Dlaczego warto studiować Biblię
Moderator: moderatorzy
Regulamin forum
W tematach dotyczących choroby proszę pisać w odpowiednim poddziale "dyskusji ogólnej".
W tematach dotyczących choroby proszę pisać w odpowiednim poddziale "dyskusji ogólnej".
Re: Dlaczego warto studiować Biblię
"A skąd wzięło się powiedzenie: "Paryż wart jest mszy" ?
Stąd, że ów były mąż Królowej Margot, Henryk syn królowej kalwińskiej Nawarry, który był przywódcą hugenotów i protestantem, jednak w końcu przeszedł na katolicyzm, kiedy powrócił, żeby wstąpić na tron"
Znasz trochę alt wersję historii.
To karmelici z Wadowic. Zniesławił Maryję tw. Że mają jej grób.
Grób co prawda Zbyszku był szklany i nikogo tam nie było co zauważyłem.
Kościół o tamtej pory jest w spisku przeciw pewnej grupy księży.
Nie pytaj skąd wiem.
Stąd, że ów były mąż Królowej Margot, Henryk syn królowej kalwińskiej Nawarry, który był przywódcą hugenotów i protestantem, jednak w końcu przeszedł na katolicyzm, kiedy powrócił, żeby wstąpić na tron"
Znasz trochę alt wersję historii.
To karmelici z Wadowic. Zniesławił Maryję tw. Że mają jej grób.
Grób co prawda Zbyszku był szklany i nikogo tam nie było co zauważyłem.
Kościół o tamtej pory jest w spisku przeciw pewnej grupy księży.
Nie pytaj skąd wiem.
na tym forum wszyscy żartują. schizofrenia nie istnieje. tu mamy hyde park do debat kto głupszy.
Re: Dlaczego warto studiować Biblię
Spowiedź święty Karol papież Pio.
Zapuszkowani.
Ich ideologii wierni i następcy.
Zapuszkowani.
Ich ideologii wierni i następcy.
na tym forum wszyscy żartują. schizofrenia nie istnieje. tu mamy hyde park do debat kto głupszy.
Re: Dlaczego warto studiować Biblię
Dla mnie akurat kult Maryi i w ogóle cała ta tragedia ze wcieleniem i śmiercią Syna Bożego nie wydaje się zbyt zrozumiała i obiecująca na tle nieskończonego Wszechświata, ale warto może poznać trochę kultury religii chrześcijańskiej i wiedzieć gdzie są Karmelici w Polsce.
https://karmel-zawoja.pl/plaszczem-mary ... vp-krakow/
https://karmel-zawoja.pl/plaszczem-mary ... vp-krakow/
Re: Dlaczego warto studiować Biblię
Wolter poparł rozbiory Polski.
Dlaczego? Między innymi z inspiracji Carycy Katarzyny.
"Najbardziej kontrowersyjną częścią życia Woltera jest jego stosunek do Polski. Filozof – który w swoich pismach deklarował przywiązanie do liberalnych wartości – za namową Katarzyny II poparł rozbiory Polski. Caryca Rosji opłaciła m.in. Woltera i zorganizowała kampanię propagandową, która miała przedstawić państwo polsko-litewskie jako kraj zacofany i nieprzystający do realiów ówczesnej Europy".
https://www.polskieradio.pl/39/156/Arty ... -hipokryta
"W swojej publicystyce francuski pisarz zarzucał konfederatom barskim fundamentalizm katolicki i brak tolerancji. Chwalił przy tym carycę Katarzynę II jako światłego władcę i obrońcę praw mniejszości religijnych".
https://www.polskieradio.pl/8/3664/Arty ... nipulowany
"Sprzedane na aukcji Sotheby's w Paryżu listy francuskiego filozofa i pisarza Woltera do rosyjskiej carycy Katarzyny II dotyczyły m.in. rozbiorów Polski"
https://ksiazki.wp.pl/wolter-i-katarzyn ... 667775105a
"Z kolei zaangażowanie Rosji w wojnie z Osmanami postanowił wykorzystać król Prus Fryderyk II Wielki dla zajęcia Prus Królewskich, oddzielających Brandenburgię od Prus Książęcych. Zaproponował więc rozbiór Rzeczypospolitej Polskiej pomiędzy Prusy, Rosję i Austrię. Po dłuższym wahaniu Katarzyna II, która była raczej zainteresowana w utrzymaniu w całości Rzeczypospolitej Polskiej, jako swego protektoratu, uległa namowom i zgodziła się na rozbiór Polski. Decyzja o rozbiorze Polski zapadła w Petersburgu w połowie 1771 roku, jednak ambasador rosyjski Kaspar von Saldern miał polecone trzymanie Polaków w nieświadomości[15]. Podpisanie traktatów rozbiorowych nastąpiło w Petersburgu 5 sierpnia 1772 r. Rosja zajęła tereny wokół Połocka, Witebska, Mohylewa i Orszy, utrzymując nadal swój protektorat nad resztą Rzeczypospolitej Polskiej".
https://pl.wikipedia.org/wiki/Katarzyna_II_Wielka
"Katarzyna II – demon zła, natchnienie filozofów
W Polsce Katarzyna II oceniana jest bardzo surowo, uważa się ją za główną sprawczynię upadku naszej państwowości. To ona przysyłała do Warszawy ambasadorów, którzy rządzili jak namiestnicy podbitych prowincji"
(...)
Czy jej liczni kochankowie (wśród nich Stanisław Poniatowski, sekretarz Williamsa, późniejszy król Polski) robili z jej pomocą kariery polityczne? Co łączyło Katarzynę z wielkimi francuskimi myślicielami, Diderotem i Wolterem (ten ostatni nazwał ją kiedyś "Semiramidą Północy")? Na te i inne pytania znajdziemy odpowiedź w audycji "Wszystkie miłości carycy Katarzyny".
https://www.polskieradio.pl/39/156/Arty ... -filozofow
https://www.polskieradio.pl/8/405/Artyk ... -Katarzyny
https://ciekawostkihistoryczne.pl/leksy ... 1729-1796/
"Caryca Katarzyna II utrzymywała, że tylko wspiera „prawdziwych polskich patriotów” w walce z gwałcącym wolność „rewolucyjnym sejmem”. Przywódcy Targowicy myśleli o własnym interesie. A król? Nie miał złudzeń i sam przystąpił do konfederacji targowickiej".
https://twojahistoria.pl/2017/11/23/tar ... em-zdrady/
"Konfederacja targowicka – spisek magnacki zawiązany w nocy z 18 na 19 maja 1792 w Targowicy (w rzeczywistości 27 kwietnia 1792 w Petersburgu), na życzenie i pod patronatem cesarzowej Rosji Katarzyny II, skierowany przeciwko reformom Sejmu Czteroletniego i Konstytucji 3 maja, uznany za symbol zdrady narodowej[1]".
https://pl.wikipedia.org/wiki/Konfederacja_targowicka
https://www.polskieradio.pl/39/156/Arty ... -narodowej
Wniosek stąd taki, że nawet będąc filozofem czy królem i kochankiem carycy, nie wolno oddawać babie losu swojego i całego świata.
Dlaczego? Między innymi z inspiracji Carycy Katarzyny.
"Najbardziej kontrowersyjną częścią życia Woltera jest jego stosunek do Polski. Filozof – który w swoich pismach deklarował przywiązanie do liberalnych wartości – za namową Katarzyny II poparł rozbiory Polski. Caryca Rosji opłaciła m.in. Woltera i zorganizowała kampanię propagandową, która miała przedstawić państwo polsko-litewskie jako kraj zacofany i nieprzystający do realiów ówczesnej Europy".
https://www.polskieradio.pl/39/156/Arty ... -hipokryta
"W swojej publicystyce francuski pisarz zarzucał konfederatom barskim fundamentalizm katolicki i brak tolerancji. Chwalił przy tym carycę Katarzynę II jako światłego władcę i obrońcę praw mniejszości religijnych".
https://www.polskieradio.pl/8/3664/Arty ... nipulowany
"Sprzedane na aukcji Sotheby's w Paryżu listy francuskiego filozofa i pisarza Woltera do rosyjskiej carycy Katarzyny II dotyczyły m.in. rozbiorów Polski"
https://ksiazki.wp.pl/wolter-i-katarzyn ... 667775105a
"Z kolei zaangażowanie Rosji w wojnie z Osmanami postanowił wykorzystać król Prus Fryderyk II Wielki dla zajęcia Prus Królewskich, oddzielających Brandenburgię od Prus Książęcych. Zaproponował więc rozbiór Rzeczypospolitej Polskiej pomiędzy Prusy, Rosję i Austrię. Po dłuższym wahaniu Katarzyna II, która była raczej zainteresowana w utrzymaniu w całości Rzeczypospolitej Polskiej, jako swego protektoratu, uległa namowom i zgodziła się na rozbiór Polski. Decyzja o rozbiorze Polski zapadła w Petersburgu w połowie 1771 roku, jednak ambasador rosyjski Kaspar von Saldern miał polecone trzymanie Polaków w nieświadomości[15]. Podpisanie traktatów rozbiorowych nastąpiło w Petersburgu 5 sierpnia 1772 r. Rosja zajęła tereny wokół Połocka, Witebska, Mohylewa i Orszy, utrzymując nadal swój protektorat nad resztą Rzeczypospolitej Polskiej".
https://pl.wikipedia.org/wiki/Katarzyna_II_Wielka
"Katarzyna II – demon zła, natchnienie filozofów
W Polsce Katarzyna II oceniana jest bardzo surowo, uważa się ją za główną sprawczynię upadku naszej państwowości. To ona przysyłała do Warszawy ambasadorów, którzy rządzili jak namiestnicy podbitych prowincji"
(...)
Czy jej liczni kochankowie (wśród nich Stanisław Poniatowski, sekretarz Williamsa, późniejszy król Polski) robili z jej pomocą kariery polityczne? Co łączyło Katarzynę z wielkimi francuskimi myślicielami, Diderotem i Wolterem (ten ostatni nazwał ją kiedyś "Semiramidą Północy")? Na te i inne pytania znajdziemy odpowiedź w audycji "Wszystkie miłości carycy Katarzyny".
https://www.polskieradio.pl/39/156/Arty ... -filozofow
https://www.polskieradio.pl/8/405/Artyk ... -Katarzyny
https://ciekawostkihistoryczne.pl/leksy ... 1729-1796/
"Caryca Katarzyna II utrzymywała, że tylko wspiera „prawdziwych polskich patriotów” w walce z gwałcącym wolność „rewolucyjnym sejmem”. Przywódcy Targowicy myśleli o własnym interesie. A król? Nie miał złudzeń i sam przystąpił do konfederacji targowickiej".
https://twojahistoria.pl/2017/11/23/tar ... em-zdrady/
"Konfederacja targowicka – spisek magnacki zawiązany w nocy z 18 na 19 maja 1792 w Targowicy (w rzeczywistości 27 kwietnia 1792 w Petersburgu), na życzenie i pod patronatem cesarzowej Rosji Katarzyny II, skierowany przeciwko reformom Sejmu Czteroletniego i Konstytucji 3 maja, uznany za symbol zdrady narodowej[1]".
https://pl.wikipedia.org/wiki/Konfederacja_targowicka
https://www.polskieradio.pl/39/156/Arty ... -narodowej
Wniosek stąd taki, że nawet będąc filozofem czy królem i kochankiem carycy, nie wolno oddawać babie losu swojego i całego świata.
Re: Dlaczego warto studiować Biblię
Katarzyna II – Semiramida Północycezary123 pisze: ↑wt wrz 20, 2022 1:47 pm Co łączyło Katarzynę z wielkimi francuskimi myślicielami, Diderotem i Wolterem (ten ostatni nazwał ją kiedyś "Semiramidą Północy")? Na te i inne pytania znajdziemy odpowiedź w audycji "Wszystkie miłości carycy Katarzyny".
https://www.polskieradio.pl/39/156/Arty ... -filozofow
https://www.polityka.pl/pomocnikhistory ... lnocy.read
A co to takiego w ogóle Semiramida? Coś mi się kojarzą Ogrody Semiramidy, Babilon itd.
"Semiramida – znana z tradycji antycznej legendarna królowa babilońska, bohaterka licznych podań i legendarnych opowieści bliskowschodnich[1].
Przez Herodota wymieniana (Dzieje I, 184) jako ta, która wzniosła nabrzeża portowe w Babilonie[2]. Według Diodora Sycylijskiego (Biblioteka historyczna II, 4-20) miała być półboginią, wykarmioną w dzieciństwie przez gołębice, kobietą wielkiej urody, małżonką króla asyryjskiego Ninusa[2]. Miała być fundatorką miasta Babilon i twórczynią imperium rozciągającego się od Egiptu po Indie. Przed śmiercią przekazać miała władzę synowi Ninjasowi, a sama zamienić się w gołębicę. W tradycji armeńskiej zachowała się opowieść o wielkiej wyprawie Semiramidy do Armenii i założeniu przez nią miasta Wan[1].
Zdaniem wielu badaczy pierwowzorem postaci Semiramidy mogła być Sammu-ramat – asyryjska królowa i małżonka Szamszi-Adada V (823-811 p.n.e.)[2][1].
Imię Semiramida nadal jest popularne na obszarze Bliskiego Wschodu".
https://pl.wikipedia.org/wiki/Semiramida
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wisz%C4%8 ... Semiramidy
To już wiemy, skąd Królowa Północy utożsamiona z planetarnym regionem Rosji. Ale skąd Król Północy? Czyżby takie dalsze analogiczne i swobodne łączenie i snucie interpretacji proroctw biblijnych? Tego tak łatwo się nie dowiemy, więc na razie zostawiamy to.
Re: Dlaczego warto studiować Biblię
"Car okazuje zainteresowanie
Tischendorf zapewne się zastanawiał, jak on, protestancki badacz, zostanie przyjęty w prawosławnej Rosji. Na szczęście w kraju tym następowały korzystne zmiany i reformy. Kładziono większy nacisk na edukację, co przyczyniło się do założenia w roku 1795 przez carycę Katarzynę II biblioteki carskiej w Petersburgu. Ta pierwsza rosyjska biblioteka publiczna udostępniała milionom czytelników bogate zbiory.
Biblioteka carska, uznawana za jedną z najznakomitszych tego typu instytucji w Europie, miała jednak pewną poważną wadę. Choć istniała już pół wieku, dysponowała zaledwie sześcioma hebrajskimi rękopisami. Nie wystarczało to wciąż rosnącej liczbie Rosjan zainteresowanych studiami nad językami biblijnymi oraz tłumaczeniem z tych języków. Caryca Katarzyna II wysłała na europejskie uniwersytety badaczy, którzy studiowali język hebrajski. Po ich powrocie w głównych rosyjskich seminariach prawosławnych zaczęto oferować kursy hebrajskiego i po raz pierwszy rosyjscy uczeni zasiedli do pracy nad dokładnym przekładem Biblii ze starożytnej hebrajszczyzny. Brakowało im jednak funduszy, a nawet spotykali się ze sprzeciwem ze strony konserwatywnych hierarchów kościelnych. Osoby poszukujące wiedzy na temat Biblii musiały jeszcze poczekać na prawdziwe „oświecenie”.
Car Aleksander II szybko docenił znaczenie misji Tischendorfa i objął nad nią patronat. Pomimo „zazdrosnego i fanatycznego sprzeciwu” niektórych czynników Tischendorf powrócił z Synaju z pozostałą częścią odkrytej Septuaginty.* Egzemplarz ten, wchodzący w skład tak zwanego Kodeksu synajskiego, należy do najstarszych rękopisów biblijnych. Po powrocie Tischendorf niezwłocznie udał się do zimowej rezydencji monarchy. Zaproponował, by car poparł „jedno z największych przedsięwzięć w dziedzinie studiów krytycznych i biblijnych” — opublikowanie świeżo odnalezionego manuskryptu, który później umieszczono w carskiej bibliotece. Car szybko dał się przekonać i rozradowany Tischendorf napisał: „Opatrzność dała naszym czasom (...) Biblię synajską, by rzuciła snop jasnego światła na prawdziwy tekst spisanego Słowa Bożego i pomogła bronić prawdy, ukazując jej rzeczywistą postać”.
Skarby biblijne z Krymu
Jednakże na wstępie wspomnieliśmy także o innym uczonym poszukującym skarbów biblijnych. Kto nim był? Kilka lat przed powrotem Tischendorfa do Rosji carska biblioteka otrzymała propozycję tak niewiarygodną, że car nie mógł pozostać obojętny. Na wieść o niej ściągnęli też do Rosji uczeni z całej Europy. Nie mogli uwierzyć swym oczom. Oto patrzyli na ogromną kolekcję manuskryptów i innych dzieł. Wśród 2412 eksponatów znajdowało się 975 rękopisów, w tym 45 manuskryptów biblijnych sprzed X wieku. A najbardziej niezwykłe było to, że wszystkie te skarby zebrał niemalże bez niczyjej pomocy jeden człowiek — Abraham Firkowicz, karaimski uczony, który miał wówczas ponad 70 lat! Ale kim byli Karaimi?*
Pytanie to nurtowało samego cara. Rosja podporządkowała sobie różne państwa. W skład imperium weszły nowe grupy etniczne. Przepiękny Półwysep Krymski nad Morzem Czarnym zamieszkiwali ludzie, którzy wydawali się Żydami, ale mieli tureckie zwyczaje i mówili językiem przypominającym tatarski. Karaimi wywodzili swe pochodzenie od Żydów uprowadzonych do Babilonu po zburzeniu Jerozolimy w 607 roku p.n.e. W odróżnieniu od wyznawców judaizmu rabinicznego odrzucali Talmud i podkreślali znaczenie czytania Świętych Pism. Krymscy Karaimi chcieli przedstawić carowi dowody swojej odmienności od innych Żydów, co mogło im zapewnić odrębny status. Pokazując starożytne rękopisy, mieli nadzieję dowieść, że są potomkami Żydów, którzy trafili na Krym po niewoli babilońskiej.
Firkowicz rozpoczął poszukiwania starożytnych zapisków i rękopisów od skalnych miast Czufut-Kale. W tych małych domkach wykutych w skale mieszkało i wielbiło Boga wiele pokoleń Karaimów. Nigdy nie niszczyli zużytych kopii Świętych Pism zawierających imię Boże, Jehowa, gdyż według nich byłby to akt profanacji. Rękopisy starannie umieszczano w genizach (co po hebrajsku znaczy „schowek”). Ponieważ Karaimi darzyli imię Boże głębokim szacunkiem, pergaminy te rzadko stamtąd wyjmowano.
Nie zrażając się wielowiekowym kurzem, Firkowicz uważnie przeszukiwał takie schowki. W jednym odnalazł słynny manuskrypt z 916 roku n.e., nazwany petersburskim kodeksem proroków późniejszych. Jest to jedna z najstarszych zachowanych kopii Pism Hebrajskich.
Firkowicz zdołał zgromadzić ogromną ilość rękopisów i w roku 1859 postanowił zaproponować ich kupno carskiej bibliotece. W 1862 roku Aleksander II pomógł zakupić kolekcję za niewyobrażalną jak na owe czasy sumę 125 000 rubli. Ówczesny roczny budżet Biblioteki nie przekraczał 10 000 rubli! Nabytek zawierał słynny Kodeks leningradzki (B 19A). Pochodzi on z roku 1008 i jest najstarszym na świecie kompletnym tekstem Pism Hebrajskich. Jak zauważył pewien uczony, jest to „prawdopodobnie najważniejszy rękopis Biblii, gdyż stanowi podstawę tekstu większości współczesnych wydań krytycznych Biblii Hebrajskiej” (zobacz ramkę). Ku powszechnemu zadowoleniu w tym samym roku 1862 opublikowano Kodeks synajski Tischendorfa.
Duchowe oświecenie w naszych czasach
Instytucja nosząca dzisiaj nazwę Rosyjskiej Biblioteki Narodowej dysponuje jednym z największych na świecie zbiorów starożytnych rękopisów.* W ciągu burzliwych dziejów kraju jej nazwę zmieniano siedem razy. Określano ją między innymi mianem Państwowej Biblioteki imienia Michaiła Sałtykowa-Szczedrina. Zawirowania XX wieku nie pozostały bez wpływu na tę instytucję, ale rękopisy w nietkniętym stanie przetrwały obie wojny światowe, łącznie z oblężeniem Leningradu. Jaki pożytek przynoszą nam te zabytki?
Starożytne rękopisy są godną zaufania podstawą wielu współczesnych przekładów Biblii. Umożliwiają szczerym poszukiwaczom prawdy dostęp do nieskażonego tekstu Pisma Świętego. Z kodeksów synajskiego i leningradzkiego korzystano podczas prac nad angielskim wydaniem Pisma Świętego w Przekładzie Nowego Świata, które Świadkowie Jehowy opublikowali w całości w 1961 roku. Na przykład Biblia Hebraica Stuttgartensia oraz Biblia Hebraica Kittela, których używał Komitet Przekładu Biblii Nowego Świata, są oparte na Kodeksie leningradzkim i zawierają tetragram, czyli imię Boże, w 6828 miejscach".
https://wol.jw.org/pl/wol/d/r12/lp-p/20 ... zyna&p=par
Tischendorf zapewne się zastanawiał, jak on, protestancki badacz, zostanie przyjęty w prawosławnej Rosji. Na szczęście w kraju tym następowały korzystne zmiany i reformy. Kładziono większy nacisk na edukację, co przyczyniło się do założenia w roku 1795 przez carycę Katarzynę II biblioteki carskiej w Petersburgu. Ta pierwsza rosyjska biblioteka publiczna udostępniała milionom czytelników bogate zbiory.
Biblioteka carska, uznawana za jedną z najznakomitszych tego typu instytucji w Europie, miała jednak pewną poważną wadę. Choć istniała już pół wieku, dysponowała zaledwie sześcioma hebrajskimi rękopisami. Nie wystarczało to wciąż rosnącej liczbie Rosjan zainteresowanych studiami nad językami biblijnymi oraz tłumaczeniem z tych języków. Caryca Katarzyna II wysłała na europejskie uniwersytety badaczy, którzy studiowali język hebrajski. Po ich powrocie w głównych rosyjskich seminariach prawosławnych zaczęto oferować kursy hebrajskiego i po raz pierwszy rosyjscy uczeni zasiedli do pracy nad dokładnym przekładem Biblii ze starożytnej hebrajszczyzny. Brakowało im jednak funduszy, a nawet spotykali się ze sprzeciwem ze strony konserwatywnych hierarchów kościelnych. Osoby poszukujące wiedzy na temat Biblii musiały jeszcze poczekać na prawdziwe „oświecenie”.
Car Aleksander II szybko docenił znaczenie misji Tischendorfa i objął nad nią patronat. Pomimo „zazdrosnego i fanatycznego sprzeciwu” niektórych czynników Tischendorf powrócił z Synaju z pozostałą częścią odkrytej Septuaginty.* Egzemplarz ten, wchodzący w skład tak zwanego Kodeksu synajskiego, należy do najstarszych rękopisów biblijnych. Po powrocie Tischendorf niezwłocznie udał się do zimowej rezydencji monarchy. Zaproponował, by car poparł „jedno z największych przedsięwzięć w dziedzinie studiów krytycznych i biblijnych” — opublikowanie świeżo odnalezionego manuskryptu, który później umieszczono w carskiej bibliotece. Car szybko dał się przekonać i rozradowany Tischendorf napisał: „Opatrzność dała naszym czasom (...) Biblię synajską, by rzuciła snop jasnego światła na prawdziwy tekst spisanego Słowa Bożego i pomogła bronić prawdy, ukazując jej rzeczywistą postać”.
Skarby biblijne z Krymu
Jednakże na wstępie wspomnieliśmy także o innym uczonym poszukującym skarbów biblijnych. Kto nim był? Kilka lat przed powrotem Tischendorfa do Rosji carska biblioteka otrzymała propozycję tak niewiarygodną, że car nie mógł pozostać obojętny. Na wieść o niej ściągnęli też do Rosji uczeni z całej Europy. Nie mogli uwierzyć swym oczom. Oto patrzyli na ogromną kolekcję manuskryptów i innych dzieł. Wśród 2412 eksponatów znajdowało się 975 rękopisów, w tym 45 manuskryptów biblijnych sprzed X wieku. A najbardziej niezwykłe było to, że wszystkie te skarby zebrał niemalże bez niczyjej pomocy jeden człowiek — Abraham Firkowicz, karaimski uczony, który miał wówczas ponad 70 lat! Ale kim byli Karaimi?*
Pytanie to nurtowało samego cara. Rosja podporządkowała sobie różne państwa. W skład imperium weszły nowe grupy etniczne. Przepiękny Półwysep Krymski nad Morzem Czarnym zamieszkiwali ludzie, którzy wydawali się Żydami, ale mieli tureckie zwyczaje i mówili językiem przypominającym tatarski. Karaimi wywodzili swe pochodzenie od Żydów uprowadzonych do Babilonu po zburzeniu Jerozolimy w 607 roku p.n.e. W odróżnieniu od wyznawców judaizmu rabinicznego odrzucali Talmud i podkreślali znaczenie czytania Świętych Pism. Krymscy Karaimi chcieli przedstawić carowi dowody swojej odmienności od innych Żydów, co mogło im zapewnić odrębny status. Pokazując starożytne rękopisy, mieli nadzieję dowieść, że są potomkami Żydów, którzy trafili na Krym po niewoli babilońskiej.
Firkowicz rozpoczął poszukiwania starożytnych zapisków i rękopisów od skalnych miast Czufut-Kale. W tych małych domkach wykutych w skale mieszkało i wielbiło Boga wiele pokoleń Karaimów. Nigdy nie niszczyli zużytych kopii Świętych Pism zawierających imię Boże, Jehowa, gdyż według nich byłby to akt profanacji. Rękopisy starannie umieszczano w genizach (co po hebrajsku znaczy „schowek”). Ponieważ Karaimi darzyli imię Boże głębokim szacunkiem, pergaminy te rzadko stamtąd wyjmowano.
Nie zrażając się wielowiekowym kurzem, Firkowicz uważnie przeszukiwał takie schowki. W jednym odnalazł słynny manuskrypt z 916 roku n.e., nazwany petersburskim kodeksem proroków późniejszych. Jest to jedna z najstarszych zachowanych kopii Pism Hebrajskich.
Firkowicz zdołał zgromadzić ogromną ilość rękopisów i w roku 1859 postanowił zaproponować ich kupno carskiej bibliotece. W 1862 roku Aleksander II pomógł zakupić kolekcję za niewyobrażalną jak na owe czasy sumę 125 000 rubli. Ówczesny roczny budżet Biblioteki nie przekraczał 10 000 rubli! Nabytek zawierał słynny Kodeks leningradzki (B 19A). Pochodzi on z roku 1008 i jest najstarszym na świecie kompletnym tekstem Pism Hebrajskich. Jak zauważył pewien uczony, jest to „prawdopodobnie najważniejszy rękopis Biblii, gdyż stanowi podstawę tekstu większości współczesnych wydań krytycznych Biblii Hebrajskiej” (zobacz ramkę). Ku powszechnemu zadowoleniu w tym samym roku 1862 opublikowano Kodeks synajski Tischendorfa.
Duchowe oświecenie w naszych czasach
Instytucja nosząca dzisiaj nazwę Rosyjskiej Biblioteki Narodowej dysponuje jednym z największych na świecie zbiorów starożytnych rękopisów.* W ciągu burzliwych dziejów kraju jej nazwę zmieniano siedem razy. Określano ją między innymi mianem Państwowej Biblioteki imienia Michaiła Sałtykowa-Szczedrina. Zawirowania XX wieku nie pozostały bez wpływu na tę instytucję, ale rękopisy w nietkniętym stanie przetrwały obie wojny światowe, łącznie z oblężeniem Leningradu. Jaki pożytek przynoszą nam te zabytki?
Starożytne rękopisy są godną zaufania podstawą wielu współczesnych przekładów Biblii. Umożliwiają szczerym poszukiwaczom prawdy dostęp do nieskażonego tekstu Pisma Świętego. Z kodeksów synajskiego i leningradzkiego korzystano podczas prac nad angielskim wydaniem Pisma Świętego w Przekładzie Nowego Świata, które Świadkowie Jehowy opublikowali w całości w 1961 roku. Na przykład Biblia Hebraica Stuttgartensia oraz Biblia Hebraica Kittela, których używał Komitet Przekładu Biblii Nowego Świata, są oparte na Kodeksie leningradzkim i zawierają tetragram, czyli imię Boże, w 6828 miejscach".
https://wol.jw.org/pl/wol/d/r12/lp-p/20 ... zyna&p=par
Re: Dlaczego warto studiować Biblię
Inna kobita przy stojaku żaliła się, że kiedyś poszła głosić do księdza, a ksiądz do niej tak: "Pani M. z czym do ludzi?". To znaczy do kogo ona podskakuje, co ona może wiedzieć, ksiądz ma wielkie wykształcenie humanistyczne, wiedzę historyczną, patriotyczną, siedzi na stanowisku w największej i najstarszej organizacji religijnej Europy, ma potężne plecy Watykanu, a ona kobiecina dysponuje tylko garścią cytatów biblijnych nauczonych na zebraniach polskiego oddziału amerykańskiej sekty, która interes główny ma tam, a tu po świecie tylko zbiera wyznawców i zasoby.
I kobieta tak się oburzyła tym lekceważeniem ze strony duchownego, że postanowiła sobie i wszystkim udowodnić, że kościół ją oszukiwał od urodzenia, więc idzie szukać prawdy gdzie indziej. Prawda to pojęcie względne, ale już wiemy na przykład, dlaczego Polska i Kościół w Polsce może wściekać się na to całe Oświecenie z XVIII wieku. Nie tylko przez to, że zdegradowano Bozię na niebie i inne świętości metafizyczne.
Rozbiory, Targowica, Caryca itd.
I kobieta tak się oburzyła tym lekceważeniem ze strony duchownego, że postanowiła sobie i wszystkim udowodnić, że kościół ją oszukiwał od urodzenia, więc idzie szukać prawdy gdzie indziej. Prawda to pojęcie względne, ale już wiemy na przykład, dlaczego Polska i Kościół w Polsce może wściekać się na to całe Oświecenie z XVIII wieku. Nie tylko przez to, że zdegradowano Bozię na niebie i inne świętości metafizyczne.
Rozbiory, Targowica, Caryca itd.
Re: Dlaczego warto studiować Biblię
Chodzi Ci o to, że nawet w Nowym Testamencie i tak kieruje się uwagę tylko do jakiegoś Boga Ojca?
Też się zastanawiałem nad tym, ale to nie jest takie proste, że ten Ojciec to Starotestamentalny Jahwe. Chrześcijaństwo już za daleko odeszło od judaizmu.
To jest coś z myśli greckiej, zobaczmy na przykład Filona z Aleksandrii.
"Filon był twórcą nowej, filozoficzno-judaistycznej koncepcji Boga, jako pierwszy sformułował tezę, że zadaniem filozofii jest poznanie Boga. Wcześniej rozważania filozoficzne wychodziły od świata i potem ewentualnie docierały do Boga. Konsekwencją tego jest dualizm świata i Boga. Według Filona Bóg jest jeden, nie ma postaci złożonej – jest bytem jednolitym, niezłożonym (zob. Deus omnia simplex). Jest niezmienny, wieczny, czyli nieograniczony, transcendentny ontologicznie (istniejący ponad światem) i epistemologicznie (niedający się poznać ludzkim zmysłom i rozumowi), istniejący sam z siebie. Bóg jednocześnie jest osobą dobrą, wszechpotężną i wszechwiedzącą. Platońskie idee są Jego myślami i siłami. Najpotężniejszą z tych idei-sił jest Logos – pośrednik między Bogiem a światem oraz anioł i syn Boży. To za ich pośrednictwem następuje oddziaływanie na świat materii odwiecznej, będącej jednocześnie nosicielem nicości i zła. Materia jest bierna, złożona, wtórna i zmienna.
Fundamentem dla Filona jest „Pięcioksiąg” Mojżesza, ale nie w wersji oryginalnej, tylko w przekładzie greckim zwanym Septuagintą. Było to dokonane w Egipcie tłumaczenie Biblii pochodzące z okresu od III do II w. p.n.e. Przekład ten był powszechnie używany w diasporze żydowskiej. Filon uprawiał alegorezę, czyli wyjaśniał Biblię alegorycznie, szukając w niej ukrytych treści filozoficznych. Tekst rozumiany dosłownie dla Filona jest znakiem ukrytej natury, która ujawnia się w alegorii. Metoda interpretacji alegorycznej była w czasach Filona rozpowszechniona w niektórych kręgach żydowskich oraz w środowisku hellenistycznym. W ten sposób gramatycy aleksandryjscy interpretowali Homera i Hezjoda
(...)
Koncepcja filozoficzna Filona nie przyjęła się i nie wywarła wpływu na myślicieli żydowskich, przez których już sama myśl o odwieczności materii została potępiona[potrzebny przypis]. Większy rozgłos Filon znalazł wśród filozofów pogańskich – neoplatończyków oraz wśród teologów chrześcijańskich, takich jak: Klemens Aleksandryjski, Orygenes, Święty Ambroży oraz Augustyn z Hippony.
Filon uchodzi za jednego z poprzedników wczesnego chrześcijaństwa[2].".
https://pl.wikipedia.org/wiki/Filon_z_Aleksandrii
Re: Dlaczego warto studiować Biblię
Była też u ŚJ taka pewna pani prawnik, co chwaliła się, że czytała Ojców Kościoła. Różnych ludzi wciąga ta organizacja. Niektórzy robią kariery w strukturach albo przylepiają się zawczasu do mężów robiących tam kariery starszych zboru, nadzorców obwodu, okręgu, Biura Głównego.
Co będą się męczyć w świecie, szatańskim systemie rzeczy, jak Bozia przygotowała im wspólnotę ludzi jednakowo myślących i wierzących, i jeszcze ułatwione materialne warunki do rozwoju kultu i samorealizacji.
Wolność wyznania i prawo różnorodności religii.
Co będą się męczyć w świecie, szatańskim systemie rzeczy, jak Bozia przygotowała im wspólnotę ludzi jednakowo myślących i wierzących, i jeszcze ułatwione materialne warunki do rozwoju kultu i samorealizacji.
Wolność wyznania i prawo różnorodności religii.
Re: Dlaczego warto studiować Biblię
Jeżeli komuś nie przeszkadza bycie poddanym niebiańskiego Rządu 144 000 nieśmiertelnych zmarłych ludzi z naszego rodu i różnych pokoleń i nie wybiera się po śmierci do nieba, to czemu nie? A może po śmierci i tak nic nie ma, więc dla zmarłych nie ma znaczenia co będzie w niebie czy na ziemi, tylko łapać co jest tutaj i teraz i jak najlepiej się ustawić?
Przecież Paryż wart jest mszy.
Pewnego razu podszedł do wózka z literaturą bardzo zirytowany chłopak. Zaczął się przekomarzać z głosicielami, że głoszą nieprawdę, pokazywać im inny przekład Biblii, różniące się cytaty, nauki. Przy wózku stali: mężczyzna w średnim wieku, kobieta i młoda dziewczyna. Był dosyć podenerwowany i zaraz wyszło dlaczego. Otóż jego matkę wciągnęli do ŚJ, później coś poszło nie tak, jakieś nieporozumienia, rozczarowania, kłopoty, dziwne decyzje, może majątkowe, rodzinne i teraz ma problem ją wyciągnąć.
Może nawet jej samej dostało się już nieprzyjemnie od zboru, jakieś utraty przywilejów, naznaczenia, wykluczenia, kontrola życia. Może przeznaczyła swoje życie i majątek na ŚJ zamiast na bliskich, może już w testamencie zapisała spadek i wydziedziczyła potomstwo itp. Różne myśli przychodziły mi do głowy. Nie można było tak od razu połapać się o co chodzi.
Sfrustrowany zaczął przedstawiać sytuację, w której o coś z nimi walczy i sam występuje przeciwko kilkudziesięciu osobom w zborze i wtedy go zakrakują. Matka jest w potrzasku i jeszcze naiwna im wierzy. Nec Hercules contra plures.
Zaciekawiony zapytałem jakiej jest on wiary?
-Takiej samej jak Ty - odpowiedział - Jestem człowiekiem, który wierzy w Boga.
(Ciekawe, bo ja akurat wtedy podejrzewałem Boga o niemożność zaistnienia od razu we Wszechświecie, taką czarną dziurę po Bogu lub w miejscy potencjalnego Boga, tragedię przedwieczną, ale mniejsza z tym, nie mówiłem tego przy nim).
Kiedy mnie zobaczył, wykorzystał ten fakt do tego, żeby gadać do mnie, ale tak, że tamci musieli słuchać. Zaczął opowiadać, że tam w strukturach na szczycie to są naprawdę ateiści, tylko sprytnie się maskują, żeby eksploatować wierzących na dole, prostych ludzi, wykorzystywać ich potrzeby duchowe, wciągać, tak jak tę jego nieszczęsną matkę, której nie może przetłumaczyć, że to sekta i to szkodliwa itd.
Że to jest niby-kult a naprawdę korporacja, w której po prostu produktem jest pieniądz.
Zaczął coraz bardziej atakować głosicieli, w końcu poszedł sobie. Głosiciele lekko zestresowani, ale nie dali nic po sobie poznać. Szkoda trochę dziewuchy mi się zrobiło, bo trochę naiwna, próbowała być uprzejma dla niego, nawet w myśl scenek sytuacyjnych, szkoleniowych z zebrań dotyczących głoszenia zaczęła się przedstawiać, wyciągać rękę do niego, żeby poznać jego imię itd. Niestety te naiwne wyuczone metody nic nie dały, chłopak był naprawdę wściekły na ŚJ.
Popatrzyłem i mruknąłem tak od niechcenia: "Ale mieli Państwo atak".
A dziewucha na to rezolutnie, jak gdyby nigdy nic:
-A może Pan zechce się przekonać jak naprawdę jest u Świadków Jehowy?
No nie, przecież chłopak przed chwilą wszystko wykrzyczał czarno na białym jaka to jest sekta i fałszywa struktura cynicznych ateistów dojących wiernych, a ona nic sobie z tego nie robi, tylko zaprasza kolejnych do studiowania z nimi Biblii.
Taka nawiedzona czy taka wyszkolona?
Co to może oznaczać? Jaka jest prawda o tym wszystkim? Zależy od punktu widzenia. A punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Niesamowite.
Przecież Paryż wart jest mszy.
Pewnego razu podszedł do wózka z literaturą bardzo zirytowany chłopak. Zaczął się przekomarzać z głosicielami, że głoszą nieprawdę, pokazywać im inny przekład Biblii, różniące się cytaty, nauki. Przy wózku stali: mężczyzna w średnim wieku, kobieta i młoda dziewczyna. Był dosyć podenerwowany i zaraz wyszło dlaczego. Otóż jego matkę wciągnęli do ŚJ, później coś poszło nie tak, jakieś nieporozumienia, rozczarowania, kłopoty, dziwne decyzje, może majątkowe, rodzinne i teraz ma problem ją wyciągnąć.
Może nawet jej samej dostało się już nieprzyjemnie od zboru, jakieś utraty przywilejów, naznaczenia, wykluczenia, kontrola życia. Może przeznaczyła swoje życie i majątek na ŚJ zamiast na bliskich, może już w testamencie zapisała spadek i wydziedziczyła potomstwo itp. Różne myśli przychodziły mi do głowy. Nie można było tak od razu połapać się o co chodzi.
Sfrustrowany zaczął przedstawiać sytuację, w której o coś z nimi walczy i sam występuje przeciwko kilkudziesięciu osobom w zborze i wtedy go zakrakują. Matka jest w potrzasku i jeszcze naiwna im wierzy. Nec Hercules contra plures.
Zaciekawiony zapytałem jakiej jest on wiary?
-Takiej samej jak Ty - odpowiedział - Jestem człowiekiem, który wierzy w Boga.
(Ciekawe, bo ja akurat wtedy podejrzewałem Boga o niemożność zaistnienia od razu we Wszechświecie, taką czarną dziurę po Bogu lub w miejscy potencjalnego Boga, tragedię przedwieczną, ale mniejsza z tym, nie mówiłem tego przy nim).
Kiedy mnie zobaczył, wykorzystał ten fakt do tego, żeby gadać do mnie, ale tak, że tamci musieli słuchać. Zaczął opowiadać, że tam w strukturach na szczycie to są naprawdę ateiści, tylko sprytnie się maskują, żeby eksploatować wierzących na dole, prostych ludzi, wykorzystywać ich potrzeby duchowe, wciągać, tak jak tę jego nieszczęsną matkę, której nie może przetłumaczyć, że to sekta i to szkodliwa itd.
Że to jest niby-kult a naprawdę korporacja, w której po prostu produktem jest pieniądz.
Zaczął coraz bardziej atakować głosicieli, w końcu poszedł sobie. Głosiciele lekko zestresowani, ale nie dali nic po sobie poznać. Szkoda trochę dziewuchy mi się zrobiło, bo trochę naiwna, próbowała być uprzejma dla niego, nawet w myśl scenek sytuacyjnych, szkoleniowych z zebrań dotyczących głoszenia zaczęła się przedstawiać, wyciągać rękę do niego, żeby poznać jego imię itd. Niestety te naiwne wyuczone metody nic nie dały, chłopak był naprawdę wściekły na ŚJ.
Popatrzyłem i mruknąłem tak od niechcenia: "Ale mieli Państwo atak".
A dziewucha na to rezolutnie, jak gdyby nigdy nic:
-A może Pan zechce się przekonać jak naprawdę jest u Świadków Jehowy?
No nie, przecież chłopak przed chwilą wszystko wykrzyczał czarno na białym jaka to jest sekta i fałszywa struktura cynicznych ateistów dojących wiernych, a ona nic sobie z tego nie robi, tylko zaprasza kolejnych do studiowania z nimi Biblii.
Taka nawiedzona czy taka wyszkolona?
Co to może oznaczać? Jaka jest prawda o tym wszystkim? Zależy od punktu widzenia. A punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Niesamowite.
Re: Dlaczego warto studiować Biblię
Niestety to jest zbyt trudne do odkrycia, czy wszyscy naprawdę wierzą od najmniejszego wyznawcy po zarząd, czy tylko ci, którzy wierzą, więc to na razie zostawimy. Nie ma jeszcze narzędzi do badania prawdziwości i szczerości wiary religijnej w głowach ludzkich.
W każdym razie zwrócono uwagę na ciekawy problem - tak naprawdę być może wiarę w organizacjach kultowych niesie tłum prostych ludzi na dole a góra tylko tym zarządza.
W Kościele Katolickim też wychwala się prostą wiarę ludu, bo to jest energia bez której kult by zamarł. Darmowa energia mas ludzkich.
Jezus też coś mówił o zakryciu tego przed mądrymi i uczonymi a objawieniu prostaczkom
Re: Dlaczego warto studiować Biblię
Zresztą uczciwy ateista pewnie by tak nie kombinował, a raczej rozwijał swój światopogląd zgodny z tym co sam naprawdę czuje i rozumie.
Ale nieuczciwych ludzi nie brakuje.
Ale nieuczciwych ludzi nie brakuje.
Re: Dlaczego warto studiować Biblię
na tym forum wszyscy żartują. schizofrenia nie istnieje. tu mamy hyde park do debat kto głupszy.
Re: Dlaczego warto studiować Biblię
Poddani Króla Północy nie chcą walczyć z Ukrainą. Wolą złamać sobie rękę lub wyjechać z kraju. Czyżby to wypełnienie proroctw lub interwencja nadprzyrodzona samego Stwórcy?
https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/202 ... amac-reke/
"PTOLEMEUSZ I ORAZ SELEUKOS I
Na dzieje kraju należącego do ludu, z którego pochodził Daniel, wpływ większy od innych miały dynastie założone przez dwóch z tych wodzów: Seleukosa I i Ptolemeusza I. Najwidoczniej z tego powodu proroctwo skupia uwagę właśnie na ich terytoriach. Oto dalsze słowa: „Król z południa wzrośnie w potęgę, lecz jeden z książąt [Seleukos I] przewyższy go [Ptolemeusza I] siłą i zapanuje nad państwem większym niż jego własne” (Dan. 11:5).
Po śmierci Aleksandra Wielkiego Ptolemeusz I zagarnął Egipt i okoliczne ziemie. Ponieważ Egipt leży na południe od kraju ludu Danielowego, więc Ptolemeusz pełnił rolę „króla z południa”. Poprzednio był jednym z „książąt” Aleksandra Wielkiego, ściślej biorąc jednym z najzdolniejszych jego wodzów. Tymczasem król z „północy”, Seleukos I, miał zapanować „nad państwem większym” i ‛przewyższyć siłą’ Ptolemeusza.
(...)
BERENIKE I JEJ MŚCICIEL
„Przy końcu kilku lat”, głosi dalej proroctwo, „sprzymierzą się z sobą i nawet córka króla południa przybędzie do króla północy, aby zawrzeć godziwe porozumienie. Ale nie utrzyma mocy swego ramienia — on też się nie ostoi, ani jego ramię — i będzie wydana, ona sama i ci, którzy ją sprowadzili, i ten, kto spowodował jej poród, oraz ten, dzięki któremu była silna w tamtych czasach” (Dan. 11:6, NW).
Ta część proroctwa zaczęła się spełniać, gdy jako „król południa” panował Ptolemeusz II, a Antioch II jako „król północy”. Świadczy o tym porównanie proroctwa z historią. The Encyclopaedia Britannica (Wydanie 11, tom XXIV, strona 604) donosi: „Około roku 250 Antioch zawarł pokój z Ptolemeuszem II; oddalił żonę Laodikę i poślubił córkę Ptolemeusza, Berenikę, ale w roku 246 zostawił Berenikę i jej małoletniego syna w Antiochii, by połączyć się znowu z Laodiką w Azji Mniejszej. Laodike otruła go i obwołała królem swego syna SELEUKOSA II KALLINIKOSA (który panował w latach 246-227), podczas gdy jej wysłannicy zgładzili w Antiochii Berenikę i jej syna”.
Zgodnie z zapowiedzią proroctwa doszło do zawarcia przymierza popartego małżeństwem, przy czym Berenike, „córka króla południa”, została żoną „króla północy”. Niestety wskutek śmierci ojca Ptolemeusza II utraciła niezbędne poparcie, czyli „moc swego ramienia”. Przegrała z rywalką, Laodiką. Nawet jej mąż, Antioch II, nie ostał się, bo go otruto. W ten sposób nie utrzymało się także „jego ramię”, czyli jego władza. Później ‛wydano’, oczywiście na śmierć, samą Berenikę, jak również jej małoletniego syna i prawdopodobnie służbę, która jej towarzyszyła, gdy ją wieziono z Egiptu, aby poślubiła „króla północy”.
Kto miał pomścić śmierć Bereniki i jej syna? Proroctwo odpowiada: „Powstanie na jego miejsce potomek z jej linii [jej rodziców] i wyruszy przeciw wojsku, wkroczy do twierdzy króla północy, będzie rządził nimi i wzrośnie w potęgę” (Dan. 11:7). „Potomkiem” tym okazał się Ptolemeusz III, brat Bereniki, który wszczął zwycięską kampanię wojenną przeciw Seleukosowi II, następcy Antiocha II.
Omawiane proroctwa spełniły się doprawdy z zadziwiającą dokładnością, co potwierdza, że pochodziły z Boskiego źródła".
https://wol.jw.org/pl/wol/d/r12/lp-p/19 ... nocy&p=par
Tak, bo Bozia siedzi w chmurach i tylko skwapliwie rozpisuje to co się okropnego i krwawego zdarzy na ziemskim padole. Pewnie miałaby coś lepszego do roboty we Wszechświecie. Gwiazdy zapalać, galaktyki rozwijać, czasoprzestrzeń ukwiecać mgławicami i pulsarami a nie bawić się w śledzenie potyczek stad jakichś ziemskich ssaków, które do niczego nie prowadzą tylko do śmierci, kalectw, cierpień, burzenia szczęścia i krzywdzenia siebie wzajemnie.
Pewnie potrafiłaby to wszystko zupełnie inaczej rozegrać.
Re: Dlaczego warto studiować Biblię
Kiedyś naiwny nasz nauczyciel w podstawówce wspominał jak to za jego czasów poborowi lub żołnierze łamali sobie kończyny, żeby rehabilitować się i być uznani za rannych i tak przeczekać najgorsze czasy służby. Namoczyć w kończynę w occie i wtedy łatwo trzaśnie.
Myślałem, co on tam sobie gada, żyć trzeba w pokoju, szczęściu, zdrowiu, rozwijać się, rodziny zakładać a nie walczyć. A tu świat ludzki rzeczywiście skrzeczy.
Myślę, że los młodych Rosjan będzie o wiele bardziej tragiczny niż podczas najcięższej służby wojskowej, zginą rychło bezsensownie w walce.
Re: Dlaczego warto studiować Biblię
Uciekają do Turcji, nieźle. To ciekawy kraj.
Re: Dlaczego warto studiować Biblię
Ksiądz przestraszył dzieci na kazaniu. A może rodziców dzieci.
No tak, samobójstwo to temat nie dla dzieci. I nie dla księży, jak widać, bo nic nie rozumieją.
Ale o medalikach odstraszających szatana czy parzącej diabełka wodzie święconej to dzieci i tak uczą się w bajkach itd.
https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/202 ... ref=slider
https://www.dziennikwschodni.pl/lublin/ ... 14525.html
No tak, samobójstwo to temat nie dla dzieci. I nie dla księży, jak widać, bo nic nie rozumieją.
Ale o medalikach odstraszających szatana czy parzącej diabełka wodzie święconej to dzieci i tak uczą się w bajkach itd.
https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/202 ... ref=slider
https://www.dziennikwschodni.pl/lublin/ ... 14525.html
Re: Dlaczego warto studiować Biblię
No to zobaczmy co ten ksiądz ciekawego rozumie.
"Jak rozmawiać?
Słuchacze pytali asystenta Effathy, jak rozmawiać ze świadkami Jehowy. - Sposób podał Pan Jezus. On nigdy nie tłumaczył się faryzeuszom, ale zadawał im pytania. To dobra metoda. Natomiast odradzałbym wchodzenie w teologiczny dialog, gdyż do tego potrzeba bardzo dobrego przygotowania - przestrzegał, zaznaczając, iż najskuteczniejszym sposobem rozmowy z wyznawcami Jehowy jest zaproszenie do wspólnej modlitwy „Ojcze nasz”. Wychodząc z naszego domu, będą musieli odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego nie chcieli odmówić modlitwy pochodzącej z Biblii. Można też świadka pozdrowić słowami „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”. Kiedy odpowie „dzień dobry” zamiast „Na wieki wieków”, warto spytać, dlaczego wypiera się Chrystusa.
- Kilka lat temu zostałem poproszony o pomoc w uwolnieniu z sekty jednej z mieszkanek Siedlec. Gdy wszedłem do jej domu, chwaląc Jezusa, nie odpowiedziała na moje pozdrowienie. To był dobry znak. Oznaczał, że kobieta jest w tzw. zawieszeniu, czyli już nie wierzy w Chrystusa, ale jeszcze Go nie odrzuciła. Kiedy usłyszałbym „dzień dobry”, dowodziłoby to, że już wyparła się Jezusa. Zwróciłem też uwagę na to, czy, opowiadając o sobie, używa słowa „ja” czy „my”. Gdyby mówiła w liczbie mnogiej, wskazywałoby to na to, iż doszło już do prania mózgu i każdy argument byłby nieskuteczny. Ta kobieta mówiła raz „ja”, a raz „my” - wspominał kapłan. - Na początku rozmowy zacząłem chwalić świadków, podkreślając ich gorliwość. W ten sposób budowałem porozumienie, by potem krok po kroku obalić tezy zawarte w literaturze wyznawców Jehowy. Warto wiedzieć, iż prawdy z Pisma Świętego nie stanowią dla nich argumentu. Najważniejsze jest to, co napisano np. w „Strażnicy” - zaznaczał prelegent, dodając, iż, gdyby ludzie czytali Pismo Święte, a nie jego komentarze, nigdy nie trafiliby do sekty. - Dlatego, modląc się o nawrócenie świadków Jehowy, należy prosić, by zaczęli czytać Biblię. Wtedy Bóg ich poprowadzi - zapewnił, dodając, iż nie możemy zapominać jednak, że nawrócenie to łaska.
Byłam marionetką
W spotkaniu wzięła udział wspomniana przez ks. Sławomira kobieta, która podzieliła się swoimi doświadczeniami. - Byłam w Kościele, ale tak naprawdę wcale go nie znałam. Dlatego stałam się ofiarą sekty. Dzisiaj wiem, że świadkowie Jehowy to nieszczęśliwi ludzie, którzy stali się marionetkami. Ja też nią byłam. Pomógł mi ks. Sławomir i modlitwa, jaką otaczali mnie bliscy, a zwłaszcza teściowa - opowiadała Ewa, wspominając, iż, gdy stała się jehowitką, zaczęła wyrzucać z domu obrazy z wizerunkami świętych, ponieważ sekta zakazuje ich kultu, uważając go za bałwochwalstwo. - Jedyny obraz, jaki pozostał, to wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej. Wprawdzie chciałam go zdjąć ze ściany, ale Maryja mi nie pozwoliła - wyznała. Kobieta opowiadała, że to dzięki Matce Bożej i medalikowi z Jej cudownym wizerunkiem udało się odejść od świadków Jehowy. Jednak kiedy po raz pierwszy założyła go na szyję, pojawiły się bardzo złe myśli, m.in. samobójcze i nakazujące go podeptać. Wówczas ks. Sławomir zalecił poświęcenie medalika. Pomogło. Jednak walka duchowa trwała. Szatan nie chciał tak łatwo odpuścić. - Pojawiła się depresja, z której wychodziłam trzy lata. Byłam pod opieką psychiatry, księdza i psychologa chrześcijańskiego. Brałam leki, chodziłam na terapię. Jednak najważniejsze były dla mnie wskazówki spowiednika. Tam bowiem, gdzie jest posłuszeństwo, diabeł nie ma dostępu - podkreślała. Ewa trafiła też do egzorcysty, który stwierdził dręczenia. - Przeszłam naprawdę długą drogę. Udało mi się wygrać dzięki spowiedzi, Komunii św., odmawianiu Różańca. To najlepsza broń w walce z szatanem. Dzisiaj jestem w Szkole Ewangelizacji Niepokalanej. Ona mnie prowadzi. Chwała Panu! - zakończyła swoje świadectwo.
https://www.echokatolickie.pl/index.php ... 105&idd=14
Ale naiwne rzeczy.
Tam, do Warwick, zrozumieć problem korporacji i zarządzania ludźmi w tej religii. Uczyć się od tych biznesmenów jak ciągnąć i rozwijać ponad 100 lat odziedziczony system.
Zrozumieć powiązania rodzinne, zawodowe, osobiste łączące członków organizacji ŚJ. Zrozumieć system motywacyjny stosowany u ŚJ wobec każdego głosiciela, w którym nagradza się za pozyskanie nowych osób do organizacji. Każdy ochrzczony Świadek Jehowy ma prawo pozyskać nowych, nie musi być kapłanem. Pozyskując buduje swoją pozycję w stadzie i w hierarchii. I ot tak pewnie, zrezygnuje z tego wszystkiego, z sieci powiązań, korzyści i samorealizacji, bo przestraszy się medalika.
Nie robią tego bezinteresownie, to nie jest organizacja charytatywna.
Jozjasz też nie przeprowadził swojej krwawej reformy i nie potłukł posągów babilońskich bożków razem z ich kapłanami bo miał takie widzimisię. Liczyła się racja stanu, dobro narodu.
Świadkowie Jehowy są swojego rodzaju narodem. To już jest ten poziom i wszelkie tego konsekwencje.
"Jak rozmawiać?
Słuchacze pytali asystenta Effathy, jak rozmawiać ze świadkami Jehowy. - Sposób podał Pan Jezus. On nigdy nie tłumaczył się faryzeuszom, ale zadawał im pytania. To dobra metoda. Natomiast odradzałbym wchodzenie w teologiczny dialog, gdyż do tego potrzeba bardzo dobrego przygotowania - przestrzegał, zaznaczając, iż najskuteczniejszym sposobem rozmowy z wyznawcami Jehowy jest zaproszenie do wspólnej modlitwy „Ojcze nasz”. Wychodząc z naszego domu, będą musieli odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego nie chcieli odmówić modlitwy pochodzącej z Biblii. Można też świadka pozdrowić słowami „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”. Kiedy odpowie „dzień dobry” zamiast „Na wieki wieków”, warto spytać, dlaczego wypiera się Chrystusa.
- Kilka lat temu zostałem poproszony o pomoc w uwolnieniu z sekty jednej z mieszkanek Siedlec. Gdy wszedłem do jej domu, chwaląc Jezusa, nie odpowiedziała na moje pozdrowienie. To był dobry znak. Oznaczał, że kobieta jest w tzw. zawieszeniu, czyli już nie wierzy w Chrystusa, ale jeszcze Go nie odrzuciła. Kiedy usłyszałbym „dzień dobry”, dowodziłoby to, że już wyparła się Jezusa. Zwróciłem też uwagę na to, czy, opowiadając o sobie, używa słowa „ja” czy „my”. Gdyby mówiła w liczbie mnogiej, wskazywałoby to na to, iż doszło już do prania mózgu i każdy argument byłby nieskuteczny. Ta kobieta mówiła raz „ja”, a raz „my” - wspominał kapłan. - Na początku rozmowy zacząłem chwalić świadków, podkreślając ich gorliwość. W ten sposób budowałem porozumienie, by potem krok po kroku obalić tezy zawarte w literaturze wyznawców Jehowy. Warto wiedzieć, iż prawdy z Pisma Świętego nie stanowią dla nich argumentu. Najważniejsze jest to, co napisano np. w „Strażnicy” - zaznaczał prelegent, dodając, iż, gdyby ludzie czytali Pismo Święte, a nie jego komentarze, nigdy nie trafiliby do sekty. - Dlatego, modląc się o nawrócenie świadków Jehowy, należy prosić, by zaczęli czytać Biblię. Wtedy Bóg ich poprowadzi - zapewnił, dodając, iż nie możemy zapominać jednak, że nawrócenie to łaska.
Byłam marionetką
W spotkaniu wzięła udział wspomniana przez ks. Sławomira kobieta, która podzieliła się swoimi doświadczeniami. - Byłam w Kościele, ale tak naprawdę wcale go nie znałam. Dlatego stałam się ofiarą sekty. Dzisiaj wiem, że świadkowie Jehowy to nieszczęśliwi ludzie, którzy stali się marionetkami. Ja też nią byłam. Pomógł mi ks. Sławomir i modlitwa, jaką otaczali mnie bliscy, a zwłaszcza teściowa - opowiadała Ewa, wspominając, iż, gdy stała się jehowitką, zaczęła wyrzucać z domu obrazy z wizerunkami świętych, ponieważ sekta zakazuje ich kultu, uważając go za bałwochwalstwo. - Jedyny obraz, jaki pozostał, to wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej. Wprawdzie chciałam go zdjąć ze ściany, ale Maryja mi nie pozwoliła - wyznała. Kobieta opowiadała, że to dzięki Matce Bożej i medalikowi z Jej cudownym wizerunkiem udało się odejść od świadków Jehowy. Jednak kiedy po raz pierwszy założyła go na szyję, pojawiły się bardzo złe myśli, m.in. samobójcze i nakazujące go podeptać. Wówczas ks. Sławomir zalecił poświęcenie medalika. Pomogło. Jednak walka duchowa trwała. Szatan nie chciał tak łatwo odpuścić. - Pojawiła się depresja, z której wychodziłam trzy lata. Byłam pod opieką psychiatry, księdza i psychologa chrześcijańskiego. Brałam leki, chodziłam na terapię. Jednak najważniejsze były dla mnie wskazówki spowiednika. Tam bowiem, gdzie jest posłuszeństwo, diabeł nie ma dostępu - podkreślała. Ewa trafiła też do egzorcysty, który stwierdził dręczenia. - Przeszłam naprawdę długą drogę. Udało mi się wygrać dzięki spowiedzi, Komunii św., odmawianiu Różańca. To najlepsza broń w walce z szatanem. Dzisiaj jestem w Szkole Ewangelizacji Niepokalanej. Ona mnie prowadzi. Chwała Panu! - zakończyła swoje świadectwo.
https://www.echokatolickie.pl/index.php ... 105&idd=14
Ale naiwne rzeczy.
Tam, do Warwick, zrozumieć problem korporacji i zarządzania ludźmi w tej religii. Uczyć się od tych biznesmenów jak ciągnąć i rozwijać ponad 100 lat odziedziczony system.
Zrozumieć powiązania rodzinne, zawodowe, osobiste łączące członków organizacji ŚJ. Zrozumieć system motywacyjny stosowany u ŚJ wobec każdego głosiciela, w którym nagradza się za pozyskanie nowych osób do organizacji. Każdy ochrzczony Świadek Jehowy ma prawo pozyskać nowych, nie musi być kapłanem. Pozyskując buduje swoją pozycję w stadzie i w hierarchii. I ot tak pewnie, zrezygnuje z tego wszystkiego, z sieci powiązań, korzyści i samorealizacji, bo przestraszy się medalika.
Nie robią tego bezinteresownie, to nie jest organizacja charytatywna.
Jozjasz też nie przeprowadził swojej krwawej reformy i nie potłukł posągów babilońskich bożków razem z ich kapłanami bo miał takie widzimisię. Liczyła się racja stanu, dobro narodu.
Świadkowie Jehowy są swojego rodzaju narodem. To już jest ten poziom i wszelkie tego konsekwencje.
Re: Dlaczego warto studiować Biblię
To nic dziwnego, że gadał dzieciom na mszy niestworzone rzeczy o samobójstwach, przed którymi broni medalik i poświęcone miejsca.
Może lepiej dzieci niech idą do szkoły uczyć się czegoś pożytecznego. Tam dowiedzą się więcej.
Może lepiej dzieci niech idą do szkoły uczyć się czegoś pożytecznego. Tam dowiedzą się więcej.
Re: Dlaczego warto studiować Biblię
Z tym medalikiem, który męczył byłą ŚJ, to nerwica eklezjogenna i depresja związana ze zmianą wyznawanego systemu wartości, rywalizacji religii uczciwej i nieuczciwej, zakazami nakazami, pojawieniem się zamieszania światopoglądowego, lęków przed potępieniem itd.
Nerwice potrafią atakować ciało i dawać jeszcze bardziej spektakularne widowiska.
Nerwice potrafią atakować ciało i dawać jeszcze bardziej spektakularne widowiska.