Buddyzm jako jedna z dróg
Moderator: moderatorzy
Regulamin forum
W dyskusji na tematy religijne oraz duchowości, lecz nie związane ze schizofrenią proszę używać działu tematy dowolne -> filozofia.
W dyskusji na tematy religijne oraz duchowości, lecz nie związane ze schizofrenią proszę używać działu tematy dowolne -> filozofia.
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 19
- Rejestracja: wt lip 30, 2019 1:42 am
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: 68814849
Buddyzm jako jedna z dróg
Wiarę w boga katolickiego odrzuciłem bardzo wcześnie, nim jeszcze zachorowałem. Natomiast choroba i poczucie że ktoś mnie nieustannie obserwuje pchnęło mnie do rozmyślań i szukania swojej drogi. Kwestia obserwacji mnie doprowadzała mnie do szaleństwa i gonitwy myśli.
Buddyzm ma wiele zalet i okazał się dla mnie objawieniem. Po pierwsze budda był człowiekiem, nie bogiem, po prostu nauczycielem. Co wydało mi się bardzo ważne buddyzm nie zajmuje się kwestią istnienia boga, tym czy jest czy nie, natomiast skupia się na życiu doczesnym i medytacji celem ustania "cierpienia" i wyzwolenia się z ustawicznych odrodzeń co Budda nazwał szczęściem. Nie ma w buddyzmie nakazów i zakazów są jedynie wskazówki, według których postępując można osiągnąć szczęście w życiu i wyzwolić się od cyklu narodzin i śmierci. Nam chorym bardzo bliskie jest cierpienie. Musiałem przeżyć wiele lat życia i choroby by wreszcie zrozumieć co miał na myśli Budda mówiąc o cierpieniu które nas dotyka.
Zainteresowanym tematem chciałem tylko pokazać tym postem że istnieje alternatywa dla katolicyzmu że nie jest to jedyna droga jaka istnieje
Buddyzm ma wiele zalet i okazał się dla mnie objawieniem. Po pierwsze budda był człowiekiem, nie bogiem, po prostu nauczycielem. Co wydało mi się bardzo ważne buddyzm nie zajmuje się kwestią istnienia boga, tym czy jest czy nie, natomiast skupia się na życiu doczesnym i medytacji celem ustania "cierpienia" i wyzwolenia się z ustawicznych odrodzeń co Budda nazwał szczęściem. Nie ma w buddyzmie nakazów i zakazów są jedynie wskazówki, według których postępując można osiągnąć szczęście w życiu i wyzwolić się od cyklu narodzin i śmierci. Nam chorym bardzo bliskie jest cierpienie. Musiałem przeżyć wiele lat życia i choroby by wreszcie zrozumieć co miał na myśli Budda mówiąc o cierpieniu które nas dotyka.
Zainteresowanym tematem chciałem tylko pokazać tym postem że istnieje alternatywa dla katolicyzmu że nie jest to jedyna droga jaka istnieje
- Piotrek007
- zaufany użytkownik
- Posty: 2957
- Rejestracja: wt paź 21, 2014 12:48 pm
- płeć: mężczyzna
Re: Buddyzm jako jedna z dróg
.
Ostatnio zmieniony sob sie 03, 2019 10:09 am przez Piotrek007, łącznie zmieniany 1 raz.
"Nie mów mi jak mam żyć
Bo ja dobrze wiem jak i co
Nie pomoże mi już nic
Jak nie pomogę sam sobie."
Bo ja dobrze wiem jak i co
Nie pomoże mi już nic
Jak nie pomogę sam sobie."
Re: Buddyzm jako jedna z dróg
Ale kto ma się uwolnić od ponownych narodzin? Czy ta świadomość, która była kiedyś dinozaurem, taplała się w błocie mezozoiku, potem poszybowała w przestrzeń jako ptak, ciągle rozmnażając się, doprowadziła kod życia do takiej reakcji ze środowiskiem, że powstał organizm człowieka z jego cywilizacją, rozumem, przeżyciami i nadziejami?sanger pisze: ↑czw sie 01, 2019 12:26 am natomiast skupia się na życiu doczesnym i medytacji celem ustania "cierpienia" i wyzwolenia się z ustawicznych odrodzeń co Budda nazwał szczęściem. Nie ma w buddyzmie nakazów i zakazów są jedynie wskazówki, według których postępując można osiągnąć szczęście w życiu i wyzwolić się od cyklu narodzin i śmierci.
Każda z tych świadomości była szczęśliwa na swój sposób podczas swojej gatunkowej podróży przez środowisko i nic nie wiedziała, że możliwe są też inne rodzaje ducha. Wyższe, bardziej rozwinięte, mające większy styk z rzeczywistością. Nie ma innego uwolnienia się od ewolucji, chyba że w brak świadomości. Ale wtedy i tak nic to nie dodaje i nie ujmuje od rzeczywistości.
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 19
- Rejestracja: wt lip 30, 2019 1:42 am
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: 68814849
Re: Buddyzm jako jedna z dróg
Nie neguję istnienia Boga czy też jakieś naturalnej siły rządzącej światem. Buddyzm uczy po prostu żeby tymi kwestiami się nie zajmować i skupić się na własnym życiu i samodoskonaleniu. Mamy świadectwo buddy który osiągnął nirwanę i doświadczył uwolnienia i mamy jego wskazówki. na podstawie jego doświadczeń wiemy że to uwolnienie jest prawdziwym szczęściem. Wszystko i tak jest kwestią wiary - czy masz zaufanie do słów nauczyciela-Buddy, czy nie. Tak samo jest w religii katolickiej.
Re: Buddyzm jako jedna z dróg
Czasem wiara koliduje z doświadczeniem.
Może w poprzednich wcieleniach czekaliśmy z nadzieją na nirwanę lub niebo, a i tak otworzyliśmy oczy w kolejnym pokoleniu tu na Ziemi jako noworodki z gatunku Homo Sapiens. Jak na razie doświadczenie świadomości we Wszechświecie skupia się w okolicach Ziemi w nas.
Re: Buddyzm jako jedna z dróg
W sumie wykonuję obecnie jedną z buddyjskich praktyk (metta), ale staram się chociaż co jakiś czas pojawić w kościele.
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 19
- Rejestracja: wt lip 30, 2019 1:42 am
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: 68814849
Re: Buddyzm jako jedna z dróg
Sama medytacja nie przeszkadza w wierze, gdy jest się katolikiem. Po prostu mi nie pasuje wiara katolicka i dlatego zainteresowałem się alternatywami. Niestety takie osoby jak ja mają pod górkę w kraju zdominowanym przez katolicyzm.
Re: Buddyzm jako jedna z dróg
Najlepsza alternatywa to racjonalizm. Po co czemuś albo komuś oddawać kult?
Kiedyś ludzie klękali przed błyskawicą Zeusową, teraz mają z niej po prostu elektrotechnikę, informatykę, telekomunikację i sprzęt AGD.
Kiedyś ludzie klękali przed błyskawicą Zeusową, teraz mają z niej po prostu elektrotechnikę, informatykę, telekomunikację i sprzęt AGD.
-
- zarejestrowany użytkownik
- Posty: 19
- Rejestracja: wt lip 30, 2019 1:42 am
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: 68814849
Re: Buddyzm jako jedna z dróg
Buddyzm jest religią w której nie modli się do żadnego bóstwa. Doświadczenie ustawicznej "obserwacji" w mojej chorobie otworzyła mi oczy. Zwracając się ku buddyzmowi staram się szukać drogi na "wyjście" z tego świata/ czy też zaawansowanej symulacji jak kto woli nazwywać (ja właśnie jestem zwolennikiem teorii symulacji). Pcha mnie do tego właśnie mój racjonalizm. Ponadto buddyzm właśnie promuje racjonalizm. Akceptuje wszystko co da się udowodnić naukowo. Nie ma w nim żadnych dogmatów i uczy by wszystko poddawać w wątpliwość i oceniać swoim rozumem
"Jeżeli istnieje w ogóle religia, która może sprostać wymaganiom współczesnej nauki, to jest nią buddyzm." A. Einstein
Re: Buddyzm jako jedna z dróg
Kult to nie tylko modlitwa. Może to być oddawanie czci w dowolny sposób dowolnemu bytowi, niebytowi albo nawet sobie samemu.
No to poczytajmy:
"Gdy przyjmiemy perspektywę historyczno-realistyczną, Buddha stał się arahantem. Aczkolwiek, gdy był arahantem, był tym, co możemy nazwać „arahantem z charakterystycznymi cechami”; nie po prostu arahantem z kilkoma przypadkowymi cechami, ale arahantem, którego charakterystyczne cechy wyniosły ostatecznie do szczególnego poziomu Bhagavana [Błogosławionego], nauczyciela świata, który górował ponad wszystkimi innymi arahantami. To właśnie te cechy otworzyły drzwi, jeśli można tak powiedzieć, do „kosmiczno-metafizycznej” perspektywy patrzenia na Buddhę – jako sposobu na zrozumienie z czego wynikały. W momencie, gdy te drzwi zostały otwarte, Buddha zaczął być postrzegany jako ten, który doprowadził do wypełnienia długiej misji bodhisattwy, trwającej nieprzeliczalne eony [ponownych wcieleń – przyp. red.], w których poświęcał siebie na wiele sposobów i wielokrotnie dla dobra innych: to jest kosmiczny aspekt tej perspektywy. I ponownie, był postrzegany jako ten, który osiągnął ostateczną prawdę, był Tathagatą (Tathāgata) czyli tym, który przybył z Takości (tathā + āgata) i odszedł w Takość (tathā + gata), a jednocześnie nie przebywa nigdzie: to jest metafizyczny aspekt tej perspektywy. I ten kosmiczno-metafizyczny punkt widzenia stał się cechą charakterystyczną mahāyāny.
Perspektywa kanonu pāḷijskiego
Zgodnie z tym, co wskazałem powyżej, można odczuć, że zadaniem zarówno kanonu pāḷijskiego, jak i sūtr mahāyāny jest przedstawienie tego, co jest wymagane od osoby chcącej „podążać śladami Mistrza”, ale ukazują to z dwóch różnych perspektyw. Najpierw wyjaśnię punkt widzenia kanonu pāḷijskiego, a następnie sūtr mahāyāny.
Kanon pāḷijski rozpoczyna się od opisu naszego zwykłego ludzkiego życia i przedstawia Buddhę jako tego, który zaczął od tego samego, ludzkiego, stanu. Czyli, zgodnie z kanonem pāḷijskim, Buddha rozpoczyna jako istota ludzka – w pełni dzieląca nasze człowieczeństwo. Rodzi się wśród nas jako człowiek podlegający ograniczeniom ludzkiego życia. Gdy dorasta, zostaje skonfrontowany z nieuniknioną starością, chorobą i śmiercią, które odsłaniają przed nim głębokie cierpienie ukrywające się przez cały czas za młodością, zdrowiem i życiem, drwiące z naszych najbardziej promiennych radości. Jak wielu innych myślicieli indyjskich tamtych czasów, poszukuje drogi do wyzwolenia z udręk życia – i tak jak o tym opowiada, szuka wyzwolenia przede wszystkim dla siebie, bez żadnych wzniosłych myśli na temat ratowania świata. Porzuca zwykłe życie, zostaje ascetą i angażuje się w nieustępliwą walkę o wybawienie. Na koniec znajduje właściwą ścieżkę i osiąga błogość Nibbāny. Po tym osiągnięciu rozważa, czy powinien pokazać ścieżkę innym, a jego pierwszym impulsem jest pozostanie w milczeniu. Zwróćcie uwagę, że prawie zaczyna podążać ścieżką paccekabuddhy. Dopiero gdy bóg Brahmā Sahampati usilnie prosi go, by nauczał innych, podejmuje się tego. Jego głównym osiągnięciem jest Nibbāna, stan wolności od wszelkich więzów i cierpienia. To jest wielki cel, ostateczny koniec całego duchowego wysiłku, spokój ponad zmartwieniami i niepokojem zwykłego ludzkiego życia. Nauczaniem innych Buddha sprawia, że cel staje się osiągalny również dla nich – że dotrą do celu, który on wcześniej osiągnął.
Buddha jest pierwszym z arahantów, a ci, którzy osiągają cel, podążając jego ścieżką, również stają się arahantami. W strofie hołdu dla Buddhy jest napisane: „Iti pi so Bhagavā Araham…” – „Błogosławiony jest arahantem…”. Krótko po Przebudzeniu, gdy Buddha szedł do Benares, by spotkać się z pięcioma mnichami, zatrzymał go wędrowiec i zapytał, kim jest. Buddha odpowiedział: „Jestem arahantem w tym świecie. Jestem najwyższym nauczycielem” (MN 26/I 171). Tak więc Buddha pierwszy określił sam siebie jako arahanta. Cechą charakteryzującą arahanta jest osiągnięcie Nibbāny w obecnym życiu. Słowo „arahant” nie zostało stworzone przez Buddhę, było znane, zanim pojawił się on na indyjskiej scenie religijnej. Pochodzi ono od czasownika arahati, który oznacza „być czegoś godnym”, i oznacza osobę, która jest godna czci i ofiar. W czasach Buddhy indyjscy poszukiwacze duchowi używali tego słowa do określenia osoby, która osiągnęła ostateczny cel, dzięki czemu zasługuje na cześć i ofiary. Z perspektywy kanonu pāḷijskiego ostatecznym celem, w kategoriach doktrynalnych, jest Nibbāna, a w kategoriach ludzkich – stan arahanta, stan osoby, która osiągnęła Nibbānę w obecnym życiu. Przebudzenie Buddhy jest znaczące, ponieważ było pierwszym osiągnięciem Nibbāny w tej epoce historycznej. Moglibyśmy powiedzieć, ze Buddha wzniósł się ponad horyzont historii jako arahant; w swojej historycznej postaci zrozumiał ludzką świadomość jako arahant.
Po osiągnięciu Przebudzenia Buddha uczynił ścieżkę dostępną dla wielu innych. Przebudzenie jest cenne, ponieważ jest to brama do ostatecznej wolności, Nibbāny. W kanonie pāḷijskim znajdujemy kilka opisów procesu, dzięki któremu Buddha osiągnął Przebudzenie, istnieją także korespondujące teksty opisujące w ten sam sposób Przebudzenia uczniów. W MN.026 Buddha mówi: „Podlegając narodzinom, starzeniu się, chorobie i śmierci, osiągnąłem niezrodzone, niepodlegające starzeniu, wolne od chorób, bezśmiertelne, najwyższe schronienie przed niewolą, Nibbānę” (MN I 167). Kilka miesięcy później, gdy nauczał Dhammy swoich pierwszych pięciu uczniów, powiedział o nich: „Gdy ci mnisi otrzymali instrukcje i wskazówki ode mnie, podlegający narodzinom, starzeniu się, chorobie i śmierci, osiągnęli nienarodzone, niepodlegające starzeniu, wolne od chorób, bezśmiertelne, najwyższe schronienie przed niewolą, Nibbānę” (MN I 173). Tak więc osiągnięcie tych mnichów opisane jest dokładnie tymi samymi słowami, jakich Buddha używa do opisania własnego osiągnięcia. W kilku suttach – MN.004, MN.019, MN.036 – ponownie Buddha opisuje osiągnięcie Przebudzenia jako składające się z dwóch głównych etapów. Najpierw pojawiły się cztery jhāny. Następnie, podczas trzech części nocy, urzeczywistnił trzy wyższe poziomy zrozumienia: przypomnienie sobie poprzednich wcieleń, wiedzę o przemijaniu istot i ich ponownych narodzinach zgodnych z kammą oraz wiedzę na temat zniszczenia āsav, pierwotnych skaz, które podtrzymują koło wcieleń. Kilka sutt z tego samego zbioru, z Majjhima Nikāyi, opisuje Przebudzenie ucznia w ten sam sposób: osiągnięcie czterech jhān i realizacja trzech wyższych poziomów zrozumienia; można to sprawdzić na przykład w MN.027, MN.051, MN.053. Podczas gdy z pewnością nie wszyscy uczniowie osiągnęli jhāny i prawdopodobnie nie wszyscy uzyskali dwa pierwsze poziomy wyższego zrozumienia, wydaje się, że wyznacza to pewien standard dla wczesnej Saṅghi – wspólny standard Buddhy i wielkich arahantów.
http://sasana.wikidot.com/arahanci-bodh ... -buddhowie
Re: Buddyzm jako jedna z dróg
To jest już metafizyka. Cień metafizyki pojawia się już, kiedy jakaś istota doszukuje się siebie samego w poprzednich wcieleniach, poza obrębem granic swojego organizmu, poza swoją skórą, w innych miejscach czasoprzestrzeni. Wyjście całkowite świadomości, którą jesteśmy, ze świata byłoby groteskowe, no bo zaraz zaczęłaby się zastanawiać co widzi, co słyszy, jak daleko jest, jakie ma rozmiary, zasięg, czy oddycha, czy bije jej serce, czy może nawiązać kontakt z kimś drugim itd. A tam ani atomu, ani kwantu światła, ani oparcia dla pamięci i rozumu. Nie wyobrażam sobie sensu takiego przekształcenia.
Re: Buddyzm jako jedna z dróg
Co innego narodzić się w innej rzeczywistości i od podstaw budować świadomość tego stanu rzeczy. Ale wtedy byśmy tęsknili za zmartwychwstaniem i tym co było teraz 

Re: Buddyzm jako jedna z dróg
Tak działa ewolucja, ciągle prze naprzód, ciągle coś nowego, trzeba się przyzwyczaić.
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 18813
- Rejestracja: pt lut 17, 2023 4:23 pm
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: bla bla
- Lokalizacja: Brak
Re: Buddyzm jako jedna z dróg
Budda to inaczej przebudzony, rozpoznający naturę rzeczywistości i pełen miłości. Coś czego nie da się osiągnąć, jest to niemożliwe, ale jednak można, taki paradoks.
nic
Re: Buddyzm jako jedna z dróg
Sądzę, że rozpoznanie natury rzeczywistości to jeszcze nie rozpoznanie wszystkich możliwych światów. Ostateczna natura wszystkiego powinna tłumaczyć się absolutnie sama przez się. Jeżeli coś jest do rozpoznania, to najwyżej jakieś ograniczenia jeszcze występujące na drodze do tego.
Jeżeli to za bardzo abstrakcyjna intuicja, to przykład: grawitacja była uważana za tajemniczą siłę nie wiadomo z czego, dopóki nie okazało się, że to po prostu przestrzeń odkształcona materią. A to nie koniec wyjaśniania, czyli tak jakby sprawiania, że coś staje się oczywiste. Olśnienie ostateczne jeszcze przed Rozumem i jeszcze nie w tym wieku. A co mówić w starożytności dla jednostki ziemskiej zwanej Buddą.
Jeżeli to za bardzo abstrakcyjna intuicja, to przykład: grawitacja była uważana za tajemniczą siłę nie wiadomo z czego, dopóki nie okazało się, że to po prostu przestrzeń odkształcona materią. A to nie koniec wyjaśniania, czyli tak jakby sprawiania, że coś staje się oczywiste. Olśnienie ostateczne jeszcze przed Rozumem i jeszcze nie w tym wieku. A co mówić w starożytności dla jednostki ziemskiej zwanej Buddą.
-
- bywalec
- Posty: 70
- Rejestracja: ndz lut 23, 2014 12:55 am
Re: Buddyzm jako jedna z dróg
hej , racjonalizm jak jedna z dróg ? hmm nie bardzo wiem dokąd miałby mnie racjonalizm zaprowadzić ? bo tak się zastanawiam, co z racjonalnego punktu widzenia, stanie się ze mną po śmierci, przepraszam ? hmm
Re: Buddyzm jako jedna z dróg
A stanie się to, co będzie w ogóle możliwe i żadne modły ani religie nie zmienią rzeczywistego toru istnienia.for u mowy pisze: ↑wt sie 20, 2019 1:10 pm
hej , racjonalizm jak jedna z dróg ? hmm nie bardzo wiem dokąd miałby mnie racjonalizm zaprowadzić ? bo tak się zastanawiam, co z racjonalnego punktu widzenia, stanie się ze mną po śmierci, przepraszam ? hmm
Dinozaury też pytały: co stanie się ze mną po śmierci? Okazuje się, że nie ma ani ich, ani śmierci. Nie można już zajadać innych istot jak tyranosaurus, a trzeba budować cywilizację istot dwunożnych wyprostowanych.
Ot taka tajemnica dotycząca pojęcia: "ze mną".
Re: Buddyzm jako jedna z dróg
Musi być trochę tajemnic życia pozagrobowego, bo inaczej wszyscy nagle by się rzucili jak jeden mąż, aby dostać się do tych nowych wiecznych zaświatów. Albo może im prędzej stąd odejdą, tym prędzej się zreinkarnują w lepszych losach, a to życie będą mieli w ...
Nie ma tak dobrze, nieprzenikniona niepoznawalność dla jednostki musi być.
Nie ma tak dobrze, nieprzenikniona niepoznawalność dla jednostki musi być.

Re: Buddyzm jako jedna z dróg
Ja jestem niepraktykujacym katolikiem, i tak naprawde trudno powiedziec w co wierze, nie modlilem sie klika lat, do kosciola chodze pogrzeby albo sluby. Kiedys interesowalem sie buddyzmem ale jakos fascynacja ta religia mi minela.
Re: Buddyzm jako jedna z dróg
W moim życiu najlepszą drogę miałem gdy kończyłem technikum..... praktycznie nic nie wiedziałem o świecie, miałem pragnienia które myślałem że gdy się urzeczywistnią będę miał więcej szczęścia... pragnienia na które byłem zbyt głupi aby je zrealizować, pragnienia które były dla mnie nieosiągalne.... Myślałem, że nie mam najlepiej, nie doceniałem tego co miałem.... a dziś wiem, że w wieku 19 lat gdy to nie wiedziałem nic, miałem wszystko o czym teraz mógłbym sobie pomarzyć. Niewiedziałem nawet w jaki sposób się do ludzi odzywać.... gdy innym przychodziło to tak łatwo.... ale nikt mi nigdy nie powiedział, że ten mój brak umiejętności to coś lepszego niżeli największa nirwana.
Myślę, że najlepszą drogą w życiu jest stanie w miejscu, unikanie możliwości do rozwoju osobistego
Myślę, że najlepszą drogą w życiu jest stanie w miejscu, unikanie możliwości do rozwoju osobistego