Jak wspominasz kuchnię w psychiatryku?
Moderator: moderatorzy
Re: Jak wspominasz kuchnię w psychiatryku?
Abramowicka Lublin oddział 4. Bardzo źle, dieta głodowa.
E ?= m + (*c²)
- Piotrek007
- zaufany użytkownik
- Posty: 2957
- Rejestracja: wt paź 21, 2014 12:48 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Jak wspominasz kuchnię w psychiatryku?
Miałem to szczęście że leżałem w szpitalu z miasta w którym mieszkałem i brat codziennie przywoził mi jedzenie i praktycznie nie tykałem tego szpitalnego.Jeszcze dzieliłem się z niektórymi pacjentami.Mimo to przez miesiąc schudłem 10 kilogramów ale to przez brak apetytu spowodowany cierpieniem fizycznym które musiałem wtedy znosić przez urazy z którymi tam trafiłem.
"Nie mów mi jak mam żyć
Bo ja dobrze wiem jak i co
Nie pomoże mi już nic
Jak nie pomogę sam sobie."
Bo ja dobrze wiem jak i co
Nie pomoże mi już nic
Jak nie pomogę sam sobie."
- Piotrek007
- zaufany użytkownik
- Posty: 2957
- Rejestracja: wt paź 21, 2014 12:48 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Jak wspominasz kuchnię w psychiatryku?
Za to wcześniej, na początku lat 90tych podczas dwóch trzymiesięcznych pobytów w szpitalu w Łodzi nie narzekałem na jedzenie - było w miarę smacznie i nie chodziłem głodny. Były też podwieczorki - pączek, budyń, czasami jabłko lub naleśniki z dżemem.
"Nie mów mi jak mam żyć
Bo ja dobrze wiem jak i co
Nie pomoże mi już nic
Jak nie pomogę sam sobie."
Bo ja dobrze wiem jak i co
Nie pomoże mi już nic
Jak nie pomogę sam sobie."
Re: Jak wspominasz kuchnię w psychiatryku?
najgorszy był salceson z sierścią
Re: Jak wspominasz kuchnię w psychiatryku?
Kaloryczność dostosowana do ludzi których ruchliwość zaczyna się i kończy na pójściu do wc i na świetlicę w porach karmienia.
Jak chcesz każdego dnia przejść dwa razy po kilka kilometrów po korytarzu,starasz się utrzymać kondycję ćwicząc siłowo z obciążeniem własnego ciała,to te racje wydają się być głodowe.Jedzenie raz lepsze ,czasami gorsze,najczęściej zjadliwe i nie ma co narzekać.
Jak chcesz każdego dnia przejść dwa razy po kilka kilometrów po korytarzu,starasz się utrzymać kondycję ćwicząc siłowo z obciążeniem własnego ciała,to te racje wydają się być głodowe.Jedzenie raz lepsze ,czasami gorsze,najczęściej zjadliwe i nie ma co narzekać.
- Catastrophique
- bywalec
- Posty: 17079
- Rejestracja: pt maja 24, 2013 7:49 pm
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Wawa <3
Re: Jak wspominasz kuchnię w psychiatryku?
Jedzenie za kazdym razem bylo kiepskie, nie licząc wyjatkow. Niedobrze mi sie robi jak pomysle o galantynie, salcesonie czy mielonce.
Tik tak tik tak
| "To boldly go where no one has gone before"

Re: Jak wspominasz kuchnię w psychiatryku?
W takich przypadkach prowiantowałem się sam.Mało kto tak nie robił.Catastrophique pisze: ↑pt kwie 02, 2021 6:52 am Jedzenie za kazdym razem bylo kiepskie, nie licząc wyjatkow. Niedobrze mi sie robi jak pomysle o galantynie, salcesonie czy mielonce.
- Catastrophique
- bywalec
- Posty: 17079
- Rejestracja: pt maja 24, 2013 7:49 pm
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Wawa <3
Re: Jak wspominasz kuchnię w psychiatryku?
Ja nie mialem takiej możliwości, bo przebywalem w szpitalu polozonym kilkaset kilometrow od mojego domu, ale od czasu do czasu dostawalem paczki.
Tik tak tik tak
| "To boldly go where no one has gone before"

Re: Jak wspominasz kuchnię w psychiatryku?
Lubie szpitalne jedzenie. Przyprawy wloskie czy prowansalskie (oregano, rozmaryn) czy azjatyckie (imbir czy kardamon) moga dla mnie nie istniec. No tylko majoranek bardzo lubie, mozna sprawdzic, kiedy dotarl z Azji do Europy. Dwa lata temu przeszlam na wegetarianizm i bedac wtedy w szpitalu, zostalam przez pania obslugujaca kuchnie nazwana "samozwancza wegetarianka", bo pani myslala, ze to przejsciowy pomysl. Rozpieszczali mnie potem wegetarianskim kapusniakiem i grochowka. Dostalam raz ryz z jablkiem i smietana, i od tej pory jem jablka po obrobce termicznej. Byla tez kasza z pieczarkami zapiekana w keksowce. Humusy z ciecierzycy czy fasoli niekoniecznie mi "podchodza". Z ostrozna- wszystko mozna, powtarza sie u mnie w rodzinie w linii zenskiej..!
Re: Jak wspominasz kuchnię w psychiatryku?
Coś na kształt kuchni francuskiej,tylko bardziej ciężkostrawne .
- amigo
- zaufany użytkownik
- Posty: 7559
- Rejestracja: śr lut 06, 2013 6:20 pm
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Hiszpania
Re: Jak wspominasz kuchnię w psychiatryku?
Na oddziele w Polsce po prostu LIPA
Zenada
Za to w Hiszpanii dobre, duzo i zdrowe jedzenie.


Za to w Hiszpanii dobre, duzo i zdrowe jedzenie.

Re: Jak wspominasz kuchnię w psychiatryku?
Warszawa sobieskiego - smaczne
- TriumfalnaTurkawka
- zaufany użytkownik
- Posty: 2124
- Rejestracja: sob gru 16, 2017 10:21 am
- płeć: mężczyzna
Re: Jak wspominasz kuchnię w psychiatryku?
Morawica swietokrzyskie.dawali tak maly kawalek masla ze nawet na jedna kanapke nie wystarczalo .dawali pol parowki zupy jakies biedne niesmaczne .salceson .w klubie pacjenta mozna bylo dostac darmowa kawe albo herbate .
Z każdą przeciwnoscia mozna wygrac.
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 18813
- Rejestracja: pt lut 17, 2023 4:23 pm
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: bla bla
- Lokalizacja: Brak
Re: Jak wspominasz kuchnię w psychiatryku?
Raz jak byłem to była dobra kuchnia, a tak to słabo. Ale słodycze dobre potrzebne w psychiatryku są chyba, z tego co pamiętam.
nic
- miś wesołek
- zaufany użytkownik
- Posty: 8403
- Rejestracja: ndz wrz 26, 2010 10:59 am
- Status: aktor pisarz poeta. ostatnio mnie wystawiali na brodwayu
- płeć: mężczyzna
Re: Jak wspominasz kuchnię w psychiatryku?
Całkiem niezłe obiady, a śniadania i kolacje do kitu.
Wstyd mi było, kiedy zdałem sobie sprawę, że życie to bal kostiumowy, a ja przyszedłem z prawdziwą twarzą.
Re: Jak wspominasz kuchnię w psychiatryku?
Nie wiem czemu na f10 serwowano potwornie słodki napój.
Re: Jak wspominasz kuchnię w psychiatryku?
Ochydnie...po parówkach na kolację się pożygałam