Gdzie jest wyzwolenie z schizofrenii?

Moderator: moderatorzy

Regulamin forum
W dyskusji na tematy religijne oraz duchowości, lecz nie związane ze schizofrenią proszę używać działu tematy dowolne -> filozofia.
Poganin
zarejestrowany użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: sob lis 05, 2016 11:47 pm
płeć: mężczyzna

Gdzie jest wyzwolenie z schizofrenii?

Post autor: Poganin »

Witam, czy się zastanawialiście, gdzie i kiedy jest wyzwolenie z schizofrenii? Ja już nie mam złudzeń - ze schizofrenii nie wyzwolą mnie leki, leczę się tylko dlatego, bo chcą tego rodzice. Leki tak naprawdę maskują objawy, a nie leczą, wątpię, by za mojego życia znaleziono skuteczny lek, który raz na zawsze by zniweczył schizofrenię. Ale co do jednego nie mam złudzeń - gdy umrę, wyzwolę się z schizofrenii, cóż innego, jak kraina szczęśliwości, do której wierzę, że kiedyś wyruszę, wyzwoli mnie z schizofrenii?? Możecie mówić, że nie ma życia po śmierci, a może nawet, że czeka mnie piekło, a nie raj, ale czy to życie wyzwoli mnie ze schizofrenii? Nie, tak się nie stanie, więc proszę tylko o tyle dni na Ziemi, ile los mi dał - jak dał 10, 100 czy milion, przyjmę to z pokorą, ale tutaj na Ziemi nie ma wieczności, i to mnie raduje. Co, objawy schizofrenii czy depresji? Nic bardziej mylnego - to świadomość, że tutaj nie mogę nigdzie uciec od schizofrenii.
Awatar użytkownika
dzwonkowy
zaufany użytkownik
Posty: 1315
Rejestracja: pn paź 31, 2016 4:51 pm
Status: schizofrenik - rezydent
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: poczekalnia życia

Re: Gdzie jest wyzwolenie z schizofrenii?

Post autor: dzwonkowy »

W życie wieczne nie wierzę, a podczas ostrego rzutu schizofrenii miałem poczucie pewności, że trafię do piekła - i depresję w związku z tym. Remisja była wyzwoleniem od wielkiego lęku i nastąpiła po dużej dawce leku.
Nie wiem, czy ze schizofrenii jest wyzwolenie (umówmy się, że mówimy o TYM świecie).
Swoje choróbsko staram się ustawić w kącie - niech sobie będzie w tle i mi nie przeszkadza.
Widzę, że mocno oddzielasz siebie od choroby - nie utożsamiasz się z nią. Może to dobrze.
U mnie problem jest taki, że nie wiem, gdzie zaczyna się choroba, a gdzie - ja sam. Nie wiem, z czego dokładnie miałbym się leczyć czy wyzwalać. Chciałbym najbardziej - z lęku przed ludźmi i braku napędu do życia. Tkwię gdzieś pomiędzy nieświadomością własnej choroby, a poczuciem, że owładnęła całą moją osobą.
Mam przewagę objawów negatywnych i nerwicowych, a te wytwórcze najczęściej śpią gdzieś w tle, żeby się co jakiś czas obudzić i zamącić mi w głowie oraz w życiu.
A Ty masz schizę paranoidalną?
Każdy dźwiga własny schiz.
Awatar użytkownika
jojo
zaufany użytkownik
Posty: 2303
Rejestracja: czw gru 11, 2008 6:27 pm

Re: Gdzie jest wyzwolenie z schizofrenii?

Post autor: jojo »

Też uważam, że leki nie leczą schizofrenii, tylko zwalczają objawy.

Jednak wierzę, że w przyszłości będą bardziej skuteczne leki, obciążone mniejszą ilością skutków ubocznych i nie powodujące np. problemów gastrycznych, oraz tycia.

Wyzwolenie od schizofrenii, od jej męczących objawów, dają mi leki.

Bez nich pogrążyłabym się w niebezpiecznym dla życia szaleństwie. :(

Póki żyjesz, póty masz nadzieję...
To, że jakiś lek komuś służy, nie znaczy że nie zaszkodzi innej osobie. :(
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Gdzie jest wyzwolenie z schizofrenii?

Post autor: cezary123 »

Poganin pisze:Ale co do jednego nie mam złudzeń - gdy umrę, wyzwolę się z schizofrenii, cóż innego, jak kraina szczęśliwości, do której wierzę, że kiedyś wyruszę, wyzwoli mnie z schizofrenii?? Możecie mówić, że nie ma życia po śmierci, a może nawet, że czeka mnie piekło, a nie raj, ale czy to życie wyzwoli mnie ze schizofrenii? Nie, tak się nie stanie, więc proszę tylko o tyle dni na Ziemi, ile los mi dał - jak dał 10, 100 czy milion, przyjmę to z pokorą, ale tutaj na Ziemi nie ma wieczności, i to mnie raduje.
To zamiast współczuć Stwórcy, że nie dał rady zaistnieć wieczności to radujesz się?
Po śmierci jest życie. Wierzby szumią, słońce świeci, ptaki śpiewają... nad grobami. Ludzie się martwią, cieszą, żyją. Co ktoś zechce wyjść z tego świata, to trafia na nic i nic się nie dzieje. Tam nie ma ciągłości. To jest najstraszniejsze dla Stwórcy. Nie ma punktu odniesienia do czegokolwiek. I tak w kółko.
A ze schizofrenii nie ma po co tak definitywnie się wyzwalać. Choroby są częścią życia i nic w tym strasznego.
Ostatnio zmieniony pn sty 09, 2017 9:07 pm przez cezary123, łącznie zmieniany 1 raz.
Poganin
zarejestrowany użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: sob lis 05, 2016 11:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Gdzie jest wyzwolenie z schizofrenii?

Post autor: Poganin »

Tak, mam schizofrenię paranoidalną. Jestem też rodzimowiercą słowiańskim, ale już nie wiem, czy ta religia może naprostować moje duchowe lęki i tęsknotę za życiem bez schizofrenii. Czczę naszych słowiańskich bogów, piszę nawet do nich lamentacje, oto jedna z nich:

"DO WAS, ESENCJO MOJEJ DUSZY III"

Gorące łzy parzą moją twarz, i ma twarz przez łzy czucie straciła

Jak spragnione gardło upomina się o wodę, tak moje spragnione spokoju ducha myśli wznoszą swój głos ku wam, byście go usłyszeli, bogowie Słowian.

Welesie, dużo gorzkich łez już wypiłem, a one stały się literami w wierszach, tyle mej melancholii przewrotnej mogę dać innym

Lecz nie wiedzą, co dostają, i znów muszę oddać pokłon bezradności

Wciąż tak wiele piszę, natchnienie jakby brat lub siostra czuwająca przy mnie

Kartek z wierszami stosy zapełniają co raz bardziej me biurko, lecz sens pozostanie nieodgadniony, jakże ujawnia się wtedy melancholia przewrotna!

Wciąż tak wiele piszę, to tylko tyle, ile jestem w stanie dać Jawii.


Czy potraficie powiedzieć poprzez ten wiersz, co sprawia, że ma dusza jest ciężka i co raz trudniej mi ją nieść? Czy moja nadwrażliwość i przemożne pragnienie życia wolnym od schizofrenii jest tak wielkie, że zniewala mnie? Nie wiem naprawdę, do kogo mam się z tym zwrócić, chciałbym się zwrócić z tym do kogoś, dla którego sprawy duchowe nie są obojętne i potrafi wyjaśnić to, co się dzieje wewnątrz mnie, więc pierwszy lepszy psycholog się raczej nie nadaje, jeśli mamy już mówić o psychologach.
Poganin
zarejestrowany użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: sob lis 05, 2016 11:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Gdzie jest wyzwolenie z schizofrenii?

Post autor: Poganin »

cezary123 pisze:
Poganin pisze:Ale co do jednego nie mam złudzeń - gdy umrę, wyzwolę się z schizofrenii, cóż innego, jak kraina szczęśliwości, do której wierzę, że kiedyś wyruszę, wyzwoli mnie z schizofrenii?? Możecie mówić, że nie ma życia po śmierci, a może nawet, że czeka mnie piekło, a nie raj, ale czy to życie wyzwoli mnie ze schizofrenii? Nie, tak się nie stanie, więc proszę tylko o tyle dni na Ziemi, ile los mi dał - jak dał 10, 100 czy milion, przyjmę to z pokorą, ale tutaj na Ziemi nie ma wieczności, i to mnie raduje.
To zamiast współczuć Stwórcy, że nie dał rady zaistnieć wieczności to radujesz się?
Po śmierci jest życie. Wierzby szumią, słońce świeci, ptaki śpiewają... nad grobami. Ludzie się martwią, cieszą, żyją. Co ktoś zechce wyjść z tego świata, to trafia na nic i nic się nie dzieje. Tam nie ma ciągłości. Nie ma punktu odniesienia do czegokolwiek. I tak w kółko.
A ze schizofrenii nie ma po co tak definitywnie się wyzwalać. Choroby są częścią życia i nic w tym strasznego.
Dziękuję za wyczerpująca odpowiedź, ale raczej to mi nie pomoże.
Awatar użytkownika
pawel534
zaufany użytkownik
Posty: 3666
Rejestracja: sob lut 18, 2012 11:32 am
płeć: mężczyzna

Re: Gdzie jest wyzwolenie z schizofrenii?

Post autor: pawel534 »

Ja wierzę że moje wyzwolenie ze schizofrenii jest w modlitwie różańcowej ponieważ ma ona moc egzorcyzmu a wierzę że schizofrenia to może być zniewolenie a nawet opętanie diabelskie. Do tego polecam życie sakramentalne w kościele katolickim i częsta msza święta.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Gdzie jest wyzwolenie z schizofrenii?

Post autor: cezary123 »

Poganin pisze:Dziękuję za wyczerpująca odpowiedź, ale raczej to mi nie pomoże.
Z własnym umysłem i pamięcią schizofrenii jest jak z bolącym zębem. Dopóki go nie wyleczymy będzie tkwił w nas, bardzo blisko i przypominał o sobie nachalnie. Jak wyleczymy albo zaleczymy stanie się z powrotem niezauważalną częścią nas. :)
Poganin
zarejestrowany użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: sob lis 05, 2016 11:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Gdzie jest wyzwolenie z schizofrenii?

Post autor: Poganin »

cezary123 pisze:
Poganin pisze:Dziękuję za wyczerpująca odpowiedź, ale raczej to mi nie pomoże.
Z własnym umysłem i pamięcią schizofrenii jest jak z bolącym zębem. Dopóki go nie wyleczymy będzie tkwił w nas, bardzo blisko i przypominał o sobie nachalnie. Jak wyleczymy albo zaleczymy stanie się z powrotem niezauważalną częścią nas. :)
No i widzisz, leczę się, i nic mi z tego nie przychodzi. Leki nie są w stanie wyleczyć duchowych dylematów.
Awatar użytkownika
dzwonkowy
zaufany użytkownik
Posty: 1315
Rejestracja: pn paź 31, 2016 4:51 pm
Status: schizofrenik - rezydent
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: poczekalnia życia

Re: Gdzie jest wyzwolenie z schizofrenii?

Post autor: dzwonkowy »

Poganin pisze: Czy potraficie powiedzieć poprzez ten wiersz, co sprawia, że ma dusza jest ciężka i co raz trudniej mi ją nieść? Czy moja nadwrażliwość i przemożne pragnienie życia wolnym od schizofrenii jest tak wielkie, że zniewala mnie? Nie wiem naprawdę, do kogo mam się z tym zwrócić, chciałbym się zwrócić z tym do kogoś, dla którego sprawy duchowe nie są obojętne i potrafi wyjaśnić to, co się dzieje wewnątrz mnie, więc pierwszy lepszy psycholog się raczej nie nadaje, jeśli mamy już mówić o psychologach.
Coś tkwi w tej duszy bolesnego - coś, czego nie rozumiesz i nie umiesz ogarnąć.
Psycholog musiałby mieć szerokie horyzonty i poświęcić Ci dużo czasu.
Uważam, że wrażliwość jest zaletą, pojęcie nadwrażliwości jest przeważnie krzywdzącym przytykiem od ludzi mało wrażliwych.
Pisanie wierszy też jest dobrym sposobem spożytkowania wrażliwości.
Ale co z cierpieniem? Nie wiem, bo sam czuję się owładnięty czymś niezrozumiałym.
Schizofrenia to bagaż wrażliwości, z której nie umiemy zrobić dostatecznego pożytku?
Za dużo tej wrażliwości w porównaniu z naszymi możliwościami przetwórczymi?
Nie nadwrażliwość, lecz niemoc. Wrażliwość jest skarbem - ale nam brakuje sił do dźwigania tak ciężkiego ładunku.
Chyba rozpisałem się bez sensu. Jestem tylko schizofrenikiem, który też męczy się bezproduktywnie...
Każdy dźwiga własny schiz.
Poganin
zarejestrowany użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: sob lis 05, 2016 11:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Gdzie jest wyzwolenie z schizofrenii?

Post autor: Poganin »

dzwonkowy pisze:
Poganin pisze: Czy potraficie powiedzieć poprzez ten wiersz, co sprawia, że ma dusza jest ciężka i co raz trudniej mi ją nieść? Czy moja nadwrażliwość i przemożne pragnienie życia wolnym od schizofrenii jest tak wielkie, że zniewala mnie? Nie wiem naprawdę, do kogo mam się z tym zwrócić, chciałbym się zwrócić z tym do kogoś, dla którego sprawy duchowe nie są obojętne i potrafi wyjaśnić to, co się dzieje wewnątrz mnie, więc pierwszy lepszy psycholog się raczej nie nadaje, jeśli mamy już mówić o psychologach.
Coś tkwi w tej duszy bolesnego - coś, czego nie rozumiesz i nie umiesz ogarnąć.
Psycholog musiałby mieć szerokie horyzonty i poświęcić Ci dużo czasu.
Uważam, że wrażliwość jest zaletą, pojęcie nadwrażliwości jest przeważnie krzywdzącym przytykiem od ludzi mało wrażliwych.
Pisanie wierszy też jest dobrym sposobem spożytkowania wrażliwości.
Ale co z cierpieniem? Nie wiem, bo sam czuję się owładnięty czymś niezrozumiałym.
Schizofrenia to bagaż wrażliwości, z której nie umiemy zrobić dostatecznego pożytku?
Za dużo tej wrażliwości w porównaniu z naszymi możliwościami przetwórczymi?
Nie nadwrażliwość, lecz niemoc. Wrażliwość jest skarbem - ale nam brakuje sił do dźwigania tak ciężkiego ładunku.
Chyba rozpisałem się bez sensu. Jestem tylko schizofrenikiem, który też męczy się bezproduktywnie...
No i to rozumiem. Dwa pierwsze wersy jak najbardziej prawdziwe, i czy ciebie nie dręczy też to, co mnie?
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Gdzie jest wyzwolenie z schizofrenii?

Post autor: cezary123 »

Poganin pisze: No i widzisz, leczę się, i nic mi z tego nie przychodzi. Leki nie są w stanie wyleczyć duchowych dylematów.
No to przykro mi. Niestety jestem ateistą w stosunku do słowiańskich bogów i nie potrafię sobie wyobrazić ich wizji szczęśliwego istnienia pozagrobowego.
Na różne religie lekarstwa nie ma.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Gdzie jest wyzwolenie z schizofrenii?

Post autor: cezary123 »

Poganin pisze:
Czy potraficie powiedzieć poprzez ten wiersz, co sprawia, że ma dusza jest ciężka i co raz trudniej mi ją nieść?
Nie, ale tęsknota za sobą idealnym, zdrowym, nieskażonym piętnem choroby psychicznej, wolnym od uprzedzeń i zupełnie inaczej układającym sobie życie wśród ludzi i świata może być na przykład wyrażana w marzeniach o wehikule czasu, automatycznej pętli czasowej pozwalającej wymazać bez śladu z rzeczywistości i pamięci niechciane zdarzenia, tak jakby nigdy ich nie było itp. Jest to materialne, życiowe i takie coś mógłbym zrozumieć.
Awatar użytkownika
dzwonkowy
zaufany użytkownik
Posty: 1315
Rejestracja: pn paź 31, 2016 4:51 pm
Status: schizofrenik - rezydent
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: poczekalnia życia

Re: Gdzie jest wyzwolenie z schizofrenii?

Post autor: dzwonkowy »

Poganin pisze: No i to rozumiem. Dwa pierwsze wersy jak najbardziej prawdziwe, i czy ciebie nie dręczy też to, co mnie?
Ciężar na duszy, którego nie rozumiem i nie ogarniam? Tak.
Tylko w stosunku do schizofrenii jestem bardziej na luzie - raczej ją ignoruję, niż się nią przejmuję. I sam nie wiem, czy to dobre - zwłaszcza, że się jednak odzywa co jakiś czas i unieruchamia mnie życiowo.
Chciałbym uzyskać więcej wiedzy o swojej chorobie - nie z Internetu czy innych mediów, lecz bezpośrednio od lekarza czy psychologa, na temat mojego własnego przypadku. Dla mnie to byłoby wystarczającym wyzwoleniem.

Co do Twojego problemu: myślę, że tu jest robota dla psychologa. Dobry psycholog pracuje z poszanowaniem światopoglądu pacjenta i jego sytuacji życiowej. Kwestii religijnych za Ciebie nie rozwiąże - to dobrze, bo co by to było, gdyby psycholog był samozwańczym katechetą? :lol: Pomoże Ci tak, że sam poukładasz sprawy religii razem ze sprawami chorobowymi i innymi, które Cię trapią - na to można liczyć.
Każdy dźwiga własny schiz.
ODPOWIEDZ

Wróć do „przeżycia religijne”