Rozmowy z duchownymi są nudne. Cesarz Konstantyn zalegalizował chrześcijaństwo w IV wieku naszej ery, potem była schizma wschodnia w 1054 i porządek rzymskokatolicki od czasów tamtych trwa w określonych regionach świata jak trwał. Parę lat wcześniej Mieszko I utworzył podstawy pod zaistnienie państwa polskiego przez chrzest i chrystianizację dzikich plemion, które zjednoczył i tak sobie to trwa. Organizacja jak powstanie, to już trudno ją rozebrać, bo majątek, tradycja, historia, prawo i kult.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ko%C5%9Bc ... _katolicki
Zapytam księdza, z czego chemicznie składa się Ciało Chrystusa i dlaczego musimy je zjadać, żeby zostać zbawionymi, czy Jezusa to nie boli? - on popatrzy na mnie jak na warriata.
Nie powie przecież, że to przeniknęło na zasadzie tajemnicy od Żydów z okresu wyzwolenia Mojżeszowego z Egiptu, i Paschy, a wcześniej rytualnego kanibalizmu, Izaaka składanego w ofierze przez ojca, ale nie złożonego jak u okolicznych Molochów, bo wtedy wyjdzie, że to jakaś umowna ziemska ssacza lipa a nie poważna tajemnica Wszechświata.
Zapytam księdza, czy możliwe jest, że Absolut Stwórca (nieważne według jakiej religii, taki w ogóle), nie dał rady w ogóle zaistnieć i dlatego jest jak jest?
On powie: może i tak, ale architektura kościelna dała radę w ogóle zaistnieć, Mszał Rzymski leży jako fizyczny przedmiot, tabernakulum z opłatkiem, Watykan rozdziela święcenia i stanowiska, wierni wierzą i potrzebują, polityka wspiera, i trzeba sakramenty odprawiać. I nie martwić się o to, czego nie ma.
Rzadko który zrozumie, przerazi się i powie: no tak, to straszne, życie nie ma sensu, nie będzie nieba i piekła, nieśmiertelności naszej duszy, Bogu trzeba współczuć, i to tak naprawdę, nie szczędzić mu zachęt i miłości w zimnym Kosmosie, biorę się za inny zawód, zostaję hydraulikiem.
Ksiądz chleba nie da.