taka mala pisze:
z ich strony to było zakochanie, które prysnęło, a nie miłość... :'( ..
Zauroczenie pryska szybciej lub wolniej, czasem dopiero po biologicznym terminie około 5 lat.
Zakochanie dotyczy całej osoby i wszystkiego, co się z nią wiąże i nie przemija samo. Wiem sam po sobie, bo jestem zakochany w pewnej białej damie od 2012 roku i cały czas wiem, że świat byłby dla nas. Życie, szczęśliwe chwile, rozwój, rodzina, wierność w zdrowiu i chorobie, bliskość dusz i nieskończone poznawanie drugiego człowieka, nadzieja na przejście razem do nieba itd. Jednocześnie wiem, że z jej punktu widzenia to tak nie działa i nie narzucam się. Plany związane z drugą osobą i wzajemne rzutowanie swoich marzeń na przestrzeń, w której się ona pojawiła, to jeszcze nie musi być miłość.
Ktoś musiał coś zepsuć naprawdę. Może były jakieś osoby między Wami?
taka mala pisze:
My obie, jak widzę, byłybyśmy skłonne wiele poświęcić, wybaczyć, zrozumieć, ale to im nie jest potrzebne, bo sami nas odrzucili.
A to ciekawa miłość. Nie wiem czy to już miłość. Piękna tolerancja i wyrozumiałość.
Spotkałaś kiedyś mężczyznę, któremu nie musiałaś nic wybaczać a on przepraszać od razu? Może wtedy zadziała.
