Moja schizofrenia i duchowość
Moderator: moderatorzy
Regulamin forum
W dyskusji na tematy religijne oraz duchowości, lecz nie związane ze schizofrenią proszę używać działu tematy dowolne -> filozofia.
W dyskusji na tematy religijne oraz duchowości, lecz nie związane ze schizofrenią proszę używać działu tematy dowolne -> filozofia.
- podniebnyromantyk
- zaufany użytkownik
- Posty: 202
- Rejestracja: wt cze 06, 2023 7:48 am
- płeć: mężczyzna
Moja schizofrenia i duchowość
Witam wszystkich forumowiczów, opiszę tutaj swoją schizofrenię i uczucia.
Napisałem w temacie przeżycia religijne bo moja schizofrenia bazuje na urojeniach religijnych, duchowych i silnie związane z uczniami i mistycyzmem...
Swoją opowieść zacznę od zaznaczenia bardzo ważnego aspektu całokształtu moich przeczyć - nie jestem wierzący, jestem realistą, mam smykałkę do nauk ścisłych. Z drugiej strony zawszę miałem duchową i wrażliwą stronę. Objawia się ona zamiłowaniem do sztuki i poezji czy poczucia silnego kontaktu z naturą...
Moje mistyczne widzenie świata miało swoje odbicie głównie w przyrodzie. Gdy przytulając się do drzewa pozdrawiam je, ono z czasem odpowiada i czuję to odwajemnie. Szczególnie w wieku w okolicach pełnoletniości pisałem bardzo duża ilość wierszy i poezji o uczuciach i naturze. Chociaż często odnosiły się do "ducha" przyrody i było to wyraźnie magiczności, zawsze była to metafora i podkreślona wyjątkowość cudu życia i piękna świata.
Z czasem pojawił się głęboki mistycyzm i zaczęło się od słyszeniu głosów od Boga i wielu innych bytów. Z jednej strony czułem że są prawdziwe a z drugiej strony - mój realizm je odrzucał i powodował głęboki konflikt, powodował skrajnie odmienne uczucia i emocje. Od ekstazy do depresji i wyrzutów sumienia że odrzucam Boga i to wszystko co mi oferuje.
Choroba postępowała i doszły objawienia i wizje o treści religijnej. Cały czas konflikt powodował skrajnie odmienne uczucia, jednak nie utraciłem całkowicie realizmu i z całych sił powiedziałem Dość! Całkowicie odrzuciłem Boga - wtedy poczułem że mnie opuścił i nadeszła główna psychoza i ból. Przez kilka dni miałem tak silne ataki wszelkiego typu zła, straciłem wszelką nadzieje, byłem pewien że nastąpił akopalityczny koniec świata. Byłem sparaliżowany i całkowicie wycieńczony psychicznie. Nie wiem jak ale siostra zabrała mnie do szpitala psychiatrycznego.
Szpital psychiatryczny to bardzo ważny rozdział mojego życia. To fundament pod całokształt obecnego życia. To w nim otrzymałem skuteczne leki i dowiedziałem się o chorobie.
W szpitalach byłem już wielokrotnie, zazwyczaj z powodu przerwy w farmakologii i miałem nawroty.
Całokształt tego doświadczenia w jakimś stopniu mnie odmienił. Sprawił i pogłębił niechęć do religii, uświadomił jakie siły za tym zjawiskiem stoją. No i niestety - bardzo to odmieniło moje życie na gorsze...
Napisałem w temacie przeżycia religijne bo moja schizofrenia bazuje na urojeniach religijnych, duchowych i silnie związane z uczniami i mistycyzmem...
Swoją opowieść zacznę od zaznaczenia bardzo ważnego aspektu całokształtu moich przeczyć - nie jestem wierzący, jestem realistą, mam smykałkę do nauk ścisłych. Z drugiej strony zawszę miałem duchową i wrażliwą stronę. Objawia się ona zamiłowaniem do sztuki i poezji czy poczucia silnego kontaktu z naturą...
Moje mistyczne widzenie świata miało swoje odbicie głównie w przyrodzie. Gdy przytulając się do drzewa pozdrawiam je, ono z czasem odpowiada i czuję to odwajemnie. Szczególnie w wieku w okolicach pełnoletniości pisałem bardzo duża ilość wierszy i poezji o uczuciach i naturze. Chociaż często odnosiły się do "ducha" przyrody i było to wyraźnie magiczności, zawsze była to metafora i podkreślona wyjątkowość cudu życia i piękna świata.
Z czasem pojawił się głęboki mistycyzm i zaczęło się od słyszeniu głosów od Boga i wielu innych bytów. Z jednej strony czułem że są prawdziwe a z drugiej strony - mój realizm je odrzucał i powodował głęboki konflikt, powodował skrajnie odmienne uczucia i emocje. Od ekstazy do depresji i wyrzutów sumienia że odrzucam Boga i to wszystko co mi oferuje.
Choroba postępowała i doszły objawienia i wizje o treści religijnej. Cały czas konflikt powodował skrajnie odmienne uczucia, jednak nie utraciłem całkowicie realizmu i z całych sił powiedziałem Dość! Całkowicie odrzuciłem Boga - wtedy poczułem że mnie opuścił i nadeszła główna psychoza i ból. Przez kilka dni miałem tak silne ataki wszelkiego typu zła, straciłem wszelką nadzieje, byłem pewien że nastąpił akopalityczny koniec świata. Byłem sparaliżowany i całkowicie wycieńczony psychicznie. Nie wiem jak ale siostra zabrała mnie do szpitala psychiatrycznego.
Szpital psychiatryczny to bardzo ważny rozdział mojego życia. To fundament pod całokształt obecnego życia. To w nim otrzymałem skuteczne leki i dowiedziałem się o chorobie.
W szpitalach byłem już wielokrotnie, zazwyczaj z powodu przerwy w farmakologii i miałem nawroty.
Całokształt tego doświadczenia w jakimś stopniu mnie odmienił. Sprawił i pogłębił niechęć do religii, uświadomił jakie siły za tym zjawiskiem stoją. No i niestety - bardzo to odmieniło moje życie na gorsze...
- 137
- bywalec
- Posty: 262
- Rejestracja: czw cze 15, 2017 6:08 am
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: Moja schizofrenia i duchowość
Szkoda że nie napisałeś konkretnych urojeń, przebiegu psychozy i doświadczeń wzrokowo słuchowych.
Dla mnie psychoza też miała wymiar duchowy. Właśnie kiedyś o tym napiszę książke.
Dla mnie psychoza też miała wymiar duchowy. Właśnie kiedyś o tym napiszę książke.
- podniebnyromantyk
- zaufany użytkownik
- Posty: 202
- Rejestracja: wt cze 06, 2023 7:48 am
- płeć: mężczyzna
Re: Moja schizofrenia i duchowość
Od początku pisania tego tematu mam właśnie na uwadze by nie przekazać publicznie moich duchowych wizji i przebiegu. Nie uważam tego za prawdziwe i nie jestem przekonany do takich publikacji. Większość ludzi w coś wierzy, nie chcę budzić większych emocji i jest jeszcze inny powód - miałem wizje dotyczące przeszłości i przyszłości. To mogą być szkodliwe treści dla wrażliwej osoby...
Dla tego kieruje się bardzo prostą zasadą - zachować czyste sumienie. Ta prosta zasada jest fundamentem całej mojej drogi. Jedynie w co wierzę to sens bycia sobą. Tego samego chce dla innych ludzi. Tylko ze ludzi jest tak wiele i tak wiele jest różnych poglądów...
Wiem że mi w pewnym momencie choroby zaszkodziła znajomość kilku proroctw. Teraz wiem że to była choroba i byłem na takie treści podatny.
Nie ma przeznaczenia, trzeba żyć najlepiej jak się potrafi i gdy się zachowa czyste sumienie to musi być to dobre życie. To wiem na pewno.
Dla tego kieruje się bardzo prostą zasadą - zachować czyste sumienie. Ta prosta zasada jest fundamentem całej mojej drogi. Jedynie w co wierzę to sens bycia sobą. Tego samego chce dla innych ludzi. Tylko ze ludzi jest tak wiele i tak wiele jest różnych poglądów...
Wiem że mi w pewnym momencie choroby zaszkodziła znajomość kilku proroctw. Teraz wiem że to była choroba i byłem na takie treści podatny.
Nie ma przeznaczenia, trzeba żyć najlepiej jak się potrafi i gdy się zachowa czyste sumienie to musi być to dobre życie. To wiem na pewno.
- podniebnyromantyk
- zaufany użytkownik
- Posty: 202
- Rejestracja: wt cze 06, 2023 7:48 am
- płeć: mężczyzna
Re: Moja schizofrenia i duchowość
Ostatnio napotykam ludzi z bardzo fajną osobowością i co najważniejsze również duchowością. Ta głębokość i to jak widzą Świat sprawia że jestem pod ogromnym wrażeniem. Sprawia że przestaje czuć pustkę.
Tak bardzo chciałbym aby istniał Bóg. To bardzo problematyczne i od początku mojego życia jest bardzo ważne a nawet bolesne. Wiem że nie może być tak jak jest w pismach objawionych, to tak dla mnie oczywiste jak proste dodawanie w matematyce... To nawet nie podlega dyskusji. Ale sam świat duchowy w rozumieniu możliwości istnienia wszechświatów równoległych i możliwości istnienia innych praw fizyki na odmiennych zasadach gdzieś daje promyk nadziei.
Nie wiem czy nie okłamuje siebie, ale nie chodzi o życie wieczne. Nie chodzi mi wcale o obiecane szczęście czy o raj.
Bardzo chciałabym wierzyć że nie jest to dziełem przypadku, że ma to większy sens, szczególnie musiało by to być geniuszem, bo albo nic takiego nie istnieje albo Stwórca jest tak spokojny i zarazem tak bardzo kochający że pozwala wszystkim uczyć się i nie interweniuje.
Zawsze jestem pod wrażeniem np. filmowców przyrodniczych. Kręcą prawa natury nie interwenując gdy dzieje się komuś krzwda, bo jest to naturalna równowaga i nawet jak dla kogoś oznacza to koniec to z czasem dla kogoś innego będzie to początek, nie decydują o tym dla kogo tylko dokumentują...
Takiego Stwórcę potrafię zrozumieć i bardzo docenić, to był by ogromny zaszczyt poznać. Wiedzieć zarazem że całe życie ma sens i nie jest przypadkiem. Ból nabiera sensu i uszlachetniania, ale czasem zdaje się być za wielki i nie mogę potępić decyzji jego przerwania czyli samobójstwa. To bardzo ważne i trudne. Bo skoro można otrzymać zbyt wielki do sprostania problem, to trudno uwierzyć w plan i geniusz z nim związany.
Tak bardzo chciałbym aby istniał Bóg. To bardzo problematyczne i od początku mojego życia jest bardzo ważne a nawet bolesne. Wiem że nie może być tak jak jest w pismach objawionych, to tak dla mnie oczywiste jak proste dodawanie w matematyce... To nawet nie podlega dyskusji. Ale sam świat duchowy w rozumieniu możliwości istnienia wszechświatów równoległych i możliwości istnienia innych praw fizyki na odmiennych zasadach gdzieś daje promyk nadziei.
Nie wiem czy nie okłamuje siebie, ale nie chodzi o życie wieczne. Nie chodzi mi wcale o obiecane szczęście czy o raj.
Bardzo chciałabym wierzyć że nie jest to dziełem przypadku, że ma to większy sens, szczególnie musiało by to być geniuszem, bo albo nic takiego nie istnieje albo Stwórca jest tak spokojny i zarazem tak bardzo kochający że pozwala wszystkim uczyć się i nie interweniuje.
Zawsze jestem pod wrażeniem np. filmowców przyrodniczych. Kręcą prawa natury nie interwenując gdy dzieje się komuś krzwda, bo jest to naturalna równowaga i nawet jak dla kogoś oznacza to koniec to z czasem dla kogoś innego będzie to początek, nie decydują o tym dla kogo tylko dokumentują...
Takiego Stwórcę potrafię zrozumieć i bardzo docenić, to był by ogromny zaszczyt poznać. Wiedzieć zarazem że całe życie ma sens i nie jest przypadkiem. Ból nabiera sensu i uszlachetniania, ale czasem zdaje się być za wielki i nie mogę potępić decyzji jego przerwania czyli samobójstwa. To bardzo ważne i trudne. Bo skoro można otrzymać zbyt wielki do sprostania problem, to trudno uwierzyć w plan i geniusz z nim związany.
- Katastrofa
- bywalec
- Posty: 2216
- Rejestracja: pn maja 08, 2023 4:43 pm
Re: Moja schizofrenia i duchowość
Religia oraz lekcje W-F były bardzo przydatne w liceum!
Re: Moja schizofrenia i duchowość
Ja stopniowo odrzucam religię i dogmaty wiary. W sumie zaczęło się to wieczorem po mojej Pierwszej Komunii, gdy pytałam zdumioną babcię, czy moja dusza to ja, tzn. czy myśli i czuje tak jak ja. Najbardziej się boję, że nie umrę we śnie, tylko przy pełnej świadomości. Kilka lat temu, a mam ich już czterdzieści, zdumiewało mnie to, jak Pan Bóg może ogarnąć myśli i czyny tylu miliardów ludzi na raz. Teraz wyobrażam Go sobie na z dużą szybkością kręcącej się karuzeli. Natomiast wierzę w Zaświaty. Gdy zmarła siostra mojej Babci, zegarek na ręce stanął mi o północy. I jeszcze taki przykład: Dwadzieścia lat temu mój znajomy podarował mojej mamie sadzonki cebulicy syberyjskiej, która zakwita u nas zawsze wczesną wiosną co roku. Moja bratowa przekopała rok temu ogródek i myślałam, że kwiatki od zmarłego poety szlag trafił, zapominając, że to kwiaty cebulowe, a ich cebulki są dość głęboko w ziemi. Na wiosnę tego roku przyśniły mi się użytki rolne na Wielkopolsce, skąd mój znajomy, będący w wieku moich rodziców, pochodził. Wyjrzałam spontanicznie przez okno w kuchni i zobaczyłam kwitnącą roślinkę. Mojemu znajomemu z tego Forum przyśniła się sąsiadka jego nieżyjącej już mamy, która we śnie rozmawiała z jego mamą, to sąsiadka na drugi dzień już nie żyła. Ja myślę, że przeżycia duchowe, mistyczne, paranormalne nie wymagają obiektywizacji, której społeczeństwo tak bardzo łaknie usłyszeć od pana doktora, zwłaszcza, że wśród psychiatrów nie ma literatów czy kulturoznawców. Twoje przeżycia to czysty panteizm. Psychiatra ma do dyspozycji określone kryteria diagnostyczne w przypadku schizofrenii: objawy pozytywne, czyli urojenia i omamy, objawy negatywne, czyli np. apatia i anhedonia oraz "formalne" i "treściowe zaburzenia myślenia", a o tych ostatnich u Ciebie łatwo, bo jesteś rozdarty między rzeczowością a uduchowionym poetyzmem. Oczywiście nie rezygnuj z leków, jeśli uważasz, że Ci służą. Ja z drugiej strony uważam, że schizofrenia jest często generowana bronią elektromagnetyczną, tak aby każdy kraj, każde państwo dobiło do tego 1%, które podaje WHO lub podawała już kilka dekad temu organizacja prototypowa, tak by ilość wytwarzanych neuroleptyków była przewidywalna. Ps. Już teraz można poprzez odpowiedni syntezator usłyszeć grzyby w ziemi i hubę na drzewie...
- podniebnyromantyk
- zaufany użytkownik
- Posty: 202
- Rejestracja: wt cze 06, 2023 7:48 am
- płeć: mężczyzna
Re: Moja schizofrenia i duchowość
Dziękuję Ci za te spostrzeżenia. panteizm musiałem sprawdzić w wikipedii bo niestety nie znałem znacznia. Nie wiem czy dobrze rozumiem znacznie? nigdy bowiem nie myslałem o Bogu jako element wszystkich elementów Wszechświata, choć może tak właśnie być, lecz jako metafora.Meduzola pisze: ↑czw lip 13, 2023 10:58 pm Twoje przeżycia to czysty panteizm. Psychiatra ma do dyspozycji określone kryteria diagnostyczne w przypadku schizofrenii: objawy pozytywne, czyli urojenia i omamy, objawy negatywne, czyli np. apatia i anhedonia oraz "formalne" i "treściowe zaburzenia myślenia", a o tych ostatnich u Ciebie łatwo, bo jesteś rozdarty między rzeczowością a uduchowionym poetyzmem.
Bardzo czuję bliskość z naturą. Człowieka spostrzegam szczególnie, najbardziej jednak to w kobietach czuję najmocniej elementy boskości. Natura żenska jest życiodajna i najbardziej delikatna a zarazem taka zmysłowa. To jest widoczne w kwiatach, zwierzętach i ludziach. Uważam że Boskość, zdecydowanie jest energią żenską...
Masz rację, jestem rozdarty między rzeczowością a uduchowionym poetyzmem. Przypomniał mi się doskonały film który to widzenie odzwierciedla o nazwie: Zaczarowany staw.
Mogę powiedzieć że rozumie Cię, podobnie niejednokrotnie doświadczam rozmaitych zbiegów okoliczności. Tak je nazwię, tak jest bezpieczniej... To jednak wypełnia lukę między pragnieniem kontaktu z Boskością a tym czym faktycznie są owe zabiegi okoliczności.Meduzola pisze: ↑czw lip 13, 2023 10:58 pm Ja stopniowo odrzucam religię i dogmaty wiary. W sumie zaczęło się to wieczorem po mojej Pierwszej Komunii, gdy pytałam zdumioną babcię, czy moja dusza to ja, tzn. czy myśli i czuje tak jak ja. Najbardziej się boję, że nie umrę we śnie, tylko przy pełnej świadomości. Kilka lat temu, a mam ich już czterdzieści, zdumiewało mnie to, jak Pan Bóg może ogarnąć myśli i czyny tylu miliardów ludzi na raz. Teraz wyobrażam Go sobie na z dużą szybkością kręcącej się karuzeli. Natomiast wierzę w Zaświaty. Gdy zmarła siostra mojej Babci, zegarek na ręce stanął mi o północy. I jeszcze taki przykład: Dwadzieścia lat temu mój znajomy podarował mojej mamie sadzonki cebulicy syberyjskiej, która zakwita u nas zawsze wczesną wiosną co roku. Moja bratowa przekopała rok temu ogródek i myślałam, że kwiatki od zmarłego poety szlag trafił, zapominając, że to kwiaty cebulowe, a ich cebulki są dość głęboko w ziemi. Na wiosnę tego roku przyśniły mi się użytki rolne na Wielkopolsce, skąd mój znajomy, będący w wieku moich rodziców, pochodził. Wyjrzałam spontanicznie przez okno w kuchni i zobaczyłam kwitnącą roślinkę. Mojemu znajomemu z tego Forum przyśniła się sąsiadka jego nieżyjącej już mamy, która we śnie rozmawiała z jego mamą, to sąsiadka na drugi dzień już nie żyła. Ja myślę, że przeżycia duchowe, mistyczne, paranormalne nie wymagają obiektywizacji, której społeczeństwo tak bardzo łaknie usłyszeć od pana doktora, zwłaszcza, że wśród psychiatrów nie ma literatów czy kulturoznawców.
Bardzo miło mi że odpisałaś w moim temacie. Szczególnie ze poznałem punkt widzenia przez bardzo uczuciową kobietę, bo zdecydowanie lepiej odczuwacie wszystko. Dziękuję...
- Katastrofa
- bywalec
- Posty: 2216
- Rejestracja: pn maja 08, 2023 4:43 pm
Re: Moja schizofrenia i duchowość
Religia katolicka potrzebna jest tak samo jak i lekcje W-F.
Re: Moja schizofrenia i duchowość
"Panteizm" znam ze szkoły, ale pisząc wczoraj o nim, zapomniałam, że Bóg w panteizmie to cała natura razem wzięta, ale tam też chodzi o to, że "wszystko płynie", "Panta rhei", my jesteśmy całością, a całość jest nami. Byłam dobra z polskiego, trochę mi z tego zostało.
Ostatnio zmieniony pt lip 14, 2023 5:48 pm przez Meduzola, łącznie zmieniany 1 raz.
- Katastrofa
- bywalec
- Posty: 2216
- Rejestracja: pn maja 08, 2023 4:43 pm
Re: Moja schizofrenia i duchowość
Meduza w rajtuzach nabiła mi młotkiem na głowie guza?
Re: Moja schizofrenia i duchowość
Katastrofa, może ktoś użyje kilofa. I nie mów mi, draniu, o tym twoim grzybobraniu.
- podniebnyromantyk
- zaufany użytkownik
- Posty: 202
- Rejestracja: wt cze 06, 2023 7:48 am
- płeć: mężczyzna
Re: Moja schizofrenia i duchowość
Mogę powiedzieć że chyba panteizm może nie posować do moich odczuć bo w każdym odczuciu choć właśnie brakuje mi Boga, to jestem przekonany że nie ma duchowego i eterycznego odzwierciedlenia świadomości. Czujemy duchowość mózgiem bo jesteśmy wrażliwi, ale indywidualne świadomości nie są dosłownie zbiorowe w sensie dosłownym, tylko takie mamy odczucie bo mamy już takie świadomości.Meduzola pisze: ↑pt lip 14, 2023 5:46 pm "Panteizm" znam ze szkoły, ale pisząc wczoraj o nim, zapomniałam, że Bóg w panteizmie to cała natura razem wzięta, ale tam też chodzi o to, że "wszystko płynie", "Panta rhei", my jesteśmy całością, a całość jest nami. Byłam dobra z polskiego, trochę mi z tego zostało.
Nie odrzucam Boga jako archetypu i czuję się z tym uczuciem pogodzony, ale nie potrafię odczuć w tym czegoś nadprzyrodzonego...