https://swiadkowiejehowywpolsce.org/kre ... ow-jehowy/
https://swiadkowiejehowywpolsce.org/kre ... #msg146565
Byli Świadkowie Jehowy zastanawiają się nad przyczynami depresji u ludzi w tej religii.
Niestety nie zgodzę się z tym, że nadzieja oddala depresję. Może jest tak, jeżeli ktoś jest mało dociekliwy i wystarczą mu pewne umowne rozwiązania.
Powiem więcej - właśnie wnikliwe zastanowienie się nad światem może powodować niesamowite stany psychiczne. Kiedyś postanowiłem spróbować uwolnić się od złego nastroju wywołanego przez ograniczenia życiowe rozważając kwestię Absolutu, Stwórcy Wszechświata, zbawień religijnych i różnych eschatologii. W pierwszej chwili uzyskałem podwyższenie nastroju, otworzyła się przestrzeń nowych możliwości i to nieskończonych i już miało tak zostać, ale...
Nagle z przeraźliwą pewnością uświadomiłem sobie, że biedny Bóg prawdopodobnie nie wystarczy, żeby pokonać ograniczenia rzeczywistości, które skutkowały miliardoletnią krwawą ewolucją, śmiertelnością, nieszczęściami, niepełnosprawnościami, przerwanymi tragicznie szczęśliwymi losami istot itd.
Tam coś się niedobrego z Absolutem dzieje od samego początku.
I wtedy dopiero mnie ścięło.
Groza i trwoga egzystencjalna.
Co pomoże, jeżeli będziemy się łudzić? Czy zawiedzione nadzieje nie są jeszcze gorszą przyczyną depresji niż zwykłe braki?
Dlaczego zakochany nie przeżywa dramatu, dopóki jest odrzucany, tylko dopiero wtedy, kiedy uwierzy, że jest kochany a nagle ona wypali, że jednak nie?!
Dlaczego ludzie żyją sobie mozolnie i szczęśliwie, dopóki nie uwierzą, że będą mogli żyć wiecznie?
A to nie było nawet w ogóle możliwe ze strony samego niezaistniałego Absolutu i okazuje się w najmniej potrzebnym momencie, w śmierci.
Okazało się, że jedynym wyjściem, jest zejścia na samo dno z samym owym Stwórcą i wielkie zrozumienie i współczucie Jemu.
Wtedy nastąpił powrót do życia. Do tego zwykłego różnorodnego życia, jakie pleni się na naszej Ziemi od 3 miliardów lat. Do swojej postaci, do miłych znanych błędów, sukcesów, ograniczeń, wiedzy, tajemnic, rozwiązań, radości i pokoju.
Zresztą kiedyś przeczytałem pewną mądrą radę i to w literaturze samych Świadków Jehowy goniących za doskonałością życia wiecznego.
Brzmiała ona mniej więcej tak:
"Nauczyłem się nie oczekiwać zbyt wiele, mieć realistyczne zapatrywanie na rzeczywistość i nie dawać się ponosić. Życie wprawdzie niezbyt cieszy, ale za to na pewno nie wpadam w depresję".
Na marginesie, to kolejna przesłanka do tego, żeby podejrzewać tę firmę o zwykły przyziemny racjonalizm, dostępny jednak tylko dla wtajemniczonych. Całe zaś pospólstwo pracowników musi mieć dostarczany pokarm duchowy, po którym najarani i nakręceni religią latają i działają jak szaleni. Do czasu wypalenia i zjazdu.
No dobrze, pewna część tej mojej wypowiedzi to ironia.
Ale w każdej bajce jest ziarenko prawdy
