Leki nietypowe skutki uboczne
Moderator: moderatorzy
-
- bywalec
- Posty: 9915
- Rejestracja: sob kwie 06, 2013 1:02 pm
- Status: Elektrotechnik
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: 63718896
Leki nietypowe skutki uboczne
W moim przypadku zawsze pojawiała się depresja przy długotrwałym braniu tych leków. Najszybciej po haloperidolu dwa tygodnie i dosłownie jak od pstryknięcia palcami się załączała. Na efekty soliana długo nie musiałem czekać wprawdzie deprecha pojawiała się po dłuższym czasie brania niż po haloperidolu ale drugi w kolejce lek, który wywoływał deprechę. Dalej był ziperid i rispolept.
Po latach robienia wody z mózgu zacząłem zauważać, że to nie depresja w wyniku choroby bo po odstawieniu lekarstw depresja znikała i wracały te stany chorobowe, które tylko znikały podczas depresji. Życie na depresji było gorsze niż z tymi stanami, a że nie mam f20 i nie merda mi się rzeczywistość to odstawiłem lekarstwa na ponad 7 lat.
Dzisiaj wiem, że nie należy ślepo podążać za konowałem i wierzyć im bezgranicznie oraz że poziom polskiej psychiatrii jest żenujący. Jak zobaczyłem po latach, że drażliwość na dźwięki typu odczuwanie drażnienia jakby mnie ktoś celowo i celowo drażnił wywoływane przy określonych dźwiękach podszywane w dokumentacji jest jako "pacjent ma wrażenie że ktoś go drażni". Dla mnie jest zasadniczą różnicą mieć wrażenie, a drażliwość nie typowa na dany dźwięk bo to świadomość, że to dźwięk mnie tak drażni, a nie mieć wrażenie. Inny konował zdiagnozował mi omamy. Podciągnięcie tego pod omamy jest wielce dyskusyjne i "setka" inna lekarzy podciągała to pod urojenia.
W polskiej psychiatrii istnieje coś takiego jak efekt kuli śnieżnej. Kula staczając się z zbocza zbiera śnieg robiąc się coraz większą. Zwierzając się konowałowi, że się sporo przeszło przez naciąganie to po prostu w dokumentacje wpisał "dyssymulacje urojeniowe zdarzeń przeszłych". Dzisiaj w gabinecie psychiatry muszę się nagrywać potajemnie z ukrytym dyktafonem wizytę, żeby nie wyjść z gabinetu jeszcze bardziej obłąkanym i licząc na to, że nowa dawka leków zlikwiduje mój chorobowy problem.
Takie spostrzeżenia są wielce dotkliwe dla tych, którzy kiedyś "byli" chrystusami nafaszerowano ich końską dawką psychotropów potem przez miesiąc "błądzili po ścianach" i są nieubłaganie wdzięczni za wyciągnięcie ich z tego obłędu. Faszerowanie psychotropami to jest sztuka niż nauka, a tego samego dokonał by weterynarz. Problem polega na podejściu do pacjenta. W psychiatrii wykształciły się dwie szkoły psychologiczna i biologiczna. Problem polega na tym, że w polskiej psychiatrii zapóźnionej przez PRL w której to partia wytyczała linię rozwoju wykształciła rzesze specjalistów kształcących kolejnych specjalistów. W polsze nadal jest podejście jak do "zepsutego mięsa", które należy nafaszerować chemią żeby się sprzedało na rynku. Każdy rzeźnik zrozumiał by moją alegorię. Problem tkwi w nas samych. "Chrystusowcy" po tym jak stał się cud bo przestali być bogami po zapodaniu końskiej dawki psychotropów będą w podejściu jak do zepsutego mięsa widzieć konowała cudotwórcę. Problem polega na tym, że człowiek potrzebuje w trzeźwej ocenie punktów odniesienia. Wytłumaczę to posługując się pewnym eksperymentem myślowym.
Siedząc w pociągu i nie czując przyśpieszenia, odgłosów poruszania się z zasłoniętymi firankami nie wiedzielibyśmy, że się wogólę poruszamy, a dopiero odsłonięcie zasłonki i widok śmigających szybko drzew dałby nam wrażenie jak szybko jedziemy.
Znając tylko polską psychiatrię, która przez pół wieku była zubożana przez pogląd, że z kapitalistycznego zachodu płynie samo zło i nie można czerpać z osiągnięć tamtejszej psychiatrii nie mamy tych właśnie punktów odniesienia jak zubożałe jest w leczeniu w Polsce nie wiedząc jak jest tam, gdzie podejście biologiczne i to wieki temu odeszło w przeszłość bo w PRL'u było znienawidzone jako imperialistyczne podejście państw kapitalistycznych.
Nie wiemy jak przy leczeniu, polskim leczeniu ile tracimy na tym, że dosięgła nas polska psychiatria nieznając życia jakie byśmy mieli gdyby były wprowadzane elementy leczenia z "zgniłego kapitalizmu", a nie gdybyśmy musieli teraz dopiero za nimi gonić bo światopogląd jako duża inercja powoli musi się zmieniać.
Ci dla których konowały polscy są Bogami bo kiedyś kiedy oni sami byli chorzy i uznawali się za Chrystusów, a po nafaszerowaniu prochami przestali być bóstwami będę krytykować strzelać w każdego, który nie doceni boskości leczenia polskiej psychiatrii. Hmmm weterynarz też dał by radę.
Po latach robienia wody z mózgu zacząłem zauważać, że to nie depresja w wyniku choroby bo po odstawieniu lekarstw depresja znikała i wracały te stany chorobowe, które tylko znikały podczas depresji. Życie na depresji było gorsze niż z tymi stanami, a że nie mam f20 i nie merda mi się rzeczywistość to odstawiłem lekarstwa na ponad 7 lat.
Dzisiaj wiem, że nie należy ślepo podążać za konowałem i wierzyć im bezgranicznie oraz że poziom polskiej psychiatrii jest żenujący. Jak zobaczyłem po latach, że drażliwość na dźwięki typu odczuwanie drażnienia jakby mnie ktoś celowo i celowo drażnił wywoływane przy określonych dźwiękach podszywane w dokumentacji jest jako "pacjent ma wrażenie że ktoś go drażni". Dla mnie jest zasadniczą różnicą mieć wrażenie, a drażliwość nie typowa na dany dźwięk bo to świadomość, że to dźwięk mnie tak drażni, a nie mieć wrażenie. Inny konował zdiagnozował mi omamy. Podciągnięcie tego pod omamy jest wielce dyskusyjne i "setka" inna lekarzy podciągała to pod urojenia.
W polskiej psychiatrii istnieje coś takiego jak efekt kuli śnieżnej. Kula staczając się z zbocza zbiera śnieg robiąc się coraz większą. Zwierzając się konowałowi, że się sporo przeszło przez naciąganie to po prostu w dokumentacje wpisał "dyssymulacje urojeniowe zdarzeń przeszłych". Dzisiaj w gabinecie psychiatry muszę się nagrywać potajemnie z ukrytym dyktafonem wizytę, żeby nie wyjść z gabinetu jeszcze bardziej obłąkanym i licząc na to, że nowa dawka leków zlikwiduje mój chorobowy problem.
Takie spostrzeżenia są wielce dotkliwe dla tych, którzy kiedyś "byli" chrystusami nafaszerowano ich końską dawką psychotropów potem przez miesiąc "błądzili po ścianach" i są nieubłaganie wdzięczni za wyciągnięcie ich z tego obłędu. Faszerowanie psychotropami to jest sztuka niż nauka, a tego samego dokonał by weterynarz. Problem polega na podejściu do pacjenta. W psychiatrii wykształciły się dwie szkoły psychologiczna i biologiczna. Problem polega na tym, że w polskiej psychiatrii zapóźnionej przez PRL w której to partia wytyczała linię rozwoju wykształciła rzesze specjalistów kształcących kolejnych specjalistów. W polsze nadal jest podejście jak do "zepsutego mięsa", które należy nafaszerować chemią żeby się sprzedało na rynku. Każdy rzeźnik zrozumiał by moją alegorię. Problem tkwi w nas samych. "Chrystusowcy" po tym jak stał się cud bo przestali być bogami po zapodaniu końskiej dawki psychotropów będą w podejściu jak do zepsutego mięsa widzieć konowała cudotwórcę. Problem polega na tym, że człowiek potrzebuje w trzeźwej ocenie punktów odniesienia. Wytłumaczę to posługując się pewnym eksperymentem myślowym.
Siedząc w pociągu i nie czując przyśpieszenia, odgłosów poruszania się z zasłoniętymi firankami nie wiedzielibyśmy, że się wogólę poruszamy, a dopiero odsłonięcie zasłonki i widok śmigających szybko drzew dałby nam wrażenie jak szybko jedziemy.
Znając tylko polską psychiatrię, która przez pół wieku była zubożana przez pogląd, że z kapitalistycznego zachodu płynie samo zło i nie można czerpać z osiągnięć tamtejszej psychiatrii nie mamy tych właśnie punktów odniesienia jak zubożałe jest w leczeniu w Polsce nie wiedząc jak jest tam, gdzie podejście biologiczne i to wieki temu odeszło w przeszłość bo w PRL'u było znienawidzone jako imperialistyczne podejście państw kapitalistycznych.
Nie wiemy jak przy leczeniu, polskim leczeniu ile tracimy na tym, że dosięgła nas polska psychiatria nieznając życia jakie byśmy mieli gdyby były wprowadzane elementy leczenia z "zgniłego kapitalizmu", a nie gdybyśmy musieli teraz dopiero za nimi gonić bo światopogląd jako duża inercja powoli musi się zmieniać.
Ci dla których konowały polscy są Bogami bo kiedyś kiedy oni sami byli chorzy i uznawali się za Chrystusów, a po nafaszerowaniu prochami przestali być bóstwami będę krytykować strzelać w każdego, który nie doceni boskości leczenia polskiej psychiatrii. Hmmm weterynarz też dał by radę.
Re: Leki nietypowe skutki uboczne
Nie wiem, jaka jest różnica między drażnieniem a byciem drażnionym, ale zgadzam się, że w psychiatrii naszej nie trudno o przeinaczenia... Powiedziałam do lekarki, źe nie będę się przeprowadzać, bo jestem starym drzewem, to ona nie zrozumiała, źe jest takie powiedzenie, że starych drzew się nie przesadza. Co do schizmy na psychiatrię i psychologię kliniczną, też się zgadzam. W pewnym sensie polska psychiatria czerpie z Zachodu, ale tylko w teorii...
Re: Leki nietypowe skutki uboczne
Standardowe podejście naukowe to dedukcja-indukcja, analiza- synteza, elaboracja- redukcja. Na zachodzie w szpitalach psychiatrycznych dają za darmo wodę mineralną w skrzynkach do dowolnej ilości jej picia.
-
- bywalec
- Posty: 9915
- Rejestracja: sob kwie 06, 2013 1:02 pm
- Status: Elektrotechnik
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: 63718896
Re: Leki nietypowe skutki uboczne
http://eawag-bbd.ethz.ch/predict/
Pod tym adresem można przewidzieć jak rozpadnie się lek czy inny związek chemiczny. Wystarczy w takim pasku na dole wpisać nazwę chemiczną danego leku w formacie SMILES. Można to wygooglować. To jest baza dotycząca zanieczyszczeń środowiska, ale moze jakaś zbieżność z tym co się dzieje w organiźmie człowieka istnieje.
Pod tym adresem można przewidzieć jak rozpadnie się lek czy inny związek chemiczny. Wystarczy w takim pasku na dole wpisać nazwę chemiczną danego leku w formacie SMILES. Można to wygooglować. To jest baza dotycząca zanieczyszczeń środowiska, ale moze jakaś zbieżność z tym co się dzieje w organiźmie człowieka istnieje.
-
- bywalec
- Posty: 9915
- Rejestracja: sob kwie 06, 2013 1:02 pm
- Status: Elektrotechnik
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: 63718896
Re: Leki nietypowe skutki uboczne
Jest taka jak po miedzy tym, że myśli się że jest się drażnionym, a reagowaniem nietypowym rozdrażnianiem na dźwięk mając świadomość, że to tylko reakcja na dźwięk. Żaden z konowałów nie zadawał sobie trudu sprawdzenia tej "subtelnej" różnicy. Na tej subtelnej różnicy leży granica po między tym czy ma się stany paranoidalne czy też jest to coś innego,a z tym wiąże się przecież całe leczenie czyli pomaganie.Meduzola pisze: ↑sob gru 29, 2018 2:33 pm Nie wiem, jaka jest różnica między drażnieniem a byciem drażnionym, ale zgadzam się, że w psychiatrii naszej nie trudno o przeinaczenia... Powiedziałam do lekarki, źe nie będę się przeprowadzać, bo jestem starym drzewem, to ona nie zrozumiała, źe jest takie powiedzenie, że starych drzew się nie przesadza. Co do schizmy na psychiatrię i psychologię kliniczną, też się zgadzam. W pewnym sensie polska psychiatria czerpie z Zachodu, ale tylko w teorii...
Wizyta u konowała psychiatry jest jak u lekarza internisty a to błąd. Psycholog nie może pouczać konowała, że problemy pacjenta płyną z jego "duszy" z wnętrza z przeżyć, a nie z psychoz i nie należy mu pakować większych dawek leków z kolei psychiatra nie będzie chciał być pouczany przez psychologa bo psychiatra to jest lekarz autorytet.
Weźmy pod uwagę przyszłych speców psychiatrii. Młodzi adepci przede wszystkim z samego początku ich edukacji startują na medycynę nie na psychiatrię. Przez sześć lat tłucze im się do głowy jak się może psuć ciało nie psyche i jak diagnozować zepsute ciało, za pomocą badań krwi, tomografii, rezonansów, RTG, USG, symptomy grypy skrętu kiszek czym jest grypa i skręt kiszek itp itd. Po sześciu latach nakładanie jarzma patrzenia na człowieka jak na zepsute mięso nagle uczy się przyszłego specjalistę podejścia psychologicznego ?. Że objawy to nie bul brzuszka i że tą całą potężną wiedzą z dziedziny "zepsutego ciała" nie da się tu nic zdiagnozować ?. Że wiele problemów nie płynie z takie wnętrza jak się uczy na medycynie ale z głębi duszy z psyche. Nagle ma się wybić z głowy takiemu ukształtowanemu specjaliście, że to nie "stetoskop" to podstawa diagnostyki ?. Kto diagnozuje i bada chorych na schizofrenię stetoskopem, eeg, rtg itp itd ? czy na takiej diagnostyce bazuje psychiatria ? Czy może jest to rozmowa z pacjentem czyli psychologia. Że przy diagnozowaniu nie będzie bólu brzuszka bo na tym te choroby nie polegają. Że przy diagnozowaniu nie będzie katarku, podwyższonego OB itp itd. będzie rozmowa, która jest przede wszystkim podstawowym narzędziem diagnostycznym, a ten cały "stetoskop" wbijany do głowy przez sześć lat to można sobie o kant dupy roztrzaskać.
Re: Leki nietypowe skutki uboczne
Kiedyś wyczytałam, że rozmowa więźniów z psychologiem jest w ich slangu nazywana "drętwą gadką". A jeden psychiatra powiedział mi, że psychologia wywodzi się z filozofii, a nie medycyny. Psycholog ewoluował jednak jako donosiciel psychiatry. Psychiatra wie wszystko.
- piotrs
- zaufany użytkownik
- Posty: 2229
- Rejestracja: sob paź 08, 2016 10:41 am
- Lokalizacja: Koronka Do Bożego Miłosierdzia
Re: Leki nietypowe skutki uboczne
tak jest zly stan psychiatrii w polsce
lecza dalej dawkami 1200 mg solianu na dobe w szpitalu
gdybym sie sam nie leczyl a nie mam objawow pozytywnych dalej bralbym 800 mg solainu
jesli ktos nie jest lekoporny nie trzeba sie zaleowywac
po psychotropach jest andehadonia depresja popsychotyczna
wpisz naturalne sposoby radzenie z depresja dodatkowo
lecza dalej dawkami 1200 mg solianu na dobe w szpitalu
gdybym sie sam nie leczyl a nie mam objawow pozytywnych dalej bralbym 800 mg solainu
jesli ktos nie jest lekoporny nie trzeba sie zaleowywac
po psychotropach jest andehadonia depresja popsychotyczna
wpisz naturalne sposoby radzenie z depresja dodatkowo
- wowo
- zaufany użytkownik
- Posty: 5318
- Rejestracja: wt maja 28, 2019 9:30 pm
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: 9697465
Re: Leki nietypowe skutki uboczne
Kiedyś napisałem jaka jest różnica między szpitalem psychiatrycznym na zachodzie a w Polsce i tu nie ma nawet czego porównywać, bo w Polsce to jeszcze za murzynami.
Re: Leki nietypowe skutki uboczne
No tak, syrop był, jeden zielony, drugi czerwony. Było też poza posiłkami pieczywo chrupkie oraz miód, dżem i nutella w pojedynczych jednorazowych opakowaniach. Sale 2-3-pokojowe z łazienką. Poza tym pralnia z suszarnią. Na terapii wyplatanie koszyków, malowanie na płótnie, praca w kamieniu, steatyt. Ale tam był nacisk, żeby szybko stamtąd wyjść. W tym wątku miała być mowa o skutkach ubocznych leków. Więc sorry, że weszłam na inny temat przez tą komunę...
-
- bywalec
- Posty: 9915
- Rejestracja: sob kwie 06, 2013 1:02 pm
- Status: Elektrotechnik
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: 63718896
Re: Leki nietypowe skutki uboczne
Nie wiesz jak wygląda opieka na wysokim poziomie bo masz tylko polską do dyspozycji i szluz.Meduzola pisze: ↑pn gru 31, 2018 1:18 pm No tak, syrop był, jeden zielony, drugi czerwony. Było też poza posiłkami pieczywo chrupkie oraz miód, dżem i nutella w pojedynczych jednorazowych opakowaniach. Sale 2-3-pokojowe z łazienką. Poza tym pralnia z suszarnią. Na terapii wyplatanie koszyków, malowanie na płótnie, praca w kamieniu, steatyt. Ale tam był nacisk, żeby szybko stamtąd wyjść. W tym wątku miała być mowa o skutkach ubocznych leków. Więc sorry, że weszłam na inny temat przez tą komunę...
Re: Leki nietypowe skutki uboczne
Nie zachwalam obcych systemów, z mojej strony to wspomnienia sprzed sześciu lat, szkic, impresja. Nie chodzi o papugowanie innych krajów, mamy przecież inżynierów, inowacyjne postrzeganie. Mam się uciszyć? O.k.
-
- bywalec
- Posty: 9915
- Rejestracja: sob kwie 06, 2013 1:02 pm
- Status: Elektrotechnik
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: 63718896
Re: Leki nietypowe skutki uboczne
Ja wspominam lepszy standard szpitala za oceanem czy w UK ale psychiatra jest lepszy w Polsce niż za oceanem. Co mi po większej wolności i lepszym standarcie szpitala jak miałem psychozę z której tam nie mogli mnie wyciągnąć.
Re: Leki nietypowe skutki uboczne
Gdyby nie fakt że podjąłem leczenie w psychiatryku to nadal trwałbym w urojeniach. W moim przypadku leki mi pomogły.