Nieuchronność śmierci jest niczym cień, zawsze z nami.
Ta świadomość jest bardzo ważna.
Zachęcam do zatrzymania się na tym temacie.
Podobno gdy jesteśmy świadomi oddechu to jesteśmy bezpieczni.
Wydychając możemy odczuć prawdziwy spokój.
Tą wczesną porą dzielę się tą myślą, tą medytacją. Tu i teraz.
Nieuchronność śmierci.
Moderator: moderatorzy
Regulamin forum
W tematach dotyczących choroby proszę pisać w odpowiednim poddziale "dyskusji ogólnej".
W tematach dotyczących choroby proszę pisać w odpowiednim poddziale "dyskusji ogólnej".
- Dobro
- zaufany użytkownik
- Posty: 18459
- Rejestracja: pt lut 17, 2023 4:23 pm
- Status: करुणा
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: bla bla
- Lokalizacja: Brak
Nieuchronność śmierci.
Stwórzmy coś nowego.
Re: Nieuchronność śmierci.
Wiemy, że umrzemy w naszych gatunkowych chwilowych postaciach jak w więdnących kwiatach. Świat nadal jednak będzie istniał i rzeczywistość nie musi wcale zniknąć z tego powodu. Jak to zrobić, żeby mieć w niej dalszy udział?
Re: Nieuchronność śmierci.
I być sobą a nie inną osobą żyjącą, tak jak teraz żyją nasi sąsiedzi, dzieci, rodzeństwo i inne istoty powiązane z nami dziwną żywą zależnością w jednej rzeczywistości ale za tą barierą, która powoduje, że są i zawsze byłyby "na zewnątrz nas" i widziały nas żywych z jakiegoś innego punktu widzenia i niedostępnej nam "pośmiertnej" perspektywy ciągłości rzeczywistości.
Prawdopodobnie nie da się albo to jest nieskończenie skomplikowane i niepoznawalne. Trzeba siedzieć na swoim miejscu w tym pokoleniu do końca i cieszyć się swoim miejscem w strukturze egzystencjalnej. I innymi istotami, współistniejącymi z nami na swoich ustalonych miejscach też.
Nie chciałbym na przykład umrzeć i otworzyć oczu w swoim wnuku, który będzie opłakiwał nieistniejącego już, zmarłego człowieka, który był w takiej a nie innej relacji do niego w jednej wspólnej rzeczywistości. Albo w jakimś swoim sąsiedzie, który dowie się o śmierci takiego a nie innego człowieka gdzieś tam.
Nie chciałbym też dowiedzieć się, że ktoś na zewnątrz mnie, jakiś podmiot będący wcześniej w jakiejś relacji istnienia do mnie, zniknął i zmarł a ja właśnie jestem jego kontynuacją po rozpadzie struktur i zależności, jakie wytworzyło wcześniej życie i świat. Wprawdzie bym się ucieszył, że ktoś nie umarł całkowicie a nadal dzięki mnie odczuwa rzeczywistość ale taka kontynuacja samego ducha istnienia jest jakaś niedoskonała.
Te postaci i role życiowe mają swój jakiś trwały sens w naszej sytuacji egzystencjalnej, na jedynym świecie, nawet jeżeli nie wyczerpują w pełni wewnętrznej tajemnicy istnienia żadnej jednostki.
Prawdopodobnie nie da się albo to jest nieskończenie skomplikowane i niepoznawalne. Trzeba siedzieć na swoim miejscu w tym pokoleniu do końca i cieszyć się swoim miejscem w strukturze egzystencjalnej. I innymi istotami, współistniejącymi z nami na swoich ustalonych miejscach też.
Nie chciałbym na przykład umrzeć i otworzyć oczu w swoim wnuku, który będzie opłakiwał nieistniejącego już, zmarłego człowieka, który był w takiej a nie innej relacji do niego w jednej wspólnej rzeczywistości. Albo w jakimś swoim sąsiedzie, który dowie się o śmierci takiego a nie innego człowieka gdzieś tam.
Nie chciałbym też dowiedzieć się, że ktoś na zewnątrz mnie, jakiś podmiot będący wcześniej w jakiejś relacji istnienia do mnie, zniknął i zmarł a ja właśnie jestem jego kontynuacją po rozpadzie struktur i zależności, jakie wytworzyło wcześniej życie i świat. Wprawdzie bym się ucieszył, że ktoś nie umarł całkowicie a nadal dzięki mnie odczuwa rzeczywistość ale taka kontynuacja samego ducha istnienia jest jakaś niedoskonała.
Te postaci i role życiowe mają swój jakiś trwały sens w naszej sytuacji egzystencjalnej, na jedynym świecie, nawet jeżeli nie wyczerpują w pełni wewnętrznej tajemnicy istnienia żadnej jednostki.