Picie i proszki-wqasze doświadczenia
Moderator: moderatorzy
Picie i proszki-wqasze doświadczenia
Biorę zalastę 10mg (olanzapina) no i spróbowałem.....
Jednego wieczorka w sumie 7 piw wypiłem. Wszystko oki, dobrze się czuję...choć jakoś takoś trzeźwo....do domu...myślę se a..piwko na sen jeszcze walnę i co? gucio!! zero chce się spać(8 piw!!!), tętno jak u maratończyka, myślałem, że wykorkuję. Już tego błędu nie popełnię. Ciekaw jestem waszych doświadczeń, czyli proszki i picie
Jednego wieczorka w sumie 7 piw wypiłem. Wszystko oki, dobrze się czuję...choć jakoś takoś trzeźwo....do domu...myślę se a..piwko na sen jeszcze walnę i co? gucio!! zero chce się spać(8 piw!!!), tętno jak u maratończyka, myślałem, że wykorkuję. Już tego błędu nie popełnię. Ciekaw jestem waszych doświadczeń, czyli proszki i picie
napisze Ci o moich doswiadczeniach. od 6 lat, prawie nieprzerwanie biore leki. bralem zyprexe, zalaste, zolafren, trilafon, seroquel, pernazyne, ketrel. tak naprawde wytrzymalem bez alkoholu jakies pol roku po pobycie w szpitalu. juz przez kilka lat, srednio raz w tygodniu pozwalam sobie na pewna, raz mniejsza, raz wieksza dawke alkoholu, glownie w sytuacjach towarzyskich. nie mialem nigdy zadnych sensacji, podobnych do tego co opisujesz. i zadnych klopotow ze snem. ale wierze, ze cos takiego jest mozliwe. na pewno zalezy troche od osobistych predyspozycji i stanu w jakim jestes. na poczatku leczenia nie polecam alkoholu, bo moze to byc rzeczywiscie zbyt duze przezycie psychiczne/emocjonalne. w swojej "praktyce" stosuje sie do zalecenia lekarzy, ktorzy mowia mi, zeby nie odstawiac lekow nawet na chwile. jak na razie mi sie to sprawdza. zero objawow od 5 lat. pozdrawiam
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 5
- Rejestracja: ndz mar 05, 2006 8:12 pm
Ja nie wierze w całkowity brak objawów (nie miałem nigdy omamów tylko paranoje)na lekach.Brałem zolafren przez rok i 8 miesiecy. W sumie cztery razy hospitalowany. A teraz od dwóch i pół tygodnia odstawiłem pomarańcze. Nie wiem czy wygrywam czy przegrywam.Przez te 20 miesiecy czsami piłem czasami nie. Ale jak piłem wiecej niz jeden browar to nie brałem owoców.Teraz pije żeby ich nie brać.CZy waszym zdaniem TO JEST skazane na porażkę??
POzDRo Z KIlkenny
POzDRo Z KIlkenny
hub_and_spoke pisze:Ja nie wierze w całkowity brak objawów
bylem 2 razy w szpitalu i nie wypuszczali mnie z niego przed calkowitym ustapieniem objawow (omamow, paranoi, itp.). Za kazdym razem zajelo to ok. 6 miesiecy. Oczywiscie wypuszczali mnie na poczatku niezbyt glebokiej depresji, z ktora musialem potem walczyc, ale nie pojawialo sie nic innego. Wrocilem tam raz, tylko dlatego, ze uparlem sie odstawic leki. Nie wyobrazam sobie dluzszy czas zyc na "wolnosci" z objawami. Zmienilbym leki, widocznie nie dzialaja...
nie mam za wielu ciekawych doswiadczen z prochami i alkoholem bo po wyjcciu ze szpitala cztery lata temu przestalem brac leki , moze tylko z miesiac bralem ale tylko dlatego ze mnie straszyli szpitalem. jednak psychiatra ciagle pisze jakies recepty wiec na chacie jakies prochy zawsze sa. kiedys katowali mnie chlopaki z dzielnicy o psychotropy, przyjeli gdzies po 10 tabletek fluanxolu i pili spirytus z mety od ruskich. jeden mial dobra jazde i milo to wspomina, ale drugiego troche wykrecilo i wyladowal na detoxsie. moze pary razy w szitalu pilem piwo , jakies wino ale wtedy to nie mialo znaczenia , bo nawet bez tego gadalem glupoty. 

i tak to sie przedstawia
Ja sprobowalem pare razy glownie z ciekawosci i podobno wlasnej glupoty...raz wzialem efectin (wenlafaksyna) na depresje (chyba nic nie pomagal) i wypilem na imprezie (podobno b.udanej-nie pamietam calosci) kilka piwek ok 8-9, nie wiem czy to skutek piwa czy leku ale bardzo sie odwodnilem, zygalem chyba ze 4dni i ogolnie mysalem ze umre, ale na szczescie jakos mi przeszlo.Wniosek chyba taki ze alkohol i leki tego typu (w ogole leki) to nie jest najlepszy mixc chociaz niektorzy tak sadza...Chyba tego wiecej nie powtorze.
piwko
A ja odkad biore leki co prawda nie pozwalam sobie na wieksze dawki alkoholu, ale tak co tydzien-dwa wypije 1 piwko lub drinka i jedyne co zauwazylam to ze po lekach mniej na mnie dziala alkohol. Tak bylo przy Rispolepcie, a w ulotce pisza tylko ze moze z alkoholem wywolywac sennosc. Teraz biore Ketrel i tez nic mi sie nie dzieje tylko bardziej mam faze niz na Rispo, ale to moze byc jeszcze skutek tego, ze przez miesiac nic nie bralam zanim zaczelam brac Ketrel.
Ogolnie lekarze mowia ze nie mozna pic przy lekach, ale podobno tu tez opinie sie roznia. Znam przypadek dziewczyny, ktora miala urojenia wzrokowe takie ze leci na nia samolot po zazyciu lekow na alergie i wypiciu alkoholu tak wiec chyba wszystko jest mozliwe. Wiekszosc pacjentow ktorych znam pozwala sobie na niewielkie ilosci alkoholu.
Ja wyznaje zasade ze wszystko z umiarem i ze dopoki nie sprobuje to sie nie dowiem
i jak narazie nic mi sie nie dzialo.
Ogolnie lekarze mowia ze nie mozna pic przy lekach, ale podobno tu tez opinie sie roznia. Znam przypadek dziewczyny, ktora miala urojenia wzrokowe takie ze leci na nia samolot po zazyciu lekow na alergie i wypiciu alkoholu tak wiec chyba wszystko jest mozliwe. Wiekszosc pacjentow ktorych znam pozwala sobie na niewielkie ilosci alkoholu.
Ja wyznaje zasade ze wszystko z umiarem i ze dopoki nie sprobuje to sie nie dowiem

- cyborginia
- bywalec
- Posty: 156
- Rejestracja: śr cze 28, 2006 4:00 pm
- Lokalizacja: elblągo-toruń
heh
moj kumpel jak byl u mnie zabrał mi poprzednie leki bo kazano mi je odtawic, zmiana, zjadl chyba 6 czy 7 i wypił piwo i zapalił blanta, to mówił po japońsku hehe śmieszne to bylo a ja nie smiej sie czesto to sie pośmiałam - pitu pitu hehe
piłam codziennie 6 piw, takze ciezko mi nie pic, pije codziennie, czasem co 2 dni, jedno piwo. w weekend z reguły przychodzi mój znajomy, co mnie rozumie jak sie zjara, to pije z nim. po 3 cim piwie wyzywałam babke, że ma nie kasłać bo to wspólny świat i w ogóle krzyczałam to jakies biednej kobity.
2 tyg temu poszłam na impreze elektro i po lekach wypiłam 10piw. mialam wrazenie ze wcale sie nie upijam, ale wrazenie to jedno a relacje innych to drugie
wstyd nieco - wkręciło mi się, że to ja jestem djem i poszłam do stolika, kazała djpwi sobie pójść bo to moja impreza. jakiś inny dj mnie zabrał stamtad i poszłam z nim na piwo. potem obudzilam sie w domu. drogi nie pamietam. ale fajna to byla imprezka!
piłam codziennie 6 piw, takze ciezko mi nie pic, pije codziennie, czasem co 2 dni, jedno piwo. w weekend z reguły przychodzi mój znajomy, co mnie rozumie jak sie zjara, to pije z nim. po 3 cim piwie wyzywałam babke, że ma nie kasłać bo to wspólny świat i w ogóle krzyczałam to jakies biednej kobity.
2 tyg temu poszłam na impreze elektro i po lekach wypiłam 10piw. mialam wrazenie ze wcale sie nie upijam, ale wrazenie to jedno a relacje innych to drugie
wstyd nieco - wkręciło mi się, że to ja jestem djem i poszłam do stolika, kazała djpwi sobie pójść bo to moja impreza. jakiś inny dj mnie zabrał stamtad i poszłam z nim na piwo. potem obudzilam sie w domu. drogi nie pamietam. ale fajna to byla imprezka!