mam od urodzin 26 trzyma mnie przy "życiu",bo tak to nazwie wyciąganie z domu przy lękach ,depresji takiej w której by się leżało w łóżku i nie miało kontaktu z ludźmi.W końcu wiem,że dla kogoś żyję.Mam swojego przyjaciela przy którym mogę być zawsze.
Re: Pies, jako forma terapii
ja mam psa i dwa koty,duzo radochy sprawiaja te zwierzaki w domu,mysle,ze to dobry pomysl
Nie tak łatwo jest rzecz: chcę być człowiekiem..
Zycie nie czeka na nikogo.
Zycie nie czeka na nikogo.
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Pies, jako forma terapii
Pamiętajmy jednak, że pies to także odpowiedzialność. Niech nie funduje sobie psa ktoś, kto potem nie będzie wychodził z nim na spacer z powodu lęków! Trzeba też zastanowić się, co zrobimy z psem w przypadku hospitalizacji: czy ktoś z rodziny będzie się mógł nim zająć?
Pozdrawiam.m.
Pozdrawiam.m.
- nierzeczywisty
- zaufany użytkownik
- Posty: 47
- Rejestracja: pn sie 08, 2011 1:36 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Pies, jako forma terapii
Polecam także zastanowić się, czy stać nas na psa. Duży pies - dużo je itp. Koszt miesięcznego utrzymania Dobermanki zdziwiłby niejednego (wiem, co mówię).
W dodatku psy, tak jak ludzie - chorują. I niektóre mają predyspozycje do bardzo poważnych chorób. Z dnia na dzień może się okazać, że nasz psiak musi mieć operację np. wycięcia nowotworu (Dobermany), albo wysiądą mu stawy biodrowe i nie będzie mógł chodzić (Owczarki Niemieckie). Płacimy, nie? Po kilku miesiącach okazuje się, że pierwsza operacja była niewystarczająca, bo pojawiły się przerzuty, konieczna jest druga. Znów płacimy? I to nie mało! Oczywiście jeśli nas stać. Jeśli nie, decydujemy się na uśpienie zwierzaka. I co wtedy? Mamy nawrót choroby? Albo kupujemy sobie drugiego psa "bo chcemy mieć JAKIEGOŚ psa"?! Kluczowa jest zwłaszcza końcówka powyższej części posta.
Poza tym psy w młodym wieku to prawdziwe niszczyciele. Można być pewnym, że taki Owczarek Niemiecki zje trzy pary kapci i buty za 200zł jeśli nie domkniesz szafy. Albo obgryzie tapetę w kuchni. I to będzie nic, bo może jeszcze wziąć się za tapicerkę mebli w obydwu pokojach...
Dwa z czterech psów, które miałem zostały uśpione przez złośliwe guzki, mimo wydania fortuny na ich ratowanie. Mimo wszystko nie żałuję wydanych pieniędzy - cała rodzina kochała je tak bardzo, że przynajmniej mamy spokojne sumienia - zrobiliśmy WSZYSTKO, co w naszej mocy, żeby je ratować.
Jeśli nie jesteś gotów/gotowa na takie (bardzo duże) poświęcenie (lub nie masz wystarczających możliwości), to nie kupuj sobie psa. A tym bardziej komuś!
W dodatku psy, tak jak ludzie - chorują. I niektóre mają predyspozycje do bardzo poważnych chorób. Z dnia na dzień może się okazać, że nasz psiak musi mieć operację np. wycięcia nowotworu (Dobermany), albo wysiądą mu stawy biodrowe i nie będzie mógł chodzić (Owczarki Niemieckie). Płacimy, nie? Po kilku miesiącach okazuje się, że pierwsza operacja była niewystarczająca, bo pojawiły się przerzuty, konieczna jest druga. Znów płacimy? I to nie mało! Oczywiście jeśli nas stać. Jeśli nie, decydujemy się na uśpienie zwierzaka. I co wtedy? Mamy nawrót choroby? Albo kupujemy sobie drugiego psa "bo chcemy mieć JAKIEGOŚ psa"?! Kluczowa jest zwłaszcza końcówka powyższej części posta.
Poza tym psy w młodym wieku to prawdziwe niszczyciele. Można być pewnym, że taki Owczarek Niemiecki zje trzy pary kapci i buty za 200zł jeśli nie domkniesz szafy. Albo obgryzie tapetę w kuchni. I to będzie nic, bo może jeszcze wziąć się za tapicerkę mebli w obydwu pokojach...
Dwa z czterech psów, które miałem zostały uśpione przez złośliwe guzki, mimo wydania fortuny na ich ratowanie. Mimo wszystko nie żałuję wydanych pieniędzy - cała rodzina kochała je tak bardzo, że przynajmniej mamy spokojne sumienia - zrobiliśmy WSZYSTKO, co w naszej mocy, żeby je ratować.
Jeśli nie jesteś gotów/gotowa na takie (bardzo duże) poświęcenie (lub nie masz wystarczających możliwości), to nie kupuj sobie psa. A tym bardziej komuś!
Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia. -- Albert Eintstein
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: Pies, jako forma terapii
To prawda, każdy zwierzak to określone koszty. Ja na swojego kota wydaję lekką ręką ok. 50 złotych miesięcznie, a nie kupuję drogich produktów: żwirekx2 (17 złotych), sucha karma -750 gram - 12 złotych (kupuję markową, żeby nie chorował), mokra karma - 7 puszek po 4,50 (31,50 złotych)... Kot raz miał operację - 500 złotych. Raz w roku szczepienie - 40 złotych i odrobaczanie co trzy miesiące - 8 złotych... Jeśli ktoś utrzymuje się tylko z renty, musi się poważnie zastanowić, czy stać go na kota, czy psa. Wydaje się, że zwierzę może jeść resztki z obiadu, ale to prosta droga do zniszczenia zwierzakowi wątroby i żołądka... Pies czy kot nie jedzą w naturze kaszy czy ryżu! A koty wcale nie piją krowiego mleka, jak pokazują w bajkach!
Pozdrawiam.m.
Pozdrawiam.m.