Samobójstwo
Moderator: moderatorzy
Samobójstwo
Ma ktoś jakieś przeżycia? Albo sposoby? Tylko nie piszcie: żyletka, skok z mostu, powieszenie się, pociąg. A, i nie próbujcie mnie nawrócić, nie szukam atencji.
Re: Samobójstwo
*słowo niedozwolone* nie rób tego pomysl jaki ból możesz sprawić swoim bliskim! pisz na priv jeśli potrzebujesz pomocy
Re: Samobójstwo
Temida 69 idź weź się za jakąś robotę, to głupie pomysły Ci wywietrzeją z głowy.
Nakarm psa i kota, bo nie ma kto im do miski pożywienia nalać.
Nakarm psa i kota, bo nie ma kto im do miski pożywienia nalać.
-
- zaufany użytkownik
- Posty: 150
- Rejestracja: czw lip 04, 2013 5:07 am
- płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Północ
Re: Samobójstwo
@nel
Takie rady same w sobie nie mają sensu a tymbardziej, gdy ktoś prosi aby ich nie dawać. Wielokrotnie spotykałem się z takimi złotymi radami i innymi pocieszaczami, które zawierają jedynie powierzchowną próbę pomocy, zbędną troskę i zamartwianie, zamiast pochylenia się na rzeczywistym stanem i myślami chorej i cierpiącej osoby.
@cezary123
Składnikiem depresji jest niemożność podjęcia decyzji, wybór rodzaju chleba w piekarni to wyzwanie, w ciężkim stanie bałem się odebrać telefon, a co dopiero jakiś wykonać, jeszcze na antydepresyjną linię.
Czytałeś te historie, do których link wrzuciłeś? Jaki miałeś w tym cel? Wygląda jak komunikat ,,weź się w garść bo źle skończysz". Jakby można się było wziąć za siebie, to depresja byłaby synonimem lenistwa. Depresja ma urojenia, ale nie jest urojona.
@Temida69
Miałem depresje po epizodzie maniakalnym 3 lata temu, teraz wyszedłem w grudniu ze szpitala i mam depresyjną powtórkę z rozrwyki. Aktualny epizod jest równie ciężki, ale moje myśli przebiegają lepszymi ścieżkami. W depresji jestem (wszyscy jesteśmy?) zapatrzony w siebie czyli: swoją pustkę, beznadziejność, utratę osobowości, zdolności społecznych, ogólny brak perspekyw. Przy jednolitym przetwarzaniem takich negatywów pod kołdrą, ciężko o inny wniosek, niż przedwczesny urlop od rzeczywistości.
Teraz moja subiektywna teoria. Przeciwieństwem depresji nie jest szczęście a witalność. Powyższe objawy są jedynie opisem stanu somatycznego. Tak jest i koniec, nie ma co z tym dyskutować (no chyba, że z terapeutą), zamiast próbować forsować jakieś zmiany, brać do siebie nieustanne pierdolenie typu ,,weź się w garść" i tęsknić za zajebistą wersją siebie sprzed paru miesięcy, trzeba zaakceptować aktualny stan. Jest beznadziejny, ale nie jest on stałą. W aktualnym epizodzie, jestem więcej w teraźniejszości, co zaowocowało zadziwiającą przewagą obojętności nad lękiem i strachem o przyszłość.
Jak to zrobiłem? Wyciągnąłem wnioski. Mózg przeciągnął mnie wystarczająco, abym zapamiętał czym jest abulia, ciągły lęk, wewnętrzna pustka, totalne poczucie beznadziejności, głebokie przekonanie o braku sensu życia, utrata celu, znikoma motywacja do zmian i działań. Myśleniem nie doświadczyłem cudownego uzdrowienia, ale zamiast podsycać żal do świata, że mnie nie rozumie, marzyć o samobójstwie i karcić samego siebie za to jaki jestem beznadziejny to korzystam z pokładów ciekawości, które ma każdy z nas. Ciekawość tworzy motywację bez wysiłku. Spojrzałem wgłąb siebie: dlaczego mogę się tak czuć, czy wszystkie lęki są racjonalne, jak reaguje na martwiące się otoczenie, jak na zarzuty o przesadzaniu, jak o lenistwo i po co zamartwiam się niezadowoleniem innych z mojej postawy, czy moje problemy są w 100% prawdziwe, jaki wpływ na moje myśli może mieć wymierny brak energii, jaki wpływ (stricte fizyczny) na moj stan, ma ciągłe myślenie o wysokiej intensywności, czy jeśli mam dużo mniej energii, to czy nie powinienem tymczasowo popuścić wysokich ambicji?
Może powyższy akapit brzmi sztucznie i banalnie, ale nie jestem erudytą, a to uproszczony zapis wewnętrznego dialogu na przestrzeni paru miesięcy. To proces, który zmienia się i ewoluuje z upływem czasu. Nie potrafię tego realnie odzwierciedlić tekstem. To nie jest uniwersalna recepta tylko nieprecyzyjny drogowskaz.
Traktuję depresję jako nienaturalny i odmienny stan świadomości. Fałszuje on rzeczywistość. Tak samo jak np. upojenie alkoholowe, gdzie nagle problemy blakną i życie staje się prostsze, gdzie wcale takie nie jest.
W depresji jest odwrotnie, problemy rosną i życie się komplikuje, ale to też tylko miraż. W obu przypadkach nasza percepcja jest istotnie zaburzona, trzeba dostrzeć dystans.
Takie rady same w sobie nie mają sensu a tymbardziej, gdy ktoś prosi aby ich nie dawać. Wielokrotnie spotykałem się z takimi złotymi radami i innymi pocieszaczami, które zawierają jedynie powierzchowną próbę pomocy, zbędną troskę i zamartwianie, zamiast pochylenia się na rzeczywistym stanem i myślami chorej i cierpiącej osoby.
@cezary123
Składnikiem depresji jest niemożność podjęcia decyzji, wybór rodzaju chleba w piekarni to wyzwanie, w ciężkim stanie bałem się odebrać telefon, a co dopiero jakiś wykonać, jeszcze na antydepresyjną linię.
Czytałeś te historie, do których link wrzuciłeś? Jaki miałeś w tym cel? Wygląda jak komunikat ,,weź się w garść bo źle skończysz". Jakby można się było wziąć za siebie, to depresja byłaby synonimem lenistwa. Depresja ma urojenia, ale nie jest urojona.
@Temida69
Miałem depresje po epizodzie maniakalnym 3 lata temu, teraz wyszedłem w grudniu ze szpitala i mam depresyjną powtórkę z rozrwyki. Aktualny epizod jest równie ciężki, ale moje myśli przebiegają lepszymi ścieżkami. W depresji jestem (wszyscy jesteśmy?) zapatrzony w siebie czyli: swoją pustkę, beznadziejność, utratę osobowości, zdolności społecznych, ogólny brak perspekyw. Przy jednolitym przetwarzaniem takich negatywów pod kołdrą, ciężko o inny wniosek, niż przedwczesny urlop od rzeczywistości.
Teraz moja subiektywna teoria. Przeciwieństwem depresji nie jest szczęście a witalność. Powyższe objawy są jedynie opisem stanu somatycznego. Tak jest i koniec, nie ma co z tym dyskutować (no chyba, że z terapeutą), zamiast próbować forsować jakieś zmiany, brać do siebie nieustanne pierdolenie typu ,,weź się w garść" i tęsknić za zajebistą wersją siebie sprzed paru miesięcy, trzeba zaakceptować aktualny stan. Jest beznadziejny, ale nie jest on stałą. W aktualnym epizodzie, jestem więcej w teraźniejszości, co zaowocowało zadziwiającą przewagą obojętności nad lękiem i strachem o przyszłość.
Jak to zrobiłem? Wyciągnąłem wnioski. Mózg przeciągnął mnie wystarczająco, abym zapamiętał czym jest abulia, ciągły lęk, wewnętrzna pustka, totalne poczucie beznadziejności, głebokie przekonanie o braku sensu życia, utrata celu, znikoma motywacja do zmian i działań. Myśleniem nie doświadczyłem cudownego uzdrowienia, ale zamiast podsycać żal do świata, że mnie nie rozumie, marzyć o samobójstwie i karcić samego siebie za to jaki jestem beznadziejny to korzystam z pokładów ciekawości, które ma każdy z nas. Ciekawość tworzy motywację bez wysiłku. Spojrzałem wgłąb siebie: dlaczego mogę się tak czuć, czy wszystkie lęki są racjonalne, jak reaguje na martwiące się otoczenie, jak na zarzuty o przesadzaniu, jak o lenistwo i po co zamartwiam się niezadowoleniem innych z mojej postawy, czy moje problemy są w 100% prawdziwe, jaki wpływ na moje myśli może mieć wymierny brak energii, jaki wpływ (stricte fizyczny) na moj stan, ma ciągłe myślenie o wysokiej intensywności, czy jeśli mam dużo mniej energii, to czy nie powinienem tymczasowo popuścić wysokich ambicji?
Może powyższy akapit brzmi sztucznie i banalnie, ale nie jestem erudytą, a to uproszczony zapis wewnętrznego dialogu na przestrzeni paru miesięcy. To proces, który zmienia się i ewoluuje z upływem czasu. Nie potrafię tego realnie odzwierciedlić tekstem. To nie jest uniwersalna recepta tylko nieprecyzyjny drogowskaz.
Traktuję depresję jako nienaturalny i odmienny stan świadomości. Fałszuje on rzeczywistość. Tak samo jak np. upojenie alkoholowe, gdzie nagle problemy blakną i życie staje się prostsze, gdzie wcale takie nie jest.
W depresji jest odwrotnie, problemy rosną i życie się komplikuje, ale to też tylko miraż. W obu przypadkach nasza percepcja jest istotnie zaburzona, trzeba dostrzeć dystans.
- piotrs
- zaufany użytkownik
- Posty: 2157
- Rejestracja: sob paź 08, 2016 10:41 am
- Lokalizacja: Koronka Do Bożego Miłosierdzia
Re: Samobójstwo
czeka cala wiecznosc
bierz tabletki jakies solian amisan pozniej zmniejszych sa one antydepresyjne dodatkowo
bierz tabletki jakies solian amisan pozniej zmniejszych sa one antydepresyjne dodatkowo
Re: Samobójstwo
Takie myśli, rodzą się dosyć często. Trzeba jednak umiejętnie je zwalczyć.
Człowiek staje się dorosły nie wtedy, gdy ubrania robią się dla niego za ciasne, ale gdy wyrasta z własnego egoizmu
Re: Samobójstwo
Czytałem i oglądałem ten film w trzecim linku. Polecam.pSych0 pisze: ↑pt mar 09, 2018 8:07 pm
@cezary123
Składnikiem depresji jest niemożność podjęcia decyzji, wybór rodzaju chleba w piekarni to wyzwanie, w ciężkim stanie bałem się odebrać telefon, a co dopiero jakiś wykonać, jeszcze na antydepresyjną linię.
Czytałeś te historie, do których link wrzuciłeś? Jaki miałeś w tym cel?
Jeżeli ktoś nie ma siły zadzwonić i męczyć się z człowiekiem po drugiej stronie słuchawki i spowiadaniem mu się czy czymś takim, to niech przynajmniej sobie poklika i obejrzy. Może też przeglądając te strony utrwali sobie w pamięci, że takie numery zaufania istnieją i że nie jest sam.
Co do użytkownika Temida69 - uznałem go za prowokatora. Jeżeli pyta o sposoby popełnienia samobójstwa i ma siłę pisać na forum, to niech zadzwoni na te telefony albo policję i tam zapyta o to. To nie forum dla samobójców. Była kiedyś afera w Japonii, że osoby wyszukiwały się na forach aby wspólnie odebrać sobie życie. Pewnie i nadal takie są, ale zajęły się pewnie tym odpowiednie służby.
Re: Samobójstwo
Mi też niektóre poczciwe osoby mówiły "weź się w garść", a ja nie rozumiałem o co im chodzi, przecież według mnie byłem przecież całkowicie wzięty w garść i ogarnięty, a to z perspektywy obiektywnej niestety wyglądało niezbyt dobrze. Wiem, że wtedy nic nie można ze sobą zrobić. Trzeba po prostu liczyć na to, że organizm w pewnym momencie dojdzie do siebie i "zaskoczy" i pomagać mu leczeniem i terapią.pSych0 pisze: Jakby można się było wziąć za siebie, to depresja byłaby synonimem lenistwa
Nie wiem czy miałem depresję, ale były całe tygodnie, kiedy tylko snułem się przygnębiony i sparaliżowany duchowo od łóżka do stołu i z powrotem. Szczególnie w okresie zimowym.
Lenistwo to kwestia osobistej etyki i moralności jednostki i jest zupełnie inną sprawą. I zdrowy i chory może być zarówno uczciwy a może być kombinatorem i nie dawać nic z siebie. Z kolei rozważanie przyczyn takiej postawy moralnej niektórych ludzi może doprowadzić do rozjątrzenia wielkich i zupełnie innych problemów, bo przecież nie każdy miał szczęście w życiu być od dziecka kochanym, szanowanym i traktowanym sprawiedliwie. Wtedy buntuje się i na przykład w reakcji na niesprawiedliwość mści się na całym świecie i potem wpada w kłopoty. Lenistwo może być oznaką wielu głębszych i zadawnionych spraw w labiryncie życia ludzkiego i trudno komukolwiek to osądzać.
To są delikatne sprawy i szczęście mają ci, którzy nie dają sobie zniszczyć morale, albo mają w sobie tyle siły, żeby pozostać nie zepsutymi, nawet za cenę swojego wielkiego wysiłku i cierpienia i poświęcenia. Zdrowi i kochani mają łatwiej. Łatwiej im być "szanowanymi i cenionymi". "Święci" byli od razu. Bez wysiłku, bez pokonywania niesprawiedliwych uprzedzeń i osądów fałszywych itd.
Ale znowu, jeżeli ktoś się rozchoruje, to trudno mu potem przeprowadzić siebie bez uszczerbku przez całe zło świata. Tworzy się błędne koło.
No i niestety, trzeba liczyć na to, że trafi w życiu na dobrych ludzi albo na pomoc ze strony osób i instytucji wyciągających człowieka z różnych problemów życiowych i chorobowych.
Dlatego osoby z zewnątrz muszą ciągle pierwsze zwracać się do osób z problemami. Wiadomo, że osoba w depresji sama nie zawoła o pomoc.